ludzkie i rodzą się potwory, czarne duchy stu win, stu zbrodni, stu zgorszeń, zarazę roznoszące..
J E G O ^ E M IN E N C J A N A J P R Z E W IE L E B N IE J S Z Y P R Y M A S P O L S K I
KS. K A R D Y N A Ł DR. A U G U S T H L O N D
z w ie d z a Z a k ła d y w M ie js c u - P ia s to w e m w to w a r z y s t w i e K s., A n to n ie g o S o b c z a k a ,“ R e k to r a G e n . T o w . S w . M ich łaa A rc h a n io ła .
— 42 —
To głód — nędza to i opuszczenie sierót rodzi zarazę zgni
lizny i wszystkich upadków ludzkich...
A czyż niema siły na wstrzymanie tego pochodu, na obalenie tego rodzica wszystkich zbrodni, który id zie...
„ > >. przeklinany
Z wygaszoną łez źrenicą, I odsłania swą prawicą
W szystkie nędze, wszystkie rany??
P a trzcie!... naprzeciw garstce sierót bez domu, opieki, nauki i ciep łego serca — naprzeciw tej garstki drobnych, bosych, łzawo przed siebie patrzących dziatek, idzie olbrzym, silny, straszny, nieugięty łzą, prośbą niewzruszony...
Idzie głód i wlecze orszak tysiąca w in ...
Któż mu zasłoni d r o g ę ? ... O to staje litość — cicha, Chrystusowa, łzą współczucia lśniąca, słowem miłości Bożej kojąca 1— litość zbliża się do tej gromadki dziatek opuszczonych i roztacza wielkie skrzydło, orle skrzydło opieki nad bezdomnemi, od chmur, gromów i otchłań win zasłania drogę, wskazuje niebo i szepce: — Bógl...
Królewska cnota serc szlachetniejszych nad tłumy, wspaniała ozdoba dusz, umiejących przykazania m iłości bliźniego w czyn w cielać i wpro
wadzać w ży c ie !...
Litość ta podała dłoń gromadce bezdomnych sierotek. To ona roz
paliła ognisko rodzinne nie z krwi, lecz z ducha — tu ona zamknęła wrota przed „głodem" i szeregiem za nim wlokących się grzechów — tu otwarła skarby pracy nad wychowaniem dziatwy w Imię Boże poczętem — tu zbudowała chatkę, wspanialszą nad niejeden pałac bogaty, a pusty i zim n y... nad niejeden gmach obszerny, do którego wszystkie drzwi pychą i samoliibstwem zamknięte.
Bo czyż to w Polsce litość nieznana? Czyż to nie powiedział Mickiewicz, „iż tu po psie płaczą dłużej, niż gdzie indziej po bohaterze?"
Czy to nie znajdziemy dość takich chatek i domów, w których sierota się chowa, nie wiedząc nic o tern, iż ma m ogiłkę rodziców na cmenta
rzu? U nas o czyny litości nie tak trudno, jak w innych krajach, dlatego też niech B óg szczęści Zakładom litością ludzką wzniesionym, niech b łogosław i pracy nad ubogiej dziatwy życiem, niech z tych drobnych istot rosną silne i pożyteczne O jczyźnie jednostki, niech przecie zjawi się i ta chwila, w której nikt ze łzą do wrót tych nie zapuka, bo żadna sierotka bez opieki błąkać się nie b ęd zie...
f B isku p Dr. W t. B andurski.
W szelkie ofiary na Zakłady W ychowawcze dla sierót, prosimy nadsyłać pod adresem: Z a k ła d W ychow aw czy w M iejscu-P iasiow em , M ałopolska, najlepiej na konto czekowe P. K. O . N*-- 1.50.128.
D w ie M atki.
Dzwon rozdzwo
nił się na A nioł Pański.
Zakołysały się jakby w pokłonie złote łany dojrzewającego
Oparta o resztki walącego się płotu ko
bieta przeżegnała się pobożnie.
Siwe jej oczy za
mgliły się łzami. — Za
wsze o tej porze, skoń
czywszy swe domowe prace, wychodziła na drogę i zasłoniwszy ręką oczy od blasku zachodzącego słońca — wypatrywała kogoś w dali.
I dziś tak samo — i znowu nadaremnie.
W dową była oddawna, a syn jedynak, cała jej pociecha — cóż kiedy jak poszedł, tak nie w rócił.. . .
Wojna była ci okrutna i bolszewiki do Polski się brali, do Ojczyzny.
P osłyszał Jasiek, jako każde ręce, co karabin utrzymać potrafią, przy
dadzą się rzetelnie, zaczął matkę prosić, by mu pozwoliła do wojska.
P r o s ił... p ła k a ł... nie d a w a ła ... Jakoż? Dopiero miał lat szesnaście, a i mocny bardzo nie był, ot — kruszynka taka — jeno w głow ie zapał, a w sercu miłowanie wielkie. Nie d a w a ła ... to on nocką ciemną zemknął z chaty matczynej i dotąd go nie b y ło ...
A lata p ły n ęły...
I łzy płynęły — duże krople brylantowe, żłobiąc w opalonych licach brózdy. Dowiadywała się w mieście — u starosty — w komen
dzie — i u żandarmów na posterunku wyżaliła swoje żale — i nikt jej nie mógł poradzić i nikt pocieszyć nad to, że był w pułku — bił się dzielnie — aż wzięto go do niewoli — i słych zaginął.
Kobietę aż mrowie przechodziło po grzbiecie, gdy myślała o tych bolszewikach bezlitosnych, o tern, co słyszała od ludzi, co wyczyniają z jeńcami, Modliła się, krzyżem leżała w kościele — dawała na msze święte, dawała biednym, by się modlili o powrót Jaśka.
Zestarzała się, włosy jej pobielały, straciła do pracy siły — za
niedbała gospodarstwo... aż przestała myśleć. — O jednej tylko porze
— 45 —
dnia jakby wracała jej świadomość — przed zachodem słońca — wy
chodziła z domu i oparłszy się o płot — cz ek a ła ...
Może dziś!!.5 . . .
Może Bóg W szechmogący ulituje się jej niedoli i chłopaka do dom przyprowadzi.
I dni biegły — godziny długie były, jak wieczność i ludzie we wsi zapomnieli już o Jaśku i dom stary się pochylił, a strzecha mchem*
porosła szmaragdowym.
W y p a tr y w a ła k o g o ś w d a li.
D o chaty wpełzła rozpacz, rozwiełmożniła się w izbie i komorze — rozsiadła szeroko na ubogich sprzętach
W szystko zamierało, więdły fuksje w oknie i blad ły czerwone pelargonje...
I biedniało wszystko, jako serce matki.
*
* *
A we wsi onej był kościół, drewniany, stary kościółek, pod wez
waniem Najświętszej Panny Marji, której figura, cudami na okolicę sły
nąca, ustawiona była w kaplicy bocznej.
46
-Kościółek był ubogi, lecz wokół Matki Bożej bogato było od serc srebrzystych i krasnych korali, które wdzięczność łaskami obsypanych
•wota tam zawiesiła.
Królowa niebios w sukni atłasowej, w płaszczu gwiazdami na
szytym, Siedziała wyrzezana z drzewa tak misternie, że zdawać się mo
gła żywą. W rękach trzymała Swe Dzieciątko w sukience też z atłasu — jako że tak ubrały je pobożne dziewczęta z bractwa, poświęconego czci świętej Dziewicy.
Cały ołtarz obsypany był kwieciem — grał barwami, jak łąka — a gdy słonko zawitało przez niewielkie okna, aż śmiało się ze szczęścia, igrając promieniami po złocistych liściach.