Najpierw przedstawmy autorkę: Danu
ta Mucha, pseud. literacki Adriana Asert.
Urodzona w Łodzi. Absolwentka Filologii Rosyjskiej Uniwersytetu Łódzkiego. Debiu
towała w 1978 r. w „Odgłosach”. Poetka, tłumaczka, krytyk literacki. Twórca licznych utworów dla dzieci (opowiastek i dramatu).
Autorka tomów poezji: Tylko sen (1996), Morze (1998), Cichy śpiew (1998), Motyle stów (2001), We mgle. Strofy o zachodach słońca (2003) oraz książki dla dzieci: Ba
ś n io w y ś w ia t w c z te re c h p o ra c h roku (2002), a także dwóch książeczek-składa- nek dla dzieci (1990). Swoje prace publi
ko w a ła w liczn ych p e rio d y k a c h , m.in.
w „M ie s ię c z n ik u L ite ra c k im ” , „F ra z ie ” ,
„Przeglądzie Artystyczno-Literackim” (PAL), natomiast utwory dla dzieci w „Świerszczy
ku”. Jest autorką przekładów z języka ro
syjskiego (J. Brodski, B. Jampolski), zjęzy- ka hiszpańskiego (F. G. Lorca, A. Foppa) oraz blisko czterdziestu recenzji literackich na antenie Polskiego Radia w Łodzi. Czło
nek Związku Literatów Polskich. W latach 1 9 80-1983 pracow nik naukowy Uniwer
sytetu Łódzkiego. W latach 1994-1999 tłu
macz przysięgły języka rosyjskiego w Łodzi.
Aktualnie asystent w Zakładzie Literatury Powszechnej Instytutu Filologii Polskiej Filii Akademii Świętokrzyskiej w Piotrkowie Try
bunalskim .
Tyle inform acji przekazuje wydawca kolejnej książki dla dzieci autorstwa Danu
ty Muchy, zatytułowanej Przysłowia, porze
kadła i powiedzenia w opow iastkach\ któ
ra zo sta ła bogato ozdo b io n a pięknym i barwnymi ilustracjami Joanny Hrk, podkre
ślającym i w alory tekstu i bez w ątpienia
69
wzbogacającymi dziecięcy odbiór. Książecz
ka nie jest zatem debiutem, lecz wyrasta z szerszych zainteresowań literackich au
torki, które dochodzą do głosu w różnych formach pisarskich, skierowanych zarów
no do dzieci, jak i dorosłych czytelników.
Jak wskazuje tytuł prezentowanej tu publikacji, jej autorka sięga po m ateriał paremiologiczny, a w ięc ten obszar ję zy
kowy, w którym w skondensowanej formie zamyka się doświadczenie i mądrość wie
lu pokoleń Polaków i dzięki któremu two
rzy się na płaszczyźnie języka międzypoko
leniowa w ięź kulturowa. Śledząc historię literatury polskiej, można by w skazać w ie
lu twórców, którzy korzystali w różnej po
staci z tych swoistych skamielin językowych, p o czyn a ją c od Jana K o ch a n o w skie g o , przez bajki Adama Mickiewicza, aż po wiel
kich moralistów czasów najnowszych, któ
rych dzieła przepełnione s ą rozlicznym i m aksym am i, aforyzm am i i sentencjam i, bądź to zakorzenionymi w tradycji, bądź tę tradycję tworzącymi.
W literaturze dziecięcej przysłowia, po
rzekadła i utarte zwroty frazeologiczne zaj
m ują szczególne miejsce. Najczęściej peł
niły fu n k c ję d y d a k ty c z n o -w y c h o w u ją c ą z uwagi na ich dydaktycznąjakość i nośność.
Materiał paremiologiczny wykorzystywał do nauki d z ie c i ju ż S ta n is ła w J a c h o w ic z w swoich bajeczkach i powiastkach (np. nie c z y ń d ru g ie m u , co to b ie n ie m iłe ), w mistrzowski sposób posługiwał się nim Jan Brzechwa, z reguły budując efekty ko- mizmotwórcze (np. potrzebni są goście ja k dziura w moście), nie brak go też w dziecię
cej poezji współczesnej, na przykład W an
dy Chotomskiej, Tadeusza Kubiaka, Anto
niego M arianow icza, Joanny Kulm ow ej i innych autorów. Sięganie po teksty pare- miologiczne stanowiło - i nadal stanowi - jedną z wypróbowanych i dość powszech
nie stosowanych reguł tworzenia dowcip
nych a zarazem pouczających tekstów dla dzieci. Zwłaszcza przysłowie często bywa
ło i nadal bywa substratem poezji dziecię
cej. Wokół niego fabularyzowane są zabaw
ne historyjki, które w głównej mierze służą wyjaśnieniu zatartego już przez czas lub też metaforycznego sensu przysłowia, z reguły dla d zie cka n ie ja s n e g o se m a n tyczn ie , w dużej mierze z uwagi na jed n ą z zasad funkcjonowania dziecka wjęzyku, którą Sta
nisław Barańczak określił jako zasadę „sło
wo równa się rzecz”2, a więc zasadę, która utrudnia małemu odbiorcy odczytyw anie homonimów i metafor. Toteż zabawne po
mysły, polegające na udosłowianiu znaczeń przenośnych przysłów i powiedzeń, zjakim i stykamy się w dziecięcej literaturze, apelu
ją do sfery wyobraźni i myślenia dziecka, stanowiąc zarazem źródło humoru. Funk
cja ludyczna splata się więc w nich z funkcją dydaktyczną w jej edukacyjnej postaci.
P arem iologiczne opow iastki Danuty Muchy wpisują się więc w usankcjonowany tradycjązam ysł literacki, jednakże stanowią zarazem zjawisko odrębne. I to nie tylko dla
tego, że pisane s ą prozą. Chodzi w nich bowiem nie tylko o tworzenie na kanwie przysłów, porzekadeł i powiedzeń typu:
w gorącej wodzie kąpany, kiszki marsza grają humorystycznych bajeczek, jak to czy
ni na przykład Wanda Chotomska w tomiku pt. D la c z e g o c ie lę o g o n e m m iele, ale przede wszystkim o poszerzenie świado
mości i kompetencji językowej dziecka oraz wzbudzenie u dzieci refleksji języko
wej. Książeczka w prosty i przystępny spo
sób objaśnia i wprowadza do języka dzieci szereg potocznych fraz i powiedzeń, które stanowią zarazem tytuły kolejnych opowia
stek. S ą to: Cudze chwalicie, swego nie znacie - sam i nie wiecie, co posiadacie;
Kradzione nie tuczy; Kto nie sieje ten nie
zbiera; Kto p o d kim dołki kopie, ten sam w nie wpada; Mądrej głowie dość dwie sło
wie; Niedaleko pada jabłko od jabłoni; Pę
dzić na złamanie karku; Podobne ja k dwie krople wody; Potrzeba matka wynalazku;
Słoń na je ża (strzyc się na je ża ); Szukaj igły w stogu siana; Szukaj wiatru w polu;
Twardy orzech do zgryzienia; Tyle, co kot napłakał, Ucz się i pracuj, a dojdziesz do celu; Wszystko dobre, co się dobrze koń
czy; Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miar
ka. Nie są to jednakże wszystkie powiedze
nia i porzekadła, z którymi dziecko zetknie się, czytając tę książeczkę. W treść powia
stek wplecione są nadto jeszcze inne zwro
ty, wyeksponowane w tekście poprzez wy
tłuszczenia. i tak pierwsza historyjka zawiera dodatkowo następujące powiedzenia: nie chwal dnia o poranku, do odważnych świat należy, wszystko dobre, co się dobrze koń
czy. W kolejnych - natrafiamy między inny
mi na zwroty potoczne: obróść w piórka, walczyć z wiatrakami, kradzione nie tuczy, płakać krokodylim i łzami, rade nie rade, grać pierwsze skrzypce, szukać gruszek na wierzbie i inne.
„Odkodowywanie” znaczeń tych przy
słów i powiedzeń w oparciu o zamieszczo
ne w książeczce opowiastki może być na
w e t d la p rz e d s z k o la k ó w p a s jo n u ją c ą zabawą, ponieważ ich wyjaśnianiu służą proste sfabularyzowane historyjki z życia zwierząt, ożywionych przedmiotów i zjawisk atmosferycznych. Pozwalają one nie tylko poznać i zrozumieć znaczenie przenośne przysłów, ale też przyswoić i utrwalić nowo poznane zwroty i powiedzenia. Zostały one bowiem nie tylko wyeksponowane w tytula- turze opowiastek, ale podporządkowano im treść historyjek, a dla utrwalenia powtarza
ne są w języku narracji i dialogach. Można by zatem mówić o celowym zmetodyzowa- niu tych opowiastek, które dostarczają po
średnikowi, na przykład nauczycielowi, spo
ro materiału do podjęcia z dzieckiem roz
mowy na ich kanwie. Opowiadane dzieciom historyjki wskazują przy tym wyraziście, jak nieznajomość języka utrudnia komunika
cję i może być powodem rozlicznych nie
porozumień i niepowodzeń. Otóż w jednym z opowiadań Mróz, za radą Słońca, „szuka wiatru w polu”, pojmując ten zwrot dosłow
nie, podobnie jak bez rezultatu szukał mi
nionego zachodu słońca. Brak znajomości p odstaw ję zyko w ych je s t w ięc źródłem kompromitacji bohatera, a cała historyjka stanowi dla dziecięcego odbiorcy swoistą przestrogę i jest zarazem czynnikiem moty
wującym do wysiłku nad poznaniem idio
mów w języku ojczystym, by takich kompro
mitujących sytuacji uniknąć.
Wszystkie zamieszczone w książeczce historyjki łączy jedno - podporządkowane są nadrzędnemu i wyraźnemu celowi, to jest wprowadzaniu dziecka w niuanse wła
snego języka, wzbogacaniu jego wyobraź
ni językowej, poszerzaniu językowych do
ś w ia d c z e ń i w z b u d z a n iu re fle k s ji nad językiem polskim w ogóle. Apelują nadto do myślenia abstrakcyjnego i je rozwijają, zmuszając dzieci do wysiłku intelektualne
go, bez którego nie sposób znaleźć klucza do odczytania sensów tych opow iadań i zrozumienia znaczeń nierzadko już archa
icznych zwrotów i powiedzeń.
A jak można by sklasyfikować omawia
ne tu teksty z perspektywy genologicznej?
Są to - jak je określa sama autorka - opo
wiastki, a więc małe opowiadania. Zminia
turyzowana nazwa gatunkowa jest trafna dla tych n ie w ie lk ic h o b ję to ś c io w o te kstó w o wyraźnych cechach bajeczki współcze
snej. Bohater tych opowiadań jest bohate
rem subdziecięcym, co pozwala wyznaczyć w iek^dbiorcy. Pojawiające się postacie to s p e rs o n ifik o w a n e z w ie rz ą tk a , z ja k im i
71
dziecko poprzez literaturę styka się bez mała od niemowlęctwa: motylek, zajączki, w ie
w ió rk i, s z a ra p o ln a m y s z k a , w ró b e l i papuga, ale też zwierzęta znacznie bar
dziej okazałe i egzotyczne, takie jak nie
dźwiedź, krokodyl i słoń. Obok nich poja
w ia ją się te ż inne o żyw io n e p o sta cie : Słońce, promyczek Mniamniuszek, Mróz, Śnieżynki, W iatr (Zefirek i W iatr Halny), W i
sienka, a nawet przedmioty martwe, takie jak pieczarka czy smyczek, który koniecznie chciał grać pierwsze skrzypce. Mimo, iż hi
nia ułatwia młodym odbiorcom percepcję treści, gdyż sprzyja zaistnieniu mechanizmu identyfikacji z rów ieśniczym i postaciam i
„dziecięcymi”. Pojawia się też szkoła, a więc środowisko bliskie dziecięcemu doświad
czeniu.
Pomimo, że rzeczywistość jest odre
alniona, świat przedstawiony nosi w yraź
ne znamiona współczesności, którą wyzna wróbla do obejrzenia filmu video, a w kilku opowiastkach bohaterowie posługują się te le fo n e m k o m ó rko w ym , co w ca le nie idzie w parze z ich dojrzałością językową.
Co więcej, poprzez kontrast z tym symbo
lem nowoczesności silniej zaznacza się ich nieświadomość, a nawet bezradność ję zykowa. W wykreowanym przez autorkę u b a śn io w io n ym św iecie, któ re g o p rze strzeń w ypełniają znajome i bliskie dziec
ku elementy rzeczywistości, czuje się ono dobrze i bezpiecznie, co pozwala założyć,
że zamierzone przez pisarkę cele dydak
tyczne w zakresie w ychowania językow e
go zyskują na skuteczności.
Prezentowane tu powiastki paremio- lo g iczn e D anuty M uchy s ą pom ysłow e i cenne z teleologicznego punktu w idze
nia. P osiadają oczywiste walory dydakty- czno-poznawcze, ale też - co warto pod
kreślić - respektują podstawowe zasady tw orzenia lite ra tu ry dla dzieci, lic z ą się z kryterium psychologicznym i uw zględ
niają reguły dziecięcego odbioru. S ą krót
kie, nastawione na dzianie się, toteż nar
racja w spiera się na żyw ych dialogach, które dynam izują poszczególne opowieści.
Repliki z reguły m ają charakter em ocjo
nalny, o czym św iadczą liczne wykrzyknie- nia, pytajniki i w ielokropki (na przykład w opowiadaniu pt. Słoń na jeża). Nieraz s ą zabawne, żartobliw e, oparte na grze słów, np. odsłoń, słoniu, słońce, co sprzyja głębszej refleksji dziecka nad słowem, jego morfologią, sem antyką i fo rm ą fonetycz
ną. Język opowiadań jest obrazowy, pla
styczny i nie pozbawiony walorów poetyc
kich, które szczególnie uw idoczniają się w opowiastkach Kto nie sieje, nie zbiera;
Szukaj wiatru w polu. W szystko to spra
wia, że książka może stanowić pożyteczną lekturę dla dzieci starszego okresu przed
s z k o ln e g o (5 - 7 la t) o ra z dla u c z n ió w z etapu wczesnoszkolnego (7 -1 0 lat) jako cenna, zręcznie odwołująca się do dzie
c ię ce g o sposobu m yśle n ia i d zie cię ce j wyobraźni, pomoc w edukacji polonistycz
nej, zwłaszcza językowej.
P o d k re ś la ją c w a lo ry o m a w ia n e j tu książeczki, warto też zwrócić uwagę na fakt, że zgodnie z przysłowiem cudze chwalicie, swego nie znacie... autorka poprzez taki zamysł literacki kieruje uwagę dzieci (i nie tylko dzieci!) na bogactwo języka ojczyste
go w czasach dość powszechnej mody na
angielszczyznę. Podkreśla tę wartość ksią
żeczki autorka interesującego wstępu do omawianej publikacji, W ioletta Bojda, za
uważając trafnie, że Przywołanie dawnych powiedzeń, p o w ró t do korzeni polszczy
zny w czasach, kiedy ona się wycofuje, uni
ka konkurencji, nie chce nazywać nowych rzeczy i kolejnym komputerom, proceso
rom, short komunikatom, shopom czy ma
gazynom pozw ala przyjm o w a ć a n g lo ję zyczne nazwy, je s t szcze g ó lnie ważny.
Tego rodzaju inicjatywa staje się bowiem g w a ra n te m u trz y m a n ia o d rę b n o ś c i w „św iecie bez g ra n ic”, który lada dzień stanie się rzeczywistością. Bo ja k inaczej utrzymać własną tożsamość? Tylko ję zyk może nas uratować...
I na koniec dodajmy, że książka jest bardzo starannie wydana, opatrzona w spo
mnianym wstępem, który stanowi jej me
rytoryczne omówienie, a przede wszystkim - co dia dziecięcego czytelnika jest nie tyl
ko niebagatelną zaletą, ale wręcz podsta
wowym wymogiem - bogato ilustrowana przez absolwentkę Akademii Sztuk Pięk
nych w Łodzi, Joannę Hrk, której sylwetkę wydawca dyskretnie czytelnikowi przybliża.
Książka dla dzieci bez ilustracji obyć się nie może. Rzecz w tym, czy ilustracje „na
dążają” za tekstem, czy go dzieciom uprzy
stępniają, czy respektują dziecięcy typ w y
obraźni i na ile wyobraźnię tę kształcą.3 P ro p o z y c je p la s ty c z n e z a m ie s z c z o n e w k s ią ż c e D a n u ty M u c h y w y d a ją się uw zględniać w szelkie kryteria staw iane dob re j ilu s tra c ji skie ro w a n e j do dzieci.
Spełniając wymogi realizmu i posługując s ię ż y w y m i c ie p ły m i b a rw a m i, co w percepcji dzieci młodszych ma ogrom
ne znaczenie, jednocześnie ich autorka operuje skrótem , sym bolem , stylizacją, częściowo deformacją, a w ięc apeluje do myślenia dzieci i rozwija zarazem ich smak
plastyczny i poczucie estetyczne. To jest grafika otwarta zarówno na myślenie, jak i na w yo b ra źn ię dzie cię ce g o odbiorcy.
Mamy zatem do czynienia z bardzo poży
teczną książką i profesjonalnymi, pobudza
jącymi wyobraźnię dziecka ilustracjami. Co prawda wolałabym prezentowane tu opo
wiastki czytać w mniejszym, to jest bardziej przyjaznym formacie, który nie kojarzyłby się dziecku szkolnemu z zeszytem ćwiczeń, ale to ju ż kwestia gustu.
1 D. Mucha: Przysłowia, porzekadła i po
wiedzenia w opowiastkach. Piotrków Trybunal
ski 2003, s. 45.
2 Por.: S. Barańczak: Język dziecięcy a poezja dia dzieci. [W:] Poezja i dziecko. Red.
H. Skrobiszewska. Poznań 1973, s. 40-62.
3 Zagadnienie ilustracji dla dzieci omawia:
I. Słońska: Psychologiczne problemy ilustra
cji dla dzieci. Warszawa 1977.
opowibstkacl
73