• Nie Znaleziono Wyników

U czony am erykański prof. M aynards w C hicago w y stąp i! ostatn io z teorią, k tó ra w yw ołała w sferach naukow ych duże zainteresow anie. Tw ierdzi on, że b arw y w y w ierają na usposobienie człowieka znacznie w iększy w pływ , niż sze­

reg innych okoliczności życiow ych. Na podstaw ie w ielu dośw iadczeń doszedł d r M aynards do przekonania, że np. b a rw a z i e l o n a w p ły w a usp ak ajająco na ludzi nerw ow ych, n i e b i e s k a podnieca przedsiębiorczość, p o m a r a ń ­ c z o w a w yw ołuje senność, ż ó ł t a i c y try n o w a w yw ołuje głód. T eorię sw ą poparł takim i dowodami, ż e w now obudującym się szpitalu w C hicago p o sta ­ nowiono pom alow ać pokoje poszczególnych oddziałów w barw y, dostosow ane do działania odpow iednio do chorób pacjentów . Pro f. M ay n ard s je st zdania, że lokale szkolne n ależy u trzy m y w ać w kolorach pobudzających uw agę dzieci.

To sam o odnosi się do hal fabrycznych, w k tó ry ch p ra c u je w iększa ilość robot­

ników a tak że do w y staw sklepow ych, k tó re m ają p rzyciągać do siebie klijen- tów. Odpowiednio do teg o n ależy w m odzie lansow ać ty lk o tak ie barw y, k tó re dobrze w pływ ają na psy ch iczn y sta n człowieka. B ardzo n i e k o r z y s t n i e

m a działać połączenie b arw fioletowej, żółtej i czerw onej, w yw ołując niepokój u ludzi nerw ow ych i ro z p ra sza ją c ich m yśli.

W P a ry ż u otw arto niedaw no duże sanatorium , o p arte na zasad ach chrom o- terapji. W dalszem rozpracow aniu zasad i tez prof. M ay n ard sa stw ierdzono, że w artość lecznicza b a rw odnosi się p rzed ew szy stk iem do ludzi nerw ow o cho­

rych, przyczem działa tu niew ątpliw ie rów nież i sugestia. Ale nietyiko na sy stem nerw ow y m ają w pływ barw y. O dkryto dalej, że św iatło m atow o-zie- lone pow oduje łatw iejsze g o j e n i e i z n i k a n i e w y r z u t ó w s k ó r n y c h , że w cierpieniach p rzem ian y m aterii przynosi w ielką ulgę k olor cytrynow o- żólty, że w reszcie ch o rzy na w ą t r o b ę p rzeb y w ający w śród otoczenia o b a r­

w ach w odnisto zielonych, czują dużą ulgę w sw ych cierpieniach.

S anatorium ch rom oterapeutyczne sk ład a się z szeregu pokoi. K ażdy z tych pokoi jest u trz y m a n y w odpowiednim kolorze. Zależnie od choroby pacjenta um ieszcza się go w odnośnym pokoju, k tó ry z nastaniem m roku zostaje do­

d atkow o ośw ietlony odpow iednią barw ą. W w y padkach b e z s e n n o ś c i sto­

sow any je st k olor pom arańczow y, p o czątk i m elancholii leczy doskonale kolor jasn o -żó lty lub czerw ony a ludzi w yczerp an y ch nerw ow o i w ybuchających łatw o gniewem , um ieszcza się w po k o jach o łagodnej b arw ie niebieskiej, co w y w iera d o b roczynny i usp o k ajający w pływ na ich sy stem nerw ow y. Rzecz p ro sta, że leczenie barw am i nie p rzeszk ad za stosow aniu norm alnej terapii, barw y są tu ty lk o środkiem pom ocniczym te ra p ii ogólnej.

Pom im o że san ato riu m to o tw arto dopiero niedaw no i że leczenie p rz y pom ocy b arw je st w m ed ycynie oficjalnej zupełną now ością — w yniki są w cale zachęcające a liczba zgłaszających się chorych p rz e w y ższ a ilość po­

m ieszczeń.

R ew elacyjnem i odkryciam i w tej dziedzinie m oże się poszczycić również i W iedeń. W iedeńska klinika uniw ersytecka b ad ając działanie czerw onych pro­

mieni na cerę stw ierdziła, że działanie to rzeczyw iście istnieje. Prom ienie czer­

wone — ta k ja k prom ienie R oentgena — w nikają głęboko w ciało ludzkie, w zm acniają działalność horm onów k rążący ch z krw ią, w zm acniają nerw y i m ogą p rzy czy n ić się do usunięcia w ielu schorzeń, jak i popraw ić ogólne sam opoczucie p acjenta.

Jak im sposobem uczeni zrobili to odkrycie? M yśl tę podsunęło im zacho­

w anie się kw iatów dośw iadczalnych. W iedziano o tern, że ro ślin y rosną bujnie]

i plonują lepiej, jeśli je podlew ano horm onam i. D ziałanie horm onów na kw iaty je st ta k szybkie i oczyw iste, że m ożna używ ać roślin jak o n ajczulszego reak- ty w u na obecność horm onów a na podstaw ie ro zro stu m ożna w nioskować, jaką siłę posiada d an y horm on. O tóż uczeni postanow ili zap y tać się tu kwiatów, jak d ziałają różne prom ienie św iatła na poszczególne horm ony. Naśw ietlano horm ony różnym i koloram i i podlew ano rośliny ta k naśw ietlonym i horm onam i.

O kazało się, że czerw one św iatło w zm acnia działanie horm onów bard zo silnie.

Fak t ten w y k o rzy stan o w lecznictw ie. P ro fe so r K ünstler w Lipsku skon­

stru o w ał specjalną lam pę o czerw onych prom ieniach. C zerw one to światło łatw o przenika skórę dochodząc do nerw ów i krw i i aktyw uje k rążące z krw ią horm ony. N astępuje odm łodzenie organizm u, popraw ia się samopoczucie, ustępuje pesym izm i m elancholia.

291

P o p a trz y m y teraz, co o tym ciekaw ym a zupetnie now ym dziale lecz­

nictw a m ówi ezoteryzm . L eży przedem ną książką niem ieckiego a u to ra G. W.

Suryi, w y d an a okrągło 30 lat tem u. T y tu i książki „M oderne R osenkreuzer“.

A utor p rzed staw ia nam w tej k siążce lekarza-okultystę, k tó ry dla dobra ludz­

kości zakłada „dom św iatła" (L ichthort), lecznicę, w k tórej leczy pacjentów m etodam i, jakie dopiero kiedyś w przyszłości stan ą się zdobyczą naszej me­

d y cyny. Jednym z w ażnych działów pom ocniczych lecznictw a je st tam ehrom o- terapia. C zy tam y tam n astęp u jące ro zw ażania: „R ozróżniam y we w idnie sło- necznem dw a ro d zaje prom ieni, a to prom ienie c i e p l n e , k tó re n ie działają chem icznie (czerw ony, p o m arańczow y i żó łty ) i prom ienie c h e m i c z n e , chłodniejsze o d poprzednich (niebieski, indygo i fiołkow y). T e o statn ie m o­

żem y nazw ać rów nież prom ieniam i elektrycznem u U czony w łoski Morichini o d krył fakt, że słoneczne prom ienie zielone, niebieskie i fioletowe m agnety- zują igły stalow e, jeśli się je nawpól n a k ry te pozostaw i n a dw ie godziny pod działaniem ty ch promieni. W idzim y dalej, jak k o lo ry czerw ony z zielonym , żó łty z fioletowym a niebieski z p om arańczow ym sk ład a ją się w jedną białą barw ę, tw o rząc jedność. Kolor zielo n y je s t p rzejściow ym m iędzy obom a gru­

pam i kolorów i dlatego neutralnym . Żółto-zielony n a le ży jeszce d o ciepłych, niebiesko-zielony (seledynow y) już do chem icznych, zim nych. Jak o dalsze k o lory uzupełniające się będą żółto-zielony i ciem nofioletow y a z drugiej stro n y seledynow y i ciem noczerw ony. Prom ienie cieplne (ciem noczerw ony, czerw ono- pom arańczow y, żó łty i żółto-zielony) d ziałają na organizm p o b u d z a j ą c o i p o d n i e c a j ą c o . Szczególnie czerw ony i pom arańczow y pow odują szyb­

s z y obieg krw i, lepszą przem ianę m a te rii i sp raw niejszą pobudliw ość system u nerw ow ego. Prom ienie chłodniejsze (seledynow y, niebieski, fioletow y) d zia­

łają uspokajająco n a obieg krw i i system nerw ow y. Niebieski i fioletow y są koloram i u s p a k a j a j ą c y m i b ó l , znieczulającym i. Zielony przeciw działa zapaleniom .1)

A te ra z druga książeczka, bro szu ra dr. R. S teinera, k tó ra jest streszcze­

niem jego w ykładów o roli ezoteryzm u w w ychow aniu dziecka.*) P isan a rów­

nież zaraz w początkach antropozoficznej działalności Steinera, w ięc już też praw ie pół wieku tem u. A utor p rzed staw ia nam w ty m w ykładzie, ja k w ycho­

w aw ca m a w pływ ać kolejno na organizm fizyczny dziecka i dalsze jego ciała niewidzialne. O rganizm fizy czn y k ształtu je się zasadniczo m ięd zy 1 a 7-m ym rokiem życia, a w pływ otoczenia je s t ty m rzeźbiarzem m odelującym organizm dziecka. Pow iada tam d r S te in e r: „Inaczej w edług z asa d w iedzy duchowej musi w tym okresie być kształto w an e dziecko nerw ow e i ruchliwe, niż dziecko flegm atyczne, ospale i nieruchliwe. W chodzi tu w sz y stk o w rachubę: barw a ścian pokoju dziecięcego i przedm iotów , k tó re stale o taczają dziecko, kolor ubrańka, w jakie się dziecko przyodziew a. W y ch o w aw ca niezn ający zasad ezo tery czn y ch w ychow ania i id ący z a m aterialistycznem i w skazów kam i, zrobi tę rzecz często naopak. Dziecko nerw ow e i ro ztrzep an e n ależy otoczyć kolo­

ra m i czerw onym lub pom arańczow ym i szy ć m u ubrania z m aterii o ty ch kolo­

rach, a przeciw nie dziecko ospałe i niem raw e n ależy o toczyć koloram i

nie-‘) K o rzy stam z w y d a n ia 5-go te j k s ią ż k i w r. 1920, str. 106.

Die E rz ie h u n g des K indes v o m G e sic h tsp u n k te d e r G eistesw issen sch aft.

24 w y d a n ie w r. 1927.

bieskim i seledynow ym . Chodzi tu o kolor, k tó ry w e w nętrzu dziecka w y tw a­

rza sw ój przeciw kolor, sw ą barw ę uzupełniającą. Jest to dla czerw onego kolor zielony, dla niebieskiego pom arańczow y, jak się o tern łatw o m ożna przekonać p atrz ą c p rzez d łu ższy czas n a p łaszczyznę o takim kolorze a potem kierując szybko w zrok na białe pole. Otóż ten przeciw kolor je st w y tw a rz an y w kształ­

tu jący ch się fizycznych organach dziecka i w pływ a na odpow iednią dla dziecka stru k tu rę budujących się organów . Jeśli nerw ow e dziecko otoczone jest kolo­

rem czerw onym — w y tw a rz a w swem w nętrzu uzupełniającą b arw ę zieloną a proces ten w pływ a uspokajająco, org an a nabierają tendencji do uspoko­

jenia.1“ )

I na zakończenie opis sanatorium p rzyszłości z pow ieści K ryżanow skiej pt. „Gniew B o ży “, -wydanej rów nież p a rę dziesiątków la t temu. U czony lekarz prof. I w ares o p row adza m aga S u pram atiego po swojej ezoterycznej klinice.

W ynalazł on prom ienie, k tó re uw idaczniają d-la oka aurę chorego, d ając tern p o d staw y racjonalnem u leczeniu. C zy tam y tam *): „Dla zbadania au ry koniecz- nem je st w idzieć ją a w ięc oświecić ją, do czego m am y specjalne instrum enty.

G dy tylko zo stały określone objętość, grubość, stopień czam ości i skład tej atm osfery, p acjen t zo staje um ieszczony w osobnej celi b ł ę k i t n e j lub z i e ­ l o n e j , zależnie od p o trzeb y . C ela ta bez p rz e rw y je st oświetlona potrzebnem dla p a cjen ta św iatłem i pow ietrze p rzesycone w niej czystym i arom atem . O prócz teg o w jednej ze ścian zn ajduje się okno w ychodzące na okrągłą salę błękitną lub zieloną, w k tó rej rozlega się cicha, harm onijna m u zy k a lub głę­

boko w zruszający, pow ażny religijny śpiew. S ale n asze urząd zo n e są na w zór teatraln y ch , cele zaś p rzypom inają p ię tra lóż te atraln y ch i z każdej z nich m ożna widzieć scenę, na k tórej kilka ra z y dziennie k inem atograf pokazuje to m alownicze widoki, to podniosłe sceny sam ozaparcia się i ek stazy , o b razy lub g rupy idealnej piękności, słow em obrazy, k tó re m ogą w zbudzić w chorym w yłącznie p rzyjem ne i spokojne uczucia.“

I opisuje dalej autorka, jak to pacjenci z o stają otoczeni odpowiedniemi b a r­

w am i, harm onijnym i dźw iękam i i o żyw iającym i arom atam i a w szystko to razem w strz ąsa ich ciałem astralnem , w y rz u c ają c z niego m ia z m aty choroby i rozkładu potrzeb u jące dysharm onijnych dźwięków, coś w rodzaju dzisiejszego jazz-bandu, czerw onego św iatła nam iętności i gniewu i ciężkiego korzennego pokarm u i jego em anacyj. O czyszczona w ten sposób au ra pow oduje potem n apraw ę fizycznego ciała.

Z cytow anych ustępów widzimy, że ezo tery cy już przed kilku dziesiątkam i lat zw rócili uw agę n a chrom oterapję, k tó rą now oczesna m edycyna „o d k ry ła“

i stosow ać zaczy n a dopiero w ostatnich paru latach. Pożądanem by było, by i inne działy lecznictw a ezoterycznego, ja k np. m agnetyzm leczniczy, poszły za chrom oterapją i u zy sk ały w m edycynie praw o obyw atelstw a dla dobra cierpiącej ludzkości.

K. Chodkiewicz.

') S tr. 28 i 29.

*) T om I, s tr. 271-2.

293

S w a m i V iv e k ä n a n d a : B h a k t i - Y o g a . (T łu m a cz o n e z a n g ie lsk ie g o n a ję z y k f r a n c u s k i p rzez L. R ey m o n d i J. H e rb e rta .) Z w ią z e k d r u k a r n i we F ra m e rie s , w B elgji. R ok 1937. S tro n 121.

D alszy to ciąg w y d a w n ic tw a w y k ład ó w S w ä m i V iv ek ä n an d y , w y g ło szo n y ch w L o n d y n ie i N ew -Y orku. O b e jm u ją one d w a sto p n ie : przy g o to w aw czy i o sta ­ teczn y , najw y ższy . S to p ień p ie rw szy za w ie ra n a s tę p u ją c e ro zd ziały : M odlitw a, Czem je s t B h ak ti, F ilo zo fja I s h v a ra , U rzeczy w istn ien ie d u ch o w e ja k o cel B h ak ti- lo g i, Z a d a n ia M istrza, U czeń i M istrz, B oskie w cie len ia M istrzów , „OM" — słow o i m ą d ro ść . K u lt obrazów , Id eał w y b ran y , M etody i śro d k i.

R ozdziały s to p n ia d ru g ie g o są n a s tę p u ją c e : P ierw sze w y rzeczenie, W y rz e ­ czenie przez m iłość, T a je m n ic a B hakti-Y ogi, F o rm y i p rz e ja w y m iłości, M iłość po w szech n a, M iłość i W ied za s ą je d n o śc ią w sw em n ajw y ź sze m n ap ięciu . T ró j­

k ą t m iłości, Bóg m iło ści, B oski id e a ł m iło ści, W n io sk i o stateczn e.

B h ak ti-Y o g a je s t d r o g ą , k t ó r a p r z e z u k o c h a n i e , p r z e z m i ­ ł o ś ć p r o w a d z i d o B o g a , d o o s i ą g n i ę c i a p e ł n i ż y c i a r e l i ­ g i j n e g o — p o czy n a się ono k o rn y m a k te m u w ielb ien ia, a ko ń czy e k sta zą, w u p a ja ją c e m n a p ięciu Bożej m iłości. D roga to d łu g a i tr u d n a , ciąg n ie się przez liczne w cielen ia, w y m ag a od sw y ch w y zn aw có w n ie u s ta n n y c h ćw iczeń i w y sił­

ków . P r a k ty k i sto so w a n e d la o p a n o w a n ia ciała, o d n o śn e do jego czystości i poży­

w ien ia, s ą tu ty lk o w y razem i p rz e ja w e m s ta n ó w w ew n ętrzn y c h , duchow ych.

A depci d ro g i tej zw alczać w sobie w in n i i n iszczyć egoizm , w y rzek ać się w szel­

k ic h ziem sk ic h uczu ć i p ra g n ie ń , słu ży ć p o trz e b u ją c y m zaw sze i w szędzie, o ch o t­

n ie i o fia rn ie. W m ia rę ja k o p a d a ją okow y doczesnej u łu d y , d u s z a ich oczyszcza się, d o sk o n ali, p o g łęb ia i ro zszerza, w y z w a l a z w i ę z ó w o s o b o w o ś c i by o stateczn ie zato p ić się w B óstw ie, z a tra c ić w N ieskończonem , W ieczn em , Jedy- n em , N iew y p o w ied zian em , W szech m o cn em , W szech w ied zącem , U w ielb ian em i M ilo siern em .

D rodze te j p rzy św ieca w ielk a ra d o ś ć — w ędrow iec, co k ro czy po n ie j, je st ra d o sn y m , s iln y m i zró w n o w ażo n y m w ew n ętrzn ie — id ą o deń ‘b la sk i k o jące, p rą d y h a rm o n ijn e , ja k o b y w iew z w y so k ich s fe r p ły n ący . Do o stateczn eg o celu w iedzie go uczucie i in tu ic ja .

. . . W k ilk u ro zd ziała ch , o b szern ie i w y czerp u jąco o m a w ia V iv e k ä n a n d a z a d a n ia M istrzów i ich s to s u n e k do uczniów . P rz y p o m in a ta jem n icze , p rzy ro d zo n e p raw o , ze ile k ro tm e z a o ra n e m je s t pole, z ia rn o zn aleźć się w in n o i z n a jd u je n iezaw o d ­ n ie — p o d o b n ie „skoro gotów je s t u czeń, zaw sze z ja w i się n au c zy cie l“. P r z e z n a ­ czen iem d u szy k aż d ej je s t d o sk o n ało ść i k a ż d a o s tateczn ie d o sk o n ało ść osiągnie, immnii ^ t u 68 ł w s z 6 1 a k o p o m o c z e w n ę t r z n a w p o stac i im p u lsó w z i n n e j d u s z y p ł y n ą c y c h , w p o stac i M istrza , k tó ry ośw ieca, po m ag a, b udzi i p rz y s p ie sz a rozw ój ży c ia duchow ego, w sk a zu je dro g i do m ąd ro ści odw iecznej w iodące.

W w y k ład z ie o „M iłości po w szech n ej", V iv e k ä n a n d a o d tw o rzy ć u s iłu je d u ch a sw ojego n a ro d u , p o d aje cechy c h a ra k te ry s ty c z n e relig ji i filozofii h in d u sk ie j.

N a p ierw szy p la n w y su w a się tu u n i w e r s a l i z m , p o szu k iw an ie p ra w d ogól.

n y ch , p o w szech n y ch , s y n te ty c z n y c h w e w sz y stk ich d zied zin ach .

U czu cia ad ep tó w B hak ti-Y o g i s k u p ia ją się w u n iw e rs a ln e j m iłości B oga —

w a rs tw sp o łec zeń stw a; 9- O zd o b y w an iu śro d k ó w u trz y m a n ia ; 10. i 11. T o le ra n c ja i ró w n a w a rto ść poszczególnych relig ij; 12. P o k o ra ; 13. Ś lu b y i zo b o w iązan ia;

14. i 15. O fia ra ; 16. S w ad esh i.

K ilk a p o d an y ch poniżej u ry w k ó w z listó w ty c h c h a ra k te r y z u ją ideologję G a n d h i’ego:

„W szy stk ie n asze zaso b y i u zd o ln ien ia o d d ać w in n iśm y ludzkości... Z asp o k o ­ jen ie in s ty n k tó w eg o isty czn y ch je s t cz y n n ik iem n iszczący m — d ro g a w y rzeczen ia p ro w ad zi do n ie śm ie rte ln o ś c i.“

„U czucie rad o ści zależn e je st od naszeg o u sto s u n k o w a n ia się do życia... Życie o fia rn e, te n n ajw y ż szy p rzejaw a rty z m u , je st je d n o cześn ie ży ciem ra d o s n e m .“

„U czyć się trz e b a elem en tó w w iedzy o pośw ięcen iu . Kto chce słu ży ć d ru g im , nip z m a rn u je n a w e t je d n ej m y śli n a sw ój oso b isty u ży tek — w eźm ie d la siebie ty lk o tyle, ile m u je s t n iezb ęd n em , a p o zo staw i resztę.“

„Ś w iat zn u żo n y je s t p rz e ja w ia ją c ą się w szędzie n ie n aw iścią. Obyź id ące z In d y j now e p r ą d y i siły za p o czątk o w a ły now y ro z d z ia ł w d ziejac h lu d z k o śc i“...

„ P rz y ro d a w y tw a rz a co d zien n ie d o s ta te c z n ą ilość p ro d u k tó w d la za sp o k o ­ je n ia n a sz y c h p o trzeb . G dyby k ażd y b r a ł z nich ty lk o tyle, ile m u ko n ieczn ie p o trz eb a, n ie byłoby n ędzy n a św iecie, n ik t n ie u m ie ra łb y z gło d u i w y czerp an ia.

N ie n ależy żą d ać niczego n a tej ziem i, czego by m ieć n ie m ógł n a jn ę d z n ie jsz y z ludzi.

„G dyby do św iad o m o ści lu d z k ie j doszło o d w i e c z n e p r a w o s ł u ż b y s p o ł e c z n e j , zro zu m ian o by. że g rzech em je st g ro m a d zen ie bogactw — n ie b yłoby w ted y n ieró w n o ści m a ją tk o w e j, n ie byłoby nędzy, w szelk ie z a g a d n ie n ia e k o n o m ji n aro d o w ej ro zw iąz ały b y się z ła tw o śc ią “.

Z e szy t II I. S h r i A u ro b in d o : „U w agi i m y ś li“. R ok 1937, s tro n 55.

W y d a w c a p o d aje w p rzed m o w ie c h a ra k te ry s ty k ę S h ri A u ro b in d a i rolę, ja k ą o d g ry w a w życiu i lite r a tu r z e In d y j w sp ó łczesn y ch . W y c h o w an y i k szta łco n y w A nglji, w ła s n y m w y siłk ie m o p an o w ał tyle ró żn ą od za ch o d n iej k u ltu r ę i filo ­ zof ję. ojczystego k r a ju , b r a ł u d z ia ł w jego życiu p o lity cznem , by z czasem o d d ać się całk o w icie stu d jo m n au k o w y m i p racy lite ra c k ie j. W ied za i życie s ta n o w ią w jego p rześw iad c zen iu n ie ro z e rw a ln ą całość. W p rz e c iw sta w ie n iu do w ielu m ęd rcó w W sch o d u , ceni on życie doczesne, n ie g a rd z i ciałem , ja k o je d n e m z a sp ek tó w stw o rzen ia, p ra g n ie ty lk o u siln ie w p r o w a d z i ć p i e r w i a ­ s t e k b o s k i d o w s z y s t k i c h d z i e d z i n l u d z k i e j d z i a ł a l n o ­ ś c i , u d u ch o w ić je, u s zla ch etn ić, b y s ta ły się g o d n y m p rz e ja w e m w szechobec­

neg o B óstw a.

B ib lio g ra fja a n g ie ls k ic h dzieł S h ri A u ro b in d a w y m ie n ia 25 ty tu łó w k siąż ek . K ilk a p o d an y c h p o n iżej u ry w k ó w z „U w ag i m y ś li“ pom oże do o rje n to w a n ia się w jego p o g lą d ach :

„»Niemożliwe« n ie is tn ie je — to zesp ó l m ożliw ości d o tą d n ie u rzec zy w istn io ­ n y c h “.

„O brót d o k o ła w ła s n e j osi n ie je s t je d y n y m ru c h e m du szy lu d z k ie j — dro g i je j w iją się n a d to d o k o ła s ło ń c a o b la sk u n ie w y c z e rp u ją c y m się n ig d y .“

„M yśl p o p rzed z a czyn. Z m y śli w y r a s ta ją św iaty . K ażdy a k t tw ó rczy je st p rz e ja w e m m y śli. Ś w iat m a te r ja ln y is tn ie je przez to, że w św iad o m o ści B oskiej poczęła się m y śl o n im .“

„ S p ełn ię w sz y stk o cokolw iek pom yślę. S ta n ę się tern czem s ą m o je m y ś li.“

„Życie n ie ro z e rw a ln ie w iąże się ze śm ie rc ią . Bez n ie j is to ta k a ż d a b y łab y s k u ta n a za w sze ze s w ą n ie d o sk o n a łą fo rm ą życiow ą. M yśląc o śm ierci, p rze­

w id u ją c ją , b udzi się id e a ży cia innego, d o sk o n alszeg o i p ra g n ie n ie o siąg n ięcia go, sz u k a n ie śro d k ó w i d ró g d o ń w io d ący ch .“

„G dyby człow iek u d u ch o w ił się, ś w ia t ca ły p rz y b ra łb y in n ą p o stać . Ale n a t u r a jego b u n tu je się przeciw k o w yższym p raw o m . P rz y k u ty je st do nędzy sw ej i m a ło ści.“

„K ażd a re lig ja w n io sła cen n e w arto ści do o g ólnoludzkiego d o ro b k u : poga-

„K ażdy N au czy ciel m ęczy się tę p o tą m ózgu d w u n o g ich . W te d y d o s ta n ą p a lk ą

P r z e d d z i e s ię c i u la ty .

( G a r ś ć w s p o m n i e ń o A n d r z e j u G a w r o ń s k i m. ) P od pow yższym ty tu łe m u k a z a ła się w to m ie XII R o czn ik a o rje n talisty cz- nego p r a c a Dr H elen y W i l l m a n - G r a b o w s k i e j , p ro fe so rk i s a n s k r y tu n a U n iw ersy tecie J a g ie llo ń sk im . O d b itk ę tej p racy w y d ało P o lsk ie T-w o O rjen tali- sty cz n e.1) W sp o m n ie n ia pow yższe, zw ią zan e z 10-tą ro czn icą śm ie rci A n d rzeja G aw ro ń sk ieg o , pośw ięcone s ą p a m ięci tego w y jątk o w o uzdo ln io n eg o człow ieka, k tó re g o p rzed w czesn e o dejście je s t d la n a u k i s tr a t ą n ie p o w eto w an ą.

A n d rzej G a w ro ń sk i1) był w y b itn y m o rg a n iz a to re m i k ie ro w n ik ie m stu d jó w o rje n ta lis ty c z n y c h w Polsce. Dzięki jego w y siłk o m p o w stało w n ajo d p o w ied m ej- szem śro d o w isk u , w e Lw ow ie, o g n isk o w iedzy o W schodzie. ) N a u n iw ersy te cie lw o w sk im , gdzie był p ro feso rem , założył I n s ty tu t O rje n ta listy c z n y i P o lsk ie T-wo O rje n ta listy c z n e 4), p o d ją ł w y d aw n ictw o B ib ljo te k i w sch o d n iej ), red ag o w ał Rocz­

n ik o rje n ta lis ty c z n y . ,

S zero k ą b y ła s k a la jego u z d o ln ie ń i za in te re so w a ń , m ia ł p am ięć iście feno­

m e n a ln ą . bvł n ie ty lk o u czo n y m lin g w istą, ale tak że lite ra te m i p o etą o w ielkich m o żliw ościach tw órczych. Jego b a d a n ia w d zied zin ie in d ia n iz m u o dnoszą się do filologji k la sy c zn eg o o k resu , p ra c o w a ł też n a d te a tre m h in d u s k im , n a d g r a m a ­

ty k ą s a n s k ry c k ą i h is to rją . . . . , .

W sp o m n ie n ia prof. H. W illm an -G ra b o w sk ie j o sn u te są n a tle oso b isty ch s to ­ su n k ó w z A n d rzeje m G aw ro ń sk im , z k tó ry m łączy ły ją p o k rew n e s tu d ja i z a in te ­ reso w an ia. S to su n k i te n a w ią z a n e w W a rsza w ie, u trz y m y w a ły się n a d a l z a g ra ­ n icą, we F r a n c ji i z n a lazły w y raz w k o resp o n d en cji, z k tó re j a u to r k a p rz y ta c z a

liczne u ry w k i. . _ ,

N a p ie rw szy p la n w y stę p u je w n ic h tra g iz m p o staci i życia A n d rzeja G aw ro ń ­ skiego, tra g iz m w y ra s ta ją c y z po czu cia o lb rzy m ich m ożliw ości, do k tó ry c h czuł się zdolny, a k tó re ro zb ijały się o n iem o c fizyczną, o n ie u le c z a ln ą ch o ro b ę ), co tr a w iła go i n iszc zy ła od la t n ajw c ześn iejsz y ch . P o tęż n y d u c h zm ag ał się i w a l­

N a p ie rw szy p la n w y stę p u je w n ic h tra g iz m p o staci i życia A n d rzeja G aw ro ń ­ skiego, tra g iz m w y ra s ta ją c y z po czu cia o lb rzy m ich m ożliw ości, do k tó ry c h czuł się zdolny, a k tó re ro zb ijały się o n iem o c fizyczną, o n ie u le c z a ln ą ch o ro b ę ), co tr a w iła go i n iszc zy ła od la t n ajw c ześn iejsz y ch . P o tęż n y d u c h zm ag ał się i w a l­

Powiązane dokumenty