• Nie Znaleziono Wyników

Dzieje Wierszyny - polskiej wsi w guberni irkuckiej 1910-2010

I. W poszukiwaniu polskich śladów

To SAtot, KiMtof. S o n a t , i i :

.... w S r i m g WgryT

WMu m fcy» nanych Dom- I lont la|iy.

Stela w kołchozie „Drużba” w Dundaju z wykazem pomordowanych, fot. B. neTmuK, dz. cyt., s. 46

w zbiorowych mogiłach w lesie niedaleko wsi Piwowaricha, tuż za lotniskiem w Irkucku, gdzie NKWD zakopywało swoje ofiary. Miejsce to zostało odkryte przez Irkucki „Memoriał” i upamiętnione kamiennym obeliskiem. Będąc w tym czasie w Irkucku, uczestniczyłem w odsłonięciu tego pomnika ofiar zbrodni.

Wcześniej upamiętniono ofiary skromną, betonową stelą w Dundaju, na której w trzech rzędach umieszczono wykaz nazwisk represjonowanych z kołchozu „Drużba” z napisem nad nimi: „Pamięci ofiar represji lat 30.-40.” („Памяти жертв репрессии 30-40 гг."). W środkowym rzędzie są nazwiska Polaków. Na fotografii zamieszczonej przez W. Pietszyka, można przeczytać tylko 26 nazwisk, pozostałe są nieczytelne, ale można się domyśleć, że wypi­ sano tam 30 nazwisk, w tym na miejscu 7 figuruje nazwisko Józefa Garncar- czyka. W rzędach z lewej i z prawej są nazwiska Rosjan i Buriatów represjo­ nowanych w tym samym czasie104.

W 2010 r. na czas jubileuszu 100-lecia Wierszyny, umieszczono na ścianie odrestaurowanego kościoła ogólną tablicę z napisem, ale bez nazwisk. Czyżby jeszcze teraz panował strach lub obawa przed pełnym wykazem pomordo­ wanych? A może tylko głęboki wstyd?

6. Wierszyna w latach II wojny światowej 1939-1945

Lata II wojny światowej były kolejnym, po przyjeździe w 1910 roku i aresz­ towaniach w 1937 roku, trzecim już trudnym okresem w życiu mieszkańców Wierszyny. Głównym źródłem do charakterystyki tych lat jest album W. Piet­ szyka nieliczne relacje ustne najstarszych mieszkańców

4. Dzieje W ierszyny - polskiej wsi w guberni irkuckiej 1 9 1 0 -2 0 1 0

195

Pozostałych przy życiu dorosłych mężczyzn powołano do wojska, a głównie do Armii Pracy (w nawiasach podaje rok i powołanie do Trudowej Armii - TA): Byli to: Czesław Januszek s. Andrzeja, Alfons Kania s. Kazimierza (TA), Kazimierz Kania s. Józefa, Bolesław (Borys) Korczak s. Wojciecha, Borys Krysa s. Macieja, Paweł Kustos s. Franciszka (TA), Zenon Lipowiecki s. Grze­ gorza, bracia Jan i Roman Lorek s. Jana, Jan Łyda s. Józefa, Franciszek Łabuda s. Tomasza, Cyprian Maśląg s. Jana, Stefan Maślong s. Jana (TA), Władimir Mirek s. Szymona, Bronisław Mycka s. Jana, Edward Niedbała s. Jakuba (TA), Piotr Nowak s. Franciszka (TA), Stefan Pietras s. Franciszka, Franciszek Piet- szyk s. Tomasza (TA), Bolesław Taubler s. Alojza, bracia Józef i Tomasz Wa- lenza synowie Klemensa, Józef Wcisło s. Macieja.

Do Armii Pracy, tj. do pracy w kopalni węgla w Prokopiewsku w obwodzie Kiemierowo w guberni Tomsk, zostali zmobilizowani z Wierszyny: bracia Piotr i Wacław (Wasili) Janaszek s. Stanisława, Piotr Januszek s. Andrzeja, Jan Kaleta s. Wincentego, Władysław (Władimir) Wengler s. Siemiona (?).

Na stacji Borzja na transsyberyjskiej magistrali w obwodzie czytyńskim, niedaleko granicy mongolskiej, służyli w TA: Stefan Kania s. Kazimierza, Ignacy Konieczny s. Franciszka, Borys Korczak s. Wojciecha, Władimir Kordel s. Walentego, Kazimierz Krysa s. Macieja, Bronisław Pietras s. Franciszka, Władimir Pietszyk s. Tomasza. Bracia Franciszek i Stanisław Kustos synowie Franciszka służyli w TA i pracowali na stacji Biełaja koło Usola Sybirskiego w zakładzie przygotowywania podkładów kolejowych. Po zakończeniu wojny przyjechali po swoje rodziny i przenieśli się na stałe na stację Biełaja.

Jan Mitrenga s. Stanisława i Rosjanin Anton Amielin s. Jakuba służyli na froncie wschodnim do kapitulacji Japonii w 1945 r. Stanisław Golczyk s. Fran­ ciszka, Antoni Lipowiecki s. Grzegorza, Józef Lorek s. Jana, Władimir Mitrenga s. Stanisława, Kazimierz Stemplewski s. Jana, Mieczysław Wiktorowski s. Jana, Tadeusz Wlazło s. Michała służyli w Komsomolsku na Amurze105.

Jak widać z tego wykazu, większość mężczyzn z Wierszyny w czasie wojny została zmobilizowana w 1941 r. do Armii Pracy, do której wcielano Niemców, Polaków, Żydów czy Ukraińców, czyli przedstawicieli tych mniej­ szości, którym władza sowiecka nie ufała.

Pietszyk wspomina, że w czasie II wojny światowej mobilizacja w Wier- szynie trwała nieustannie. Dorastający do 18. roku życia byli brani od razu do wojska. Niezależnie od tego Bochański Rejonowy Komitet Wykonawczy prowadził stały nabór do szkoły przysposobienia fabryczno-zakładowego (Фабрично-заводское обучение, ФЗО), gdzie brali chłopców i dziewczęta w wieku 15-16 lat. Szkoła była zorganizowana na sposób wojskowy i obowią­ zywała tam wojskowa dyscyplina. Młodzież mieszkała w internacie. Ubrani byli w czarne uniformy wojskowe. Po krótkim kursie przygotowawczym do zawodów: górnik przodowy, cieśla, stolarz, kamieniarz, sztukator, malarz, to­ karz, ślusarz, kierowano ich do pracy. Silniejszych do odkrywkowych kopalń w Czeremchowie, a słabszych do kamieniołomów w Hramcowce, które znaj­

dowały się na terenie zakładu lotniczego w II Irkucku. Pierwszy nabór odbył się jesienią 1939 roku, a drugi 22 VI 1941 r., w którym wśród 10 chłopców z Wierszyny znalazł się 16-letni wówczas Walenty Pietszyk Musiał być urze­ czony tą szkołą, skoro pisał, że „dla kołchozowego chłopca, który przybył ze wsi, wszystko to było podobne do bajki”106. Pietszyk wykazał 12 młodych ludzi z Wierszyny, którzy byli w tej szkole przysposobienia robotniczego.

Aresztowanie mężczyzn w 1937 i pobór do wojska na czas wojny spowo­ dował, że w Wierszynie obok starców, zostały kobiety z dziećmi i młodzieżą do lat siedemnastu. To kobiety teraz przejęły rolę gospodarzy i głównych pra­ cowników w kołchozie, wspomaganych przez wszystkie starsze dzieci i kilku starszych mieszkańców, jak Borys Lipowiecki, s. Grzegorza, Władysław Ku­ stos s. Franciszka czy Józef Raczek s. Władysława. Pomimo ciężkiej pracy aby wypełnić plan nałożony przez władze, części żyta nie udawało się zebrać i zo­ stawiali je na polach. Trudno się dziwić, że brakowało chleba, aby zaspokoić podstawowe potrzeby, a ten który mieli, był złej jakości, ponieważ piekli go z prosa, żyta, jęczmienia, owsa i z dodatkiem dużej ilości ziemniaków. Ziem­ niaki były i są do dziś głównym pokarmem na wsi rosyjskiej. Niemal całe działki przyzagrodowe były i są zasadzane ziemniakami - i tak samo jest w Wierszynie.

W. Pietszyk nie krył, że w latach II wojny światowej życie w Wierszynie było koszmarne. Musieli oddawać państwu obowiązkowo niemal wszystko, co wyprodukowali, mięso, mleko, śmietanę, wełnę owczą, skóry ze świń, a nawet ich wnętrzności. Ponadto musieli płacić różnego rodzaju podatki, oddawać ciepłą odzież i poduszki, a nawet sami się musieli opodatkować! Wszystko to szło na „Fundusz obrony” - Wszystko dla frontu. A mieszkańcy Wierszyny, podobnie jak inni cierpliwie znosili te trudy. Chodzili w podartej odzieży, w miejsce mydła używali popiołu i nafty w obronie przed wszami, pchłami, pluskwami i tarakanami (karaluchami) powszechnymi na Syberii do dziś. Pietszyk nazwał to spełnieniem „długu dla Ojczyzny”. Dodać trzeba z żalem, tej Ojczyzny, dla której najpierw aresztowano i zamordowano nie­ winnych 31 Polaków w 1938 r., a potem zabrano wszystkich mężczyzn do jej obrony na froncie!

Trzeba za Walentym Pietszykiem oddać hołd kobietom i młodzieży z Wierszyny za trud utrzymania własnych rodzin i gospodarki kołchozu w czasie II wojny światowej. Wymienił ich wszystkich po imieniu i nazwisku, a fotografie niektórych zamieścił na stronach 51 i 52. Obraz należy dopełnić wspomnieniami Franciszki Janaszek, która w 1941 r. kiedy ojca Pawła zabrali do wojska, miała 10 lat i razem z nią pozostało przy matce Antoninie z d. By­ kowska 6 młodszego rodzeństwa. Jak żyć, wyżywić i wychować taką gro­ madkę dzieci? W domu zimno. Mieli tylko żelazny piecyk, w którym należało stale palić, aby ogrzać pomieszczenie. Zimą te 7-8-letnie dzieci, po przyjściu

4. Dzieje W ierszyny - polskiej wsi w guberni irkuckiej 1 9 1 0 -2 0 1 0

197

z rosyjskiej szkoły, musiały bez przerwy jeździć sankami do lasu po drzewo, albo nosić na plecach chrust. Dobrze, że mieli trochę chleba z kołchozu i ziem­ niaki z działki przyzagrodowej, które przez cały czas trwania kołchozu były podstawą pożywienia. Franciszka, mając 12 lat, w 1943 r. musiała już zacząć pracować w kołchozie i obie z mamą zarabiały na dwa kawałki chleba. W po­ dobnych warunkach żyły pozostałe rodziny w Wierszynie. Wspomina o tym Antonina Soja c. Piotra Nowaka. Musieli się ratować znanym sposobem. Prze­ cież do czasu kolektywizacji wywozili swoje produkty na rynek do Irkucka i mniejszych miasteczek. Także w czasie kolektywizacji, co udało się wyho­ dować i ukryć, mięso z prosiaczka, kurę, jajka, masło sprzedawało się, a za zarobione pieniądze kupowano obuwie, starą odzież i inne potrzebne towary na barachołce w Irkucku na 2-ej Sowieckiej. Ważne, że kołchoz nie zabraniał targować. Jechali 5 dni grupą w kilka czterokołowych wozów w obawie przed grabicielami. Nocowali w domach zajezdnych lub u ludzi, którzy przyjmowali na noclegi. Taki dom zajezdny był też w Irkucku przy rynku. Tak było do 1940 roku i po wojnie do dziś107.

Drugim obszarem ciężkiej pracy polskich kobiet i dzieci w czasie wojny był wyrąb lasu i transport wyciętych drzew do miejsca przeznaczenia. To znana setkom tysięcy Polaków deportowanych w głąb ZSRR w latach 1939­ 1941 z Kresów Wschodnich, katorżnicza lesozagatowka (лесозаготовка)108. W Wierszynie utworzono filię rejonowego leśnego kołchozu z Bochana. Do 1941 r. kierownikiem tej filii był Ignacy Konieczny s. Franciszka, który potem został powołany do TA, gdzie do 1945 r. służył i pracował na stacji Borzja na Dalekim Wschodzie. Po nim kierownikiem był Rosjanin niemieckiego pocho­ dzenia Andrezen. Dziesiętnikiem w filii był Michaił Amielin - Rosjanin. Siłą roboczą przy wycinaniu lasu, jego spławianiu i przewozie do Bochana były polskie kobiety i dziewczyny. Ich nazwiska i imiona także Pietszyk wymienił. Za cały dzień pracy każda otrzymywała wieczorem przydział („pajok) 40 dag

107 Ф.П. Янаш ек, О жизни, „Тальцы” 2005, nr 4 (27), s. 108-119; А.П. Соя, М ама, „Таль- цы”, tamże, s. 120-125.

108 Literatura na tem at pracy Polaków deportowanych w latach 1 9 3 9 -1 9 4 5 w lesozaga- towce je st bardzo bogata. Podam tylko kilka przykładów wydawnictw ogólnych i tych, którzy pracow ali w obwodzie irkuckim: E. Czaczka-Michalina, Nie było komu się po­ skarżyć, (rejon Tajszetu), „W spomnienia Sybiraków”, t. 5, W arszawa 1991, s. 91-94; 0. A. Janocha, Pod opiekę Matki Bożej. Wspomnienia Sybiraka 1939-1956, W rocław 1993, s. 1 0 7 -2 0 6 (lespromchoz w Kapatiłowce i Wachowce nad Usołką w rejonie ta- sijew skim Krasnojarskiego Kraju); J. Rębiś-Osipowska, Było mi bardzo smutno i wciąż płakałam , „W spomnienia Sybiraków”, t. 2, W arszawa 1990, s. 82 -9 3 (rejon Tułunu); 1. Szymkowiak, Tu Polski w aszej nie było i nie będzie!, „W spomnienia Sybiraków”, t. 6, W arszaw a 1992, s. 19 1 -1 9 5 (rejon Bodajbo); J. Turek-Kurpiel, Za co nas zesłano na Sybir, nie je s t mi wiadome, „W spomnienia Sybiraków”, t. 4, W arszawa 1990, s. 20 8 -2 1 0 (rejon Niżnieudyńska); M. Zielińska-Kwiatkowska, Włosy wypadły mi zupełnie, „W spo­ mnienia Sybiraków”, t. 2, W arszawa 1990, s. 9 7 -1 0 7 (rejon Tajszetu); patrz też: J. Sie­ dlecki, Losy Polaków w ZSRR w latach 1939-1986, Londyn 1988; D. Boćkowski, Czas n a­ dziei. Obywatele RP w ZSRR 1940-1943, W arszawa 1999; Deportacje i przemieszczenia ludności polskiej w głąb ZSRR 1939-1945. Przegląd piśmiennictwa, W arszawa 1989.

tj. ok pół kg) chleba. Nieraz nie brali chleba codziennie, a po 2 dniach aby potem podzielić się z dziećmi. Czasem wydawano im mąkę zamiast chleba, do której w domu dodawali ziemniaki i piekli z tego placuszki („lepioszki”).

W latach 40. kołchoz otrzymał folusz (пимокат) do wyrobu z owczej wełny walonek. Wyrabiała je rodzina Danilenko i, jak wspomina Pietszyk, nie było w Wierszynie człowieka, który by ich nie nosił. W kwietniu 1941 r. kołchoz w Wierszynie otrzymał nowy traktor HTZ. Pierwszą traktorzystką, która na nim pracowała, była Katarzyna (Ekaterina) Maślong. W 1940 r. kołchoz otrzymał nowoczesną dużą młockarnię, którą przyprowadzili dwaj traktorzyści Jan Walenza s. Klemensa i Stefan (Stepan) Pietras s. Franciszka. Obaj pracowali na tej młockarni do 1941 r., kiedy Pietras został zmobilizo­ wany do wojska i zginął w bitwie pod Moskwą w styczniu 1942 r. Natomiast Jan Walenza został na podstawie donosu aresztowany i skazany na 10 lat łagru za śpiewanie następującej „czastuszki”109:

Ja na beczce siedzę, Я на бочке сижу A myszka pod beczką. А под бочкой мышка. Trocki mówi do Lenina: Троцкий Ленину сказал: „Komunistom wieczko!” „Коммунистам крышка!”

Ten przykład najlepiej pokazuje panujący w ZSRR stalinowski totalita­ ryzm.

Szczęśliwie w 1945 r. z wojny powrócili: Antoni Januszek s. Andrzeja, Ka­ zimierz Kania s. Józefa, Borys Krysa s. Macieja, Jan Łyda s. Józefa i Józef Wcisło s. Macieja.

Polegli w czasie wojny: Borys Korczak s. Wojciecha, Zenon Lipowiecki s. Grzegorza, Roman Lorek s. Jana, Cyprian Maślong s. Jana, Stefan Pietras s. Franciszka, bracia Józef i Tomasz synowie Klemensa Walenzy i Paweł Wcisło s. Macieja.

Kilku Polaków z Wierszyny zapisało chwalebną kartę również w dziejach Wojska Polskiego. Według opinii miejscowej, Polaków z Wierszyny nie przyj­ mowano do Armii Andersa. W czasie organizowania w ZSRR I Dywizji im. T. Kościuszki przez Związek Patriotów Polskich (ZPP) od początku 1943 r., zaledwie ośmiu Polaków powołanych do Armii Czerwonej oddelegowano do jednostki polskiej. Kryterium było polskie pochodzenie i znajomość języka polskiego. Byli to: Czesław Januszek s. Andrzeja; bracia Jan i Roman Lorek (sierżant) synowie Jana, Franciszek Łabuda s. Tomasza (dowódca pułku), Władimir Mirek s. Szymona (oficer), Bronisław Mycka s. Jana (oficer), Broni­ sław Taubler (podpułkownik) s. Bolesława i Józef Wcisło s. Macieja. Roman Lorek służył w I Brygadzie Pancernej im. Bohaterów Westerplatte, w 1 pułku czołgów, poległ w bitwie pod Studziankami 14 sierpnia 1944 r. (spłonął w czołgu). Józef Wcisło, ciężko ranny w pierwszej bitwie Dywizji Kościusz­ kowskiej pod Lenino 12-13 X 1943 r., po pobycie w szpitalu powrócił do

4. Dzieje W ierszyny - polskiej wsi w guberni irkuckiej 1 9 1 0 -2 0 1 0

199

Bronisław Mycka, s. Jana, ur. 1915, z za- Franciszek Łabuda,

wodu nauczyciel, oficer Wojska Polskiego; porucznik Wojska Polskiego.

po II wojnie światowej zo stał w Polsce. Źródło: B. neTmuK, dz. cyt., s. 49.

Źródło: B. neTmuK, dz. cyt., s. 50.

Wierszyny. Pozostałych sześciu Polaków z Wierszyny po wojnie na własną prośbę pozostało i osiedliło się w Polsce110. Zastanawiające jest, że sowieckie władze wojskowe oddelegowały tak małą liczbę Polaków z Wierszyny i, do­ dajmy, z Syberii do organizującego się wojska polskiego. Czyżby przewidy­ wali, że większość z nich pozostanie po wojnie w Polsce?

Patrząc na losy Polaków w Wierszynie w latach 30. i 40., można dojść do następujących wniosków.

Dające się odczuwać od połowy lat 30. prześladowanie religii, a potem Polaków, spowodowały strach wśród mieszkańców Wierszyny. To wtedy za­ pewne zniszczyli niemal wszystkie dokumenty i fotografie, jakie przywieźli z Polski. Podobnie czynili Polacy w całym ZSRR. Mieli przecież świadectwa przejazdu i przewozu dobytku, metryki, dokumenty tożsamości, książeczki do nabożeństwa, fotografie i jakieś inne pamiątki rodzinne. W ten sposób prze­ padło dużo wiedzy o Polakach z Wierszyny. Strach przed represjami, obawa przed donosami, różne szykany spowodowały, że poczuli się gorszą nacją. Jak słusznie pisała A. Wiśniewska mieszkańcy Wierszyny, najpierw przekonani o swojej wyższości cywilizacyjnej, szczególnie wobec Buriatów, stopniowo

110 Tamże, s. 4 8 -5 2 ; K. Przytocki, Warszawska pancerna. Z dziejów 1 Warszawskiej Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte 1943-1946, W arszawa 1981, s. 301.

czuli się coraz gorsi. „Chociaż w opinii samych osadników utrwalał się mit Polaka: pracowitego, mądrego, roztropnego, ale niedocenianego, traktowa­ nego gorzej, chociaż odznaczającego się bardziej pozytywnymi cechami niż sąsiedzi, przedstawiciele innych narodowości. [...] W tej sytuacji pierwotną dumę z bycia Polakiem zastępowało poczucie bycia gorszym”111. Ten osąd na­ leży jeszcze wzmocnić, dodając, że represje w postaci aresztowania i zamor­ dowania 30 Polaków w 1938 były swojego rodzaju zemstą za opór przeciwko kolektywizacji i ateizacji w Wierszynie. Potem nastąpiło wyeliminowanie Po­ laków z Wierszyny z władz lokalnych i ze szkoły. Od początku II wojny świa­ towej do czasów nam współczesnych kierownikami szkoły i nauczycielami w Wierszynie byli Buriaci.

Z analizy danych podanych przez Walentego Pietszyka w albumie na stro­ nach 102-107 wynika, że od końca lat 30. do końca XX wieku, tj. na przestrzeni 60 przeszło lat 107 osób z rodzin polskich z Wierszyny zdobyło wyższe i średnie wykształcenie, tj. statystycznie % Polaków. W tej liczbie znalazło się 33 nauczycieli, 14 specjalistów nauk rolniczych, 14 ekonomistów, 10 osób z wykształceniem technicznym, 4 lekarzy i 4 pielęgniarki, 9 z wykształce­ niem wojskowym, 5 z wykształceniem prawnym, 3 pracowników kultury, w tym 2 osoby po klasie fortepianu i 5 osób ukończyło studia w Polsce (2 po średnich szkołach rolniczych, 2 po studiach wyższych ekonomicznych i jedna po filologii polskiej).

Taki potencjał inteligencji jednej wioski trudno znaleźć i dziś w Polsce. Niestety miejscowe władze rosyjsko-buriackie nie widziały tego. Trudno się dziwić, że większość wykształconych Polaków wyjeżdżała z Wierszyny, szu­ kając pracy po całej Syberii. A może taka była polityka władz rosyjsko-bu- riackich, aby nie gromadzić polskiej inteligencji na miejscu? Lepiej żeby się rozproszyli w rosyjskim otoczeniu. Analogicznie jak za czasów carskiej Rosji, gdzie przestrzegano, aby nie osiedlać Polaków, Litwinów, Łotyszy, Ukraińców i innych narodowości, niedających się wynarodowić, w jednym miejscu, a ra­ czej ich rozpraszać po kilka rodzin w wioskach rosyjskich. Efekt był taki, że te polskie rodziny szybko się wynarodowiły, zasymilowały i wtopiły się w rosyj­ skie otoczenie. Do dziś niemal nie ma po nich śladu poza polsko brzmiącymi nazwiskami.

Dlatego Wierszyna była i jest wyjątkiem na Syberii, ponieważ uparli się osiedlić w jednym miejscu i pomimo naturalnego procesu asymilacji, zacho­ wali na drugim jakby planie język polski mówiony gwarą, elementy polskiej kultury, obyczaje i zwyczaje, jakie wynieśli ich przodkowie z Polski. Niestety w wyniku znanej od 1934 r. antypolskiej polityki, utracili „polską gramot-

ność", tj. pisanie i czytanie w języku polskim, i wiele zapomniano.

Wydaje się, że taki stan ducha i samooceny dominował wśród Polaków w Wierszynie aż do czasu upadku ZSRR, do początku lat 90. XX w. Czas II wojny światowej był dla mieszkańców Wierszyny ciężkim przeżyciem. Je­ dynym kontaktem były listy od synów z frontu. Dopiero po upadku ZSRR,

Powiązane dokumenty