• Nie Znaleziono Wyników

Losy zielonogo ´ rskich ksie ´ gozbioro ´ w

poniemieckich

Po roku 1945 księgozbiory większych zielonogór-skich bibliotek niemieckich uległy rozproszeniu.

Z pewnością znaczna część została zniszczona i rozgrabiona przez wkraczających na tereny mia-sta czerwonogwardzistów. Z zachowanej relacji księdza Georga Gottwalda (naocznego świadka wydarzeń tamtego okresu), dowiadujemy się, iż: „meble rodzin, które uciekały, a także odzież i bieliznę ładowano na ciężarówki i wywożono do Rosji. Mniej przydatne rzeczy rzucano do ognia lub na śmietnik”1. Niewykluczone, że podobnie potraktowano książki. W tej samej relacji czytamy o brutalnym potraktowaniu księgozbioru z pobli-skiego zamku w Zaborze: W zamku eks-cesarzo-wej Herminii w Fürsteneich [Zabór] zniszczono większą część archiwum państwowego z Berlina.

Tysiące bezcennych dokumentów z kosztownymi pieczęciami rozwiewał wiatr po łąkach i błotach nadodrzańskich, a część pływała po wodach zamkowego jeziora. Kosztowne meble, przed-mioty artystyczne, książki i archiwalia wyrzucano przez okna do głębokiej fosy zamkowej2. Znacz-ną część księgozbioru wywieziono. Arkadiusz Wagner w swoim artykule pisze: W komnatach i piwnicach, a także w najbliższym otoczeniu po-rozrzucane były książki. Wiele z nich dosłownie wciśniętych było w ziemię przez koła ciężarówek, świadcząc o chaotycznym, pośpiesznym ładowa-niu ich do transportu (kilka zaborskich starodru-ków z berlińskimi pieczątkami, „sprasowanych”

przez koła miałem okazję osobiście oglądać w jednej z prywatnych kolekcji). Wśród książek

znajdywanych w zamku oraz jego sąsiedztwie były egzemplarze z prywatnej biblioteki Herminy, opatrywane akwafortowymi ekslibrisami oraz odręcznymi zapiskami własnościowymi3. Autor stawia tezę, iż prawdopodobnie do pałacu zaraz po przejściu frontu oddelegowano specjalistów:

historyków sztuki i bibliotekarzy czuwających nad wywozem przez Rosjan zabytkowych dzieł sztuki i wartościowych białych kruków4. Na przełomie roku 1945/46 pojawili się w Zaborze fachowcy z Biblioteki Uniwersytetu Poznańskiego, którzy nadzorowali transport pozostałości biblioteki podworskiej do Poznania. Część ksiąg włączono do księgozbioru biblioteki uniwersyteckiej, część sprzedano w antykwariatach5. Wiele egzemplarzy dostało się także do rąk prywatnych okolicznych mieszkańców. W roku 1971 ówczesnemu dyrek-torowi WiMBP w Zielonej Górze Grzegorzowi Chmielewskiemu udało się odnaleźć część zbio-rów z dawnej biblioteki w Zaborze. Książki prze-chowywane były w fatalnych warunkach w stajni rolnika ze wsi Dąbrowa pod Zaborem. Odzyskano około 200 książek oraz 2700 listów i dokumen-tów z prywatnego archiwum cesarzowej Her-minii6. Wśród ocalałych druków znajdowały się prawdziwe białe kruki, m.in. „Erasmi Roterdami Epitome”, dzieło wydane w 1663 r. w drukarni Elzevirów w Amsterdamie.

W Zielonej Górze od sierpnia 1945 prowadzono akcję gromadzenia poniemieckich księgozbio-rów. Na polecenie inspektora szkolnego w ope-racji wziął udział Max Ludwig, niedawny członek tymczasowego zarządu miejskiego (z niemiec-kim burmistrzem Karlem Laube na czele), autor wspomnień „So entwickelte sich das Drama in Grünberg in Schlesien”, publikowanych na łamach

„Grünberger Wochenblatt” w latach 1954-19557. M. Ludwig otrzymał ludzi, którzy ze wszystkich

1 H. Szczegóła, Babimost i Zielona Góra – dwa dramatyczne epizody z 1945 roku, „Studia Zachodnie” 1996, nr 2, s. 102.

2 Ibidem, s. 103; zob. także: List księdza Georga Gottwalda z 1949 r., dotyczący sytuacji w Zielonej Górze w 1945 r., „Studia Zielonogórskie” 2004, t. 10, s. 201-212.

3 A. Wagner, Cymelia z pałacu cesarzowej, „Gazeta Antykwaryczna” 2003, nr 9, s. 63.

4 Ibidem.

5 G. Chmielewski, Jak odkryłem archiwum cesarzowej, „Pionierzy” 2000, nr 2, s. 17

6 Ibidem, s. 17-19.

7 Znani zielonogórzanie XIX i XX wieku, red. Hieronima Szczegóły, Zielona Góra 1999, cz. 2, s.72-74.

58

opuszczonych mieszkań zbierali pozostawione książki, ładowali je na ręczny wózek i dostarczali do specjalnie przygotowanych magazynów. Jako miejsce składu zbiorów przeznaczono dawne pomieszczenia biurowe adwokata i notariusza Hildebranda (dzisiejsza ul. Ułańska), oraz dwa po-mieszczenia w byłej szkole ludowej (Volksschule II) przy Resourceplatz (obecnie Pl. Słowiański). M.

Ludwig odpowiedzialny był za uporządkowanie zgromadzonych tomów i rzeczowe ich opraco-wanie (wg działów: medycyna, filozofia, teologia, historia, literatura piękna). Stąd zdeponowane woluminy trafić miały do Uniwersytetu Warszaw-skiego i PoznańWarszaw-skiego8.

Akcję kontynuowano w kolejnych okresach.

W latach 1946-1948 r. pozyskane książki transpor-towano do byłego Kuratorium Okręgu Poznań-skiego oraz do wspomnianego już Uniwersytetu Poznańskieg9. Z pewnością wiele cennych pozy-cji trafiło również na makulaturę. W niedalekiej Szprotawie księgozbiór z bibliotek poniemieckich został zlikwidowany przez Zbiornię Odpadków Użytkowych10. Warto nadmienić, iż w podzie-lonogórskiej Krępie już w 1945 r. uruchomiono papiernię. Jak wspominają dawni pracownicy, do zakładu na przemiał trafiać miała również nie-miecka literatura11.

Jednak nie wszystkie egzemplarze zdołano wy-wieźć lub zniszczyć. Najwięcej woluminów, które przetrwały do czasów współczesnych pochodzi z biblioteki archiwum miejskiego, a świadczą o tym wbite pieczęcie na kartach poszczególnych ksiąg:

„Magistrat Grünberg Schl. Stadt-Archiv” (obecnie znaczną część tego zbioru gromadzi WiMBP im. C.

Norwida w Zielonej Górze). Archiwum miejskim po śmierci H. Schmidta opiekował się M. Klose, zarazem twórca i kustosz zielonogórskiego

Hei-matmuseum. Klose w trosce o zbiory muzealne i archiwalne nie zdecydował się opuścić miasta po wkroczeniu Armii Czerwonej. Nie należał do NSDAP, więc Rosjanie pozostawili go na dotych-czasowym stanowisku12. Funkcję tą sprawował do roku 1947, kiedy to niesłusznie oskarżony o przynależność do Werwolfu postanowił wraz z rodziną wyjechać z miasta. Henryk Greb na ła-mach „Głosu Wielkopolskiego” z 1947 r. wspomina spotkanie z nim: Miałem to niezwykłe szczęście, że zastałem doktora Klosego w archiwum, i że raczył on mnie przyjąć. (Jak się później okazało

„pracuje” on wyłącznie od 13 do 14 i to tylko przez kilka dni w tygodniu). Pukam do wskazanych drzwi i wchodzę. W pokoju zawalonym księga-mi i papierzyskaksięga-mi siedzi za biurkiem zasuszony jegomość z wypłowiałą, capią bródką13. Klose na prośbę swojego gościa udostępnił monografię Zielonej Góry autorstwa swojego poprzednika H. Schmidta oraz pokazał najstarsze dokumenty – m.in. oryginalne protokoły z procesów czarow-nic z lat 1663-65. Autor artykułu wyraża jednak w swoim tekście wyraźną niechęć do postaci Martina Klose: Gdy [...] wracałem zielonymi ulicami miasta do domu – ogarnął mnie nagły strach. Uświadomiłem sobie, że w momencie, gdy ja w ochłapie niemieckiej makulatury, szukać będę, między wierszami niemieckiego „uczone-go”, śladów polskości tych ziem – tam, w archi-wum miejskim, doktor Klose, ostrzeżony wyja-wionymi przed nim moimi zainteresowaniami, ukrywać będzie – może – resztki autentycznych dokumentów polskiego miasta, niszczyć szczątki tych „zbędnych” aktów, których nie zdołali dotąd zniszczyć jego poprzednicy, czy on sam w okresie dwuletniego, polskiego już, „czuwania” w archi-wum. A może spali je? Bo z takim znawstwem

8 M. Ludwig, So entwickelte sich das Drama in Grünberg in Schlesien, „Grünberger Wochenblatt” 1955, nr 4.

9 APZG, Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Zielonej Górze, sygn. 4016, Księgozbiór – likwidacja księgozbiorów poniemieckich.

10 Ibidem.

11 Informacja ustna pozyskana od byłego pracownika zakładu w Krępie.

12 W. Müller, Wypowiedź córki dr Martina Klose – założyciela zielonogórskiego Muzeum, wygłoszona 17 maja 2002 roku, podczas jubileuszu 80-lecia tej instytucji, „Studia Zielonogórskie” 2002, T. 8, s. 205.

13 H. Greb, Doktór Klose przyjmuje... Niemiecki kierownik polskiego archiwum. Ciekawe odkrycie w Muzeum Etnograficznym w Zielonej Górze, „Głos Wielkopolski” 31 lipca 1947, nr 209, s. 3.

59

i lubością rozprawiał o paleniu na stosie...14. Pro-gnozy H. Greba jednak nie sprawdziły się i to dzięki dr Klose do dziś zainteresowani korzystać mogą z książek zgromadzonych niegdyś w miejskim ar-chiwum. Księgozbiór po byłym Heimatmuseum pierwotnie stał się własnością Muzeum Ziemi Lubuskiej. Ostatecznie przekazano go WiMBP w Zielonej Górze (m.in. wraz z kompletem lokal-nego pisma „Grünberger Wochenblatt”)15.

Mniejszą grupę stanowią natomiast książki z bi-blioteki dawnego Gimnazjum Realnego Fryderyka Wilhelma. Kilkanaście pozycji w zbiorach WiMBP sygnują pieczęci właśnie tej instytucji.

Poniemieckie dzieła przechodziły także w pry-watne ręce nowych mieszkańców Zielonej Góry i okolic. Wartościową kolekcję regionaliów sprzed 1945 r. (w tym starodruki), skompletował miej-scowy historyk Zygmunt Rutkowski. WiMBP w Zielonej Górze po śmierci naukowca nabyła zbiór od jego żony16. Bogaty księgozbiór odku-piono także od Wiesława Sautera – historyka--regionalisty.

Dawid Kotlarek WiMBP im.C. Norwida

w Zielonej Górze

14 Ibidem.

15 G. Chmielewski, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. C. Norwida jako książnica regionalna, „Rocznik Lubuski”

1998, t. 24, s. 58.

16 Ibidem.

60

Kult Jo

´

zefa Stalina