• Nie Znaleziono Wyników

prasłowiańskiego miasta zaczgi się

w historii

• • •

ROCZNIK POMORZA ZACHODNIEGO

1NŻ. P IO T R Z A R E M B A P re zyde n t m. Szczecina

Przed trzema Saiy...

K a żd y chyba p rzyp o m in a sobie te powieści, czytane w la ta ch szko ln yćh o g ru p ie lu d zi, w y rz u ­ conych fa lą na brzeg i rozpoczynających staw iać pierw sze k r o k i na n ie zb yt jeszcze gościnnym te re ­ nie. Ic h u siło w a n ia stw o rzen ia sobie dachu nad głow ą, w yszuka n ia p ożyw ie nia i ro zejrze n ia się w o kolicy. P rzyp o m n ia łe m sobie ja k żyw o te fra g ­ m e nty, g d y w ysia d łe m z auta na obecnych W ałach C hrobrego w Szczecinie u podnóża o lb rzym ich, zru jn o w a n y c h schodów.

Proszę sobie u p rz y to m n ić położenie. M iasto pu­

ste, w ylu d n io n e , płonące po ju ż odeszłej na zachód f a li w oje n ne j. D o niego p rzyje ch a ło m a ły m autem parę lu d z i bez w ie lk ic h środków , n ie na to aby objąć gotow e ju ż urzęd y i d alej kie ro w a ć ż yw ym organizm em m iasta. P rz y je c h a li na robotę od pod*

staw , a by g o ły m i rę k a m i rozpocząć pracę w d z iw ­ n ie opustoszałym mieście.

S to ję w ię c p rzed p u stym gmachem, w k tó ry m je s t m iejsce na 1500 u rz ę d n ik ó w i skąd m am y, na ra zie sam i (licząc je d n a k na ry c h łe p o s iłk i) rozpo­

cząć swą pracę n ad opanow aniem k ilk u s e tty s ię c z - nego m iasta, dziś zu pe łn ie w ylu d n io n e g o i n am nieznanego. Ja ko o rgan w yko n a w czy sw ej w ła d zy m am k ilk u n a s tu ch łopaków , k tó rz y m u n d u r m i li ­ c ja n ta w ło ż y li p rzed k ilk o m a tyg o d n ia m i.

K r ó tk i rozkaz: czterech m ilic ja n tó w staje na czterech n a ro ż n ik a c h . u lic , reszta otacza samochód, k tó r y w o ln o objeżdża gm ach w p oszu kiw a n iu b ra ­ m y w ja zd o w e j na podw órze. Jest b ram a prow adzą­

ca do m ałego podw órza, zawalonego częściowo g ru ­ zem, ale mającego tę d obrą stronę, że je s t ła tw e do strzeżenia.

Przeprow adzam insp e kcję gm achu. W idać, że ju ż od k ilk u tyg o d n i n ie b y ł on siedzibą w ła d zy c y w iln e j, ty lk o je d n y m z p rze w id zia n ych p u n k tó w oporu Y o lk s tu rm u . W sa li k o n fe re n c y jn e j arsenał

Fragment pla<?u Obrońców Westerplatte

Brama Hołdu Pruskiego

porzuconej bezładnie b ro n i — znany obraz z w rześnia 1939 r. W części gmachu, zam ieszkałej p raw d opodobnie przez oficeró w , ca ły szereg do­

sta tn io urządzonych p o ko i m ieszka lnych ; na d o ­ łach je s t jeszcz£ chleb, masło, w ę d lin y , w c za jn i­

ka ch herbata. Po ką ta ch porzucone m u n d u ry i in ­ ne części w o js k o w e j g arderoby. W je d n y m z p okoi zb io rn ica bron zo w ych czapek, k tó re n o s ili zniena­

w id ze n i w zachodniej Polsce „P o litis c h e L e ite r“ . C ha ra kte rystyczn a rzecz, że z m ap ściennych w y ­ cięte b y ły o kolice Szczecina; w id a ć b yło , że w o błę d nym pośpiechu m ieszkańcy tego gm achu s ta ra li się u ła tw ić sobie o rie n ta cję w ucieczce.

A le jeden gm ach n ie tw o rz y jeszcze całego m ia ­ sta — trzeba organizow ać dalsze ekspedycje, obsa­

dzić sąsiedni d uży b udynek, u p a trzo n y ju ż przeze m n ie na siedzibę K o m e n d y M i lic ji W o jew ó d zkie j.

K ilk u m ilic ja n tó w o rg a n izu je te dalsze ekspedycje ko lo n ia ln e , podczas g d y pozostała część e kip y, w m y ś l w skazów ek ju ż o trzym a nych , d oko n u je epokowego o d k ry c ia : zn a jd u je w sąsiedztw ie po­

rzucony m agazyn z żyw nością. N ie o trzym a łe m z b y t s k o m p liko w a n ych i szczegółowych in s tru k c ji co do sposobu obsadzenia m iasta — je d n o ty lk o polecenie m ia łe m w ykon a ć n atych m ia st: odesłać n ie zw ło czn ie samochód ciężarow y do P iły . A le w ła śn ie tego jedynego ro zkazu n ie w y p e łn iłe m , ' gdyż p oczciw y g ru ch o t dzień ca ły u staw icznie prze­

w o z ił w o rk i z m ą ką i cukrem , połcie sło n in y i groch do naszego skarbca w podw órzu.

Wieść o p rz y b y c iu w ła d z p o lskich rozeszła się szybko ty m b a rd z ie j, że u w ia d o m io n a w m ię d zy­

czasie K om enda W o jenna przesyłać poczęła do m n ie w szystkich P o la kó w nap o tka n ych w mieście.

N ie m in ę ły 4 g o d zin y od c h w ili naszego przyjazdu, a ju ż o kolice gm achu z a ro iły się od fu rm a n e k, w óz­

k ó w ręcznych i ko nn ych oraz osób pieszych, k tó re zw oln io n e k ilk a d n i te m u z obozów n ie m ieckich.

położonych na zachód od Szczecina, zdobyw szy na N iem cach ś ro d k i lo ko m o cji, w ra c a ły w g łą b k ra ju .

N ic też dziwnego, że p ierw szą m o ją czynnością b y ło stw orzenie d la n ic h p u n k tu etapowego, sto­

łó w k i i m iejsca doraźnej pomocy. W przeciągu k i l ­ k u godzin u ruch o m io n a została sto łów ka , k tó rą p op ro w a d ziła jed n a z p ow ra ca ją cych w arszaw ia­

nek. Ic h to e n e rg ii i oczyw iście z d o b ytym zapasem żyw ności n ale ży zawdzięczać, że po p o łu d n iu tego pierw szego d nia w yd a n o ju ż 155 obiadów .

Wszyscy ci, k tó rz y n ie d a w n o te m u b y li pędzeni ja k zw ie rzę ta na zachód — dziś, ja k gdzie k to m ó g łf u lo k o w a li się w o lb rz y m ic h salach i ko ry ta rz a c h b yłe g o „R egierungsgebaude". I po raz p ie rw szy zapanowała głośna, wesoła, polska m ow a w urzędo­

w y m szczecińskim gm achu; — dzieci p olskie po­

częły urządzać w y ś c ig i i za baw y w o lb rz y m im je ­ go Holu; z zapadnięciem zm ro k u ro z le g ły się pieś­

n i tych , k tó rz y śpiesząc do O jczyzn y s p o tk a li ją w cześniej n iż przypuszczali.

D ziw n e to b y ło „u rz ę d o w a n ie " tego pierw szego d n ia połączone ze szczerą sa tysfakcją, żeśm y tu b y li ta k p otrze bn i. Już od p ie rw szej c h w ili sweso p ow stania p ie rw szy p o ls k i urząd w Szczecinie w ta k n ie u rzę d o w y sposób, ale za to życiow o, speł­

n ił swe zadanie. G d y tego d nia p óźnym w ieczorem , p rz y m igocącym b la sku św ie cy o pra co w yw a łem sw ój ra p o rt do w ła d z ce n tra ln ych , pisałem ;

„...są to ludzie, od ty g o d n ia b łą k a ją c y się po la ­ sach bez o p ie ki zmęczeni i g łodni. W ziąw szy ic h pod opiekę, u m o ż liw iłe m im p ie rw s z y sp oko jn y nocleg pod polską fla gą . N ie m ogę pisać tego urzę­

dowego ra p o rtu bez w zruszenia, m a ją c przed oczy­

m a radość ty c h lu d z i, że n ie są g ło d n i i że zn ale źli wreszcie choć tę skro m ną opiekę".

Za tę opiekę, ta k jeszcze niedoskonałą, od­

w d z ię c z y li się w y g n a ń c y niezw łocznie.

Oto szkic tego pierw szego dnia. Dziś, g d y p rz y ­ p om in a m sobie te w yda rze n ia , zaszłe m ięd zy 28 a 30 k w ie tn ia 45 ro k u to p o d ziw ia m te n szcze­

r y entuzjazm , te n zapał do p ra c y p ie rw szych p ra w ­ d ziw y c h p io n ie ró w szczecińskich, rzu con ych na po­

zycje zu pe łn ie now e i d ających ze siebie w szystko.

A le ju ż n ie czu liśm y się ta k osam otnieni — w je d ­ n y m d n iu w zrosła g arstka 22 zu chw a lców do ilo ści 174, ja k to w y k a z a ł d o k ła d n y p ie rw s z y p o ls k i spis ludności m iasta Szczecina, sporządzony przez pierw szego a d m in istra cyjn e g o urzęd n ika, p rz y ję te ­ go przez Zarząd m . Szczecina w d n iu 30 k w ie tn ia 1945 ro ku .

p

Widok na gmach Muzeum Morskiego i Urzędu W ojewód żkiego

...po trzech latach

D ru g ie półrocze ro k u 1947 to okres n a jb a rd z ie j p rze ło m o w y w h is to r ii ostatniego tró jle c ia naszego m iasta. Jest to czas w y jś c ia z okresu p ró b i p rz y ­ gotow ań, okresu doświadczeń i „p a rty z a n tk i" pod ka żd ym względem , je s t to d ale j okres p rz yg o to w a ń n ie ty lk o do odbudow y, ale ro zb u d o w y Szczecina, k tó r y z m ałego m iasta p ortow ego w yk rz e s a ł czyn­

n ik i konieczne, b y stało się ono jed n ą z podstaw naszego Państw a. W ch o dzim y w okres a k ty w iz a ­ c ji m a te ria ln e j i d uchow ej. Je śli chcemy, b y Szcze­

cin sta ł się p o rte m p ra w d z iw y m , p o rte m n ie ty lk o p olskim , ale i ś w ia to w y m i m iastem w ie lk im i p ię k n y m , muszą b yć z a ktyw izo w a n e n ie ty lk o d obra m a te ria ln e, ale i sam człow iek.

W ro k u 1947 ilość m ieszkańców w zrosła znacz­

nie, n astą p iło równocześnie zw iększenie się ich po­

ziom u m oralnego. Szereg a k c ji społecznych dop ro ­ w a d z iło do tego, że dziś m a m y w Szczecinie prze­

w agę św ia d o m ych o b yw a te li. Jest to początek d al­

szego sukcesu.

Kościół św. Piotra i Pawła

94

ROCZNIK POMORZA ZACHODNIEGO

W A L E R IA N L A C H N IT T

Dziesięć wieków

Powiązane dokumenty