• Nie Znaleziono Wyników

*

— Mój kochauy — rzekłem, przeglądnąwszy tych kilkanaście pozycyj taryfowych — zdaje mi się, że twoje Towarzystwo prędko zbankrutuje?

— A to czemu ?

— Bo wydatki przewyższać będą zawsze do­

chody.

— Pokryją je liczne w k ła d k i!

— Zapewne, że każdy będzie starał kapitali­

zować swoje dolegliwości i ciągnąć jak najwyższe dochody ze swojego nieszczęścia.

— Zdaje ci s i ę !...

— Wątpisz o tem?... Powiedz mi więc, jakie odszkodowanie należy się podług twojej taryfy za całogodzinne obcowanie z gadatliwym paplą?

— Jeden zł. i pięćdziesiąt centów w. a !

— A z warjatem ?...

— Dziesięć reńskich w. a . !...

— Pamiętaj w ię c , żeś mi winien jedenaście reńskich i pięćdziesiąt centów w. a. !...

M. Plot.

Co nadto, to niezdrowo,

Lucyper bojąc się wściekle, Ażeby zarozumiali

Nie byli nazbyt zuchwali, Gdy kiedyś zasiądą w p ie k le ; Gromi kuszących szatanów.

— Rozpuściliście tych panów, M ów i: daję na to słowo.

Toż im tu rady nie damy, Jeśli ich niepowstrzymamy.

Co nadto, to niezdrowo.

Pójdziecie więc do klientów, Przedewszystkiem do doktora, Który nie dawniej jak wczora, Zabił aż czterech pacjentów.

Jak się na ludziach zaprawi , To nas tu wszystkich wydławi.

Dacie mu odemnie słowo, Że gdy tak będzie tru ł chore W p ie k le , patent mu odbiorę, Co nadto, to niezdrowo.

Do malarza bez urazy Powiecie: malujesz ładnie, Ale i zdzierasz szkaradnie.

Pasjami lubię obrazy ; Lecz gdy słyszę taką cenę, Tracę do malarstwa wenę.

Dajcie mu odemnie słowo, Że pyszni, w piekle altany Malują, szyldy i ściany.

Co nadto, to niezdrowo.

Niech jeden muzyka złaje, Który w tym miesiącu szósty Miał już z rzędu koncert pusty, I dziś znowu koncert daje, Czy sądzi, że nas tem wzruszy, Gdy nam tak nabębni w uszy?

Niech mu da odemnie słowo, Ze w piekle za takie drwinki Zapędzam do katarynki.

Co nadto to niezdrowo.

W teatrze, niech powie który, Że przez grzeczność, artystami Zwie ich świat, miast aktorami.

Nie znają się na tem gbury ! Że bywają królmi w budzie, Myślą , że już wielcy lud zie!

Niech im da odemnie słowo, Że w piekle im grać pozwolę, Tylko w stajni lub stodole.

Co nadto, to niezdrowo.

Belzebubie ! tyś najmędrszy, Idźźe zaraz do krytyków, Do tych dziobiących indyków, Ród to zdawna najzaciętszy.

Boję się, by potem, w piekle, Nas tak nie kąsali wściekle.

Dajże im odemnie słowo, Że tego, co ogól głuszy, Ubieramy w ośle uszy.

Co nadto, to niezdrowo.

Jeszcze jeden krok konieczny ; Ja towarzyską ogładę

Niezmiernie, wysoko kładę

Względem kobiet, jestem grzeczny.

S ą , co je traktują sobie

Jak panienki w garderobie.

Dajcież tym odemnie słowo:

Że za nieobyczaj — z miasta Psami wyszczuwam — i basta.

Co nadto, to niezdrowo.

I poleciały szatany . . . Lucyper zażył t a b a k i, Teraz, mówi, z miesiąc jaki Będę mniej zdesperowany.

Choć pewny nie jestem, bo to Trudna jest sprawa z głupotą.

Daję na to moje słowo.

W mądrej, w mądrej jakiejś głowie, Urodziło się przysłow ie:

Co nadto, to nie zdrowo.

GBXZZ 8 G 2 &KXZ

M o n o d ra m s ta n o w ią c y illu s tra c ję k w e s tji o rje n ta ln e j.

( Z m uzyką i śpiewem).

Sułtan Abdul wychowany, Jak wiadomo po wschodniemu, Nie wychodząc po za ściany Złociste swego haremu, Długo nie mógł pojąć wcale (Wyniesiony niespodzianie) Co to są owi M oskale, I w ogólności chrześcjanie.

Allach och I ł ł a c h ! postanowił śmiało, Dobrze rozpoznać i zgłębić rzecz całą, A że to miała być uczoność sama Kazał zawołać Szeik-ul-Islama.

Spytauy co o tem wiedział, Lecz mało przygotowany, Szeik-ul-Islam powiedział : Że to są ciemne szatany, Psy niewierne, podłe płazy, Jadowite niesłychanie I że od wilków sto razy Żarłoczniejsi są chrześcjanie.

Allach och U lach! najwyraźniej kłam ie!

Tak być nie może Szeik-ul-lslamie, Wielki Wezyrze Szeik głupstwa plecie Ty musisz wiedzieć tę rzecz lepiej przecie.

Wielki W ezyr też nie wiele Go nauczył, tyle ino,

Że Piątek u nich w Niedzielę, Że piją Szampańskie wino,

Że mają po jednej żonie Której są na zawołanie, ł że głupi są jak konie Bez wyjątku ci chrześcjanie.

Allach och I ł ł a c h ! a ma łeb otwarty I był w Paryżu, i umie grać w karty Nawet francuskie nie źle piosnki śpiewa, Proszę poprosić mi tu Ignatiewa.

Ignatiew tonem dobranym Dowiódł, że Rosja jedynie W świecie cywilizowanym Z cnót swych i nauki słynie, Szto Francuz, Niemiec, Angliki, Italiancy i Hiszpanie

Są idoło-pokłonniki

Ale niećzyst, nie Kristjanie

(i dodał na znajomą nam aż nadto nutę: Boże Gara chrani) Na zasadzie więc tej,

Cały świat m u s i , Cara wszech Rusi,

Na klęczkach czcić.

Kto się nie zgadza Lub mu zawadza Tem samem zdradza

I dołźen by t’ !...

( na n u tę : Żgi, żgi gawori) : Preseriozno razrugan, ra z ru g a n , Da żestoko nakazan, nakazan.

Ej żgi, źgi, żgi, gawori

Znajka dieło, znajka dieło, da smatri.

W małom Siele Wańka żył, Wańka żył W ańka Fańku palubił, palubił

Ej żgi, źgi, źgi, gawori

Znajka dieło, znajka dieło, da smatri.

Ałłach och I ł ł a c h ! Trzymajmy się zdała, To djabeł cały jest z tego Moskala, Ale cóż robić, dodał kręcąc wąsa, Proszę poprosić mi lorda Lyonsa.

Lord Lyons zaczął dowodzić, Że goddam , Anglja bogata Powinna w świecie rej wodzić Będąc panią handlu świata;

Że zaś pieprz z bawełną łącznie, Opium i biblji czytanie,

Zatrudnia ją wyłącznie

Więc tam tylko są chrześcjanie.

(I dodał w narodowym s ty lu : (rod sawe the gueen.) Królowa pani ma

0 przyjaźń wszystkich dba, Lecz stale trwa

W przymierzu tylko z t y m , Kto w przekonaniu swem , Ma zawsze tylko szterling funt

Za cnoty grunt.

(A potem: Bule Britania, vor ever.) Hurrah, hep. hep, i coś talciego, co ju ż tyllco jeden Anglik skomponować, wy­

grać, wyśpiewać i zrozumieć p o tra fi)

Ałłach och Ułach ! rzecz tę wziąwszy szczelnie, Chrześcjaństwo u nich w pieprzu i bawełnie, Ale francuski poseł idzie właśnie

Z tym może jakoś lepiej się objaśnię.

Ten oświadczył, że w tej chwili Francja sobie odpoczywa,

Bo ją Prusacy pobili Ale się morbleu spodziewa Prendre de revanche, a zarazem Odzyskać swe panowanie,

1 zjeść wszystkich Niemców razem, Chrześcjanie czy niechrześcjanie.

( I zaczął ju ż na nutę ; Vive H enri IV .) Niech żyje Francja,

Niech żyje dzielny naród ten!

[Potem zaczepił mimochodem o nutę: Partant pour la Syrie-, ale opamiętawszy się, że jest reprezentantem Bze- czypospolitej francuskiej, tak dalej kończył: (la Mar-

seillaise:) Francja na czele zawsze stoi Cywilizacji oraz cnót,

Współzawodnictwa zgoła się nie boi Pierwszy ten na kuli ziemskiej lud.

Przewrotny Bismark nigdy w nią nie zdoła Zapuścić krwawych szponów swych,

Gdy Francja kraju synów cnych Potężnym głosem w koło siebie zwoła

Aux armes !

(z Pięknej H eleny.) La, la, la, la, la, la etc.

Ałłach och Iłłach! niech ich licho bierze Jakże z Niemcami kochają się szczerze , Od czasu zwłaszcza jak ich siła wzrosła.

Lecz widzę właśnie niemieckiego posła!

Pan W erther wkrótce objaśnił, Że książę Bismark pan jego, Chcć z całym światem się zwaśnił Ale jest serca wielkiego;

Że gardzi wszelkiem oszczerstwem, Lecz o to dba niesłychanie,

By dowieść kulturtragerstwem Że Prusacy są chrześcjanie.

( J dodał na nutę : Wacht pm Bhein)

Lecz z warunkiem aby Niemcom hołdował świat

* [cały Drang nach Osten, wszystkie ludy od nich zależały, Żeby wszczędzie pili piwo, Zwiebelklops jadali I wyłącznie po niemiecku tylko szwargotałi.

Immer langsam voran

W acht am Donau, Wacht am Bhein Im m er langsam voran

Und die W e lt wird deutsche sein.

Ałłach och Iłłac h ! a niechże ich kule, Jakże miłości dowodzą swej czule,

Ale przez samą dla chrześcjan życzliwość Wysłuchać reszty miejmy już cierpliwość.

Hrabia Zichy, austrjacki Zagadnięty znów z kolei, Poświadczył w sposób j u n a c k i , Że najlepszych jest nadziei N a przyszłość, bo Austrjacy, Niemcy, Węgry i Słowianie, W parlamentarnej swej pracy Dowodzą, że są chrześcjanie.

( I poparł to następującą argumentacją: na n u tę : Gott erhalte.)

I w tak ważnej świata chwili Austrja zgody przykład d a , Na energję się wysili Z której świat ją mało zna.

(hym n Bakoczego :) Wszyscy jak przystało Staną dzielnie ś m i a ł o ,

Zgodnie i swobodnie Jako jeden mąż!

Teremtete basem Trochę głupio czasem,

Lecz zawsze z hałasem I bez sensu wciąż!

(K o ło m y jk a :) Kto do Sasa,

Kto do łasa,

A kto do Moskala,

Jak przewinił szewc lub ślusarz, Wieszają kowala.

Odna hora wysokaja A druhaja nyska,

Szczob oddały naszi lisy Naszi pasowyska.

(H y m n czeski:) Żyje, żyje duch slawaucki, Będą żyt na wiek

Sakramencki, zatraceni, (T irólko:) Aaj, du edu itd. itd.

( G alicyjski:) W ypił Kuba do Jakóba Jakób do Michała,

W iw at ty, wiwat... k r a c h ! Oj grojsser, grojsser krach!

B u m !

Nicht zu handeln, nicht zu szachem, nicht zu profitiren.

Aj w a j ! aj w a j ! nicht zu profitiren.

(Walc, am blauen Donau) Ai trim -trim centralistycznie, Ai trim -trim parlamentarnie, Ai trim -trim raz energicznie, Ai trim -trim znów ślamazarnie, A i trim -trim ciągle walcując, Ai trim -trim wciąż lawirując,

Austrja rządów Meternicha chce doczekać się.

Allach och Iłłach! pięknie i rozumnie Ale w tem sensu nie więcej jak u mnie.

Mam na dziś dosyć i aż nadto tego!

Nic się nie dowiem od nich rozumnego.

Wiem tylko, że razem wzięci Jak psy wciąż z sobą się jedzą, Że goli jak moi święci,

Po cudzych spiżarniach siedzą.

Że zaś w miłości bliźniego Tacyż są jak Muzułmanie, Więc nie wiem dalipan czego Chcą odemnie ci chrześcjanie.

Allach och Iłłach! jeśli mię nie lubią, Czemuż co moment tak z sobą się czubią?

Na to pytanie mąci mi się w głowie, Czyż już logicznie nikt mi nic odpowie?

Polak-emigrant co właśnie W tej chwili podpalał w piecu, Ja, rzecze, sprawę objaśnię, Choć nie należę do wiecu.

Są tam Lutry, Prawosławni, Kalwini, Prezbiterjanie, Katolicy, nowi, dawni, Ale zgoła nie chrześcjanie.

( Bo dziś j u ź chrześcjan Mości dobrodzieju nie m a , ale kiedyś byli).

Spieioa na nutę: (Jeszcze Polska).

Pewnie nigdy nie słyszałeś Najjaśniejszy panie, 0 tym biczu na was Bożym, dzielnym królu Janie

Znak męki Pańskiej Starł dziś wpływ szatański.

Był to ostatni król i wódz chrzoścjański.

(K rakow iak: Uciekajcie w stepy K usy.) Odtąd światem naszym rządzą same . . . Dzikie Piotry, Katarzyny, chytre Fryderyki

I piekłu oddana Czeladka szatana.

Danać moja dana Zaręczam Waćpana.

Allach och Ułach ! Mości Dobrodzieju Złodziej tam u nich siedzi na złodzieja 1 każdy chrześcjaniu na koncept się sili To z wami zrobić co z nami zrobili!

Zlcądże jesteś? Ja mój Boże, Jestem z kraju co Waszmości Najlepiej zaświadczyć może Prawdę chrześcjańskiej miłości:

Bo go jedzą, nie myśl wcale Że niewierni lub poganie I nie hyjeny lub szakale, Ale tak zwani chrześcjanie.

(N a nutę: Biedna ptaszyna) Tylko potrawa jest z rzędu niezdrowych Dla czczych żołądków, serc bezwyznaniowych Sto lat ją gryzą paszczęką złowrogą,

Ani jej zdławić, ani zgryźć niemogą, Ztąd masz pojęcie, szanowny Sułtanie, Co warci dzisiaj tak zwani chrześcjanie, Przed Twe ołtarze zanosim błaganie Od takich chrześcjan świat zachowaj Panie.

Jedni z zasady pogańskiej, Chcą cię okraść, inni bronią Też nie z miłości chrześcjańskiej, Lecz że za zdobyczą gonią.

Wszyscy godzą na cię skrycie Lecz się zgodzić nie są wstanie, Gdyby nie to, dawno by cię Rozszarpali juź chrześcjanie!

Allach och Ulach ! na proroka brodę Czyż taką tylko widać u nich zgodę?

— Taką n ie ste ty ! I nie dziw się wcale Że ja chrześcjaniu w piecach Turkom palę.

Barłhels.