• Nie Znaleziono Wyników

Nastolatki w galerii handlowej

W dokumencie Recenzje: prof. dr hab. (Stron 130-138)

Część III. Badania nad nastolatkami w przestrzeni miejskiej –

3. Nastolatki w galerii handlowej

Pojawienie się centrów handlowych w Stanach Zjednoczonych, a później w innych krajach, zaowocowało również badaniami na te-mat dzieci i młodzieży jako szczególnej kategorii ich użytkowników.

Znakomita większość artykułów, do których dotarłam, to prace geografów

131 3. NASTOLATKIWGALERIIHANDLOWEJ

realizujących badania zazwyczaj z wykorzystaniem metodologii jako-ściowej (obserwacje ukryte i jawne, nieustrukturyzowane rozmowy i indywidualne wywiady pogłębione). Próbę stanowiły nastolatki w wieku od 11 do 17 lat, przebywające na terenie malla i w jego otoczeniu, przy uznaniowym określaniu wieku badanych. Poniższa część prezentuje główne ustalenia płynące z tych badań, a sytuując w kontekście danych zastanych wyniki z prowadzonych przeze mnie badań terenowych, jest też wprowadzeniem do analizy danych zgromadzonych w projekcie

„Czy Miasto jest niepotrzebne?”.

Już w jednej z pierwszych prac empirycznych prowadzonych na terenie centrum handlowego w Kalifornii stwierdzono, że przestrzeń ta jest przez nastolatki traktowana jako „miejsce trzecie” ( Anthony 1985);

dość szybko pojawiły się też pierwsze próby typologizacji nastolatków, takie jak ta używająca specyficznej mateforyki Lewisa (1989), który wyróżnia rats and bunnies (czyli „szczury i króliczki” – określając tak chłopców i dziewczęta w przestrzeni galerii handlowych). Badania zrealizowane w Stanach Zjednoczonych prowadziły do wniosków, że zachowania nastolatków w przestrzeniach centrów handlowych ukła-dają się we wzór typowo „miejski”, wcześniej charakterystyczny dla ich funkcjonowania na poziomie osiedla czy dzielnicy – to włóczenie się i flaneuryzm (Anthony 1985; Matthews i in. 2000; Vanderbeck, Johnson 2000). Badane przez Vanderbecka i Johnsona (2000) nasto-latki w wieku 12–13 lat, opowiadając o motywacji przebywania w galerii handlowej, wpisują się w główny nurt społecznej narracji o przestrzeni miejskiej – tłumaczą, że tu czują się bezpieczniej niż w innych miej-scach miasta i że właściwie to „jest mało innych opcji przestrzeni poza galerią, w której mogliby się spotykać i przebywać, i podkreślają, że oni po prostu próbują unikać problemów” (ibidem: 7). Ogólnie z lektury tekstów poświęconych rzeczywistości amerykańskiego malla można odnieść wrażenie, że „bezpieczeństwo” i „przemoc/przestępczość/za-grożenia” są kluczowymi hasłami regulującymi sposoby praktykowania przestrzeni, oficjalne dyskursy o konkretnych miejscach oraz społeczne przekonania i wyobrażenia o miejscach. Z wywiadów z 12–13-latkami w amerykańskim mieście Clayford wynika, że są one doskonale „zo-rientowane” w poziomie i charakterze czyhających na nie zagrożeń – część z nich deklaruje, że była świadkiem zachowań ryzykownych czy przemocowych, ale większość zdobywa taką wiedzę od rodziców

132

i innych znaczących dorosłych (z rodziny, w sąsiedztwie, w szkole), do-wiadując się o miejscach, których należy unikać ( Vanderbeck, Johnson, 2000: 15–16). Nastolatki amerykańskie wprost wyrażają również opinię, że publiczna przestrzeń miasta jest niedostosowana do ich potrzeb i oczekiwań – jest przestrzenią ludzi dorosłych w sensie jej fizycznego zorganizowania, jak też społecznie – przez dorosłych – definiowanych oczekiwań co do właściwych sposobów praktykowania tej przestrzeni.

Valentine (1996) odtwarza tę zasadę społeczną w haśle: „dzieci powinno być widać, ale nie słychać”.

Odkrycie znaczenia malla jako przestrzeni społecznej nastolatków wymaga jego analizy w relacji do innych przestrzeni miejskich, a takimi głównymi „przestrzeniami odniesienia” są dom i ulica. Dom jawi się w narracjach młodych ludzi jako „bezpieczne niebo wobec zagrożeń płynących z zewnątrz”, zwłaszcza w przypadku dzieci z deprywowanych dzielnic – Cindi Katz (1998: 135) stwierdza, że „wobec nieobecności bezpiecznych przestrzeni otwartych (outdoor) młodzi ludzie stają się więźniami własnych domów, w tej izolacji często jednym towarzystwem pozostaje telewizor”. Dom jest bezpieczny, ale nie daje warunków do społecznego dojrzewania, o czym pisze Katz (1998: 141): „wzrastanie i dojrzewanie młodych ludzi zależy od środowiska, które stymuluje, pozwala na autonomię, daje możliwości poszukiwań oraz promuje niezależne uczenie się i rówieśniczą socjalizację”. Pod jej opinią pod-pisują się Vanderbeck i Johnson (2000: 20), stwierdzając, że w kon-tekście istniejących alternatyw miejscem optymalnym okazuje się mall.

Wszystkie powyższe uwagi – o poczuciu zagrożenia oraz o poczuciu

„bezprawnego” przebywania w przestrzeni publicznej przez nastolatki – można z podwójną mocą odnieść do nastolatków z grup etnicznych zamieszkujących zaniedbane dzielnice śródmieścia, które zarówno na miejskiej ulicy, jak i w mallu traktowane są jako kategoria „szczególnie podejrzana”, ale które jednocześnie właśnie w przestrzeni malla szukają poczucia bezpieczeństwa. Nastolatki z kolorowych grup etnicznych czują się/są dyskryminowane wszędzie, ale jak wynika z badań, wybór malla jest wyborem mniejszego zła – traktują go jako bezpieczną przestrzeń, w której mogą realizować podstawowe potrzeby społeczne i towarzyskie, niemożliwe do spełnienia gdzie indziej (Vanderbeck, Johnson 2000).

Wnioski są więc ambiwalentne. Z jednej strony amerykański mall jawi się jako oaza (względnego) spokoju i bezpieczeństwa, z drugiej strony

133 3. NASTOLATKIWGALERIIHANDLOWEJ

są przykłady na to, że przestrzeń nie działa na wszystkich włączająco (atrakcyjny jest tylko potencjalny klient), a samo włóczenie się na-stolatków jest zjawiskiem postrzeganym przez władze tych obiektów jako niepożądane – w tym sensie nastolatki stanowią jedną z margi-nalizowanych grup ( Matthews i in. 2000; Gottdiener 2001; Stillerman, Salcedo 2010).

W kontekście dużego zainteresowania badaczy amerykańskich kwe-stią nastolatków w galeriach handlowych dość skromnie wygląda stan badań w krajach europejskich, zwłaszcza postsocjalistycznych, w któ-rych zjawisko malla ze względów ustrojowych formowało się w sposób odmienny. Temat nastolatków w przestrzeni czeskich malli podjęły Jana Spilková i Lucie Radová (2011), prowadząc – również z perspektywy geografii społecznej – badania jakościowe na terenie galerii handlowych znajdujących się w czterech miastach (Praga, Pilzno, Hradec Kralowe, Brno) z wykorzystaniem techniki obserwacji i wywiadów z nastolat-kami. Rezultaty tego projektu są ważne nie tylko z powodu (względnej w porównaniu np. ze Stanami Zjednoczonymi) kulturowo-społecznej bliskości Polski i Czech, lecz także dlatego, że poruszyły kwestię niemal niepodejmowaną wcześniej w innych publikacjach, a mianowicie wpływ nowych technologii na praktyki przestrzenne nastolatków. Badaczki wyróżniają wzory praktyk podobne do tych wywiedzionych z badań amerykańskich oraz te, które według nich odróżniają korzystanie z malli przez czeskie nastolatki. Do pierwszych można zaliczyć to, że nastolatki przebywają w galeriach handlowych raczej w małych, kilkuosobowych, jednopłciowych grupach, skupiając się w strefie gastronomicznej, a czas spędzają głównie na siedzeniu, obserwowaniu otoczenia, rozmowach, trochę spacerują. Zazwyczaj pojawiają się tam po południu, po zaję-ciach szkolnych, i przebywają przez kilka godzin (chłopcy nieco dłużej niż dziewczęta), choć wyodrębniono wąską grupę stałych bywalców (core kids u Lewisa [1989], mall junkies u Underhilla [2004], podobną kategorię zaobserwował w galerii w Warszawie Makowski [2004]), którzy w mallu spędzają niemal cały dzień. Chłopcy i dziewczęta z tej grupy nie wchodzili w kontakt z innymi, okazjonalnymi rówieśnikami, mieli swoje stałe miejsca przebywania na ogólnodostępnym terenie galerii oraz w miejscach bardziej ukrytych (zakamarki, korytarze). Badaczki zwracają też uwagę na międzygeneracyjną socjalizację do traktowania malla jako miejsca spędzania czasu, co dotyczy zwłaszcza relacji matek

134

i córek. Tak jak w badaniach amerykańskich, zaobserwowano różnice między praktykami dziewcząt i chłopców, świadczące o reprodukowaniu w tej przestrzeni społecznych wyobrażeń o rolach kobiety i mężczyzny:

dziewczęta z wyraźnie większym zaangażowaniem odwiedzały sklepy, witały się w głośny sposób, z uściskami i pocałunkami; chłopcy raczej przebywali poza sklepami, na korytarzach, obserwując otoczenie, słuchając w słuchawkach muzyki, koncentrując się na aplikacjach w te-lefonach komórkowych. Obserwowano zwykłe dla nastolatków próby

„zapoznawania się” (typowe dla nastolatków „zaczepki”), ale również będące „nałożeniem” na przestrzeń malla kontaktów rozpoczętych w sieci, na przykład na Facebooku – według nastolatków przestrzeń galerii umożliwia dość bezpieczne sprawdzenie takiej osoby. Różnice, jakie stwierdzają badaczki względem wyników analiz amerykańskich (Spilková, Radová 2011: 582–583), to o wiele mniejsze znaczenie zakupów i konsumpcji – czeskie nastolatki wyraźnie skoncentrowane są na spotkaniach z przyjaciółmi czy flirtowaniu. Pytana o motywacje przebywania w galerii młodzież miała pewien problem z odpowiedzią i tylko sporadycznie pojawiały się uzasadnienia związane z poczuciem bezpieczeństwa większym niż w innym miejscach. Kolejna różnica to zaobserwowane picie alkoholu i palenie papierosów, co zapewne wynika z ogólnie większego w Czechach niż w USA społecznego przyzwolenia na takie praktyki w przestrzeni publicznej. Niemniej jednak, konkludują Spilková i Radová (2011: 583), nie zaobserwowano zjawisk, które by potwierdzały obecny w mediach negatywny wizerunek młodzieży, rów-nież w praktykach charakterystycznych dla „stałych bywalców” (core kids), którzy „wybierają wartości grupy rówieśniczej niebędące w bez-pośredniej opozycji do wartości ich rodzin i zwykle nie doświadczają

»kryzysu tożsamości«. »Core kids« wytwarzają swoją mikrokulturę, w której mogą formować własną tożsamość i przestrzenność w specy-ficznym kontekście miejsca. Spotkania z przyjaciółmi i »przegląd« malla stają się czymś więcej niż sposobem spędzania czasu wolnego. Jest to raczej ścieżka do formowania własnej tożsamości, umiejscowiona w środowisku stworzonym do handlu”.

Wyniki badań czeskich są pod wieloma względami zbieżne z rezul-tatami badań w galerii w Krakowie w 2006 roku i badań prowadzonych w latach 2012–2013 w Krakowie i Katowicach (w ramach projektu

„Czy Miasto jest niepotrzebne?”): podobna struktura grup, praktyki

135 3. NASTOLATKIWGALERIIHANDLOWEJ

przestrzenne zróżnicowane ze względu na płeć, konkretne miejsca koncentracji w przestrzeni galerii. W raporcie z badań „Młodzież w cen-trum handlowo-rozrywkowym” (2007) odnotowano, że „Młodzież siedzi na ławkach już przed budynkiem, krąży po alejkach i ogląda wystawy, buszuje po sklepach. Mniejsze i większe grupy nastolatków spotkaliśmy na ławeczkach w pobliżu najmodniejszych sklepów i pod fontanną oraz przy stolikach barowo-restauracyjnych, a także na czerwonych sofach, zwłaszcza tych koło Citypleksu, tworzących swoistą przestrzeń »do-społeczną« – jak się później okazało – najważniejsze miejsce badań w galerii”. Miejsca i sposoby korzystania z przestrzeni potwierdziły się w badaniach w 2012–2013 roku. O ile jednak w 2007 roku zespół badawczy był zaskoczony znaczną liczbą nastolatków i ich dużym za-interesowaniem badaniami (bardzo chętnie odpowiadały na pytania), o tyle podczas ostatnich badań terenowych w galeriach krakowskich można było odnieść wrażenie, że nastolatków – zwłaszcza tych przeby-wających bez dorosłych – jest mniej. Podczas weekendu i późnymi po-południami zauważalne były dość liczne przypadki rodziców/rodzica lub innych bliskich dorosłych przebywających w przestrzeni galerii z małymi dziećmi lub nastolatkami. Brakuje danych, które pozwalałyby zmierzyć i wyjaśnić obserwowaną zmianę, ale można sformułować hipotezę (do sprawdzenia w przyszłych badaniach), że ma ona związek z definio-waniem przez użytkowników galerii „bezpieczeństwa w przestrzeni”.

W trakcie badań krakowskich w 2007 roku wielokrotnie rozmawialiśmy o tym z zespołem realizującym wywiady w galerii handlowej: stwier-dzono duży stopień ufności i otwartości nastolatków wobec badaczy, a ze swobodnych wypowiedzi młodych ludzi wynikało, że „poczucie bezpieczeństwa” wiąże się z definiowaniem tej przestrzeni jako wolnej od podziałów występujących i konfliktujących poza nią. Jedna z bada-czek odnotowała w swoim dzienniku: „Rozmawialiśmy z grupą, która przyznała, że poznali się wszyscy tu na miejscu – w Galerii. Był to akurat dzień jakiegoś meczu piłkarskiego, więc pojawił się temat kibicowania.

I tu nastąpiła konsternacja – okazało się, że dziewczyny są za Wisłą, a chłopaki za Cracovią! Już zaczęłam się niepokoić, że się zacznie jakaś burda, ale ku mojemu zaskoczeniu stwierdzili, że TUTAJ to nie jest ważne, bo przecież RAZEM spędzają czas w Galerii” (Młodzież w centrum… 2007: 23). Podobnie jak w badaniach czeskich, nasto-latki ankietowane w Krakowie w 2007 roku nie były skoncentrowane

136

na zakupach, choć przeglądanie sklepów stanowiło jedną z ważnych czynności. Dla badaczy zaskakujące były jednak liczne analogie między galerią i zwykłym tradycyjnym podwórkiem czy świetlicą. W dzienniku z badań odnotowano: „W dość dużej strefie, którą ograniczają elementy małej architektury, siedzi się trochę jak w pokoju. W samym środku znajduje się sklep, czy też raczej stoisko, gdzie sprzedawane są figurki i inne akcesoria do popularnych gier fantasy – RPG (role-playing-ga-mes), figurówki, planszówki – nasi respondenci bardzo sklep chwalili.

W trakcie badań wielokrotnie obserwowaliśmy pokazy gier i turnieje – graczami było kilku respondentów. Mówili oni na sofy, że to »centrum gier«. Pracownicy stoiska są na tyle zintegrowani z otoczeniem, że ich stanowisko od pewnego momentu działa jak świetlicowa komoda, w któ-rej trzymało się niegdyś warcaby, chińczyka itp. Spora część naszych respondentów spędzała czas w Galerii właśnie na grach. Oczywiście nie własnych, a głównie pożyczonych ze sklepu. Jakikolwiek cel przy-świeca kierownictwu stoiska – marketing mają zapewniony – dzieciaki mówią o sklepie jako o miejscu magicznym, a pracowników traktują ze szczególnym szacunkiem. Nawet nie pytani opowiadają o cudownych i niespotykanych rzeczach niezbędnych dla każdego fana tego typu rozrywki” (ibidem: 35–36). Dziś miejsce to już nie funkcjonuje, a w żad-nej z istniejących galerii krakowskich nie zaobserwowałam podobnych praktyk. W Galerii Bonarka doszło zaś do pierwszej – w skali Polski – instytucjonalizacji galerii handlowej jako „podwórka” i otwarcia na jej terenie centrum młodzieżowego Siemacha Spot6.

Aspektem różnicującym sposoby funkcjonowania nastolatków w ga-lerii między rokiem 2007 i 2012 były nowe technologie. W 2007 roku środkiem komunikacji był telefon komórkowy, wykorzystywany przez nastolatki do znajdowania się w przestrzeni, ale też będący połączeniem ze znajomymi i rodzicami (telefon uzyskał status nie tylko narzędzia, lecz także obiektu umożliwającego przyzwoloną i „kontrolowaną” na odległość obecność nastolatka w galerii). W 2011 i 2012 roku głównym

6 Autorem pomysłu na tego typu placówki jest ks. Andrzej Augustyński, prezes zarządu Stowarzyszenia Siemacha, który zresztą namówił zespół socjologów na ba-dania w galerii handlowej, a ich rezultaty być może w jakimś stopniu przyczyniły się do starań o realizację placówki na terenie nowo powstającej wówczas Galerii Bonarka.

Celem Siemacha Spot nie jest przyciąganie nowych nastolatków do galerii handlowej, ale zaktywizowanie i ukierunkowanie działań tych, którzy już tam przebywają. Obecnie w galeriach handlowych w Polsce działają trzy takie placówki, a w planach są kolejne.

137 3. NASTOLATKIWGALERIIHANDLOWEJ

rekwizytem stał się telefon z dostępem do sieci lub smartfon. W dalszej części tekstu rozwinę wątek przenikania się rzeczywistości realnej i wir-tualnej w rutynowych praktykach nastolatków, teraz zwrócę uwagę na kilka odnotowanych faktów. Przede wszystkim dość częsty był widok nastolatków, zwłaszcza chłopców, siedzących na ławkach w towarzy-stwie kolegów i skoncentrowanych na przeglądaniu w aparacie stron internetowych. Obserwowałam – i potwierdzali to w rozmowach mło-dzi lumło-dzie – praktyki fotografowania się w przymierzanych ubraniach lub fotografowanie rozmaitych produktów (butów, okularów), których zdjęcia następnie, jak mi wyjaśniano, są zamieszczane na portalach społecznościowych. Wszystko to w celu upublicznienia tych produktów (w gronie „znajomych”), uzyskania komentarzy oraz głosowania przez znajomych na produkt, który jest według nich najlepszy. Ta praktyka, w której przecinają się działania off-line i on-line, określana jest jako

„robienie zakupów”. „Robienie zakupów” to również w ogóle przegląda-nie ubrań czy akcesoriów w sklepach, zwykle codzienne, przez wiele dni: „Codziennie robimy tu zakupy” – wyjaśnili mi trzej chłopcy około 14–15-letni. Ja: „Codziennie robicie tu zakupy… A co codziennie kupu-jecie?”. Jeden z chłopców ze śmiechem: „No przecież trzeba wszystko przejrzeć! Trzeba przejść po wszystkich sklepach, zobaczyć, ale na drugi dzień znowu, bo pojawiają się nowe rzeczy, i tak codziennie, nawet cały miesiąc. A po jakimś czasie coś się wybiera, i przychodzi z matką, pokazuje, i kupuje” (fragment rozmowy z trzema nastolatkami w SCC, kwiecień 2013 roku).

Zauważam trzy główne funkcje takiego „robienia zakupów” w galerii handlowej. Po pierwsze, jest ono działaniem integrującym z rówieśni-kami (wspólne doświadczenie „robienia zakupów”, będące okazją do

„uzgadniania” gustów estetycznych); po drugie, dla rodziców stanowi

„uzasadnienie” wyjścia nastolatka do galerii handlowej (oficjalna inter-pretacja: idzie tam obejrzeć i wybrać rzeczy, co potem „ułatwi i skróci zakupy z rodzicami”); po trzecie, jest taktyką stosowaną przez nastolatki wobec pracowników sklepów i ochrony uzasadniającą ich obecność w tej przestrzeni. Kilkoro nastolatków niezależnie wyjaśniało mi: „Jak się za długo jest w jednym miejscu, to ktoś się może przyczepić”. Ich odczucia nie są nieuzasadnione, bo jak opowiadał mi były pracownik popularnego wśród młodzieży sklepu odzieżowego, personel jest uczu-lony, aby obserwować, kto i co zabiera do przymierzalni – przyznał, że

138

roczne straty sklepu, w którym pracował, a wynikające w dużej mierze z kradzieży, wynosiły blisko sto tysięcy złotych, i wśród pracowników panowało przekonanie, że sporą część kradnących stanowiła młodzież.

Oczywiście takie wypowiedzi traktuję nie jako źródło wiedzy o stanie faktycznym, ale o społecznych wyobrażeniach rzeczywistości – i po-twierdzają one przywoływane wcześniej wnioski z amerykańskich ba-dań nad młodzieżą: że jest to kategoria częściej i mocniej nasycana stereotypami (nigdy nie usłyszałam stwierdzenia, że „dorosłych trzeba bardziej pilnować, bo stanowią dużą część kradnących”). Tak jak cze-skie badaczki, nie zaobserwowałam przypadków poważnego łamania przepisów przez młodych ludzi czy zachowań wykraczających poza

„dorosłe” normy. Odnotowałam kilkakrotnie, w obu miastach, charaktery-styczne „mikroscenki”: trzy-czterosobowe grupy 13–16-latków, samych chłopców lub chłopców i dziewczyn, którzy pod galerią handlową palili papierosy i relacjonowali swoje wyczyny alkoholowe (w jednym wypadku chwaląc się, że alkohol spożywany był w szkole), klnąc przy tym obficie.

Również tego typu zachowania, niedominujące zresztą wśród wszyst-kich, uznaję za społeczno-przestrzenny sposób potwierdzania przez nastolatki grupowej tożsamości. Praktyką zaobserwowaną w galerii krakowskiej – naganną z „dorosłego” punktu widzenia, ale już zupełnie inaczej widzianą z perspektywy nastolatka – było przekazywanie sobie specjalnego firmowego kubka, pozwalającego na nieograniczone dole-wanie napojów w jednym z tzw. fast foodów. W języku de Certeau była to taktyka umożliwiająca zdobycie reklamowanego napoju bez płacenia za niego, ale – zgodnie z logiką nastolatków – nie była to kradzież ani narażanie firmy na straty, skoro przewidziano, że ktoś, kto zapłacił, mógłby do kubka dolewać bez limitu.

4. D

ZIECIIMŁODZIEŻ WPRZESTRZENION

-

LINEIOFF

-

LINE

W dokumencie Recenzje: prof. dr hab. (Stron 130-138)