PIEŚŃ T R Z E C IA ,
---»®~»j---I.
Jaz em p o w ie d z ia ł, że inię los tak z g n ę b ił; Jażctn p o w ie d zia ł, że czas tak oziębił
Serce me szronem starości:
Z e nic śmiem śpiewać bóztw a, co udziela Barw najświetniejszych marzeniom Minstrela,
Z e nie śmiem śpiewce miłości?— INic, n i c ! — dopóki w piersiach bije serce,
Póki clioe je s z c z e w ostatniej iskierce T l i zapał w ie s zc ze g o d u c h a :
60 OSTATNIEGO MINSTRELA. Na samą wzm iankę św iętego imienia, Serce się musi obudzić z uśpienia,
Natchnienie iskrę rozdmucha!
II.
Miłość w pokoju, Stroi flet pasterzy; Miłość śród boju,
K rzep i miecz rycerzy. Miłość w pałacach, Na ucztach p r z e w o d z i; W ch atach , po pracach, Znój rolnika słodzi. Ludziom nagradza T r u d ziemskich pado łów ; W niebie je j w ładza, Jest szczęściem A n io łó w . D zielona w zajem ,
Niew inna z ufnością, Ś w iat czyni rajem,
PIEŚŃ TRZECIA. 61
III.
O niej , jak siedzę, p o ch y liw s zy g ł o w ę , Diuna! L ord Kranstou jadąc przez d ą b ro w ę , I w myślach z A n n ą przedłużał r o z m o w ę .— W tem K arzeł nagle św isnął i z a w o ła ł,— Lord spojrzał w g ó r ę , lecz ledw o co zdołał Spuścić p r z y łb ic ę , j u ż prosto nań z boku, O lb rzym nie rycerz gnał z kopią w toku. Koń był spieniony, okryty k u r z a w ą , Zbroja rycerza przyćmiona rdzą k r w a w ą ; Sam chw iał się w łę k u , i tak się zdaw ało, Z e musiał nie spać i jechać noc całą. Nie spał i jech a ł — i nie dbał o sen; Bo tym r y c e rz e m , b y ł sam D e l o r r a i n c .
I V .
A le wnet znikły i ślady znużenia, O dy błyskający z niegęstycli drzew cienia, U jrzał hełm z d a ła , i poznał po godle : , , B r o ń się, bo zginiesz! ” zaw ołał tuż w podłe.— Kranston się raźnie umocnił na siodle —
G2 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTUELA. [ b y ł to widok godzien oczu Barda! — G roźne pytanie i odpowiedź harda, D a ły znak boju .— O badw a ich konie, Jakby dzieliły n ie n a w iś ć , co płonie W sercu icb panów, parskały i rźałv, B z c k lb y ś patrzając, źe się ośmielały
K u przeczuw anej potrzebie;
G d y tocząc niemi między rzadkim gajem, Jeden i drugi szukali nawzajem
K o rzyś ci miejsca dla siebie.
y.
Kołem harcował ltoń dzielny Barona, O n się po m od lił, westchnął pokryjom u: M odlitwa była do je g o Patrona,
W estchnienie było do A n n y z Branksomu. D c l o r r a i n c zamiast westchnień i modlitwy Z g rz y ta ł zębami z przew ło k i gonitw y, I zw a r łs z y k o n ia , w prost pędził do bitwy. O ! w idzieć b y ł o , gdy w p ę d z ie , z łoskotem Starli s i ę — cclio rozle gło się grzmotem.
PIEŚŃ TRZECIA. 03
V I .
D e l o r r a i n e z gniewem moc całą w y s ilił, Kranston się zachw iał i na wznał; pochylił. Dosiedział je d n a k ; pióra tylko w ietsze Z liity się je g o rozpierzchły na w ietrze, G d y w łócznia w roga, ja k maszt śród naw ały, 0 tarczę je g o prysnęła w k aw ały.
Silniej c z y trafniej w y m ie rz y ł snąć sw oję, B o przebił t a r c z ę , kolczugę i zbroję, 1 w piersiach w ro ga załamał źelczca.
Jeździec nic u p a d ł, lecz słabszy od je źd źc a K oń się z a t o c z y ł, i ja k martwe brzemię R u n ą ł, i pana pociągnął na ziemię.
Kranston w strząśniony gwałtownością ciosu, Kie w idział nawet przeciw nika losu.
VII.
L e cz gdy po chwili obaczyl leżących, Konia i j e ź d ź c a , w k rw i własnej broczących, Litość go zdjęła nad krew nym kochanej; K a za ł K arlow i opatrzyć mu rany,
O i PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. I w ie ź ć do zaniku, by go w z i ę ły straże, „ Ś p i e s z t y lk o , iloilal, i spełń co ci każę. „ M n i e chwila d ro g a , bom je szcze nie gotów „ I ś ć na.sąd Boski, by czekać na S k o ttó w .” :—
V I I I .
R z e k ł , i w c z w a ł dalej puścił się dąbrową. P a ź patrzał za nim potrząsając g ło w ą ;
Nic iniał on nigdy chęci do dobrego, L e c z rozkaz Pana b ył prawem dla niego. K ie d y w ię c zaczął oglądać ryc erza, X i ę g ę sterczącą ujrzał z pod pancerza. Z d z iw ił się m oc no , żc rycerz tak dzielny, Jeździ z siążkami ja k klecha kościelny; Potem, nie dbając źc ranny umiera, Chciał naprzód w iedzieć co xięga zawiera.
I X .
L e c z się z klamrami musiał biedzić długo: Co odpiął jedną, i chciał odpiąć drugą, P ie rw sza znów mocniej niż w przód zaskoczyła. Z g a d ł , żc je broni czarnoxięzka siła,
PIEŚŃ TRZECIA. 65
I że trud próżny, bo je j nie pokona B ez znaku k r z y ż a , ręka nieocbrzczona. L e c z znalazł sposób na sztukę szatańską:
K rw ią j e z ran je źd źc a potarł chrześcijańską; 1 gdy o tw o r z y ł, z u w agą głęb ok ą,
Trafił na r o z d z ia ł, j a k omamić oko r) : B y zw ie rz cz ło w ie k ie m , człek zdać się mógł
zw ierzem , Rycerz d z ie w ic ą , d ziew ica ryc e rze m : By sieć pajęcza w podziemnem więzieniu, Zdała się rzeźbą na złotem sklepieniu; Obronnym za m k iem , lada chaty strzecha, ¡Nawą ź a g lo w n ą , łupina z orzecha;
Słow em , by w ż y w y m c z y martwym przedmiocie, P o z ó r był inny, niż przedmiot w istocie.
X .
Karzeł się bardzo ucieszył z nauki,
Śmiał się, i w myśli snuł p rzyszłe sw e sztuki, I j u ż w y trz e sz c z ał w zrok na rozdział w tó ry : — W t e m wiatr z a ś w is ta ł, i policzek z góry
«6
PIEŚŃ
ostatniego minstrela.
Spadł nań jal; piorun 5— w zro k mu się zamro-czył,
Padł ja k n ie ż y w y i W kłąb się potoczył. P ow staw szy je d n a k , ogłuszony ciosem, „ N o , starcze, b i j e s z ! ” rzekł tylko półgłosem; ł choć ciekawość w rzała najgoręcej,
Do strasznej xięgi nic śmiał zajrzeć więcej : Której też klamry, straciw szy krwi p lam ę, Z n ow u jak przedtem zamknęły się same. W z i ą ł ją jednakże i ukrył w sw ej szacie.— Lecz zkąd p oliczek?— je że li spytacie, . Nic nie śmiem twierdzić :-r-ałe raz tak dzielny, Nic mógł pochodzie od ręki śmiertelnej *j.
X I .
Karzeł tymczasem, choć w b r e w sw ej ochoty, Do nakazanej zabrał się roboty.
Podźw ign ął konia, je źd źc a z ło ż y ł w łęku, I sam za cugle prow adząc go w ręku,
W i ó d ł wprost do za m k u ;— straż oczarow ana, W i d ziała t y lk o , źe w je żd ża w ó z siana.
PIEŚŃ TRZECIA. 07
On w s ze d łs z y w b r a m ę , rycerza w e zbroi, ¡Niósł aż do L ad y zaklętych podwoi,
i gdyby w nętrznych czarów się nie t r w o ż y ł, Na jć jb y łożu niechybnie go zło żył.
L ecz stanął w p r o g u , i niemiłe brzemię Podniósł nad g ło w ę i rzu cił o ziemię s— Bo ile razy miał porę po temu,
Z a w s ze cóś złego chciał zrobić każdemu 5 1 śmiał się d zik o , potrząsając g ł o w ą , G dy kre w z ran płynąć zaczęła na nowo.
XII.
W ra c a ją c , ujrzał w dziedzińcu na dołe, B aw iące samo, nadobne pacholę.
W p a d ł zaraz na m y ś l, by nie tracąc czasu, Z w ab ić je z sobą i uwieść do las u ;
I nie mógł w strzym ać dzikiego chycbotu, Myśląc co przez to nabroi kłopotu. Bo z ły czyn każdy był je g o ży w io łe m .— Zdał się w ięc dziecku chłopięciem wesolem , I wyniść z zamku nam ów ił je społem.
T u ż przy ich drodze przcdmostowa w arta, W id z ia ła tylko brytana i charta.
X I I I .
K a rz e ł sw ą zdobycz prow adząc przez n iw y, R ó żn e mu w lesie o biecyw ał d ziw y .
A ż g d y zab rnąw szy w głąb ciemnego gaju, P r z yszłi nad brzegi bystrego ruczaju, B i e g ży w e j w o d y zn iszczy ł nagle czary 3), I Karzeł w rócił do kształtu p oczw ary.
G d y b y w tćj chw ili śmiał iść za sw ą chętką, M ę c zy łb y d z ie c ię ;— lecz przypomniał prędko M oc je g o m a tk i, i bojąc się kary,
M usiał powściągnąć złośliw e zamiary. K rzy k n ą ł w ięc tylko na biedną dziecinę, I dał skok w g ó r ę , i zapadł w g ę stw in ę ; Głos przeraźliw y, ze śmiechem złączony, Z a b rzm iał: , , stracony! stracony! stracony!”
X I V .
D z ie c ię przelękłe nadludzkim widokiem, Nie śmiąc ni płakać, ni ru s zy ć się krokiem, ti8 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA.
PIEŚŃ TRZECIA. CO
Drżało ja k trzcina nad bystrym potokiem. ] gdy się wreście ozicrając w s zę d y , Chciało iść n a z a d , nieświadome kędy, Na każdy szelest d rz e w albo p o w ie w u , Karzeł nui zdał się w ysk akiw ać z k rzew u, I śmiać się śmiechem szyderstw a i gniewu. T a k coraz bardziej zbijając się z toru, Zamiast do z a m k u , szło dalej w z d łu ż boru; A ż usłyszało, z głębi dzikich ja r ó w ,
Gończe szczekanie m yśliw ych ogarów.
X V .
Głos bliżej, bliżej— aż tuż w ślady sarny, Z ziajany z g ę stw y w ypadł ogar czarny, 1 w znió słszy paszczę wietrzącą po tropie, R zu cił się obccs na bezbronne chłopię. Ryla to scena malowania warta:
Giły chłopiec w id zą c psa t y lk o , nie czarta, Poc zu ł w swein sercu godne ojców m ęztw o , I niepamiętny na niebezpieczeństwo,
70 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. Z tw arzą i okiem iskrzącćin oil gniew u, Plecam i tylko przyparł się ku drzew u, I gdy nań ogar j u ż zęby w y s z c z e r z y ł, Kijkiem co trzym a ł, tak zręcznie uderzył, Z e pies o d s k o c zy ł, stanął, grzbiet najeżył, I nie śmiąc kąsać, j u ż tylko zdałeka, S zczekał zajadle, czekając człowieka.
Jakoż w net, pełen zapału,
M yś liw ie c nad biegł, i psa g d y obaczył, M y ś lą c , że żw ierza grubego osaczył,
Podniósł luk jak b y do strzału.
W te m z drugiej strony glos zabrzmiał strze lecko :
„ I I o p , k o p , E dw ardzie! nic strzelaj, to dzie c k o ! ” —
XVI.
M ów ca po chwili ukazał się z ehróstu. Ł uc zn ik angielski, w ysokiego wzrostu; Krótki do kolan strój je g o zielony, Czapka z pióram i, w łos krągło strzyżony;
PIEŚŃ TRZECIA. 71
Na czapce św iecił k r z y ż , A n g lii znamię} Trąbka myśliwska w isiała przez ramię, Oszyta skórą w ilc z ą , a za pasem, Sajdak z strzałami obok z kordelasem. W ręku łuk trzymał, co o pięćset kroków, Jaskółkę umiał zrzuc ić z pod obłoków, I s m y c z , co grożąc gdy podniósł do góry, Pies, skomląc t y l k o , w arow ał z pokory.
X V I I .
Ł uc zn ik nic złego uie czyniąc dziecięciu, W silnem go jednak zatrzymał ujęciu, 1 uspakajał w sposób p rzyjacielski: Bo chłopiec w idząc strój jego angielski, Szarpał się stras zn ie;— a wtem też z kolei, Młodszy to w arzy s z, E d w a rd w yszedł z kniei. ,, Hop, kop!” — rzekł łuc zn ik:— , , patrz, zdobycz
nic marna; ,, Lepiej się może opłacić niż sarna.
„ P a t r z , ja k się sza rp ie!— ręczę bez zaw odu, , , Ź e to jest dziecię wysokiego rodu.
1
X V I I I .
— „ P e w n i e że je s t e m !— chłopiec krzyknął gro źn o —
„ B o jestem Buklej , i dziedzic Branksomu. ,, Puść mię !— bo będziesz ża łow ał za poźno; ,, P uść mię, powiadam, lub odw iedź do domu! ,, Bo g dy mię w ięzić chcesz, zbójco bez w s tyd u , ,, W s z y s c y Skoltow ic od E s k u do T w i d u , , , S zu k ać mię będą; i tu g d y przybiegą, ,, Zaraz cię z twoim i psem i k o le gą , „ M i m o tych w aszych i strzał i tych łukó w , , , K ażę powiesić na pastwę dla k ruk ów !” —
X I X .
— „ H o , bo, mój mały ! dzięki za chęć twoję! „ L e c z ja tak bardzo w ysoko nie kroję. „ A l e g d y w z ro ś n ie s z , bo! nasi strażnicy „ B ę d ą co mieli robić na granicy!—
„ T y m c z a s e m Lordck niech z nami pójść raczy, „ Lord P a c r ć ) rad będzie, gdy ciebie z o b a c z y .- *)
7-2 PIEŚŃ OSTATMEGO MUNSTRELA.
PIEŚŃ TRZECIA. 73
„ N o , cóż E d w ard zie! tęgi zucli z m ołojca?— „ N i c lada zdobycz jest syn je g o o j c a ! ”
X X .
R z e k i , i nie bacząc na krzyki dziecięce, Obaj z Edwardem w z ię li go pod ręce, I psa w o ł a j ą c , poszli nazad w knieje. L e c z próżne b y ły dziecięcia nadzieje, U słyszeć tentent pogoni z Branksomu:
Nikt tam nie w ie d z ia ł, że Baron znikł z domu. Bo Karzeł kończąc złośliw ą sw aw olę ,
Ptakiem do zamku pow rócił p rzez pole, W z i ą ł je g o postać i grał je g o rolę.— A le j a k ! — ludzie zachodzili w g ło w y , Zkąd mu tak nagle tak dzikie narowy! Na cały zamek w r z e s z c z a ł, gdy się baw ił, S w yc h to w a rzy s zó w b i ł , szarpał, p okrw aw ił. Jednego nawet omal nie zadławił.
Starszym się także p r zy k r zy ł nieskończenie: Z darł now ą suknię ciotce M agdalenie; R ycerzo m octu namięszał do w in a ; Staremu S y m h a l l , g d y stal u komina,
74 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTREL4.