• Nie Znaleziono Wyników

Lipiec/sierpień 2006

WIELKI BŁĘKIT

3. Lipiec/sierpień 2006

Jestem na peronie dworca kolejowego. Wyrywam szatanowi, z jego rąk, żonę, córkę, kilka innych osób i wsadzam je do wagonu pociągu. Skończyłem tę pracę i również chcę wsiąść do pociągu. Dostrzegam na peronie siedzącą postać Baby Jagi ( takiej z bajki dla dzieci ).

Kocham Cię 72

Ma kaptur na głowie, widzę tylko jej perkaty nos, żadnych innych szczegółów twarzy.

Wtedy przychodzą mi na myśl słowa Jezusa: „Coście nie uczynili jednemu z tych braci najmniejszych mnieście nie uczynili”. Wziąłem postać na ręce chcąc Ją wsadzić do wagonu, była bardzo lekka – wiedziałem, że to Bóg. W wagonie postać staje, stoi tyłem do mnie, jest cała w światłości – wiem, że to Jezus. Koniec.

Przepisuję: 1 maja 2007 20.03 Dopisek do snu nr 3.

Odczułem w duchu wołanie, gdy postać była jeszcze Babą Jagą, jej wołanie: „Mnie też weź ze sobą”.

Przepisano: 22 maja 2007 22.42 Dopisek 06.07.2007 – 02.09.2006 g.1.37 – 2.40

4. Jesień 2006

Jestem z naszym pastorem i jego pomocnikiem – tłumaczem, którego nazywam pogardliwie pomagierem ( osoba mi nie znana ) we Włoszech. Prowadzą mnie do banku, gdzie z konta zboru na moje konto ma być przelana kwota pieniędzy 800 tys. dolarów. Idę antresolą ( I piętro ) bez barierek, jestem w strachu ( mam lęk wysokości ). Za chwilę jestem z powrotem na dole, pastor ma 4 pęki kluczy – ten czwarty do samochodu. Daje mi 3 pęki kluczy, bez tego czwartego. Znowu idziemy antresolą, dwie Włoszki rozmawiają – rozumiem je –mówią o tych pieniądzach. Wchodzimy do biura – pomocnik pastora siada, rozmawia z bankierem. Ja zauważam na jego biurku dwa małe skorpiony – zabawki: białego i czerwonego. Nagi pastor wskakuje na stół i głosi. Nie widać jego genitalii, bo na prawej nodze i w rzeczonym miejscu ma jakby narośl z wosku.

Nagle jakiś osobnik zauważa w moich rękach te czwarte kluczyki i krzyczy: „Złodziej!”.

Wiem, że ich nie ukradłem – po prostu je miałem. Rzucam się do ucieczki. Gdy jestem już na dole, drzwi wejściowe są zamknięte i dopada mnie ów osobnik. Tył głowy ma łysy.

Szamoczemy się. Odpycham go bardzo mocno, on wali głową w ścianę, jest cały zakrwawiony i …każe otworzyć drzwi. Wybiegam. Koniec.

5. ? styczeń 2007

Jadę z Jackiem eS. Moim samochodem. Samochód się psuje. Jacek wysiada, rozmawia przez telefon, idzie drogą. Ja dopycham samochód obok jakiegoś obniżenia terenu. Samochód kilka razy spada na coraz niższe poziomy. Robi się płaski – jest sprasowany.

Kocham Cię 74

6. Inny sen z samochodem. Jest popsuty w jakimś budynku na piętrze. Siedzi w nim Stasiek Sz. Właściciel lokalu przedstawia się jako Sławek Jachymczak i mówi, że będzie dawał, codziennie, 2 tys. zł na jego remont.

6′. Tu mogę ( chronologia ) umieścić sen ten.

Tańczę z dziewczyną, talia jak osa, spojrzałem w jej twarz – Jagoda. Zostawiłem mokry ślad ręki na pośladku.

7. Marzec 2007

Jestem w Gdańsku. Zostałem wysłany do „mojej” stoczni, aby zapytać o jakiegoś dyrektora. Nie ma go. Wracam do miasta. Wchodzę do jakiegoś lokalu na rogu ulicy. Siadam jakby przy stole – ławce szkolnej. Wkładam rękę pod blat – wyciągam dwie białe koperty.

W pierwszej jest książeczka, w drugiej papiery. Zabieram te rzeczy, wychodzę na zewnątrz.

Staję na moście…i tu moja jaźń przechodzi w półsen, półjawę. Książeczką okazuje się Ewangelia Św. Łukasza – jakiś głos powtarza mi: 2. rozdział 37. werset, boję się czy 37.

werset istnieje. Budzę się. Ulga – werset 37. istnieje.

„ I była wdową do osiemdziesiątego czwartego roku życia, i nie opuszczała świątyni, służąc Bogu w postach i w modlitwach dniem i nocą”.

Anna, prorokini.

8. 13, 14 marca 2007

Jest pomieszczenie jakby zamknięte, ale bez ścian z dwu stron. Jest w nim wystraszona kobieta, jest tam również moja osoba ( duch? ). Kobieta opiera się plecami o barierkę, boi się, czeka. Z tego pomieszczenia jest przejście szerokie do drugiej sali. Jest ciemna, w oddali widać tylko małe światełko. Kobieta i ja ( duch? ) widzimy je. Nagle pojawia się trzecia osoba – odczuwam ją jako Pana. Osoba ta idzie w stronę światełka, po chwili zapada całkowita ciemność. Osoba odwraca się i idzie w stronę kobiety ( ja to odczuwam ), podchodzi do niej, obejmuje ją i mówi: „ Kocham Cię”. Koniec.

Wreszcie spisałem moje sny, być może coś mi kiedyś objawią. Za jakiś czas. Następne sny będę spisywał na bieżąco.

17 marca 2007

Kocham Cię 76

9. 28 marca 2007

Śniłem, budziłem się kilka razy w nocy, śniłem zapamiętałem:

─ rzecz dzieje się w szkole – szpitalu. Parter, sala gimnastyczna, I piętro szkoła, II i III piętro szpital, chorzy ludzie w łóżkach, bieg schodów w górę na piętra.

─ kilka razy, wchodząc do budynku, otwieram drzwi do korytarza prowadzącego na salę gimnastyczną. Przed drugimi drzwiami stoi czarny pies z siwą brodą. Patrzy, zamykam 1. drzwi. Byłem w tej sali gimnastycznej.

─ ostatnie wejście: zaglądam znowu do psa, zamykam drzwi, a przede mną biegnie radosny, nieposłuszny MÓJ pies. Jest koloru niebieskiego. Wchodzimy po schodach na górę.

─ ostatni obraz mej pamięci: przeskakuję ( zeskakuję ) przez jakieś łóżka w szpitalu.

10. 29 marca 2007

W warsztacie ślusarskim, razem z naszym pastorem, wykonywałem ( mierzyłem, ważyłem, etc. ) jakieś ogrodzenie – płot. Nagle pojawiła się u nas H. i dołożyliśmy jedno przęsło więcej.

11. 16 kwietnia nad ranem

Widzę pięć nieokreślonych przedmiotów ( kije, laski? ). Dołożono pięć większych przedmiotów tego rodzaju. Pojawiło się słowo: jedność.

12. 17 kwietnia nad ranem

Jadę z córką i żoną naszym samochodem, nagle staję na drodze – awaria. Ruszam, dojeżdżam do skrzyżowania – okazuje się, że nie mam kół. Szukam w pobliskim terenie tychże kół, ale nie znajduję.

13. 26 kwietnia 2007

Jestem na ulicy wybrukowanej kocimi łbami. Kilkanaście metrów przede mną stoi moja żona Urszula, jest z nią nasz wnuczek Jeremiasz. Patrzę w głąb ulicy, która skręca w prawo a tam opada w dół. Jeremiasz, na czworakach, biegnie w dół ulicy, ma bluzę z kapturem.

Urszula chce biec za nim, ale wstrzymuje ją jakieś inne chodzące dziecko. Nagle za Jeremiaszem biegnie pies, Urszula przerażona rzuca się na ratunek. W tym samym czasie nogawek moich spodni czepia się ubrana na czarno, brzydka i chuda postać dziecka.

Kocham Cię 78

W pobliżu siedzi jego matka. Odtrącam dziecko i też biegnę za psem, dobiegam do zakrętu. Pies pobiegł swoją drogą, a Jeremiasz z kapturem na nosie, na czworakach, czasami bijąc zębami w bruk wraca szybko pod górę.

14. 1 maja 2007 ok. 5.00

Jesteśmy w mieszkaniu, mój tato przenosi jakieś rzeczy, jakby mi w czymś pomagał.

Pojawia się moja teściowa w koszuli nocnej – donosi jakieś gliniane misy i burka: „ Masz, niech je bierze”. Wtedy ja ( dusza, emocje ) krzyczę: „ Ubieraj się i wynoś się z tego domu”.

Wtedy demon będący w jej ciele rzucił jej ciałem w moją stronę, wyciągnął ręce, z głowy wyzionął swoją demoniczną paszczę i jej rękami chciał walczyć ze mną. Nasze ręce splotły się. Chciałem go przeklinać, głos uwiązł mi w gardle, bełkotałem, mówiłem głosem jak na popsutej taśmie magnetofonowej. Cedziłem te słowa: „ Przeklinam cie, wynoś się z mojego domu”. Uf. Ustąpił.

15. 6 maja 2007

Moja obecność, Emilian, żółta tenisowa piłeczka uciekająca Emilianowi.

16. 7 maja 2007

Sen. Nic nie pamiętam.

17. 8 maja 1.20

Piękny sen erotyczny z żoną. Spełnienie obojga w zachwycie. Jest ten trzeci, nie śpiący w drugim pokoju syn Jakub, spełnienie mimo „ dusza na ramieniu”.

18. 9, 10, 11 maja 2007

Dwa lub trzy sny – jestem zachwycony, coś płynie, faluje ( przestrzeń, czas? ), jest błogi spokój, mam pokój i radość.

12 maja 19.53 Podstawowa praca na dziś wieczór skończona. Pisanie.

Jestem otwarty. Czekam.

Czekam Panie we śnie, każdego dnia i każdej nocy. Bądź miłościw mnie grzesznemu.

Modlitwa. W imieniu Jezusa Chrystusa. Amen.

19.57

Kocham Cię 80

19. 16 maja 2007 3.30

Osoby: Marek i Ula – mąż i żona, jestem w warsztacie ślusarskim, składam wytrasowany i pocięty materiał ( kątowniki, kształtowniki itp. ) w jedną konstrukcję – łóżko? ściana? Ula obok też pracuje – prasuje?

Za chwilę leżę na jakiejś powierzchni, a między moimi nogami baraszkuje lew, przewraca się z boku na bok, obwąchuje. Mam obawy czy nie jest głodny i czy coś mi nie grozi z jego strony, trwa to dłuższą chwilę. Budzę się i …ulga, lew był we śnie. 5.00

20. 21. Częstochowa, 18 maja 2007, piątek 4.39 Dwa sny:

─ maluję leżące na stosie prostokątne elementy budowlane. Muszę je przekładać w lewą stronę, aby móc pomalować prawą krawędź tego – tych elementów, teraz jest element nr 107,

─ idę z młodą osobą – Irmina? – ulicą miasta, rozmawiamy. Pojawia się zorganizowana (wycieczka ) grupa młodych ludzi – Francuzów. Nagle jeden z chłopców z tej grupy i Irmina spoglądają na siebie i stają oboje jak wryci w ziemię. Patrzą sobie w oczy. Grupa idzie, ja odchodzę spoglądając na nich. Stoją, patrzą, zbliżają się do siebie – ja w zachwycie obserwuję ich wzajemne zauroczenie. Witają się.

22. 22 maja 2007, wtorek 20.35 Obudziłem się 3.21, zasnąłem. Sen:

jestem w Niemczech, mieszkam w hotelu, pracuję. Dzisiaj mam iść do pracy, moje dziewczyny ( żona i córka ) poszły na pociąg. Mam iść do pracy i mam zleconą opiekę nad małą dziewczynką. Idę do pracy, nie martwię się o dziecko, jest bezpieczne. Praca – pracujemy w olbrzymiej hali wielonawowej, pracują suwnice poruszające się bardzo szybko, również w kierunkach prostopadłych.

Pracuję jako hakowy, zapinam olbrzymie konstrukcje w kształcie klocków, suwnica je bardzo szybko podnosi, przewozi w inne miejsce.

Nagle, wraz z konstrukcją jakoś zahaczony, zostaję bardzo szybko podniesiony do góry.

Udaje mi się zeskoczyć na poziom zero – jestem bezpieczny. Nagle ów „ klocek” olbrzymi spada na ziemię, wybucha i powoduje lawinę wybuchów. Okazuje się, że pod powierzchnią terenu hali są we wszystkich nawach kanały. Widzę jak siła pędu rozrywa kanały, widzę ogień towarzyszący tym zjawiskom. Uciekamy.

Kocham Cię 82

Wybiegamy na miasto. Jest absolutna ciemność. Chcemy – w tym ja – dotrzeć do hotelu. Idziemy szybko, bez popłochu – ciemność panuje, coś tam jednak widzimy, widzę.

Docieramy do jakiegoś przejścia między dwoma budynkami. Jest zapora, są ludzie, których zadaniem jest nie przepuszczać chcących przejść. W rękach mają gałązki odłamane z drzew, lekko nas nimi uderzają, ale przepuszczają. Byli to Polacy – nasi rodacy pracujący tamże jak my. Jest dalej druga taka zapora, sytuacja powtarza się – znowu przechodzimy. Do hotelu nie dochodzimy, wiem, że dziecko mi powierzone jest bezpieczne.

Podejmujemy decyzję, że kierujemy się w stronę linii kolejowej – torów, aby „złapać” jakiś pociąg do Polski.

Wychodzimy z terenu miasta, idziemy jego opłotkami. Sielski obrazek – Niemka, starsza pani wskazuje nam drogę ku linii kolejowej. Idziemy ścieżką wzdłuż, a właściwie środkiem jej gospodarstwa – po prawej ręce piękny piętrowy dom, a po lewej ręce kilkudziesięciometrowa plantacja borówki amerykańskiej – jagody nie są zbyt dojrzałe, wszyscy trochę zrywają, jedzą. Ja też zrywam kilka jagód. W oddali zarys torów, jadący pociąg – niedługo tam dotrzemy – odjedziemy do Polski.

Coś mi jeszcze świta w pamięci – padły nazwy dwu miast – Monachium i Münster. 21.03

23. 29 maja 2007 wtorek

Widzę dwie suwnice przewożące belki. Na pierwszej suwnicy belka 12-to metrowa podwieszona na trawersie jest sztywna, druga 12-to metrowa belka na drugiej suwnicy wisi tylko na linach. Wygina się, pręży, kołysze w czasie jazdy.

24. 30 maja 2007

Śniłem. Nic nie pamiętam.

4 listopada 2007 1.55 niedziela

Przepisuję z brudnopisu: ″Sny 28 września 2007 r. Kierwiny, piątek 7.58 25. 14 lipca w Częstochowie

Henia czeka na mnie na przystanku autobusowym w Częstochowie. Przystanek ten to ulica Jana Pawła II ze skrzyżowaniem ulicy AK w kierunku Tesco. Ja w tym czasie poruszam się po Tysiącleciu ( dzielnica Częstochowy ). Po jakimś czasie podjeżdżam autobusem na ten przystanek. Henia bierze mnie pod rękę, wyglądamy jak małżeństwo i rozmawiamy spokojnie jak małżeństwo. Idziemy.

Kocham Cię 84

26. 19 sierpnia w Kierwinach

Jestem z Henią w Kłobucku. Każde z nas ma po jednej potarganej kołdrze. Wchodzimy do sklepu „zurit”. Zostawiamy kołdry do zszycia. Henia płaci 50 zł.

Powiązane dokumenty