• Nie Znaleziono Wyników

Pokolenie „EIDA” – Early Intervention (for Language) and Deaf (Culture) Awareness Generation / pokolenie wczesnej interwencji

W dokumencie Głusi: emancypacje (Stron 117-165)

Głusi a głuchota – współczesne konteksty

3. Pokolenie „EIDA” – Early Intervention (for Language) and Deaf (Culture) Awareness Generation / pokolenie wczesnej interwencji

(dla języka) i świadomości (Kultury) Głuchych. Wśród doświad-czeń tego pokolenia warto zaakcentować trzy najważniejsze fakty: 1) wprowadzenie systemowych rozwiązań na rzecz jak najwcze-śniejszej diagnozy i  wczesnej (re)habilitacji; 2) zasadniczy zwrot w  założeniach surdopedagogiki związany z  przesunięciem celu rehabilitacji z kształcenia mowy na kształcenie języka i akcepta-cja naturalnego języka migowego jako języka pełnoprawnego; 3) wzrastanie w warunkach akceptacji Kultury Głuchych, rozwijania jej świadomości wśród głuchych i propagowania wśród słyszących. W literaturze (raczej popularnej niż naukowej) pojawia się pojęcie

new deaf generation oznaczające głuchych słyszących (za sprawą

nowych technologii, głównie implantów) i mówiących (za sprawą wczesnej interwencji i wychowania słuchowego)86. Myślę, że choć taka droga zarysowuje się bardzo silnie, jednak kluczowym wyróż-nikiem tego pokolenia będzie wybór życiowej drogi w relacji do Kultury Głuchych (może więc raczej „new d/Deaf generation?”). Demitologizacja poglądu na temat języka migowego jako źródła za-grożeń dla rozwoju niesłyszącego dziecka stwarza zupełnie nową perspek-tywę wyborów, a upowszechnienie tego języka, jego większa widoczność oraz widoczność członków społeczności Głuchych (np. w internecie) po-woduje, że język ten pozostaje w zasięgu ręki – dostępny jest dla każdej np. zrozumieć, w jakim stopniu niechęć (starszych) Głuchych wobec aparatów słuchowych wynika z ideologii audystycznego zagrożenia dla języka migowego, a w jakim z negatywnych doświadczeń związanych z korzystaniem z niekomfortowych aparatów słuchowych starego typu w dzieciństwie.

86 The new deaf generation....listening and speaking [w:] Kokonut Pundit [blog], 17 czer-wca 2011 [online] [dostęp: 28.04.2013]. Dostępny w internecie: http://kokonutpundits.blogspot. com/2011/06/new-deaf-generationlistening-and.html.

rodziny z  głuchym dzieckiem. Zatem i  dla każdego głuchego dziecka. To zupełnie inna sytuacja niż ta, którą zastały dzieci z pokolenia „REX”, nie wspominając już o „ORA”, kiedy nie wiadomo było, od kogo głuche dziecko ma uczyć się języka migowego. Teraz nie tylko z łatwością może sięgnąć po najlepsze wzorce natywnych czy bliskich natywności użytkow-ników języka migowego, nie tylko nie spotka się w szkole z zakazem uży-wania języka migowego, ale nawet ma szansę mieć głuchego nauczyciela posługującego się tym językiem. Z drugiej strony, wczesne diagnozowanie uszkodzeń słuchu i  jak najwcześniej podjęta interwencja nie tylko wy-wierają wpływ na proces kształtowania się języka, ale najpierw – i przede wszystkim – umożliwiają aktywizację resztek słuchu i tzw. wychowanie słuchowe, czyli wychowanie do świata dźwięków. Dźwięki te w  nazwie ogólnopolskiego programu rehabilitacji słuchu małych dzieci poetycko nazwano „dźwiękami marzeń”87. Czy jednak aby na pewno o  tym ma-rzą głuche dzieci? (dzieci, a nie ich rodzice). Czy na pewno o tym mama-rzą głusi? I czy aby na pewno Głusi o tym marzą? Jedno i drugie oznaczało bardziej kompleksowe, holistyczne podejście do dziecka z uszkodzonym słuchem, potrzebę wieloprofilowego usprawniania, a także całościowego spojrzenia na funkcjonowanie poznawcze, w którym uznano, iż język – nie tylko foniczny, ale i migowy – odgrywa wiodącą rolę w organizacji doświadczeń poznawczych, jest narzędziem myślenia i innych procesów poznawczych. Stąd owo otwarcie na język, wczesną interwencję i wcze-sne wspomaganie dla języka. Rehabilitacja od najwcześniejszych lat życia, jako nowe doświadczenie o  charakterze pokoleniowym, możliwa była dzięki wprowadzeniu w Polsce pionierskich na skalę światową, powszech-nych, obowiązkowych badań przesiewowych słuchu dzieci na oddzia-łach niemowlęcych88. Tych osiągnięć nie można pominąć i nie można nie

87 Zob. Fundacja Orange (b.r.) „Dźwięki Marzeń”. O programie[online] [dostęp: 12.12.2012]. Dostępny w internecie: http://www.fundacja.orange.pl/index.php?LANG=pl&page_ID=9&spage_ ID=39&art_ID=80.

88 Badania wprowadzone zostały w 2002 r. i finansowane były z funduszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka, który zainspirował się koncepcją profesora Henryka Skar-żyńskego. Jednak wczesna interwencja terapeutyczna w przypadku stwierdzenia uszkodzeń słuchu stosowana była już wcześniej, tylko trudno mówić o doświadczeniach pokoleniowych, póki pewne rozwiązania nie mają charakteru systemowego lub przynamniej powszechnego. Więcej o organi-zacji wczesnego wspomagania dzieci zdiagnozowanych w badaniach przesiewowych w ramach ogólnopolskiego programu Fundacji Orange „Dźwięki Marzeń” w: A. Prożych. M. Radziszewska--Konopka (b.r.), Dźwięki marzeń. Ogólnopolski program rehabilitacji małych dzieci z wadą słuchu. Poradnik dla rodziców i specjalistów pracujących z dziećmi z wadą słuchu, Fundacja grupy TP

uwzględniać ich w przyszłych strategiach edukacyjnych surdopedagogiki. Może więc pokolenie „nowych g/Głuchych” pójdzie jednocześnie dwie-ma ścieżkami do pełnosprawności: ścieżką naturalnego języka migowego i ścieżką słyszących-mówiących głuchych? Może będzie to ścieżka dwuję-zyczna i dwukulturowa, która z kolei wiąże się z konceptem normal Deaf

generation89 – z  pewnością ta opcja najbliższa jest słyszącym rodzicom głuchych dzieci, jak również zwolennikom edukacji i ruchu włączającego, natomiast radykalni zwolennicy kultury Głuchych również i w dwujęzycz-ności upatrują pewnego zagrożenia dla rozwoju i autonomii tej kultury.

Zamykając prezentację trzech generacji g/Głuchych, warto dodać, iż myślenie kategoriami różnic doświadczeń pokoleniowych jest jeszcze zbyt słabo wykorzystywane w  wyjaśnianiu sytuacji życiowej osób niepełno-sprawnych i jej zmianach w obecnych czasach. W szczególności dotyczy to osób z uszkodzonym słuchem. Żeby jednak móc w pełni skorzystać z tej ścieżki interpretacyjnej, warto byłoby podjąć badania nad wiodącymi do-świadczeniami, które są udziałem poszczególnych pokoleń90.

W kontekście omawianej tu perspektywy – spojrzenia na osoby z uszko-dzonym słuchem poza dyskursem niepełnosprawności – warto jeszcze ustosunkować się do nieco kłopotliwej, a jednak rozpowszechnionej w na-szym kraju metafory: „milczący cudzoziemcy”, odnoszącej się do głuchych. Metaforę tę wprowadził do powszechnego obiegu bardzo zasłużony dla opisu polskiego języka migowego badacz lingwista, Marek Świdziński, jed-nak raczej dla celów popularyzacji wiedzy o Głuchych niż dla celów czysto naukowych. „Osoby niesłyszące, według obecnej wiedzy, to nie inwalidzi, [online] [dostęp: 12.12.2012]. Dostępny w internecie: http://www.fundacja.orange.pl/vdata/_pliki/ dzwiekimarzen/alz%5B171%5D_poradnik08_07.pdf.

89 The Normal Deaf Generation (2011) [w:] John Egbert’s Opinion [blog], 17 czerwca 2011 r., [online] [dostęp: 12.12.2012]. Dostępny w internecie: http://johnfegbert.wordpress. com/2011/06/17/the-normal-deaf-generation-blingualism.

90 Zapewne można byłoby wskazać więcej niż trzy wymienione generacje. Na ich tle wy-różnia się na przykład obraz najstarszego pokolenia niesłyszących, żyjących w zupełnie innych czasach, doświadczających okrucieństw wojny, doznających wszystkich ograniczeń zakazu mi-gania, niekorzystających z tak dużego wsparcia i tak szerokich możliwości rehabilitacji, edukacji i uczestnictwa w kulturze, jakie ma obecna młodzież. Z obserwacji kontaktów młodych głuchych z najstarszym pokoleniem można wysnuć wniosek, że dzieli ich jeszcze większa przepaść mentalna niż analogiczne generacje słyszących, przy jednocześnie ciągle wyraźnej solidarności środowi-skowej. Prawdopodobnie owe różnice mentalne przyczyniają się także do rozdźwięku wyobrażeń na temat roli i formy reprezentacji środowiskowej osób niesłyszących, który przyjął formę wojny o i z Polskim Związkiem Głuchych (o czym piszę w innym miejscu).

tylko mniejszość językowa, podobnie jak żyjący wśród nas Litwini, Wiet-namczycy czy Romowie” – mówi Świdziński w wywiadzie dla PAP – Nauka w Polsce91. Metafora została podchwycona i bardzo się upowszechniła, co nie jest w moim przekonaniu zjawiskiem pozytywnym. Mimo wdzięcznego brzmienia i pozytywnych intencji autora określenie to zastępuje dawny – niekorzystny, upośledzający – stereotyp głuchego innym obrazem. Już nie upośledzającym, ale ciągle stereotypem. Zastrzeżenia wobec metafory „mil-czących cudzoziemców” można przedstawić następująco:

• eufemizacja problemu głuchoty – banalizacja jej skutków (podob-nie jak w przypadku nazywania (podob-niepełnosprawnych „sprawnymi inaczej”, które to określenie również zdobyło wielką popularność. Na pewnym etapie spełniało swoją edukacyjną rolę, a obecnie na-leży do najbardziej krytykowanych, m.in. za eufemistyczne podej-ście do problemu;

• stereotypizacja sytuacji osób z uszkodzonym słuchem – podsuwa-nie jakichkolwiek uogólpodsuwa-nień, tym bardziej w formie łatwo wpada-jącej w ucho etykiety, jest krokiem wstecz wobec wszystkich prób ukazania wewnętrznego zróżnicowania populacji osób z  uszko-dzonym słuchem; w  stosunku do niektórych osób niesłyszących metafora ta zupełnie nie znajduje zastosowania, a może spowodo-wać, że wszelkie przejawy milczenia osób z uszkodzonym słuchem mogą być traktowane jako przejaw „cudzoziemskości”;

• utrwalanie w  nowej postaci zakwestionowanego już stereotypu „świata ciszy”, którego odpowiednikiem miałoby być milczenie (w języku angielskim i milczenie, i cisza określane są tym samym słowem – silence). Stereotyp „świata ciszy” zniekształca problemy osób z uszkodzonym słuchem, zakłamuje fizyczną rzeczywistość; • wbrew intencjom autorów tej metafory, pozbawia ona g/Głuchych

atrybutu języka – ponieważ wyrażenie to jest zmetaforyzowane, „milczący” – również metaforycznie – może być odczytany jako „niemówiący”, czyli „nieposługujący się językiem”; a przecież in-tencją określenia było coś wręcz przeciwnego – zwrócenie uwagi na to, że Głusi mają swój własny, inny język; w tym języku Głu-si nie są przecież milczący: są rozmowni, aktywni, ekspresyjni,

91 A. Zbieg, A. Szwedowicz (2005), Głusi – milczący cudzoziemcy [w:] PAP – Nauka w Pol-sce [portal internetowy] [online] [dostęp: 6.04.2013]. Dostępny w internecie: http://test-naukaw-polsce.pap.pl/aktualnosci/news,20265,glusi---milczacy-cudzoziemcy.html.

wygadani itd., zatem skojarzenia wywołane przez określenie „mil-czący cudzoziemcy” znoszą ukryte w nim intencje;

• użycie w tym kontekście słowa „cudzoziemiec” jest nietrafne, roz-mija się z jego słownikową definicją; właściwie w języku polskim brak odpowiedniego określenia kogoś, kto posługuje się innym językiem, dlatego pewnie użyto słowa o  znaczeniu najbliższym, ale nie tożsamym; słowo cudzoziemiec oznacza obcego, przybysza z innego kraju, a jednocześnie człowieka, który nie posiada obywa-telstwa, a więc praw przysługujących obywatelowi.

Trudno odnaleźć w literaturze zagranicznej przykłady podobnego sytu-owania g/Głuchych w paradygmacie cudzoziemskości, a w dyskursie Deaf

Studies w  ogóle one nie występują. Jestem o  tym przekonana, ponieważ

oprócz literatury naukowej przeszukałam także różne strony internetowe, a nawet fora dyskusyjne Głuchych. Wyniki moich poszukiwań były (prawie) bezowocne. Nie udało się nigdzie znaleźć podobnego konceptu. Aspekt „cu-dzoziemski” (ang. foreigner) kojarzony jest z głuchotą jedynie w kontekście zjawiska interferencji językowej – wpływu znajomości języków obcych na posiadane kompetencje językowe, ewentualnie w kontekście analizy obcych języków migowych i  możliwości porozumiewania się ich użytkowników. Natomiast prowadząc swoje poszukiwania internetowe, przy okazji trafiłam na interesujący blog podróżniczy niesłyszącego Amerykanina, którego im-presje i refleksje z podróży po Europie rzuciły nowe światło na ten problem i umocniły mnie w moim oporze wobec pojęcia „cudzoziemiec” używanego w odniesieniu do osób g/Głuchych. Autor przyznaje, że: „opisywanie więk-szości amerykańskich głuchych jako podobnych zagranicznym turystom jest uzasadnione, ponieważ mają w Ameryce swoją unikalną, odrębną kulturę i język oraz możliwość dostępu (z wyboru) do «kultury słyszących». Przy-znaję jednak, że są chwile, kiedy czuję się w zaciszu mojego rodzinnego mia-sta jak obcy w obcym kraju”92. Według autora samo słowo „cudzoziemiec”

nie jest pejoratywnym pojęciem w społeczeństwie amerykańskim. A jednak pisze to, co budzi mój niepokój: „Ja jestem prawdziwym «Amerykaninem», […] nie powinienem być etykietowany jako cudzoziemiec w moim własnym kraju”93. Co ciekawe, podróż po Europie skłoniła autora do zaprzestania

uży-92 Is deaf Foreigner? (2010) [w:] From the Other Side of the World through Deaf eyes [blog] [online] [dostęp: 5.04.2013]. Dostępny w internecie: http://areuss11.wordpress.com.

wania wobec siebie określenia Deaf pisanego wielką literą (na czas owej po-dróży) – choć przyznaje, że woli to określenie od słowa „niepełnosprawny”. W  Europie nie jest Deaf. Warto prześledzić sposób myślenia podróżnika, gdyż sugeruje on, iż istnieje jakiś bogatszy wybór niż tylko prosta opozycja: niepełnosprawny – Głuchy, i że mogą istnieć różne konteksty przewartościo-wujące myślenie o sobie w tych kategoriach. Mogą się także ujawniać różne płaszczyzny tożsamości, co nie znaczy, że sama tożsamość się zatraca.

Zarówno w  dostępnej na polskim rynku literaturze zagranicznej, jak i w rodzimej pojęcie Głuchy wartościowane jest nie tylko pozytywnie, ale również w  kategoriach aspiracyjnych. Jeśli można wybierać między głu-chym a Gługłu-chym – to drugie określenie wydaje się nobilitujące. Zatem przy takiej wartościującej i  emocjonalnej zarazem dyferencjacji łatwo zagubić istotę ważnego pytania: „kim jestem?” (identyfikacja). Jeszcze łatwiej zagu-bić różnicę pomiędzy pytaniami: „kim potrzebuję być?” (adaptacja) a „kim chcę być?” (aspiracja)94. Blog g/Głuchego podróżnika z pewnością nie jest blogiem człowieka niepełnosprawnego, cierpiącego, „chorego na głuchotę”. Wręcz przeciwnie: jest blogiem młodego, otwartego, ciekawego świata męż-czyzny. Autor nie opisuje niepełnosprawności, choć nie kryje swojej głucho-ty. Nie ukrywa jej ani nie afirmuje. Opisuje świat i swoje podróże z takiej perspektywy, jaką ma – widzianej oczyma Głuchego (to nazwa blogu:

Thro-ugh Deaf Eyes). Szuka wprawdzie kontaktu z g/Głuchymi w miastach,

któ-re zwiedza, wpada do ich pubów, klubów, ale przede wszystkim dokonuje ciekawych spostrzeżeń, barwnie i interesująco pisze, ilustruje tekst ciekawy-mi zdjęciaciekawy-mi. W zagranicznej podróży mężczyzna z uszkodzonym słuchem był bardziej „Amerykaninem” niż „Głuchym”, a w Europie – na kontynencie skrajnie wielojęzycznym w porównaniu z amerykańskim językowym mono-litem95 – staje się, w swojej ocenie, raczej „głuchym Amerykaninem”. Nie ma w tych przewartościowaniach żadnego bólu, straty, dramatu utraty tożsamo-ści ani jej kontestacji. Po prostu – jest ciekawa, wyważona autorefleksja, jaką

94 Przyznaję się do nieco nietypowej inspiracji tekstem piosenki amerykańskiego zespołu rockowego Matchbox Twenty pt. The Difference, której leitmotivem są słowa: “The difference between what you need, and what you wanna be”. Sformułowanie użyte przeze mnie w tekście nie jest tłumaczeniem, lecz parafrazą tego fragmentu.

95 Nie znaczy to, że w Ameryce nie używa się różnych języków. Wieloetniczna struktura społeczeństwa powoduje np., że język hiszpański jest używany prawie równie powszechnie jak angielski (np. napisy w miejscach publicznych, na telefonach, kartach telefonicznych, obsługa call centers itd. – najczęściej są dwujęzyczne), jednak chodzi o efekt „jednakowości” współistnienia dominujących języków na terenie całych Stanów Zjednoczonych.

wywołuje u większości podróżników zderzenie z innymi społecznościami, kulturami, z inną obyczajowością. Pod jednym warunkiem: że poznaje się je bezpiecznie, z pozycji człowieka o wysokim poczuciu własnej wartości, bez poczucia zagrożenia dla swojej tożsamości. Młody człowiek dokonuje wartościowego spostrzeżenia: „Wielu ludzi żyje razem w tych samych grani-cach i dzieląc obywatelstwo, mówi różnymi językami. Zróżnicowanie języko-we jest częścią europejskiego doświadczenia. Jedziesz 300 mil w większości dowolnych kierunków od Werony i masz zupełnie inny zestaw języków. Nic wielkiego. Ludzie o tym wiedzą. Jedziesz 300 mil od Genevy, w stanie Illino-is, w dowolnym kierunku – większość ludzi mówi po angielsku. W Europie można się spodziewać różnorodności językowej. Oczekiwanie to nie rozcią-ga się na język migowy Głuchych… […]96.

O ile traktowanie Głuchych jako jeszcze jednej mniejszości językowej jest zasadne i zgodne ze światowymi trendami oficjalnego uznawania języ-ków migowych przez rządy poszczególnych krajów, o tyle określanie ich cu-dzoziemcami rodzi niebezpieczną sytuację wyobcowania. Cudzoziemiec to ktoś, kto nie przebywa w swoim kraju, a w kraju w którym przebywa, nie ma praw obywatelskich. Jest więc to określenie, które wiąże się z pojęciem narodowości, a zatem nazwanie Głuchych cudzoziemcami pozbawia ich tej narodowości, nie dając nic w zamian. Sam język ekwiwalentem narodowości być nie może. Nawet gdy traktujemy narodowość w sposób metaforyczny, to i tak wśród nielicznych synonimów słowa cudzoziemiec znajdują się tylko takie jak: zagranicznik, obcy, alien. To nie jest dobra metafora. Poświęciłam jej nieco więcej uwagi, bo pozornie miała uzasadniać, że osoby głuche nie są niepełnosprawne. Dlatego została podchwycona, jest nawet chętnie cytowa-na. Niesłusznie. Owszem, na gruncie teorii konstruktywistycznej możemy mówić o społecznym konstruowaniu niepełnosprawności. Na gruncie teorii krytycznej możemy mówić o jej dekonstrukcji poprzez identyfikację czynni-ków opresyjnych i emancypację, uwalnianie się od wynikających z nich ogra-niczeń. Dekonstrukcja odbywa się jednak na poziomie sensu, czyli poziomie głębokim, a nie na powierzchownym poziomie językowej magii.

Czy zatem osoba z uszkodzonym słuchem jest niepełnosprawna, czy nie jest? Odpowiedź nie jest taka prosta. Ewolucja podejścia do niepełnospraw-ności i do głuchoty oraz sposoby rozwiązywania problemów z nią związa-nych spowodowały, iż istnieją sytuacje i konteksty, w których niesłyszący nie

musi czuć się niepełnosprawnym, i tak się nie czuje. Przytoczony przykład g/Głuchego podróżnika – a więc przykład zupełnie spoza obszaru działań medycznych, rehabilitacyjnych, edukacyjnych – pokazuje, że głuchym lub Głuchym się bywa, czyli że nie wystarczy sama tożsamość społeczno-kultu-rowa Głuchego i znajomość języka migowego, by nigdy nie odczuwać głu-choty jako niepełnosprawności.

Świat g/Głuchych bardzo się zmienił na przestrzeni wieków, a przemiany te szczególnie przyspieszyły w ostatnich kilkudziesięciu latach i trwają nadal. Świadectwem tego, że g/Głusi mają coraz większe możliwości wyzwalania się spod piętna i opresji niepełnosprawności, jest ich własna, wyjątkowo silna aktywność emancypacyjna. Jeśli więc rozważane było pytanie, czy działania osób niepełnosprawnych można nazwać emancypacją, to przypadku g/Głu-chych mamy szczególnie wiele dowodów pozwalających na sformułowanie twierdzącej odpowiedzi. Podsumowując, chciałabym przedstawić wybrane, warte uwypuklenia przykłady emancypacji g/Głuchych jako pewnej specy-ficznej zbiorowości – zarówno te, które już pojawiły się w niniejszym opra-cowaniu w rozmaitych kontekstach, jak i te dotąd w nim nieujęte. Można je streścić w następujących punktach:

1. Całe dzieje historii Głuchych i koleje ich edukacji, historia budo-wania świadomości krytycznej i przejmobudo-wania kontroli nad życiem własnej społeczności; zwłaszcza historia najnowsza97.

2. Identyfikacja negatywnych i blokujących postaw wobec niesłyszących oraz wynikających z nich rozwiązań w sferze edukacji, rehabilitacji i pomocy społecznej. Tę część dyskursu wypełniają przede wszystkim takie pojęcia jak: audyzm, paternalizm, kolonializm (omówione na wcześniejszych stronach tej książki) oraz negatywnie wartościowany przez Głuchych oralizm jako strategia rehabilitacyjno-edukacyjna. 3. Uwieńczona sukcesem walka o uznanie języka migowego za

natu-ralny język Głuchych, a kultury Głuchych i wspólnot Głuchych za przejawy ich życia społecznego w warunkach autonomii; pielęgno-wanie i rozwój kultury Głuchych, włączanie się, a nawet niezależne inicjowanie badań nad kulturą, historią i językiem Głuchych98.

97 D. Podgórska-Jachnik (2008), Historia wychowania i edukacji głuchych z perspektywy sur-dopedagogiki początku XXI wieku [w:] D. Baczała, J.Binnesebel, J. Błeszyński (red.), Historyczne dyskursy nad pedagogiką specjalną, Łódź, Wyd. Naukowe WSEZ, s. 163–194.

4. Podniesienie poziomu wykształcenia osób z uszkodzonym słuchem, rozbudzone aspiracje edukacyjne – coraz więcej osób niesłyszących zdaje maturę, podejmuje i kończy studia wyższe, a nawet rozwija ka-rierę naukową.

5. Poszerzanie obszarów partycypacji społecznej, dzięki przekracza-niu dotychczasowych ograniczeń i podejmowaprzekracza-niu wysiłku mierze-nia się z nowym. Dotyczy to np. udziału g/Głuchych w różnego rodzaju projektach, uaktywnienia się tej grupy we współpracy mię-dzynarodowej, próbowania swoich sił na kolejnych, „niesprawdzo-nych” jak dotąd przez g/Głuchych kierunkach studiów itd.

6. Stowarzyszanie się i rozprzestrzenianie się ruchu g/Głuchych – za-równo na poziomie międzynarodowym, jak i lokalnym, w poszcze-gólnych krajach, i w różnych obszarach życia społecznego; aktywność społeczności internetowej g/Głuchych, m.in. coraz większa widocz-ność tej grupy na portalach, forach i  blogach prowadzonych dla i przez niesłyszących, zarówno tych identyfikujących się ze światem Głuchych, jak i ze światem słyszących.

7. Solidarnościowe wsparcie misyjne na rzecz niesłyszących w krajach trzeciego świata. Z badań WHO wynika, iż aż 90% osób z uszkodzo-nym słuchem na świecie nie ma jeszcze zapewnionej adekwatnej do ich potrzeb pomocy. Gdy w krajach rozwiniętych (czyli w ok. 20% kra-jów) dyskutuje się nad ideologiczną wręcz alternatywą: dyskurs oralny i medyczny vs migowy i kulturowy, dzieci i dorośli z uszkodzonym słu-chem w trzecim świecie najczęściej nie mają dostępu do żadnej z tych opcji99. Ciekawą inicjatywą jest więc działalność organizacji między-narodowych, zgodna z formułą: Głusi dla Głuchych. Polega ona na organizacji wsparcia wykwalifikowanych wolontariuszy: nauczycieli g/Głuchych i niedosłyszących, w takich krajach jak np. Kenia, Kongo czy Jamajka. Przykładem międzynarodowej organizacji pozarządowej działającej na rzecz edukacji i poprawy całokształtu sytuacji życiowej niesłyszących w najbiedniejszych krajach jest Global Deaf Connection.

W dokumencie Głusi: emancypacje (Stron 117-165)

Powiązane dokumenty