• Nie Znaleziono Wyników

Bez prawa

W dokumencie Śląsk, 2012, R. 18, nr 2 (Stron 65-69)

O

chrona powietrza w województwie śląskim od lat jest priorytetem, zapi­

sywanym we wszystkich programach ochrony środowiska. Tych wieloletnich i krótkoterminowych, w ogólnej, strefo­

wej i gminnej skali. Wiele z nich dotyczy ograniczenia niskiej emisji.

Sytuacja jest więc dobrze rozpoznana.

Brakuje tylko narzędzi, z prawnymi na czele, by ją poprawić.

Dr Jerzy Ziora, dyrektor wydziału ochrony środowiska Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego, żywo reaguje na takie opinie. Zdajemy sobie sprawę, mówi, z powagi sytuacji, jak również i z tego, że sami nie rozwiążemy problemu. Porozu­

miewamy się w tej kwestii z przedstawi­

cielami samorządu, mocno zagrożonego niską emisją, Krakowa. Zleciliśmy też jed­

nej z najbardziej doświadczonych kance­

larii, specjalizującej się w prawie ekolo­

gicznym, przygotowanie ekspertyzy w tej kwestii. Nie pozostawia ona złudzeń.

W polskim prawie ochrony środowiska brakuje regulacji dotyczących wytwarza­

nia energii użytecznej z paliw stałych, prze­

znaczonych dla indywidualnych źródeł ich spalania w instalacjach gospodarstw do­

mowych i w małych obiektach energetycz­

nych. Chodzi o piece, kominki, kotły ma­

łej mocy. Same zachęty ekonomiczne dla mieszkańców nakłanianych do zmiany systemu ogrzewania na nowsze, niskoemi- syjne, nie wystarczają. Nie ma też możli­

wości prawnych, by kontrolować jakość pa­

liwa używanego przez mieszkańców.

A nawet gdyby takie zaistniały, nic by to nie dało. Nie funkcjonuje przecież system ulg, dotacji czy innych zachęt finansowych, umożliwiających mniej zamożnym miesz­

kańcom zamianę w okresie smogu jesien- no-zimowego, złych paliw na lepsze. Po­

moc finansowa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wod­

nej w Katowicach, służąca wymianie bli­

sko 20 tysięcy źródeł ciepła na bardziej eko­

logiczne w indywidualnych domach śląskich gmin, nie może być jedyną formą wsparcia.

Przepisy wspólnotowe też nie regulują problemu niskiej emisji. Chociaż... prawo Unii Europejskiej w tej dziedzinie, a w szczególności normy dotyczące obec­

ności w powietrzu pyłu zawieszonego, są coraz bardziej restrykcyjne! Nie spełnia­

my ich, nie regulujemy prawem, więc Ko­

misja Europejska wszczęła przeciw nasze­

mu krajowi postępowanie.

Zmiany w polskim „Prawie ochrony śro­

dowiska” są w toku. Pod koniec ub. roku rząd przyjął projekt nowych regulacji w kwestii jakości powietrza i ogranicze­

nia ilości pyłów. Określono w nim m.in.

zasady oceny jakości powietrza na obec­

ność najgroźniejszej frakcji pyłu PM 2,5 i jego dopuszczalne stężenia. Jest też w tym projekcie mowa o postępowaniu władz w sytuacji smogu atmosfeiycznego.

Chodzi o działania, które w przypadku je­

go wystąpienia, będą chronić najbardziej wrażliwe grupy: dzieci, kobiety ciężarne, osoby starsze. Ż projektu wynika też, że po­

ziomy dopuszczalnego stężenia PM2,5 określone zostaną w rozporządzeniu mi­

nistra środowiska, konsultowanym z mi­

nistrem zdrowia. To ważne!

Niska emisja zanieczyszczeń jest nie­

zwykle groźna dla zdrowia i życia wszyst­

kich ludzi. I tych z dolegliwościami ukła­

du oddechowego, układu krążenia i ciężko pracujących na wolnym powietrzu, ale i zdrowych. Bo u każdego może powodo­

wać bóle głowy, niedomagania układu od­

dechowego i nerwowego, niedotlenienie organizmu, alergie oraz zwiększone ryzy­

ko chorób nowotworowych, bezpłodno­

ści i przedwczesnych zgonów.

Czy wobec tak wielkiego zagrożenia ko­

rekta prawa ochrony środowiska wystar­

czy? Co zmienią tworzone programy bez pieniędzy na ich realizację? Dalej przecież pali się śmieci w coraz większej ilości. Ro­

snącej proporcjonalnie do bardzo wyso­

kich cen węgla i gazu.

Bez przemyślanej, skojarzonej polityki finansowej, prawnej, energetycznej i eko­

logicznej państwa, problem niskiej emisji, tkwić będzie dalej nad śląskimi miastami.

Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach

m

%

JOLANTA KARMANSKA

IOLOGIA

Na wernisaż przybyło wielu artystów, którzy na tej wystawie odnaleźli swoje portrety.

Za progiem...

acy są w zaciszach swoich mateczników - pracow­

niach skrywających tajemni­

ce powstawania dzieła; jacy są w zwyczajne, nieodświęt- ne dni, zmagający się z mate­

rią obrazu, grafiki, rzeźby a nawet obrazu na ekranie monitora; jak rodzą się dzie­

ła, które zestawiane w całość wypełniają przestrzenie ga­

lerii - to pytania nie tylko tych, którzy odwiedzają wy­

stawy, są gośćmi wernisaży.

To także ciekawość, jaka to­

warzyszy codziennej pracy fotoreportera. Pokazanie zna­

nych ludzi inaczej, dostrzec coś, czego nie widać na co dzień, co nie jest dane do­

świadczeniu przeciętnego odbiorcy sztuki.

Arkadiusz Ławrywianiec jest przede wszystkim foto­

reporterem - pracując dla codziennych wydań gazety fotografuje różne sytuacje, zdarzenia zwyczajne i donio­

słe, tragiczne i banalne. Aparat foto­

graficzny jest częścią jego osobowo­

ści, trzecim okiem, swoistym „ja” . Językiem fotografii opowiada historie ludzkie - czasem jest to seria zdjęć, a czasem wystarczy to jedno - najważ­

niejsze. Często zwyczajne sytuacje przeradzają się w ciąg zdarzeń, pokazu­

jąc inne oblicze świata codziennego, oczywistego. Tak jest z fotografowaną przez niego Barbórką, wyprawą po wę­

giel, procesją Bożego Ciała w święto- chłowickich Lipinach czy pielgrzymką pątników na Kalwarię Zebrzydowską.

Niektóre fotoreportaże opowiada w sposób najprostszy - poprzez odcie­

nie czerni, bieli i szarości. Tego same­

go języka używa „zakradając” się w strefy niedostępne dla osób postron­

nych: do szkoły baletowej - obserwu­

jąc trudy, radości i smutki najmłod­

szych przyszłych tancerek czy wielokrotnie odwiedzając zjazd Cha- sydów w Lelowie. Fotoreporterskie podglądanie i rejestracja niezwykłych sytuacji przerodziła się u Ławrywiańca w sposób na fotografowanie. Dociekli­

wość towarzysząca mu w pracy nie przeradza się we wścibskość, nie sta­

wia swoich bohaterów w kłopotliwych sytuacjach, nie czyha na potknięcia.

Natomiast z cierpliwością obserwuje, zaprzyjaźnia się, z każdym zdjęciem stara się być bliżej fotografowanego obiektu. Fotografowani mogą czuć się bezpiecznie - i to jest widoczne na je ­ go zdjęciach. Dowodem tego jest naj­

nowsza wystawa Arkadiusza Ławry­

wiańca pokazująca - jak sam ją nazwał - „Portrety twórców”. Kilkuna- stu artystów, różnych pokoleniowo, różnych profesji, spotykamy w ich pra- cowniach. Najpierw oczywiście były wielokrotne, długie sesje fotograficz­

ne - oswajanie, przyzwyczajanie, sta­

wanie się niewidocznym. I tak krok

po kroku - coraz bliżej, ale nie tylko warsztatu, pracy, przede wszystkim osoby - osobowości twórcy. Bo ideą te­

go cyklu nie jest „artysta w swojej pra­

cowni”, ale „wnętrze artysty”, widocz­

ne wyłącznie w trakcie pracy nad dziełem, w zadumaniu, zamyśle­

niu, zmęczeniu, w zwykłej krzątaninie wokół powstającego obrazu czy gra­

ficznej odbitki, w wycieraniu rąk z far­

by, gliny, w paleniu papierosa, piciu kawy, w pozornym nieładzie bądź wręcz sterylnym uporządkowaniu wnę­

trza pracowni, w tym co za oknem, w sąsiednim pomieszczeniu, w rozmo­

wie z fotografującym.

Na wystawę pokazaną w galerii „Bi­

blioteki Śląskiej” trafiły fotografie pokazujące kilkunastu artystów - to zestawienia na ogół dwóch ujęć - portretu i sytuacji pracy. W tym zna­

komitym, precyzyjnie dobranym zesta­

wie fotografii uwagę zwracają portrety:

Tomasza Jury - w aurze zaskoczenia, odbicie twarzy Tadeusza Michała Sia­

ry w przygotowywanej metalowej pły­

cie, Renaty Bonczar - spoza obrazu, Arkadiusz Ławrywianiec (rocz­

nik 1967). Absolwent opolskiej Wyż­

szej Szkoły Pedagogicznej. Fotogra­

fią zajmuje się od 1986 r., a od 1994 r. pracuje jako fotoreporter w „Dzien­

niku Zachodnim”. Jest także wykła­

dowcą w Policealnej Szkole Fotogra­

ficznej Fotoedukacja w Katowicach.

Jest członkiem ZPAF. Swoje prace wystawiał m. in. w Muzeum Śląskim, Bibliotece Śląskiej, Galerii Szyb Wil­

son, Galerii Rondo Sztuki. Od 1998 r.

dokumentuje Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej „INTERPRETA­

CJE”. Laureat licznych nagród i wy­

różnień w konkursach fotografii pra­

sowej i artystycznej.

Henryka Bzdoka z charakte­

rystycznym gestem, Ferdy­

nanda Szypuły - ze stoickim spokojem rozkładającego grafiki w swej niezwykłej pracowni, „przytulne” Maria­

na Oslislo z kotem. A czy portretem może być... brak portretu? Bo oto Zbigniew Blukacz jest obecny poprzez N cień swojej sylwetki prześwi­

tu ją c e j przez płótno przygo­

to w y w an eg o obrazu. I Zyg-

|m u n t Brachmański - stał się

^fragmentem niezwykłej...

pS martwej natury z pomarań- ic z ą na pierwszym planie.

£ Zmęczona sylwetka rzeźbia­

rza majaczy złożona na krześle - od dziesiątek lat nieodłącznym sprzętem tej pracowni. Artysta przez te la­

ta stał się - jak jego wszech­

obecne dzieła - postacią z tej pracowni. Pomarańcza jest jedynym elementem, który zdecydowanym kolorem od­

cina się od całości obrazu, dominuje w nim a zarazem ociepla po­

kryte szarym pyłem gigantyczne wnę­

trze. No i jest Erwin Sówka - artysta osobny, ostatni przedstawiciel Grupy Ja­

nowskiej. Sfotografowany inaczej niż wszyscy - upozówany jak „barbórki”

z jego nikiszowieckich obrazów.

Jest też portret niezwykły - Andrzej Urbanowicz - tego artysty od niedaw­

na nie ma już wśród nas. To zapis ostatnich dni jego życia, ale w miejscu, które ukochał najbardziej, które było jego domem, pracownią, świątynią.

Na zdjęciu widać człowieka umęczo­

nego chorobą, nie ma już w tym udrę­

czonym ciele Andrzeja Urbanowicza, jakiego zapamiętaliśmy z innych sytu­

acji. Ale aura obrazu, na którego tle zo­

stał sfotografowany ma w sobie jakąś magię, tajemnicę, jak ułożona manda- la, jak sytuacja przejścia do innego świata. Tak, to Andrzej Urbanowicz w chwili przejścia...

Fotografie Arkadiusza Ławrywiańca pokazane w dużych formatach stawiają odbiorcę nie tylko na progu pracowni, ale pozwalają przekroczyć subtelną li­

nię dzielącą świat zwyczajny od świata magicznego, niedostępnego, pozwalają wniknąć w sytuacje intymne, niewi­

dzialne dla innych oczu.

Jak mówił podczas wernisażu au­

tor wystawy, ten cykl powstał z inspi­

racji tem atem zapoczątkowanym przez znakom itą fotografkę Annę Chojnacką. To efekt jego czterech lat pracy. Jednak nie polegał na skopio­

waniu pomysłu, ale jego twórczym rozwinięciu.

Projekt fotograficzny Arkadiusza Ławrywiańca był zrealizowany w ra­

mach programu stypendialnego Mar­

szałka Województwa Śląskiego w 2011 roku.

WIESŁAWA KONOPELSKA 64

Jacek Rykała

Wiktor Ostrzołek Z ygm unt Brachm ański

Tomasz Jura Andrzej Urbanowicz

Ferdynand Szypuła

Tadeusz M ichał Siara

Zdcia: MichałJędrzejowski

Wystawa oraz konferencja „korespon­

dencje sztuk pięknych - Bieguny”, za sprawą których Katowice stały się pod koniec roku miastem grafiki i mia­

stem aniołów.

K

oniec 2011 roku przyciągnął do Ka­

towic wiele niezwykłych osobowości twórczych i bogaty był w związane z ich przybyciem, kulturalne wydarzenia.

A wszystko to za sprawą kolejnej edycji festiwalu „ArsGrafia”, składającego się z cyklu spotkań (warsztatów, wystaw, wyńadów, koncertów) połączonych z kon­

ferencją „Korespondencje sztuk pięk­

nych - Bieguny”, z udziałem zagranicz­

nych gości. Festiwal zorganizowany został przez Zakład Teorii i Historii Sztuki ASP w Katowicach we współpracy z Katedrą Grafiki tejże uczelni. Partnerzy wyda­

rzenia, to m. in. rektor Akademii Muzycz­

nej w Katowicach - prof. T. Miczka, dziekan FU UO - doc. Z. Janacek, dyrek­

torka Instytutu Sztuki WAUŚ w Cieszy­

nie - prof. M. Łuszczak i prezes SMTG w Krakowie - prof. J. Pamuła. Dzięki nim impreza „rozszerzyła” swój za­

sięg-towarzyszące jej wystawy i spotkania odbyły się również m.in. w Cieszynie, Ostrawie i Po­

znaniu. Jak podkreślają organiza­

torzy wydarzenia - festiwalowi przyświeca idea upowszechnie­

nia wiedzy o współczesnej grafi­

ce. Dlatego ArsGrafia realizuje się m.in.

poprzez cykliczne pokazy grafiki, zatytu­

łowane „Bieguny”. W ciągu ostatnich dwóch lat mieliśmy dzięki nim możliwość uczestniczenia w kilkunastu wystawach czołowych polskich artystów. Każda z eks- pozycji została pomyślana tak, aby zesta­

wić ze sobą dwie osobowości twórcze,

„konfrontując ich postawy artystyczne i ideowe”.,W tej edycji zaprezentowano

„duety” Grzegorz Banaszkiewicz - Krzysztof Kula (Galeria Uniwersytec­

ka w Cieszynie) oraz Henryk Ożóg - Grze­

gorz Hańderek (ostrawska galeria Nova Siii). W Galerii Aula Uniwersytetu Arty­

stycznego w Poznaniu zorganizowano natomiast wystawę „Dialog z cyfrowym cieniem 6”, prezentującą nowatorskie pra­

ce studentów oraz wykładowców pra­

cowni intermediów i technik cyfrowych ASP w Katowicach. Wystawom grafiki to­

warzyszyły konferencje i warsztaty (kato­

wicka ASP). W katowickim BWA przygo­

towano m.in. spotkanie z jedną z najciekawszych polskich współczesnych artystek - Izabellą Gustowską. Artystka przedstawiła prezentację dotyczącą jej poszukiwań na polu sztuki, które dalece wykraczają poza tradycyjny warsztat gra­

ficzny - posiłkuje się ona bowiem nowy­

mi mediami i swobodnie łączy różne spo­

soby wypowiedzi w jedną, intermedialną całość. A wszystkie te działania krążą wo­

kół tematu kobiety, powiązanego dla artyst­

ki nierozerwalnie z takimi pojęciami jak życie - sztuka - technologia.

Wydarzeniem wieńczącym konferencję oraz głównym punktem programu ArsGra- fii, była niezwykła wystawa w galerii Rondo Sztuki w Katowicach „Angelolo- gy” - Ilyi i Emilii Kabakov - małżeństwa rosyjskich artystów, zamieszkałych obec­

nie na Long Island. Wystawa mogła być zaprezentowana dzięki uprzejmości Cen­

trum Sztuki „The Model” z Irlandii. To no­

wy projekt instalacji totalnej - wyjaśnia w tekście do wystawy jej kurator Seamus Kealy - który za punkt wyjścia obiera ludz­

kie wyobrażenie i romantyczne wizje anio­

łów, przedstawiając je na obrazach oraz w formie instalacji totalnej, które absor­

bują całą ekspozycyjną przestrzeń. Okre­

ślenie „instalacja totalna” stworzone zos­

tało przez samych artystów, w celu podkreślenia całościowego - „totalnego”

W dokumencie Śląsk, 2012, R. 18, nr 2 (Stron 65-69)

Powiązane dokumenty