• Nie Znaleziono Wyników

Tę samą prawdopodobnie naukę chce przedstawić i Mojżesz, gdy w obrazowy sposób opowiada o wężu, kuszącym Ewę do zażycia

rozkoszy jedzenia. Wiadomo, że gdy ten gad włoży głowę w szczeli­ nę, nie łatwo jest go wyciągnąć za ogon z powodu łusek, jakie ma na grzbiecie. Jak przylegające łuski ułatwiają wślizgnięcie 1 po­ suwanie się naprzód, tak właśnie wykluczone jest wycofanie się na skutek jeżących się łusek. Pismo św. daje nam przez to naukę, że należy się strzec niebezpiecznej rozkoszy, jaka wciska się w du­ szę. Każę zastawić otwory, ułatwiające jej wejście, aby zabezpie­ czyć nasze życie przed plamami, mogącymi powstać przy zetknięciu się z gadem. Jeśli wąż grzesznej rozkoszy znajdzie u nas wejście, to na skutek naszej osłabionej woli wślizgnie się cały, a przy oporze łusek nie łatwo go będzie usunąć z duszy. Przez te ostat­ nie należy w obrazowym znaczeniu rozumieć różnego rodzaju rozko­ sze. Zwierzę oznacza namiętności; łuskami węża jest woiskająca

s i ę pod różnymi formami w lu d z k ie ż y c ie r o z k o sz , m ien iąca a i s l i ­ cznymi barwami n a m ię tn o śc i.

J e ś l i n ie ch ce sz m ieszkać z gadem, s t r z e ż s i ę je g o głowy c z y l i p ierw szego w ta r g n ię o ia ż ł a . Do te g o s i ę odnoszą obrazowo w z ię t e słow a Pisma św .: "Ona z e t r z e głowę tw o ją , a ty b ę d z ie s z

cz y h a ł na j e j p ię t ę " /J d z 3 , 1 5 /. N ie pozwól wężowi nawet na n a j­ w ęższe w e j ś c i e , bo on chce s i ę w śliz g n ą ć do twego w nętrza i po uda­

nej p rób ie n atychm iast wepchnąć swe d łu g ie o ie ls k o ) N ie p rzek raczaj p o trzeb y ! Miarą t r o s k i o ż y c ie n ie c h b ęd zie z a s p o k o je n ie t e g o , oo j e s t praw dziw ie k o n ie c z n e . J e ś l i k u s i c i e l Ewy nawiąże rozmowę o smacznych ła k o c ia c h , a ty oprócz Chleba za p r a g n ie sz j e s z c z e in ­ nych p rzy jem n o ści, tak że twe ży c z e n ia p rzek roczą g r a n ic e p o tr z e ­ b y, zaraz s i ę p rzek on asz, jak wąż d a le j w p e łz n ie i b ęd zie wzbudzał jedno p r a g n ie n ie po drugim. Gdy od n iezb ęd n ego pokarmu p r z e jd z ie do h u la n k i, p o c ią g n ie s i ę d a le j ku p o ż ą d liw o śc i oczu i b ę d z ie sz pragnął różnych zb yteczn ych przedmiotów - kosztow nych s z a t , s łu g , sreb rn ych łó ż e k , p r z e jr z y s ty c h s z a t , trójn ogów , ł a ź n i , dzbanów, d ro g ic h n a c z y ń ,c z a s z na w ino, św ieczn ik ów , k a d z ie ln ic i t p . Ogarnie c i ę ch ęć pomnażania m ien ia , a t o p o c ią g n ie za sobą n ie je d n ą krzyw­ d ę . Gdy wężowi uda s i ę w cisn ąć w t e r z e c z y i n a p e łn ić swój brzuch tym, czym t y lk o z e c h c e , p o c z o łg a s i ę do s z a łu r o z p u sty , co j u ż j e s t dnem lu d z k ie j nędzy.

6 . Aby c i ę n ie sp o tk a ło żadne z ty ch n ie s z c z ę ś ć , og ra n icz s i ę w ięc w swym ż y c iu do spożyw ania C hleba, k tó r y sama natura po­ daj e c i do r ę k i . A t o w ła ś n ie , zw ła sz c z a p o c z u c ie spokojnego sumie­ n ia z e sp raw ied liw ego n a b y c ia , a nawet g łó d , n ie c h c i s łu ż ą za przyprawę, a n ie s y t o ś ć za s y t o ś c i ą nieum larkow ania. N iech tru d poprzedza j e d z e n ie . Tego z r e s z t ą żąda p rzyk azan ie: "W p o c ie c z o ła b ę d z ie sz pożywał Chleb" /Rdz 3 , 1 9 /. Oto n a jle p s z a p rzez słow o Bo­ że przygotowana przyprawa. Umartwiaj s i ę , p o sia d a ją c t y lk o c o , co j e s t k o n ie c z n e . N ie w iąż s i ę z b y tn ią tr o s k ą o j e d z e n ie , le c z p a tr z na Tego, k tó ry dobywa c h le b z ziem i /P s i0 4 , 1 4 /, żywi k ru ki /P s 147, 9 / , d aje w szelkiem u o la łu pokarm /P s 136, 2 5 / , o tw ier a swą d łoń i nasyoa do w o li w szy stk o , co ż y je /P s 165, i 6 / . Mów do N ie­ go: "Dałeś ml ż y c ie , daj ta k ż e t o , czeg o ml p otrzeb a do utrzym a­ n ia ż y c ia ! Daj mi C h le b a ,tz n . spraw, abym sp ra w ie d liw ą p racą na­ b y ł pokarm!" Skoro Bóg j e s t s p r a w ie d liw o ś c ią , n ie od N iego mają Chleb c l , k tó rzy utrzym anie zdobywają oszustwem . Ty sam trzym asz

699

w ręku swe w y słu c h a n ie , j e ś l i twe m ien ie n ie j e s t z cu d zej w ła s - n o ś o i , j e ś l i twe dochody n ie p łyn ą z ł e z d r u g ic h , j e ś l i d la tw ej s y t o ś c i n ik t n ie g ło d u j e , j e ś l i d la twego za sp o k o je n ia n ik t n ie musi p ła k a ś . To możemy nazwać Bożym Chlebem, co j e s t owocem sp r a ­ w ie d liw o ś c i i kłosem p okoju, z czym s i ę n ie z ł ą c z y ło i czego n ie z a n ie c z y ś o iło n a s ie n ie z i e l s k a . J e ś l i n a to m ia st o r z e s z n ie swą r o l ę , ozyh asz na cu d ze, i n ie sp r a w ie d liw e n ab ycie o h c e sz p rzep ro­ w adzić na p iśm ie a potem m o d lisz s i ę : "Daj mi C hleba", to oczeku­ j e s z w ysłu ch an ia n ie od Boga, le o z od k ogoś In n ego. Owoc n ie s p r a ­ w ie d liw o ś c i pochodzi od wrogćw Boga. Ten t y lk o otrzym uje Chleb od Boga, k to j e s t sp ra w ie d liw y ; k to z a ś d opuszcza s i ę krzywdy, t e n s i ę żywi u k r z e w ic ie la n ie s p r a w ie d liw o ś c i. Badaj w ię c su m ien ie, gdy z a n o s is z do Pana prośb ę o C hleb . N ie wolno c l zapom inać, i ż ^Chrystus n ie ma n ic w spólnego z B elialem " / 2 Kor 6 , 1 5 /. Gdy d a je s z

dar z n iesp ra w ie d liw eg o zarobku, wtedy dar tw ćj j e s t " z a p ła tą za psa" /Pp 2 3 , 1 8 /, a gdy k ie r u j e s z s i ę pychą w u d z ie la n iu w ielk od u ­ sznych datkćw , wtedy s i ę sprawdza słow o proroka, k tó r y dar z t a ­ k ieg o ź r ó d ła odrzuca ze w strętem : "Co mi po m nóstwie w aszych o f ia r ? - mówi Pan; s y t y je ste m o f i a r baranów, n ie ch cę t łu s z c z u j a g n ią t , krwi wołów 1 k ó z , k a d z en ie j u ż mi zb rzyd ło" / I z i , 1 1 / . Gdzie i n ­ d z ie j znów sta w ia t e g o , k tó r y o f ia r u j e c i e l ę , na t e j samej l i n i i , oo t e g o , k tó r y p sa z a b ij a / I z 6 6 , 3 / . Tylko w tedy, gdy masz Chleb od Boga, t j . nabyty s p r a w ie d liw ie p rzez p r a c ę , możesz Mu z ło ż y ć mi­ łą o f ia r ę s p r a w ie d liw o ś c i.

T. W iele t e ż uczy dodatkowe " d z is ia j " . Mówi bowiem: "Chleba naszego pow szedniego daj nam d z i s i a j , W tym małym słówku k r y je s i ę jednak g łę b s z a m ądrość. W id zisz t u , i ż ż y c ie c z ło w ie k a o g ra n ic za s i ę za led w ie do jed n ego d n ia , Tylko t e r a ź n ie j s z o ś ć n ależy do n as; p r z y s z ło ś ć j e s t niepewna; n ie wiemy bowiem, co p r z y n ie s ie d z ie ń j u t r z e j s z y . Czemu w ięc mamy p rzy sp a rza ć s o b ie s t r a p ie ń p rzez tr o sk ę o p r z y s z ło ś ć ? "Dosyć ma d z ie ń u tr a p ie n ia swego" - n apisan o /Mt 6 , 3 4 /, przy czym pod słowem " u tra p ien ie" n a le ż y rozum ieć trudy 1 c i e r ­ p ie n ia . Czemu s i ę martwimy o d z ie ń j u t r z e j s z y ? Dodając słow o " d zi­ s ia j " za b ra n ia nam Pan t r o s k i o j u t r o . Mówi p rzez t o do c i e b i e : Ten, który c l d a je d z ie ń , da c i ta k ż e t o , co j e s t w tym dniu p o tr z e b n e . Kto każę s ło ń c u wstawać i w ciemną noc zn ik ać? Kto d a je prom ienie sło ń ca ? Kto porusza n ieb o po k o l e , aby ś w ia t ło z j a w iło s i ę nad z i e ­ mią? Czy p o tr ze b u je twej pomocy Ten, k tó r y d a je w sz y stk o , co j e s t

p otrzebne do utrzym ania ży c ia ? Cóż c z y n ią nierozumne stw o rze n ia d la podtrzymania ży c ia ? Czy k ru ki upraw iają pola? Gdzie mają gumna i s p ic h le r z e o rły ? Czy im n ie d o sta r c z a środków do ż y c ia w ola Bo­ ga, k tó reg o p otęga ogarn ia w szystko? Wół, o s i o ł i inne nierozumne stw o rze n ia mają z natury d o sta te c z n ą m ądrość, aby rozp orząd zać swym mieniem i n ie t r a p ią s i e w ie le o p r z y s z ło ś ć . Czy potrzebujem y pou­ c z e n ia o zn ik om ości d oczesn ego ży c ia ? Czy nas n ie uczą przykłady in ­ nych? Czy n ie o tw ie r a nam oczu w łasne d ośw iad czen ie? Na co s i ę p rzy­ d ały bogaczowi n ie sły c h a n e przygotow ania i p rzem yśliw an ia, gdy o h c ia ł burzyć i budować, z b ie r a ć i h u la ć , i na w ie le l a t grom adzić w ko­ morach? W cią g u jed n e j nocy p ie r z c h ły je g o p la n y , jak p ie r z c h a poz­ bawiony podstaw obraz se n n y . Ż ycie c i a ł a ma t y lk o t e r a ź n ie j s z o ś ć , ż y c ie za ś p r z y s z łe n a leż y do d u szy . N ie s t e t y , n ie r o z s ą d n i, n ie wy­ ciągamy n a le ż y te g o wniosku: pragniemy jak n a jd łu ż sz e g o c ie le s n e g o ż y c ia , a duszy dajemy t y lk o t e r a ź n i e j s z o ś ć . S ta r a ją c s i ę j e d y n ie o zew nętrzne r z e c z y , odciągamy j ą od teg o przedm iotu n a d z ie i, k t ó ­ ry je d y n ie j e s t r z e c z y w isty i prawdziwy. O parłszy s i ę na rz ecza ch n ie s t a ły c h , an i ty ch n ie p osiąd ziem y, a n i teg o n ie o sią g n ie m y .

Uczmy s i ę zatem , o co mamy p r o s ić na d z iś i i na p r z y s z ło ś ć . Chleb s łu ż y na d z i s i a j , K rólestw o Boże za ś j e s t przedmiotem s z c z ę ś ­ liw e j n a d z ie i. Wyrazem "chleb" obejmuje Pan w s z y s tk ie p otrzeb y o la ­ ł a . Prosząc o ic h z a s p o k o je n ie , pam iętajm y, ż e prosimy o r z ec zy p r z e m ija ją c e , gdy za ś błagamy o dobra d la d u sz y , m odlitw a n asza do­ ty cz y t e g o , co trwa w ie c z n ie . Na t o skierujm y swe o c z y , pew ni, że zaspokojone z o sta n ą rów nież inne n asze p o tr z e b y . Pan bowiem p r z y - r z e k ł: " S zu kajcie najpierw K rólestw a Bożego i sp r a w ie d liw o ś c i j e g o , a t o w szystk o b ęd zie wam przydane" /Mt 6 , 3 3 / , w C h r y stu sie J e z u s ie , Panu naszym, któremu chwała i moc na w ie k i wieków. Amen.

HOMILIA V

"Odpuść nam n asze w in y, jak o 1 my odpuszczamy naszym winowajcom, I n ie wódź nas na p o k u sz e n ie , a le nas zbaw ode z łe g o " . 1. Posuwając s i ę naprzód w z n io sło s i ę Słowo Boże w swych nau­ kach na s z c z y t y , gdy w w ym ienionej p r o śb ie w sk a z a ło ,ja k s i ę w in ien u sp o so b ić c z ło w ie k , j e ś l i p ragn ie z b l i ż y ć s i ę do Boga: n ie wolno mu w ła śc iw ie p o z o sta ć w g ra n ica ch n a tu ry , l e c z p rzez cn o tę w in ie n s i ę on upodobnić do samego Boga i s t a ć s i ę kimś innym, sk oro ma c z y n ić

701

t o , oo p r z y s łu g u je Bogu. P rzeb aczen ie grzechów j e s t w yłączną w ła ś - o iw o ś c lą Boga, Jemu t y lk o z a s tr z e ż o n ą . Pow iedziano bowiem "Nikt n ie może od pu szczać grzechów , t y lk o sam Bóg" /Łk 5 , 2 1 / . Kto w^ ż y c iu na­ ś la d u j e przym ioty B oże, t e n w pewnym zn a cz en iu s t a j e s i ę Bogiem, do­ wodząc, że s i ę do N iego upodabnia. A czego nas uczy Boże słow o? Uczy, że wpierw p rzez czyny mamy wykazać podobieństw o do Boga, a d op iero potem nazywać Go Ojcem 1 p r o s ić o o d p u szc ze n ie grzechów . N ie spodziewajmy s i ę w y słu ch a n ia , j e ś l i sw ej m odlitwy n ie p op rze­ my czynem. W p rzytoczon ych słow ach mówi Pan w yraźn ie: do m i ł o s i e r ­ nego w in ien s i ę z b liż a ć m iło s ie r n y , do dobrego dobry, do sp ra w ie­ d liw ego sp r a w ie d liw y , do łagodnego łagod n y, do uprzejm ego uprzejm y. Dobrego, łask aw ego, m iło sie r n e g o i pod każdym względem d osk on ałego Boga n a leż y czynem w ie r n ie naśladow ać i tak d o p ie ro zw racać s i ę do Niego z u fn o ś c ią w m o d litw ie . Jak n iem ożliw a j e s t zgoda między do­ brym 1 złym oraz p rzy ja ź ń między czystym i n iec z y sty m , tak cz ło w ie k twardego s e r c a sam s i ę o d łą cz a od Bożej m i ł o ś c i . Bo c ó ż za łą c z n o ś ć m iło ś c i ze z ł o ś c i ą , d ob roci s e r c a z je g o n ie c z u ło ś c ią ? W szystk ie do­ bre przym ioty o d d z ie la j ą s i ę od z ły c h , gdy t y lk o s i ę j e pozna jak o p rzeciw n e. Kto ma t a k ie czy in n e w ła ś c iw o ś c i, te n rów n ocześn ie od­ łą c z a s i ę od ty c h , k tó r zy p o sia d a ją w ła ś c iw o ś c i p rze ciw n e. Jak u - marły n ie u c z e s t n ic z y w ż y c iu , a ży ją c y j e s t d a le k i od ś m ie r c i, tak t e ż k ażdy, k to ch ce s i ę z b liż y ć do Bożej d o b r o c i, musi wpierw zm ie­ n ić swe zimne s e r c e . Kto o d r z u c ił w szystk o z ł e od s i e b i e , t e n p rzez tego rod zaju duchowe w y ro b ien ie s t a ł s i ę w pewnym zn a czen iu Bogiem, bo u s k u te c z n ił w s o b ie ową d o sk o n a ło ść , k tó r ą umysł lu d z k i w id zi w Bożej I s t o c i e .

Z d ajesz s o b ie w ięc spraw ę, jak p rzez słow a m odlitwy podnosi Pan w s z y s tk ic h , k tó r z y Go s łu c h a j ą , 1 ja k lu dzką n atu rę p rzem ien ia na Boską, t a k , że z b liż a j ą c y s i ę do N iego s t a j ą s i ę Bożymi. Woła On do c i e b i e : Czemu p r z y s tę p u je s z do Boga jak n ie w o ln ik , złamany strachem i wyrzutami sum ienia? Czemu s i ę pozbaw iasz u fn o ś c i w mo­ d l i t w i e , k tó r a m ieszka t y lk o w w oln ej duszy 1 od p oczątku b y ła udziałem lu d z k ie j natury? Czemu p o s łu g u je s z s i ę pochlebstwem w z g lę ­ dem Tego, k tó r eg o pochlebstwem n ie można pozyskać? Czemu w obłudnych słow ach zw racasz s i ę do T eg o ,k tó ry b ie r z e pod uwagę czyny? Sam r o z ­ s tr z y g a s z o u zysk an iu od Boga w sz y s tk ie g o d obrego, sk oro t o z a le ż y od twego dobrego u sp o so b ie n ia .S a m w ięc bądź s ę d z ią i wydaj na s i e ­ b ie wyrok sp ra w ied liw y ) P ra g n iesz od Boga od p u szczen ia grzechów? Ty j e wpierw od pu ść, a Bóg z a tw ie r d z i wyrok. Twój wyrok na b l l ź

-n ie g o — a j e s t o-n w t e j -nocy — zapew-ni c i podob-ny wyrok u Boga, czy b ęd zie b r z n la ł ta k ozy in a c z e j . Jak s ą d z is z samego s i e b i e , ta k to p o tw ie rd zi w p r z y s z ło ś c i sąd Boży.

2 . K tóż z d o ła dobrze w y ja śn ić w z n io s łe słow o Boże? M yśli zaw artej w p r o śb ie : "Odpuść nam n asze w in y , jak o i my odpuszczamy naszym winowajcom* n ie odda n a le ż y c ie żadne u stn e w y ja ś n ie n ie . J e s t zb y t śmiałym p rze d sięw z ięc iem c h c ie ć m yśl oddać słow am i. Czymże j e s t bowiem słow n e w yrażen ie? Jak zd an ie A p o sto ła : "Bądźcie naśladow ca­ mi m oim i,jak i j a C hrystusa" / i Kor i i , i / sta w ia dobrym Boga za wzćr do n aślad ow an ia, ta k sło w a m odlitwy s t a w ia ją n asze s e r c e Bogu z a p rzy k ła d . Porządek s i ę odwraca: ja k dobro z n a jd z ie w stęp do n a s, k ied y będziemy naśladow ać Boga, ta k t u znowu chcemy, by Bóg n a ś la ­ dował n asz p rzyk ład . C zyniąc d o b r ze, mówimy n ie ja k o do Boga: "Czyś, co j a c z y n ię : p ójd ź za swym s łu g ą , choć j e s t e ś Panem; Ty, Pan św ia­ t a , id ź za nędznym żebrakiem ! Ja od pu ściłem w in y, i Ty mi ic h n ie p o c z y ta j; Ja darowałem, i Ty uczyń p odobnie; n ie obchodź s i ę go rzej z e swym w inow ajcą, n iż j a z e swoim! N iech obydwaj sk ła d a ją równe d z ię k i Temu, któremu w in n i dać z a d o ś ć u c z y n ie n ie . N iech jed n a k ie z n a sze j str o n y o d p u szczen ie p rzypadnie w u d z ia le obu winowajcom — memu i Twojemu! On j e s t moim w inow ajcą, j a Twoim. Co ja u czy n ię ze swym winowajcom, Ty uczyń z e mną; j a go zw o ln iłem , i Ty mnie z w o l- m ij; j a przebaczyłem jemu, i Ty mnie p rzeb acz! W ie lk ie m ił o s i e r ­ d z ie okazałem b liź n ie m u , n aśla d u j i Ty, P a n ie , dobroć swego s ł u g i ! Wprawdzie w ięk sze s ą moje winy względem C ie b ie , n iż je g o względem mnie — p rzyzn aję t o — a l e weź i t o pod uwagę, że Ty przew yższasz nas g rzeszn ych według n iew yp ow ied zian ej sw ej n o cy , P an ie! Mała j e s t łask a w o ść. Jaką j a okazałem , bo z natury swej n ie mogę dać w i ę c e j ; Ty jednak p o t r a f is z okazać tak w ie lk ą d obroć, jak ą ty lk o z e c h o e s z . Twa moc w r o z d z ie la n iu ła s k n ie zna g r a n ic !"

3 . Wniknijmy j e s z c z e d o k ła d n ie j w słow a m odlitw y, a b ada- ją o ic h z n a c z e n ie , znajdziem y d a ls z e wskazówki sz la c h e tn e g o ż y d a . Zobaczymy, jak z jed n e j stro n y n atu ra lu dzka j e s t oboiążona w in ą, z d r u g ie j z a ś ja k możemy u zyskać p r z e b a c z e n ie , s tw ie r d z a ją c w te n sposób ogrom Bożej d o b r o c i.

Z aczn ljn y od w y lic z a n ia grzechów względem Boga. P ierw szą w i­ nę z a c ią g n ą ł c z ło w ie k p rzez t o , że odpadł od Boga, przechodząo na s tr o n ę wroga 1 s t a j ą c s i ę tym samym zykłym zb ie g iem przed Panem. Druga t o t a , że swą n ie z a le ż n o ś ć z a m ie n ił na twardą n ie w o lę grzeohn

- 703

1 w o ła ł ja k o n ie w o ln ik s łu ż y ć p otęd ze z ł a , n i ż ż y ć w łą c z n o ś c i z Bo­ giem . Wzrok sw ćj sk ie r o w a ł n ie na pięk no Boga, le c z na brzyd otę grzech u . Czyż może być w ięk sza n ie s p r a w ie d liw o ś ć , ja k n ie d o c e n ia ­ n ie dćbr B oga,a p r z e c e n ia n ie powabćw z ła ? Czyż w ię c n ie z a s łu ż y ł o złow lek na c ię ż k ą karę? Trzeba tu j e s z c z e dodać z n is z c z e n ie obra­ za Bożego, u s u n ię c ie w y o iś n lę te g o przy pierwszym stw o r z e n ia Bożego znaku, z g u b ie n ie drachmy, p o rzu ce n ie s t o ł u o j c a , p rze sta w a n ie z w ie ­ przam i, u t r a t ę majątku i tym podobne s k u t k i, znane z Pisma św. i z w łasnych rozw ażać. K tóż j e p o t r a f i w y lic z y ć ? Gdy z a ś c z ło w ie k za winy z a s łu ż y ł na k a r ę , ch ce nas słow o Boże w p rzy to czo n ej p roś­ b ie p ou czyć, że nawet przy u s tr z e ż e n iu s i ę grzechćw n ie powinniśmy być zb y t pewni s i e b i e , ja k gdybyśmy m ie l i ca łk ie m c z y s t e su m ie n ie . Czyż może k to p o w ie d z ie ć za bogatym m łodzieńcem , stosu jącym s i ę w swym ż y c iu do p rzyk azać: "W szystkiego te g o str z e g łe m od m łod ości mojej" /Mt 19, 2 0 / 1 uważać, że p rzy to czo n a p rośb a d otyczy t y lk o grzeszn ik ćw , jemu z a ś n ie j e s t p o tr ze b n a , gdyż nigdy n ie w ykroczył przeciw przykazaniom . K tóż może s ą d z ić , i ż t y lk o do n ie c z y s t e g o od­ n o si s i ę t a p rośb a, a lb o że t e n w in ie n b ła g a ć o p r z e b a c z e n ie ,k to w swej c h c iw o ś c i z ł o ż y ł h o łd bałwanom, że t e n ma s i ę u c ie k a ć do Bożego m iło s ie r d z i a , k tó r y jakim ś w ystępkiem s p la m ił swe su m ien ie. Choćby k to b y ł t a k i w i e l k i ja k B l ia s z lu b t e n , co s i ę z j a w ił w du­ chu 1 mocy E lia s z a , n ajw ięk szy z narodzonych z n ie w ia s t y / k t 11, 1 1 / , albo jak P io t r 1 P aw eł, Jan lu b k t o ś , k tó r eg o w ie lk o ś ć stw ie r d z a Pismo ś w ., na j a k i e j p od staw ie b ę d z ie p y t a ł , d la c z e g o ma b ła g a ć Boga o p rzeb a o zen le? Czy d la t e g o , że n ie d o p u ś c ił s i ę żadnej winy?

Aby n ik t n ie m y śla ł 1 n ie c h e ł p i ł s i ę , ja k ów n ie zn ający swej natury fa r y z e u sz - bo gdyby s o b ie u św iad om ił, ż e j e s t c z ło w ie ­ kiem, z pew nością d ałb y s i ę pouczyć Pismu ś w ., k tó r e mówi, ż e wsku­ tek z e p s u c ia n a sz e j natu ry n ie ma n ik o g o , k to by ch oć je d e n d z ie ń p rze ży ł bez skazy /P r z 2 4 , 1 8 / . Aby, powtarzam, n ie p ow stały te g o rodzaju m y śli w duszy m odlącego s i ę , wzywa nas słow o B oże, abyśny n ie p a t r z y li na swe dobre czy n y , l e c z p a m ię ta li o w sp óln ej w in ie natury lu d z k ie j — w k tó r e j każdy u c z e s t n ic z y , ja k u c z e s t n ic z y w t e j ­ że n atu rze - 1 b ł a g a l i w ieczn ego S ęd zieg o o p r z e b a c z e n ie grzechćw . Jak d ługo my l u d z ie , w szyscy bez w yjątk u , ja k gdyby w nas ż y ł Adam, musimy p a tr z e ć na u b ran ia ze sk ór 1 l i ś c i c ie le s n e g o ż y c ia , k tó r e sp raw iliśm y s o b ie po u t r a c ie w iec zn ej i w sp a n ia łe j s z a ty ,p r z y o b le ­ k a ją c s i ę w m ie jsc e s z a t y Bożej w h u la n k i, próżną sław ę i p rze m lja - ją o e u cie ch y c l o l e s n e , i sp o g lą d a ją c z żalem na m ie js c e n ęd zy,

w którym z o s ta liśm y sk a za n i na w spólne ż y c ie , prosimy zw róceni ku wschodowi — n ie d la t e g o , by tam ty lk o można b y ło z n a le ź ć Boga /b o jak w szęd zie obeony n ie może być w y łą cz n ie w jednym m ie j s c u /, a l e po­ niew aż na w sch odzie j e s t n asza pierw otna o jcz y zn a , zwana rajem , g d z ie w z ię liśm y p oczątek : " P o sa d ził Bóg r a j w Edenie na w schodzie" /Rdz 2 , 6 / . Pomni w duchu przy w schodzeniu s ło ń c a na swe wygnanie z k rain y s z c z ę ś c i a , s łu s z n ie błagamy o p r z e b a c z e n ie , z a c ie n ie n i zgubnym drzewem figowym ziem sk ieg o ż y o ia , od rzu cen i od o b lic z a Bożego, z b i e g l i od w ęża, k tó ry p o żer a ją c z iem ię w ij e s i ę po n ie j p e łz a ją c na b rzu oh u,ch ee nas u w ie ść , s k ło n ić do ziem sk ich rozk oszy i n is k ic h m y ś li, abyśmy t e ż p e ł z a l i na brzuchu i c a ły n asz cz a s i w y s iłk i p o ś w i ę c ili zmysłowym przyjem nościom . W te g o rod za ju po­ ło ż e n iu ja k synow ie marnotrawni po d łu g ie j ,w ś r ó d wieprzów p rzeży ­ wanej n ęd zy, kierujem y we łz a c h swe m y śli ku n ieb ie sk ie m u Ojcu, w ołając do N iego: "I odpuść nam n asze w iny)" Choćby k to b y ł tak w ie l k i, jak M ojżesz, Samuel, czy inny znany b oh ater c n o ty , w in ien uważać t ę prośbę za w ła sn ą , bo każdy j e s t czło w iek iem i u c z e s t n i­ czy w n atu rze Adama i je g o w ygnaniu. Ponieważ w szysoy — ja k mćwi A p ostoł - umieramy w Adamie / i Kor iS , 2 2 / , d la te g o t e ż i d o ty c z ą ­ ce go słow a ż a lu odnoszą s i ę rćw n ież do n a s, k tó r z y z nim u m a r liś­ my, abyśmy i my d o s t ą p i l i p rze b a c ze n ia grzechów i z b a w ili s i ę w ł a s - oe p rzez Pana /B f 2 , S / .

4 . P ow iedziałem , aby wyżej p rzy to czo n e sło w a m odlitw y każdy rozw ażył pod kątem w id zen ia sta n u , w jakim s i ę z n a la z ł c a ły rod zaj lu d z k i. Sądzę jed n a k , że przy b liższy m rozw ażeniu te g o n ie m u si- my p a tr z e ć na w spólną natu rę lu d zk ą, bo j u ż o s o b is t a świadomość w a r to śc i czynćw s k ło n i każdego do prośby o m iło s ie r d z i e B oże. D zia­

ła n ie za ś n asze na t e j ziem i zazn acza s i ę w przeróżny sp o só b , ju ż to na p ła s z c z y ź n ie duszy rozum nej, j u ż t o zm y słó w ,stą d uważam za rz e c z bardzo trudną lu b w prost n iem ożliw ą, by k to ś n ie d o p u ś c ił s i ę nigdy żadnego p r z e w in ie n ia . Skoro ż y c ie c i a ł a o p ie r a s i ę na zm ysłach, a ż y c ie duszy na m yślen iu i c h o e n iu , t o k tó ż może być tak d osk on ały, by s i ę nigdy n ie s k a la ł grzechem na obu ty ch o d cin ­ kach? Któż j e s t bez grzechu w o d n ie s ie n iu do wzroku? Któż j e s t bez winy w o d n ie s ie n iu do słu ch u ? K tóż j e s t z u p e łn ie d a le k i od rozkoszy je d z e n ia ? K tóż j e s t wolny od w in y, gdy ch o d zi o dotyk? Któż n ie zna obrazowego w yrażen ia Pisma ś w ., że śm ieró w ta rg n ęła p rzez okna? / J e r 9 , 2 1 / . Zm ysły, przy pomocy k tó r y ch d z ia ła dusza

705

-ma zew nątrz 1 o g a r n ia w sz y stk o , oo s i ę j e j podoba, n oszą w P iśm ie św. nazwę o k ie n , p rzez k t ś r e śm ierć zn ajd u je w e j ś c i e . I tak oko o tw ier a drzw i ś m ie r c i, k ied y widok rozp alon ego gniewu pobudza nas do t a k ie j samej n a m ię tn o śc i, gdy widok w y n io słeg o wywołuje n ie n a ­ w iś ć , a obraz p ięk n e j p o s t a c i w zn ieca p ożąd an ie. Podobnie i ucho otw iera okna ś m ie r c i, budząc p rzez t o , co s ł y s z y , l i c z n e n a m ię tn o śc i: b o ja iń , gn iew , sm utek, c h c iw o ść , ro zk o sz i t p . N am iętność smaku j e s t , jakby k to p o w ie d z ia ł, matką w s z e la k ie g o z ł a . K tćż bowiem n ie w ie , że nleumiarkowana tr o s k a o pokarmy j e s t korzeniem w szy stk io h g r z e - ohćw? Z n ie j r o d z i s i ę z n i e w i e ś c i a ł o ś ć , ob żarstw o, p ija ń stw o , r o z ­ rz u tn o ść . Podobnie zm ysł dotyku powoduje n a jg o r sz e g r z e c h y . W szyst­ ko bowiem, co r o z p u stn io y c z y n ią z e swym o ia łe m , j e s t grzechem po­ pełnionym p rzez d o ty k . Gdybyśmy j e s z c z e d łu ż e j w y l i c z a l i , dopro­ w adziłoby t o nas zb y t d a le k o . N ie wypada nawet w tak poważnej mowie wspominać w s z y s tk ie g o , ozego sprawcą j e s t d otyk .

A k t ć ż wykaże grzechy p o p e łn ia n e m yślą i wolą? Pismo św. po­ wiada: "Z s e r c a pochodzą z ł e m y śli" , i wymienia u c z u c ia , k tć r e nas brukają /Ift ŁS, 1 9 / . Gdy przedstawim y s i e ć grzechćw , ja k a nas o p la ­ ta p rzez d z ia ła n ie zmyałćw i p o ru sze n ia d u sz y , k t ć ż z nas - że po­ wiemy z Pismem św. — "b ęd zie s i ę c h l u b i ł , że ma c z y s t e se r c e ? " /P rz 20, 9 / . "Ktćż j e s t wolny od brudu?" /J b 14, 4 / . Zbrukanle g ro ­ z i duszy z e stro n y r o z k o s z y , k tć r a w rćżny sp o sćb w pełza w lu d z k ie ż y c ie : p rzez umysł i o i a ł o , p rzez m yśl i u c z u c ie , p rzez p o ru sze n ia w o li i ozy n n o ści o l a ł a . K tćż j e s t wolny od teg o ? Kogo n ie t k n ę ła stop a pychy? Kto n ie w yciągn ął r ę k i do z łe g o ? C zyje n o g i n ie b i e - g ły ku występkom? Kogo n ie s k a la ło nieopanowane ok o, kogo n ie za ­ n ie c z y ś c iło n ie s t r z e ż o n e u ch o, kogo n ie u ja r z m ił zm ysł smaku? Czy­ j e se r o e o p arło s i ę w szelk im poruszeniom ? Upadki t e u b a r d z ie j z e ­ psutych s ą g o r s z e , u d bających o d o sk o n a ło ść ła g o d n ie j s z e , a l e upa­ dają w szysoy, bo w szyscy mają t ę samą n a tu r ę . Wszyscy p rzeto musi— my paść przed Bogiem 1 b ła g a ć o p r z e b a c z e n ie .

5 . Daremne jednak b ę d z ie n a sze w o ła n ie i n ie znajdziem y wy­ słu c h a n ia , j e ś l i su m ien ie n ie wyda nam św iad ectw a, że zasługujem y na Boże m iło s ie r d z i e . Kto w ie r z y , że Bćg kocha lu d z i - bo k to by n ie w ie r z y ł, t e n m usiałby p rzyzn ać, i ż Bćg p rzez n aszą m odlitw ę s k ła n ia s i ę do z łe g o - t e n n ie c h sp r a w ie d liw ie p o tw ie r d z i sw ćj sąd

Powiązane dokumenty