• Nie Znaleziono Wyników

NIEKTÓRE WIADOMOŚCI O DAWNYCH SŁOWIANACH

Po p rz y ję c iu w i a r y C hrżeściauśkiey, S ł o w i a ­ nie p o r z u c ić m u s ie li d a w n e s w oic o b rz ą d k i przy u ro d z in a c h z a c h o w y w a n e , a lb o w ie m chrzest zastąpić one b y ł p o w in ie n . D late go w ięc w z w y - cza iu z a le d w ie p o z o s ta ły n ie ia k ie ślad y t a ­ k o w y c h o b r z ę d ó w , z k t ó r y c h , iub o n ic p e w n e ­ go dociec nie możemy , postrzegamy a to li, iż u- ro d z en ie z o b rz ą d k ie m r e l i g i y n y in o b c h o d z ić m u ­ s ia n o , o c z o m d a w n i Pisarze z u p e łn ie z a m ilc z e ­ l i , a p ó ź n ie j s i nic dostatecznego w te y m ie rze p o w ie d z ie ć nie mogą.

»G dy n ie w ia sta ma r o d z i ć , te d y n ayslarsza k o b ie ta , p o s p o lic ie b a b k a , o d b y w a w szelkie p rz y n ie y p o s łu g i i dlatego dotąd usługuiąeą p rz y po­

ł o ż n i c y babka ria z y w aią . U D a lm a t ó w k r e w n i pose ła ią p o ło ż n ic y ie d z e n ic . k tó re b ab in ę zo w ią . D z ie c io m n a d a w a n o n a z w is k a , lecz n ie w ia d o m o w i a k i i n czasie i z i a k i m o b r z ą d k ie m ; teraz nie maią d a w n y c h nazwisjk ale pospolicie same C hrzc- ściaóskie. Szlachta n a r o d o w a , nad aw an e s w y m d z ie c io m n a z w is k a , szcze gó ln iey l u b i ł a ko ńc z y ć następu i ąccm i w y razami: m i r (p o k ó y ) g o s t , s ła w i t. p. U p o k o le ń pod o g ó ln ć m nazw iskie m S ł o ­ w ia n : M e r z a m i r , A k a m i r , K e la g a s t , A n dragast, Piragast, A rd a g a ś t. czasem też M u z o k (mąż, mę­

żny). U S e r w i a n zaś B o is ła w , R a d o s ła w , P r ib i- s ł a w , C z e s ł a w , P r i m i s ł a w , W ł a s l e i n i r , M u n te - in ir , S t r o ie in ir . U C h ro b a tó w : T c r p c i n i r , Krasę- m ir , M i r o s ł a w . U Rossyan : S w i a t o s ł a w , R osti- s ła w , W ł a d y s ł a w , J a ro m ir . U S ło w ia n N i e m ie ­ c k ic h : P r i b i s ł a w , Radegast.

W wyższey L u z a e y i, po n a w ró c e n iu W e n d ó w , w p r o w a d z o n o z w y c z a j , iż k u m o w ie b io rą c od r o d z ic ó w d z ie c k o do c h r z t u , m ó w i l i : b ie rz e m y p o g a n in a ; oddaiąc zaś po o c h rz c z e n iu m ó w i l i : w z ię liś m y p og anin a a o d d a ie in y c h rz e ś c ia n in a .

L u b o n ic z n a y d u ie m y ż a dn ey w h is t o r y i w i a ­ domości, z i a k iin o brzędem d a w n i S ł o w i a n i e p rz y u ro d z e n iu n a d a w a li im io n a , zdaie się ie d n a k , iż

n ie p o d o b n ą iest rzeczą, ażeby to n a d a w a n ie im ion n ic b y ło p o łą c z o n e m z i a k o w y m obrzędem ro li - g iy n y t n , p rz y m ie r z e ze czczo ne m i przez ro d z i ców i k r a j o w c ó w b ogam i oznaczaiącyin.

C z y ta m y w h is t o r y i P o ls k ić y o u ro c z y s ty c h p o s trz y ż y n a c h k r ó la Ż ie in o m y s ła , syna Piasta, i k r ó la M ie c z y s ła w a syna Z ic m o m y s ła , k tó re , we dle pogańskiego z w y c z a ju , w s ió d m y m ro k u ży c i a , p rz y obrzędach r e l i g i j n y c h następowały P o s trz y ga nie w ło s ó w w t y m czasie, m u s ia ło o z n a ­ czać p o n o w ie n ie p rz y m ie rz a z bogam i; a lb o w ie m o d d aiąc y sic w opiekę P c r u n o w i , o s trz y g ali s o ­ bie w ł o s y i te u nóg iego posągu s k ła d a li. Przy z a b i e r a n i u t r a k t a t ó w , p o d a w a li S ło w ia n ie sw ym s p rz y m ie rz e ń c o m k ł ę b s w oich w ł o s ó w , iako go­

d ło p rz y m ie rz a . D o tą d po n ie k t ó r y c h m ie js c a c h ostrzyganie w ł o s ó w znaczy n ie w o lę i upośle dze­

nie . Co do p o s tr z y ż y n w s ió d m y m r o k u życia u roczyście c z y n io n y c h , zdaie się, iż obrządek ten p o łą c z o n y b y ł z fiz y c z n ą i m o ra ln ą c z ło w ie k a potrzebą. H u f la n d i in n i s ł a w n i le k a rz e , ważne o d k r y w a i ą p r z y c z y n y , d la k tó ry c h w ło ś y dzie cioin strzyżone b y ć nic p o w in n y . M o g ło to hyc znane i S ło w ia n o m ? W sió d m y m w i e k u zaczyna- ią się nieco r o z w i ia ć p oiccia u m y s ł o w e : zatem w ty m c z a s ie , po u ro c z y s ty c h p osirzy żynach, po u ro c z y s te m p rz y m ie r z u z b o g a m i, zaczynano m o ­ że uczyć p r a w i d e ł r e l i g i i

pogaóskiey-Za M ie c z y s ła w a I p rz y s ła n y b y ł przez P a p ie ­ ża Jana X H I . Idzi k a r d y n a ł biskup T u s k u la ń ski do u r z ą d z e n i a b ie ra e b ii k o ś c ie l n e y , a razem

» s p r o w a d z e n i ( m ó w i N a ru s z e w ic z ) r ó ż n e m i cza sy na osadzenie n o w o z a ło ż o n y c h k a te d r, u cze ­ n i i p o b o ż n i l u d z i e , częścią z W ł o c h , częścią % N i e m ie c , co p rz e z c a ły p ra w ie w ie k na potem

t r w a ł o , p ó k i n a ró d św ieżo z p ro s to ty i g ru b ia « - i t w a w y d o b y t y , a b a r d z ic y pom ocą i in try g a m i w d z ie ra ją c y c h się na B is k u p s tw a bogate c u d z o ­ z ie m c ó w , za g ru b y icszczc i n ie z d o ln y i n i a n y , za powagą k r ó ló w s w o ic h , n ic z n a la z ł na ł o n i e własne'«» z d a tn y c h do rządu koście lnego mozów.

Tenże L e g at m i a ł p o t w i e r d z i ć , im ie n ie m p a p ie ­ s k im , w szystkie b isku pstw a i k o ś c io ły k a t e d r a l ­ ne; w s z y s tk im d y e c e z y o m gra nice w siam i, irija . sta mi i rz ek a m i o k re ś lić , oraz inne do p o rz ą d k u i k a rn ości d u c h o w ie ń s tw a należące r o z p o r z ą d z e ­ nia poc z y n ić . D ług os z powiada', iż k a l d y z tych k o ś c io łó w m i a ł szczególne od k a rd y n a ła lis ty i przyw ile je,, sobie na piśmie nadane: ¡cez te sta­

rożytn e , a do w y w o d u J a w n o ś c i i o pa trz e n ia fu n d u s z ó w p o trz e b n e p is m a , bądź n ie d b a łe m onycfi strzeże nie m z a g i n ę ł y , bądź częstemi w Polsce , gdzie n ie w ie le naówczas b y ło m u r o w a ­ nych g m a c h ó w , p o ż a ra m i s traw ion e z o s tały . O d ­ tąd tedy język ł a c i ń s k i sta ł się konieczną i n ie ­ odzo w n ą p otrzeb ą . D u c h o w n i z obcego n arod u u t r z y m y w a li s z k o ł y , ucząc samego t y l k o ięzyka łac ińskie go; b lis k o la t 100 sami W ł o s i i N ie m c y b y li s łu g a m i k o ś c io ła i n a u c z y c ie la m i lu tju . S ł o ­ w ia n ie l*olscyr , p o d o b n ie iak k a ż d y naród , n ić ł a t w o n o w ą w ia rę p r z y y m u i ą c y , często do po- ganizinu p o w ra c a ć u s ił o w a l i, i p rz y p od a n ć y so­

bie sposobności na b u n ty i r o z ru c h y o d w a ż a li się.

Po śm ie rci B o le s ła w a Chrobrego., w e d le Nestora i Rośm y Pragskh-go, z a b iia n ie X ię ż y i B o i a r ó w , oraz p rz e ś la d o w a n ie C hrzescian n a s tą p iło . B y ł to t y lk o za B o le s ła w a przy t ł u m i o n y ogień1, k t ó ­ ry po iego ś m ie rci p ło m i e n i e m w ybuchnął-. J e ­ szcze nie w y g a s ła z pam ię ci P o la k ó w niechęć p rz e c iw k o chrzcściano m i ich d u c h o w i e ń s t w u , któ ra to niechęć bez w ą tp ie n ia do ta k o w y c h r o z ­ ruchów' i o ds tą pie nia od w i a r y c lirz e ś c ia n s k ie y pobudzać m o g ła . D o ta k o w y c h podżegali m o ­ gły icszczc za ż y c ia B o le s ła w a C hrob reg o n ało ­ żyć pisma pogańskich k a p ł a n ó w , p r z y m i o t y ic h bogów i p ra w a r c lig iy n e w sobje z a w i e r a j ą c e , a lb o w ie m X i ą ż e J a b ło n o w s k i p o w ia d a , iż ten M on archa w szystkie s tarożytne re k o p is m a p o p a ­ lić k a z a ł , aby P o la c y szabli raczey a n iż e li pió«

ra p il n o w a l i . N a ru s z e w ic z u w a ż a ią c , iż ten M o ­ narcha z a k ła d a ł k o ś c io ły i ro z s z e rz a ł ś w i a t ł o , nie w i d z i p rz y c z y n y , d la k tó re y b y p o p a le n ie ty ch lę k o p is m ó w z w o l i iego nastą pić m u s ia ło ; lecz tenże sam N a ru s z e w ic z m ó w i , iz B o le s ła w » m n i ­ szę z g ro m a d z e n ia dla n a u k i p o d d a n y c h s w o ic h w Polsce osad zał i h o y n ie n a d a w a ł.« T e m i m n i- szemi z g ro m a d z e n ia m i b y li B e n e d y k t y n i, k t ó r y m w p ra w d z ie w in ie n św ia t u c z o n y docliow-ariie sta­

ro d a w n y c h ś w ie c k ic h nauk, iż ie d n a k z c u d z y c h

¡»raiów, s z c zególn ie t y l k o dla p o m o c y B is k u p ó w ' do u czenia ła c iń s k ie g o ięzyka s p ro w a d z e n i, nie nio gli mie ć żadnego u c z uc ia i u s z a n o w a n ia dla n a w n y c h p o m n ik ó w iezyka s ł o w ia ń s k ie g o , tern

b a r d z ic y , .iż iezyka tego n ic z n a li i że p rz e k o n a ­ ni b y l i , iż ta k o w e p o m n ik i i ę z y k a , tc h n ę ły po ' gan izm e m i do o ds tą pie nia od w ia r y chrzcściań- skie'y b y ły pobudką; m ó g ł w ięc B o le s ła w , w idz ą c potrzebo in n y c h w' k r a iu n au k , rozszerzać i u p o ­ w s z e c h n ia ć on.e w. in n y .-sposób i póyść dla do-}

brą i spokoynośęi syy ego iła.rodp za. p o ra d ą obcych!

d u c h o w n y c h , aby. b a łw o c h w a lc z e pisma, podo-j b n ic iak ich bogi i k o ś c io ły , r e l i g i i eluzc.ściań■

slitćy s z k o d liw e , a pow odem r o z r u c h o w i z a m ie ­ szek b yć mogące, i je d y n i o' ty lk o ze w z g lę d u hi- 8 to ry i i c ie k a w o ś c i na przyszłość, c e n io n e , zni- szczonemi zostały , p o k r y w a ią c p oz o rn ą ten p o ­ stępek p rz y c z y n ą , aby Po lacy szabli raczey n iż e ­ li p ió ra p il n o w a l i .

D u c h o w n i o d obc y c h p r z y b y li n a r o d ó w , przez lat sto u trz y u m ią c s z k o ły i ucząc t y l k o same go ięzyka ł a c i ń s k i e g o , iu ż to p rzez u p r z e d z e n ie , iuż to przez w zgardę n arodu , p o w r ó c ić do bab vvpchw alstw a lu b przyią.ć re fo rm ę Foeyuszą , s k ło n n e g o , starać się m og li w s zystkie d aw ne po-:

in n i k i k ra io w e g o ięzyka w n ie pam ię ci za grzeb ać’

i śatnymźe n a r o d o w c o m ich język ża d z i k i , bar-!

b a r z y ń s k i - i pog ań ski w y s t a w i a ć ; p r z y t e m , zay- inuiąc p ie rw szy stopień w w z g lę d z ie oświaty, n a ­ r o d o w c y , a tein samem maiąc u:iy pie rw sze p ra ­ w o i razem sposobność do pisania d z ie ió w n a r o ­ d o w y c h , z a ł o ż y l i p ie rw s z ą ich epokę od przyi.e- Cia w ia r y ębrześciańskiey, nie zadaiąc sobie p r a ­ cy z b ie ra n ia p o tr z e b n y c h do -tego w i a d o m o ś c i , k t ó r e , c z y li w p od an ia c h c z y l i w pismach n i e ­ znanego im ię z y k a , z n a y d o w a ć się b y ły p o w i n ­ ny. G a r d z i li oni te in w s z y s lk ie m , co ty lk o z c z a ­ sów pogańizmn p o c h o d z ić m o g ł o , czego i.asny i w id o c z n y z n a y d n ie m y d o w ó d w M a r c in ie Gallu n ęiy da w nic y s z y m k r o n ik a r z u n a s z y m , k t ó r y po daiąc n a z b y t k r ó t k ą w ia d o m o ś ć o p o p rz e d n ik a c h M ie c z y s ła w a , k o ń c z y te m i słow y : »Sed istorum gęsta, q u o ru m m e n io r ia m vetuslatis o b liv io abo Ic v it , c t quos e rr o r ef idolat.ria d e f a y d a v i t , me trio rare negjlgam us. (L e c z ich c z y n ó w , p o n ie w a ż d łu g o ś ć czasu pamięć ich z a ta r ła i p o n ie w a ż w b łę d z ie i p ogaństw ie z o s ta w a li, opisyw ać n ic hę d z i e m y . )

W ł a d z a , o ś w ia ta i p ió r o , p rzez la t sto zosta iąc w ręku d u c h o w n y c h z obcego n a ro d u poclio dząeych, o b c y m ię z y k ic m m ó w ią c y c h , piszących i ń a u c z aiąc y c h , ty le na p rz y s z ło ś ć w u m y s ły r o ­ d a k ó w w p ę ić z d o ł a ł y , iz w ję z y k u ł a c i ń s k im , aż do czasów Z y g m u n t ó w , w s z elk ie czynności p u b lic z n e u ł a t w i a n o , zaś w tym że samym iezy- k u , aż do czasu z nie sienia J e z u itó w i w y d a n ia p rz e z k o m m issyą e d u k a c y jn ą w ję z y k u P o ls k im d z i e ł e le m e n tarny c h ,’ wszystk ich n au k uczono.

S ło w i a n i e R u s c y , p ic mpg.U-także dachować d a w n y c h , z czasu p óg an iz m u , p o m n i k ó w ięzyka.

S k o r o t y l k o d uch p ra w d /.iw ć y r e l i g i i ich ozio- n ą ł, d u c h o w n i n ie t y lk o o b o ję tn ie tako wc p o m n i

-ki u w a ż a ć , lecz n a w e t przez u c z u c ia r e l i g i y n e , Jo z a s ta n o w ie n ia sic i o c e n ie n ia onyeii w stręt mieć b y li p o w in n i. Od o p in ii d u c h o w n y c h z a ­ leży o p in ia n aro d u , a tak czas za czasom nikn ąć m usiały d a w n e p o m n ik i , k tó re ze w z g lę d u r e li- g iy n e g o , szanowane być n ic m o g ły .

S łu s z nie ięzyk n a z y w a ć m og li jęz y k ie m pog ań ­ skim , a lb o w ie m te n, k o n ie c z n ie n a p e łn io n y b y dź m u s ia ł z d a n ia m i, ina s y m a m i i p rz y p o w ie ś c ia m i p og ań skie ini, czego dotą d pozostałe ś la d y z u p e ł- S nie z a ta rte m i być nie m o g ł y ; s ło w a Ł a d o , Ł a ­

d y , a z ląd ł a d n y , ł a d n a , i t. p. n ic dla in n e y 30

D Y O G E N E S .

Urodził się 3go roku 91 Olympiadij, umarł 17 roku 114ń/ maiąc lat 90.

nazywał służalcami ludu , a widowiska cudami szalonych; zgoła nic nie uszło iego satyryczne­

go ięzyk a.

J a d ł , m ó w i ł , s p a ł , gdzie mu sic z d a r z y ło . Czasem , w s k a z u ią e na p r z y s io n c k J o w isza , w o ­ ł a ł : Jakie ż mi piękne mieysce do o b ia d ó w moich A t c ń c z y c y z b u d o w a li.

M a w i a ł często: K ie d y patrzę na tych n a u c z y ­ c i e l i , ty c h le k a r z y i f i l o z o l ó w , k tó ry c h ty le na św ięcie, mam ochotę sądzić, że c z ł o w i e k m ą d ro ­ ścią b ardz o się w y n i ó s ł nad z w ie r z ę t a ; ale gdy postrzegam w i e s z c z ó w , tłó m a c z ó w s n ó w , lu d z i nadętych b og a c tw e m i zaszczytam i , p rz e k o n y w a m się, że n a y g łu p s z y ze w s z y s tk ic h z w ie r z ą t . Raz przechadzając się, obaczył dziecię piią ce wodę z dłoni. j»Co ? zawołał zawstydzony, dziecię ina iepićy wiedzieć odcinnie , bez czego obeyść się można? na wyiąwszy czarę z torby, rzucił ią o ziemię, iako sprzęt niepotrzebny.

C h w a l i ł z a ró w n o t y c h , k t ó r z y , inaiąc się ż e ­ n ić , nie o ż e n ili się; iak tych k tó rz y , inaiąc p u ­ ścić się na m orze , zosta li na ląd zie ; lu d z i p o ­ w o ła n y c h do w y s o k ic h u rz ę d ó w a gardzących n ie m i, u w a ż a ł za r ó w n i c rozsą dn ych z ty m i, k t ó ­ rz y w e z w a n i do k r ó le w s k ie y u c z t y , p r z e ło ż y l i nad n ią s k r o m n y obiad d o m o w y .

T r u d n i ł się iedynie m o ra ln o ś c ią , inne z a n ie ­ d b u ją c n a u k i. M i a ł d o w c ip b y s try i p r z e w i d y ­ w a ł ł a t w o , co m u k to p rz e d s ta w ia ć będzie .

Z d a n ie iego o m a łż e ń s tw ie b y ł o b y r a z i ł o h o r ­ dy d z ik ie , n a y m n ie y o św ie con e.

Nie s ą d z ił, aby z łe m b y ło bra ć d ru g im r z e ­ czy nain potrzebne- C h c ia ł żeby n ik t nie m a r ­ t w i ł się n ic z e m ; I e p i ć y , m a w i a ł , p ocieszyć się ia k p o w ie s ić .

D yog cne s, c y n ik , syn Izeeyusza b a n k ie ra , uro <

d z i ł się w S y n o p ie , m ieście P a flag o ńskiem . Oska­

rż o n y z o s ta ł ia k o b y z o yccm monetę f a ł s z o w a ł . Iz ecyusz u m a r ł w w ię z ie n iu , syn s c h r o n i ł się do Aten. Skoro tam p r z y b y ł , u d a ł się do A n ty s t c n a , ale ten p r z y r z e k ł b y ł s o b ie , że n ig d y u c z n ia mie ć nie będzie , o d e p c h n ą ł go więc s w y m . k ii c m . Dyogcnes n a c h y l i ł się żadnego nic o k a z u ią c z d z i ­ w ie n ia . » B iy , h iy , p o w i e d z ia ł , nie m a tak m ocne­

go k i i a , k t ó r y b y m nie o d p ę d z ił od c ieb ie. c< An- tysten, w z ru s z o n y tą stałością, p r z y i ą ł go,

D yogcnes w y g n a n y z k r a i n , n ie ina ią c od n i ­ kogo pom ocy, m u s ia ł żyć b ardzo b ie d n ie . S p o ­ s trz e g ł raz myszkę igraiącą s w o b o d n ie , bez k ł o ­ p o t u , gdzie n ocleg i straw ę z n ayd zie . Za ićy p r z y k ła d e m iść u m y ś l i ł , w p r a w ia ią c się do u- m n ic y s z e n ia ile możności p o trz eb sw oich . P o d ­ s z y ł p łaszcz , ażeby mu za posłan ie i n a k r y c ie m ó g ł s łu ż y ć ; k i y , torbę i czarę, ie d y n y m sw oim sprzętem u c z y n i ł i c a ły len d o b y te k n o s ił zawsze, k i y w t e d y t y l k o , gdy s z e d ł w p o l e , albo k ie d y b y ł s ła b y . C h o d z i ł b os o , bez s a n d a łó w , n aw et w czasie g d y - ś n i e g o k r y w a ł z ie m ię ; c h c ia ł się p r z y z w y c z a ić do ie d z en ia s urow ego m ię s a , ale tego u s k u te c z n ić nie m óg ł.

P r o s ił raz ied nego ze z n a io m y c h , ażeby inu p o z w o l i ł m ałe g o ką c ik a w s w o ić in m ie s z k a n iu ; gdy ten z w l e k a ł o d p o w i e d ź , w z i ą ł b e c z k ę , k t ó ­ rą t o c z y ł p rzed sobą i iuż n ig d y nie m ia ł in n e y posady, W nayw iększe u p a ły , t a r z a ł się w g o ­ rąc y m piasku, w z im ie o b e y m o w a ł posągi ś n ie ­ giem o k ry te , ażeby się p r z y z w y c z a ić do z im n a i gorąca.

P o g a r d z a ł ś w ia te m c a ły m , P la to n a i u c z n ió w iego m i a ł za m a r n o t r a w c ó w i ż a r ło k ó w ; m ó w c ó w

iak dla tćy p r z y c z y n y w y s z ły z u ż y w a n i a , iż do*

b ós tw L a d y , Ł a d y sto sow anein i b y ł y . W m o n i e R u s k ic y nieco w ięcey n iż e li u nas p ozostało w y ­ rażeń sto sownych do pogan izin u. Z a k l in a ją c y się Rusin m ó w i : « B o li mene u b i y ; « w y ra ż e n ie toj stosuie się do b ós tw a P cru na lub C z e rn o -b o h a ,j k tó re w k a ż d y m razie w y s tę pk i l u d z k i e k a r a ły . i P r z c k lin a ią c kogo m ó w i ta kże n ie k ie d y R u s in : Szczob tebe c z o rn y boli u b i ł — szczob na tebe p ry s z ła ezorna l i o d y n a — szczob na tebe D iw p ry y s z o w . D i w , po p o ls k u d z i w , d z i w o , b y ło bóstw o karzące i p rz e ś la d u ją c e .

V

Jednego dnia m ó w i ł w p rz e d m io c ie bardzo p o w a ż n y m , ka ż dy go m i i a ł , i n i k t nie s ł u c h a ł ; za c z ą ł więc śpie wać, n a ty c h m ia s t m n ó s tw o lu d z i się z b ie g ł o ; s t r o f o w a ł ic h mocno za tę pogardę rzeczy w a ż n y c h , a p ró ż n y c h z a m iło w a n ie .

D z i w i ł się, że a n to ro w ie tak się d rę c z y li nad spisaniem w s z y s tk ic h nieszczęść Ulissessa, a w ła - snćy n ie zapobieg a li nędzy.

G a n i ł m u z y k a n t o m , że n astraia li m uzyczn e n arzędzia; nie m yślą c o n a s tr o ic n iu p rz y z w o it e m w ła s n y c h u m y s ł ó w .

S t r o f o w a ł m a te m a ty k ó w , źc patrzą n a s ło ń c e , x ie ź y c i g w ia z d y , a nie w id z ą tego, co na ziem i się d z ie ie ; g n i e w a ł się na m ó w c ó w , że w iec c y myślą o tein ia k d ob rz e m ó w ić , n iź l i iak dobrze c z y n ić .

S i n ia ł się z t y c h , k tó rz y s k ła d a ią o fia ry B o ­ gom, żeby z d r o w ia od nieb o trz y m a ć , a po s k o ń ­ c zonych obrzędach z b y tk u ią p rz y u c z c ie .

Nareszcie m a w i a ł : że we w s z e lk ic h w z g lę ­ dach, k a ż d y chce b y d ź p ie rw s z y m , t y l k o na d r o ­ dze cn o ty n ik t o ten zaszczyt się nie d o b iia .

Jednego dnia, Dyogencs p o s tr z e g ł, że IMaton przy uczcie w s p a n ia łe y same t y lk o i a d ł o l i w k i : , , Czem uż, p o w i e d z ia ł m u, ty k t ó r y udaiesz m ą ­ d re g o , nic iesz tu p o t r a w S y e y l iy s k i c b ? “ Ja i w S y c y lii o w o c a m i t y l k o ż y ł e m , r z e k ł P la to n . V p o c ó ż b y ł o tam ieździć? d o d a ł D yogcnes: m a ­ łoż o w o c ó w w Atenach?

In n e g o razu, P la to n będąc w S y c y l i i , p r z y i- i n o w a ł u siebie k i l k u p r z y j a c i ó ł D y o n iz y u s z a tyrana; D y o g c n e s w s z e d ł do nie go, a stanąwszy na p ię k n y m k o b ie r c u , p o w ie d z ia ł: , , Depcę dumę P la to n a ! “ — , , Ale także przez d iu n ę “ , r z e k ł mu Platon.

Sofista ¡eden c h c ia ł okazać subtelność r o z u ­ mu D y o g e n e s o w i, i tak się do niego o d e z w a ł :

„ N i c jesteś tern, czem ia iestem; iam iest c z ł o ­ w ie k , w ie c ty nie c z ł o w i e k . “ — Iicpie'y lak b y ło p o w i e d z i e ć , r z e k ł D y o g c n e s : „ N i e icstcin tein, czem t y jesteś; tyś c z ł o w i e k , w ięc ia nie c z ł o ­ w i e k . “

P ytan o go s ię : „ c z y w i d z i a ł gdzie lu d z i w G recy i? “ — „ W ¡ d z ia łe m d z ie c i w L ace demo nie, ale lu d z i n ig d z ie “ o d p o w ie d z ia ł.

Raz w p o łu d n ie p rz e c h a d z a ł się z zaśw ie con ą l a t a r n i ą ; spytano g o : . , czego s z u k a ? “ — „ C z ł o ­ w i e k a ! “ o d p o w ie d z ia ł.

I n n y m razem , w ś ro d k u u lic y w o ł a ć zaczął:

„ L u d z i e ! l u d z i e ! “ Z b ie g ło się m n ó s tw o c ie k a ­ w ych; a on w z i ą ł sic do k iia i r o z g a n ia ł ich, m ó ­ wiąc: ,,Ja n ic was, ia lu d z i w o ł a m . “

D em oslones b y ł w k a rc z m ie i s p o s trz e g ł p rz e ­ chodzącego D yog en esa ; s k r y ł się. — „ N i e k r y i s*ę z a w o ł a ł na niego: bo u grzęźniesz. “

Raz w s z e d ł na p ó ł o g o lo n y do iz b y gdzie m ł o ­ dzież się b a w i ła ; n ie p r z y z w o ic ie z n i m się obe ­ szli; d la ic h u k a r a n ia , n a p is a ł ich im io n a n a p a

-\ 31

p ie rz e , p r z y l e p i ł sobie do p le c ó w , i tak c h o d z ił po u lic y chcąc ic h o s ła w ić .

Oszust i ego w y m a w i a ł mu u b ó s tw o . „ J e s z - czem nie w i d z i a ł , r z e k ł mu Dyogcnes, żeby k o ­ go za u b ó s tw o p o w i e s i l i, ale za oszustw o iuż w ie lu w i s ia ł o . “

M a w i a ł często: „ i ż rzeczy n ay p o trz e b n ie y s z o n a y m n ie y b y ł y sza cow an e; posąg m a r m u r o w y k o s z to w a ł trzy tysiące sztuk p ie n ię d z y , ai za ko rzec m ąki nie p ła c o n o i d w u d z ie s t u . “

Jednego raz u chcąc się kąpać, p o s t r z e g ł, że w od a, b ardz o b ru d n a b y ła . „ l i t o się tu w y k ą- pic, gdzież sie u m y ć p ó y d z ic ? “ z a p y ta ł.

D yogcnes u t r z y m y w a ł , że m ą d ry m na nic zein z b y w a ć nie p o w in n o , i że zarządzać mogą tem w s z y s lk ie in co iest na św ięcie. W s z y s tk o do b o ­ gów należy, m a w ia ł, m ą d rz y p r z y i a c i o ł in i są Bo g ó w ; m ię dzy p r z y i a c i o ł in i wszystko iest współ n c , a zatem wszystko iest m ą d ry c h . Dla te g o , kie d y czego w y m a g a ł, m ó w i ł : „ M n i e to o dd ać n a le ż y . “

Raz A le x a n d e r p rz c ie ż d z a ią c przez K o r y n t , p r a g n ą ł w id z ie ć Dyogenesa, k tó ry ta m b y ł w t e ­ dy; z a s ta ł go siedzącego na s ło ń c u , napraw,ial beczkę swoią. „ J e s t e m ó w w i e l k i k r ó l A l e x a n ­ d e r ! p o w i e d z ia ł m u. „ A ia iestem p ie s D y o g e nes! “ o d p o w ie d z ia ł f ilo z o f, „ N i c boisz się m n ie ? “ m ó w i ł d aley Ale xan de r. „ A czyś t y z ły czy do b r y ? “ s p y ta ł Dyogones. , , Jestem d o b r y “ " r z e k ł k r ó l. „ K t ó ż sie dobre go b o i ? “ p o w i e d z ia ł mu na to. P o d o b a ła się b ardz o ta śm ia łość A lc x a n d r o w i i p y t a ł się s k w a p l iw i e Dyogenesa , coby m u dać m ożna? „ P r o ś o co chcesz, w s z y s tk o u c z y n ię ! “ m ó w i ł . — „ Z e y d ź z inego s ł o ń c a ! “ r z e k ł filo z o f. A le x a n d e r z d z i w i ł się, w id z ą c c z ło w ie ka wyższego nad w s z elk ie rzeczy l u d z k i e . „ P o w ie d z ż e teraz, o d e z w a ł się Dyogencs: kto b o g a ­ tszy, czy ten k tó ry zaspokojony pła szczem i b e ­ c z k ą , czy ten k tó r e m u na k r ó l e s t w i e nie dosyć, i ż y c ie naraża d la roz s z e rz e nia i e g o -g ra n ic ? “ D w o r z a n ie A le x a n d r a g n ie w a li s ię , że k r ó l r o z ­ m a w ia z ta k im c z ł o w ie k ie m , k t ó r y n a w e t n ie w s ta ł przed nim ; A le x a n d e r to sp o s trz e g ł i p o w i e d z ia ł ,

„ G d y b y m nie b y ł A l e x a n d r e m , c h c ia łb y m b y d ź D y o g e n c s e m .“

Raz gdy Dyogencs ic e h a ł do E g i n y , w z ię ty b y ł przez r o z b ó y n i k ó w m o rs k ic h , k tó rz y go za ­ w i e ź l i do K r e t y i tam na ta rg w y s t a w i l i . Ż a d n e go nie o k a z a ł z m a r tw ie n ia , a z o b a c z y w s z y c z ł o ­ w ie k a n a z w is k ie m X e n ia d a , tłu s te g o i dobrze u b ra n e g o , p o w i e d z ia ł : „ T e m u in nie p rz e d a y c ie , ten p o tr z e b u je p a n a .“ I w i s t o c i e k u p i ł go X c nia d; d a ł m u d z ie c i sw oie do p ro w a d z e n ia . D y ­ ogcnes w i e l k i e m i a ł o n ic h s ta ra n ie , k a z a ł im się uczyć w y j ą t k ó w z n a ylcpszych p o e t ó w i t r e ­ ści iego filo z o f ii, k t ó rą u m y ś ln ie dla n ic h z e b ra ł, k a z a ł im się ć w ic z y ć w g o n it w a c h , p o l o w a n i u : ie ź d z ić k o n n o , strzelać z ł u k u . P r / . y z w y c z a i a ł

^ ■ sggttSifA sacg

ic do prostego i a d ł a i n a p o ili, p ro w a c ,z ił po u l i ­ cach i)oso, źle u b r a n e . D z ie c . k o c h a ły go b ar- d * o . K i e d y tak D yogenes b y ł w n ie w o l i , k i l k u p r z y i a c i ó ł w y k u p i ć go c h c ia ło . , . Szalem icstc- U i c , p o w ie d z ia ł im , czy nie w ie c ie , ze le w nie iest n ie w o l n i k i e m ty c h k t ó r z y go ż y w i ą , om są

n ie w o ln ik a m i iego.“ . . , n

Raz D yogenes u s ły s z a ł ogłoszenie la k o u y * o nizyusz z w y c i ę ż y ł lu d z i w igrz y s k a c h o ły m p iy - skicli. „ M ó w c i e n ie w o l n i k ó w i n ie s z c z ę s liw y c t i;

ia ieden z w y c ię ż y łe m l u d z i ! “ p o w i e d z ia ł . K ie d y ulu kto m ó w i ł: „ s t a r y m lestes, odpo- c z n iy “ , o d p o w ia d a ł: „ K t o do końca mety d o b ie ­ ga, czyż p rz y s to i żeby u s tał:1“

C hodząc po u lic a c h , z o b a c z y ł c z ło w ie k a , « l o ­ ry c h ic h u p u ś c i ł i w s t y d z i ł się go podnieść; D y ­ ogenes p o d n i ó s ł b u te lk ę s tłu c z o n ą i c h o d z ił z

»iia po c a le m mieście. . ,

‘ K i e d y Dyogenes z a s ta n o w ia ł się nad swoietn Życiem, m ó w i ł , żc w s zystkie p rz c k lę c t w a W t ra - gedyach m i o t a n e , na n im się s p e ł n i ł y ; b y ł bez d o m u , beż miasta , bez o y c z y z n y , ż y ł od dnia do d n i a ; ale sta łością o p i e r a ł sic f o r t u n i e , n a ­ turę s t a w ia ł p rz e c iw z w y c z a io m , rozsądek p rz e ­ ciw- n ie p o k o io n i duszy.

K toś p rz y s z e d ł się go r a d z ie , o k tó r e y go ­ d z in ie ma iadać? „ J e ś liś b o g a ty , o d p o w ie d z ia ł,

¡odz k ie d y zechcesz; ieśliś u b o g i , ic d z k ie d y możesz.“

A te p c z y e y p ro s ili go,że by p o z n a ł ta iem nice ich b o g ó w , żare czaiąc mu że ta k o w i pie rw sze m ie y - scc na t a m t y m ś w ie c ie tr z y m a ią . „ D z i w n o b y ­ ł o b y , o d p o w ie d z ia ł, g d y b y E p a m in o n d a s , Ago- silaus, zostali Vv b ł o c i e , a zn aiący wasze ta m- in n ic e , z k t ó r y c h t y l u iest n ie g o d n y c h , w y z e y m ie s z k a li.“

Nogi pachnąccm i w ó d k a m i skra p i a ł ; gdy g°

sic p ytano cz e m u la k czyn i p rz e c iw z w y c z n io w i?

o d p o w i a d a ł : „ Z a p a c h z g ło w y u la l u i e w po-w ie tr z e , zapach z nóg prosto do nosa trafia .

C z ł o w i e k n ie g o d z iw y ńa d r z w ia c h swego do- mu napisać k a z a ł : „ N i e c h n ic złego tę dy me w c y d z i e “ — „ L t ó r ę d y ż pan w c h o d z i “ z a p y t a ł się Dyogenes.

K i l k u filo z o f ó w d o w ie ś d ź mu c h c ia ło źe nie - ma r u c h u , Dyogenes w s t a ł i c h o d z ić zaczął; gdy go sic s p y ta n o : co c z y n i? „ Z b i i a m i c h z d a n ie “

o d p o w ie d z ia ł. -. ,

K ie d y mu kto o A s t ro lo g ii i n o w i ł , p y t a ł się:

A d aw no ś z N ieb io s p o w r ó c i ł ? «

P la to n o k r e ś li ł c z ło w ie k a teini s ło w y : J c s l- to z w ie rz e o d w ó c h nogach, bez p ió r. Dyogenes o s k u b a ł k o gu ta, s k r y ł go pod p łaszcz i posze dł do a k a d e m ii; ta m stanąwszy w pośrod ku s z k o ły , z a w o ła ł,- rzuca ią c go na z ie m ię : »Oto c z ło w ie k P la ton a ! «

Raz w czasie swego s k rom nego o b ia d u , po ­

s trz e g ł m y s z k i z b ie ra jąc e o k ru s z y n y z iego stołu.

» A ! z a w o ł a ł , i Dyogenes d a r m o z ja d ó w żyw i.«

K to ś go p r o s ił na u c z t ę , iść nie c h c ia ł m ó ­ w ią c : „ B y ł e m u cieb ie w c z ora , a nie p o d z ię k o ­

w ałeś m i.« .

C z ł o w i e k niosący ciężar u d e r z y ł go i dopie ro p o w ie d z ia ł: »proszę uważać.« »Czy chcesz mnie d ru g i raz ude rzyć? s p y t a ł się Dyogenes; a o b ło ż y w s z y go k iie in d o d a ł: uważny ty sam.«

Jednego razu tak z m ó k ł, że k ro p ie w o d y c ie ­ k ł y z

iego

p ła s z c z a ; p rz e c h o d z ą c y ż a ło w a li go.

„ J e ż e li c h c e c ie , żeby p r a w d z i w ie b y t nieszczę­

ś l i w y m , r z e k ł o b e c n y laęu P la to n , odeydzcie n i e z w a ż a y c i e n a ni e g o.«

Raz dano m u w p o lic z e k . »Nie w ie d z ia łe m , r z e k ł , iż po u lic a c h z zbroyną głoWą chodzić

trzeba.« ,

L iz y as aptekarz p y t a ł go sic: »czy w i e r z y iż sa B o d o w ie ? « — »Jakbym w ie r z y ć n ic m ia ł, k ie ­ dy w iem , że nie m aią w iększych m e p r z y i ą c jó i nad ciebie.«

Z o b a c z y w s z y c z ł o w i e k a z ł c y staw y o c z y s z c z a - i a c e g o się w w o d z i e , z a w o ł a ł : »Nic ci to m e p o ­ m o ż e ; p ó k i z w y s t ę p k ó w się nie o c z y ś c i s z . «

Jednego raz u p o s trz e g ł dzie cię w n ie przysto y- n ć y p o s ta w ie ; p r z y b ie g ł do n a u c z y c ie la iego i u d e r z y ł go k iie in , m ów iąc ; »Czemu ta k zlc p r o ­ w adzisz u c z n ia tw ego? «

Ganił

t y c h w s z y s tk ic h , k t ó r z y na f o rt u n ę sic skarżą. » L u d z ie żądaią zawsze tego, co im zda- ic się d o h re m , a n ie tego co d o b re m iest w is to ­ cie« m ó w i ł.

Dyogenes w i e d z i a ł , Ze w i e l u p o c h w a la ro- d zay iego ż y c ia , ale n i k t go nie naśladuie'; m ó ­ w i ł w ięc: »Jestem psem b ardz o s z a c o w n y m , ale n i k t n ic chce bie dź zemną na p o low a nie .«

W y m a w i a ł w ie rz ą c y m w sny: »dla czego wię- cey p rz y w ię z u ią w ł a d z y im a g in a c y i we śnie ial,

| \y l (J ^

‘ Raz sp o tk a ł k o bietę w le k t y c e : » Z b y t piękna k la t k a dla ta kieg o p ta s z k a !« z a w o ł a ł .

A t e n c z y c y l u b i l i D y o g e n e s a ; gdy ta k is m ł o ­ d z i k r o z t ł u k ł m u b e c z k ę , k a z a l i go s m a g a ć p u ­ b l i c z n i e i s p r a w i l i m u in n ą .

M ó w io n o w iele o szczęściu K a lis t e n a , ze co- d zie ń ohiad uie i w ie c z e rz a z A le s a n d re m , D y ogenes p o w ie d z ia ł: »A ia w ła ś n ie dla tego b a r ­

dzo go ż a łu ię.« i • - j

K r a t es c z y n i ł co m ó g ł. żeby go z w a b ie do s i c h ic . D y o g e n e s m u o d p o w i e d z i a ł : » w o lę ia c hic h sucliy u s iebie, ia k uczty w t w o im pałacu.«

P e rd y k a s g r o z i ł mu że go zabi.e, icsii m e o d ­ w ie d z i go k ie d v . »Nie w ie lk ie y b y s s z tu k i doka- za ł, p o w i e d z ia ł : n a y m n lc y s z e z ja d liw e z w ie rz ą tko toż samo p o t r a f i. </ .

O b a c z y ł raz c z ł o w i e k a , Kt ór ego n ie w o ln ik o bu w a ł . »Iiepie y każ mu nos sobie u c ie ra ć ! n w o ł a ł : A na cóż bog ow ie ręce ci dali?«

\

I n n y m razem s p o t k a ł c z ł o w i e k a , którego za kradzie ż m a lc y b u t e l k i w skarb ie p u b lic z n y m , s ędziow ie na ś m ie rć p r o w a d z il i . »Oto w ie lc y z ło d z ic ie m ałego p ro w a d z ą ! «

M a w i a ł : »że g łu p ie c b o g a ty iest to baran zc z ło te m runem.«

W id z ą c m ło d z ie ń c a , robią cego zręczne ale nie- przysto yne s k o k i, p o w i e d z ia ł mu: »Nic w p r a w ia y się, bo im Ic p ie y p otrafis z , tć m będzie gorzcy.«

O baczyw szy napis na d om u piia ka: D o m do sp rz e d a n ia ; z a w o ł a ł : » W ie m ia d o b r z e , że kto nadto p iic w y rz u c a ć musi.«

Ktoś mu w y m a w ia ł : że go S y n o p c y c z y c y ska­

zali na w y gn an ie. »Ja ich skazałem , p o w i e d z ia ł , żeby w iec z n ie w sw oim b r z y d k im k r a iu m ie sz­

k ali.«

Często s t a w a ł przed posągami i ó różne rzeczy ich p r o s ił m ó w ią c : »że tak c z y n ię , bo chcę p r z y ­ w ykną ć do o d m ó w ie n ia .«

l i i e d y nędza p r z y m u s iła go żebrać, w tych s ło w a c h prze cho dzą cych: »Jeśliście iuź d a li ko- i n u i a ł m u ż n e , daycieź i m n ie , ieśli m e, z a c z n iy - cie o dem nie.«

M ó w i ł : »że D y o n iz y u s z ty ra n o b c h o d z i się z p r z y ja c ió łm i iak z b u t e l k a m i , ceni k ie d y pełne , rzuca skoro próżne.«

Spostrzegł w k a rc z m ie m a r n o t r a w c ę , k t ó r y na obiad i a d ł t y lk o o li w k i . »Gdybyś b y ł tak

¡w ie c z erz ał d a w n ie y , r z e k ł , o b ia d o w a łb y ś te ra z linaczey.«

M a w i a ł : »żc żądze zbyteczne ź r ó d łe m b y ł y w szystkich nieszczęść r o d z a iu lud z k ieg o; źc c n o ­ t l i w i lu d z ie są obrazem bogów; że ż o łą d e k o t ­ c h ła n ią iest życia; że grze czna m o w a iest to lep, a m iło ś ć z a tru d n ie n ie m p ró ż n ia k ó w «

P y ta n o go się: czćin być naygorzćy? »Starym i ubogim « o d p o w ie d z ia ł.

Co najlep szeg o w św iccie ? »W o ln ość.«

Jak ie z w ie rz e n a y n ie b e z p ie c z n ić y kąsa? » M ie ­ dzy d z i k i e m i , o szczerca; m ie dzy u ła s k a w io n e *

|mi, p o c h le b n ik . «

Raz p rze cha dza jąc się, o b a c z y ł k i l k a k o b ie t obw ieszo nych u d rz e w . »Ach b od ayb y w s z y ­ stkie drzew a ta kie ow o ce n o s i ł y ! « z a w o ł a ł .

Pytano go się: » dlac z e go z ło t o k o lo r ma b in ­ dy? « — »Bo ma w ie lu za zdrośn ików « o d p o w ie ­

Pytano go się: » dlac z e go z ło t o k o lo r ma b in ­ dy? « — »Bo ma w ie lu za zdrośn ików « o d p o w ie ­

Powiązane dokumenty