Przepisy przystankowania uwzględniają, jak w iem y, zasadniczo skład
niową strukturę wypowiedzi, a także sygnalizują jej ton uczuciowy, in
tonację. Stąd ich podział na dwie grupy: do znaków gramatycznych zaliczym y kropkę, średnik, dwukropek, przecinek, naw ias i cudzysłów, do znaków retorycznych włączam y pytajnik, wykrzyknik, wielokropek,
myślnik. „Byłoby nonsensem stawianie w jednym miejscu dwóch zna
ków: gramatycznego i retorycznego, to też panuje zasada, że postawienie znaku retorycznego zwalnia od postawienia w tym samym miejscu zna
ku gramatycznego.” ( P r z y ł u b s c y , 1980: 137— 138).
Naruszeniu ulega ta w łaśnie zasada, autonomizując funkcję każdego z typów znaków i równocześnie obustronnie wzmacniając.
[...] ja k tu w yb rn ą ć? , co p rz e d s ię w zią ć ? , co tu w obec tego zrobić?
(Sch., Pan, 57)
Obserwacja prozy współczesnej każe zmodyfikować pogląd wyrażony przez M. R. M a y e n o w ą (1979: 376), iż „znaki interpunkcyjne, nawet te, które, jak wykrzyknik, są związane z ekspresją, nie przekazują w a r
tości podlegających stopniowaniu”.
Podwajanie ?? !!, nawet ich potrajanie, wzajem ne kombinacje są nie
zw ykle częste i niew ątpliw ie służą wyrażaniu różnych stopni emocji.
— Ciociu! ILE T Y M A S Z LAT???!!!
— N ie w a ż n e kochany. Za p y t a j , na ile się czuję...
(toast pod n a stę p n e stulecie)
— A t w ó j kochanek?
C iotka m ilknie. M rozi się.
(Mus., S t, 86)
Zujjełnie odrębną jest funkcja znaku przestankowego jako środka zastępującego reakcję rozmówcy wyrażaną niewerbalnym i, pozadźwię- kowyma naw et sposobami: gestem, spojrzeniem, mimiką. Ów znak sta
nowi w tedy graficznie wyodrębnioną, samodzielną replikę dialogu.
— R obota, ja k robota. T rzeba gdzieś pracow ać. Z ara b ia m t y l e co inni, o p ęd zić głód można!
__ ?
— D osta łem u nich p o k ó j w hotelu, a to dla m n ie w ażne.
(Piech., T, 133)
Interpunkcja w e współczesnym rozumieniu to nie tylko używanie dziesięciu znaków przestankowych, ale także sposób wyróżniania w y razów i grup w yrazów w druku, a także sposób podziału tekstu (tzw.
partycja).
Spójrzmy na te zjawiska w zapisie literackim. „W zapisach tekstów literackich znaki graficzne mówiące o szczególnej ważności słowa pra
w ie nie są używane. W tym punkcie lektura jest interpretacją.” ( M a y e
-4 z »roblem ów w spółczesnego jęz y k a polskiego
n o w a , 1979: 375). M yśl ta być może uprawnia do ostrożnych wniosków na tem at pewnej ewolucji w tym zakresie. Dziś jest to sposób często używany i to w różnych wariantach graficznych (spacjowanie, spacjowa- nie połączone z m yślnikiem , stosowanie w ielkich liter):
A to j e s t T o n y i Blair — p o w ie d z ia ł L ord
p o p a t r z y ł e m z p r z y je m n o ś c ią na d w i e m ło d e u śm ie ch n ięte t w a r z e
— oni się A U T E N T Y C Z N I E kochają — dodał m i na ucho
(Mus., St, 77)
p o w ied zia ła cierpko: — P r z e d w c z o r a j d zw o n iła tu ta j ta p a n i — w y b i ł a ostatnie słowo.
(Peit., Mar, 156)
A te r a z niech pan Zadzwoni do restau racji i poprosi, b y m,i przyn iesio n o s ałatkę z cebuli.
— Chciał pan p o w ie d z ie ć z c y t r y n y — s p r o s to w a ł barman.
— Nie, proszę pana, z cebuli. Z ce bu li dobitnie w y s k a n -do w a ł A d a m .
(Piet., Stan, 25)
I na koniec zatrzymam się jeszcze nad tzw. partycją tekstu. Przed
miotem obserwacji są dialogowe wypowiedzi zawarte we współczesnej prozie. Sposób ich graficznego w ydzielenia ma w literaturze utrwaloną tradycję: użycie m yślników dla oznaczenia początku repliki, umieszcza
nie replik w oddzielnych wersach. I w tym zakresie można odnaleźć ciekawe próby przełam ywania konwencji dla przywołania pewnych cech odmiany mówionej języka. Oddaniu wrażeń przestrzennych, elem entów proksemicznych mówienia służy następujący zapis:
Z a m ilkł. W aucie zapan ow ała cisza. Słychać b yło j e d y n i e stłu m io n y s z u m silnika oraz w iz g opon po asfalcie. Za o k n a m i r y t m i c z nie k łan iały się d r ze w a . Z b liż a ły się i o d d a la ły tr a w ia s te ściany w ądołu , k t ó r y m jechali. — A t y podobno chciałeś z r e f o r m o w a ć nasz u rząd — o d e z w a ł się z n o w u S to r c z y k — tak? Na c z y m to m iało polegać? — Z a p ro p o n o w a łe m , ż e b y w p r o w a d z ić e l e m e n t y k o m b i- n a to r y k i oraz topologii a w E gzeku cji m e t o d y n u m e r y c z n e — od
parł H uski, w y g lą d a ją c p r z e z okno — to na p o c zą te k . — A potem ?
— za in te re s o w a ł się S to rc zy k . — P o t e m ch o ć b y teorię mnogości, ge o m e tr ię an alityczną, g eo m etrię Ł o b a cze w sk ieg o , f u n k c je a n a lity c z
ne, r z e c z y w is t e , rach u nek o p e r a to ro w y , te n s o r o w y , rów nan ia ró ż
n ic z k o w e — w y li c z a ł Huski, w c ią ż w y g lą d a ją c p r z e z okno. A już
kon ieczn ie n ale ża ło b y n a u c z yć u r z ę d n ik ó w liczb irracjonaln ych, c z y li n ie r z e c z y w i s t y c h — p odkreślił. — P r z e c ie ż to b y oderw ało biuro od ż yc ia — s p r z e c iw ił się S to rc zy k . — Co, lic zb y n ie r z e c z y w iste ? — z d z i w i ł się H uski — w p r o s t p rzec iw n ie: to b y nadało b iu r o w e j p r a c y d ru g i w y m ia r .
(Og., Kar, 101)
Dialog tak zapisany autor opatrzył przypisem, w którym wyjaśnia:
Rozbicie teg o fr a g m e n tu na g ło sy j e s t n ie c e lo w e [...] ta form a zapisu lep iej p r z y s t a j e do scenerii dialogu, a w ięc d o s y ć szczu płego g a b a r y to w o w n ę t r z a sam ochodu, jako b a r d ziej skon den sow an a od propon ow an ej.
(Og., Kar, 101)
A oto kolejny przykład:
co się z tobą d z i e j e , Piotru siu Panie II? O mało Tak ch yb a lepiej?
co, a w l a z łb y ś pod samochód.
L e p ie j i gorzej, b e z uwznioślania.
Za dużo sam o ch o d ó w w t y m m ieście. Nie cz u jes z k r e ty n i e je m y ,
ja k nas pożerają?
L ubisz.
Z a w s z e c h o d zę piechotą. M ójboże! M asz w y w r ó c o n y L u bię w s z y s t k o co aksam itn e: ciebie, baśnie,
k o łn ie rz o d m aryn arki! Stało się coś?
w łóczęgi.
T y l e co nic.
Ja nie jes te m .
Nie m a s z d z i e w c z y n y ? Jesteś.
J e s te m chora
J e s te m chora — j e j w oczy. S p o jrze n iem . Nie mam.
N a p r a w d ę j e s t e m chora. Nerki.
Widać od razu, w y p c h a n e spodnie, r ę k a w y G d y b y m b y ł k r ó le w ic z e m albo c z a r o d z ie je m m a ry n a rk i. Jeżeli m n ie przeprosisz.
M oże j e ź d z i ł b y ć R o y s e m i grał w ru letkę?
P r z e c ie ż n ig d y się nie g n ie w a liś m y .
M asz racją. L u d zie w d z i w n y sposób i na d z iw n e Aha, dzięk u ję. Idziesz tam?
cele angażują n a jle p sze s iły i um iejętn ości.
Idę. N a w e t g d y b y m nie szedł, idę.
Bo ci co m a ją p ien iądze nie są poetam i.
B ardzo dobrze.
Z a d z iw ia s z m n ie Zofio Agato.
Chcę m ó w ić do ciebie, Mario Małgorzato.
O b d a r za s z m n ie p i ę k n y m i im ionam i, baśń P r z y j e m n i e cię z n o w u s potkać po t y l u , m ó w , co
Och, nie całuj. Daję, co m am . słychać?
W styd ! N a w e t na u lic y gżą się.
J e s t e m sa m zn o w u . M y ślę , i chodzę na spacery.
Co takiego?
A t y ?
Gżą, ch y b a gzić się. G ie z — gzić się. No i Trochę bra k m i ciebie,
z d a r z y ło się, czarownica.
Nie u w ie r z ę , n ig d y n ik o m u nie b y ł e m p o tr ze b n y . Ś w ia t się u pił i ch a r c zy p r z e z sen.
N iep ra w d a . J esteś, id z ie s z z e m ną, ktoś cię M asz d z ie w c z y n ę ?
chciał.
(Kul., Lot, 77—78)
Ten zaskakujący tekst jest interesującą próbą oddania częstego w języku m ówionym zjawiska polilogu — nakładania się replik kilku dialogów, równoczesnego m ówienia w ielu osób. Próba jest tyleż in tere
sująca, co niełatw a w odbiorze. Autor odchodzi od typograficznych kon
w encji prozy. O sile konw encji przy odbiorze takiego tekstu mogą świadczyć wypowiedzi ankietowanych przeze mnie studentów IV roku polonistyki (odbiorcy profesjonalni, przygotowani) — kilku z nich w i
działo w tym tekście poezję, układ wersów wiersza, a nie układ replik dialogu powieściowego.
Najczęstszym sposobem oddania przywołanego zjawiska jest dezin
tegracja replik rozmówców z wyraźnym elem entem wspom agającym odczytanie w postaci stosownych znaków graficznych.
— B ędę m iły , p r z y r z e k a m , d a w n o nie m ia łe m o k a zji ...
— O k a zji ci ch yb a nie braku je? — parskn ęła śm ie c h e m
— ... b y ć m i ły m . (Waw pat 66)
O pewnym sposobie tworzenia iluzji mówioności.., 53
— O d ch w ili ja k w id zia łe m ciebie gołą w sk lep ie t e j Z y sk in d o w e j...
— P r z e s ta ń !
— ... m a m z u p e ł n y m e t w ałowie.
* y y (Bil., Pom, 164)
Taki zapis polilogu, jaki proponuje Kulik, jest m ożliwy, dodajmy — dzięki wykorzystaniu dwuwym iarowośei pisma. Wymiar płaszczyzno
wy, przestrzenny sprawia, że staje się m ożliwe odczytanie tekstu, w łaś
ciwa segmentacja na repliki, w konsekwencji wyznaczenie liczby osób uczestniczących, w zajem ne ich powiązanie itd.
Tekst uderza całością ogarnianą równocześnie, niesie więc i dodat
kow e wartośoi treściowe — niemożność porozumienia, życie obok siebie, chaos...
Z dość zewnętrznym zabiegiem łamania konwencjonalnych norm graficznych łączy się jeden z m ożliwych sposobów mobilizowania aktyw ności czytelnika, wciągania go w lekturę jak w zdarzenie, w którym bierze udział ( F i s h , 1983).
Wykaz źródeł
B a r g i e ł o w s k i D. (1983): R e lik w ia rz z pleksiglasu. Warszawa (Bar., Rei).
B i l i ń s k i W. (1986): P om adka od H aw urassa. Łódź (Bil., Pom).
F i a l a A.. (1979): Z y g za k ie m po prostej. W arszawa (Fial., Zyg).
K o f t a K. (1980): W ióry. W arszawa. (Kof., Wiór).
K u l i k A. W. (1985): L ot. W arszawa. (Kul., Lot).
К u m a ń s к i L.. (1979): H oryzont. W arszawa. (Kum., Hor).
M u s i a ł G. (1982): S ta n p ły n n y . Kraków (Mus., St).
N a j w e r E. (1980): O czy bez p o w iek . Kraków (Naj., O).
O g i ń s k i Z. (1977): K a rn a w a ł i post. Warszawa (Og., Kar).
P i e c h o c k i S. (1983): T e k tu ro w e czołgi. Olsztyn (Piech., T).
P i e t г у к E. (1978): M araton sprintera. Poznań (Piet., Mar).
P i e t r y k E. (1981): S ta ły fra g m e n t gry. Poznań (Piet., St).
S c h u b e r t R. (1979): P anna L ilianka. W arszaw a (Sch., Pan).
W a w r z a k J. (1980): P atron dla bocznej ulicy. Warszawa (Waw., Pat).
W y r w a - K r z y ż a ń s k i T. (1983): K obieta anioł. Poznań (Wyr., Kob).