Jednostki jako takiej nie poznajem y. Przyczyną tego nie jest ani forma, ani istota składająca się z form a com m unis i m ateria com m unis, ani naw et jednostkowość jako taka. Pozostaje vfaęc m ateria signata.
2. K osm ologiczny. W Bogu i aniołach, gdzie nie ma stawania się, m ożem y pytać tylko o powód — ratio — jednostkowości, W bytach m aterialnych jednak m am y staw anie się, co w edług tom istów wym aga w łaściw ej przyczyny k onstytutyw nej. Nomi
naliści np., nie widzą potrzeby takiej -przyczyny, dla nich bowiem każdy byt jest jednostkow y sam przez się.
Teza rozpada się w ięc na dw ie części:
a) Indywiduum m aterialne w ym aga w łasnej przyczyny — oczyw iście nie m ów im y o przyczynie sprawczej, lecz k on stytu tyw nej — swej jednostkowości, a to dlatego, że po pierw sze ujed- nostkow ienie tak różnych bytów , jak absolutnie jednego Boga, anioła, który jest już stworzeniem , a tym więcej rozciągłego prze
strzennie — czasowo ciała nie m oże m ieć jednej przyczyny. Po drugie, kto twierdzi, że jednostka jest aama przez się, ten w prost ignoruje staw anie się substancjalne, któro w ym aga przyczyny k onstytutyw nej. P o trzecie rozwiązanie suarezjańsko-nom inali- styczne niszczy swój w łasny cel, którym jest w yjaśnienie w ie lości, w obrębie gatunku, gdyż w taki sposób przepada universale
i n r e . /
b) Zasadą ujednostkow ienia bytów m aterialnych jest m ateria signata. W obrębie gatunku mam y w iele jednostek o tej. samej
134 O. A L B E R T M , K R Ą P I E C
istocie. Zatem ujednostkow ienie, a w ięc i jego zasada leżeć musi poza istotą, eo potwierdza jeszcze wzgląd, że rozpatrywana jako taka, tzn. z punktu widzenia m etafizycznego, zarówno forma, jak i m ateria jest com m unis, a w ięc i powstała z nich istota. Jest za
tem ujednostkow ienie przypadłością logiczną, bo w łaśnie pozwala wyjaśnić jedność gatunku. A wielość? Poniew aż zasada ujednost
kowienia nie m oże być ani w form ie jako takiej, ani w istocie, jako form ie rzeczy, rnuisi w ięc być w jakiś sposób w m aterii, i to materii odpowiednio przygotow anej, bo cały proces stawania się jest w naturze planowo przygotowany. W ielość w ięc powstaje w skutek przygotowania m aterii do przyjęcia tej a nie innej for
my. W ten sposób forma w chw ili przem iany substancjalnej z ogólnej (com m unis) staje się m aterialnie wydzieloną i pow ie
loną. Otrzymuje jako już indyw iduum swoją w łasną, choć zm ie
niającą się rozciągłość i inne przypadłości.
Z kolei om ówim y D egl’Innocenti’ego 40. Przy zasadzie ujednost
kowienia nie chodzi -— m ów i on — o elem enty konstytutyw ne (principia c o n siitu tw a ) jednostki, gdyż tym i są w bytach m ate
rialnych własna forma i własna materia, lecz chodzi o elem ent uwielokratniający, czy naw et, gdy kto chce o elem ent konstytu
tyw ny, lecz n ie o ile konstytuuje, lecz o ile uwielokratnia. Jest nim, jak się w szyscy zgadzają, m ateria signata ąu antitate, ale co pod tym rozumie?
Jak już wspomniano zbija D egl’Innocenti obie opinie Kaje
tana, tj. m ateria capax huius ąu an titatis ita quod non illius i drugą, jak m ówi nie różną istotnie od pierwszej, m ateria lit ra- d ix ąu antitatis. A rgum enty streszczają się w tym , że to jest czy
sto potencjalne, a taką jest w każdym razie sama m ateria pier
wsza, nie m oże niczego w żaden sposób determinować.
Opinii Kajetana przeciw staw ia D egU nnocenti opinię zgod
niej szą z prawdą i św. Tomaszem, którą wyraża prawie że jego w łasnym i słowami: „Zasadą ujednostkowienia jest materia okre
ślona ilością. Określa się zaś m ateria przez to, że podlega (aktual
nie) cielesności (corporeitas) i rozciągłości nieokreślonej”. P rin
40 A n im a d v e r s io n e s in C a ieta n i d o ctrin a m d e corporu m in d w id u a tio n e ,
„Div. Thom.“ (Piać) 1948.
J E D N O S T K O W I E N I E B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H 135
cipium in dw idu ation is est m ateria signata ąu antitate. Signatur autem m ateria p er hoc quod su best (actu) corporeitati et dirrten- sionibus in term in atis. (De en te e t ess. c. 2; Trin. IV, 2: I, 76, c, 2).
Jest to — jak m ów i D egl’Innocenti —■ opinia Capreola.
Następuje obrona przed zarzutami, z których głów nym jest, że jednostka tak utworzona nie byłaby unum p e r se. Odpowiedź w zięta z Capreola i Soncinnasa: B yt per se (a w ięc i unum p e r se) jest trojaki. Taki, który od niczego n ie zależy i tym jest tylk o Bóg; taki, który zależy od innego, lecz w swej istocie formalnej (ratio form alis) ani wprost, ani ubocznie nie zawiera (dicit) rzeczy różnych rodzajowi: tu należą b y ty m etafizyczne i m atem atyczne.
W końcu taki, który zawiera co prawda rzeczy różnych rodza
jów, ale posiadające konieczny stosunek do siebie, tak że ich związek nie jest per accidens. Takie są byty naturalne. W ten sposób jednostka nie jest ens p er accidens, choć ujednostkawia się dzięki ilości.
Dlaczego w ięc K ajetan odrzucił swoją pierwszą opinię (m a
teria capax huius ąuantitatis...), m otyw ując że Sokrates nie byłby w tedy unum per se? Na to trudno odpowiedzieć — pisze D e g r
innocenti. Zdaje się, m yślał on, że m ateria cum po ten tia ąuanti
ta tis jest jednością przypadłościową, zaś m ateria ut radix ąuan
tita tis jednością per se, a tym czasem w obu w ypadkach mam y unum per accidens, albo w obu unum per se. Może jednak"czyni to K ajetan dlatego, że m ów i o ilości określonej, gdy przeciwnie Capreolus o ilości nieokreślonej. Tylko ta ostatnia bow iem jest konieczną własnością pierw szego stopnia form y, jakim jest cor
p oreitas. Przez ilość zaś nieokreśloną rozumie D egrinnocenti taką ilość, która polega jedynie na różności części (partes ex tra par- te s ), czyli zawiera .określenie położenia (situs).
B y odpowiedzieć na 6, zarzut, że ilość jako zasada ujednostko
w ienia byłaby zarażem spowodowana (causata) i n ie spowodo
wana przez substancję, przedstawia D egrinnocenti proces pow sta
w ania jednostki. Przez corporeitas będące pierw szym stopniem form y, możńa pom yśleć tylko m aterię I, czystą potencję, tzn. po
zbawioną w szelkiego zdeterm inowania tak liczebnego jak gatun
kowego. C orporeitas owa sama w sobie, jak zresztą w szelka for
ma, jest wspólna, a staje się nieudziełną ź chwilą przyjęcia w
nie-136 O . A L B E R T M . K R Ą P IE C
udzielnej m aterii pierwszej, pierw szym podmiocie. W ten sposób mamy pierw szy zarys jednostki, m ianowicie pew ne nieudzielne Compositum. N ie jast ono jednak jeszcze ani określonym, ani poje
dynczym (signatum e t singulara)i a także ani „tym ”, ani „tam
tym ”, lecz tylko ciałem niepodzielnym i nieuwielokrotnionym . Lecz dochodzi przypadłość charakterystyczna (propriu m ) cieles
ności, tj. rozciągłość nieokreślona.
N orm alnym jej skutkiem jest w łaśnie „rozprzestrzenienie”
i w yróżnienie części w naszym ciele (dilatare et expandere partes ex tra partes). W ten sposób m am y m aterię określoną, tzn. różną (i zdolną do oddzielenia) od wszelkiej innej porcji m aterii, do
strzegalną zm ysłowo i określoną ad hic et nunc. M amy więc teraz nie tylko com positum corporeum nieudzielne, lecz już jednostkowe, a naw et różne jednostki, tzn. poszczególne ciała, m iędzy którym i nie ma jeszcze różnicy specyficznej (bowiem cielesność jest w każdym z nich w ten sam sposób — c orporeitas enim est eiusdem rationis in unoquoque). W ten sposób w y ja ś
nione jest ujednostkowienie, tj. wielorakość czysto liczebna, któ
ra jest oczyw iście niemożebna bez aktualnej ilości nieokreślonej.
Ilość bowiem potencjalna (zdolność, źródło, konieczność ilości itp.) wyjaśniałaby może „ujednostkawialność” tj. bezpośrednią m ożli
wość ujednostkowienia, ale nie samo (aktualna) ujednostkowienie, o którym mowa. Jeśli sobie teraz pomyślę, że w którym kolwiek z pow yższych ośrodków cielesnych (nucleus corporeis) powstaną w yższe stopnie formy, np. stopień w egetatyw ny, będzie on już
„tym ” a nie „tamtym ” przez to samo, że pow staje w ośrodku, który jest już „tym ”.
W całym pow yższym procesie m am y do czynienia oczyw iście z następstw em czysto logicznym , a nie czasowym . Różne bowiem stopnie form y nie różnią się m iędzy sobą rzeczowo i w szystkie stają się w tej samej chw ili fizycznej, lecz w pew nym porządku, tak że m ylnie kładziem y ujednostkow ienie bezpośrednio po stop
niu cielesności (corporeitas), gdy dochodzi rozciągłość nieokre
ślona tak, że ten pierw szy stopień (tj, corporeitas aktualnie roz
ciągła) ujednostkawia w szystkie stopnie następne. Przed aktualną rozciągłością nieokreśloną nie można pojąć ujednostkowienia, po niej nie m oże nastąpić, bo już istnieje.
J E D N O S T K O W I E N IE B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H
137
.D la te g o to przy powstawaniu i niszczeniu bytów , ‘jednostko- toość {ind.ivj,dualitas corporea) nic się nie zmienia, gdyż skutkiem przemian substancjalnych będzie zawsze pew ne ciało i to „to”
ciało. Tak np. gdy z m inerału pod w p ływ em czynników ze
w nętrznych rodzi się życie; „to” ciało staje się „tutaj” żywym,, lecz przez to przestaje być ciałem , a tym mniej nie znika owo
„tutaj” (illud ibi). W ten sposób w yjaśnia św. Tomasz tożsamość ciał po zm artwychwstaniu: m oje ciało pozostaje po śm ierci tym samym liczebnie, tzn. zaw sze „tym ” a nie „ow ym ” ciałem .
Na postaw iony zarzut odpowiada w ięc D egl’Innocenti, ż e ilość nie jest spowodowana (causatur) przez substancję m aterialną, lecz w ypływ a (em anat) z niej, tj. w ynika w sposób, naturalny jako w łaściw ość. Zatem ciało jako takie określa i uwielokrotnia samo siebie przez swą rozciągłość nieokreśloną.
Z innej okazji w yjaśnia jeszscze DeglTnnocenti, że rozciągłość nieokreślona raz powstała przy stworzeniu, form alnie pozostaje zaw sze tą samą, tak w b ycie niszczejącym , jak i powstającym . Jeśliby bow iem tak n ie było, jedna jednostka zam ieniałaby się w inną, co w edług św. Tomasza nie m oże nastąpić w sposób na
turalny.
O zagadnieniu jednostkow ienia pisze jeszcze Sw ieżaw ski, Cen
traln e zagadnienie to m isty c zn e j nauki o d u szy (com m ensuratio anim ae ad hoc corpus).*1 K w estia ujednostkowienia bytów m aterial
nych jest dla Sw iężaw skiego kw estią w stępną, konieczną dla zro
zum ienia głów nego tem atu, jakim jest problem ujednostkowienia duszy ludzkiej. Zasadę ujednostkow ienia określa jako warunek konieczny i w ystarczający dla tego, by dany gatunek rozpadł się na jednostki (s. i33).
O statecznym źródłem ujednostkowienia jest materia pierwsza, choć w pew nym stosunku do ilości (s. 144). Praca Sw ieżaw skiego nie ma zresztą, zdaje się, za zadanie uzyskać specjalnie nowych w yn ik ów w dziedzinie teorii jednostkow ienia, lecz jest to raczej praca z zakresu historii filozofii, gdzie chodzi o zebranie i upo
" „P rzegląd F ilozoficzn y ‘ 1948 s. 131— 189.
138 O. A L B E R T M . K R Ą P I E C
rządkowanie m yśli św. Tomasza i jego uczniów, by przedstawić naukę tom istyczną na tym odcinku.42
ROZW IĄZANIE ZA G A D N IEN IA
W zagadnieniu j ednostkowania bytów m aterialnych trzeba so
bie uświadom ić na t lę dotychczasowych w ypow iedzi, czym w łaści
w ie jest sama jednostka, jakie są jej najważniejsze bytow e prze
jaw y oraz w jakich typach jednostki w ystępuje zagadnienie jednostkowienia. Przy tym ostatnim problem ie trzeba rów nież sprecyzować samó pojęcie jednostkowienia, jego związek z szerszym i filozoficznym i pojęciam i, w tym wypadku z poję
ciem ograniczenia 43, aby w reszcie móc na tle procesu przemian bytow ych w yjaśnić specyficzny aspekt zdarzenia i trwania bytu jako jednostki.
1. Pojecie jednostki. Jednostką jest zaw sze jakiś konkretny b yt realny. Dlatego w szystko to, co jest jakim kolw iek realnym bytem , w jakikolw iek sposób istniejącym , jest też jakąś jedno
stką. O jednostce zatem można m ówić tak jak i o bycie. Jednostka jednak jest czym ś konkretnym. Poznanie zaś konkretów doko
nuje się poprzez pew ne ujęcia poznawcze ogólne, pozwalające do
kładniej sprecyzować specyficzną naturę konkretu, jako pewnej
„realizacji” ogółu, — wyrażając się ściślej, nasze aspektow ne po
znanie konkretu pozWala w yprecyzow ać pojęcie ogólne, które znów dokładniej uświadamia konkretną treść naszego aspektow - nego poznania.
Abstraktem jednostki jest „jedność”. Pojęcie zaś jedności jest nawskroś m etafizyczne, będące obok pojęcia prawdy i dobra na
czelnym transcendentalnym ujęciem poznawczym , w swej zawar
tości tożsame ż bytem . Jedność i byt, to rzeczowo to samo. Tylko
« w referow aniu teorii S. S w ieża w sk i przyjm u je zasadniczo kon cepcję Jana od św. Tom asza.
“ Z agadnienie jed n ostk ow ien ia b ytów m aterialn ych w oderw aniu od teorii ograniczenia aktu przez m ożność n ie przed staw ia w ogóle sensu.
Tylko w oparciu o teorię ograniczenia m ożna n ależycie postaw ić i rozw ią
zać om aw iany problem .
J E D N O S T K O W I E N IE B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H 139
inne nieco ujęcie poznawcze, inny aspekt poznania w pełni tej samej „rzeczy”, wyróżnia pojęcie bytu i jedności. Jedność bowiem jest niepodzieleniem (aktualnym) bytu samego w sobie. Jak długo byt sam w sobie nie podlega podziałowi, czyli jak długo zanego
w any y j t podział w ew nętrzny (w sobie) jakiegoś bytu, tak długo dany byt jest jeden i przez to samo jest tym sam ym bytem . Z chwilą wprowadzenia w jakiś byt w ew nętrznego podziału za
traca oh sw oją bytowość, przestaje być tym , czym był, a staje się innym i bytam i, powstałym i już w w yniku wprowadzenia po
działu. N iepodzielenie zatem bytu w sobie gw arantuje rów nież samą bytow ość rzeczy. Wprawdzie' b yt jest bytem rzeczyw istym nie dzięki jedności, nie dzięki niepodzieleniu, lecz dzięki istn ie
niu, to jednak niepodzielenie nie m oże zostać w yelim inow ane z sam ego bytu, gdyż jest to inny aspekt poznawczy tego sam ego realnego bytu.
Jeżeli w ięc pojęcie jedności wyraża niepodzielenie bytu sa
m ego w sobie* (a na skutek tego i oddzielenie od rzeczy innych) czyli negację w ielości wewnętrznej), to jednostka jako skonkrety
zowanie tego pojęcia jest samą rzeczą konkretną w sobie aktual
nie niepodzieloną. Zresztą pojęcie transcendentalne, w przeci
w ieństw ie do pojęć powszechnych, (uniwersalnych) m ają to do siebie, że ich ujęcie abstrakcyjne i konkretne całkow icie się po
krywają. To samo bowiem znaczy byt, co i bytność, gdyż te same elem enty, które konstytuują byt, konstytuują również i b yto
wość, diatego też pojęcie jedności i jakaś jednostka posiadają tę samą definicję.
Jak w ięc jedność transcendentalna jest zamienna w swej w ar
tości z bytem transcendentalnie ujętym, tak jednostka realna znaczny to sam o, co realny byt.
j 2. Przejaw y j edności. W bytach realnie istniejących dostrze
gam y różne Bytowe Hierarchie. Poznanie filozoficzne pozwala dostrzec cztery naczelne hierarchie bytów, które oczyw iście nie stanowią jakichś klas jednoznacznych. Hierarchie* te w yróżniam y w zależności od dostrzeżenia pewnych zasadniczych sposobów istnienia, które konstytuuje bytowość. Dostrzegam y więc:
a) byt, który jest bytem w pełnym tego słowa znaczeniu, czyli jest bytem absolutnym , posiadającym w sobie i przez siebie
140 O. A L B E R T M . K R Ą P I E C
sw oje istnienie. Jego istnienie utożsamia się całkow icie z jego istotą. Jest to B yt — Czyste Istnienie, zwane Bogiem. Bytow ość absolutna Boga, konstytuująca się przez absolutną tożsamość isto
ty i istnienia jest naczelną, realną racją bytow ości w szelkich b y tów nie absolutnych, bytów relatyw nych, w których istnienie nie jest tożsame z ich istotą. I tutaj dostrzegam y w ielką bytową hierarchię porządku.
b. substancjalnego, w którym istnienie w prawdzie nie jest toż
sam e z istotą, ale przysługuje bytow i w jego własnej istocie, jako w e w łaściw ym sobie podmiocie. Jeśli jakiś byt ma istnienie w so
bie, aczkolwiek nie ze siebie i nie przez siebie, to przez to samo jest substancją, jest w łaśnie tym czymś, czemu istnienie przy
sługuje w nim sam ym jako w podmiocie. N aturalnie porządek substancjalnego bytow ania jest rozmaity, tak że trzeba jeszcze doń powrócić i wyróżnić bardziej konkretne sposoby pozwalające głębiej wniknąć w naturę jednostkowienia.
c) Trzecią bytow ą hierarchią jest porządek tzto. właściw ości bytow ych, czyli przypadłości, których istota rów nież n ie ma z sie
bie ani przez siebie istnienia, jak to było w porządku substan
cjalnym , ale ta k ż e ,c o ś w ięcej: istnienie przypadłości nie przy
sługuje ich istocie samodzielnie. One nie mogą otrzym ać istnienia i trwać niezależnie od substancji. Ich istnienie to trw anie w sub
stancji jako w swoim w łaściw ym podmiocie. Dla przypadłości istnieć — to tkw ić w substancjalnym podłożu, które te w łaś
nie przypadłości w jakiś w łaściw y sobie sposób em anuje z sie
bie. Bytowość przypadłości jest w ięc o w iele słabsza od by
towości substancji.. Jeśli tamta, nie mając z siebie i przez siebie istnienia, istnienie otrzym yw ała samodzielnie, „przyjmowała je”
w sobie, to przypadłości naw et tego nie potrafią dokazać, lecz w łaśnie istnienie sw oje przyjmują o tyle, o ile tkwią w substan
cjalnym podmiocie.
d) Czwartym w reszcie stopniem bytow ości jest jej najsłabszy przejaw, m ianowicie relacje niekonieczne, które naw et nie posia
dają istnienia dzięki samemu podmiotowi sw ego tkwienia, ale domagają się jeszcze przedmiotu swego odniesienia. Relacja jako typ bytow ości tzw. „m iędzy” o ty le jest bytem realnym o ile istn ieje n ie jako podmiot ale. i przedmiot odniesienia.
J E D N O S T K O W I Ę N IE B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H 141
Jeśli w ięc bytów ość jest ukonstytuowana przez istnienie, to najogólniej m ówiąc dostrzegamy:
istnienie przez sw ą istotę (Bóg) (ens per se)
istnienie w sobie w swej istocie (substancja) (ens in se)
istnienie w podm iocie (przypadłości) (ens in ąlio)
istnienie w odniesieniu do czegoś drugiego czyli relacja (esśe ad aliud)
Podobnie jak bytow ość jest coraz „słabsza” w m iarę dostrze
gania coraz niższych hierarchii, tak też i jedność tych bytow ych hierarchii jest również coraz słabsza, to znaczy niepodzielenie, które okazuje się u szczytu niepodzielnością bytow ą, czyli abso
lutnym Zaprzeczeniem m ożliw ości podziału, w porządku substan
cjalnym już tę m ożliw ość podziału istoty i istnienia dopuszcza, a przez to również istn ieje m ożliw ość rozpadnięcia się bytu. Jed
ność Zaś przypadłości, a zwłaszcza jedność relacji niekoniecznych jest zupełnie przygodna, jak sama ich bytowość.
Dwa ostatnie typ y bytow ości, a w ięc bytow ość przypadłości i relacji jest całkow icie związana z bytowością substancji, dlatego też i ich jedność również n ie w ystępuje niezależnie od substan
cji. Problem w ięc jedności przypadłości w ogóle, czy relaoji w szczególności, w tej chw ili nie zatrzym uje naszej uwagi, gdyż nie są to b y ty sam odzielne, ale tylko „byty bytów ”, b yty w e w tórnym znaczeniu, których rozum ienie opiera się na rozumieniu samej substancji.
Stąd należy jeszcze zwrócić baczniejszą uwagę na strukturę sam ych substancji. Już A rystoteles dostrzegał m ożliwość a To
m asz z A kw inu m ożliw ość tę w oparciu o dane teologii, szeroko zanalizow ał, istnienia bytów niem aterialnych. B yty te w ystęp u jące pod nazwą aniołów, albo też duszy odłączonej od ciała po śm ierci człow ieka, posiadają swoją istotę ńiezłożoną. W m yśl teorii filozoficznej Tomasza ich istota jest samą tylko formą czy
stą, bez żadnej dom ieszki materii. W przeciw ieństw ie w ięc do b y tów m aterialnych, złożonych w swej naturze z pierwiastka po- tencjalnego-m aterii i aktuałnego-form y, istota bytów* niem
ałe-142 .O . A L B E R T M . K R Ą P I E C
rialnych nie posiada w sobie żadnej potencjalności, jest w ięc istotą czystą, samą tylko formą. A le i tak istota taka, jako czysta for
ma, bez żadnej dom ieszki m aterii, jeszcze nie posiada sama z siebie istnienia, n ie jest jeszcze bytem sam oistnym , gdyż. istnie
nie jej jest „dane”; sama z siebie bow iem nie może ona w yłonić tego aktu istnienia. Gdyby w yłoniła go z s;ebie stałaby się od- raziu bytem absolutnym , koniecznym , Bogiem. Tak w ię c -b y ty substancjalne, niem aterialne w sw ym istnieniu, są w swej byto- w ości nadal złożone: z istoty i istnienia. Ich jednak sama ;stota jest całkow icie niezłożona, gdyż jest samą tylko formą.
Ponadto dostrzegam y bez trudności byty m aterialne, które nie tylk o są złożone z istoty i istnienia, ale ponadto sama ich i stota, natura, jest złożona z m aterii i formy; dlatego też byty te „od w ew nątrz” podlegają „śmierci”, rozpadowi.
B yty w ięc w hierarchii substancji są bądź niem aterialne w swej istocie, bądź też materialne, a w ięc w istocie swej (w swej wewnętrznej strukturze, naturze) złożone z pierwiastka potencjal
nego zwanego m aterią i pierwiastka aktualnego zwanego formą.
W zagadnieniu zatem jednostki i jej struktury ważne są trzy naczelne przejawy •substancji:
a) ponad substancji, zwanej Bogiem, b) substancji w swej istocie niezłożonej, c) substancji w gwej istocie złożonej.
Otóż Bóg, jako b yt per exellen tiam , jako b yt w całej pełni absolutny, w szelką rację swej bytności a przez to i jedności, ma w sobie sam ym . W stosunku do tego bytu nie można pytać o jaką
kolw iek zewnętrzną raoję bytu. B yt absolutny sam w e w szystkich aspektach siebie tłumaczy.
Inaczej natom iast rzecz się ma z substancjami, nie będącymi bytam i absolutnym i, a w ięc z substancjami, które swoje istnienie nie posiadają ze swych w ew nętrznych bytow ych racji. Bytow ość bowiem naw et istot niem aterialnych jest jednak złożona. Składa się bowiem nie tylko z substancji i przypadłości, ale przede w szystkim z istoty i istnienia. Jeśli jest złożona, to ma jakąś ra
cję, powód tego złożenia. Otóż powodem złożenia bytów nie ;—
m aterialnych z istoty i istnienia, nie może być nic, co znajduje się „wewnątrz” tych bytów, nie może. być w żaden sposób natura
j e d n o s t k o w i e n i e B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H
j e d n o s t k o w i e n i e B Y T Ó W M A T E R IA L N Y C H