• Nie Znaleziono Wyników

Przemówienie: nadawca czy mówca? ję- ję-zykoznawstwo czy teoria retoryczna?

Michał Łuszczuk

3. Przemówienie: nadawca czy mówca? ję- ję-zykoznawstwo czy teoria retoryczna?

Marek Jeziński przyjmuje, że:

„Bazując na materiale językowym za-wartym w publikacjach (przemówienia Ja-ruzelskiego ukazywały przez całe lata 80.

XX w., zbierane w tomach sygnowanych ko-lejnymi datami rocznymi), z perspektyw-wy dwudziestopięcioletniej badacz pomi-nąć musi kwestie związane ze sprzężeniem zwrotnym – odczytaniem kontekstu, w ja-kim wygłoszono konkretne przemówienia, niekiedy jest po prostu niemożliwe. Co wię-cej, z punktu widzenia przyjętego w niniej-szej pracy takie odczytanie kontekstowe nie jest konieczne i nie wniesie istotnych tre-ści dotyczących przede wszystkim języka przemówień Generała, jego charakterysty-ki, struktury, frazeologii, konstrukcji skła-dniowych oraz funkcji, jakie pełnił

w pro-10 J. Bralczyk, O języku Wałęsy, „Teksty Drugie”

1990, nr 4; M. Czyżewski, S. Kowalski, Retoryka Wa-łęsy, ibidem.

cesie komunikacji politycznej w omawia-nym okresie” (9).

Mniejsza już o wątpliwą terminologię ję-zykoznawczą („struktura, frazeologia, kon-strukcja składniowa” nie są równorzędne).

Czy perspektywa ćwierćwiecza faktycznie rozstrzyga o tym, że „badacz pominąć musi kwestie związane ze sprzężeniem zwrot-nym”? – w moim przekonaniu odpowiedź brzmi przecząco. Tym bardziej, że przynaj-mniej jeden z kontekstów analizowanych przemówień sam Marek Jeziński werbali-zuje11. Źródła do dziejów Polski w okresie stanu wojennego wydają mi się przynaj-mniej dostateczne: od roczników „Trybu-ny Ludu” czy „Żołnierza Wolności” poprzez Jerzego Holzera i Krzysztofa Leskiego Soli-darność w podziemiu (w indeksie nazwisk Wojciech Jaruzelski pojawia się dziewiętna-ście razy) czy prace zbiorowe poświęcone stanowi wojennemu aż po serwisy zagra-nicznych agencji prasowych.

Badanie „sprzężenia zwrotnego” między nadawcą a odbiorcą byłoby trudne rów-nież z tego powodu, że niepodobna mówić o jednym odbiorcy analizowanych w książ-ce przemówień. Wyróżniłbym przynajmniej czterech najważniejszych adresatów: ludzie PZPR, ludzie „Solidarności”, Polacy pozosta-jący neutralni wobec dwóch głównych sił

11 „Jednak w przypadku rytuałów politycznych PRL, w których pierwszoplanową rolę odgrywał Ja-ruzelski, akceptacja narzuconych form wyrażania aprobaty dla władzy była znikoma. Oparte na kłam-stwie formy życia społecznego PRL nie były w stanie wymusić autentycznego zaangażowania Polaków”

(113).

Polski stanu wojennego12, przywódcy tzw.

bratnich partii. Bodaj bez jakiekolwiek ry-zyka można sformułować przekonanie, że dwaj pierwsi adresaci – ludzie PZPR i lu-dzie „Solidarności” – biegunowo przeciwnie przyjmowali przemówienia Wojciecha Jaru-zelskiego. Przynamniej o jednej z tych anta-gonistycznych stron można powiedzieć, że zachowały się relacje, które pozwalają okre-ślić, jak owo „sprzężenie zwrotne” przedsta-wiało się13. Co więcej, należałoby zadać py-tanie, czy w owym okresie między 13 grud-nia 1981 r. a 22 lipca 1983 r. adresaci po-zostawali niezmienni, czy też ich postawa wobec Wojciecha Jaruzelskiego zmienia-ła się?

Marek Jeziński poprzestał na analizie ję-zykoznawczej – ma do tego

bezdyskusyj-12 „Określenie skuteczności działalności propa-gandowej władz stanu wojennego wymaga jeszcze szczegółowych badań. Niewątpliwie w najmniejszym stopniu oddziaływała ona na ludzi młodych i inteli-gencję z  dużych miast (często budziła u  nich po prostu rozbawienie) oraz na robotników wielkich ośrodków przemysłowych. Wśród części mieszkań-ców wsi i małych miast mogła odnosić jednak pewne skutki”. (W. Polak, Śmiech na trudne czasy. Humor i satyra niezależna w stanie wojennym i w latach następnych (13 XII 1981–31.XII 1989), Gdańsk 2007, s. 20).

13 W dowcipach wyśmiewano się z wyalienowa-nia komunistycznych władz oraz ich propagandy:

– Dlaczego w teatrze Jaruzelski zawsze siada w pierw-szym rzędzie? – Dlatego, że chociaż wtedy chce mieć naród za sobą.

„Gdybym ja miał twoje wojska, to bym w dwa dni rozprawił się z  Solidarnością” – mówi Jaruzelski.

„A gdybym ja miał twoją telewizję, świat nie dowie-działby się do dziś, że przegrałem tę wojnę” – odpo-wiada Hitler, (Ibidem, s. 60–61).

ne prawo. Problem polega na tym, że takie samoograniczenie rozstrzyga o zatrzyma-niu się przed tym, co w moim przekona-niu byłoby najciekawsze. To znaczy: o za-trzymaniu się przed pytaniem o  recep-cje analizowanych przemówień. Znamien-ne, że Autor na tejże s. 9. przekracza grani-ce językoznawstwa i wkracza w teorię reto-ryczną: „Przede wszystkim przekaz infor-macji w przemówieniu jest zasadniczo jed-nokierunkowy i zawsze przebiega w relacji mówca–słuchacz”. Te dwa terminy – „mów-ca” i „słuchacz” – należą już do świata reto-ryki i zarazem pozwalają przynajmniej za-kwestionować takie pojmowanie przemó-wienia, w którym odbiorca pozostaje ab-solutnie bierny. Nakaz pozyskania przy-chylności przynajmniej części audytorium sprawia, że słuchacz jest niejako ukrytym współautorem przemówienia. Starożytna teoria retoryczna pozostaje istotną częścią współczesnej humanistyki i w kontekście tego stwierdzenia poprzestanę na przywo-łaniu trzech zdań autora Retoryki14.

Słowa informujące o wprowadzeniu sta-nu wojennego miały wzmocnić swoich i osłabić nieswoich. Jaka była ich skutecz-ność? Ostatecznie to właśnie skuteczność perswazji jest uznawana za jedno z najważ-niejszych, jeśli nie w ogóle najważniejsze

14 „Istnieją trzy rodzaje mów, ponieważ tyle jest właśnie rodzajów słuchaczy. Na każdą mowę składają się bowiem trzy elementy: mówca, przedmiot mowy i adresat. Ten ostatni właśnie, którego nazywam słu-chaczem, wyznacza cel mowy”. (Arystoteles, Retoryka.

[w:] Retoryka. Poetyka, tłum. H. Podbielski, Warszawa 1988, s. 75).

kryterium oceny mówcy. Zarazem współ-czesna wiedza o komunikowaniu zgodnie stwierdza, że przekaz werbalny to doprawdy niewielka część wypowiedzi – na tej zaled-wie kilkuprocentowej części Marek Jeziński poprzestaje. Niejako wbrew (tragikomicz-nej?) sytuacji komunikacyjnej: patetyczne i groźne słowa o wprowadzeniu stanu wo-jennego kontra dzieciuch w mundurze ge-nerała o głosie, który jest zaprzeczeniem tego, jakim Jacek Kalabiński czytał prze-mówienie Lecha Wałęsy w Kongresie Sta-nów Zjednoczonych. Było coś groteskowe-go w tym, że mężem stanu jawił się mężczy-zna o posturze dużego dziecka i poruszają-cy się (z powodu choroby kręgosłupa) ni-czym marionetka. Te pozawerbalne elemen-ty poniekąd neutralizowały przekaz werbal-ny – oczywiście w zakresie wprost propor-cjonalnym do zaangażowania zróżnicowa-nego audytorium: dla ludzi PZPR stan wo-jenny wprowadził mąż stanu, dla ich prze-ciwników „ślepowron” czy „spawacz”. Jeden z tekstów – pochodzący już z okresu „sta-nu wojennego w opakowaniu zastępczym”

(tj. z 1985 r.) – można nawet zinterpreto-wać jako zapis niestosowności retorycznej Wojciecha Jaruzelskiego, zdeterminowanej przeciwieństwem między wypowiadanymi przezeń słowami a wyglądem:

„Chętnie bym mu czarne strącił okulary Z jego zakazanej i drewnianej gęby, Zniszczyłbym mu gorset, powybijał zęby!”15

15 W. Polak, Śmiech na trudne czasy…, s. 32.

Czy „drewniana gęba” jest taka z powodu drewnianego języka przemówień? Nie po-trafi ę odpowiedzieć. Natomiast z pewnością wobec partyjno-rządowej propagandy dow-cip polityczny bywał bezlitosny16.

Oczywiście Marek Jeziński jako Autor analizy języka przemówień Wojciecha Jaru-zelskiego winien zachować postawę bezstron-ną, najkrócej określaną łacińskimi słowami sine ira et studio. Tę pożądaną obiektyw-ność poniekąd gwarantuje nieprzekraczanie granic wytyczonych językoznawczą analizą

„martwych”, gdyż piśmiennych wypowiedzi.

„Żywy” ich autor jest – w moim przekonaniu – postacią tragikomiczną: słowa męża stanu wypowiada cherlak. Tej relacji między ma-rionetkową postacią fi zyczną a patetycznymi czy tylko groźnymi słowami przez nią wypo-wiadanymi niepodobna ignorować. Chociaż-by przez wzgląd na immanentną dla każdej wypowiedzi funkcję impresywną.

4. Zarys poetyki jako „biblia” polonisty