Niewiele osób pamięta, iż Julian Tuwim publikował w latach 1951-1952 w „Proble
mach” ciekawostki dotyczące kultury lite
rackiej lat przeszłych. Ciekawostki te miały walor niezwykły, ukazywały pokłady naszej kultury, które zazwyczaj omija szanujący się historyk literatury. Bo też i wartość estetycz
na owych przekazów jest rozmaita; od w y
sublimowanych utworów literackich, poprzez rzemieślnicze imitacje dzieł wybitnych twór
ców, po zwyczajne, niemal grafomańskie rymowanki. Wszystkie one są także świa
dectwem swoich czasów. A to, że były dru
kowane... Mój Boże.
Tuwimowy zbiór ukazał się nakładem
„Czytelnika” w tomie zatytułowanym Cicer cum cauie czyli groch z kapustą. Panopti
cum i archiwum kultury, w opracow aniu Józefa Hurwica.
Z serii 2 (Warszawa 1959) przypomi
namy Małą antologię wierszyków dla dzie
ci z roku 1881 (s. 108-110) oraz fragm ent wiersza Michaś i zupa (s. 169-171).
O czyw iście nie je s t kw estią najważ
niejszą przywołanie raz jeszcze owych frag
mentów znalezionych i ogłoszonych przez znakomitego poetę, którego 50. rocznicę śmierci w tym roku obchodzimy. O wiele ciekawsze i ważniejsze jest to, iż ow ą Małą antologię wierszyków dla dzieci wzboga
cają wspom nienia wielkich uczonych kra
kowskich, ludzi będących w ie lką nauko
w ą legendą: chemika - Tadeusza Estrei
chera oraz polonisty - Ignacego C hrza
now skiego, autora pow szechnie znanej Historii literatury niepodległej Polski, pod
ręcznika dla młodzieży szkół średnich, w y
dawanego od początków XX stulecia po czasy nam bliskie. N iezw ykłość trudnej, wręcz tragicznej sytuacji, w jakiej znaleźli się uczeni i rozmowa o lekturach z dzie
ciństwa; zderzenie współczesnej, bezna
dziejnej rzeczyw istości z krainą „rajskiej ułudy” buduje inny jeszcze w ym iar owego prostego, naiwnego i jakże typowego wier
sza o Michasiu.
Ale historyka literatury uderza jeszcze coś innego, to samo, co zaskoczyło i Julia
na Tuwima - przywołajmy słowa poety -
„tytuł tej strasznej książeczki”. Owa „histo
ria bardzo sm utna” - to jeden z najbardziej konwencjonalnych tytułów literatury popu
larnej, którą tworzyli nawet najwybitniejsi pi
sarze w całej Europie, również i w Polsce.
Dość jedynie przypomnieć Biernata z Lublina (Historia barzo miła i w esoła... o Szczęściu), Bartosza Paprockiego (Historia bardzo pięk
na i żałosna o Equanusie królu skockim ...), Hieronim a M orsztyna (H istoria ucieszna o zacnej Królewnie Banialuce). Jednakże epitet „smutne” zawsze, od stuleci był po
świadczeniem żywiołu dydaktycznego ujaw
niającego się w owych dawnych opowie
ś c ia c h . P o u c z e n ia p rz e k ra c z a ją c e g o granicę literackości w kierunku realności.
★ * *
Czesia z Kazią są wciąż grzeczni (!) I posłuszni, i serdeczni,
Do nauk się przykładają, Za co wszyscy ich (!) kochają.
Znam pewną taką panienkę, Co wciąż plami swą sukienkę, A za to, że odzież brudzi,
Wstyd ją (!) wszedłszy między ludzi.
Gucio się nie lękał ni trudu, ni znoju, Siedział najspokojniej i w ciemnym pokoju,
Poszedł w każde miejsce bez świecy, choć w nocy.
Nie bał się niczego, nie wzywał pomocy
I chodził po dworze, choć gromy huczały.
Jaki był Gustawek? - Gustawek był śmiały.
Gryzł zębami orzeszki nierozważny Władek.
- Nie należy tak czynić, od tego jest
dziadek-Powiedział Nauczyciel. On robi wciąż swoje,
Chrup, chrup, chrup - a wtem ząbek pęknął mu na dwoje.
Znałem takiego chłopczyka, Co wciąż udawał konika, Tupał, wrzeszczał, brykał, skakał, Aż się na końcu rozpłakał,
Takimi to ohydnymi głupstwami stra
szono nieszczęsne umysły dziadków, pra
dziadków, babć i prababć dzisiejszych czy
telników naszej bogatej literatury dla dzieci!
Z w racam y się do C zytelników Tego Działu z uprzejm ą prośbą o przesłanie nam pewnego wierszyka z tegoż okresu. Dru
Wszystko, bo nie chciał Słuchać mamusi.
Kto nie zje zupy, Ten umrzeć musi.
23
Julian Tuwim:
MICHAŚ I ZUPA
Na nasz apel w sprawie wiersza o Mi
chasiu i zupie (patrz s. 110) odezwało się przeszło 20 Czytelników Tego Działu - do
wód w ielkiej popularności, ja k ą się nie
gdyś to makabryczne w ierszydło cieszyło, i nadal, już jako legenda, cieszy. C ieka
wym zjawiskiem je st rozpiętość w ieku na
szych informatorów: jest wśród nich uczen
nica klasy V szkoły podstawowej Terenia W ierzbiańska - i je st czcigodny prof. Ta
deusz Estreicher, syn wielkiego B ibliogra
fa, Karola - na pewno od Tereni nieco starszy.
O ddajem y głos prof. E streicherow i:
Dobiega właśnie 12 lat, gdym zamknięty w celi więziennej we W rocławiu, w drodze do Sachsenhausen, siedział tam wraz z 19 innymi kolegami, m.in. Nitschem, Pigoniem i Chrzanowskim. Pewnego razu zgadało się 0 książkach dla młodzieży; okazało się, że mam z Chrzanowskim niemal identyczną lekturę młodzieżową. A gdy zeszła mowa na „Złotą różdżkę”, zaczęliśmy na wyścigi mówić całe ustępy z niej; Chrzanowski bo
wiem pamiętał ją jeszcze lepiej niż ja (...) Kto jest autorem oryginału, tego obecnie nie pamiętam; był to pewien lekarz niemiec
ki - psychiatra, jeśli się nie mylę, który wydał książeczkę z ilustracjami barwnymi, g d z ie ś w p ie rw s z e j p o ło w ie X IX w. połowy wieku, tak że książka wyszła nakła
dem B. W. W olffa w 1858 r. w Petersburgu 1 doczekała się wielkiej ilości wydań (...) Ilustracje naszej książeczki nie są bynaj
mniej ko p ią ilustracji niem ieckiej; kto je wykonywał, nie powiedziano na tytule; na
niektórych ju ż od pierwszego rzutu oka w i
dać charakter utw orów Kostrzew skiego, kilka z nich je st nawet podznaczonych ini
cjałami F. K., ale i te, które nie są podzna- czone i nie przypom inają Kostrzewskiego, s ą widocznie utworem polskiego rysowni
ka, czego dowodem jest kilkakrotne nary
sowanie rogatywki jako nakrycia głowy czy to chłopca, o którym się opowiada, czy też osoby ubocznie należącej do akcji. Jakieś 40 lat temu wyszło zupełnie inne wydanie
„Złotej różdżki”: zamiast staroświeckich bie- d e rm a ye ro w skich ob ra zkó w I w ydania, rysunki są jednobarwne, przez Bartłomiej- czyka, jakoby bardziej nowożytnie artystycz
Tyle prof. Estreicher, któremu przesy
łam y serdeczne podziękowanie za Jego interesujący list.
A oto i sam wiersz:
Historia bardzo smutna o chłopcu, który nie chciał jeść zupy
Michał był tłusty, zdrów najzupełniej.
Z buzią okrągłą, ja k księżyc w pełni, Jędrną jak orzech, śliczną, rumianą, Jadł i pił wszystko, co na stół dano.
Raz gdy mu zupę stawia służąca, On stąd ni zowąd talerz odtrąca, Mama go łaje, a Michał w sprzeczki:
„Nie chcę i nie chcę ani łyżeczki!
”Nazajutrz Michał tak schudł niebożę, że go nikt w domu poznać nie może.
Dają do stołu, on znowu w sprzeczki:
„Nie chcę jeść zupy ani łyżeczki!”
Na trzeci dzionek - bieda, nie żarty, I schudł, i osłab Michaś uparty.
Lecz znów przy stole krzyki i sprzeczki:
„Nie chcę jeść zupy ani łyżeczki!”
Nie słuchał starszych, rzecz bardzo brzydka!
W czwartym dniu Michaś wychudł jak nitka,
W piątym coś w piersiach i w gardle dusi;
Kto nie je zupy, ten umrzeć musi.
Tak też z Michasiem! byt zdrów i tłusty, Pięć dni grymasił, umarł na szósty.
(Historia bardzo smutna o chłopcu, który nie chciał jeść zupy)
Tytuł tej strasznej książeczki kojarzy nam się z popularnym starodawnym czte- rowierszem, umieszczanym przez o.o. je zuitów w wydawanych przez nich elemen
tarzach:
Różdżką Duch Święty dziateczki bić radzi, Różdżka bynajmniej zdrowiu nie zawadzi, Różdżka napędza rozumu do głowy, Uczy paciorka i broni złej mowy.
Na zakończenie jeszcze jedna informa
cja: z ogłoszenia w „Kurierze Świątecznym”
(1864, nr 61) wynika, że anonimowy autor Z ło te j R ó żd żki napisał rów nież i w ydał w roku 1864 w Petersburgu Wędrówkę do krainy baśni i bajek, Zwierzęta ja k dzieci i Nowe zwierzęta ja k dzieci (wszystko z ko
lorowymi rycinami wg rysunków C. Rein- hardta).