Zapis zgodny z ortografią (choć niew iele ma on wspólnego z rzeczy
w istym obrazem artykulacyjnym języka) jest traktowany jako neutral
ny zapis mówienia, funkcjonalnie przezroczysty. „Rozumiejąc dobrze dane dzieło literackie, um iem y [...] odpowiednio je przeczytać
[...] a w ięc dobrać ten w łaśnie tom czy ogólniej sposób wypowiedzenia słów i całych zdań utworu, kttóry — że się tak wyrażę — »prosi się«
w danej sytuacji ( I n g a r d e n , 1947: 62).
W szelkie naruszenie norm ortograficznych, nawet to stanowiące zapis zgodny z normą ortoepdczną, jest w tekście pisanym silnie nacechowane, sfunkcjonalizowane — zwraca uw agę na brzmieniową materię języka, choć najczęściej poza sygnalizowaniem m ówioności ma inne aktualizu
jące się w tekście funkcje. Sygnalizując zagadnienie, pomijam w tym m iejscu analizę tych funkcji towarzyszących.
Zapis ortoepiczny w iąże się z takimi zabiegami, jak:
1. Pom ijanie w ielkich liter w nazwach własnych, np.:
— renata, w k t ó r y m uchu m i dzw oni?
— w l e w y m
— j e z u s maria! onia z a w s z e zgadnie, w k t ó r y m uchu m i dzw oni!
(Mus., St, 30)
— Nie. N ie B izet. B iz e t t e ż napisał C y ru lik a , ale jakiegoś innego.
Z d a je się z T yrolu .
— O je j, to nie b y ł cy ru lik , a ptasznik!
— Co, ptasznik? To Z ieh rer, a nie Bizet.
— K to ? Cirer? Nie cirer, a cyrulik!
(Mus., St, 401
W le tra n że r kam isa — g rzm ia ł K la u d iu s z z palcem p o d n ie sio n y m w górę (jako p ro k u r a to r, w to d z e z cz e rw o n ą w y p u s tk ą ) — j e s t p r ze d s ta w io n a niechęć sy n a do m a tk i, co w ię c e j p o w ie m , k o m p l e t na obojętn ość
(Fttal, Zyg, 249)
2. Foniczny zapis w yrazów obcych (por. także przykłady wcześniejsze).
Warto może zauważyć ciekawą m ożliwość wykorzystania form y zapisu:
poprawne, swobodne, naturalne posługiwanie się językiem obcym zapisu
je się zgodnie z ortografią danego języka — oporny, trudny sposób mó
wienia, nieznajomość języka przedstawiane są przez zapis fonetyczny,
Tu p rzera ża ją cą fr a n c u s zc z y zn ą zaczął:
— On... on rew ien... tużur...
— A ses p r e m ie r s a m o u rs — d o k o ń c z y ła żona Z y g m u n ta .
(Orz., Nad, I, 121)
3. Zgodny z wym ową zapis skrótowców, np.:
— To dlatego taka mocna, ale pani s y n p r z e c ie ż n a le ży do Z e t E m Pe, to niech m u pom ogą, m u szą się z n im liczyć.
(Kof., Wiór, 53)
4. Łączny zapis zestrojów akcentowych, np.:
— T rzec i ra z dziś zam ia ta m , ci zzabu ga to j u ż nie m a ją sumienia
— s k a r ż y się K r a w c o w i.
(Kof., Wiór, 26)
Z a w s z e chodzę piechotą. Mójboże!
(Kul., Lot, 77)
5. Uproszczenia i ułatwienia artykulacyjne o zasięgu ogólnopolskim, mieszczące się w normie, np.:
— P ew n ie. P a m b ó g o szw a b ić się nie da.
(Kum., Hor, 107)
Ona o d w r a ca g ło w ę w jego stronę, p o c z e m w raca w z r o k ie m gdzieś p r z e d siebie.
— Ide do garku ch ni po zupe.
(Piech., T, 21)
Wspomniałam wcześniej, że szczególnie jaskrawo znaczące zabiegi na ortograficznych konwencjach spełniają i inne (poza sygnalizowaniem mówioności) funkcje, choćby uwarunkowanego psychologicznie, fizjolo
gicznie czy sytuacyjnie charakteryzowania postaci, więc może jeszcze ilustracyjnie tylko kilka typowych przykładów:
— J a k on nie pije, to j e s t n a w e t i n te lig ę tn y c z ło w ie k — p o w i e działa In ży n ie r o w a i p o w t ó r z y ł a — b ardzo in te lig ę tn y .
(Kof., Wiór, 18)
— U szan ow an ie — skłon ił się sunącej ulicą kobiecie d o tk n ię te j słoniow atością. Co to za czołg, dodał w m y ś li.
— D Z IE N D O B H Y , D Z IE Ń D O B H Y — o d p o w ied zia ła nie p r z e s t a jąc p r acow icie s u w a ć r o z d ę t y m i nogami.
(Kof., Wiór, 8)
N o to m o ż e m i pan p o w ie co to j e s t hipoteza?
?? To co tr z e b a u d o w o d n ić D o b r ze ale co: co?
No r z e c z do udow odnienia.
Rzecz?
To co T R Z E B A U D O W O D N lC .
(Kul., Lot, 90)
Zupełnie nową jakość dla odbiorcy wnosi zapis im itujący m ówienie niezgodne z ogólną, neutralną normą wym awianiową. Ważniejsze staje się nie to, że tekst jest m ówiony, ale jak m ówiony i dlaczego tak właśnie mówiony. (Przy czym zdaję sobie sprawę z profesjonalności takiego rozróżnienia. W ydaje się, że w szelkie naruszenia norm y orto
graficznej — bez względu na ortoepiczną poprawniość zapisu — dla przeciętnego odbiorcy tekstu literackiego niesie informacje o mniej lub bardziej niepoprawnym zachowaniu językowym).
Staje się zatem brzmienie elem entem charakterystyki socjologicznej i psychologicznej postaci, bądź jako elem ent stały (nawyk m ówieniowy), bądź jako elem ent sytuacyjnie zm ienny, a więc nie statycznie przy
pisany postaci, ale charakteryzujący jej sposób reagowania na rzeczy
wistość, jej um iejętności przystosowania czy nieprzystosowania języko
wego do określonych sytuacji zewnętrznych.
Nurt w iejski prozy przyzwyczaił nas niejako (czytelników, ale i in
terpretatorów) do głów nych funkcji, jakie spełniać może fonetyka gw a
rowa zapisana w tekście literackim (socjologiczne, psychologiczne, etno
graficzne, komiczno-humorystyczme itd.). W pełnieniu tych funkcji ma fonetyka gwarowa najdawniejsze tradycje i dość często wyraża się prze
konanie, że odwoływanie się do tej form y ekspresji jest coraz rzadsze.
Tym bardziej jej obecność może być nacechowana. W spółczesna proza (pomijam tzw. nurt Wiejski) przywołuje fonetykę gwarową dla now ych funkcji. Nieczęsto bohater współczesnej prozy mówi językiem w si, choć często bardzo ze w si się wywodzi. Tę chłopskość widzim y raczej w c e chach charakteru, w sposobie traktowania życia, w stosunku do pracy itp., a nie w języku. Chyba, że idzie o uwiarygodnienie emocji, zdener
wowania — w tedy ujawnia się jakiś elem ent tego „pierwszego”, rodzin
nego języka „pierwszej socjalizacji”.
Nowa powieść sięga do problemów życia m ałych miast, prowincji kulturalnych, spraw codziennych, zwykłych ludzi ( K i r s c h , 1981). Głos człowieka prostego to głos prawdy, m yśl wiarygodna. Język włączany bywa zatem w schemat uwiarygodnienia słów nadawcy. Ciekawy przy
kład autokreacji za pomocą języka, autokreacji człow ieka prostego, natu
ralnego, „naszego”, a więc budzącego zaufanie, przynosi powieść Tadeusza W yrwy-Krzyżańskiego K o b ie ta anioł.
R a z je szc z e chrząknął, w y p r o s t o w a ł pozałam yuM ną k a rtk ą i za
czął cicho mówić:
— J E Z D Y M G Ł Y M B O K O P R Z Y K O N A N Y , że wtasze sło w a są dla m n ie z b y t łaskaw e, w ła śc iw ie nie p r z y g o t o w a n y do głosu, tak, chcę je d n a k o d c zy ta ć D L A W O S to, co m im o zaskoczen ia m u s z ę W O M t u pow ied zieć.
C Y N A N A Ł U K I je s t O G R O M N O . D zięk i N11 Ż Y J I M Y d o sta t
niej, u c z y m y się dla kraju , ale u c z y m y się dla siebie. Jako ż y w y p u m n ik N A S Z Y drogi DO W S P Ó Ł C Z E S N O Ś C I, do tego co jest, R Z Y C W O M M O G Ę w p r o s ty c h polskich słowach. Nüuka to klu c z D O P O T Y N G I . T a k było, j e s t i ta k B Y Ń D Z IE . ID O M n o w e P O - K O L Y N J A , i m y W E T Y R A N I , O D D A J Y M Y i m ste r w s w o je R Y N CE. Z n o w y , ja k co roku , t w ó rz c ie w w a s z y szkole S A M O R Z O N - D Y , K U M I S J E U C Z N IO W S K J E , to co w o m i n o m u ła tw i życie, co u c z y ży c ia S P O Ł E C Z N Y G O . O t y m , g d y się uczycie, p a m ię
tajcie. To j e s t N A S Z O M T R O S K O M . JE ZD , b y ło i b yn d zie. A le, n a jw a żn ie jsze , tak, n a jw a żn ie jsz e , b yśc ie się do b rze Ł U C Z Y L I.
Nie C H C Y M Y O D W O S w ie le . N IE C H C Y M Y O D W O S NIC. INO się Ł U C Z Y Ć , Ł U C Z Y Ć i je s z c z e ra z Ł U C Z Y Ć .
S zanujcie ciało pedagogiczne. To ŁO N I, i m y , ta k ż e w a si ro
dzice, W S Z Y J S C Y , T R O S K O M Y SIĘ O W O S. M y N A W O S l i c z y m y . N A Ł U K A , N A Ł U K A , je s z c z e raz N A Ł U K A .
D Z I Y N K U J E . M Y S L E , że w t y m gron ie nie m u s i m y m ó w ić sloganów . M ó w i m y to, co S Z C Z Y R Z E m y ś l i m y . Macie W S Z Y J S C Y m o ż liw o śc i N A Ł U K I . K a ż d y m o ż e się Ł U C Z Y C . T e j S Z C Z Y R O - SCI, T Y J p r a w d y , t a k i y j jak dzijś, W O M W S Z Y J S K I M Ż Y CZĘ. J es zc ze r<az D Z I Y N K U J E . P O W O D Z Y N I A w n o w y m roku sz k o ln y m . D Z I Y N K U J E .
(Wyr., Kob., 121)
Po 150 stronach dopiero, zwiedzeni tym wystąpieniem , które odczy
tujem y jako pewną karykaturę znanych w ystąpień publicznych, spoty
kamy ponownie bohatera, a jego zachowanie językowe skomentowane jest następująco:
Z a u w a ż y ł e m , że R iszc z m ó w i do m n ie p opraw n ie, nie p o p u liz u je ję z y k a , co z a w s z e c z y n i — p rz e m a w ia ją c , j a k b y chciał w t e d y p o d kreślić s w ó j r o d o w ó d , poch odzen ie, j a k b y te n j ę z y k uzasadniać m ia ł
je g o i to, co m ó w i. W rzekac h s łó w p o k a z y w a ć odm ien n e źródło, strum ien ie.
(Wyr., Kob, 273)
W nieco podobnej funkcji widzieć będziem y fonetyczne zapisy, gdy pojawią się jako pojedyncze sygnały w języku dziennikarzy, artystów, wnosząc dodatkowo atmosferę artystycznego luzu, zabawę językiem:
— No, to jak? K un iec? — p y t a P i e t r z y k .
— Co? Ta... tak! T o b y b y ło t y l e na dziś.
W sta ją p rzeto . G w arząc. Chichocząc.
(Bar., Rei, 14)
— Ja k chcecie ze m n ą pić, d z i e w u c h y , to m i m usicie posta w ić . K u p i ł e m se tego ch olernika M o za rta ko n cert s k r z y p c o w y F -dur.
N i m a m ani gronia. Jak się sw o ic h ch ło p ó w nie boita, to s ta w ia jta . (Naj., O, 167)
W ykorzystuje się fonetykę gwarową budowania przestrzeni dzieła literackiego: tło dźwiękowe, głosy z tłumu, anonimowe postaci dalszo- planowych obserwatorów akcji przesycone są często elem entam i gw a
rowymi.
Naruszanie norm y ortograficznej obejmuje, poza omówionymi, w szel
kie zapisy podwojenia czy potrojenia litery jako sposób oddamia arty- kulacyjnego wzdłużenia głoski w najrozm aitszych funkcjach: aprobaty, oburzenia, przerażenia, zachwytu, wyliczania, nawoływania, niepewności, nam ysłu itd. itp.
Poza dezintegracjam i ortograficznymi, wspomnianymi już przy łącz
nym zapisie zestrojów akcentowych, konwencje pisane naruszają również w szelkie przerwania ciągów graficznych, ilustrujące zająknienia, urwania, przerwania artykulacyjne siilnie odnoszące do mówiioności.