KOMEDYA W TRZECH AK TACH WIERSZEM, ORYGINALNIE NAPISANA ').
P R Z E Z
J u l i a n a A d o l f a Ś w i ę c i c k i e g o .
AKT II.
Soena przedstaw ia salon elegancko um eblow any; drzw i w śro d k a i z lewćj od widzów.
S c e n a 1.
H R A B IA ( wchodzi ubrany we fr a k u ) . Podobno nieobecni w dom u gospodarze.
Tćm lepićj! P a n n a W anda sam a się ukaże:
Pogawędzim we dwoje! (P o ch w ili). A! mocnom ciekawy, J a k wreszcie serca mego zakończą się sprawy!
Bym m iał dostać od kosza, przypuszczać mi tru d n o ; M iałażby się nadzieją, tum anić u łu d n ą
W chwili, gdy widmo nędzy do dom u się wciska?
S traszn o tem u gościowi przyglądać się zblizka!
K ażdy zresztą wić o tćm , kto puls życia śledzi, Że kobiety dla z ło ta w yrzekną się miedzi,
Choćby przy tćj trauzakcyi, ja k często się zdarza.
N ie było naw et mowy o stopniach ołtarza!... (p 0 chwili).
Ju żto przyznać należy, że A lfred zuch wielki;
Przez la t p a rę w ysączył w szystko... do kropelki!...
P e łn ą kasę ojcowską znicow ał aż do dna!...
T a k , chw ila do oświadczyn dziś arcy wygodna;
*) D alszy ciąg — p atrz zeszyt za styczeń r . b.
Tom I. Luty 1884. 25
Boć rodzina już wszelkich środków pozbaw iona, W tćj pozycyi, m ajątek i hrabiów k orona U stóp mojej bogini złożone w pokorze, D adzą klucz, k tórym tkliw e jój serce otworzę!
Z kąd rai się w ziął ten ogień? klnę się na swą duszę, Że nie w iem — lecz to pew na, że j ą zdobyć m uszę, Że dziś wszystko dla W andy postaw ię na k a rtę . T ak, do kroków zwycięskich dziś pole otw arte.
J a , Don C huan, w tryum fach serca osiw iały, M iałżebym nie otrzym ać szlachcianeczki m ałćj?
PreCZ Z tą myślą! ( Spostrzega Wandę, wchodzącą z lewej).
A! baczności bóstwo ju ż przybyw a.
S c e n a 2.
W A N D A ( ubrana czarno) .
W itam pana! wizyta dziś niezbyt szczęśliwa:
Rodziców nie m a w domu!
H R A B IA .
Tym słowom się dziwię, Skoro panią sp o ty k am ... trafiłem szczęśliwie!...
W A N D A (jakby nierozumiejąc).
Jeśli pan a zbyt ważny interes sprow adza, Rodzice prędko wrócą!
H R A B IA .
Gość może przeszkadza?
Może pani dziś obcym przybyszom nie rada?
Proszę wyznać otwarcie!...
W A N D A (zimno).
Czemu pan nie siada? (O bojesiadają).
H R A B IA (p o chwili milczenia).
W dzięczen jestem losowi za tę chwilę ciszy, Bo z u st mych dzisiaj pani w yznanie usłyszy, K tóre o szczęściu mojćm decydować będzie.
Mogęż mówić?
W A N D A (zamyślona).
Swobodę zostaw iam w tym względzie.
HRABIA.
Dziękuję! W szak odm owa uczuć mych nie zran i, Gdy podniosę b łag aln y głos o ręk ę pani?
WANDA (jakby ocknąwszy się nagle, w najwyiszem zdumieniu)-.
P an żąda mojćj ręki?!
HRABIA.
Czemuż to zdziwienie?
WANDA.
Zkądże p anu dziś przyszło inyślćć o hym enie?
T rzebaż było się żenić przed dw udziestu laty!
HRABIA (spokojnie).
Zawsze m a czas, k to w sk arb y uczucia bogaty!
WANDA.
Nie mam zam iaru przeczyć tćj powieści sta re j, Żeń się p a n — lecz stosownćj ra d zę szukać pary:
Boć z nas byłaby p a ra bardzo n ied o b ran a, M ogłabym raczćj córką, niż żoną być pana.
HRABIA.
M ałżeństw a ta k ie m ożna rachow ać n a krocie.
WANDA.
Mnożyć śm ieszność, nie zbyw a p an u na ochocie, A rg u m en t— wyznać m uszę— niesm ak we mnie budzi;
To logika dla owiec, lecz nigdy dla ludzi, Co mają, śród przyrody rozum em królować!
Z am iast tępić śmieszności, mamyż im hołdować?
HRABIA.
N aw et słów tych surowość jeszcze m nie nie zraża.
WANDA.
C h ciałżeb yś pan przebojem sta n ą ć u ołtarza?
Czas już m łodszym weselne pozostawić gody!
HRABIA.
S tary m zwać się n ie może, k to sercem je st młody!
W A N D A (poważnie).
N iechże więc i ta k będzie! zm ieniając ton mowy Dodam, że ja k o człow iek m łody, bo sercowy, Nie chciałbyś przecie z ta k ą łączyć się kobietą, K tó ra pan a nie kocha?!
H R A B IA .
K ład ę głośne veto!
Dla poetów, to tylko niezbędny w arunek;
Dla mnie, tym czasem , zw ykły w ystarcza szacunek.
W A N D A .
Szczególna abnegacya!... P an h ra b ia dobrodzićj Z apom niał, że cokolwiek i o m nie tu chodzi.
J a zaś szczęście duchowe w przód m ając na względzie, Tem u oddam sw ą rękę, kto serce zdobędzie.
H R A B IA .
Czyż ta k wielką w jć j myśli chcę spraw ić odm ianę?
Daj mi pani swą rączkę, a serce... dostanę!...
W A N D A .
D roga arcyw ygodna! By skończyć rzecz całą, W iedz pan, że serce moje ju ż daw no wybrało!
H R A B IA (obojętnie).
O! pocóż pani o tćm w tćj chwili wspomina?
Miłość jćj wszystkim znana... to żadna nowina!
W ieści tćj ju ż oddaw na pełne w szystkie strony.
W A N D A (blednąc— tv najwyiszem oburzeniu).
Albom ja bezprzytom na, lub paneś szalony!
Jak to ? zn ając uczucie, co pierś m ą rozryw a, Śmiesz pan żądać mój ręki? Sądzisz, że szczęśliwa Z panem ... zabiwszy serce, stau ę u o łtarza?
Tym projektem pan siebie hańbi... m nie znieważa!...
H R A B IA (zdziwiony).
Ależ pani, to drobiazg...
W A N D A (pzerywając).
O! ta k , w p a ń s k i ć j sferze Pod uwagę się takich drobiazgów nie bierze!
N a szczęście, ducha swego k a rm iła m w tym świecie, Gdzie uczuciem nie wolno frym arczyć kobiecie, 1 h an d lu w łasnćm sercem b rać za życia godło!...
Gdy czuć nie chce je s t w strętn ą; kiedy zd ra d z a — p o d łą !..
P an sądzisz, że uczucie, sk a rb św ięty, jedyny, Można stłu m ić dla fraszki... zdeptać bez przyczyny?
H R A B IA .
W łaśnie sądząc przeciw nie, mam b ło g ą nadzieję, Że stosunek z H enrykiem jak dym się rozwieje.
Miłość, przyzna to pani, wtedy je s t możliwa, Gdy z bliźuięcćj dwóch tonów harm onii wypływa;
Niechaj jeden z tych tonów rozdźwięku dokona, H arm onia zniknąć m usi... m iłość pogrzebiona!...
W A N D A .
Zgoda!., lecz w czćm te słow a nas dwojga dotyczą?
H R A B IA .
P rzy k ro mi serce pani zapraw iać goryczą,
Lecz wyznam, bo tu przecież o przyszłość jćj chodzi, Że pan H enryk...
W A N D A (niecierpliwie).
Cóż H enryk?...
H R A B IA .
Zwyczajnie ja k młodzi, Ł ódkę życia sterow i rozkoszy powierza,
Pedagog... na baletnic zm ienił się rycerza, Figle jego w P aryżu głośne co się zowie!
W A ND A (która chwilowo zbladła, przyszedłszy do siebie, mówi z kamiennym spo
kojem).
Co się tćż nie wylęgnie w intrygantów głowie!
O! jeste ś pan w tćj chwili śm ieszny... nieskończenie, Ten koncept byłby dobry w powieści... na scenie!..
Ale kto dla swych celów w życiu go używa, Nic nie burzy, a tylko pogardę zdobywa...
Ł atw o odszukać źródło, zkąd p ły n ą te słowa.
P an sądziłeś, że niby gąska powieściowa, Fałszyw ym słowom jego z łatw ością uwierzę, S targam przeszłość, by zemście poślubić przym ierze!
(z pogardą) Żal mi pana!...
H R A B IA . A jed n ak ...