Str. 247. w. 20. zamiast Mgłą się piorą czytaj Mgłą się pióra
— 265. w. 8. — ¡zbrojni rycerze czytaj ¡zbrojne rycerze
— 271. w. 14- — słabej ręki mej czytaj słabe ręki mej
W Tomic drugim.
Str. 4. w. 7. — 9. w. 18. — 30. w. 11. — 52. w. 4. — 58. w. 2. — 59. w. 15. — 61. w. 7.zamiast możesz czytaj możez — badać czytaj zbadać
— i w puszczę ciaśniny czytaj i w paszczę ciaśniny
— Bądź mi przynajmniej tęcz ^czytaj Świec mi przynajmniej tęczą — tajemnie wyznanie czytaj taje
mnic wyznanie — hasła posłyszą czyt. hasło posłyszą On w lewo, w prawo, i tnąc ścieszkę krwawą.
Popraio
On w lewo, w prawo, tnąc ścieszkę krwawą, Str. 109. w. 5. zamiast nie wiedziała czytaj nie wi
działa
— 161. w. 5 — Co błysko tylko, czytaj Co błysło tylko,
— 168. w. 13. — Wyrwą z mej duszy czytaj Wyrwę z mej duszy
W Tomie trzecim.
Str. 118. w. 13. zamiast młałażby czytaj miałażby — 128. w. przedostatni — w Iepiasz — wlepiasz — 144. w. 12. — Mądrością — Mądrością — 159. w. 18. — Ida — Idą — 171. w, ostatni — z brata — zbrata — 176. w. 14. — nieźli, — nieśli,
s a . © a a A t m ®
3s r a &
1
X I0
X I E« 0
E M W A R D A TOM CZWAUTY.J? i t i ń
£>êtatniEga ¿¡fèingtrel<i.
W I L N O . d r u k i e m J ó z e f a X a n a i h k l e s n ,1
8 4 2
.Pozwolono drukować pod warunkiem złożenia po wy drukowaniu cxemplarzy prawem przepisanych w Koni i te cie Cenzury. W ilno 1842 r. 10 Października.
JÓZEFOWI I JÓZEFINIE
H R A B I O \1
&
H
H
i
H
H
i
S
l
i
Z UCZUCIA I NA PAMIĄTKĘ PRZYJAŹNI,
POŚWIĘCAM
5
t . £ . €>.
PRZEM OW A AUTORA.
---gh©.<d
---Głównym
celem niniejszego poematu, jest
malowanie zwyczajów i obyczajów, panu
jących niegdyś na pograniczu między A n
glią i Szkocyą. Dzieje mieszkańców tych
okolic, prowadzących życie wpół pasterskie,
i wpół wojenne, i obok ustawicznych nie
zgod, napaści i wzajemnych łupieży, sza
nujących i zachowujących święcie ustawy i
obrzędy rycerstwa, przedstawiają muóstwo
wypadków, godnych być przedmiotem poe
zji. Przecież zamiarem Autora jest raczej
opisanie miejsc i obyczajów, niż ciąg i układ
opowiadanej powieścij uznał przeto za sto
sowne do swojego celo, przybrać dla swego
dzieła formę dawnych poetycznych Roman
sów, jako dozwalającą większej w tym wzglę
dzie swobody, niżby to z godnością
epiczne-V I I I
go poematu pogodzić się dało. Forma ta ma
jeszcze i tę zaletę, iż nie przeciwi się bynaj
mniej różnym przemianom miar wiersza,
z czego Autor często korzystał *). Wprowa
dzona też dziwność, oparta na podaniach
gminnych, mogłaby zdawać się dziecinną
w poemacie, uie mającym cecłi dawnej Bal
lady lub poetycznego Romansu.
Z tych to względów, Autor bladzie swą
powieść w usta daw nego Minstrela, ostatnie
go z tej klassy ludzi, który przeżywszy, jak
się przypuszcza, rewolucyą, która obaliła
tron Sztuartów, mógł już korzystać cokol
wiek z wydoskonalenia poezyi nowożytnej,
nie tracąc całkiem prostoty pierwiastkowych
swych wzorów. Sama rzecz powieści, dzieje
się około połowy X V I wieku, gdy wszystkie
p r a w ie
działające osoby rzeczywiście kwitnę-
ły. Akcya zajmuje trzy dni i trzy nocy.
*) AVłasciwośc tę tłom acz starał się też zacliować w przr kładzie. (Przyj). Tlómacza.)
O S T A T l T I S C
-0
i m r S T R S L A
p o
0
m a
W S T
Ę
P
Wi a t r był północny, droga daleka, Minstrcl był stary, slaby kaleka ; P ow ażn e lic e , włos je g o biały, W i d a ć , że lepsze dni kiedyś zn a ły; A r f ę , je d y n ą je g o osłodę,
D ź w ig a ło za nim pacholę młode. B y ł to ostatni z Szkockich Minstreli, Co ze czcią niegdyś w kraju słynęli, I głosząc dzieła p rzo dk ów ich sław n ych , Uczyli m ło d yc h, iść w ślady daw nych. L e c z się niestety ! w szystk o zmieniło : W sp ółbracia je g o śpią pod m ogiłą; O n, biedny tułacz w ojczystej ziemi, Chciałby ju ż tylko odpocząć z niemi.
4 W S T Ę 1>.
Ko cóż po życiu , p,dy w szystkie jego Młode uroki serce odbiegą?
Nie jemu teraz, na rączym koniu, Jak ptak swobodnie Iiasać po błoniu; N ie jemu te r a z , acb ! j u ż nie jem u,
P ożądanem u, szanowanemu,
W zam kach , na u cztach , śród koła gości, Ś p ie w ać cześć m ę z t w a , urok miłości, I w sercach m ężów budząc w zru szen ie, Z oczu piękności czerpać natchnienie !
W Szkocyi teraz wszystko inaczej: A n i tych b iesiad, ni tycłi słuchaczy. Z starymi ludźm i, zniknęły w s zę d y , Stare z w y c z a j e , stare o b rz ę d y ;
Przychodzień z ciężkiem berłem w praw icy, Na Sztuartowej zasiadł stolicy;
M roczny fanatyzm , grożąc pochodnią, Pieśń i wesołość mieni bydź zbrodnią. W z g a r d z o n y ś p ie w a k , płonąc od sromu, M usi iść ż e b ra ć , z domu do domu, I dla mollochu arfę s w ą stroić,
W S T Ę P.
Szedł, ¡¡(łzie z śród cienia dębu i św ierku, W z n o s z ą się błyszcząc w ie że N e w e r b u . Bard zw ró cił ba nim posępne oho,
W spom niał sw ą przeszłość, westchnął głęboko; Spojrzał dohola,— lecz nigdzie innej
¡Nic było niższej strzechy gościnn ej.
Drżącym w ięc brobTem przez most z w o d o w y , Szedł bu podwojom bramy zam kow ej,
Której żelazne rygle i brony, Odbiły nieraz szturm rozpędzony, Lecz w której zaw sze stojąc na straży, Ducli gościnności witał nędzarzy.
X iężn a przez okno starca ujrzała *j: W ło s je g o biały, postać nieśmiała, W z b u d z iły litość; — rzekła paziowi, By go z czcią spotkać w yszli domowi. Bo choć tak można, z krwią Królów hli/.ka, Znała i ona losu igrzyska,
(idy kochająca, w lat sw yc h zaraniu, Z dziką rozp a czą , przy rusztowaniu
’) Anna, córka Franciszka S k o tta, L orda Bucclcucli, a wdowa poXięciu Jakóbie M onniouth, seiolyni w r . 1685.
ti W S T Ę P. L ub eko m ę ża , próżno na wroga W z y w a ł a pomsty ludzi i Bog a.
G dy zmordowane w ę drow ca siły, Skromnym posiłkiem nieco o ż y ły ,
A widok c h ę tn e j, dworskiej w zględności, W z b u d z i ł w nim pamięć lepszej przeszłość Z dawno doznanem czuciem wesoła, Zapłonął w duszy ogień ininslrcla.
Zaczął w ięc praw ić o przodkach X ię żn e j, Go był za rycerz dziad jej potężny *), Jak gromił w ro g ó w , jak w kraju słynął, J a k , św ieć mu P a n ic , ojciec je j zginął. D o d a ł, żc je s z c z e z d aw niejszych dziejów , W i e różne cz y n y wielkich B u k lc jó w j I gdyby X i ę ż n a , przez w zgląd na treści, Chciała posłuchać starca powieści,
Choć dłoń mu skrzepła, choć głos oniemiał O n — i dła czegóż wyznaćby nic miał?— On czuje w sobie dość je s z c ze ducha, B y śpiew zanócić godny jej uchu.
W S T Ę P . 7
Chętnie spełniono skromne żądania, Paź go do X ię żn e j zaw iódł mieszkania. L ecz skoro w stąpił w ginach jej wspaniały,
Gdzie z nią je j dworskie damy siedziały, Moźeby raczej w olał o dm ow ę;
T a k uczuł w sobie w zruszenie no w e , T a k mu się nagle w myślach zmąciło, W s z y s t k o co te r a z , co dawniej b y ło : Ż e gdy sam w sobie upokorzony, Chciał dobyć z arfy dawne jej tony, U c z u ł , że palec moc sw ą straciły, Którą nadaje wiara w sw e siły.
X ię ż n a odgadła co się w nim działo, A w ię c nie rażąc zbytnią pochwałą, W słowacłi jednakże miłych dla ucha, Dodała serca, zagrzała ducha,
A ż strony, które trącał powoli,
Zabrzmiały w szystkie w ton je g o woli. W tedy rad z siebie o zw a ł się śmielej, Z e pomni powieść dawnych Minstreli, Której j u ż w życiu s n e m pouiżonćm, N ie miał nadziei śpiewać przed
zgonem.
s W S T Ę P .
Ii o 11 i <* dla {>iii i iiu pieśń la złożona,
JLeez ilia Dam w ie lk ic h , <!|a Panów grona; Sam ją przed Królem śpiewał za młodu, JNa jednej z świetnych nezl H olyrodu; Pieśń tę po w tórzyć chciałby w tej dobie, INótę jej tyli,o przypomni sobie.
1 zw olna ręki) wodząc po slrónaeli, Coraz to w innyeli przebiera tonach; I u czole widać walkę z pam ięcią, Klórćm raz po raz wstrząsał z niechęcią. A ż gdy raz zbudził znajome brzmienia, T w a r z zajaśniała blaskiem natchnienia, D u ch w oku starca zaiskrzył miody, D z i w n y rumieniec oblał ja g o d y ,
1 harmonijny, choć w miarach zmienny, R o zle g ł się odgłos pieśni wojennej. M ie js c e , słuchacze, dola żebraka, W szyslko zniknęło z myśli śp ie w aka; Zimna nieufność w sercu zbolałem,
Nagle przed wieszczym pierzchła zapałem; I tak , gdy w s zy s c y w krąg oniemieli, N ócił ostatni z. Szkockich Miustrcłi.
PIEŚŃ PIERWSZA.
---
-O---I
Um il k ł w B r a u k s o m g w a r biesiady ’ ) D o tajemnych komnat gmachu
Samotna odeszła L a d y ;
D o komnat, których drzw i potężne czary Tajemniczem i zamknęły słow am i:
iNiLlljy i cli w s p o m n i e ć b e z s t r a c h u , P o w tó r zy ć n i e ś m i a ł bez kary;— Je zu s 3 Ia r y a, z m i ł u j s i ę nad nami! Mikt oprócz L ad y , i za skarby ziemne, Mie śmiałby wstąpić w te progi tajemne.
Ul PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTHELA.
II.
W biesiadnej sali gw arliw a drużyna W krąg się wielkiego skupiła komina; A lb o pod ręce w zdłuż d io d z i e pospołu, Ciągną rozm ow y zaczęte u stołu.
Na potrząśnionych gałężmi kamieniach, Śpią psy m y ś liw e , i w sennych marzeniach, Zdają się ścigać jelenie śród boru,
Z T e w i o t - s t o n u do puszcz E s h d a
1
- m o r u .III.
D w ud zie stu dziewięciu szlachetnych rycerzy, W c i ą ż w zamku Branksomskiin gościło; D w ud zie stu dziewięciu w bogatej odzieży,
Na rozkaz ich paziów s łu ż y ło ;
Dw udziestu dziewięciu kouiuszćj młodzieży Kumała ich w stajniach karmiło; A w s z y s c y w a le c z n i, o jc z y z n y nadzieja, A w s zy sc y są krew n i Hrabiego Bukleja.
riE S Ń PIERWSZA. U
I V .
Dziesięciu z nich w kolej , na p ierw szy znak trw ogi,
G otow ych co chwila do boju lub drogi, Z orężem u pasa, z ostrogą u nogi,
W dzień i w nocy nie zrzuca zhroicy 5 Na sw ycli tw ardych puklerzach, W nierozpiętych pancerzach, C h w ilę ledw o snu dadzą źre n icy;
W rękawicach ze stali Za stół nawet siadali, W i n o pili przez kratę przyłbicy.
V .
Dziesięciu gierm ków w praw ionych do broni, T r z y m a przed gankiem kopijc r y c e r z y ; Trzyd zieści zbrojno osiodłanych koni, Dziesięciu w rękach w o d zi m asztalerzy; K ażdy koń z kitą piór strusich u skroni, Za każdein siodłem b uzdygau się j e ż y ;
12 PIESA OSTATNIEGO MINSTRELA.
Sio innych w stajniach zostaje się w domu : — Talii jest zw y c za j na zamku Branksomu.
V I .
Dla czegóż te konie pod siodłem tak stoją? Dla czego rycerze czuw ają pod zbroją?— C z u w a j ą , by w porę brytanów szczekanie, B y w porę posłyszeć strażników w o ła n ie 5 B y zdała nad cbinurą k u rz a w y wzniesiony, Św iętego Jerzego krzyż dojrzeć czerw on y*); B y w' porę pośpieszyć i bronić sw yc h właści, P rzed Skropem, lub Percyni,w sław ionym z zdrad
tylu,
ł nie dać się ubiedz Howarda napaści, Z W a r k w o r t u , z N a w ' o r t 11, z pięknego
K a r 1 i 1 u . V I I .
T a k i jest zw y c za j na zaniku Branksomu.— Mężni rycerze bronią go i strzegą:
L ecz o n , pan zamku, w ódz B uklcjów domu! Miecz je g o straszny jak łyskanie gromu,
R d z e w ie je nad grobem jego. Rok ledwo upłynął
Jak L ord W a lt e r zginął : ), G d y nic syt k r w i bratniej i mordu,
N iezgodę na nowo, S tr a s z liw ą , dom o w ą,
Rozniecił K . a r r , Rarou z C e s s f o r d u . G dy lud z nad granicy
Pierzchał ku stolicy,
G dy Edym burg nawet krwią sp ły n ą ł5 T a m w dymach pożogi,
Lord W a lte r bez trw ogi, Broniąc sw oich w a lc z y ł i zginął.
V I I I .
A c h ! c z y ż pobożność serca pysznego, G niew i nienawiść ukoi?
C z y ż miłość k raju , miłość bliźniego, Dom ow ą w ojnę rozbroi?
l i PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTREI.A. ]\ie!— próżno razem w pielgrzymim stroju
D o miejsc cudow nych szli w s zęd y 3 ); P różno za dusze poległych w boju,
W s p ó ln e sprawiali oh rzędy.
Póhi w C c s s f o r d z i e włada dom Karrów Bul;lej w E t r y f c u p r ze w o d zi:
P o ty zawziętość o dw ieczn ych s w aró w , Z pamięcią r z e z i , klęsk i pożarów ,
Z ojca na syna przechodzi.
I X .
L u d w o jo w n ic zy załam yw ał ręce, ¡Nad trumną Lorda W a lt e r a ; ¡Niewiasty w Izami oroszone wieńce
Stroiły grób bohatera;
L e c z Izy ni kwiatu pozostała w d o w a ¡Nic uroniła na gro b ie ;
Nadzieja pomsty i duma surowa, Dodały m ęztwa w żałobie. A ż gdy patrzając na tw arze żałosne,
riliŚ.Ń PIERWSZA.
„ P o m s z c z ę się ojca, niech tylko podrosnę Ż a l dłużej kryć się nie zdołał,
Łkając go sw e mi okryła pieszczoty, I łzy jej w dow ie ziały twarz sieroty.
X .
W stroju z rozpaczy starganym, Na wiatr r zu ciw s zy włos, Nad ojcem sw ym ukochanym,
Anna płakała w glos. L e c z prócz żałości dziecinnej, B ył je s z c z e powód łez inny :
B o jażu o przyszły los. Serce jej gore miłością; — Przed nimby tylko z ufnością
Odkryła głąb tajemnicy: L e cz twardej matczynej duszy, W i e , że ui zm iękczy ni w zru s zy,
Prośba ni rozpacz dziew icy. L ord ł i r a u s l o n je j oblubienice 4), Cessfordów był pokrewicnicc,
Herb jeden na ich sztandarach; A w i ć , żc matka j ć j sroga, W p r z ó d niż ją w ydać za w roga,
W o l i wprzód ujrzeć na marach. X I .
L a d y ród wiodła w ysoki, ciec jćj mędrzec głęboki,
Szczep możnych Bcthnnów' domu Za morzem szukał nauki,
I w P a d w ie uczył się sztuki Nie dozwolonej nikomu. W ie ś c i k rążyły u ludu, Z e c z y n i ł, czego bez cudu
Człek nie dokaże sw ą silą;
I w d zień , gdy szedł w zamyśleniu, Ni przed nim , ni za nim cieniu
Od ciała je g o nie było 5). X I I .
Po o jc u , m ów ią, z dziecięcia L ad y tę sztukę posiadła,
PIEŚIŃ PIERWSZA. 17
Ż e na jej straszne zaklęcia, Nadziemskie drżały widziadła T). I teraz w ła ś n ie , w sw ej niedostępnej, Zaczarowanej w ie ż y posępnej,
P o w staw szy z gniew em , słucha losholti, Co się w zniósł nagłe z fal T e w io tu . R yk-że to w od y, co gdy przybierze, Chce s w e skaliste skruszyć nadbrzeże? Szuni-że to w ichru, co między lasy Z twardcmi dęby idzie w zapasy? Trzęsienie z ie m i, c z y łoskot gromu,
Co wstrząsł ja k z posad mury Brauksom ii? X I I I .
Przerażone echem dzikiem Psy za w y ły z przestrachu;
Cma p u sz c zy k ó w , z głośnym krzykiem, R ozpierzchła się po gmachu.
Gośeie z miejsc się sw ycli porwali, T ł um ku oknom się spycha : M yś lą , b u r z a ! — patrzą z sali,
L ecz noc jasna i cicha.
xiy.
L ad y odgadła powód łoskotu. M c był to łoskot fal T c w i o l u, M e był to wicher burzy dalekiej,
M c grom to wstrząsnął Branksoinu miiry Lady poznała, że Duch to rzeki,
Przem aw iał do Ducha góry.
X V . D t c u Rz e k i. ..Ś p is z -li b ra cie?” —
Duch Gó r y.
— ,, B r a c ie , nie! — X i ę ź y c w pełni św ieci muie. Na kobiercach moich z wrzosu, D S k c l f - h i l l n do C r a i g-c r o s s u *) Pod d rze w a m i, nad zdrojami,
T łu m y S y lfó w girlandami,
W przezroczystej tańczą mgle. 18 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA.
PIEŚŃ PIERWSZA. 1!) W s t a ń , i obacz tan ich zręczny,
W s t a ń , i p o słysz śpiew ich w d zię c zn y , L u b y bracie, odw iedź innie!” —
X V I . D c c ii Rz e k i.
— , , N u r t mój mącą łzy d ziew icy, Pięknej A n n y z Branksomu, Co sw ej serca tajemnicy,
Nie śmić zw ie rz y ć nikomu. P ow ie d z ty, co w id zisz gw iazdy, Prędkoź mordy i najazdy
W e z m ą koniec na granicy? Co sądzono dla d z ie w ic y ? — Gdzie jest kres je j doli zle j? Kto ma zostać mężem j e j ? ” —
X V I I . Duc h Gó r y.
— 5, W e mgle krąży w ó z A r t u r a ; N i e d ź w i e d z i c a zamroczona
20 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. P atrzy g r o ź n o ; — czarna cliinura Stoi w pasie O r y o n a .
W y ż s z e g w iaz d y w ćmie obłoków, Nie w y c z y ta ć icli w y ro k ó w ! L e c z nic pierwej w szystko w r ó ży , W o j nie ko niec, ludziom zgodę, A ż się Pycha upokorzy,
A Miłość zyszcze sw ob od ę .” —
X V I I I .
Nadziemskie duchy mówić przestały, I łoskot umilkł w przestworze; T c w i o t tylko pluska o skały,
I drzewa szumią na górze. A l e w Branksomie je szc ze się szerzy
Eclio ich głosów zło w ie s zc z e ; B o brzmi w około zaklętej w ie ży, 1 w ncliu L ad y brzmi jeszcze.
P o r y w c z o i śmiało, Z postawą wspaniałą Postąpiła ku oknu i mó wi :
PIEŚŃ PIERWSZA. 2 1 ,, Góra wasza pęknie,
„ R z e k a w ziemię wsięknie, „ N i m j a córkę oddam w r o g o w i ! ”
X I X .
I śpiesząc dąży przez samotne gmacliy, G dzie śród domowych i gości,
S y n j e j , w pancerzu i w szyszaku z blachy, B a w i się z krzykiem radości.
I małym w ręku w y w ija ją c kordem, Na kiju biega po sali,
K r z y c z ą c , że jedzie na w o jn ę z Ccssfordem, 1 zamki w r o g ó w popali.
Starzy w o jac y , giestaini i s ło w y Dodają dziecku ochoty:
Serca ich twarde ja k puklerz stalowy, W z r u s z a wesołość sieroty.
P a t r z ą , i w zajem szepcą w ró żb y ciche, Z e byie tylko rósł w zdrow iu, P on iży kiedyś J e d n o r o ż c a pychę,
W s k r ze s i blask G w i a z d y i N o w i u ’ ). *) *) Aluzja do herbów Karrów i Buklejów.
n
PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA.X X .
L ad y przez chw ilę z matczynem wzruszeniem Spojrzała na widok ten;
1 w n et, w krą;; bystro r zu c iw s zy spojrzeniem, W y s z ł a — w e z w a w s z y za sobą skinieniem,
W i l j arna de D c l o r r a i n e .
X X I .
Z tylu ryc erzy, co w zamku gościło, ¡Nikt mu nie rów nał postawą i siłą; ¡Nikt na turniejach, ni w bitew natłoku, Kopii zręczniej nie ułożył w toku ;
Od błot T a r r a s u do piasków S o l w a j n , ¡Nikt nic znał lepiej mieszkańców i kraju; G d zie stokroć z łupem uchodząc przez jary , Zm ylił najlepsze Percego o gary 8).
W niczein dlań nigdzie nie było zap o ry:— P rz e z góry, r z e k i , przez lasy i bory, W i e wszystkie śc ie żk i, i ani się boi
PIEŚŃ PIERWSZA. 2:i Jedno dla niego czas lipca lub grudnia, Ciemność północy lub skwarność południa; l i c z e n i dla niego je st mord i pożoga, G dy ma lup dostać, lub napaść na wroga. Pięćkroć przez Szkocką w yg n a n y K ró lo w ę , Unosił życie w kraj nieprzyjacielski; I pięćkroć w r a c a ł, gdy na je g o g ło w ę , Cenę nałożyć Król kazał Angielski.
X X I I .
„ R y c e r z u ! — rzekła L a d y ,— tej nocy, ,, T rze b a mi tw ojej wiernej pomocy. „ W e ź najlepszego konia ze stajni, ,, I co najspieszniej , i co najtajniej,
„ P ę d ź do M c l r o z u ; — g d z ie , skąd, i poco, „ N i c mów przed n ik im ;— lecz przed północą , , Staniesz na m iejscu.— T am w ied zy c z y je j, ,, Spytaj o Mnicha Ś w i ę t e j M a r y i .
,, Pozd rów i powiedz , żem cię przysłała : , , Ż e przyszła c h w ila , i że wam obu ,, Poruczain dzisiaj zdobyć skarb grobu. ,, B o dziś wilija święta M ich ała:
„ G w i a z d y zam glone, lecz xiężyc c z y s t y ; — „ C z a s wam i miejsce k rzy ż wskaże krwisty.
X X I I I .
, , C o ci Mnich odda, strzeż i u k ry w a j; ,, W r a c a j , nic stawaj ani sp oczy w a j. ,, I c z y to będzie pism o, c z y xięga, „ N i e c h do niej tw oje oko nie sięga; „ Bo gdybyś zajrzał albo dochodzi! — „ L c p i ć j b y było byś się nie rod ził.” — 2 i PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA.
X X I V .
—,,0
! nie bój się L ad y ! mój dzielny koń gniady, „ N i e c h tylko się kopnie z kopyta,,, P rz y Boskiej pomocy, w M e Ir o z i e z północy, „ T u staniem nim zorze zaświta.
„ I szukać daremnie, lepszego odemnie „ D o spełnienia tw ojego r ozk azu ;
„ Bo czytać nic umiem, pisma nie rozumiem. „Xi< iźki w ręku nie miałem ni razu .” —
PIEŚŃ PIERWSZA. 25
X X V .
ł l z c k ł , dopadł konia, wzm ocnił się w łęku, Kopiję z giermka p ochw ycił ręku,
Ścisnął ostrogą :— przez most z w o d o w y , Zagrzmiał jak piorun tcntcut podkow y. P rzez l a s , na p r a w o , szybkim zawrotem, Puścił się drogą nad T e w i o t e m ;
W bok G o Id i l a n d u granicznej w ie ż y , Skalnych B o r t w ił: u dotarł w y b r ze ż y ; W mgle M o a t - b i l l i i szczyt ujrzał głuchy, G d zie dotąd błądzą D ruidów duchy;
Z okien H a w i k u , światła w poinroku, Jak wstęga tylko migły mu w oku: I w net jak widmo straszne dla gminu, Przemknął około bram I l a z c ł d i u u .
X X V I .
„ K t o ? stój !” — strażnicy z baszt zawołali. — „ S w ó j — rzekł— z B ran k so m u !” — i pędził
2 (i PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. Skręcił na p ó łn oc , brzegiem strumienia, Na stromą górę w b ie gł bez wytchnienia 5 A ż nicznużony po trudach tylu,
U jrzał półdrożną błoń H o r s l i e - l i i l u. Na lew o przed n i m , pasem leżała,
O dw ieczn a R zym ian droga wspaniała. X X V I I .
T u wstrzym ał b onia, lecz się nieb aw il: Obejrzał o r ę ż , siodła popraw ił,
1
w s k o czył na n i e : — Jasność xiężyca Olbrzym ie M i n tu skały oświeca,Skąd glośuy w pieśniach, zbójca przemożny, C zyh ał przed łaty na lup p o dn oin y 9), A trąbki je g o dźw ięk między skały, T y s ią c z n e eeba w grom zamieniały. D c l o r r a i n c myśląc o ni m, ża łow ał, Z e go dziś niema, by z nim s p r ó b o w a ł!
X X V I I I .
S zyb k o i prosto, jak grot do celu, Minął szerokie włości R i d d e l u ,
PIEŚŃ PIERWSZA. 27
Gdzie A i l z jezior
i
z gór w ezbrany, W r ą c z szumem tłucze o skalne ściany, I jak wędzidła koń niecierpliwy,Fal s wy c h pieniste wy dy ma g r z y w y . A l e dla gońca niema przeszkody — Sam i koń zb rojny, w s k o czył do wody, Nigdy mąż cięższy, w nocnym pomroku, ¡Nie w a lczył z szybszym nurtem potoku.
Koń się p o n u r z y l— je-zdziee bez trwogi, Spiął go wędzidłem , dodał o s t ro g i;
Koń wzbił się na w ierzch — nozdrza rozszerza, Fala dosięga piersi rycerza,
Pryska nad g ł o w ę ; — ale odwaga,
Z niebezpieczeństwem równo się wzmaga. Z w r ó c ił na u k o s , i z biegiem prądu, Kierując zręcznie dobił się lądu,
Koń nie miał czasu parsknąć na brzegu, Pan go zu ów bodźcem zmusił do biegu.
X X I X .
P rz e z
B o w de u' M or u
pędząc bezdroże,28 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. I westchnął zsmutnem wstrząśnicnieni g ło w y :
B o w myślach je g o stanął dzień o wy , Straszny dzień pierw szy w o jn y domowej, K r w a w y początek dziedzicznych s w aró w , P rz y ja z n y c h dotąd S kottów i K a rr ó w 1 Gdy Król w D u glasó w tęskniąc przemocy, W ie r n e j Buklcja w e z w a ł pomocy,
A w odze K a r r ó w , w stanowczej chwili, Z w y c ię z t w o je g o w klęskę zmienili,* A śród p o g o n i, ciżb y i mordu,
L e g ł z nich najp ićrw szy, Baron z C e s s f o r d u .
X X X ,
Z gniewem w bok konia topiąc ostrogi, D c l o r r a i n c mijał widok z ło w r o g i; A ż z góry w e mgle ujrzał w oddali, Cień w ie ż M e ł r o z u , błysk T w i d u fali. O lbrzym i nakształt skały szerokiej,
Gmach się kościelny d źw ig ał w obłoki, A w kolo w massach skupione mury, T w o r z y ł y widok groźno ponury.
PIEŚŃ PIERWSZA, 29
(idy mijał H a w i k , bębniono zorze: T e r a z na północ dzwonią w klasztorze, Kapłani L a u d e s śpiewają w chorze. Śpiew uroczysty, poważnćin echem,
Sidłał lub się w zm agał z wiatru oddechem, .lako la a r f a , w powietrzu brzmiąca, Której wiatr tylko strony potrąca. L e c z jak bądź goniec pośpieszał rychło, ¡Nim dobiegł bramy, w szystko ucichło. Sam konia sw ego zawiódł do stajni,
I co najspieszniej, i co najtajniej,
.lal: d uc h , w p ó ł widny w e mgle wieczornej, Szedł ku podwojom forty klasztornej.
T u strony zmilkły ;— z echem ich brzmienia, Zgasł w duszy wieszcza zapał natchnienia. Skromnie ku arlie nakłonił czoło,
Nieśmiałym wzrokiem rzucił w około; Z n a ć , źe w obecnych tw a rz y i oku, O pieśni sw ojej szukał wyroku ;
30 PIEŚŃ OSTATNIEGO M1NSTRELA. I jak b y nie śmiąc ufać pochwale, Ńiicco o dawnym wspomniał zapale, 1 jak w nim nędza i wiek zw ątlily, Lepsze za młodu pamięć i siły.
X ięźn a i wszystkie damy orszaku, Umiały pojąć wieszcza w śpiewaku, 1 z szczcreni czu c ie m , gdośno oddały, Jemu i pieśni wi nne pochwały- Starzec ośrniclon słodką ich mową, T a k pieśń sw ą nucić zaczął na nowo.
P I E Ś Ń DRUGA.
---<s>«-®---I.
Kt o dziś Mclrozu chcesz zw iedzać ruiny *). Idź, j»-dy je nocy mrok o^ynriii^t siny.
W esoła jasność dziennego promienia, Złocąc j e , zda się urągać z zniszczenia. L e c z gdy z za chmury w y j r z y x ię ź y c blady, A w zniosie luki i mroczne arkady,
Mdlein je g o światłem bielejąc po wierzchu, Czernią się spodem jak otchłanie zmierzchu; G d y każda ściana w cieniach lub jasności, Zda się z hebanu, lub słoniowej kości;
33 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. A w kolo w ie k ó w w pól zatarte rysy, O b razy ś w ię ty c h , grobowe napisy,
M ó w ią z przeszłości 5 — a szum T w i c l u fali A lb o bul; so w y słychać tylko w d a li;— W t e d y w ę d r o w c z e , i d ź , gdy ci się przyda, Idź na gruz gmachu Ś w ięte go D a w id a, I gdy czuć u m ie sz, w y z n a j , żeś ni razu T a k uroczego nic w idział obrazu.
II.
ś l e p y na urok małownycli scen, W ie łk ie m i kroki szedł D c l o r r a i u e , I rękojeścią sw ego klajmoru,
B i l , co miał siły, w fortę klasztoru.— „ Kto tam?” — głos z w e w nątrz o zw ał się groźno ,, Czem u tak głośno? poco tak p o ź n o ? ” — — ,, Goniec z B ranksom u” !— L e d w o domówił D r z w i się otw arły, stróż go p o zd ro w ił.— B o z dawien dawna B u k le jó w plemię, P r a w a i właści Melrozu strzeże, I hojne dary, skarby i ziemie, Z a dusze s w o je święci w ofierze.
PIEŚŃ DRUGA. 33
III.
D e l o r r a i n e krótko cel sw ój wymienił. Stróż nic rzekł s ł o w a , lecz się nic le n ił: Zatlił pochodnię, i idąc w p rzód y,
P rze z kryte g a n k i, p rzez kręte wschody, Ostrożnym k ro k ie m , b o s o , w kapturze, Sunął się c ic h o , jak cień po murze; G dy łoskot zbrojnej rycerza stopy, Krok w krok sklepione w tó rz y ły stropy. A ż uchylając hełmu i szyi,
W s z e d ł w e d rz w i Mnicha Ś w i ę t e j M a r y i , I p o zd ro w iw s z y skinieniem g ło w y ,
W z n o s z ą c p r z y łb ic ę , rzekł temi słowy. I V .
,, Lady z Branksomu tu mię p r z y s ła ła : , , M ó w i , że przyszła c hwi l a, i obu ,, Zleca nam dzisiaj zdobyć skarb grobu. , , B o dziś witija święta M ichała:
„ G w i a z d y z a m glo n e , lecz s ię ż y c c z y s t y ; — „ C z a s nam i miejsce k rzy ż w skaże krw isty .” —
PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA.
iii
v .
Z twardej pościeli, Mnicli ze snu zbudzony, Zw lolsl w yscble c z ło n b i, i stal cały drżący. W ie k slulctuicmi ubielił mu szrony,
P o w a ż n ą brodę i w ło s rzedniejący. S t a ł, i na gońca obrócił źrenice,
W głębokich jamach tlące pode brw iam i: , , T y ż b y ś śmiał zgłębiać straszne tajemnice, ,, Co
B
óg i szatan chce ukryć przed nami?— ,, Patrz na mnie! w id zisz z mojego oblicza, , , C o m cierpiał;— skóra odpadła od kości, , , Od włosienicy i ostrego b i c z a ; —, , P rz e z lat sześćdziesiąt ciało moje pości, „ Ż y j ą c o cblebic i w o d z i e ; — kolanem ,, Starłem kamienic p o d ł o g i ; — a przecie, ,, Nie w i e m , c z y dotąd nie stoi przed Panem, , , G r z e c h , com go z młodu popełnił na św ięcie, ,, Chcąc przedrzeć c h m u rę , którą
B
ógna ziemi, ,, R o zd zielił wiecznie duchów z śmiertelnemu! — „ Z w a ż w i ę c ! — lecz jeśli odrzucisz przestrogę, 5, Jeśli w iek cały straw iw szy av pokucie,PIEŚŃ DRUGA. 35
„ C h c e s z drżeć o duszę w ostatniej minucie;— ,, Pójdź !— obiecałem — pohażę ci drogę.” —
T I .
— „ Pol;ut ja żadnych czynić nie myślę, ,, Post chyba w głodzie zachowam ściśle; ,, T r ze p ię jak umiem V a te v i A v e ,
,, G dy siadam na koń iść na w y p r a w ę , , , L e c z piekłem sobie g ło w y nic suszę.— „ C z y ń w ięc co trzeba, ho śpieszyć m uszę.” —
V I I .
Z n o w u na niego Mnich spojrzał zdumiały, I patrząc westchnął głęboko.
P,o i on kiedyś b y ł w ojow nik śmiały, I w świecie słynął szeroko.
1 wspomniał siebie, gdy w zbroi promiennej, Z krzyżem na piersiach, w e so ły,
.Na morzu z fali urągał bezdennej, L u b koniem ścigał sokoły.
W s p o m n ia ł— i kijem podpierając kroki, Sc h ylon y, drżący, pokorny,
36 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. W ió d ł gościa kędy krużganek wysoki,
Otaczał ogród klasztorny.
Cień mrocznych sklepień padał na icli g ło w ę , A stopij g ła zy deptali grobow e 2).
VIII.
Zioła i kw iaty mgłą nocną ohwianc, B ły s z c z a ły ro s ą ;— a x i ę i y c na ścianę Padając z boku, oświecał dokoła, Podobneż w rzeźbie i kw iaty i zioła — Mnich stanął nagle , i trw ożne źrenice
Z w ró cił ku stronie p ółnocnej; G dzie jak z wulkanu skry i błyskaw ice,
T rys k a ły z ciemności nocnej. I to ja k race, śmigając ku g ó r z e ,
T o w bok, jak szinermic rozpierzchłe, C z e rw o n ą łu n ą , jak polarne zorze,
O blały niebo zamierzchłe.
Mnich zdw oił kroku, i szepcąc akt skruchy, K o rzył się w częstych westchnieniach} B o on to p ozn ał, że nieczyste duchy
PIEŚŃ DHL GA. 37
I X .
P rz e z kute z miedzi wązkic d rz w i poboczne, W e s z l i do środka kościoła.
Na lekkich slupach , szczyty je g o mroczne W ciemnościach nikły do kola. Gdzie niegdzie tylko promień x ię ź y c o w y ,
P rz e z okna padając z góry, O św iecał obszar olbrzymiej b udow y,
I kształty wnętrznćj struktury.
Luki rzucone w szerz bobowych skrzydeł, Cud dlóta, podziw spojrzenia;
G zym s y z potwornych masek i straszydeł, Z d o b iły kosze sklepienia.
A słupy cien kie , od góry do dołu W trofeach między kwiatami, Z dały się każdy pękiem d zid , pospołu
P o z w ią z y w a n y c h wieńcami. X .
Z ponurem echem wiatr w iejąc przez szpary, W s tr zą s a ł chorągwie i stare sztandary,
38 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTKELA. T k w ią c e p rzy wielkim ołtarzu. T a m jedna tylko, ze srebrzystej urny, Bludawa lampa, siała blask pochmurny, IN a {¡roby w a sz e , wodzu Olterburny,
1
Liddesdalski m ocarzu!— 3) O ! marne szczęty wielkości św iatowej : Blask tylko lampy i marmur g r o b o w y !X I .
W oknacb, przez które lśni! xiężyc promienny, Splot fantastyczny trelazy ') kamiennej,
Zdumiew ał oczy patrzące;
R ze k łb yś że wróżka, z dziecinnej sw aw oli, Prątkami z trzciny, gałęzie topoli
Pogięła w w ę z łó w tysiące,
I potem w reś cic, dla lepszych omamień, W io t k ą pleciankę zamieniła w kamica.
■) Wyraz techniczny, z franeuzkiego treillage; kratko- wanie w oknach gotyckich.
PIEŚŃ DRLGA. 30
Srebrzysta jasność, w pośród rani tyeb krętych,
Na tle szyb w różnych kolorach,
Ukazywała Proroków i Świętych,
W róż nobar wisty eh ubiorach.
W środhowćin oknie stal Archanioł Michał, Z chorągwią z krzyżem czerw onym, Deptał Szatana i w otchłań go spychał,
Godząc w e ń mieczem wzniesionym . Przez tę chorągiew blask przechodząc z g ó r y ? K r w a w y znak krzyżu rzucał na marmury.
X I I .
D e l o r r a i n c z Mnichem usiedli na grobie — B y ł to grób króla Szkockiego 4);
A M nich , znać było, że gw ałt czyniąc sobie, T a k z cicha mówi ł do niego.
,, Nic zaw sze b ylcin, czćm mię w id zisz teraz; ,, W krainach Maurów pogańskich, ,, Z młodu za w iarę krew przelałem nie raz,
,, W a lc z ą c w szeregach Hiszpańskich: ,, D ziś w zrok mój ćmi się patrząc na twą zbroję, ,, S zczę k twego miecza razi ucho moje.
PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA.
X I I I .
„ T a m , w Salamance, zdarzenie mi dało ,, Napotkać Michała Shotta SJ.
„ Ś w i a t drżał przed je g o czaruoxięzką chwali); „ B o g d y go w zięła ochota,
, , D a ć tam sw ym uczniom dow ody sw ej siłv, „ I laski) powiódł po spiżu t
„ Z w ie ż same d zw o n y na trw ogę dzw oniły, „ I w ie że drżały w Paryżu 6).
„ M a g mi przez p rzyjaźń odkrył tajnie sw oje, „ P o z w o lił użyć w y raz u ,
„ C o szczyt E j Id o n u rozszczep ał na troje, ,, I przez T w i d rzucił most z głazu 7). „ L e c z , w o j o w n i k u , po w tórzyć go tobie,
,, B y ło b y zgubić twą duszę;
„ A i tak n a w e t, żem go wspomniał sobie, „ P o k u t ę potroić muszę.
X I V .
„ O n też na sw ojej śmiertelnej pościeli, „ P o z n a ł , żc moc ta jest grzechem.
PIEŚŃ DRUGA. II
„ J a m był najb liższy z je g o przyjacieli, „ K a z a ł mi p r zy b y ć z pośpiechem. „ W Madrycie je g o odebrałem hasło,
„ G dy słońce w staw ało z m orza; „ I , w o j o w n i k u , nim słońce zagasło,
„ S t a ł e m t u , u je g o łoża.
„ C o mi pow ied ział ostatniemi słow y, „ N i e pytaj ! — straszna ich siła, „ N a grób by je g o i na nasze g ło w y
,, Sklep tej św iątyni zrzuciła.
X V .
„ L e c z jak mi k a z a ł, złożyłem p rzysięgę, „ P o g r z c ś ć z nim razem j e g o Czarno-xięgę,
„ N i e okazując nikom u;
„ P r ó c z gd y b y chyba w gw ałto w ne j potrzebie, „ D l a sw ego k la n u , lub samego siebie,
„ Ż ą d a ł jej Buhłej z Branksomu.
„ W t e d y ją z grobu w ziąść mogłem jedynie, „ L e c z pod p r z y s ię g ą , g d y potrzeba minie,
, W nocy, przede dniem Ś w ięte go Michała, ,, T u go złożyłem w grób ciasny,
„ G d y z w ie ż y pierw sza godzina zabrzmiała, „ A z okien x ię ż y c lśnił jas ny.
, , lim vślnie na to wybrałem tę chwilę, , , A b v ó w k rzy ż Archanioła,
,, Św iecąc w prost w tedy na je g o mogiłę, , , Z t c duchy płoszył dokoła.
42 PIEŚŃ OSTATNIEGO MJNSTHELA.
X V I .
, , Straszna to była n o c !— Kościół ten cały, „ D r ż a ł , ja k od ziemi trzęsienia; ,, C h o rągw ie same bez wiatru szumiały,
, , A z za filarów , śród cienia,
,, Słyszałem śmiechy i głosy z ło w ie s zc z e : — „ W ł o s się ua g ło w ie mej j e ż y ł ;
„ J e d n a k ” — Mnich dalej chciał cóś mów ić jeszcze , W t e m zegar pierwszą u d e rz y ł.—-*
D c l o r r a i n c dotąd nic wiedział co trw og a : Na rzęd y w ł ó c z n i , na zastępy w r o g a ,
PIEŚŃ DRUGA.
W tej chwili jednak dreszcz go przejął zimny, I gdy za Mnichem powtarzać chciał hymny,
Głosu mu w piersiach nie stało.
XVII.
, , T e r a z , r y c e r z u , teraz chwytaj porę! „ K r z y ż lśni na grobie mocarza. ,, Cudow na lampa w e w nątrz je g o gore,
„ K t ó r e j blask duchy odraża 8). „ G o r e , i będzie goreć nieprzerwanie,
„ A ż na sąd straszny pan je j nie pow stanie.” — Mnich rzekł, i w s k a za ł na środku kościoła,
G łaz niczćm nicodznaezony,
P ró cz że nań z góry sztandar Archanioła, R zu cał cień k r zy ża czerw ony.
D e l o r r a i n c idąc za Mnicha rozkazem, Znalazł w framudze drąg kuty żelazem,
I jak mógł krzepił ochotę.
Mnich bił się w piersi, i grób w kolo żegnał, I jakby p e w n y że duchy odegnał,
D a ł znak by zacząć robotę.
PIEŚŃ OSTATNIEGO M1NSTRELA. U
X V I I I .
Z bijącein sercem , natężając siłę,
Z c w s zec h stron rycerz ciężką w z ru s za ł bryłę, I k r w a w y m oblał się pote m ;
D w ak ro ć o d p o c z ą ł : — lecz za trzecim razem, Głaz zasadzonćm podjęty żelazem,
Na bok odwalił z łoskotem.—
O ! w te n c z a s , chciałb ym , żebyście tam był y! B o c z y ż wam zdołam w y sta w ie ,
O braz tej c h w i l i , gdy światło z mogiły Buchnęło łuną b ły sk a w ic ;
! w mgnieniu o k a, ja k blask meteoru, Oblało ołtarz i ściany,
l kolumnadę krużgan ków i choru, I sklep w trójkąty łam any?— Z zbroi rycerza jak płomień w ytrysnął,
Jak śnieg zaiskrzyło pióro;
Mnich prędko kaptur na o czy nacisnął, 1 w' ziemię patrzał ponuro.
PIEŚŃ DRUGA. 4
X I X .
W całej postaci M ag leżał przed niemi, daliby od w c zo ra j złożony do ziemi. D o pasa długa broda je g o biała, Jak biały całun pierś nm okrywała $ Sto lat przeżytych znać było z oblicza, G dzie tchnęła j e s z c z e w ielkość tajemnicza. Strój miał p ie lg r zy m i, bez żadnego znaku, I pas w złociste godła zod yaku ;
Srebrny krucyfix trzym ał w dłoni p raw ej, P o d l e w ą , g r u b a , żałobnej oprawy, L e ża ła xięga na klamry zamknięta, A w nogach łampa płonęła zaklęta. T w a r z była cicha i w ypogodzona,
Mnich w niósł, że dusza być musi zbawiona.
X X .
Nieraz na polach k rw ią ludzką okrytych, D e l o r r a i n c koniem tratował zabitych,
46 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. L e c z go przejęły i strach i zgryzota, W i d z ą c otw arty grób Michała Skotta,
1 błasi; ów nagły po gmachu.
K r e w skrzepła lo d e m , i stał jak przykuty. Mnich bił się w p ie rs i, i akty pokuty
O dm awiał g ło śn o, ża rliw ie ;
L e c z w grób j u ż więcej nie śmiał rzucić wzroku Bo czu l, że dłużej nic zniesie widoku.
T e g o , co kochał tak tkliw ie.
X X I . I
I d om ó w iw szy sw ojego p a c ie r z a :
„ C z y ń , co masz c z y n i ć ! ” krzyknął na rycerza ,, S p i e s z , albo biada nam obu!
„ N i e możesz w id z ie ć , bo śmiertelne oczy ,, Znicśćby nie m ogły, tłumu co się tłoczy
„ N a d b rzeg otwartego grobu.” — D c l o r r a i n e chwili nie tracąc daremno, P r z y k lą k ł, i z grobu w z ią ł x ięgę tajemną,
PIEŚŃ DRUGA. 47 Bo czy to światło co w z ro k oślepiało,
C z v strach go z ł u d z i ł: — dość źe mu się zdało, Ż c martwy zm arszczył się srogo 9).
X X I I .
Gdy kamień zn o w u p okrył wierzch m ogiły, G łę b s ze niż przedtem ciemności w ró c iły , B o x ię źy c z a s z e d ł, a g w ia z d y się ¿ćmiły- — Mnich z Delorrainem przyśpieszając kroku, S z l i , i d rzw i długo w niep rzejrzanym mroku
Nie mogli znaleźć z przestrach u : B o wściąź , długicmi powtarzane celiy, Nadludzkie glosy i szydercze śmiechy,
Brzm iały za nimi po gmachu.
R zek łb yś , złe duchy radośnyin okrzykiem, T r y u m fo w a ły z urąganiem dzikiem,
Ż e na św iat idą ich c z a r y .—
Co w tern jest p r a w d y ? — gdybyście spytali, Nie śmiałbym r ę c z y ć : — lecz tak powiadali,
48 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA.
X X I I I .
, , T e r a z u c ie k a j! ” — rzekł Mnich na podwórzu: , , A gdy j u ż będziem na śmicrtelnem łożu,
„ W z y w a j m y Ś w iętych opieki:
„H y przez ich możną za nami przyczynę,
„ B
óglitościwy odpuścił nam winę,
,, I nie potępił na wieki J”—
R z e k ł , i sam jeden w ró cił do sw ej celi.— A l e g d y w chorze nic w id zą c go rano, Bracia w południe do d rz w i je j zajrzeli,
Już go martwego zastano.
L e ż a ł na ziemi krzyżem rozciągnięty, L e c z w tw a rz y je g o jaśniał pokój św ięty.
X X I V .
R y c e r z w ysze d łs zy z pod sklepień kruż ganku,
Odetchnął ■ wolniej świeżością poranku. D opadł rum aka, i pędząc co siły, Rad b y ł że minął klasztorne mogiły.
PIEŚŃ DRUGA.
Bo mu na piersiach ja k oło wiu kryła, Tajem na xięga poił zbroją c ię ż y ła ; 1 jakby własnym o ży w io n e duchem, C zuł że j ć j karty ciągłym drgały ruchem. L e c z nabrał m ę z lw a , gdy z w y żs zy c h gór szczytu, Ujrzał św iecący p ie rw s zy promień ś w itu ; I aby całkiem pokonać obaw ę,
T rzep ał jak umiał sw ój P a t e r i A v e . X X V .
Słońce rumieni sz c z yt C z e w i o t u , Słońce na skalnym b ły s z c z y K a r t e r z e ; I j u ż uićm iskrzy nurt T e w i o tu,
I ju ż nićm tlą się B r a n k s o t n u wieże. Ptastwo się zew sząd chorem ozw alo, W ie t r z y k odetchnął wonią poranną, K ołysząc zlckka liliję białą,
L u b rozw ijając różę rumianną. I j u ż , piękniejsza niż kraśne róże, Choć od lilii bladsza od żalu, S w o je bezsenne rzuciła loże, K rólow a d ziew ic T c w i o t - d a l u .
50 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRKLA.
X X V I .
C zem uż to piękna A nn a z Branksomu, W d z i e w a tak rano, strój tak pow ab ny? Czemu tak z drżeniem , tak pełna sromu, Sznuruje spiesznie stanik je d w a b n y ? Czemu lak w koło rzuca w z ro k straebu, Z b ie g łs z y na boczny dziedziniec gmachu? Czemu tak czule brytana głaszcze,
Co j u ż b y szczeknąć otw ierał paszczę ? Czemu choć cała kwefem okryta,
Stróż je j „ k t o i d z i e ? ” w bramie nic pyta? G d zież to tal; sama śpieszy w tej porze, G d y ledw o pierw sze zabłysło zo rze? —
X X V I I .
A n n a z Branksomu stąpa tak z trw ogą, B y ujść przed matki czujnością s r o g ą 5 G łaszcze b rytana, bo w ić że ludzi Głos j e g o gruby w zamku rozb u d zi; Strażnik je j daje przcchód b ezpieczny, Bo tym strażnikiem jest brat j ć j m le czn y;
I’II£Ś> DRLGA. 51
A tal; się rano z zamku w ym yka, B y spotkać w gaju Lorda Henryka.
X X V I I I .
I j u ż podcieniem d rzew zielonych w ianków , Usiadła para szczęśliw ych kochanków ;
A pary siebie godniejszej wzajem nie, . Na św ięcie szukać b yłoby daremnie. O n młody, r aź n y , szlachetnej postawy, Grom w pośród b itw y , i dusza zabaw y; A ona, o n a !— gdy widok młodzieńca, Oblał jćj lice szkarłatem rumieńca ; G d y każde tchnienie jć j piersi miotanej, Zaokrąglało je j strój sznurow any;
A w dól spuszczone błękitne źrenice, W łzach m alowały serca tajem nicę :—
G dzież piękność, która w tej chwili bez sromu, Śmiałaby w rów ni iść z A nn ą zB r a n k s o m u ? —
X X I X .
O ! teraz w i d z ę , że moje pienie, Szlachetne D am y ! serce wam w zrusza.
PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. K u mnie się zw raca w a sze spojrzenie,
W każdćin spójrzeniu lśni w asza d u s z a ! Czekacie pewnie tkliw ej j)owicści, T ęsknej rozkoszy, słodkiej boleści,
Co pierś kochanków przejm uje:
Jak śmiały rycerz w słowach płomiennych, C zci niezachwianej , uczuć niezmiennych,
Św iętość i zapal m aluje;
I jak dziewica, z ciehein westchnieniem, W p ó ł z przelęknieniem , w p ó ł z ro z rz e w n ie
niem, S łu c h a , i słuchać się hoi; I ja k nakonicc, lekką zasłoną Na wrpół o b w ianą, skroń zapłonioną,
Oparła na je go zb ro i;
1 cichym g ło s e m , ledw o słyszanym, T o raz naglo nym , to p r z e r y w a n y m ,
R z e k ła : że byle w ich dom u, K r w a w a nicprzyjaźń była skończona, Ręki s w e j , oprócz Lorda Kranstona,
PIEŚŃ DRUGA.
X X X . A l e niestety, szlachetne Panie!
Próżne je st w asze o czek iw anie: W id z ic ie ten szron starości $— W i e k mię o z ię b ił, nędza mię tłoczy, A rfa straciła dźw ięk sw ój u roczy,
Nic śmiem j u ż śpiewać m iło ści!— X X X I .
Blizko pod dębem , na straży od błonia, K arzeł Barona trzym ał je g o konia l °),
I w łó czn ię, i hełm z piórami.
K a r z e ł , nic w ie d zie ć c z y ze k rw i i z ciała, Jeśli p raw d ziw a w ieść o nim biegała
Nad T ew io tu brzegami.
Razu jednego Lord będąc na łow ach,
W mało zw iedzanych R i d s d a l u dąbrowach. Nagle w gęstw inie usłyszał zd ziw io n y, O k r z y k : , , stracony ! stracony! s t r a c o n y ! ” I w net jak piłka palantem podbita,
Postać w pół ludzka, w pół małpia, w kłąb zwita
fi
Na stóp trzydzieści trzy z głębi gęstw iny D ala shok w g ó r ę , i w środku doliny,
Upadla pod je g o stopy.
Baron śpiąl konia i puścił w ędzidło, I gnał co s i ł y : — lecz karle straszydło
Leciało za nim tuż w tropy. 1 w tymże cz a s ie , co koń j e g o milę, Ubiegło pieszo cztery ra z y t y le ;
I g d y L o rd Kranston, czyn iąc k rzy ża znamię, W je ż d ż a ł w sw ój zam ek— spotkało go w bramie. 51 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA.
X X X I I .
C z a s , p o w iadają, i z czartem oswaja. Baron i cała domowników zgraja,
N a w y k li zw oln a do Karla. O n nic nic r o b ił, mało pil i j a d a ł ,
R ad stronił w szystkich, i z nikim nie gadał; L e c z gdy b ył j e d e n , machając ramiony, W r z e s z c z a ł : , , stracony! stracony! stracony!”
PIEŚŃ DRUGA.
B y ł z ły , g n i c w l i w y , i m ściw y niezmiernie, L ecz Baron ow i pokornie i wiernie
S ł u ż y ł , i pełnił co kazał. M ów ią, że nawet ocalił mu ż y c ic : Ostrzegł o zdradzie uknutej nań skrycie,
I drogę ujścia pokazał. X X X I I I .
Bo gdy Lord Kranston raz do kaplicy, Słynnej cudami B o ga -R o d z ic y,
Po nad Y a r r o w e m , blizko granicy, Szedł z n im , by ziścić sw e śluby : JNie w iedzieć jak o , L a d y z Branksomu Miała w ieść o te m , i pokryjomu, Z w o ł a w s z y krew n ych sw ojego domu,
Osnuła myśl je g o zguby.
Z N e w a r k - L e e *), pierw si w o d zo w ie klanu, W a lt e r z H a r d c n u , Jan z T i r l e s t a n u , D c l o r r a i n e p ie rw s zy podżegacz planu,
P rze z l a s , w z d łu ż b rzeg ó w Y a r r o w u ,
j
556 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. T r z y s t a trzy w łócznie wiodąc za sobą, B y go tam napaść, szli nocną dobą,
I byli p ew ni połowu.
A l e P aź-K a rzel, m ów ią, przez czary, W i e d z i a ł icb p r z y jś c ie , odkrył zam iary:— L o rd z nim przed świtem uszedł przez jary$
I gdy Skottowie przyb yli,
W próżnej wściekłości z gniew u i sromu, M szcząc się zawodu na B o ży m domu,
Obraz z kaplicą spalili 41).
XXXIV.
W tćj chw ili K arzeł trzym ając konia, C z u jn y w zro k ciągle zw raca na błonia. X ag lc koń chrapnąt, nastawił ucha, K arzeł ku ziemi zgiął się i słucha: I w y w ija ją c w górze ramiony,
D ał w net kochankom znak um ów iony.— X ic było czasu długiej rozm o w y,
Przysiąg', pożegnań ;— tentent podkowy S łychać z d a l e k a : — jak gołębica
PIEŚŃ DRUGA. 57
Śpieszy do zaniku:— L ord H enryk śmiało, StucLając echa co się zbliżało,
Stał je s z c ze w m ie js c u :— lecz Karła rada Przemogła w rcś cie;— na koń w ięc wsiada, I w myślach na dół z w ie s iw s z y g ło w ę , Z w olna w cienistą jedzie dąbrowę.
K iedy tak śpiewał w ieszcz o siw ia ły , Głos i natchnienie coraz slabiały. P os trzegł to młody P a ź , i z uśmiechem W y b i e g ł , i z czarą w ró cił z pośpiechem: Z czarą W c l e z u w innej purpury. Bard ze łzą w oku, w zniósł ją do góry, I drżąc polecał opiece św iętej,
D o m , gdzie syn pieśni tak był przyjęty. Młode dziewice k r y ły śmiech pusty, Patrząc ja k starzec chciwcmi usty, Z jaką roskoszą chylił z puharu, O ży w iają ce krople nektaru.
On zgadł ich m y ś li, i patrząc w hoło W z a j e m się ku nim zaśmiał wesoło. Bo czul jak coraz rosła w nim siła, Jak coraz żyw iej krew w nim krążyła ł coraz jaśniej czując s w e treści, T a k ciągnął dalej rym sw e j powieści.
58 PIEŚŃ OSTATMEGO MINSTRELA.
PIEŚŃ T R Z E C IA ,
---»®~»j---I.
Jaz em p o w ie d z ia ł, że inię los tak z g n ę b ił; Jażctn p o w ie d zia ł, że czas tak oziębił
Serce me szronem starości:
Z e nic śmiem śpiewać bóztw a, co udziela Barw najświetniejszych marzeniom Minstrela,
Z e nie śmiem śpiewce miłości?— INic, n i c ! — dopóki w piersiach bije serce,
Póki clioe je s z c z e w ostatniej iskierce T l i zapał w ie s zc ze g o d u c h a :
60 OSTATNIEGO MINSTRELA. Na samą wzm iankę św iętego imienia, Serce się musi obudzić z uśpienia,
Natchnienie iskrę rozdmucha!
II.
Miłość w pokoju, Stroi flet pasterzy; Miłość śród boju,
K rzep i miecz rycerzy. Miłość w pałacach, Na ucztach p r z e w o d z i; W ch atach , po pracach, Znój rolnika słodzi. Ludziom nagradza T r u d ziemskich pado łów ; W niebie je j w ładza, Jest szczęściem A n io łó w . D zielona w zajem ,
Niew inna z ufnością, Ś w iat czyni rajem,
PIEŚŃ TRZECIA. 61
III.
O niej , jak siedzę, p o ch y liw s zy g ł o w ę , Diuna! L ord Kranstou jadąc przez d ą b ro w ę , I w myślach z A n n ą przedłużał r o z m o w ę .— W tem K arzeł nagle św isnął i z a w o ła ł,— Lord spojrzał w g ó r ę , lecz ledw o co zdołał Spuścić p r z y łb ic ę , j u ż prosto nań z boku, O lb rzym nie rycerz gnał z kopią w toku. Koń był spieniony, okryty k u r z a w ą , Zbroja rycerza przyćmiona rdzą k r w a w ą ; Sam chw iał się w łę k u , i tak się zdaw ało, Z e musiał nie spać i jechać noc całą. Nie spał i jech a ł — i nie dbał o sen; Bo tym r y c e rz e m , b y ł sam D e l o r r a i n c .
I V .
A le wnet znikły i ślady znużenia, O dy błyskający z niegęstycli drzew cienia, U jrzał hełm z d a ła , i poznał po godle : , , B r o ń się, bo zginiesz! ” zaw ołał tuż w podłe.— Kranston się raźnie umocnił na siodle —
G2 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTUELA. [ b y ł to widok godzien oczu Barda! — G roźne pytanie i odpowiedź harda, D a ły znak boju .— O badw a ich konie, Jakby dzieliły n ie n a w iś ć , co płonie W sercu icb panów, parskały i rźałv, B z c k lb y ś patrzając, źe się ośmielały
K u przeczuw anej potrzebie;
G d y tocząc niemi między rzadkim gajem, Jeden i drugi szukali nawzajem
K o rzyś ci miejsca dla siebie.
y.
Kołem harcował ltoń dzielny Barona, O n się po m od lił, westchnął pokryjom u: M odlitwa była do je g o Patrona,
W estchnienie było do A n n y z Branksomu. D c l o r r a i n c zamiast westchnień i modlitwy Z g rz y ta ł zębami z przew ło k i gonitw y, I zw a r łs z y k o n ia , w prost pędził do bitwy. O ! w idzieć b y ł o , gdy w p ę d z ie , z łoskotem Starli s i ę — cclio rozle gło się grzmotem.
PIEŚŃ TRZECIA. 03
V I .
D e l o r r a i n e z gniewem moc całą w y s ilił, Kranston się zachw iał i na wznał; pochylił. Dosiedział je d n a k ; pióra tylko w ietsze Z liity się je g o rozpierzchły na w ietrze, G d y w łócznia w roga, ja k maszt śród naw ały, 0 tarczę je g o prysnęła w k aw ały.
Silniej c z y trafniej w y m ie rz y ł snąć sw oję, B o przebił t a r c z ę , kolczugę i zbroję, 1 w piersiach w ro ga załamał źelczca.
Jeździec nic u p a d ł, lecz słabszy od je źd źc a K oń się z a t o c z y ł, i ja k martwe brzemię R u n ą ł, i pana pociągnął na ziemię.
Kranston w strząśniony gwałtownością ciosu, Kie w idział nawet przeciw nika losu.
VII.
L e cz gdy po chwili obaczyl leżących, Konia i j e ź d ź c a , w k rw i własnej broczących, Litość go zdjęła nad krew nym kochanej; K a za ł K arlow i opatrzyć mu rany,
O i PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. I w ie ź ć do zaniku, by go w z i ę ły straże, „ Ś p i e s z t y lk o , iloilal, i spełń co ci każę. „ M n i e chwila d ro g a , bom je szcze nie gotów „ I ś ć na.sąd Boski, by czekać na S k o ttó w .” :—
V I I I .
R z e k ł , i w c z w a ł dalej puścił się dąbrową. P a ź patrzał za nim potrząsając g ło w ą ;
Nic iniał on nigdy chęci do dobrego, L e c z rozkaz Pana b ył prawem dla niego. K ie d y w ię c zaczął oglądać ryc erza, X i ę g ę sterczącą ujrzał z pod pancerza. Z d z iw ił się m oc no , żc rycerz tak dzielny, Jeździ z siążkami ja k klecha kościelny; Potem, nie dbając źc ranny umiera, Chciał naprzód w iedzieć co xięga zawiera.
I X .
L e c z się z klamrami musiał biedzić długo: Co odpiął jedną, i chciał odpiąć drugą, P ie rw sza znów mocniej niż w przód zaskoczyła. Z g a d ł , żc je broni czarnoxięzka siła,
PIEŚŃ TRZECIA. 65
I że trud próżny, bo je j nie pokona B ez znaku k r z y ż a , ręka nieocbrzczona. L e c z znalazł sposób na sztukę szatańską:
K rw ią j e z ran je źd źc a potarł chrześcijańską; 1 gdy o tw o r z y ł, z u w agą głęb ok ą,
Trafił na r o z d z ia ł, j a k omamić oko r) : B y zw ie rz cz ło w ie k ie m , człek zdać się mógł
zw ierzem , Rycerz d z ie w ic ą , d ziew ica ryc e rze m : By sieć pajęcza w podziemnem więzieniu, Zdała się rzeźbą na złotem sklepieniu; Obronnym za m k iem , lada chaty strzecha, ¡Nawą ź a g lo w n ą , łupina z orzecha;
Słow em , by w ż y w y m c z y martwym przedmiocie, P o z ó r był inny, niż przedmiot w istocie.
X .
Karzeł się bardzo ucieszył z nauki,
Śmiał się, i w myśli snuł p rzyszłe sw e sztuki, I j u ż w y trz e sz c z ał w zrok na rozdział w tó ry : — W t e m wiatr z a ś w is ta ł, i policzek z góry
«6
PIEŚŃ
ostatniego minstrela.
Spadł nań jal; piorun 5— w zro k mu się zamro-czył,
Padł ja k n ie ż y w y i W kłąb się potoczył. P ow staw szy je d n a k , ogłuszony ciosem, „ N o , starcze, b i j e s z ! ” rzekł tylko półgłosem; ł choć ciekawość w rzała najgoręcej,
Do strasznej xięgi nic śmiał zajrzeć więcej : Której też klamry, straciw szy krwi p lam ę, Z n ow u jak przedtem zamknęły się same. W z i ą ł ją jednakże i ukrył w sw ej szacie.— Lecz zkąd p oliczek?— je że li spytacie, . Nic nie śmiem twierdzić :-r-ałe raz tak dzielny, Nic mógł pochodzie od ręki śmiertelnej *j.
X I .
Karzeł tymczasem, choć w b r e w sw ej ochoty, Do nakazanej zabrał się roboty.
Podźw ign ął konia, je źd źc a z ło ż y ł w łęku, I sam za cugle prow adząc go w ręku,
W i ó d ł wprost do za m k u ;— straż oczarow ana, W i d ziała t y lk o , źe w je żd ża w ó z siana.
PIEŚŃ TRZECIA. 07
On w s ze d łs z y w b r a m ę , rycerza w e zbroi, ¡Niósł aż do L ad y zaklętych podwoi,
i gdyby w nętrznych czarów się nie t r w o ż y ł, Na jć jb y łożu niechybnie go zło żył.
L ecz stanął w p r o g u , i niemiłe brzemię Podniósł nad g ło w ę i rzu cił o ziemię s— Bo ile razy miał porę po temu,
Z a w s ze cóś złego chciał zrobić każdemu 5 1 śmiał się d zik o , potrząsając g ł o w ą , G dy kre w z ran płynąć zaczęła na nowo.
XII.
W ra c a ją c , ujrzał w dziedzińcu na dołe, B aw iące samo, nadobne pacholę.
W p a d ł zaraz na m y ś l, by nie tracąc czasu, Z w ab ić je z sobą i uwieść do las u ;
I nie mógł w strzym ać dzikiego chycbotu, Myśląc co przez to nabroi kłopotu. Bo z ły czyn każdy był je g o ży w io łe m .— Zdał się w ięc dziecku chłopięciem wesolem , I wyniść z zamku nam ów ił je społem.
T u ż przy ich drodze przcdmostowa w arta, W id z ia ła tylko brytana i charta.
X I I I .
K a rz e ł sw ą zdobycz prow adząc przez n iw y, R ó żn e mu w lesie o biecyw ał d ziw y .
A ż g d y zab rnąw szy w głąb ciemnego gaju, P r z yszłi nad brzegi bystrego ruczaju, B i e g ży w e j w o d y zn iszczy ł nagle czary 3), I Karzeł w rócił do kształtu p oczw ary.
G d y b y w tćj chw ili śmiał iść za sw ą chętką, M ę c zy łb y d z ie c ię ;— lecz przypomniał prędko M oc je g o m a tk i, i bojąc się kary,
M usiał powściągnąć złośliw e zamiary. K rzy k n ą ł w ięc tylko na biedną dziecinę, I dał skok w g ó r ę , i zapadł w g ę stw in ę ; Głos przeraźliw y, ze śmiechem złączony, Z a b rzm iał: , , stracony! stracony! stracony!”
X I V .
D z ie c ię przelękłe nadludzkim widokiem, Nie śmiąc ni płakać, ni ru s zy ć się krokiem, ti8 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA.
PIEŚŃ TRZECIA. CO
Drżało ja k trzcina nad bystrym potokiem. ] gdy się wreście ozicrając w s zę d y , Chciało iść n a z a d , nieświadome kędy, Na każdy szelest d rz e w albo p o w ie w u , Karzeł nui zdał się w ysk akiw ać z k rzew u, I śmiać się śmiechem szyderstw a i gniewu. T a k coraz bardziej zbijając się z toru, Zamiast do z a m k u , szło dalej w z d łu ż boru; A ż usłyszało, z głębi dzikich ja r ó w ,
Gończe szczekanie m yśliw ych ogarów.
X V .
Głos bliżej, bliżej— aż tuż w ślady sarny, Z ziajany z g ę stw y w ypadł ogar czarny, 1 w znió słszy paszczę wietrzącą po tropie, R zu cił się obccs na bezbronne chłopię. Ryla to scena malowania warta:
Giły chłopiec w id zą c psa t y lk o , nie czarta, Poc zu ł w swein sercu godne ojców m ęztw o , I niepamiętny na niebezpieczeństwo,
70 PIEŚŃ OSTATNIEGO MINSTRELA. Z tw arzą i okiem iskrzącćin oil gniew u, Plecam i tylko przyparł się ku drzew u, I gdy nań ogar j u ż zęby w y s z c z e r z y ł, Kijkiem co trzym a ł, tak zręcznie uderzył, Z e pies o d s k o c zy ł, stanął, grzbiet najeżył, I nie śmiąc kąsać, j u ż tylko zdałeka, S zczekał zajadle, czekając człowieka.
Jakoż w net, pełen zapału,
M yś liw ie c nad biegł, i psa g d y obaczył, M y ś lą c , że żw ierza grubego osaczył,
Podniósł luk jak b y do strzału.
W te m z drugiej strony glos zabrzmiał strze lecko :
„ I I o p , k o p , E dw ardzie! nic strzelaj, to dzie c k o ! ” —
XVI.
M ów ca po chwili ukazał się z ehróstu. Ł uc zn ik angielski, w ysokiego wzrostu; Krótki do kolan strój je g o zielony, Czapka z pióram i, w łos krągło strzyżony;
PIEŚŃ TRZECIA. 71
Na czapce św iecił k r z y ż , A n g lii znamię} Trąbka myśliwska w isiała przez ramię, Oszyta skórą w ilc z ą , a za pasem, Sajdak z strzałami obok z kordelasem. W ręku łuk trzymał, co o pięćset kroków, Jaskółkę umiał zrzuc ić z pod obłoków, I s m y c z , co grożąc gdy podniósł do góry, Pies, skomląc t y l k o , w arow ał z pokory.
X V I I .
Ł uc zn ik nic złego uie czyniąc dziecięciu, W silnem go jednak zatrzymał ujęciu, 1 uspakajał w sposób p rzyjacielski: Bo chłopiec w idząc strój jego angielski, Szarpał się stras zn ie;— a wtem też z kolei, Młodszy to w arzy s z, E d w a rd w yszedł z kniei. ,, Hop, kop!” — rzekł łuc zn ik:— , , patrz, zdobycz
nic marna; ,, Lepiej się może opłacić niż sarna.
„ P a t r z , ja k się sza rp ie!— ręczę bez zaw odu, , , Ź e to jest dziecię wysokiego rodu.