• Nie Znaleziono Wyników

Na podbudow ie z h isto rji i geografji o p iera się nauk a o Polsce w spółczesnej.

P rogram dla szkół pow szechnych umieszcza, ją w oddz. V II-m ym, uw zględniając w m aterjale trzy działy: geograficzny, polityczny i k u ltu ra ln y A w ięc uczniow ie zaznajam iają się z geografją fizyczną i gospodarczą Polski, następnie poznają ustrój Rzeczypospolitej, p ra w a i obow iązki o by­ w atelskie, w końcu organizację p racy i stan k u l­ tu ry w Polsce.

N auka o Polsce w spółczesnej została w łączona do geogr., poniew aż z przedm iotów , k tó re m ów ią o Polsce, o bogactw ach n atu raln y ch k raju i t. d. a co stanow i podw alinę do zrozum ienia życia spo­ łeczeństw a i jego w aru n k ó w , najw ięcej danych dostarczą geografja.

P rogram nauki w p ań stw o w ych sem inarjach nauczycielskich tak ok reśla cel nauczania tego przedm iotu: „N auka o Polsce w spółczesnej dać

w in n a um iejętność spraw nego o rjen to w an ia się w zjaw iskach życia narodow ego; oraz ugruntow ać pow ażne zainteresow ania obyw atelskie uczniów. O pierając się n a w iadom ościach z historji, geo­ grafji i literatu ry , m a ona nauczyć fo rm ułow ania i w yjaśnienia aktualnych zagadnień p racy n aro d o ­ wej... u jm ow anie rozw oju n aro d u polskiego zgo^ dnie z jego cyw ilizacyjnem i tradycjam i."

Takie przygotow anie m a uzdolnić nauczyciela do sam odzielnego radzen ia sobie z m aterjałem w szkole pow szechnej. N auka ta w edług w skazó­ w ek pro g ram u dla szkół pow szechnych m a w yka­ zać „związek życia n aro d u z ziemią, życia jed ­ nostki z życiem społeczeństw a, przygotow uje do zrozum ienia zadań obyw atela w Rzeczypospolitej. P od w zględem m o raln ym zadanie tej n auk i polega na w ychow yw aniu do czynnego p atrjo ty zm u przez ukazyw anie zależności b ytu każdej w si czy m iasta od doli i siły Polaków , losów każdego człowieka od zbiorow ej tw órczości i p raw Rzeczypospolitej, zw iązku p ra w z pow innościam i i odpow iedzial­ nością każdego obyw atela za życie zbiorow e".

D okładna znajom ość K ostytucji z 17 m arca 1921 r. jest bezw zględnie obow iązująca.

9. Przyroda (biologja i fizyka).

Uczeń nie p ow inien w ynieść ze szkoły p rze­ konania, że „przyroda" to są rozdziały w podręcz­ niku zaw arte. M orfologja i klasyfikacja z uw zględ­ nieniem w szelkich m ożliw ych działów i poddzia­ łów , recytow anie z czego składa się ciało pająka lub dokładne opisyw anie każdego niem al piórka szczygła czy w ró b la n a p o dstaw ie opisu zaw artego w podręczniku, nie przyczyni się w cale do zrozu­ mienia, odczucia i um iło w an ia przyrody. „Nie lubię przyrody" m ów i ten, kto m yśląc o „przyrodzie" od tw arza w w yobraźni suchy i m artw y podręcznik daw nego typu i w ysiłki sw oje w tłoczenia w pam ięć całych szeregów ro ślin czy zw ierząt, z któ ry ch każde m a sw oją szufladkę, albo kto w yuczał się na pam ięć całego szeregu zw iązków chem icznych lu b opisu jakiegoś dośw iadczenia z fizyki, do k tó ­ rego p rzyrządu naw et n a obrazku nie oglądał.

T ak u p raw ian y w erb alizm zagw ażdżał u m y ­ sły dziatw y i m łodzieży, nie odsłaniał cudow nych

tajników p rzy ro d y , nie szukał przyczynow ego zw iązku m iędzy zjaw iskam i, zadziw iał tylko i p rz y ­ gniatał bogactw em form , których niestety trzeba było w yuczać się na pam ięć.

Przyczyną tego by ł fakt, że w m etodzie „na- uczania“ nie stosow ano m etody „bad an ia11. P rzy ­ ro d a długo nie m ogła w yzw olić się z pod w pływ u autorytetów . A utorytetu starożytności, k tó ry przez długi ciąg średniow iecza utrzy m y w a ł ludzkość w n iew oli pow ag ksiąg starożytnych. T rzeb a było dużego w ysiłku, by ludzkość usam odzielniła się i zerw ała nałożone pęta, by m iała odw agę spojrzeć „w łasnem i oczyma" i w ejść n a drogę sam odziel­ nych badań. W szak Galileusz się skarży, że w sp ó ł­ cześni nie chcą spojrzeć przez jego teleskop. A Ko­ m eński tak pisze: „Czyż my dzisiaj nie m ieszkam y tak sam o jak staroży tn i w ogrodzie n a tu ry ? D la­ czegóż nie m am y ta k jak oni używ ać oczu, uszu> nosa? Pocóż poznaw ać dzieła n a tu ry p rzy pom ocy in ny ch m istrzów zam iast przez zmysły? Dlaczegóż zam iast m a rtw y c h ksiąg nie w olim y otw orzyć w p ro st żywej księgi n atu ry , w której o w iele w ię­ cej zobaczyć m ożna, niżliby nam ktokolw iek m ógł opow iedzieć i to jeszcze z w iększą rozkoszą i p o ' żytkiem . Jeżeli p o trzeb u jem y tłum acza, to jest nim S tw órca sam , k tó ry się objaśnia".

T w órca m etody indukcyjnej, Bacon, kaiże p rz y ­ p atry w ać się naturze, podglądać jej życie, m nożyć

obserw acje, czynić eksperym enty, a dopiero z eb ra w ­ szy m aterja ł z rzeczyw istości, szukać p raw , któ- re m i się fakta rządzą. M etoda in d u k cy jn a dok o n ała ogrom nego p rzew ro tu i sp o w o d o w ała w sp an iały ro zkw it n au k przyrodniczych.

D opiero jednak w now szych czasach n astąp ił rad y k aln y zw ro t w n auczaniu przy ro d y . Nasze pro g ram y p om im o licznych w ad w u g ru p o w an iu m a terja łu , stan ow ią jed n ak duży k ro k n ap rzó d ze w zględu n a m e t o d ę p racy i ro zum ienie c e l u nauczania przy ro d y w szkole pow szechnej.

Cenne są zw łaszcza w skazów ki metodyczne,, w y stęp u ją tu jed nak dw ie ew entualności w t. zw . w yczerpaniu m aterjału : albo nauczyciel stosuje m e­ tody tam w skazane, a w ted y „nie w yczerp ie“ m a ­ te rja łu , gdyż jest b ezw aru n k o w o za obszerny, siłą, faktu w ięc zredu k uje nieco m a te rja ł; albo będzie

u p ra w ia ł w erbalizm , a w ted y „w yczerpie" m a te­ rjał. Zdaje się, że n a tę drugą ew entualność żadeg z nauczycieli się nie zgodzi, gdyż jeżeli dziś — jak m ó w i p ro g ram — nauczanie w szelkich p rz e d m io ­ tów staram y się o p rzeć n a sam odzielnej p racy ucznia, to nauczanie p rzy ro d y w pierw szy m rz ę ­ dzie tą m eto d ą m u si się kierow ać. W szak w dzie­

dzinie nau k p rzy rodniczych p o w stała m etoda in ­ duk cy jn a a stam tąd p rzeszła n aw et do nau k h u “ m anistycznych, choćby w spom nieć język polski, ndzie w racjo n alnem nauczaniu g ram a ty k i w całej

p e łn i indukcja jest stosow ana, dlaczegóż w ięc przy­ ro d a, użyczając swej m etody innym gałęziom w ie­ dzy, sam a m iałaby z niej rezygnow ać.

N auka p rzy ro d y m u si być o p arta n a bezpo­ średniej obserw acji i zajęciach praktycznych ucznia, a więc, czy to stosując m etodę „zbiorow isk" czy t. zw. m etodę „za słońcem " na wycieczkach i ćw i­ czeniach będzie uczeń grom adził m a terja ł i k iero ­ w any przez nauczyciela będzie o b serw o w ał i sa­ m odzielnie w ykonyw ał ćwiczenia.

M orfologja i klasyfikacja ustęp u je dziś m iejsca fizjologji i biologji. N ow e m etody przenoszą dziś p u n k t ciężkości z opisów ciał żyw ych lu b m artw y ch n a zjaw iska i w zajem ną m iędzy tem i zjaw iskam i zależność, uw zględniając przew ażnie tło biologiczne, w ysuw ając n a pierw szy p lan życie i jego objaw y.

W yjaśnianie zjaw isk z życia zw ierząt i roślin rozbudza zainteresow anie uczniów w ty m kierunku, a to zainteresow anie w zbudza litość i w spółczucie u dzieci dla isto t żyw ych i pow strzy m u je od d rę­ czenia zw ierząt. N auki przyrodnicze, dając też p ra w ­ dziw y pogląd n a przyrodę, chronią ludzi zw łasz- ćza z w arstw m niej inteligentnych od szkodliw ych zabobonów i baśni, a rozbudzając krytycyzm czynią ich m niej łatw ow iern ym i.

P osiada Więc p rzy ro d a w artości etyczne a także w dużej m ierze kształci pod w zględem estetycznym . Młodzież z n a tu ry rzeczy skłonna jest do idealnych

uczuć, dlatego łatw iej jest w poić w m łode u m y sły ukochanie pięknej p rzy ro d y ojczystej,.a w m ło d o ­ ści ro zw inięte uczucie m iłości i podziw dla piękna pozostanie n a całe życie. Kto bow iem w m łodości swojej nie w idział łąk kw itnących, kto nie w słu ­ chał się w pow ażny szum lasu, nie został o lśniony pięknem krajobrazu, ten nie p o trafi zrozum ieć pięk­ ności przyrody, nie p o trafi w ięc jej ukochać, te m - bardziej nic uczynić dla niej. Nauczyciel szkoły p o ­ w szechnej m oże w iele zdziałać n a polu ochrony przy ro d y , zw alczając w iele szkodliw ych dla p rzy ­ ro d y przyzw yczajeń dzieci, jak zwyczaj zry w an ia k w iatów rzadkich całem i m asam i, niszczenie gniazd p tak ó w i t. d.

W ostatnich czasach po d niósł się bardzo p o ­ ziom nauczania p rzy rod y w sem inarjum , dlatego kandydaci, kończący obecnie sem in arju m m ają pracę znacznie ułatw ioną, gdyż sam a organizacja p racy daje im „niezbędne w zory i w skazów ki, jak, o p eru jąc coraz to skrom niejszem i środkam i, m ożna częściowo przynajm niej osiągnąć w łaściw y cel n a ­ uczania p rzy ro d y w szkole pow szechnej. N auczy­ ciel p rzy ro d n ik z zam iło w an ia znajdzie dość spo­ sobności i sposobów dokształcania się w ty m kie­ ru n k u , in n i p o w in n i u g ru n to w ać i pogłębić te w ia­ dom ości z zakresu przyrody, k tó re podaje pro g ram , zw racając głów ną uw agę n a m etodykę tego p rzed ­ m iotu i duże w artości w ychow aw cze.

B i b 1 j o g r a f j a.

(Do wyboru).

1. Heilpern M. Zasady m etodyki ogólnej nauk przyrodniczych. Wyd. im. Staszica Geb. i W olff 1922.

2. M ęczkowska T. i R ychterów na St. Metodyka przyrodoznawstwa. W yd. Arcta W arszawa 1920.

3. Chm ielew ski K. Nauka początków przyrodo­ znaw stw a i jej historja. W arszawa J. Lisowska.

k. D yako w ski B. Zarys m etodyki niższego kursu nauki o przyrodzie. Książ. pols. 1923.

5. Gayówna D. Dzienniczki przyrodnicze M. Arct 1918 r.

6. H aberkantów na W. Protokoły lekcyj przyro­ doznawstwa. Cz. II. i III. Min. W. R. i O. P. Książnica, Polska 19 2 2 — 1924.

7. H aberkantów na W. Z naszych wycieczek. M. Arct.

8 Lew is G G. Program propedeutyki przyrody. M. Arct. 1918.

9. B yko w ski J. L. W ycieczki szkolne. Pomarański i Ska. Zamość 1920.

10. Heilpern M. Pogadanki o tajemnicach przy­ rody. Cz. I. W yd. IV. M. Arct 1920.

11. M ęczkowska T. i R ychterów a S. ćw iczenia z przyrody martwej. Wyd. IV. M. Arct. 1922.

12. Min. W ■ R i O. P. Program nauki w szk o ­ łach powsz. siedm ioklasowych. Przyroda.

C z a s o p i s m a (nie obowiązują).

1. „P r z y r o d n ik“ miesięcznik, poświęcony naukom przyrodniczym pod redakcją Dr. K. Simma.

Powiązane dokumenty