• Nie Znaleziono Wyników

MORALNO-IDEOWE WZORCE UCZESTNICTWA

W dokumencie NR 3/4 2016 (Stron 35-38)

Uczestnictwo – w zdarzeniach, działaniach grupowych, w trwałym funkcjonowaniu jakiejś wspólnoty – z natury jest współuczestnictwem. A więc co najmniej naszym spotka-niem, współistnieniem z innymi, a najczęściej również współdziałaniem (wspólnym działaniem lub choćby wza-jemnym przeciwdziałaniem)91. Toteż historyk opisujący i wyjaśniający zachowania zbiorowe lub decyzje i czyny jednostek prominentnych, dziennikarz relacjonujący i ko-mentujący aktualne wydarzenia, pedagog wpajający wycho-wankom określone postawy, działacz lub polityk aktywizu-jący innych – wszyscy oni w swojej pracy biorą pod uwagę zróżnicowane pobudki i intencje uczestnictwa ludzi oraz zróżnicowane postawy uczestników wobec współuczestni-ków. Moralno-ideowe wzorce uczestnictwa, kształtowane są od najmłodszych lat m.in. w szkołach wszystkich typów poprzez dobór treści programowych kształcenia, zalecane lektury, codzienne rytuały życia szkolnego, i mają mniejszy lub większy wpływ na całe późniejsze życie absolwentów.

Spróbujmy przedstawić katalog możliwych nastawień uczestników.

1. Stosunek podmiotu do własnego uczestnictwa (Cel sam w sobie czy środek?)

Uczestnictwo, w którym wykonawca zadań i działań społecznych i jest, i czuje się podmiotem, podlega jego oce-nie samo w sobie.

Jednostka, która bądź sama zaangażowała się w sprawy społeczne, bądź ma aspiracje i zdolność do kierowania wła-snym udziałem wynikającym z konieczności, nawet wymu-szonym, może traktować samo uczestnictwo trojako:

jako wartość odrębną i samoistną w oderwaniu od jego celów i rezultatów, jako cel sam w sobie (bo warto być uczestnikiem takiej czy innej wspólnoty), jako przedmiot i źródło samoistnej satysfakcji (na zasadzie: czuję się po-trzebny, spełniony; wiem, że jestem coś wart);

jako cenną więź społeczną i formę aktywności, ale cen-ną jedynie instrumentalnie i służebnie, tzn. cencen-ną jedynie o tyle, o ile w ostatecznym rachunku służy osiągnięciu okre-ślonych celów społecznych; a więc środek realizacji celów właściwych, forma służby czy misji społecznej;

wreszcie, jako narzędzie lub pretekst do realiza-cji celów i zamiarów partykularnych (czysto jed-nostkowych lub wąąskogrupowych).

Odpowiednio do tego charakteru relacji między celem a środkiem należy rozpatrywać uczestnictwo jako autote-liczne, zadaniowe bądź partykularnie instrumentalne.

Uczestnictwo autoteliczne polega na tym, że już samo w sobie obcowanie z innymi ludźmi, nawiązywanie kontaktu i porozumienia, bycie obecnym – uznanym i akceptowanym członkiem grupy, zespołu, jest dla jednostki wartością, nie-zależnie nawet od celów działania zbiorowego czy struktury społecznej. Przez sam fakt przynależności i współdziałania z innymi zaspokojona zostaje potrzeba afiliacji, potrzeba

91 Por. B. Misztal, Zagadnienia społecznego uczestnictwa i współ-działania, Wrocław 1977; W. Narojek, Struktura społeczna w doświadczeniu jednostki, Warszawa 1982; J. Legowicz, Świado-mość współuczestnictwa, Warszawa 1980.

„bycia potrzebnym” (ewentualnie: ważnym), potrzeba od-czuwania i potwierdzania własnej wartości92. A potwierdze-niem własnej wartości nie musi być aż efektywność własne-go działania, udziału we wspólnym przedsięwzięciu, takie czy inne osiągnięcie, zasługa, tudzież odpowiadające temu uznanie społeczne. Wystarcza do tego już samo w sobie odczuwanie swojej przydatności, bycie adresatem oczekiwań ze strony innych.

Ponadto sam w sobie dany rodzaj i obszar aktywności (np. działalność społecznikowska, artystyczna lub poli-tyczna) może być wystarczającą atrakcją, pasją życiową i zawodową. Nie jest to więc autoteliczność dosłowna (po prostu: wartość i cel sam w sobie), gdyż w istocie uczest-nictwo jest wartością ze względu na potrzebę obecności, odczucia wsparcia, uznania, prestiżu itd. To satysfakcja z powodu bycia razem i poczucia przynależności wspólnoty jest wartością samoistną – także w tym sensie, iż mniej istot-ne lub w ogóle nieistotistot-ne jest, o jaką wspólnotę, jaką sprawę chodzi, natomiast potrzeba i wartością jest samo w sobie bycie członkiem nawet jakiejkolwiek całości, uczestnikiem nawet jakiegokolwiek ważnego zdarzenia lub działania.

Bliższa dosłownej autoteliczności jest np. postawa „na-łogowca”, hazardzisty, zadowalającego się samą grą.

I rzeczywiście, istnieją np. „nałogowi” politycy – gracze, odczuwający przymus prowadzenia i kontynuacji gry bez względu na jej obrót i skutki, nawet dla nich samych. Tacy nazywani są – zasłużenie – politykierami93.

Uczestnictwo zadaniowe cechuje się tym, że za cel za-sadniczy i wystarczający, za rzeczywistą wartość samoistną uznaje się realizację określonych ideałów społecznych, wzorców ustrojowych i osobowych, wizji lepszego ładu itp.

lub wykonanie ściśle określonego zadania, rozwiązanie określonego problemu (wówczas podmiot kończy swą misję po osiągnięciu konkretnego rezultatu). W pierwszym przy-padku jest to uczestnictwo sprzężone z jakimś posłan-nictwem, w drugim – uczestnictwo czysto zadaniowe.

Własne aktywne uczestnictwo, więź z partnerami, jako współtowarzyszami pracy lub walki, współwyznawcami idei, ale też obcowanie z rywalami czy przeciwnikami, jest tu przede wszystkim środkiem, narzędziem spełnienia odczuwanej powinności: moralnej, zawodowej, służbowej lub ideowej. Nie wyklucza to odczuwania żarliwej potrzeby bycia aktywnym, obecnym i zespolonym z innymi. Jednakże ten rodzaj satysfakcji nie wystarcza, o ile jednostka nie ma poczucia, że w ten sposób osiąga właściwy cel aktywności.

Zadaniowe, a tym bardziej misyjne czy też misjonarskie, nastawienie pociąga za sobą gotowość do wyrzeczenia się identyfikacji z zespołem lub przedsięwzięciem, w którym nie sposób celu zrealizować, i skłonność do rezygnacji z udziału bezcelowego lub nieefektywnego.

92 Rozwiniętą typologię i charakterystykę potrzeb afiliacyjnych zawiera praca: T. Kocowski, Potrzeby człowieka. Koncepcja syste-mowa, Wrocław 1982, rozdz. VI p. 5 (Grupa potrzeb społecznych).

93 Psychologiczny portret politykierów przedstawiam w książce:

M. Karwat, O karykaturze polityki , Warszawa 2012, rozdz. 4, 7.

O partycypacji typu partykularnie instrumentalnego możemy mówić wtedy, gdy samo uczestnictwo (spełnianie formalnych obowiązków lub subiektywnie odczuwanych powinności, wykonywanie zadań i podtrzymywanie więzi z innymi), jak i cele społeczne, którym jest ono podporząd-kowane zgodnie ze swoim społecznym i ideowym zaprogra-mowaniem, stanowią dla danej jednostki lub grupy jedynie okazję i środek (drogę), a nawet pretekst do realizacji zupeł-nie innych celów. Celów zarówno trywialnych, np. tzw.

prywaty, jak i bardziej wysublimowanych, np. wartości przeniesionych z innych dziedzin. Przykładem takiego na-stawienia jest m.in. instrumentalizacja polityki w zachowa-niach i w dziełach artystów, uczonych, duchownych, ale i zjawisko odwrotne: posługiwanie się sztuką, kaznodziej-stwem, badaniami naukowymi i karierą naukową jako na-rzędziem realizacji celów politycznych, propagandowych lub strategii dorobkiewicza.

Dotychczas jednak rozumujemy tak, jak gdyby nie ist-niał problem możliwości (realności, dopuszczalności, za-gwarantowania praw) uczestnictwa lub konflikt między takim uczestnictwem, jakie jest możliwe w danych warun-kach a wyznawanymi przez podmiot wartościami. Przy ta-kiej korekcie winniśmy jeszcze uwzględnić postawę tzw.

emigracji wewnętrznej – wymuszoną określoną sytu-acją. Jest to próba nieuczestniczenia (odmowa uczestnictwa, wysiłek na rzecz wtórnego wyłączenia się). Emigracja we-wnętrzna stanowi niejako antypodę zaangażowania, które musiałoby być afirmatywne; jest to asekuracyjny substytut uniemożliwionego lub niebezpiecznego dla jednostki, grupy oporu, przeciwdziałania, zwalczania narzucanego porządku.

2. Stosunek do współuczestników

Możliwy stosunek jednostki do partnerów, współ-uczestników tradycyjnie rozpatrywany jest – przez psycho-logów, etyków i pedagogów – przez pryzmat klasycznego spektrum, skali postaw: altruistycznych i prospołecznych, obojętnych wobec innych oraz skrajnie egoistycznych (np.

makiawelicznych, czyli manipulatorskich94 lub agresyw-nych). Wówczas jednak punktem wyjścia są pobudki włą-czenia się podmiotu w życie publiczne, postawy zdefinio-wane ze względu na własne interesy i dążenia oraz będący trwałą regułą stosunek do cudzych interesów.

Zastanówmy się z kolei, jaki jest możliwy stosunek podmiotu do innych wtedy, gdy niezależnie od swych inten-cji i motywów, chcąc nie chcąc współistnieje i obcuje z nimi, styka się z odmiennymi interesami, wyobrażeniami i dążeniami, gdy uwikłany jest w nieuniknioną sytuację ko-operacji. Wówczas kluczowe znaczenie mają dwie kwestie:

(1) czy podmiot jest zdolny i skłonny uznać współistnienie za powód do współdziałania (pozytywnego lub negatyw-nego, otwartego lub ograniczonegatyw-nego, wybiórczego i warun-kowego)95, (2) jak podmiot postrzega innych współuczestni-ków – partnerów gry społecznej: jako sojuszniwspółuczestni-ków, rywali, przeciwników czy wrogów96.

94 Por. na ten temat: E. Mandel, Miłość, władza i manipulacja w bliskich związkach, Warszawa 2008.

95 Tu kłania się model kooperacji pozytywnej lub negatywnej – zob. T. Kotarbiński, Traktat o dobrej robocie, Warszawa 1975;

+T. Kotarbiński, Abecadło praktyczności, Warszawa 1972.

96 Co odpowiada stosunkom: współpracy, współzawodnictwa, walki, wojny. Zob. M. Karwat, Podstawy socjotechniki. Dla polito-logów, polityków i nie tylko, Warszawa 2014, rozdz. IX, X.

Stosunek do siebie samego, do własnej roli i roli innych oraz do własnego miejsca w łonie danej całości społecznej wyraża się w następującej skali:

* uczestnictwo solipsystyczne (oparte i w mentalności, i w zachowaniach na zasadzie „pępka świata”)97,

* uczestnictwo reprezentacyjne (wyrażanie i zaspokajanie we własnym działaniu potrzeb i oczekiwań własnej grupy lub wielu grup – z mandatu społecznego lub wtórnie uznane),

* uczestnictwo uzurpatorskie (utożsamianie własnych dążeń i wyobrażeń z poglądami i dobrem ogółu, ignorowanie alter-natyw i oporów otoczenia, samozwańcze i nieuznawane społecznie roszczenia do reprezentacji i przywództwa).

Obrazową, acz groteskową, ilustrację mentalności so-lipsystycznej zawiera ironiczny esej Tadeusza Różewicza.

„Wyobraź sobie, że jestem środkiem wszechświata. Dziwne to uczucie”. s. 455.

„Zazdroszczę nieboszczykom. Wyobraź sobie, umarł jeden taki znakomity kolega. Brałem udział w uroczysto-ściach pogrzebowych. Rolę wyznaczono mi niepoślednią.

Najpierw na warcie honorowej stałem, potem trumnę dźwi-gałem, przemawiałem nad grobem, coś tam nawet o nie-boszczyku napisałem. Robiono mi również zdjęcia; przy trumnie i tak dalej. Ale zły byłem i niezadowolony. Oczywi-ście, moja rola była ważniejsza, bo ja żyję, a nieboszczyk leży martwy, i ja mam jeszcze pole do działania, mogę wszystko zrobić. Order mu dali zbyt wysokiej klasy. Takie mi myśli przychodziły do głowy, że wreszcie zająłem miej-sce nieboszczyka na katafalku. I to ja leżałem ze wstęgą i gwiazdą, a nawet słuchałem przemówienia na moją cześć, które sam sobie ułożyłem.

Teraz »wynoszą go«, ale nie wszystko było takie piękne za życia. Marny to był człowiek i słaby. Zacząłem przy tej trumnie wymianę zdań z nieboszczykiem. Powiedziałem mu kilka słów prawdy. Potem było mi głupio. Że razem ze mną nieśli trumnę jacyś inni. Ze śmiercią też nie ma co przesa-dzać. Ostatecznie każdy umiera. Szedłem z wieńcem, który założyłem sobie wreszcie na głowę. I znów ja byłem jakby środkiem pogrzebu.

A o tym, co się działo na wystawie kanarków, wolę ci nie opowiadać, bo mi nie uwierzysz. Jednym słowem, ka-narkowi zazdrościłem, że zwraca na siebie uwagę, i zaczą-łem wyprawiać różne głupstwa. Nawet śpiewazaczą-łem...”98. 3. Zdolność do współżycia z innymi

Z kolei, biorąc pod uwagę gotowość podmiotu do ak-ceptacji samego faktu istnienia oraz odrębności i odmienno-ści innych podmiotów, tolerancję dla cudzej odrębnoodmienno-ści, niezależności i odmienności P, zdolność do współdziałania z jednostkami (grupami) odmiennymi od nas, trzeba rozróż-niać następujące typy uczestnictwa:

Uczestnictwo symbiotyczno-dialogowe znamionuje się postawami otwartości, tolerancji, oparte jest na uznaniu

97 Zob. M. Karwat, O karykaturze..., rozdz. 6; Ch. Lasch, Kultura narcyzmu. Amerykańskie życie w czasach malejących oczekiwań, Warszawa 2015.

98 T. Różewicz, Próba rekonstrukcji, Wrocław 1979, s. 455, 456.

różnic społecznych i ideowych nie tylko za fakt obiektywny, ale i za zjawisko cenne, wzajemnie wzbogacające, za war-tość. Różnice kulturowe, mentalne, obyczajowe, a nawet ideologiczne i polityczne traktowane są jako dopełnianie się, jako szansa przezwyciężania własnych ograniczeń. Zakłada się tu osiąganie własnego dobra i bezpieczeństwa poprzez współdziałanie z innymi, także rywalami. Dobro własne wiązane jest z dobrem wspólnym i co najmniej z poszano-waniem cudzego dobra, cudzej tożsamości i godności. Od-mienność, pluralizm traktowane jako to, co sprzyja uzyska-niu i podtrzymauzyska-niu własnej tożsamości. Tożsamość okre-ślana i manifestowana jest nie przez odgrodzenie się od innych, zamknięcie we własnym świecie wewnętrznym, i nie przez destrukcyjne przeciwstawienie innym, lecz na zasadzie dopełnienia w różnicy99.

Uczestnictwo segregatywne opiera się na schemacie „get-ta”; na dążeniu do rozdzielenia, w tym dosłownego, wręcz przestrzennego, nie mówiąc już o prawnym, „obcych światów”

i zamknięcia poszczególnych grup we własnym kręgu („życie własnym i odrębnym życiem”) – czego krystaliczną postacią był apartheid. Przenikanie z zewnątrz wartości i wzorów uzna-wanych a priori za obce jest traktowane jako zagrożenie dla własnej tożsamości i więzi grupowej. Specyficznym przejawem takiego wzorca jest sekciarstwo – zarówno dosłownie pojęte (w funkcjonowaniu sekt religijnych), jak i to będące skrajną formą ideologicznej ortodoksji100.

Uczestnictwo konfrontacyjne opiera się na potrzebie przeciwstawienia „innym”, „obcym”, dowiedzenia własnej wyższości lub jedyności pod takim czy innym względem.

Inni, obcy potrzebni są jedynie jako dowód mojej wyższości, słuszności, jako czynnik (straszak) jednoczący „swoja-ków”101. Pociąga to za sobą pragnienie wzniecania i kumulo-wania konfliktów jako okazji do zachowań dyskryminacyj-nych (szykan, rytualdyskryminacyj-nych i demonstracyjdyskryminacyj-nych form zniewa-żania, poniżania i upokarzania „odmieńców”)102.

Uczestnictwo inkwizytorskie sprowadza się do ekspan-sywnej i agreekspan-sywnej formy zachowania w stosunku do owych

„odmieńców”: jedynym zgoła sensem własnego istnienia i współistnienia jest nawrócenie tych drugich (choćby ogniem i mieczem)103. Z tym jednak wiąże się psychoza czujności, nieufności, podejrzliwości w stosunku do członków własnej wspólnoty, współplemieńców, współtowarzyszy, współwy-znawców, obsesyjne i permanentne (na zasadzie perpetuum mobile) poszukiwanie, tropienie i prześladowanie domniema-nych „odszczepieńców”, a poniekąd i kreowanie ludzi niewy-godnych lub nawet całkiem przypadkowych na heretyków, renegatów, zdrajców, wrogich agentów.

Eksterminacyjny typ uczestnictwa – jak sama nazwa wskazuje – opiera się na programowo założonym i brutalnie realizowanym (aktami przemocy, a nawet strategiami

99 Zob. F. Gross, Tolerancja i pluralizm, Warszawa 1992.

100 Por. R. Caillois, Żywioł i ład, Warszawa 1979, esej O duchu sekt.

101 Por. np.: M. Kofta, M. Bilewicz (red.), Wobec obcych. Zagroże-nia psychologiczne a stosunki grupowe, Warszawa 2011.

102 Por. na ten temat: H. Hamer, Demon nietolerancji, Warszawa 1994; T. F. Heatherton, R. E. Kleck, M. R. Hebl, J. G. Hull (red.), Społeczna psychologia piętna, Warszawa 2008; J. Kupny, A. Dy-lus, T. Biedrzycki (red.), Dyskryminacja jako nowa kwestia spo-łeczna, Katowice 2007; K. Iglicka (red.), Integracja czy dyskrymi-nacja?, Warszawa 2003.

103 Zob. F. Gross, Tolerancja..., rozdz. 4.

nego zniszczenia – jak w polityce „czystek”, w praktyce pogromów, wreszcie – w metodycznej

i totalnej polityce ludobójstwa) dążeniem do eliminacji, włącznie z fizyczną eksterminacją, grup i kategorii społecz-nych objętych stygmatyzacją i ideologicznie zracjonalizo-waną pogardą i/lub nienawiścią.

Wymienione powyżej typy uczestnictwa mają tę wspólną cechę, iż opierają się na otwartym i czytelnym dla innych wyrażeniu stosunku do faktu współistnienia i współ-życia ludzi o nietożsamych interesach, zwyczajach i poglą-dach. Nie zawsze jednak podział „my – oni” czy też „swoi – obcy” jest i uświadamiany na własny użytek, i przedsta-wiany otoczeniu w postaci tak przejrzystej i szczerej.

W życiu społecznym – w różnych dziedzinach, nie tylko w sferze tożsamości i różnic religijnych – dosyć rozpo-wszechniony jest również bigoteryjny wzorzec (współ)uczestnictwa.

Uczestnictwo bigoteryjne polega na tym, że zewnętrzna wspólność, podobieństwo lub formalna identyczność stoso-wanych symboli, znaków (gestów, słów, czynności rytual-nych) traktowana jest, zwłaszcza w sytuacji zagrożenia lub przeciwstawienia jakiejkolwiek sile z zewnątrz, jako świa-dectwo tożsamości interesów i idei, wzajemności dążeń. Ze względu na wspólnotę symboli i rytuałów grupa społeczna, wspólnota religijna, ruch polityczny, organizacja itd. trakto-wane są jak monolit, podczas gdy w rzeczywistości stanowią konglomerat różnych interesów, poglądów i dążeń, rozma-itych motywów i kalkulacji, uświęcanych jednakże tą samą szatą konwencjonalną. Tworzy to barwny fenomen – wspól-notę opartą na ideologicznej (świeckiej lub religijnej) misty-fikacji, tzn. na splataniu się złudzeń powstających sponta-nicznie, jak i tych sugestywnie podsuwanych innym, na zespoleniu naiwności niektórych z manipulacyjną grą pozo-rów ze strony innych. Wydawałoby się, że tak sprzeczna wewnętrznie wspólnota – raz po raz w sytuacjach zasadni-czych wyborów i konfliktów ujawniająca swoją niespójność – skazana jest prędzej czy później na demistyfikację i roz-pad. Jednak inercja ludzkich wyobrażeń i emocji, a także odruchy obronne w reakcji na wewnętrzne spory i ze-wnętrzną krytykę104, sprawiają, że poczucie wspólnoty jed-nostek i grup w istocie obcych, a nawet wrogich sobie wza-jemnie może utrzymywać się wbrew faktom „dającym do myślenia”, wbrew kolizji interesów i mimo wzajemnych urazów, zawodów, rozczarowań, wewnętrznych rachunków krzywd.

Nie wymaga chyba objaśnień, że każdy z tych sześciu typów uczestnictwa (symbiotyczno-dialogowy, segrega-tywny itd.) podlega odmiennej ocenie moralnej – z punktu widzenia kryteriów dobrej woli, działania w dobrej lub złej wierze, godziwości lub niegodziwości, uczciwości.

Mirosław Karwat – prof. dr hab., politolog, Kierownik Zakładu Filozofii i Teorii Polityki w Instytucie Nauk Politycznych Uniwer-sytetu Warszawskiego, członek Komitetu Nauk Politycznych PAN.

104 Mechanizm zwierania szeregów i dyscyplinowania członków wspólnoty w sytuacji konfliktu z inną grupą przejrzyście przedsta-wił Janusz Reykowski w eseju Logika walki (Warszawa 1984).

W dokumencie NR 3/4 2016 (Stron 35-38)