• Nie Znaleziono Wyników

N oetyczny, polega ńa arystotelesow skim pojęciu abstrakcji

Jednostki jako takiej nie poznajem y. Przyczyną tego nie jest ani forma, ani istota składająca się z form a com m unis i m ateria com m unis, ani naw et jednostkowość jako taka. Pozostaje vfaęc m ateria signata.

2. K osm ologiczny. W Bogu i aniołach, gdzie nie ma stawania się, m ożem y pytać tylko o powód — ratio — jednostkowości, W bytach m aterialnych jednak m am y staw anie się, co w edług tom istów wym aga w łaściw ej przyczyny k onstytutyw nej. Nomi­

naliści np., nie widzą potrzeby takiej -przyczyny, dla nich bowiem każdy byt jest jednostkow y sam przez się.

Teza rozpada się w ięc na dw ie części:

a) Indywiduum m aterialne w ym aga w łasnej przyczyny — oczyw iście nie m ów im y o przyczynie sprawczej, lecz k on stytu ­ tyw nej — swej jednostkowości, a to dlatego, że po pierw sze ujed- nostkow ienie tak różnych bytów , jak absolutnie jednego Boga, anioła, który jest już stworzeniem , a tym więcej rozciągłego prze­

strzennie — czasowo ciała nie m oże m ieć jednej przyczyny. Po drugie, kto twierdzi, że jednostka jest aama przez się, ten w prost ignoruje staw anie się substancjalne, któro w ym aga przyczyny k onstytutyw nej. P o trzecie rozwiązanie suarezjańsko-nom inali- styczne niszczy swój w łasny cel, którym jest w yjaśnienie w ie ­ lości, w obrębie gatunku, gdyż w taki sposób przepada universale

i n r e . /

b) Zasadą ujednostkow ienia bytów m aterialnych jest m ateria signata. W obrębie gatunku mam y w iele jednostek o tej. samej

134 O. A L B E R T M , K R Ą P I E C

istocie. Zatem ujednostkow ienie, a w ięc i jego zasada leżeć musi poza istotą, eo potwierdza jeszcze wzgląd, że rozpatrywana jako taka, tzn. z punktu widzenia m etafizycznego, zarówno forma, jak i m ateria jest com m unis, a w ięc i powstała z nich istota. Jest za­

tem ujednostkow ienie przypadłością logiczną, bo w łaśnie pozwala wyjaśnić jedność gatunku. A wielość? Poniew aż zasada ujednost­

kowienia nie m oże być ani w form ie jako takiej, ani w istocie, jako form ie rzeczy, rnuisi w ięc być w jakiś sposób w m aterii, i to materii odpowiednio przygotow anej, bo cały proces stawania się jest w naturze planowo przygotowany. W ielość w ięc powstaje w skutek przygotowania m aterii do przyjęcia tej a nie innej for­

my. W ten sposób forma w chw ili przem iany substancjalnej z ogólnej (com m unis) staje się m aterialnie wydzieloną i pow ie­

loną. Otrzymuje jako już indyw iduum swoją w łasną, choć zm ie­

niającą się rozciągłość i inne przypadłości.

Z kolei om ówim y D egl’Innocenti’ego 40. Przy zasadzie ujednost­

kowienia nie chodzi -— m ów i on — o elem enty konstytutyw ne (principia c o n siitu tw a ) jednostki, gdyż tym i są w bytach m ate­

rialnych własna forma i własna materia, lecz chodzi o elem ent uwielokratniający, czy naw et, gdy kto chce o elem ent konstytu­

tyw ny, lecz n ie o ile konstytuuje, lecz o ile uwielokratnia. Jest nim, jak się w szyscy zgadzają, m ateria signata ąu antitate, ale co pod tym rozumie?

Jak już wspomniano zbija D egl’Innocenti obie opinie Kaje­

tana, tj. m ateria capax huius ąu an titatis ita quod non illius i drugą, jak m ówi nie różną istotnie od pierwszej, m ateria lit ra- d ix ąu antitatis. A rgum enty streszczają się w tym , że to jest czy­

sto potencjalne, a taką jest w każdym razie sama m ateria pier­

wsza, nie m oże niczego w żaden sposób determinować.

Opinii Kajetana przeciw staw ia D egU nnocenti opinię zgod­

niej szą z prawdą i św. Tomaszem, którą wyraża prawie że jego w łasnym i słowami: „Zasadą ujednostkowienia jest materia okre­

ślona ilością. Określa się zaś m ateria przez to, że podlega (aktual­

nie) cielesności (corporeitas) i rozciągłości nieokreślonej”. P rin­

40 A n im a d v e r s io n e s in C a ieta n i d o ctrin a m d e corporu m in d w id u a tio n e ,

„Div. Thom.“ (Piać) 1948.

J E D N O S T K O W I E N I E B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H 135

cipium in dw idu ation is est m ateria signata ąu antitate. Signatur autem m ateria p er hoc quod su best (actu) corporeitati et dirrten- sionibus in term in atis. (De en te e t ess. c. 2; Trin. IV, 2: I, 76, c, 2).

Jest to — jak m ów i D egl’Innocenti —■ opinia Capreola.

Następuje obrona przed zarzutami, z których głów nym jest, że jednostka tak utworzona nie byłaby unum p e r se. Odpowiedź w zięta z Capreola i Soncinnasa: B yt per se (a w ięc i unum p e r se) jest trojaki. Taki, który od niczego n ie zależy i tym jest tylk o Bóg; taki, który zależy od innego, lecz w swej istocie formalnej (ratio form alis) ani wprost, ani ubocznie nie zawiera (dicit) rzeczy różnych rodzajowi: tu należą b y ty m etafizyczne i m atem atyczne.

W końcu taki, który zawiera co prawda rzeczy różnych rodza­

jów, ale posiadające konieczny stosunek do siebie, tak że ich związek nie jest per accidens. Takie są byty naturalne. W ten sposób jednostka nie jest ens p er accidens, choć ujednostkawia się dzięki ilości.

Dlaczego w ięc K ajetan odrzucił swoją pierwszą opinię (m a­

teria capax huius ąuantitatis...), m otyw ując że Sokrates nie byłby w tedy unum per se? Na to trudno odpowiedzieć — pisze D e g r­

innocenti. Zdaje się, m yślał on, że m ateria cum po ten tia ąuanti­

ta tis jest jednością przypadłościową, zaś m ateria ut radix ąuan­

tita tis jednością per se, a tym czasem w obu w ypadkach mam y unum per accidens, albo w obu unum per se. Może jednak"czyni to K ajetan dlatego, że m ów i o ilości określonej, gdy przeciwnie Capreolus o ilości nieokreślonej. Tylko ta ostatnia bow iem jest konieczną własnością pierw szego stopnia form y, jakim jest cor­

p oreitas. Przez ilość zaś nieokreśloną rozumie D egrinnocenti taką ilość, która polega jedynie na różności części (partes ex tra par- te s ), czyli zawiera .określenie położenia (situs).

B y odpowiedzieć na 6, zarzut, że ilość jako zasada ujednostko­

w ienia byłaby zarażem spowodowana (causata) i n ie spowodo­

wana przez substancję, przedstawia D egrinnocenti proces pow sta­

w ania jednostki. Przez corporeitas będące pierw szym stopniem form y, możńa pom yśleć tylko m aterię I, czystą potencję, tzn. po­

zbawioną w szelkiego zdeterm inowania tak liczebnego jak gatun­

kowego. C orporeitas owa sama w sobie, jak zresztą w szelka for­

ma, jest wspólna, a staje się nieudziełną ź chwilą przyjęcia w

nie-136 O . A L B E R T M . K R Ą P IE C

udzielnej m aterii pierwszej, pierw szym podmiocie. W ten sposób mamy pierw szy zarys jednostki, m ianowicie pew ne nieudzielne Compositum. N ie jast ono jednak jeszcze ani określonym, ani poje­

dynczym (signatum e t singulara)i a także ani „tym ”, ani „tam­

tym ”, lecz tylko ciałem niepodzielnym i nieuwielokrotnionym . Lecz dochodzi przypadłość charakterystyczna (propriu m ) cieles­

ności, tj. rozciągłość nieokreślona.

N orm alnym jej skutkiem jest w łaśnie „rozprzestrzenienie”

i w yróżnienie części w naszym ciele (dilatare et expandere partes ex tra partes). W ten sposób m am y m aterię określoną, tzn. różną (i zdolną do oddzielenia) od wszelkiej innej porcji m aterii, do­

strzegalną zm ysłowo i określoną ad hic et nunc. M amy więc teraz nie tylko com positum corporeum nieudzielne, lecz już jednostkowe, a naw et różne jednostki, tzn. poszczególne ciała, m iędzy którym i nie ma jeszcze różnicy specyficznej (bowiem cielesność jest w każdym z nich w ten sam sposób — c orporeitas enim est eiusdem rationis in unoquoque). W ten sposób w y ja ś­

nione jest ujednostkowienie, tj. wielorakość czysto liczebna, któ­

ra jest oczyw iście niemożebna bez aktualnej ilości nieokreślonej.

Ilość bowiem potencjalna (zdolność, źródło, konieczność ilości itp.) wyjaśniałaby może „ujednostkawialność” tj. bezpośrednią m ożli­

wość ujednostkowienia, ale nie samo (aktualna) ujednostkowienie, o którym mowa. Jeśli sobie teraz pomyślę, że w którym kolwiek z pow yższych ośrodków cielesnych (nucleus corporeis) powstaną w yższe stopnie formy, np. stopień w egetatyw ny, będzie on już

„tym ” a nie „tamtym ” przez to samo, że pow staje w ośrodku, który jest już „tym ”.

W całym pow yższym procesie m am y do czynienia oczyw iście z następstw em czysto logicznym , a nie czasowym . Różne bowiem stopnie form y nie różnią się m iędzy sobą rzeczowo i w szystkie stają się w tej samej chw ili fizycznej, lecz w pew nym porządku, tak że m ylnie kładziem y ujednostkow ienie bezpośrednio po stop­

niu cielesności (corporeitas), gdy dochodzi rozciągłość nieokre­

ślona tak, że ten pierw szy stopień (tj, corporeitas aktualnie roz­

ciągła) ujednostkawia w szystkie stopnie następne. Przed aktualną rozciągłością nieokreśloną nie można pojąć ujednostkowienia, po niej nie m oże nastąpić, bo już istnieje.

J E D N O S T K O W I E N IE B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H

137

.D la te g o to przy powstawaniu i niszczeniu bytów , ‘jednostko- toość {ind.ivj,dualitas corporea) nic się nie zmienia, gdyż skutkiem przemian substancjalnych będzie zawsze pew ne ciało i to „to”

ciało. Tak np. gdy z m inerału pod w p ływ em czynników ze­

w nętrznych rodzi się życie; „to” ciało staje się „tutaj” żywym,, lecz przez to przestaje być ciałem , a tym mniej nie znika owo

„tutaj” (illud ibi). W ten sposób w yjaśnia św. Tomasz tożsamość ciał po zm artwychwstaniu: m oje ciało pozostaje po śm ierci tym samym liczebnie, tzn. zaw sze „tym ” a nie „ow ym ” ciałem .

Na postaw iony zarzut odpowiada w ięc D egl’Innocenti, ż e ilość nie jest spowodowana (causatur) przez substancję m aterialną, lecz w ypływ a (em anat) z niej, tj. w ynika w sposób, naturalny jako w łaściw ość. Zatem ciało jako takie określa i uwielokrotnia samo siebie przez swą rozciągłość nieokreśloną.

Z innej okazji w yjaśnia jeszscze DeglTnnocenti, że rozciągłość nieokreślona raz powstała przy stworzeniu, form alnie pozostaje zaw sze tą samą, tak w b ycie niszczejącym , jak i powstającym . Jeśliby bow iem tak n ie było, jedna jednostka zam ieniałaby się w inną, co w edług św. Tomasza nie m oże nastąpić w sposób na­

turalny.

O zagadnieniu jednostkow ienia pisze jeszcze Sw ieżaw ski, Cen­

traln e zagadnienie to m isty c zn e j nauki o d u szy (com m ensuratio anim ae ad hoc corpus).*1 K w estia ujednostkowienia bytów m aterial­

nych jest dla Sw iężaw skiego kw estią w stępną, konieczną dla zro­

zum ienia głów nego tem atu, jakim jest problem ujednostkowienia duszy ludzkiej. Zasadę ujednostkow ienia określa jako warunek konieczny i w ystarczający dla tego, by dany gatunek rozpadł się na jednostki (s. i33).

O statecznym źródłem ujednostkowienia jest materia pierwsza, choć w pew nym stosunku do ilości (s. 144). Praca Sw ieżaw skiego nie ma zresztą, zdaje się, za zadanie uzyskać specjalnie nowych w yn ik ów w dziedzinie teorii jednostkow ienia, lecz jest to raczej praca z zakresu historii filozofii, gdzie chodzi o zebranie i upo­

" „P rzegląd F ilozoficzn y ‘ 1948 s. 131— 189.

138 O. A L B E R T M . K R Ą P I E C

rządkowanie m yśli św. Tomasza i jego uczniów, by przedstawić naukę tom istyczną na tym odcinku.42

ROZW IĄZANIE ZA G A D N IEN IA

W zagadnieniu j ednostkowania bytów m aterialnych trzeba so­

bie uświadom ić na t lę dotychczasowych w ypow iedzi, czym w łaści­

w ie jest sama jednostka, jakie są jej najważniejsze bytow e prze­

jaw y oraz w jakich typach jednostki w ystępuje zagadnienie jednostkowienia. Przy tym ostatnim problem ie trzeba rów ­ nież sprecyzować samó pojęcie jednostkowienia, jego związek z szerszym i filozoficznym i pojęciam i, w tym wypadku z poję­

ciem ograniczenia 43, aby w reszcie móc na tle procesu przemian bytow ych w yjaśnić specyficzny aspekt zdarzenia i trwania bytu jako jednostki.

1. Pojecie jednostki. Jednostką jest zaw sze jakiś konkretny b yt realny. Dlatego w szystko to, co jest jakim kolw iek realnym bytem , w jakikolw iek sposób istniejącym , jest też jakąś jedno­

stką. O jednostce zatem można m ówić tak jak i o bycie. Jednostka jednak jest czym ś konkretnym. Poznanie zaś konkretów doko­

nuje się poprzez pew ne ujęcia poznawcze ogólne, pozwalające do­

kładniej sprecyzować specyficzną naturę konkretu, jako pewnej

„realizacji” ogółu, — wyrażając się ściślej, nasze aspektow ne po­

znanie konkretu pozWala w yprecyzow ać pojęcie ogólne, które znów dokładniej uświadamia konkretną treść naszego aspektow - nego poznania.

Abstraktem jednostki jest „jedność”. Pojęcie zaś jedności jest nawskroś m etafizyczne, będące obok pojęcia prawdy i dobra na­

czelnym transcendentalnym ujęciem poznawczym , w swej zawar­

tości tożsame ż bytem . Jedność i byt, to rzeczowo to samo. Tylko

« w referow aniu teorii S. S w ieża w sk i przyjm u je zasadniczo kon cepcję Jana od św. Tom asza.

“ Z agadnienie jed n ostk ow ien ia b ytów m aterialn ych w oderw aniu od teorii ograniczenia aktu przez m ożność n ie przed staw ia w ogóle sensu.

Tylko w oparciu o teorię ograniczenia m ożna n ależycie postaw ić i rozw ią­

zać om aw iany problem .

J E D N O S T K O W I E N IE B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H 139

inne nieco ujęcie poznawcze, inny aspekt poznania w pełni tej samej „rzeczy”, wyróżnia pojęcie bytu i jedności. Jedność bowiem jest niepodzieleniem (aktualnym) bytu samego w sobie. Jak długo byt sam w sobie nie podlega podziałowi, czyli jak długo zanego­

w any y j t podział w ew nętrzny (w sobie) jakiegoś bytu, tak długo dany byt jest jeden i przez to samo jest tym sam ym bytem . Z chwilą wprowadzenia w jakiś byt w ew nętrznego podziału za­

traca oh sw oją bytowość, przestaje być tym , czym był, a staje się innym i bytam i, powstałym i już w w yniku wprowadzenia po­

działu. N iepodzielenie zatem bytu w sobie gw arantuje rów nież samą bytow ość rzeczy. Wprawdzie' b yt jest bytem rzeczyw istym nie dzięki jedności, nie dzięki niepodzieleniu, lecz dzięki istn ie­

niu, to jednak niepodzielenie nie m oże zostać w yelim inow ane z sam ego bytu, gdyż jest to inny aspekt poznawczy tego sam ego realnego bytu.

Jeżeli w ięc pojęcie jedności wyraża niepodzielenie bytu sa­

m ego w sobie* (a na skutek tego i oddzielenie od rzeczy innych) czyli negację w ielości wewnętrznej), to jednostka jako skonkrety­

zowanie tego pojęcia jest samą rzeczą konkretną w sobie aktual­

nie niepodzieloną. Zresztą pojęcie transcendentalne, w przeci­

w ieństw ie do pojęć powszechnych, (uniwersalnych) m ają to do siebie, że ich ujęcie abstrakcyjne i konkretne całkow icie się po­

krywają. To samo bowiem znaczy byt, co i bytność, gdyż te same elem enty, które konstytuują byt, konstytuują również i b yto­

wość, diatego też pojęcie jedności i jakaś jednostka posiadają tę samą definicję.

Jak w ięc jedność transcendentalna jest zamienna w swej w ar­

tości z bytem transcendentalnie ujętym, tak jednostka realna znaczny to sam o, co realny byt.

j 2. Przejaw y j edności. W bytach realnie istniejących dostrze­

gam y różne Bytowe Hierarchie. Poznanie filozoficzne pozwala dostrzec cztery naczelne hierarchie bytów, które oczyw iście nie stanowią jakichś klas jednoznacznych. Hierarchie* te w yróżniam y w zależności od dostrzeżenia pewnych zasadniczych sposobów istnienia, które konstytuuje bytowość. Dostrzegam y więc:

a) byt, który jest bytem w pełnym tego słowa znaczeniu, czyli jest bytem absolutnym , posiadającym w sobie i przez siebie

140 O. A L B E R T M . K R Ą P I E C

sw oje istnienie. Jego istnienie utożsamia się całkow icie z jego istotą. Jest to B yt — Czyste Istnienie, zwane Bogiem. Bytow ość absolutna Boga, konstytuująca się przez absolutną tożsamość isto­

ty i istnienia jest naczelną, realną racją bytow ości w szelkich b y ­ tów nie absolutnych, bytów relatyw nych, w których istnienie nie jest tożsame z ich istotą. I tutaj dostrzegam y w ielką bytową hierarchię porządku.

b. substancjalnego, w którym istnienie w prawdzie nie jest toż­

sam e z istotą, ale przysługuje bytow i w jego własnej istocie, jako w e w łaściw ym sobie podmiocie. Jeśli jakiś byt ma istnienie w so­

bie, aczkolwiek nie ze siebie i nie przez siebie, to przez to samo jest substancją, jest w łaśnie tym czymś, czemu istnienie przy­

sługuje w nim sam ym jako w podmiocie. N aturalnie porządek substancjalnego bytow ania jest rozmaity, tak że trzeba jeszcze doń powrócić i wyróżnić bardziej konkretne sposoby pozwalające głębiej wniknąć w naturę jednostkowienia.

c) Trzecią bytow ą hierarchią jest porządek tzto. właściw ości bytow ych, czyli przypadłości, których istota rów nież n ie ma z sie­

bie ani przez siebie istnienia, jak to było w porządku substan­

cjalnym , ale ta k ż e ,c o ś w ięcej: istnienie przypadłości nie przy­

sługuje ich istocie samodzielnie. One nie mogą otrzym ać istnienia i trwać niezależnie od substancji. Ich istnienie to trw anie w sub­

stancji jako w swoim w łaściw ym podmiocie. Dla przypadłości istnieć — to tkw ić w substancjalnym podłożu, które te w łaś­

nie przypadłości w jakiś w łaściw y sobie sposób em anuje z sie­

bie. Bytowość przypadłości jest w ięc o w iele słabsza od by­

towości substancji.. Jeśli tamta, nie mając z siebie i przez siebie istnienia, istnienie otrzym yw ała samodzielnie, „przyjmowała je”

w sobie, to przypadłości naw et tego nie potrafią dokazać, lecz w łaśnie istnienie sw oje przyjmują o tyle, o ile tkwią w substan­

cjalnym podmiocie.

d) Czwartym w reszcie stopniem bytow ości jest jej najsłabszy przejaw, m ianowicie relacje niekonieczne, które naw et nie posia­

dają istnienia dzięki samemu podmiotowi sw ego tkwienia, ale domagają się jeszcze przedmiotu swego odniesienia. Relacja jako typ bytow ości tzw. „m iędzy” o ty le jest bytem realnym o ile istn ieje n ie jako podmiot ale. i przedmiot odniesienia.

J E D N O S T K O W I Ę N IE B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H 141

Jeśli w ięc bytów ość jest ukonstytuowana przez istnienie, to najogólniej m ówiąc dostrzegamy:

istnienie przez sw ą istotę (Bóg) (ens per se)

istnienie w sobie w swej istocie (substancja) (ens in se)

istnienie w podm iocie (przypadłości) (ens in ąlio)

istnienie w odniesieniu do czegoś drugiego czyli relacja (esśe ad aliud)

Podobnie jak bytow ość jest coraz „słabsza” w m iarę dostrze­

gania coraz niższych hierarchii, tak też i jedność tych bytow ych hierarchii jest również coraz słabsza, to znaczy niepodzielenie, które okazuje się u szczytu niepodzielnością bytow ą, czyli abso­

lutnym Zaprzeczeniem m ożliw ości podziału, w porządku substan­

cjalnym już tę m ożliw ość podziału istoty i istnienia dopuszcza, a przez to również istn ieje m ożliw ość rozpadnięcia się bytu. Jed­

ność Zaś przypadłości, a zwłaszcza jedność relacji niekoniecznych jest zupełnie przygodna, jak sama ich bytowość.

Dwa ostatnie typ y bytow ości, a w ięc bytow ość przypadłości i relacji jest całkow icie związana z bytowością substancji, dlatego też i ich jedność również n ie w ystępuje niezależnie od substan­

cji. Problem w ięc jedności przypadłości w ogóle, czy relaoji w szczególności, w tej chw ili nie zatrzym uje naszej uwagi, gdyż nie są to b y ty sam odzielne, ale tylko „byty bytów ”, b yty w e w tórnym znaczeniu, których rozum ienie opiera się na rozumieniu samej substancji.

Stąd należy jeszcze zwrócić baczniejszą uwagę na strukturę sam ych substancji. Już A rystoteles dostrzegał m ożliwość a To­

m asz z A kw inu m ożliw ość tę w oparciu o dane teologii, szeroko zanalizow ał, istnienia bytów niem aterialnych. B yty te w ystęp u ­ jące pod nazwą aniołów, albo też duszy odłączonej od ciała po śm ierci człow ieka, posiadają swoją istotę ńiezłożoną. W m yśl teorii filozoficznej Tomasza ich istota jest samą tylko formą czy­

stą, bez żadnej dom ieszki materii. W przeciw ieństw ie w ięc do b y ­ tów m aterialnych, złożonych w swej naturze z pierwiastka po- tencjalnego-m aterii i aktuałnego-form y, istota bytów* niem

ałe-142 .O . A L B E R T M . K R Ą P I E C

rialnych nie posiada w sobie żadnej potencjalności, jest w ięc istotą czystą, samą tylko formą. A le i tak istota taka, jako czysta for­

ma, bez żadnej dom ieszki m aterii, jeszcze nie posiada sama z siebie istnienia, n ie jest jeszcze bytem sam oistnym , gdyż. istnie­

nie jej jest „dane”; sama z siebie bow iem nie może ona w yłonić tego aktu istnienia. Gdyby w yłoniła go z s;ebie stałaby się od- raziu bytem absolutnym , koniecznym , Bogiem. Tak w ię c -b y ty substancjalne, niem aterialne w sw ym istnieniu, są w swej byto- w ości nadal złożone: z istoty i istnienia. Ich jednak sama ;stota jest całkow icie niezłożona, gdyż jest samą tylko formą.

Ponadto dostrzegam y bez trudności byty m aterialne, które nie tylk o są złożone z istoty i istnienia, ale ponadto sama ich i stota, natura, jest złożona z m aterii i formy; dlatego też byty te „od w ew nątrz” podlegają „śmierci”, rozpadowi.

B yty w ięc w hierarchii substancji są bądź niem aterialne w swej istocie, bądź też materialne, a w ięc w istocie swej (w swej wewnętrznej strukturze, naturze) złożone z pierwiastka potencjal­

nego zwanego m aterią i pierwiastka aktualnego zwanego formą.

W zagadnieniu zatem jednostki i jej struktury ważne są trzy naczelne przejawy •substancji:

a) ponad substancji, zwanej Bogiem, b) substancji w swej istocie niezłożonej, c) substancji w gwej istocie złożonej.

Otóż Bóg, jako b yt per exellen tiam , jako b yt w całej pełni absolutny, w szelką rację swej bytności a przez to i jedności, ma w sobie sam ym . W stosunku do tego bytu nie można pytać o jaką­

kolw iek zewnętrzną raoję bytu. B yt absolutny sam w e w szystkich aspektach siebie tłumaczy.

Inaczej natom iast rzecz się ma z substancjami, nie będącymi bytam i absolutnym i, a w ięc z substancjami, które swoje istnienie nie posiadają ze swych w ew nętrznych bytow ych racji. Bytow ość bowiem naw et istot niem aterialnych jest jednak złożona. Składa się bowiem nie tylko z substancji i przypadłości, ale przede w szystkim z istoty i istnienia. Jeśli jest złożona, to ma jakąś ra­

cję, powód tego złożenia. Otóż powodem złożenia bytów nie ;—

m aterialnych z istoty i istnienia, nie może być nic, co znajduje się „wewnątrz” tych bytów, nie może. być w żaden sposób natura

j e d n o s t k o w i e n i e B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H

j e d n o s t k o w i e n i e B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H

Powiązane dokumenty