• Nie Znaleziono Wyników

O ukrytych skarbach

Coby człowiek chętnie posiadał, temu też chętnie wierzy. Takoż też jest z podaniami o ukrytych skarbach. O wszystkich nieomal rui­

nach starych zamków lub górach, na których zamki stały, opowiadają sobie ludzie, że w po­

dziemiach tychże leżą wielkie skarby. O tych mówią, że je tam zakopali podczas wojen i roz­

30

ruchów bądź właściciele, nie mogąc zabrać ze sobą, bądź też wojacy i rycerzy nieprzyjacielscy, którzy nie mogli ich wydobyć z ukrycia, bo albo polegli w bitwie, albo też zanadto od miejsca owego się oddalili a łatwo się po stracie pocie­

szyli nadzieją zyskania innych skarbów.

L ud opowiada sobie jednak także jeszcze 0 skarbach, które nie do ludzi należały, ani przez nich przechowane zostały, lecz które ja ­ kieś duchy tu i owdzie w ziemi umieściły.

Mieszczą się one byle gdzie i na wzgórzach 1 równinach i na błotach. Miejsce, w którem leżą, poznać można po tem, że o godzinie dwu­

nastej w nocy, wznosiły się nad niem płomyki niebieskawe; wyskakiwały niejako z ziemi kilka­

krotnie i gasły; ostatni płomień bywał zwykle większy i jaśniejszy, aniżeli pierwsze. K to je widział i chciał się skarbów dokopać, ten po­

winien był, milcząc zacząć kopać n a owem miejscu, na którem się płomienie ukazały. J e ­ żeli przy kopaniu słowa nie przemówił, ani też żadnem straszydłem lub dziwnem zjawiskiem ustraszyć się nie dał, ten się skarbów dokopał.

W okolicy Krzyżownik opowiadają sobie, że pewien gospodarz spostrzegł o północy tuż przy domu niebieskawy płomyk, dobywający się z ziemi, który krótką chwilę się palił, a potem zgasł. Gospodarz przetarł oczy i myślał, że mu się tylko zdawało. Po kilku tygodniach

spostrzegł o tej samej porze i w tem samem miejscu znowu takiż sam płomyk; zląkł sią, bo sądził, że mu sią dom pali. P o pół roku spo­

strzegł znowu płomień, ale n a środku podwórza.

Poradzono mu tedy, ażeby, gdy jeszcze raz pło­

mień spostrzeże, rzucił jakibądź przedmiot na owo miejsce, a to w tym celu, aby wiedzieć, gdzie kopać, gdy ogień zagaśnie. Gospodarz uczynił, ja k mu powiedziano i gdy płomień zo­

baczył, rzucił krzesiwko, które właśnie w ręku trzymał, na miejsce, gdzie ognik płonął. N a ­ zajutrz rano znaleziono na owem miejscu, przy krzesiwku, pieniądz złoty, nikomu nie znany.

Wieczorem tego samego dnia zaczął ów gospo­

darz z swym owczarzem kopać w owem miejs­

cu. W tem po chwili usłyszą wołanie: »Ty, ty, co ty tam robisz?« Obaj kopiący jednak nie odwrócili sią na ten głos i kopali dalej.

Naraz staje tuż przy nich, jak aś brzydka stara baba i krzyczy: »Człowieku, idź i patrz, gdzie twoja żona!« Głos baby był tak przeraźliwy, że gospodarz zląkł s ię ; nadto zastraszyły go słowa baby, rzucił łopatę i pobiegł do domu.

Gdy wrócił i dalej kopał, nie znalazł ani śladu żadnych skarbów, tylko nie wiele warty porce­

lanowy kubek. Późniejszym czasem pokazywały sią jeszcze cząsto ogniki n a podwórzu owego gospodarza, ale nikt już nie odważył się kopać, bo każdy miał strach.

32

O skarbach w podziemiach zamków opo­

wiada sobie lud bardzo wiele powieści. Przy­

taczamy jedną z nich.

Około r. 1241 stal na górze Janowskiej przy Miedzianej Górze (Kupferberg) zamek, n a­

leżący do rycerza Teodora z Janowic. Rycerz ten walczył razem z księciem Henrykiem z T a ­ taram i w strasznej walce pod Lignicą i poległ na placu bitwy. Małżonka tego rycerza opuś­

ciła zamek, udała się na pielgrzymkę do Rzymu i nigdy już do Janow ic nie wróciła. Zam ek opustoszał. W sto lat później zawładnął nim rycerz Golo, opryszek, toczący nieustanne walki z sąsiednimi rycerzami. Później oblegali go Husyci, a wreszcie rycerz Kaufung, który go zdobył i zburzył zupełnie.

W podziemiach ruiny tego zamku mają się znajdować wielkie skarby. Co 50 łat, a jak inni mówią, co 100 lat, otwierają się w Wielkanoc zasypane drzwi do lochów podziemnych na roz- cież. W tedy widać wielkie skarby, kupy złota leżące na ziemi. Niewinne dziewczę lub chłop- czyna mogą wejść do lochu bez trwogi i nabrać tyle skarbów, ile im się podoba.

Dwaj górnicy, którzy z W ielkiej Soboty n a święto W ielkanocne pili, w karty grali i klęli, spostrzegli, wracając rankiem do domn.

otwarte drzwi i lśniące skarby. W ięc przy­

spieszyli kroku i już stanęli przy progu i już

m ają go przestąpić. W tem z straszliwym łos­

kotem ogromny kamień spada i zamyka wejście;

a w tej samej chwili ukazuje się ogromny wąż i chce się rzucić n a górników. W wielkim strachu rzucili się do ucieczki i uszli wszelkiego nieszczęścia, ale już nigdy skarbów nie spostrze­

gli, choć w następnych latach umyślnie w W iel­

kanoc tam tędy chodzili.

Natom iast lepiej się udało pewnemu bied­

nemu dziewczęciu z tej samej okolicy. W racało ono w W ielkanoc z kościoła, gdzie się naboż­

nie i gorąco modliło o zmiłowanie i pociechę w swej niedoli. Gdy nadeszło w pobliże góry Janowskiej, patrzy — widzi drzwi sklepu otwar­

te, a w sklepie pełno złota. Odważnie zbliżyła się dziewczyna do wejścia; nie ustraszyła się tem, że wzdłuż progu wielki wąż uśpiony leżał, lecz przekroczyła go, modląc się nabożnie.

Potem nabrała w kieszenie i w chustkę tyle złota, ile unieść mogła i wyszła szczęśliwie z lochu. Ledwie próg przekroczyła, gdy wąż się przebudził, zasyczał; na ten znak zawarły się drzwi sklepu z wielkim łoskotem. Dziew­

czę stało się później żoną pewnego pobożnego rycerza.

Klechdy i podania. 3

34

10.

C h ł o p b e z g ł o w y .

Lud mniema, że samobójcy, zwłaszcza ci, którzy sobie odebrali życie, aby uniknąć kary za długi lub oszustwa, muszą po śmierci błąkać się po ziemi bez głowy. Pieszo lub konno ukazują się w pobliżu miejsca, w którem sobie życie odebrali, i to zwykle w rocznicę swego samobójstwa o północy. W niektórych okolicach mniemają, że chłop bez głowy, to sam »czarny«.

W powiecie Prudnickim leży miasteczko Biała. Tam w miejscu, gdzie w roku 1883 tak zwana »polska szkoła« stała, wznosił się w dawnych latach zameczek, który należał do rycerza, co nie bardzo pam iętał o tem, co moje, co twoje i wyprawy w okolice w celu rabowa­

nia i łupienia urządzał. Mówią, że do dziś jeszcze są w tem miejscu podziemne ganki.

Rycerz tego zameczku miał za życia duszę swoję szatanowi zapisać. Widywano go nieraz, ja k nocą wyjeżdżał powozem, zaprzężonym w cztery czarne, ogniste nimaki, które, jak się zdawało, więcej powietrzem, aniżeli po ziemi biegły. Obok rycerza siedział na wozie chłop bez głowy, który lejce trzymał w ręku i końmi kierował. Gdy wracał z przejażdżki, to ciężka

35

bram a zamkowa sama sią z trzaskiem wielkim otwierała i zamykała

Przed wielu laty powiesił się w pewnej wsi niedaleko Białej pewien pisarz gospodarczy i to dla tego, ponieważ marnotrawne życie wiodąc, wiele długów zaciągnął i oszustw się dopuścił. W kilka dni potem opowiadano, że widziano pisarza bez głowy, obchodzącego w około miejsce, na którem samobójstwa do­

konał.

Innej nocy znów zaczęło wszystko bydło owego dworu, gdzie samobójca był pisarzem, bardzo ryczeć. Gdy ludzie poszli zajrzeć, ja- kaby tego przyczyna była, spostrzegli widmo pisarza bez głowy, opartego o słup w oborze, które jednak zaraz znikło.

Pewnego razu kobieta z Krobusza szła z córką w nocy do miasta, gdy nagle z rowu naddrożnego wyszło zjawisko chłopa bez głowy.

Przelęknione kobiety rzuciły ze strachu koszyki, które niosły i co tchu wTÓciły się do wsi. Gdy ludzie ze wsi poszli na to miejsce, nie spostrze­

gli nikogo.

W pobliżu miasteczka Ścinawy stał nie­

gdyś zamek, a w nim mieszkał rycerz, trudniący się rozbojem. K siążę Opolski obiegł zamek a zdobywszy go, zburzył zupełnie i zrównał z ziemią. Rycerz usiłował ratować się ucieczką, ale żołnierze książęcy go schwytali, a książę

3*

36

skazał go na karę śmierci przez powieszenie.

Powieszony nie miał jednak spokoju w grobie i często w burzliwych nocach ukazywał się na wozie, zaprzężonym w 8 karych koni na miej­

scu, gdzie szubienica stała. Tutaj jeździł w sza­

lonym pędzie w koło, a po pewnym czasie zni­

kał i jakby się w ziemię zapadał. Ukazywał się zawsze bez głowy na tułowie; głowa leżała obok niego na siedzeniu lub też trzymał ją w rękach.

W powiecie łańcuckim (Landeshut) przy dzisiejszej wsi Gruessau stała przed laty ka­

plica, wystawiona przez pewną kobietę, na po­

dziękowanie Bogu za wyratowanie jej z mocy chłopa bez głowy. Owa kobieta szła raz nocą do swojej wsi. W drodze usłyszała, jakby za nią kto szedł. Gdy się odwróciła, spostrzegła straszydło bez głowy, trzymające głowę w ręku.

Straszydło, spostrzegłszy że kobieta stanęła, poskoczyło naprzód przed nią i zagrodziła jej w drogę. Przestraszona kobieta przeżegnała się i zawołała: »O Jezu, ratuj!«, a widmo za­

raz znikło. Z wdzięczności kazała owa kobieta n a tern miejscu kapliczkę z kamienia postawić.

W pewnej wsi, niedaleko Nysy, gdzie znaczne dominium się znajdowało, zauważył stary owczarz, że od pewnego czasu o północy owce zawsze biegają niespokojnie po owczarni i beczą. Długo nie mógł się przekonać, coby

' 37

było tego powodem. Wreszcie pewnej nocy, gdy nagle światło w owczarni zapalił, spo­

strzegł, że. mały człowieczek bez głowy owce goni. Owczarz rozgniewany, zdjął pantofel z nogi i cisnął na owego człowieczka, który wydawszy jąk, znikł. Od tego czasu owce były spokojnie.

W powiecie głubczyckim szedł pewien ko- śnik z kosą n a ramieniu późną nocą do domu.

W tem posłyszy za sobą kroki. W mniemaniu, że to jego kam rat Antoni, mówi: A toś sią pospieszył! M e otrzymawszy żadnej odpowie­

dzi, obejrzy sią i widzi przed sobą cldopa bez głowy, który rękam i dziwnie wywija. P rze­

strach ogarnął kośnika, począł uciekać, ale za­

wadziwszy o kamień, padł ja k długi. Myślał, że już jego ostatnia godzina nadeszła. Po chwili podniósł głową i zobaczył, że straszydło bez głowy szło sobie dalej drogą, na niego nie zważając.

11

.

Powiązane dokumenty