• Nie Znaleziono Wyników

STANISŁAW OSSOWSKI

W

X l v n ic h czterecdl d zie sią tka ch la t k ^ ^ SOcjo lo g V; W ŚwieŻej d zie d zin ie n a u k i

\ Uęcię

w y s tę p u ją d w ie odrębne

"Jim e *■ — ^ e ń s tw a . Jedna koncepcja, J°żony i e T ^ k s is to w s k ie , gdzie nacisk po-

^ arn i społpr^ a, k o n f lik t y p o m ię d zy s k ła d n i- r' , ° x ", na k o n f lik t y klasowe.

- v-, k tó rą m ożem y związać s ta w ic ie ia ^ n a jb a rd z ie j znanego je j

przed-to m ? -J e społeczeństwa. Jedna koncepcja

JY-» n..1 . . - L U

t

D ru g a ^ eczeństw a

taw ic ie ia o 'J— -j jcj

WsPółdziałaTl- encera> kładzie nacisk na da si? snnł la elementów, z k tó ry c h

skła-Połeczeństwo.

O bie te koncepcje ro z w in ę ły się pod w p ły w e m n a u k b io lo g iczn ych , k tó re doko­

n a ły ta k ie j w ie lk ie j e w o lu c ji w ła ś n ie w p o ­ ło w ie X I X w . W k o n c e p c ji M a rksa sły s z y ­ m y echa d a rw in o w s k ie j w a lk i o ' b y t, u Spencera c z u je m y w p ły w św ieżych o d k ry ć fiz jo lo g ic z n y c h , szczególnie o d k ry c ia k o ­ m ó rk i i fu n k c y j poszczególnych tk a n e k o r­

ganicznych. K o m ó rk a , ja k o ż y w y s k ła d n ik o rg a n izm u o s p e cja ln ych zadaniach, k tó ry c h h a rm o n ia d e cyd u je o ż y c iu całego w ie lo ­ ko m ó rko w e g o organizm u, to b y ł

szczegół-35

n ie e fe k to w n y obraz d la rozw ażań nad spo­

ilcl n

n ych ,^za le żn o ść z ja w is k k u ltu ra ln y c h , za­

leżność w ię z i społecznej.

P róbow an o s fo rm u ło w a ć szereg p ra w ekologiczn ych. O to k ilk a p rz y k ła d ó w . P ra ­ w o su kce sji: w schem acie Burgessa każda sfera w e w n ę trz n a w ie lk ie g o m ia sta dąży do in w a z ji na te re n n a jb liż s z e j s fe ry ze­

w n ę trz n e j (proces zn a n y z e k o lo g ii ro ś lin ).

W Chicago niegdyś w s z y s tk ie c zte ry sfe- ry , w y ró ż n io n e przez Burgessa, m ie ś c iły się na obszarze c e n tra ln y m , k tó r y dzisiaj je s t ty lk o sfe rą o fic ja ln ą i h a ndlo w ą. D r u ­ gą sferą, k tó rą B urgess określa ja k o sferę n §dzy, w y s tę p k u i n ie z a s y m ilo w a n y c h

cu-ANATOAUA AU Al TA AMERYKAŃSKIEGO.

/ujq Burgessa/

I „LOOP*-CENTRALNA. DZIELNICA HANDLOWA

| I TFERA EYWIOtOW NIEUSTABILIZOWANYCH. WYTTE.PEK NĘDZA NIEZAATYA\IŁOWANI CUDZÓZIEAICY

¡UTFERA PRACUJĄCYCH ROBOTNIKOM

E »REJTDENTIAL ZONĘ"- TFERA AUEJZKALNA IVARTTIV ZAAtOENYCH H K S DZIELNICA A\URZYP)/KA

dzoziem ców, b y ła niegdyś sfe rą najlepszego to w a rz y s tw a . T u ta j została dokonana in ­ w a z ja ze s tro n y te j s fe ry , k tó ra się m ie ści­

ła b liż e j środka. W z w ią z k u z ty m każda sfera o trz y m u je co p o k o le n ie „gorszą p u ­ bliczność“ . Częściowo w y ja ś n ia się to przez sto p n io w ą d e s tru k c ję b u d y n k ó w , częścio­

w o przez p o w s ta w a n ie b a rd z ie j h ig ie n ic z ­ n y c h i b a rd z ie j h e d o n istyczn ych w a ru n k ó w na p e ry fe ria c h m iasta. P ra w o sukcesji, ja k w sp o m n ia łe m , e kologia społeczna d z ie li z e kologią ro ś lin .

In n e p rz y k ła d y z n a jd z ie m y w p ra w a ch segregacji: ludność segreguje się w po­

szczególnych d z ie ln ic a c h w zależności od ty p u m ieszkań, od w a ru n k ó w te re n o w ych ,

od w a ru n k ó w k o m u n ik a c y jn y c h ; w w y n ik u ty c h procesów tw o rz ą się całe dzielnice, zam ieszkane przez ludność zamożną, przez ludność biedną, przez m a łże ń stw a bezdziet­

ne, przez ro d z in y z dziećm i, przez k a w a le ­ ró w it.p . To samo d o ty c z y segregacji k la ­ sow ej, a w A m e ryce i n a ro d o w e j (d z ie ln i­

ca polska, w łoska, nie m ie cka , c h iń ska ).

W y m ie n im y d a le j p ra w o , dotyczące od­

le g ło ści e kologiczn ej ja k o c z y n n ik a k s z ta i tu jącego s tru k tu rę m ia st. O dległość e ko lo ­ giczna je s t to odległość, k tó rą się m ie rz y czasem p o trz e b n y m do p rz e b y c ia i koszta­

m i k o m u n ik a c ji, a w ię c w 1 A m e ryce o k re ­ śla się ją w m in u ta c h i centym ach. *)

Jeszcze in n y p rz y k ła d p ra w ekologicz­

n ych, to p ra w o dotyczące pojęć, d la k tó ­ ry c h w pracach a m e ry k a ń s k ic h w p ro w a d z o ­ no te rm in y : „ f l u i d i t y “ i „ m o b ilit y “ . „M o b i- l i t y “ je s t to te n d e n cja do z m ia n y m iejsca zam ieszkania. Są pe w n e śro d o w iska bardzo

„m o b iln e “ , gdzie lu d z ie z m ie n ia ją m iejsce zam ieszkania bardzo często, i są śro d o w i­

ska pod ty m w zg lę d e m b a rd z ie j u s ta b ili­

zowane. „ F lu id it y “ je s t to ru c h liw o ś ć dzienna. W p ra k ty c e zachodzi często po­

m ię d z y n im i zależność o d w ro tn a : gdzie is tn ie je w ie lk a „ f l u i d i t y “ , ta m często za­

chodzi m n ie jsza „ m o b ilit y “ , bo np. lepsza ś ro d k i k o m u n ik a c y jn e zw ię ksza ją naszr ru c h liw o ś ć dzienną, ale w ła ś n ie dlatego u n ie za le żn ia ją w znacznej m ie rze m ie j­

sce naszego zam ieszkania od m iejsca p ra ­ cy i od je g o zm ian.

R o z w a ż y liś m y je d e n n u rt, prow a d zą cy do zagadnień socjologiczn ych w u rb a n i­

styce.

D ru g i n u r t to sp ra w a organiczności nie w p o jm o w a n iu społeczeństwa, ale w k o n ­ ce p c ji k u ltu r y . W ła śn ie w k o ń cu X I X w ie k u m a m iejsce p rz e c iw s ta w ie n ie się ato m i- styczn e m u p o jm o w a n iu k u ltu r y . P io n ie re m pod ty m w zg lę d e m je s t M a rks, k tó r y p ie r w ­ szy d a ł szeroko ro zb u d o w a n ą i ko n se kw e n ­ tn ie przeprow ad zoną koncepcję k u ltu r y , ja k o p e w n e j całości fu n k c jo n a ln e j. D a ł ją w s w o je j te o r ii m a te ria liz m u dziejow ego.

W szystkie d z ie d z in y życia k u ltu ra ln e g o zo­

s ta ły ta m u ję te ja k o pe w n e fu n k c je p ra w e ko nom icznych . T w ó rc y m a te ria liz m u dzie­

jo w e g o w id z ie li w ty c h dziedzina ch „n a d ­ bud o w ę id eolog iczną“ , k tó ra w y ra s ta na

*) Koncepcja odległości ekologicznej z punktu widzenia naukowego nie jest koncepcją jednolitą, nie mamy bowiem wspólnej obiektywnej m iary dla obliczania czasu i kosztów, miary, która by dala arytm etyczny wyraz formule: ,>czas to pieniądz” ; niemniej przeto jest pojęciem, które w praktyce bywa użyteczne.

6 re ślo n ym podłożu e konom icznym . K u l- dQJ elig ii widzieli tylko spekulację docho- bvi ą kapłanów, jak i tym, dla których prace Mulforda: „Technics and Civilisatiqn” (1934).

39

p la stykó w , a k to ró w , m uzyków , popalone

w B ibliotece A k a d e m ii S ztuk P ię kn ych , is tn ia ł cie­ wodę Jabłonow skiego, znakom icie wyposażona, m ia ­ ła na celu p u b lik o w a n ie prac, dotyczących d zie jó w

cych, k tó re z d o b iły rezydencje monarsze w Polsce,

T a k b y się p rze d sta w ia ł pobieżny przegląd , ¿po­

lo n ic ó w “ w Niemczech i A u s trii.

Z b io ry te, bez w zględu na to, ja k im sposobem dostały się do ty c h k ra jó w , w in n y być z n ic h w y ­ wiezione. Jeżeli p o z o s ta w ie n i N iem com w y tw o ró w k u ltu r y in n y c h n arodów w yd a je się rzeczą niezu­

pełnie celową, to rezygnacja z re w in d y k a c ji „p o lo ­ n ic ó w “ b y ła b y rzeczą niebezpieczną. N ie m am y ża­

dnych danych po tem u, b y „p o lo n ic a '’, pozostaw ię- ne w Rzeszy, udostępnione b y ły stu d iu ją c y m czy zw iedzającym . P rzeciw nie, dow odów odstraszają­

cych m am y dotąd w iele. W iadom ą je st rzeczą, ja k w ie je tru d n o ści m usiał nieraz pokonać uczony p o l- ski, b y dotrzeć do n ie k tó ry c h a rc h iw ó w niem iec­

kic h , gdzie m ia ł za m ia r przeprowadzać studia nie nad czym in n y m , 'jak nad h is to rią ojczystą. W y s ta r­

czy przejrzeć n iem ieckie k a ta lo g i muzealne, z ostat­

n ich la t przedw ojennych, b y się przekonać ja k n ie ­ któ re o b ię k ty sz tu k i p o lskie j u le g a ły sw oistej g e r­

m a n iza cji, lu b też g in ę ły z sal w ysta w o w ych , b y

I

i

sić znaleźć w składach. Podobne „z n ik n ię c ia * zna­

ne są w N emczech od daw na. T a k np. w sw oim czasie w b e rliń s k im kościele św. Ja d w ig ; zn a jd ow a ł się rękopis p e rg a m in o w y z X I w ie k u , o fia ro w a n y przez M a ty ld ę szwabską M ie szko w i I I , a za w ie ra ­ ją c y m in ia tu rę tego kró la , s edzącego na tro n ie i p rzyjm u ją ce g o księgę z rą k ko b ety. Rękopis ten, znany jeszcze E d w a rd o w i Raczyńskiem u, z n ik n ą ł ju ż w d ru g ie j p o ło w ie ubiegłego w ieku. N 'e chce­

m y w to wchodzić, czy przyczyną b y ło tu zaniedba­

nie, czy świadom e u tajenie, za p y tu je m y je d n a k ; je ­ że li ju ż wówczas m ogła zginąć najstarsza podobizr na m o n a rch y polskiego, to ja k ie można m ieć g w a ­ ra n c je na przyszłość? Czy opłaci się pod ja k im k o l­

w ie k w zględem pozostaw ienie choćby części „p o lo ­ n ic ó w " w Nemczech?

N ależy sądzić, że nie. Pozostać w Niemczech m o ­ gą ty lk o ta k ie „p o lo n ic a '1, k tó re wchodzą w skład ja k ic h ś zespołów m iędzynarodow ych i stanow ią ich in te g ra ln ą część.

I

4 3

Powiązane dokumenty