Polskę w sam środek k u ltu raln y narodów świata, a Polaków uczynił rów noupraw nionym i członkam i wielkiej światowej republiki nauk i i literatury.
Nigdy nie była żywszą styczność Polski ze światem niż w tym stuleciu. Złożyły się na to za
rów no w yjazdy Polaków za granicę ja k i im igracja cudzoziem ców do Polski. Nie potrzeba wcale po
woływać się na takie fakta, jak kongres w iedeński 1515 r. czy m ałżeństw o Zygm unta I z Boną Sforza.
Przez cały złoty w iek nieprzerw anie, a zwłaszcza od jego połowy, idzie j e d e n w i e l k i s z l a k p o d r ó ż n y p o l s k i ku renesansowej Italii, d r u g i ku Niemcom, zwłaszcza od utrw alenia się reform a
cji; idą i inne do Francji, Szwajcarii, Niderlandów^, i mniej znaczne już drogi ku Anglii, Skandynaw ii i Iberii. Polacy i cudzoziem cy zdążający ku sobie spotykają się na tych szlakach. Mówi się w szkole zwykle o studiach polskich w Padwue i Bolonii, w skazując na Kochanowskiego, Górnickiego, Za
moyskiego i innych. Około r. 1570 baw ili Polacy w Padw ie najliczniej, mieli swoją osobną nację, kościół, schronisko, w pływ y w uniwersytecie. Ale to tylko m ała część obrazu. B adania ostatnie ma- try k u ł i in ny ch źródeł uniw ersyteckich w całej E uropie w ykazały, że nie było w całych W łoszech, Niemczech, Francji, Belgii, Holandii, Szwajcarii ani jednego praw ie takiego uniw ersytetu, który by nie zaliczał Polaków XVI w., często w pokaźnej liczbie i przez lata całe, do swoich uczniów i w ychow an
ków. Czasem odnajduje się ich w najm niej przy
puszczanych m iejscach, w jak im ś uniwersytecie m alutkim we W łoszech, to w jak im ś Altdorfie, Helmstedzie, M arburgu, Dillingen czy Franekerze.
Jeśli nie do uniw ersytetów , to wyjeżdżali do zagra
nicznych kolegiów jezuickich. Jeśli nie n a studia, to jeździli w interesach kościelnych i dyplom atycz
nych, na służbę rycerską czy na dw ory królów obcych, dla poratow ania zdrow ia do wód w łoskich czy niem ieckich, to znowu dla ogłady i przetarcia się w świecie albo zgoła z c i e k a w o ś c i i n a m i ę t n o ś c i p o z n a w a n i a , ja k ów m arszałek Mikołaj W olski, znajom y Kochanowskiego, co go to zw ano perpetuus viator. Praw dziw ie renesansow a nam iętność peregrynow ania rozw ielm ożniła się w Polsce złotego w ieku ogromnie. Nie w spom inam już o licznych pielgrzym kach do Ziemi Świętej, Egiptu, naw et do Indii, gdzie jeździł np. E razm Kretkow ski, o którym w spom ina J a n z Czarnolasu.
Za granicą bywali w tedy Polacy uczniam i n a j
znakom itszych osobistości, w ielkich filologów i le
karzy w łoskich, L u tra i M elanchtona, M ureta i Sca- ligera, L ipsiusa i innych, naw et samego najw ięk
szego h u m an isty epoki, E razm a z R otterdam u w Bazylei. W pływ tych studiów na um ysłow ość polską — choć tylko pewna, niniejsza część stu diow ała pow ażnie — b y ł b a r d z o d o n i o s ł y . W indakiew icz w swej pracy o „P ad w ie“ w ykazał zupełnie k o n k r e t n i e , że n ie b y ło w Polsce XVI w.
takiej gałęzi nau k i i literatury, na której by szkoła padew ska nie położyła swego stem pla. Podobnie wyśledził prof. Kot w pływ Bazylei i Low anium .
23 W pływ takiego E razm a z R otterdam u na Polskę był tak rozległy i różnostronny nie tylko w filolo
gii, ale i w teologii, pedagogice, różnych rodzajach literackich, że w ytw orzył się o s o b n y k i e r u n e k , który m ożna zwać erazm ianizm em polskim .
W XVI w ieku rozpoczęła się korespondencja m iędzy P olakam i a światem uczonym zagranicy;
m ecenasi polscy naw iązyw ali z h u m anistam i i w ogóle pisarzam i zagranicznym i stosunki listow ne, słali im kosztow ne podarunki, odbierali od nich dedykacje, szczycili się, że liczą ich do swoich lite
rackich klientów. Samego E razm a z R otterdam u i M elanchtona chciał biskup-poeta Krzycki na stałe ściągnąć do Polski, a Zam oyski i Batory pow oły
w ali na kated ry do K rakowa, gdzie chcieli założyć polskie Collège Rogal, ja k we F ran cji — najtęż
szych uczonych Europy. R e f o r m a c j a w zm ocniła i pom nożyła zw iązki z E uropą, głównie w stronę Niemiec i Szwajcarii (Bazyłea, Zurych, Genewa, Lozanna), ale także ku Anglii, H olandii itd., n a w iązała nowe kontakty, korespondencje, z takim M elanchtonem , Kalwinem, Zwinglim, Sturm em i kto tylko był sław ny i w ybitny w obozie różnow ier- czym. J a n a Łaskiego, największego naszego różno- wiercę, uczyniła reform atorem kościołów Fryzji i Anglii, a braci polskich (arian ) europejskim i przedsłannikam i racjonalizm u i oświecenia zachod
niego.
To były drogi z P o l s k i ku E uropie. Ale te sam e drogi prow adziły również z E uropy k u P o l s c e . Jeździli nim i w XVI w. nie tylko nuncjusze
i dyplom aci papiescy, posłowie cesarscy i różnych książąt, nie tylko orszak w łoski Bony i orszaki ślubne naszych królow ych Austriaczek. O d b y w a ł a s i ę t ę d y n i e u s t a n n a w ę d r ó w k a wszelkich innych przedstaw icieli obcych narodów do Polski.
W łoscy hum aniści, uczący potem w Polsce (Sil- vius Siculus, Claretti, Illicino, S tankar), lekarze królewscy W łosi i Niemcy, artyści w szelkich n a ro dów z w łoskim i budow niczym i W aw elu i Kaplicy Zygm untow skiej na czele, astrologowie, teologowie, wojskow i w stępujący do w ojska polskiego, księża, działacze reform acyjni uciekający przed prześlado
w aniem z innych krajów itd. Nawet wiek XVIII, okres Stanisław a Augusta, nie oglądał tylu obcych przybyszów w Polsce, ilu ich było od początku do końca złotego stulecia. A dodać trzeba, że w yłą
czywszy aferzystów i obieżyśw iatów ludzie ci obcy zajm ow ali potem na całe życie lub na lata całe różne w ażne stanow iska w Polsce, które pozw alały im w ybitnie nieraz oddziaływ ać na naszą kulturę.
W łosi Claretti i Siculus pierwsi uczyli Polaków greki w uniwersytecie, ja k W łoch S tan k ar czy H o
lender Van Cam pen hebrajszczyzny klasycznej;
H iszpan P io tr Rojzjusz, bliski przyjaciel K ochanow skiego, znakom ity praw nik i dostojnik kościelny polski, był jednym z najpopularniejszych poetów łacińskich w Polsce XVI w., Szkot Briusius (Bruce) uczył praw a w Akadem ii Zam ojskiej i bił się pod rozkazam i Zam oyskiego. A iluż to obcych w prow a
dzili różnow iercy i jezuici do szkolnictw a
polskie-25 go? W szakże autorem pierwszej gram atyki polskiej był F ran cuz P io tr Statorius.
N akreśliliśm y dotąd tylko jak b y m apkę k on
taktów i w ym iany ludzi. A stw ierdzić trzeba, że na tym substracie zw iązków w zajem nych odbyw ało się e u r o p e i z o w a n i e u m y s ł o w o ś c i p o l s k i e j . Polska XVI w. zbliżyła się przez to do wielkich zagadnień o charakterze ogólnoeuropejskim i św ia
towym , do zagadnień wyższych i ogólniejszych, które pojaw iają się czy to w polityce, czy w sferze religijno-kościelnej, czy w dziedzinie ku ltu ry du
chowej, m ianowicie nauki, literatury, sztuki.
Ale czy Polska XVI w. brała tylko wszystko od E u r o p y : renesans i hum anizm , reform ację i kontrreform ację, kierunki nowe w literaturze i sztuce, zagadnienia nowe w nauce, w zory w szkol
nictw ie? Czy Polacy XVI w ieku byli tylko ucznia
mi i w ychow ankam i P ołudnia i Z achodu? Czy wzajem nie za tę europeizację nic od siebie nie d a
wali i czy w kapitał duchow y wielkiej epoki nie wnieśli żadnych cennych, w łasnych w kładów ? Są to pytania — zwłaszcza dla nas dzisiaj — o zasad
niczym znaczeniu. Otóż stw ierdzić należy z całą stanow czością, że Polska przyjęta do rodziny wiel
kich narodów europejskich s t a n ę ł a w XVI w i e k u g o d n i e w i c h r z ę d z i e . Dała E uropie szereg znakom itości. Polscy uczeni w ykładali na uniw er
sytetach zagranicznych; z Polski wyszedł geniusz K opernika starczący za setki in n y c h ; lekarz poz
nań sk i i profesor padew ski Józef Struś czy Stru- siek jest tw órcą nau ki o p ulsie; najw iększy polski
filolog XVI wieku, Andrzej Patrycy Nidecki, pierw szy w ydał fragm enty nieznanych pism poetyckich Cycerona; W aw rzyńca Goślickiego tra k ta t „De op- timo senałore“ obiegł cały św iat i był natchnieniem dla Szekspira; kard y n ał Hozjusz był w tedy jednym z najw iększych pisarzy katolickich św iata, a jego
„Confessio fidei“ podziw iała cała katolicka Europa.
Nie o tę garść nazw isk idzie jednak. N ajw aż
niejsze jest dla nas to, że polska literatura piękna i polska nau k a jako całość stanęła wówczas sam a na p o z i o m i e e u r o p e j s k i m i że św iat zachodni tą literaturą i nau ką się i n t e r e s o w a ł i c e n i ł j ą w y s o k o . Praw da, że E uropa znała tylko to, co było pisane w m iędzynarodow ym , łączącym cały św iat języku łacińskim , że interesow ał ją Danty- szek, Hozjusz, Kromer, Nidecki, Zam oyski, Mo
drzew ski, Śmiglecki, Simonides, Heidenstein, Resz
ka, Ursyna-Niedźwieckiego tra k ta t o kościach itd.
Ale wielki K ochanow ski nie darm o jest porów ny
w any z Ronsardem , którego o wiele przewyższa, Skarga z Rossuetem, naw et Rej z R abelais’em.
Polska w ydała w XVI w ieku znakom itych poetów lirycznych i epicko-lirycznych piszących po pol
sku i łacinie, znakom itego publicystę wielkiej m ia
ry Orzechowskiego i wielką publicystykę w ogóle, św ietnych autorów trak tató w politycznych, ja k M odrzewski porów nyw any z Bodinem i Vivesem, czy Górnicki, czy Krzysztof W arszew icki i i n n i ; rozw inęła na w ielką skalę kaznodziejstw o, a b a r
dziej jeszcze literaturę teologiczną i polemiczno- kościelną, z którą liczyły się w szystkie n a ro d y ;
27
stw orzyła cenne dzieła liistoriograficzne, antyk- warystyczne, geograficzne; rozkw itły nowe gałęzie piśm iennictw a prawniczego, medycznego, naw et przyrodniczego. Nie stw orzyła w XVI w. epiki, bo wiek nie był dla Polski epicki, ale naw et na polu d ram atu i kom edii dała próby ciekawe i nie gorsze od wielu zagranicznych („O dpraw a p o
słów “, Szymonowicz, Ciekliński).
Można powiedzieć, że dokonała się w Polsce złotego w ieku rzecz n iez w y k ła : oto Polska, która dotąd — poza wielkim Długoszem i lite
ratu rą teologiczno - scholastyczną o dużej w arto
ści — nie m iała rozw iniętych praw ie żadnych innych gałęzi piśm iennictw a, rozw inęła w XVI w ie
ku w s z y s t k i e przez now ożytność renesanso
wą w prow adzone rodzaje i gatunki piśm iennicze, tak w zakresie piśm iennictw a pięknego ja k n au k o wego, tak w prozie ja k w poezji. W zakresie sztuki poszła śladam i obcymi, przede w szystkim w łoskim i, sam a była stosunkow o m ało tw ó rc z a ; w ybierała jed n ak w zory najlepsze, w yrobiła sobie gust i sm ak, sprow adzała m istrzów dzielnych, któ
rzy tw orzyli dzieła wysokiej w artości, jak budowle w aw elskie Z ygm unta I, ja k renesansow y Kraków, Lwów, Poznań, Zamość, setki kościołów, zam ków , pałaców itd. N azw iska takie, ja k F ranciszek W łoch Florentczyk, Bartłom iej Berecci, Cini, Padovano, Caraglio, lw ow ski Paw eł Rzym ianin, Antonio da Fiesoie, H ans D ürer, Gucci, Dolabella, a obok tego arrasy Z ygm unta Augusta — świadczą, że i tu po
ziom europejski był osiągany. A zresztą i Polska
sam a może się w XVI w. pochw alić ju ż znak om i
tym i uczniam i tam tych m istrzów i talentam i sam o
rodnym i, jak św ietny rzeźbiarz, tw órca pom ników biskupich, J a n M ichałowicz z Urzędowa, ja k Ga
briel Słoński, budow niczy i rzeźbiarz, tw órca wielu budow li i dekoracji krakow skich, ja k znakom ity ilum in ator kodeksów brat Stanisław z Mogiły, jak wielki sztycharz lw ow ski J a n Ziarnko pracujący potem za granicą. Nawet w m uzyce poszczycić się może Polska nie tylko sław ną kapelą rorantystów królew skich na W aw elu, ale tw órczym i talentam i Sebastiana Felsztyńskiego, M ikołaja Gomółki, a nie
baw em Bartłom ieja Pękiela.
IV.
P u n k t trzeci: U n o w o c z e ś n i e n i e P o l s k i . — Modernizacja stosunków praw no-państw ow ych. — Nowe tchnienia w życiu społecznym . — Zm iany w sferze m oralno-religijnej. — Życie
potoczne i obyczaj. -— Poczucie polskiej rzeczywistości.
Z kw estią e u r o p e i z a c j i , tj. zrów nania się z innym i, starszym i ku ltu raln ie i cyw ilizacyjnie n a
rodam i europejskim i, łączy się t r z e c i a cecha k u ltu ry polskiej XVI wieku, którą m ożna by n a zwać jej u n o w o c z e ś n i e n i e m . Jeśli idzie o n a ukę, literaturę, sztukę, to unow ocześnienie będzie identyczne z pojęciem europeizacji, gdyż europejski renesans i hum an izm dokonał tu w łaśnie tego unow ocześnienia. Ale weźm y pod uwagę także inne dziedziny najobszerniej pojętej k u ltu ry duchowej
29 zw róćm y naw et przez chwilę uwagę na pewne stro ny k u ltury m aterialnej.
W slerze stosunków p u b l i c z n o - p a ń s t w o - w y c h nastąpiło u nas w XVI wieku unow ocześ
nienie teorii praw no-politycznych odnoszących się do państw a, oparcie ich nie tylko o teorie starożytno-hum anistyczne, ale i o now ożytną myśl praw no-polityczną w ykluw ającą się na Zachodzie.
Równocześnie w yrobiła się now ożytna p o l s k a p o l i t y k a m i ę d z y n a r o d o w a i d y p l o m a c j a , a szereg dyplom atów i ambasciątorów (posłów) polskich (D antyszek, Hozjusz, Kromer, W olski, T y
czyn, Solikow ski) reprezentow ał świetnie interesy Polski za granicą. O budził się wreszcie dem okra- tyzm i indyw idualizm wśród poddanych, zarów no w zw iązku z rozwojem samego życia politycznego ja k i pod wpływem teorii starożytnych i nowych.
Poddany przem ienia się w obyw atela Rzeczypospo
litej, zaczyna się stylizow anie stosunków polskich wedle wzorów starożytnych czy zagranicznych (np.
W enecji), urabiają się na całe wieki pewne poglą
dy, ja k teoria wolności szlacheckiej i odruchów przeciw tyranii, tj. absolutom dominium itd. Na arenę w ystępują potężne indyw idualności ludzkie.
Nie w chodzim y w kwestię, ja k się to odbiło na losach Polski. T rzeba w spom nieć także o pewnym
» w yrów nyw aniu się różnic stanow ych, które w yraziło się w w alkach przeciw uprzyw ilejow aniu m agna- terii i duchow ieństw a, w stosunkach tow arzyskich z m ieszczaństw em i ludźm i z plebsu, w teorii o nera nobilitas.
W s f e r z e m o r a l n o - r e l i g i j n e j nastąpiło, szczególnie w epoce przed soborem trydenckim , usa- m ow olnienie się św iata polskiego od bezwzględnej przewagi Kościoła i ciążącego autorytetu tego wszystkiego, co duchow ne. Życie polskie i obyczaj sekularyzują się w znacznej m ierze; duch laicki, świecki zaczyna odgryw ać znaczną rolę w społe
czeństwie. Że renesans, hum anizm , reform acja w prow adziły — m im o w szystkich swych stron do
datnich — na gruncie polskim z a m ę t w pojęciach m oralnych i religijnych narodu, doprow adzały do wielości i sprzeczności w skazań etycznych, czy do pewnego eklektycyzm u religijnego lub swoistego de- izm u renesansowego (jak częściowo i u K ochanow skiego) — to rzecz zrozum iała, szczególnie przy przyrodzonych w łaściw ościach narodow ej psychiki polskiej. Rów nocześnie jed n ak nie ulega w ątpli
wości, że zarów no reform acja ja k i katolicka k o n tr
reform acja potrydencka, która w Polsce za Batore- go i Z ygm unta III, od czasów Hozjusza, Sokołow
skiego, Skargi, jezuitów , zaczyna odgrywać tak w ażną rolę, przyczyniła się — poprzez wszystkie w alki i tragedie — d o p o g ł ę b i e n i a ż y c i a r e l i g i j n e g o i m o r a l n e g o w' Polsce. Spłycenie tej głębi przyniósł dopiero wiek XVII. Co więcej, dzięki w alkom religijnym nastąpiło ogólne pogłę
bienie duchow e i intelektualne Polaka. R ozw ażania religijne poprow adziły zarów no różnow ierców pol
skich (np. arian, braci polskich) jak i pisarzy katolickich (np. Skargę) do głębszych rozwrażań fi
lozoficznych czy społecznych.
31