• Nie Znaleziono Wyników

W lutym 1951 roku w Poznaniu, powstała organizacja o nazwie Nielegalny Zastęp Harcerski. Należało do niej siedemnaście osób - byłych członków ZHP, w większości pracowników Zakładów im. Józefa Stalina466. Organizatorem i dowódcą był pracownik fabryki, ślusarz Mieczysław Wawrzyniak ps. „Daniel Junak”, były członek ZHP467.

Wawrzyniak następująco wspominał powody, dla których zaangażował się w konspirację: W 1948 roku, kiedy pojawiła się tak zwana Harcerska Służba Polsce, czuliśmy w tym jakąś obcość. Ciekawe, powinniśmy tej Polsce chcieć służyć, a jednak czuło się w tym wielką obcość, że to nie jest nasze, że to jest coś nam narzuconego. Pamiętam akcję obozową w Wieprzycach, to był właśnie 1948 rok, a w dwa tygodnie później, w sierpniu w Nełpiniach byłem na kursie drużynowych. Czuliśmy, że coś z tym harcerstwem się dzieje źle, że zaczynamy jak gdyby się kończyć. I faktycznie, to był ostatni kurs drużynowych.

(…) I właściwie już wtedy zaczęliśmy jakoś tak przemyśliwać, co z nami będzie?

Gdyby dziś mnie ktoś zapytał, kiedy zaczęliśmy konspirację byłoby trudno ustalić datę, bo to się jak gdyby rodziło. To była taka myśl, która nurtowała co będzie dalej. Następna akcja obozowa, w 1949 roku, to było w Łagowie, już wiedzieliśmy, że to już nie jest harcerstwo. Sam tryb przygotowywania tego obozu, narzucania nam jakichś obcych ludzi na komendantów. Już wiedzieliśmy, że to wszystko się rozlatuje. I wtedy, tak poważnie, zaczęliśmy myśleć co robić z harcerstwem.

Trzeba to harcerstwo ukryć po prostu. Zaczęliśmy przemyśliwać nawet nad jakimiś tajnymi formami pracy harcerskiej. 1949 rok to już był właściwie definitywny koniec harcerstwa. No, ale kiedy zaproponowano nam całkowite rozwiązanie harcerstwa i przechodzenie do Organizacji Harcerskiej mieliśmy nadzieję, że będąc w tym OH coś spróbujemy jeszcze uratować. Pamiętam, że wszystkim nam wręczano legitymację ZMP. Jako przedstawiciele tej organizacji mieliśmy zajmować się harcerstwem. No, więc zajmowaliśmy się właściwie

466 Dziś Zakłady H. Cegielski Poznań

467 Nielegalne organizacje młodzieżowe…, s. 87; zob. też relacja Mieczysława Wawrzyniaka, w:

H.Blimel, H. Blimel, op. cit., [b.s.], [b.p.].

podwójnym harcerstwem. Z jednej strony, oficjalnie byliśmy członkami OH, a w niedzielę, sobotę wyjeżdżaliśmy na biwaki, na wycieczki ubierając nasze stare mundurki i prowadziliśmy pracę harcerską, czyli robiliśmy taka równoległą działalność. No, ale nie wszystkich udało się w ten sposób utrzymać. Młodszą młodzież musieliśmy rozpuścić. Zuchy już w 1949 roku przestały istnieć, no, a harcerze nasi, ci umundurowani, przestali istnieć już 1950 roku. Wszystko zostało ubrane w białe mundurki, czerwone chusty - to już nie było harcerstwo.

Wiem, że nawet już w 1950 roku myśleliśmy o tym, żeby się już zupełnie wycofać z harcerstwa. I tak się stało jesienią. Jeszcze w 1950 roku pojechaliśmy do Wietrzyc na obóz, ale już nam zabronili w mundurach jechać, tak że my, siedemnasto, osiemnasto-letni harcerze poodpruwaliśmy z naszych mundurów sprawności i wszystkie harcerskie naszywki po to, żeby ta bluza nie była posądzana przez władze, że jest mundurem, ale dla nas ona była mundurem. I w taki sposób żeśmy z tymi wyblakłymi mundurkami, ale z tymi nie wyblakłymi kółeczkami468 na mundurach jechali na obóz. I wtedy właściwie był nasz ostatni obóz. W 1950 roku jużeśmy zdecydowanie poodchodzili z tego ruchu (…) kontynuując naszą harcerską pracę podziemną. Dlatego powiedziałem, że trudno jest powiedzieć kiedy myśmy organizacje jakieś założyli. To, co myśmy robili na Dębcu, w Poznaniu, to właściwie nie była organizacja o jakimś swoistym celu, odrębnym jakimś statucie, czy powiedzmy, jakimś regulaminie organizacyjnym.

To było po prostu harcerstwo. Kontynuacja naszych prac harcerskich, tylko tyle, że nie w tych drużynach jakie były, bo one już się po rozsypywały, drużynowi (…). Resztki, takie niedobitki pozbierane, tworzyliśmy zastępy harcerskie i w ten sposób żeśmy próbowali kontynuować pracę harcerską. Jest rzeczą naturalną, że dołączała się również i pewna działalność polityczna. Ponieważ czuliśmy, że krach harcerstwa jest na skutek tych politycznych represji, dlatego rodziła się potrzeba walki politycznej. I stąd produkcja różnych ulotek, kolportaż tych ulotek.

Co jednak cechowało nas jeszcze: zdawaliśmy sobie sprawę, że tego typu organizacji jest dosyć dużo. Może wyczuwaliśmy, może nie wiedzieliśmy o tym,

468 Mundury harcerskie, jeszcze do lat 90-tych szyte były z tkanin, które w miarę noszenia specyficznie blakły. Natomiast w miejscach, gdzie przy mundurze był krzyż harcerski lub naszywka pozostawało ciemniejsze miejsce.

tylko wyczuwaliśmy, że jest dużo takich organizacji, ale nie usiłowaliśmy nawiązywać jakiejś sieci. Staraliśmy się robić to, co my jako drużyna, jako zastęp możemy zrobić. Nie wiem, czy ze strachu, że łatwiej wpaść, kiedy się jest z innymi związanym, czy to była intuicja, trudno mi powiedzieć. W każdym razie zdawaliśmy sobie sprawę, że łatwiej jest w naszym własnym kręgu coś robić, a nie szukać innych kontaktów469.

Pracowałem wtedy w zakładach Cegielskiego. One się wtedy nazywały zakłady im. Stalina i tam spotkałem Heńka Szajka470 Nie wiem, w jaki sposób do tego dochodziło, że myśmy wzajemnie się podejrzewali, że coś robimy, ale nigdy nie próbowaliśmy sobie o tym opowiadać. Ja czułem, że on jest konspiratorem, on czuł, że ja jestem konspiratorem, ale pamiętam, że żeśmy te tematy tak bardzo ostrożnie traktowali i nie próbowaliśmy się zwierzać. To była pewna mądrość chyba, bo lepiej było pewnych rzeczy nie wiedzieć wtedy. (…) Na przykład jeżeli utrzymywałem jakieś kontakty z harcerzami bukowskimi, to też starałem się ograniczać to do minimum, bo dookoła się słyszało o różnych wpadkach, o aresztowaniach. Zresztą o harcerskich aresztowaniach w Buku słyszałem już dawno. (…) Ilu nas było? Były to właściwie dwa zastępy w formie jednej drużyny471. Występowały one pod kryptonimami: „Wilki” i „Lwy”472.

Głównym celem działalności było kolportowanie ulotek o treści antykomunistycznej i antysowieckiej, wzywających do niewstępowania do ZMP, a także żeby podejmować działalność konspiracyjną wymierzoną w ustrój komunistyczny. Ulotki te rozpowszechniane były przez harcerzy lub rozlepiane na murach i płotach na terenie Poznania473. Były one pisane na służbowych maszynach do pisania przez członkinie tego związku,

469 Relacja Mieczysława Wawrzyniaka, w: H. Blimel, H. Blimel, op. cit., AKHCHW ZHP Poznań, [b.s.][b.p.].

470 Brata Marii Szajek, harcerki z organizacji Bi-Pi z Buku.

471 Relacja M. Wawrzyniaka ...

472 W opracowaniu Nielegalne Organizacje… nazwa jest inna niż podaje w swojej relacji Mieczysława Wawrzyniak. Wawrzyniak podaje nazwę „Wilki”, natomiast w opracowaniu jest nazwa „Jastrzębie”; zob.: Nielegalne organizacje młodzieżowe…, s. 87.

473 Nielegalne organizacje młodzieżowe…, s. 87.

które pracowały zawodowo474. Wysłali także sześć listów z pogróżkami do aparatczyków i aktywistów partyjnych. Nie zakładano podjęcia działalności zbrojnej, dlatego, też nie gromadzono broni palnej475.

Organizacja została rozbita w dniach 15 – 20 października 1951 roku przez Wydział V WUBP w Poznaniu476.

Powiązane dokumenty