• Nie Znaleziono Wyników

Przewodnik po mieście

U). Piekarska jest mniej typową od innych ulic Starego Miasta, lecz zawsze zasługująca na wzmiankę. Przy zbiegu

z Podwalem ulica ta rozszerza się w placyk niewielki, kwadratowy, nazwany w staromiejskiej gwarze „Piekiełkiem".

UL Rycerska posiadająca jakby na przekór swej na­

zwie domy małe i nieschludne; środkiem ulicy płynie ściek, a jedyną cechą odróżniającą ją, jest zabudowanie jej na wzór ulic miast średniowiecznych, to jest wzniesienie do­

mów na linii łamanej, co było stosowane dla utrudnienia ataku napadającemu na miasto nieprzyjacielowi.

Ui. Dziekania ciągnie się wzdłuż południowej ściany kościoła św. Jana. Pierwszy dont od ul. Świętojańskiej na­

zywają S u f r a g a n ią . W następnym zaś mieści się kan- celarya parafii św. Jana i mieszkanta księży wikaryuszów.

Od Dziekanii, po za tyłami kościoła archikatedralnego, do ui. Jezuickiej ciągnie się ul. Kanonia.

Uf. Kanonia, zwana niekiedy Kanonie (mówimy na Kanoniach). Nazwa jej pochodzi ztąd, że domy jej stano­

wiły uposażenie kanoników kolegiackich, a następnie ka­

tedralnych, i w nich znajdowały się mieszkania kanonickie.

Dotychczas w niektórych z tych domów zamieszkują kano­

nicy katedralni, nie mający innych benefieyów. Linia frontu kamienic tej ulicy, dość charakterystycznych, z wmurowa- nemi w ściany zewnętrzne taklicami z kamienia, łamie się prawie pod kątem prostym. Jeden z tych domów w r. 1892 przebudowano w ten sposób, że otrzymał front zupełnie nowy. Domy ciągnące się równolegle do Wisły, mają od dziedzińców p i ę k n y w i d o k na okolicę za Wisłą po­

łożone.

Ulica ta właściwie ma pozór płacu lub większego dzie­

dzińca. Dwie ostatnie uiice (Dziekania i Kanonia) mają wspólną numeracyę policyjną.

Prochow nia. 107 UL Jezuicka. Idąc tą ulicą, od Kanonii po lewej stronie widzimy gmach, zajęty na A r c h i w u m A k t d a w n y c h (od r. 1815) i byłej H e r o l d y i K r ó l e s t w a P o l s k i e ­ g o . Jest to wielki gmach, bez żadnych ozdób; wewnątrz jego nagromadzone są stosy ksiąg* i rękopisów starych, nieocenionej wartości. Po drugiej stronie ulicy, wśród kilku domów pomniejszych, pod Nr. 4 mieści się Szkoła Realna, w gmachu tym dawniej było seminaryum św. Jana, zanim je przeniesiono w r. 1866 do gmachu pokarmelickiego na Krakowskiem Przedmieściu, a gdzie poprzednio mieściła Akademia Duchowna. Z ulicy Jezuickiej, wychodzącej wprost na Rynek Starego Miasta, skręcamy w prawo na ulicę Celną, wązką, krótką niczem wybitnem się nieodzna- czającą i łączącą się z Brzozową, (str. 104).

UL K am ienne schodki. Najcharakterystyczniejsza z ulic Starego Miasta prowadzi z Brzozowej na Bugaj, wprost rogu rynku i ulicy Krzywe Koło w dół ku Wiśle. Jest to wązkie przejście, zbudowane z ciosów kamiennych. Co kilka stopni następuje obszerny blok kamienia, tworzący rodzaj minia­

turowej platformy. Domy tej uliczki stosownie do spadku wzgórza zniżają również poziom swych kilkupiętrowych oficyn.

Przed zaprowadzeniem wodociągów, od świtu do nocy przepełniona była noszącymi wodę z Wisły, dzisiaj mało kto tędy przechodzi; ztąd przez Bugaj, ulicę zamiesz­

kałą przez klasę uboższą i robotniczą, dostajemy się na ulicę Boleść.

Ui. Boleść prawdopodobnie powstała równocześnie x Mostową, której jest jakby przedłużeniem, doprowadza- ącem do brzegu Wisły, a dawniej do mostu. Ulica ta ni­

czem się nie wyróżnia z pośród wielu bocznych ulic miej­

skich. Jedyną pamiątką,jaka pozostała,są r e s z t k i b a s z ty , która broniła wejścia od strony mostu.

Prochow nia. Nad samą Wisłą, zamykając niejako ulicę Boleść, będącą przedłużeniem Mostowej, po lewej jej stro­

nie wznosiła się właśnie wielka murowana baszta, jedyna pamiątka po dawnym moście, o którym będzie niżej. W ścia­

nie tej baszty, od strony Wisły, tkwiła do niedawna tablica marmurowa z napisem łacińskim tej treści, że dzieło Zyg­

munta Augusta siostra jego Anna Jagiellonka dokończyła.

Obok tej tablicy była druga z napisem polskim. Baszta

108 Przew odnik po W arszawie.

przymostowa po zniesieniu mostu obróconą została na skład prochu i ztąd pochodzi jej nazwa. Za Stanisława Augusta Poniatowskiego, budowlę tę przerobiono i zamie­

niono na więzienie skazanych do ciężkich robót, pomiesz­

czając nad wejściem napis: „Nie miejsce, lecz zbrodnia człowieka hańbi". Dziś budowla ta w części już tylko istnieje. Od nazwy też prochowni wyrobiła się dość po­

wszechnie u nas używana nazwa „prochowni", zamiast więzienia.

Cofając się w stronę miasta, gdyż ulica Boleść dopro"

wadza tylko do brzegu Wisły, skręcamy na prawo i wcho"

dzimy na prawo na ulicę zwaną Rybaki.

Ul. Rybaki, niegdyś zwana ,,Rybitwy", ciągnie się wzdłuż rzeki. Uliczka to uboga, zamieszkała przez ludność wy­

robniczą, w części drewnianemi domkami zabudowana, łą­

czy się z ulicą Mostową. Wychodzą na nie tyły ogrodu Panien Sakramentek, gdzie nad furtką w murze, zwraca na siebie uwagę kute w stylu rokoko w y o b r a ż e n i e N a j­

ś w i ę t s z e j H o s t y i. Znajduje się tu także t a b l i c a ż e ­ l a z n a , wskazująca do jakiej wysokości w różnych epo­

kach dochodził wylew Wisły. Tu też mieszczą się k ą p i e l e dość dawne, zwane „Kozłowskich". Z ulicy Rybaki prze­

ślicznie wyglądają wzgórza, na których rozsiadła się Stara Warszawa, ze swemi piętrzącemi się kamienicami, kościo­

łami i wieżami.

Rynek Nowego Miasta niegdyś stanowił centrum osob­

nej dzielnicy, która miała swego prezydenta i ratusz wła­

sny na środku rynku. Targ ten przetrwał do naszych cza­

sów, a dziś na tern miejscu urządzono skwer. Teraz targi w rodzaju bazarów mieszczą się w d o m u Nr. I komu­

nikującym z posesyą podominikańską Nr. 27, a mającym przejście na ulicę Kościelną. Jak wszystkie ulice tej części miasta, tak i rynek zamieszkały jest przez uboższą ludność.

Kościół parafialny Panny Maryi na Nowem Mieście- Według podania stoi na miejscu pogańskiej niegdyś świą­

tyni, wystawiony w r. 14)1 przez Annę, córkę Kiejstuta litewskiego, żonę Janusza, Księcia Mazowieckiego. Jestto jedyna tutaj budowla kościelna, zewnątrz od czasu swego wzniesienia w całości przechowana, w stylu ostrołukowym, bez żadnych ozdób, prócz żebrowanego w stylu gotyckim krzyżowo wewnątrz sklepienia w nawie środkowej.

Odzna-Kościół Św. Kazimierza z kiaszt. p. Sakramentek. 109 cza się mianowicie swoją s t a r o ż ytn ą d z w o n ic ą o cha­

rakterystycznych osobliwych kształtach, powtarzających się na wszystkich dawnych widokach Warszawy.

Kościół p. w Św. Kazimierza z klasztorem panien Sakramentek przy ul. Rynek Nowego Miasta. Wzniesiony w r. 1688 przez Królowę Maryę Kazimierę Sobieską, której herby umieszczone są na froncie. Odnowiony kosztem rządu 1851 r. Świątynia niewielka w stylu toskańskim, w kształcie ośmioboku, a raczej kwadratu z rogami ściętymi, do któ­

rego większych boków przytykają cztery kwadratowe przy­

budowania, tworzące krzyż równoramienny. Zewnętrzne jej przyozdobienie u dołu pilastrów jest porządku toskańskiego, reszta w stylu odrodzenia. Wnętrze w porządku korynckim ma kopułę artystycznie malowaną przedstawia apoteozę chwały Najwyższego. Podobnie zasługują na uwagę o b r a z y w o ł t a r z a c h , wyborne dzieła nieznanego mi­

strza z końca XVII. w. Są tu piękne marmurowe n a g r o b ­ ki rodziny S o b i e s k i c h , Maryi Karoliny, córki Jakóba Królewicza, zm. 1740 i Maryi z Wesslów, małżonki Księcia Konstantego, zm. 1761. W zakrystyi i klasztorze przecho­

wują l i c z n e p a m i ą t k i p o z a ł o ż y c i e l c e : zabytki dawnego hafciarstwa, szpalery tkane, malowidła, sprzęty i złotnicze wyroby.

Ul. Przyrynek. Za kościołem Panny Maryi jest ogród na wyniosłem wzniesieniu, łagodnie ku Wiśle się spuszcza- jącem. Mieszczą się tu prócz tego obszerne zabudowania, frontem do ulicy Przyrynek (nazwy ludowej żartobliwie

„Psi rynek"), a bokiem do zaułka, zwanego ulicą Sambor­

ską, ciągnącą się ku Wiśle, a stanowiące dom schronie­

nia starców. Niegdyś był tu szpital, założony przez Annę Mazowiecką, tę samą, która zbudowała kościół; od roku 1821 szpital zmieniono na schronienie dla osób podeszłego wieku płci obojej, które wniósłszy niewielką opłatę (rb. 9(1) otrzymują dożywotnie mieszkanie i utrzymanie. Kto składa rs. 450, odraza bywa przyjęty, inni z niższą opłatą muszą czekać aż miejsce stę otworzy. Dom ma liczne zapisy i kapitały.

Liczba osób, znajdujących przytułek, nie przechodzi 125.

Z instytucyą tą w ostatnich czasach połączono zakład dla sług starych i niedołężnych. Ulica Przyrynek kończy się csplanadą cytadeli.

HO Przewodnik po Warszawie.

U). Zakątna i Wójtowska. Pierwsza z tych ulic łączy Przyrynek z Powiślem, a mianowicie z ulicą Rybaki, druga zaś łączy Przyrynek z ulicą Zakroczymską. Obie te ulice ciągną się wzdłuż e s p l a n a d y c y t a d e l i , rozciągającej się na wyniosłem wzgórzu po nad wybrzeżem Wisły. Wśród ogrodów, niegdyś tu będących na równinie, Stanisław August Poniatowski urządził do dziś istniejący zdrój wy­

bornej wody.

Kościół św. Franciszka Serafickiego przy ul. Zakro­

czymskiej. Wystawiony w latach 1679 —)737 podług planu /<3/M zmienionego w części przez ./ózg/a

odnowiony w r. 1837, pierwotnie klasztorny ks. Francisz­

kanów do 1866. Dwupiętrowy p o r t y k tego kościoła, ozdo­

biony mnóstwem pilastrów, wystających jedne nad drugiemi, to płaskich, to półokrągłych, porządku jonickiego złożo­

nego, ma po bokach dwie dzwonnice, blaszanemi pirami­

dami zakończone. Wnętrze w porządku korynckim, ma piękne o b r a z y w o ł t a r z a c h , szczególnie godne są uwagi: w wielkim św. Franciszek Seraficki i w presbite- ryum zawieszona dobra kopia Rafaela — Przemienienie Pańskie — wykonana w r. 1704 przez yózą/tt O/cszhw/cza, należąca do najlepszych robót jego pędzla.

Dwa mosty kołejowe. Wyszedłszy z dzielnicy Nowotniej- skiej na esplanady Cytadeli (np. ul. Zakroczymską) mamy dobry widok na oba mosty kolejowe — stary i nowy.

Stary most kolejowy wybudowany został w latach 1873 do 1875 według planów i pod kierunkiem inż. Ftttfettsztt C/trza/zoies&łego.

Budowę nowego ukończono w r. b. (1908); wybudowany on został przez inż. komun. /l/e&sejgo Oba mosty służą głównie kontunikacyi kolejowej. Jedynie dołem sta­

rego mostu odbywa się kontutiikacya kołowa.

Ul. Freta stanowiąc główną arteryę dzielnicy Nowo- Miejskiej, łączącą ją ze Starem Miastem, jest przedłużeniem ulicy Gołębiej, czyli Nowo-Miejskiej i poczyna się od rogu ul. Długie). W początkach swoich, dość szeroka, ztąd zwana Freta — Szeroka, przy wylocie ulicy Świętojerskiej nagle się zwęża (Freta Wązka), przebiega rynek Nowego Miasta i kończy się przy ul. Franciszkańskiej. Zabudowana prze­

ważnie małymi domami, nosi na sobie wybitny charakter staromiejski. Jest ona dość ruchliwa i ożywiona, przeważnie

K ościół Św. Jacka U l zamieszkała przez kiasy uboższe. Prawie wszystkie domy tutaj nie mają podwórzy, gdyż niepodobna nazywać tern mianem ciemnych i małych piacyków, ograniczonych ze­

wsząd wysokiemi murami.

Charakterystyczną ceciią tej uiicy jest mnóstwo znajdu­

jących się na niej t. z. „magazynów mód" trzeciorzędnych, które ze swojemi wystawami jaskrawych stroi i kapeiuszy dia elegantek niższych klas, ze swojemi „pannami" sklepo- wemi, nadają jej pewne w swoim rodzaju znamię.

W tern miejscu wspomniemy też oryginalny w swoim rodzaju d o m e k na ulicy Długiej, obok k o ś c i o ł a po- p a u I i ń s k i e g o. Dom ten przy samej ulicy Freta, stano­

wiący przybudówkę do tego kościoła, a zawierający jeden sklepik. Pomimo to, domek ten posiada oddzielną hipotekę.

Z pomiędzy domów ul. Freta, na wspomnienie zasługuje d o m Nr. I (róg Długiej), z dachem mansardowym i z p o ­ s ą g a m i N. Maryi Panny i św. Jana Nepomucena; d o m N r. .5 ozdobiony przy dachu g a I e r y ą z u r n a m i , pięk­

nej renesansowej budowy, z epoki XVIII-go w. i nakoniec d o m Nr. 13, również jak dom Nr. I, ozdobiony p o s ą g a - nt i, z których pierwszy wyobraża Chrystusa, drugi zaś św.

Jana Chrzciciela. Po lewej stronie ulicy, idąc od Nowego Miasta wznosi się kościół św. Jacka, jeden z najpiękniej­

szych w tnieście.

K ościół św. Jacka przy ul. Freta. Wymurowany w roku 1688 podług piana ,/%/;<! IF/oc/tc, kosztem prywatnych skła­

dek na miejscu dawnego, restaurowany w r. 1661. Odna­

wiany w latach 1815, 1839, 1844, 1853, 1869.

Pierwotny klasztorny O. O. Dominikanów. Facyata jego w stylu odrodzenia zasłania do połowy przybudowanie w stylu ostrołukowym podług planu

wystawione w r. 1823 i mieszczące sklepy od ulicy. Wewnątrz kościół odznacza się swoją wysokością mniej widoczną od ulicy, albowiem schodzi się do niego z kruchty pod chó­

rem po wielu stopniach w dół, kaplicami, z których jedna cała z porfiru, oraz n a g r o b k a m i . Między tymi celuje z nakrapianego marmuru w całej figurze Katarzyny Osso­

lińskiej, zmarłej 1607 roku Osobliwością są zaś tablice brą­

zowe z napisami ormiańskicmi, wskazując miejsce grobu rodziny Mcnjaminów, zmarłych w końcu XVH-go wieku.

Wyszedłszy z kościoła św. Jacka przechodzimy przez środek u). Freta Szerokiej i znajdujemy się na ultcy

Dłu-1)2 P rzew odnik po W arszawie.

giej. Tu na tewym rogu wznosi się piękna świątynia św Ducha.

Kościół św. Ducha przy ui. Długiej i Freta. Pierwotnie szpitainy, którego fundacya sięga Xll!-go wieku. Zniszczony został w XVH-vm wieku w czasie pierwszej wojny szwedz­

kiej. Oddany Paulinom 1658 r., którzy go na' nowo odbu­

dowali 1717 r. ze składek i zapisów prywatnych podług planu Józefa, Piotra i Józefa Hclloti i posiadali do r. 1819.

Poczeni wrócił pod zarząd duchowieństwa świeckiego i bractwa katolików niemieckich. Dotąd odprawiane są w nim także nabożeństwa i kazania na przemiany w obu językach. Odnowiony w r. 1856 kosztem rządu, na facyatę dwupiętrową z wieżami po obu stronach, ozdobioną liczne- mi, jedne nad drugie wystającymi pilastrami korynckimi.

Do kościoła prowadzą dwustronne na ulicę wychodzące kamienne schody z gankiem, na wierzchu którego umiesz­

czona jest s t a t u a z ciosu Matki Boskiej, wzniesiona w r.

1863, dłuta Czą/%owsh<?go. Wewnątrz w ołtarzach znajduje się kilka starożytnych i celujących pod względem sztuki obrazów szkoły włoskiej, mianowicie w ołtarzu św.

Michała obraz, przedstawiający Anioła Stróża, prowadzą­

cego małe dzieci, według podania dar królowej Bony;

w innych św. Franciszek Ksawery, św. Stanisław i św. Ka­

zimierz.

Z polskich artystów odznaczają się pędzla

o b r a z z e s ł a n i a D u c h a św., malo­

wany w końcu XVII-go w-, w ołtarzu wielkim i św. T o ­ b i a s z /7Y;/K';.sz^u

Po drugiej stronie ul. Długiej, mniej więcej wprost ko­

ścioła stoi historyczna k a m i e n i c a Nr. 540, która nale­

żała do Afaro/c ojca Joachima, gdzie tenże dnia 19. marca 1786 r. urodził się i gdzie później na I piętrze zamieszkiwał.

Na rogu ul. Długiej i Wązkiej przechodzimy obok pięknego p a ł a c u R a c z y ń s k i c h , zajętego obecnie na biura Sądu Handlowego (o gmachu tym pisaliśmy obszer­

niej przy opisie ul. Wązkiej nastr. 101). Wreszcie na rogu ul. Długiej i Miodowej znajduje się S obór pod wezwaniem św. Trójcy przy ul. Długiej. Z kościoła Ks. Pijarów wznie­

sionego w r 1681 przebudowany z gruntu kosztem rządo­

wym w r. 1837 w stylu klasycznym podług planów

/Into-Pałac Krasińskich. 113 Co/azz; / Nad/zą/a Go/oasA:fdg*<3, a tuż obok Cerkiew pod wezwaniem N Maryi Panny (Pokrowskaja) przy pa­

łacu Arcybiskupim od uiicy Długiej, (str. 115). Wystawiona w r. i 849.

Więzienie karne przy u). Długiej. Mury dziś istniejące­

go więzienia karnego wzniósł Stefan Batory na szpita) d)a wojskowych. Władysław iV. budowlę tę obrócił r. 1638 na zbrojownię, która w następstwie ustąpiła miejsca więźniom.

Gmach ten zajmuje całą przestrzeń ulicy Długiej, od rogu Nalewek do ul. Przejazd, boki zaś jego i oficyny wychodzą na te dwie ulice. Zewnętrzne i wewnętrzne sale tego gma­

chu upamiętnił w litografiach kolorowanych Feliks Piwarski.

Sam gmach na zewnątrz małym uległ zmianom, nowym jest tylko dom, zajmujący narożnik od ul. Przejazd. Tu się mie­

ści mieszkanie intendenta i biura więzienne.

Plac Krasiński. Ul- Długą, w miejscu gdzie wychodzi na nią ul. Miodowa, rozcina również plac Krasiński. Plac ten rozciąga się prawie regularnym czworobokiem pomię­

dzy ul. Świętojerską i Długą. Na placu tym rzuca się w oczy przechodnia piękny gmach — były pałac Krasińskich.

Pałac rządowy, zwany Krasińskich przy placu tegoż nazwiska. Wystawiony w r. 1692 przez Jana Dobrogosta Krasińskiego, Referendarza Wielkiego Koronnego, póź­

niej wojewodę płockiego, w stylu włoskim i przez artystów Włochów.

Dotąd w kształcie swoim niezmieniony, tylko za dzie­

dziniec służył mu plac teraźniejszy, który był otoczony wysokim murem. Z trzech jego stron wychodziły trzy wiel­

kie bramy do wjazdu; jedna od ul. świętojerskiej, druga i trzecia naprzeciwko niej od ul Długiej. Z tych główna wychodziła od czoła pałacu. Bramy miały facyaty i miesz­

kania dla straży, czuwającej nad bezpieczeństwem budowli i właściciela pałacu. Z tej strony pałac wyglądał jakby for­

teca. Zewnątrz i wewnątrz przy budowaniu nie szczędzono ani złota ani marmuru, bo Krasiński chciał zaćmić wszyst­

kich niewidzianym zbytkiem, a mógł to zrobić, posiadając bajeczne fundusze i nie żałując wydatku. Świecił więc pa­

łac na podwórzu, błyszczał herbami i znamionami, któremi go ozdobił właściciel, pyszniąc się ze swojego rodu, wy­

wiedzionego przez ówczesnych genealogów od rzymskich Korwinów, w środku na facyacie kamiennej, zwraca uwagę

Przewodnik po Warszawie. 8

H ł Przewodnik po Warszawie.

ogromny herb S/z/ioicron, przedstawiający kruka, trzyma­

jącego w dzióbie pierścień i siedzącego na krzyżu opartym na barce podkowy, wznosząc skrzydła do iotu. Wyżej na czole tejże facyaty umieszczona wieika p ł a s k o r z e ź b a , odnosząca się jakoby do początku pomienionego herbu.

Przedstawia bowiem opisany w dziejach rzymskiego Liwiu- sza pojedynek Marka Wateryusza, trybuna, z Gallem olbrzy­

miego wzrostu, któremu nadleciały kruk, — jak mówi le­

genda, — usiadł na hełmie i trzepotaniem skrzydeł oraz dzióbaniem tak dalece szyki pomieszał, że ulec musiał pod ciosami rzymianina. Ztąd ów Waleryusz otrzymał przydo­

mek Corwus, Kruk, od tego zaś Korwina, którego ród prze­

nieść się miał do Panonii, a stamtąd do Polski, wywo­

dziła się szlachta herbu Ślepowron w czasach kiedy szu­

kano świetnej starożytności przodków w najodleglejszych epokach i krajach. D r u g a p ł a s k o r z e ź b a od strony ogrodu, mająca być także w związku z rzymskiem pochodze­

niem domu Krasińskich, przedstawia tryumfalne wejście Juliusza Cezara do Rzymu po zwycięstwie pod Mundą, obie dłuta rzeźbiarza włoskiego /l/rto/zi^o g/a/zr/;/.

Pałac z czasem opuszczony i zrujnowany nabył w la­

tach I765—1766 od rodziny Krasińskich skarb dla umiesz­

czenia rozmaitych władz krajowych. Wyrestaurowany uległ zniszczeniu przez pożar w 1782 r., lecz w ciągu jednego roku przywrócono go do poprzedniego stanu bez żadnej na zewnątrz zmiany pod kierunkiem budowniczego

Domi-Po roku 1815 najznaczniejsze zaszły wokoło niego zmia­

ny. Wtedy uprzątnięto cały plac, wybrukowano błotniste kałuże, w oficynie od ulicy Świętojerskiej, służącej za pier­

wotnych właścicieli dla gości i oficyalistów dobudowano w r. 1822 drugie piętro i dodano odpowiednie ozdoby po­

dług planu P i o t r a A i g n e r a budowniczego. Rozebrano drewniane stajnie i inne małe domki, których widok szpe­

cił. Później przybyła między ogrodem a oficyną od ulicy Długiej piękna k a m i e n i c a n u m e r e m 549 oznaczona.

W gmachach zasiadały z kolei najwyższe władze miejscowe.

Po ostatniem zaś całkowitem odnowieniu pałacu w r. 1835 zajęły go w r. 1841 dwa departamenty rządzącego Senatu, noszące podług dalszych z porządku liczb nazwania 9 i 10, tudziez ogolne zebranie warszawskich departamentów rzą­

dzącego Senatu.

Ogród Krasińskich. i!5 W oficynie od ulicy Świętojerskiej mieszczą się obecnie kancelarye sędziów śledczych, zaś w oficynie od ul. Długiej umieszczono przeniesione w r. 1834 z ulicy Dziekanki A r- c h i w u m G ł ó w n e k r a j o w e .

Ogród publiczny zwany Krasińskich. Założony razem z pałacem Krasińskich w r. 1692 na gruncie należącym przedtem do Gizów, Dzianottych, Kleinpottów, bogatych mieszczan tutejszych, którzy mieli ogrody w tych stronach.

Ogród od swego początku "ma formę kwadratową. Ozdo­

biony okazale w czasach świetności odznaczał się sztucznie wycinauemi szpalerami z drzew lipowych i grabiny i tara­

sem usypanym z ziemi, na którym stały altany. Znajdowały się w nim rozmaite budynki, cieplarnie, figarńie, skarbczyk, zbrojownia, cekhauzikiem zwana, i t. p. Z opuszczeniem gmachu przez właścicieli i ogród zaniedbany zniszczał. Jako prywatny nie był pierwotnie dla każdego przystępny; do­

piero po nabyciu posiadłości przez rząd w roku 1765 na nowo urządzony przez ogrodnika K n a lk f u s a , otwarty zo­

stał dla publiczności dnia I. kwietnia 1768. Odtąd utrzymy­

wany porządnie, kilkakrotnie zmieniał swoją postać.

Szpalery francuskie, wysypane kolorowym piaskiem ścież­

ki, malowane ogrodzema kwater, ustąpiły rzeczywistym ozdobom, to jest szerokim ulicom i aleom, kasztanami wy­

sadzanym, przyjemnym do przechadzki i spoczynku. W ciągu tego czasu miał lata, w których najprzedniejszy świat tutaj się gromadził, dziś prawie wyłącznie uczęszczany przez ludność żydowską.

UL Miodowa jest jedną z najstarszych ulic poza mu- rami dawnego miasta, istniała już bowiem w XVI. w., słynąc ze znajdujących się przy niej fabryk pierników „miodowni- ków", od których Miodownicza się zwała; nazwę tej ulicy jednak kilkakrotnie zmieniano: po wzniesieniu kościoła 0 0 . Kapucynów zwano ją Kapucyńską, potem Napoleoń­

ską, aż wreszcie pozostała nazwa obecna . Ul. Miodowa dawniej zabudowana była pałacami i dworami, które na­

stępnie przerobiono na domy dochodowe, lub instytucye Państwowe.

Idąc od ul. Długiej, po prawej stronie, p o d Nr. 13 znaj­

dujemy przedewszystkiem „ p a ł a c B i s k u p i " — rezydencyę Arcybiskupa Warszawskiego.

Pałac zwany Arcybiskupim. Gmach ten zbudował

Pałac zwany Arcybiskupim. Gmach ten zbudował