• Nie Znaleziono Wyników

MIRAŻE POLARNE

W dokumencie PISMO : WSZECHŚWIAT (Stron 25-35)

*

Jak widzimy, symbioza ze wszystkimi jej form am i odgrywa bardzo ważną rolę w życiu tak jednostkowym, jak i całych ze­

społów roślinno-zwierzęcych. Przyczynia się do utrzym ania równowagi w przyrodzie.

W szerszym znaczeniu prowadzi nas ona do pojęcia biocenozy, czyli zharmonizowanego współżycia całych asocjacji ze sobą i z sie­

dliskiem.

A. JA H N

MIRAŻE POLARNE

Złudne obrazy pustyni, którym niefor­

tunnie nadano nazwę zaklętej niewiasty i bohaterki średniowiecznych romansów ry ­ cerskich (E ata Morgana), są zjawiskiem znanym każdemu, ktokolwiek choćby po­

bieżnie interesował się powieściami podróż­

niczymi ze stref podzwrotnikowych. W ia­

domo więc, że często w upalnym , rozedrga­

nym powietrzu pustyni Wykwita znienacka przed oczyma zdum ionych wędrowców zwo­

dnicza panoram a oazy, niknąca w m iarę zbliżania się ku niej; wie się również na ogół o tym, że zjaw isko jest ściśle związane z wysokim nagrzaniem przyziemnych mas atmosfery, —- że fatam organa jest synoni­

mem upalnych m ajaczeń, optycznych złu­

dzeń w spiekocie prażącego słońca.

Nie wielu jednakże słyszało o fatam or­

ganie polarnej. Jest to zjawisko wprawdzie m niej znane, lecz równie powszechne, opty­

cznie podobne, a w zewnętrznej formie i piękności obrazu tak samo złudne, jak m i­

raże pustyni. Fatam organa polarne były niejednokrotnie źródłem pomyłek geogra­

ficznych, wprowadzały w błąd nawet w y­

trawnych podróżników. Opisywano lądy nieistniejące, wkreślano na m apy widziane

7 daleka półwyspy, wyspy i przylądki, któ­

rych nigdy odkryć nie potrafiono. W i l i a m H e r b e r t H o b b s , znakomity am erykań­

lo2 W S Z E C H Ś W I A T ski podróżnik, znawca stref polarnych obu

półkul, zgromadził i skorygował sporo po­

myłek kartograficznych obszarów podbie­

gunowych, których przyczyną były zw odni­

cze fatam organa. Badacz ten również ma zasługę przekonyw ującego w yjaśnienia szczegółów i w arunków przebiegu zjawiska.

K raje polarne oznaczają się niezw ykłą czystością powietrza. Stałe przykrycie po­

wierzchni skał przez lód i śnieg spraw ia, że bardzo m ała ilość pyłu, nieporów nanie m niejsza aniżeli w niższych szerokościach geograficznych unosi się w atmosferze. F akt powyższy, ja k również stosunkowo słabe za­

burzenia pionowe (prądy) atm osfery tłu m a ­ czą n am dobrą przejrzystość powietrza, a co za tym idzie, doskonałą widoczność. W cza­

sie swego pobytu w Grenlandii Zachodniej

O B R A Z HIRAŻU

się w dnie pogodne kopuły wysp, to znów góry lodowe, lodowce odległe i mgliste, w p u ­ stej przestrzeni ponad horyzontem zawie­

szone. W idm o przybiera niekiedy fan tasty ­ czne kształty, a barw y tężeją lub bledną.

W e g e n e r często obserwował na morzach wschodniej Grenlandii panoram ę gór, w y­

pełniającą co najm niej czwartą część pola widzenia. Był to złudny obraz odległego w y­

brzeża Grenlandii.

Zarówno fatam organa pustynne, jak też polarne i morskie polega w istocie swej na załam yw aniu się prom ieni w atmosferze, rozbitej na w arstw y o różnych tem peratu­

rach. Na pustyni, gdzie bezpośrednio nad rozpalonym piaskiem istnieje w arstw a do­

brze nagrzanego powietrza, tem peratura gwałtownie spada ku górze od owej w

ar-PAGÓRE*

P ow staw an ie m irażu polarnego.

stwierdziłem , że m ożna tu bez trud u w dnie pogodne obserwować wierzchołki gór odle­

głych ^0 —100 km. Z odległości 30 km w i­

doczne są pewne szczegóły rzeźby, gołym okiem m ożna badać np. ilość lodowców na zboczu górskim. Należy dodać, że B y r d na A ntarktydzie a W a t k i n s n a Grenlandii czynili z samolotów obserwacje o prom ie­

n iu 200 km. K o s i b a zwraca uwagę, że w Grenlandii popełnia się zazwyczaj duże błędy w ocenie odległości. Przy w spaniałej widoczności jesteśm y skłonni dostępną dla oka przestrzeń uważać za znacznie m niejszą od jej rzeczywistych wym iarów.

Polarne fatam organa pojaw ia się w po­

bliżu wybrzeży, zwłaszcza w spokojnych, lecz zim nych zatokach, pokrytych pływ a­

jącą krą lodową. Nieoczekiwanie uk azują

s lwy, ku nie posiadającym kontaktu z po­

w ierzchnią ziemi m asom atmosfery. P ro ­ m ień na swej drodze między obiektem a okiem biegnie w postaci linii krzywej, wypukłej, dając w widmie obraz w sto­

sunku do rzeczywistości odwrócony.

W polarnych m orzach przybrzeżnych stosunki kształtują się odwrotnie. Morze, przeładow ane lodowymi kram i, jest poważ­

nym rezerw uarem chłodu, który udziela się oczywiście najniższym warstwom atm o­

sfery. Tym sposobem w ytw arza się t. zw.

inw ersja termiczna, zjawisko powszechne a polegające, jak sam a nazwa wskazuje, na odwróceniu norm alnego układu term icz­

nego atm osfery, charakterystycznego spad­

kiem tem peratury od dołu ku górze. Stan inw ersji stabilizuje się zwłaszcza w dnie

W S Z E C H Ś W I A T 153 pogodne i spokojne. Zimniejsze, a przeto

cięższe m asy powietrza gromadzą się u dołu poniżej górnych, lżejszych, gdyż cieplej­

szych w arstw naszej atmosfery.

Dla zjaw isk optycznych ważne jest przy inw ersji położenie i wysokość granicznej powierzchni, rozdzielającej dolną warstwę chłodną od ciepłej górnej. Na Grenlandii np.

stwierdzono przy pomocy balonów-sond, że wysokość la wynosi średnio 1.000—1.500 m, chociaż nie są wykluczone przypadki u sta ­ lenia się inw ersji w innych granicach. Po­

nieważ graniczna powierzchnia inwersji jest główną płaszczyzną załam ania się pro­

mieni, stąd też w łaśnie ze względu na w y­

sokość tej powierzchni obraz odbity jest widoczny ponad rzeczywistym horyzontem.

Przekonuje o tym powyższy rysunek sche­

matyczny, ilustrujący przebieg zjawiska.

Pizy m niejszej rozpiętości pionowej in­

wersji, gdy np. grubość dolnej, chłodnej warstw y powietrza nie przekracza 500 ni, fatam organa pojaw ia się na poziomie h o ­ ryzontu i wówczas położeniem bliższa rze­

czywistość jest bardziej złudna... a nawet niebezpieczna. W takich bowiem wypad­

kach uradow any żeglarz bez żadnych sk ru ­ pułów w ita zjawę jako nową ziemię, stara się do niej dopłynąć, a gdy mu się to nie udaje, wyznacza na odległość kierunek i po­

łożenie odkrytego lądu.

Histoiia podróżyr odkrywczych uczy, że takie inform acje stają się zazwyczaj zachętą do organizowania dalszych wypraw w no- woodkryle rejony. Biorąc na serio podane współrzędne jodzie statek ekspedycyjny do­

kładnie na wskazane m iejsce i... znajduje oczywiście pusty horyzont. Przy w yjątko­

wej jednakże złośliwości losu obraz nie­

istniejącego lądu ukazuje się kilkakrotnie, różnym ekspodycjom, w różnych odstępach czasu.

Tak się m iała spraw a ze słynną «Ziemią Crockera», której widmo prześladowało kilka kolejnych ekspedycyj i co do której

nocny przylądek Ziemi Axela Heiberga, ta­

jemniczym ląd ukazał się poraź wtóry, w tym samym kierunku, w tejże samej sylwetce śnieżnych szczytów. Zjawisko musiało być mocno przekonywujące, skoro lak ostrożny obserwator, jakim był P e a r y , nie wahał się przed światem ogłosić odkrycia, nazy­

wając nowy ląd « Z i e m i ą C r o c k e r a * i wyznaczając z pewną dokładnością jego położenie geograficzne. Opinia była przygo­

towana na tego rodzaju odkrycia, bo wciąż członkowie am erykańskiej wyprawy polar­

nej, gdy w r. 1914 znaleźli się na północnych

Dla ostatecznego rozw iązania zagadki w y­

ruszono niezwdocznie w podróż po zam ar­

«Ziemia Crockera® pozostała więc nadal tajem niczym lądem, którego w rzeczywisto­

ści nigdy nie widziano.

To, co się ukazuje ludziom podróżują cym między ziemią G ranta a iziemią Hei berga jest tylko w idm em — mirażem, jest obrazem odbitym wyspy, która praw dopo­

dobnie gdzieś tam dalej ku północy piętrzy się w ośnieżonych szczytach ponad lodową pustynię Morza Arktycznego. Jest rzeczą znamienną, że zarówno A m u n d s e n

154 W S Z E C H Ś W I A T obszar możliwego położenia «Ziemi Croc- kera», leży ona zapewne — o ile w ogóle

Odkrycie bakteriofagi i pierwsze nad nią b ad ania przypisuje się zwykle d ’H e- r e l l e ’owi (1917). Zauw ażył on, że pewne kultury b akteryjne m imo wszelkich starań zamierały. Czynnik w yw ołujący rozpusz­

czanie się bakterii nazw ał Bacłeriophagum inlestinale. Samo zjaw isko rozpuszczania się nosi nazwę bakteriofagii albo poprostu

sto jest identyfikow ane z bakteriofagią.

D’H e r e 11 e natom iast uważa fagę za istotę rozpuszczeniem kom órek bakteryjnych. Po­

dobnie L i s c h sądzi, że istnieją dwa ro­

dzaje chorób bakterii: jed n a odpowiada z ja ­ wisku T w o r t a , druga zaś bakteriofagii.

Bakteriofaga, podobnie do większości wirusów, przechodzi przez pory sączka, do­

statecznie gęstego do zatrzym ania bakterii.

Podobnie do w irusa posiada własności dzie­

lenia się, jednak zachodzi różnica między nią, a jakim kolw iek wirusem . W szystkie w irusy są patogeniczne, bakteriofaga jest zaś czynnikiem wyw ołującym śmierć bak­

terii. Jedna m ikroskopijna cząstka w irusa może spowodować makroskopowe m iejsce nekrozy w wielu kom órkach organizm u ro ­ ślinnego. Pojedyncza cząstka fagi wywo­

łuje również widoczne m iejsce nekrozy wielu komórek w kulturze bakterii, rosną­

cej na stałej pożyweze, np. na agarze. T a bakteryjn a nekroza przyjm uje formę kom ­ pletnego rozpuszczenia się komórek i dla­

tego nosi nazwę «lizy», czyli rozpłynięcia się.

Najlepszą m etodą w ykazania obecności fagi jest wyhodow anie czystej rasy bakte­ powierzchni objętej działaniem przesączu, albo (jeżeli rozcieńczenie jest większe) kilka małych, okrągłych, jasnych powierzchni. Te ostatnie w skazują początkowe cząstki fag, które rozmnożyły się kosztem pobliskich bakterii i rozpuściły je, wyw ołując p rze ja ­ śnienia w kulturze. Takie m iejsca są albo sterylne, albo też można z nich uzyskać bakterie, które stają się wówczas m utacjam i fago-odpornymi. Plazm a takich bakterii po­

siada zdolność niszczenia fag. Faga daje się przenosić i może rozprzestrzeniać się dalej.

W S Z E C H Ś W I A T 155 Przesącz przygotowany przez przejście za­

wiesiny użytej k ultu ry przez sączek bakte­

ry jn y będzie zawierać fagę, a operację tę można pow tarzać dowolnie. Rozjaśnienie nieprzeźroczystej zawiesiny podanych bak ­ terii w kulturze płynnej, do której dodano cząstką koloidalną, adsorbow aną przez pro­

teiny żywe i m artwe, oraz przez koloidy organiczne. Zaszczepiona organizmom zwie­

rzęcym powoduje tworzenie się przeciwciał.

W edług d’H e r e l l e ’a posiada ładunek elektryczny ujem ny. T em peraturą opty­

m alną dla jej rozwoju jest tem peratura n a j­

bardziej odpow iadająca bakteriom na któ­

rych dana faga pasożytuje. Tem peratura powyżej +75° C jest zabójczą dla wszyst­

kich fag. Podobnie działają prom ienie u l­

trafioletowe. W obec chem ikalii zachow uje się podobnie jak bakterie. Dla rozwoju fagi

Istnieją wyspecjalizowane rasy fag, które atak u ją tylko określony gatunek bak ­ terii, in n e pasożytują n a licznych gatun­

kach. W szystkie niszczą tylko bakterie mło­

de, nie opanow ując starych lub m artwych.

Zabijanie bakterii polega na ich rozpusz­

czaniu, chociaż według V e r p l a n c k a gatunek, posiadający zdolność w ytw arza­

nia form przystosowanych do atakow ania różnych bakterii. Jednak wyniki badań nie potw ierdzają tego poglądu. Bakteriofagi są w przyrodzie bardzo rozpowszechnione.

W ystępują w organizmie człowieka i zwie­

stępują fagi, będące pasożytami bakterii chorobotwórczych.

Pierw si badacze fag d’H e r e 1 1 e i T w o r t byli patologami zwierząt, dla­

tego przez parę lat badano fagę n a m ateriale medycznym, ze specjalnym uwzględnieniem rozpływania się bakterii jelit. N aturalnie nasunęły się zastosowania terapeutyczne.

Najwięcej badań przeprowadzono nad fa ­ gami atakującym i bakterie coli-typhoid- aysenteriae. W edług d’H e r e l l e ’a fagote- rapia jest skutecznym środkiem w zwalcza­

niu dyzenterii i infekcji gronkowcami.

Ostatnio jednak mało słyszy się o próbach stosowania bakteriobójczego działania fag do zwalczania chorób infekcyjnych.

W ięcej danych posiadam y o znaczeniu fag w rolnictwie. Mimo, że wcześnie odkryto je w glebie, poświęcano im mało uwagi, do­

póki nie zauważono, że w yw ołują pewne choroby roślin strączkowych, zwłaszcza lu ­ cerny. Chorobę koniczyny w Anglii przypi­

sywano działaniu fag na bakterie brodaw ­ kowe, nie przytoczono jednakże żadnego do­

wodu na poparcie tego twierdzenia.

L a i r d w Kanadzie i inni pracowali nad fagą atakującą bakterie brodawkowe lu ­ cerny. Najlepiej znaną jest praca autorów francuskich D e m o l o n i D u n e z (1934—

1936). Ustalili oni obecność bardzo czynnej fagi glebowej n a polach 3—4-letniej lu ­ cerny, wykazujących tzw. zjawisko «wylu- cemienia®, objaw iające się opanowaniem pola przez trawy, zajm ujące miejsce m ar­

twych roślin lucerny. Takie objaw y wyko- niczynienia, wylucernienia itp. polegają na rozmnożeniu się dużej ilości fag, niszczą­

W S Z E C H Ś W I A T cych bakterie symbiotyczne. Z ich zaś

śmiercią i sam e rośliny degenerują i giną.

Na roślinach m łodszych trudniej jest w y­

kazać fagę. Gdy w yczerpaną ziem ię ob­

siano nasionam i szczepionymi bakteriam i fago-odpornym i, rośliny były silne, a plon okazał się doskonały. Nasiona nie szcze­

pione, lub szczepione bakteriam i aktyw ny­

mi, lecz nie specjalnie fago-odpom ym i dały rośliny o typowych objaw ach chorobowych.

Podobnych prac później n ie publikowano.

Jak widzim y, D e m o l o n i D u n e z po­

dali nowe w ym agania do specyfikacji b ak­

terii przeznaczonych do szczepienia; rasa m usi być nie tylko czynna w tw orzeniu bro­

dawek i w iązaniu azotu, lecz m usi także być odporną na szczególne rasy fag. B ada­

nie bakteriofagi w związku z roślinam i strączkowymi było ściśle ograniczone do gleby dającej objawy wyczerpania. Począ­

tek w yczerpania gleby da się wykryć b a r­ bakteriofagi mogą być bardziej rozpo­

wszechnione w zdrowych glebach, niż to sądzono dawniej.

D R O B I A Z G I P R Z Y R O D N I C Z E

CO TO JE S T pH?

Niejednokrotnie przyrodnik spotyka się z tym symbolem. Nazywa się to k w a s o-

wszechnione — o dysocjację elektrolityczną wody, o częściowy rozkład drobin wody w e­

dług rów nania:

H20 = H++ OH~

Z elektrycznie obojętnej drobiny wody tworzy się dodatnio naelektryzow any atom wodom i ujem nie naelektryzow ana czą­

ście także rachować w gramodrobinach.

T ak się spraw a przedstaw ia, jeżeli woda tyle razy wzrośnie liczba jonów wodorotle­

nowych i odwrotnie. A więc dla charaktery­

Ws z e c h ś w i a t 157 potęgi dziesięciu z ujem nym w ykładnikiem

i ten w ykładnik wzięty ze znakiem plus jest właśnie wielkością pH. I tak woda czysta, zaw ierająca w litrze lO7 gramodrobin jonów wodorowych, będzie m iała pH = 7. W oda zaw ierająca jedn ą stum ilionową część gra- modrobiny tych jonów a więc 1 (F będzie m iała pH = 8 itd.

Zaletą om aw ianej wielkości jest to, że m a się do czynienia z niewielkim i liczbami.

Trzeba jednak przy tym pamiętać, że róż­

nicy o jedność odpowiada dziesięciokrotna różnica tv ilości jonów, a więc kwasowość pH — 8 jest dziesięciokrotnie m niejsza od kwasowości pH = 7 i to m niejsza nie w ię­

ksza: większym wartościom pH odpowiada m niejsza kwasowość i odwrotnie.

W szystko to powoduje, że użycie w iel­

kości pH dla określenia kwasowości jest bardzo niewygodne. Daleko lepszy jest inny sposób zaproponowany przez W h e r - r y ’e g o , w którym przyjm uje się kwaso­

wość wody czystej za jedność. Otrzym uje się w ten sposób liczby określające kwasowość bezpośrednio bez żadnych zawisłości m ate­

m atycznych. A więc skoro pH = 7 równa się jedności, będziemy m ieli dla pH = 8 popro- stu Vio, dla 9 — ‘/ioo, dla 10 1Umo itd. a dla pH m niejszych od 7 będzie 10 dla pH = 6, 100 dla 5, 1000 dla 4 itd. Niestety, użycie wielkości pH tak się przyjęło, że trzeba się pogodzić z tym nonsensem.

Dodatkowo w arto dodać, że zmiany w kwasowości w yw ierają silny wpływ na wszelkie zjaw iska chemiczne i fizjologiczne.

Na przykład kwasowość krw i ludzkiej waha się w granicach pH = 7,35—7,38. Niewielka nawet zm iana wyw ołuje silne zaburzenia, pomimo m inim alnej zawartości jonów. Po­

chodzi to stąd, że ilość ich jest jednak duża.

Ponieważ gram odrobina, jak widzieliśmy, zawiera 6 X H F cząsteczek, cyntym etr czy­

stej wody m a ich jeszcze 6 X 1CP czyli sześć­

dziesiąt bilionów! D Szym kiew ic2'

NA ZW IJCIE TO, JAK CHCECIE...

Gdy zaglądniem y do księgi przyrody znajdziem y w niej dużo, dużo k art zapi­

sanych tajem nicam i, których nie udało się

dotychczas człowiekowi odgadnąć. Taką ob­

szerną grupę tajem nic stanow ią czynności biologiczne u zwierząt, których wykonyw a­

nie najchętniej tłum aczym y istnieniem in ­ stynktu. Ale co to właściwie jest instynkt?

Najprawdopodobniej jest to poczciwy konik, który bez w ierzgania dźwiga m nóstwo cię­

żarów, często może bezprawnie zarzuconych m u na grzbiet... Gdy wielu przejaw ów życia nie rozumiemy — mówimy, że to instynkt.

Bo czymże wytłumaczyć taki fakt:

W Ameryce Północnej w ystępuje roślina z grupy liliowatych, zwana Yukką. Roślina tym oryginalna, że kw iatostan jej jest n a j­

większym ze znanych, bo u Yucca gloriosn

Kilka kwiatów jukki i molik.

dochodzi do 35 m wysokości (czteropiętro­

wa kam ienica). Obrzucony mnóstwem b ia ­ łych kwiatów, m usi rzeczywiście być p ra ­ wdziwą ucztą dla patrzących nań oczu.

Kwiaty jej są obupłciowe, t. zn. że w każ­

dym z nich znajd ują się pręciki (organ m ę­

ski) otaczające słupek (organ żeński). Na końcu słupka znajduje się znamię, na które pyłek m usi się dostać by nastąpiło zapłod­

nienie zalążka i rozwój nasion. Na znam ie­

niu znajduje się wyraźna półkulista zaklę­

słość. Po co? — zobaczymy.

Już bardzo dawno, bo zapewne wówczas nie śniło się jeszcze naturze o człowieku,

158 W S Z E C H Ś W I A f

wierzchni ziemi. Gąsieniczka opuszcza do­

tychczasowy swój domek, udaje się do zie­ drugie, jeszcze bardziej frapujące pytanie:

kto nauczył m olika tych wszystkich skom ­ plikow anych czynności? Bo przecież m atka jego zginęła, nie oglądając swych dzieci...

Nazwijm y to wszystko ja k chcemy... n a j­

wygodniej nazw ać to instynktem...

M. Nunberg. szybkości średnie cząstek gazów skład ają­

cych ją są około 5 razy m niejsze od t. zw.

szybkości parabolicznej, a więc tej, z jak ą cząstka m usiałaby poruszać się, by na stale opuścić planetę.

Na ziemi szybkość paraboliczna wynosi około 11 km/sek. i tak szybko m usiałby pę­ z ogólnym zagadnieniem istnienia gazowej powłoki na planetach, które — choć bliskie zdaje się rozstrzygnięcia nie jest jeszcze całkowicie rozwiązane. Atmosfera Tytana być może pozwoli sprawdzić niektóre szcze­

góły teoretycznych rozważań.

/

J. Mergentaler.

Ws z e c h ś w i a t

ŚMIERĆ SŁAWNEGO ASTRONOMA I MATEMATYKA, SIR JAMES JEANS’A

Sławę swoją zawdzięcza Jeans przede wszystkim swej znanej książce, zatytułow a­

nej «Tajemnice Wszechświata*, która w pierwotnej form ie pom yślana była jako odczyt, wygłoszony w 1930 roku n a uniw er­

sytecie sv Cambridge. Książka ta udostępnia szerokim rzeszom czytelników najnowsze teorie w dziedzinie fizyki i astronomii.

Przez długie lata Jeans przebywał w Sta­

nach Zjednoczonych, gdzie był profesorem m atem atyki w Princeton. Niebywała w ni­

kliwość um ysłu pozwala m u osiągnąć n ie­

pospolite i oryginalne wyniki w zakresie pracy naukow ej. Jego badania dotyczące dynamicznej teorii gazów przyniosły w y­

niki, które wywołały rewolucję w dziedzi­

tłum aczenie tw orzenia się podwójnych gwiazd; zjaw isko to przypisuje Jeans przy­

śpieszeniu obrotów spowodowanemu zm niej­

szaniem się objętości obracających się mas.

Jeansa teoria tworzenia się systemów p la­

netarnych na skutek powstawania sił przy­

ciągających w jednej gwieździe pod wpły­

wem zbliżania się drugiej, stanowi również ważną zdobycz naukową. Jeans zasłużył się także na polu nauki o prom ieniow aniu i ra ­ dioaktywności gwiazd, jednakże jego tw ier­

dzenie dotyczące kurczenia się wszechświata stoi w sprzeczności ze zdaniem innych czo­ tej funkcji kompletnie zreorganizował tę in ­ stytucję. Jeans był również prezesem Kró­

lewskiego Tow arzystw a Astronomicznego od roku 1925 do 1927, a w roku 1934 został prezesem British Association. W roku 1928 przyznany mu został tytuł Sir’a, a w r. 1939 przedstawiony został do Order of Merit. Nic też dziwnego, że tak zdolny badacz, popu­

laryzator wiedzy i organizator towarzystw naukowych został przez Sir Ołiver Lodge’a nazwany «jednym z sześciu największych ludzi świata*.

160 W S Z E C H Ś W I A T

rie korzystające ze związków mineralnych jako źródła energii. W objaśnieniach rycin zamiast

W dokumencie PISMO : WSZECHŚWIAT (Stron 25-35)

Powiązane dokumenty