• Nie Znaleziono Wyników

Miejsca czasowego pobytu i noclegu

3. STRONA EMPIRYCZNO-PRAKTYCZNA Str. 51

3.5. CHARAKTERYSTYKA STYLU ŻYCIA WŁÓCZĘGÓW 1. Zakres i formy codziennych zachowań

3.5.1.2. Miejsca czasowego pobytu i noclegu

Jeżdżąc po całej Polsce i poza jej granicami mieszkają w różnych miejscach.

Najrzadziej są to wynajmowane kwatery, gdyż na te stać tylko tych, którzy znajdą jakąś pracę. Taki pokój zamieszkują zazwyczaj razem z innymi osobami, aby obniżyć koszty wynajmu. Dla wielu jest to moment regeneracji sił. Niektórzy mieszkają

również u ludzi, którzy w danym momencie ich zatrudniają. Wiele osób pracuje w zamian za dach nad głową, jedzenie i niewielką wypłatę. Tak można mieszkać między innymi u rolników lub pracując na budowach. Będąc w trasie, w mniejszych miejscowościach, nocleg można znaleźć również w miejscowej parafii, jednak nie na długo, z reguły na dzień lub dwa (18). Zdarza się też, że przez pewien czas

mieszkają u poznanej kobiety, która ma mieszkanie. Ale pobyt ten z reguły nie trwa długo. Zazwyczaj szybko dochodzi do sprzeczek i sami opuszczają jej mieszkanie lub zostają z niego wyrzuceni. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy może być ich mała motywacja do podjęcia pracy, ponadto, skłonność do spożywania alkoholu i przyzwyczajenie do niezależności. Dlatego stawianie przez kobietę jakichkolwiek wymagań, traktowane jest jak atak na ich niezależność: „Ja mieszkałem u

dziewczyny (…) no ale też nie wychodzi. Nie zawsze wychodzi, bo jak dziewczyna nie chce zameldować, bo to, bo tamto, no i takie wychodzą, wtedy się ucieka z powrotem i znowu czegoś trzeba szukać. No nie w lecie, bo jak jest ciepło, to nie trzeba gdzieś się przytulić [nie potrzebny jest lokal]” (3).

Zdarza się, że w trakcie swojej włóczęgi, trafiają do innego miasta szukając

schronienia u swoich „starych” znajomych, na tak zwanych melinach: „Jak pójdzie na melinę, to na melinie będzie utrzymywany dotąd, dopóki będzie miał pieniądze, a

potem będzie musiał je zdobyć, i ciach, ukraść, i bach, wraca [do więzienia]” (21).

„Każdy złodziej ma swoje kontakty. To bez problemu mogą iść tu czy tam. Mam pewne układy, ale to na krótką metą. W zimie człowiek szuka własnego kąta., Czasami u ludzi, ktoś ma mieszkanie, to pięciu, sześciu się schodzi. No, albo wie pani, chodzi o to, żeby było ciepło (…) Jeden to przynosi butelkę wina, inny to za nalewkę przyjmie na noc. Po znajomych, no wiadomo, dopóty się jeździ, jak są duże pieniążki. Jadąc do kolegi, to wiadomo, na czym to się opiera. Na butelce” (7).

Wiele osób zatrzymuje się w noclegowniach i schroniskach dla bezdomnych. W tych miejscach nie wolno jednak przebywać pod wpływem alkoholu ani spożywać

alkoholu. Dlatego nie wszyscy chcą lub mogą się tam zatrzymać.

Str. 124

Kierują tam swoje kroki najczęściej w zimie, gdy trudne warunki pogodowe dają się we znaki i gdy istnieje groźba odmrożeń a nawet zamarznięcia. W lecie niechętnie korzystają z tych ośrodków. Preferują niezależność, którą zapewnia im mieszkanie w różnego rodzaju paralokalach. Takim miejscem może stać się dworzec kolejowy.

Wszyscy „mieszkańcy” dworca śpią skłębieni prawie jeden na drugim na tak zwanej antresoli, która znajduje się przy wejściu do przejścia podziemnego: „Wiją się jak robaki, jeden na drugim leżą” (6). Inny z respondentów powiedział: „Latem to na dworcu sobie posiedzę, tak na ławce, a nie tak, jak śpią na tych kartonach, w tym tunelu tam. Ja wolę na ławce” (11). O godzinie piątej wszyscy śpiący na antresoli są budzeni przez służby ochrony kolei i przeprowadzani do poczekalni dworcowej. Tak by podróżni mogli się swobodnie przemieszczać. W lecie zwiększa się ich mobilność, dlatego wśród przebywających na dworcu gigantów i łaziorów zauważalna jest duża fluktuacja. Rzadko planują cel podróży. Decyzję podejmują na gorąco. Wyjątek stanowią wyjazdy do prac sezonowych, które bywają wcześniej planowane: „Ja to rzadko kiedy śpię na dworcach. Jak jestem w nowym mieście, to śpię na dworcu.

Jedną noc, dwie noce, aż sobie nie znajdę jakiejś klatki schodowej. Bo to inaczej się śpi na klatce schodowej niż na dworcu. Na dworcu tak trzeba spać, żeby człowieka nie okradli” (23). „To jest ciągła fluktuacja. Przemieszczają się, śpią na dworcach, w pustostanach, niektórzy na działkach” (24).

Bez względu na porę roku chętnie zamieszkiwane są pustostany. Najczęściej mieszkają w nich osoby, które lubią niezależność, ale także osoby uzależnione od alkoholu. Pustostany, podobnie jak altanki, zasiedlane są przez mniejsze lub większe

grupy ludzi, którzy czynią to miejsce swoim czasowym „terytorium”. W celu

zabezpieczenia sobie tam dłuższego pobytu i niedopuszczenia do zasiedlenia go przez inną grupę, zawsze gdy inni udają się po jedzenie, na żebry lub zbierać złom, jedna lub dwie osoby zostają. W pustostanach (zwłaszcza zimą) jest bardzo chłodno, dlatego niejednokrotnie interweniuje tam straż miejska lub policja, skąd zziębniętych i wycieńczonych ludzi przewozi się do pobliskich noclegowni i schronisk. Bardzo często osoby zamieszkujące pustostany odmawiają pomocy lub po jednorazowym skorzystaniu z niej, z powrotem do niego wracają. W zimie chętnie są „zasiedlane”

klatki schodowe. Jednak takie sąsiedztwo przeszkadza zazwyczaj mieszkańcom bloków i kamienic, stąd rzadko na jednej klatce przebywają dłużej niż jeden czy dwa dni: „Śpię na klatce schodowej od pięciu miesięcy na tej samej, niedaleko na

Zwierzynieckiej. Widzą, że tam po mnie syfu nigdy nie ma. Kartoniki, na których śpię, zawsze ułożone są w klocek, no kupki to nie robię tam, siusiu to plastikowa butelka, którą rano wywala się do hasioka. Pozamiatam po sobie, jak naniosę błota czy piasku. O to chodzi. Nie pozostawiam po sobie syfu” (18).

Grafika 5.

Str. 125

Zasiedlane są również węzły ciepłownicze, tak zwane bunkry. Zdjęcia przedstawiają wnętrze urządzonego kanału ciepłowniczego. Są to miejsca noclegu najbardziej odpowiednie zimą. Ciepło, które w zimie jest pożądane, w lecie staje się tam nie do zniesienia. Wnętrze kanału „urządza się” jak mieszkanie. Na rurach grubo rozkłada się izolację, zrobioną ze starych ubrań i koców, tak żeby się nie oparzyć. „Spałem w bunkrze, w Warszawie. Tam się śpi tylko, tam się nie żyje. Cały dzień się chodzi po terenie, a na noc się przychodzi. Mieści się tam tylko kilka osób. Schodzi się na dół, tam jest tak gorąco, że jak tam spałem, to głowę miałem przy włazie. Miałem świeże

powietrze, a reszta była w samych spodenkach. W środku zimy, tak gorąco.

Przeważnie pijaki trafiają do takiego węzła” (24). „W bunkrach się spało. To są węzły ciepłownicze, do węzłów się schodziło. Nie mógł tam nikt nasikać. Trzeba było wyjść na zewnątrz. No i jedzenie między wszystkich było dzielone, no tam każdy po

kromce, co się załatwiło to się dzieliło (…) Ja bym teraz też wolał bunkier, bo tam jest ciepło (…) Tylko żebym miał gdzie wózek trzymać” (2). Mimo izolacji z ubrań i koców, które rozkładane są w celu uniknięcia kontaktu z niebezpiecznie gorącymi rurami, dochodzi często do poparzeń, czego konsekwencją bywa kalectwo i odnotowywane przez policję przypadki zgonów. W związku z tym kanały ciepłownicze w okolicy Dworca Głównego w Krakowie zostały zabezpieczane tak, by nie mogły do nich wchodzić osoby niepowołane.

Innym miejscem, w którym można przenocować, choć nie przez wszystkich chętnie odwiedzanym, są wagony kolejowe. W zimie nocuje się w tak zwanych „ciepłych wagonach”, odstawianych na bocznicę po odbytej trasie, w których jeszcze przez wiele godzin jest ciepło. Nocleg w tak zwanym „zimnym wagonie”, już długo stojącym na bocznicy, jest bardziej atrakcyjny w lecie. Według moich respondentów z noclegu w wagonach korzystają najczęściej giganci. Inne osoby obawiają się tam przebywać, gdyż łatwo tam zostać okradzionym i pobitym. Jeden z miejscowych bezdomnych powiedział: „Ja na wagony nie chodziłem, nigdy, na wagonach dychy walą na

ludziach [napad z pobiciem], tam kaleką można zostać” (8). „Na wagonach nie śpię, jeszcze nie zgłupiałem. Tam kradną, piją, leją się, mnie to nie bawi, za bardzo jestem zmęczony. Na wagony idą stuprocentowe żule, lumpy” (18). Poza tym, nocując w wagonie, należy się liczyć z ewentualnymi akcjami policyjnymi, których celem jest zatrzymanie osób tam przebywających, a poszukiwanych przez policję. Również strażnicy Służby Ochrony Kolei (SOK) wypraszają śpiących lub tylko przebywających w wagonach bezdomnych, gdyż niejednokrotnie dochodzi do niszczenia lub

zanieczyszczania wagonów przez ludzi będących pod wpływem alkoholu. „Obecnie, do października, to na wagonach spałem. Jest różna możliwość. Albo od Prądnickiej jest wejście na zimne wagony. Ale one się skończyły, bo było chłodno, to się jeździło z Dworca Głównego. Podjeżdżają Intercity–Koszyce. Prosto z dworca odstawiają na bocznicę kilka ciepłych pociągów, można powiedzieć, i się do nich pakuje. Powiem szczerze, że tam wolałem spać niż tu [w noclegowni], chociaż nas policja nieraz goniła. Bo tutaj jest za wielu ludzi. Każden ma swoje wewnętrzne problemy. I ja np.

nieraz nie życzę sobie słuchać tego, bo ja mam swój problem. A takie problemy, jak zarobić na brynę, to mnie naprawdę nie interesują” (4).

Przyjeżdżający do Krakowa bezdomni, jak również „miejscowi bezdomni”, chętnie mieszkają w altankach na działkach, zarówno tych opuszczonych, jak i takich, w których rzadko ktoś przebywa.

Str. 126

Mężczyźni, z którymi rozmawiałam (mieszkańcy altanki), twierdzą, że przebywają tam za zgodą właściciela. Inny z respondentów powiedział: „Nauczyłem się, bo są opuszczone działki. To są ludzie, których ja się pytam, czy mogę altankę zająć. Gdy pozwolą, no to nie ma sprawy. W altance bardzo dobrze się mieszka, no to jeszcze jakiś piecyk się załatwi. Jak jest zimno, to się przepali, i tak się mieszka w dwie, trzy osoby. To sobie zawsze jakoś poradzimy, bo jak się człowiek rozjedzie rano, to zawsze każdy coś załatwi gdzieś. To z biedą, bo z biedą, ale można przeżyć” (5).

Altanka wewnątrz jest urządzana. Na zewnątrz gromadzony jest złom i różne przedmioty: otrzymane, znalezione lub zebrane na śmietniku.

Większość moich respondentów przyznała, że latem śpią wprost na ziemi lub na ławkach pod tak zwaną „chmurką”. Gdy pada deszcz, przykrywają się na przykład brezentem lub przechodzą pod jakiekolwiek zadaszenie. W lecie z reguły jest ciepło, więc dbają głównie o to, by nie zmoknąć: „W lecie, wiadomo, można pod chmurką być, więc tam kocyk, kołderka, no i pod drzewko. Byłe nie padało, bo jak pada, wtedy się ucieka pod dach i tak dalej” (3). „W lato, to wszędzie: jakiś tam zagajnik, nie zagajnik, paśniki, ambony w lesie, w parkach, myśliwskie ambony. Lato ma swoje prawa” (7). „Mamy namiot z kolegą, na noc tak żeby go nie było widać, w jakieś krzaki. Najgorzej jest w czasie wakacji, bo kręcą się bandy małolatów” (14). W zimie unika się spania na powietrzu, choć jeden z moich respondentów powiedział, że zdarza mu się spać wprost na ziemi również o tej porze roku (1). Spanie w takich warunkach, wyziębienie organizmu i nadużywanie alkoholu, wszystko to sprawia, że włóczędzy sukcesywnie podupadają na zdrowiu. W zimie leczą odmrożenia, starsi mają reumatyzm, chore nerki i wątrobę: „Odbija się na zdrowiu, zdarza się w lecie i w jesieni na ławce spać, zmoknąć, człowiek zmarznie, zdrowie zaczyna siadać” (5).

Bezdomne życie niesie za sobą wiele niewygód. Poza dyskomfortem związanym z miejscem noclegu, spaniem bezpośrednio na ziemi czy w kanale ciepłowniczym, w chłodzie i złymi warunkami sanitarnymi – w środowisku osób bezdomnych

powszechnie występuje wszawica i świerzb. Sprzyjające warunki dla

rozprzestrzeniania się tych chorób stwarzają sami bezdomni, którzy nie dbając o własną higienę osobistą, narażają innych na zarażenie się pasożytami. Jeden z moich respondentów powiedział: „Z kimkolwiek będzie pani rozmawiała, niech pani spyta, to zasadnicze pytanie: „Jak wygląda wsza ubraniowa? A ma jedną

charakterystyczną rzecz, ja pani narysuję. One są tak umiejscowione, tam, gdzie człowiek najwięcej wydziela potu: krok, pacha, szyja – one tam się gnieżdżą. To potrafi tak się wtopić w ciało. I się jej nie widzi. Ja to miałem dwa razy. To jest taki kokon i ona jest w środku. Dlatego one są w środku, bo one żywią się krwią (…) Gryzą od środka” (12). Obrazek przedstawia narysowaną przez respondenta wszę ubraniową (pierwsza po lewej) i ludzką. Zdaniem mojego Zdaniem mojego

respondenta każdy prawdziwy łazior miał kiedyś wszy, bowiem w środowisku tym jest to powszechne.

Grafika 6.

Str. 127

Przebywanie w miejscach, gdzie śpi wiele osób: w kanale ciepłowniczym, wagonach i na dworcu kolejowym – przy braku jakiejkolwiek higieny niektórych bezdomnych powoduje, że wszyscy oni narażeni są na zainfekowanie się chorobą pasożytniczą.