• Nie Znaleziono Wyników

Przez długi okres w placówce tej poza odwiedzinami

czytelni-ków i wypożyczaniem książek niewiele się działo. Biblioteka posiadała skromny księgozbiór, mieściła się w jednym, ciasnym pomieszczeniu użyczonym jej przez GRN. Mój kontakt z czy-telnikami ograniczał się do nie-licznych porad w wyborze lek-tury.

Niewiele osób początkowo korzy-stało z usług naszej placówki. Byli to ludzie z różnych stron Polski, po-woli zżywający się ze sobą.

Sytuacja całtsowicie uległa zmia-nie, kiedy po wielu staraniach uzy-skałam dla biblioteki większe po-mieszczenie, składające się z dwóch pokoi. Pozwoliło to — przy wydat-n e j pomocy Koła Przyjaciół Biblio-teki i Powiatowej BiblioBiblio-teki w Raci-borzu, która wyposażyła nasz lokal w estetyczny sprzęt — urządzić bar-dzo przyjemną czytelnię.

Nowootwarta czytelnia poczęła się z miejsca cieszyć dużą popularnością wśród mieszkańców Chałupek.

Czy-teJinicy korzystali na miejscu z cza-sopism, rozwiązywali zawarte w nich krzyżówki, coraz częściej sięgali po encyklopedie, atlasy i inne pozycje z podręcznego księgozbioru. Dysku-towano n a d przeczytanymi

książka-mi, przekazywano sobie uwiagi o ciekawszych artykułach zawartych w czasopismach.

Wśród korzystających z wypoży-czalni oraz gromadzących się w czy-telni od samego początku przeważa-ła młodzież. Przesiaduje ona teraz w czytelni aż do j e j zamknięcia, czasami trzeba nawet przedłużyć go-dziny otwarcia biblioteki, gdyż trud-no się rozejść podczas ciekawej dys-kusji, czy w połowie krzyżówki do-piero rozwiązanej.

Często, zakończywszy normalne prace w wypożyczalni, przysiadam się do bywalców m e j czytelni, którzy wciągają mnie do rozmowy, mówią o tym co ich interesuje; uczestniczę więc w tych skromnych — jakby je określić można było — zajęciach świetlicowych.

W inaszej miejscowości nie ma bo-wiem innej placówki kulturalnej.

Można tu korzystać jedynie z objaz-dowego kina, czy oglądać program telewizyjny w domu u znajomych.

Jest też w osadzie gospoda, zbyt często przyciągająca miejscową mło-dzież. Otóż ten fakt z jedinej strony.

z drugiej zaś świadomość, iż naj-skromniejsza nawet inicjatywa kul-turalna, próba dostarczenia godziwej rozrywki spotyka się z żywym od-dźwiękiem wśród miejscowego spo-łeczeństwa, zwłaszcza w jego młod-szych kręgach dysponujących więk-szą ilością wolnego czasu — skłoniła mnie do podjęcia szeregu prób uatrakcyjnienia pracy m e j Biblioteki.

Po każdym szczególnie żywym spotkaniu z: młodymi czytelnikami, wracałam do domu z głową pełną pomysłów. Nie dawały mi one spoko-ju. Wreszcie któregoś jesiennego wieczoru, kiedy w czytelni zebrało się wyjątkowo dużo osób, wysunęłam projekt założenia zespołu teatral-nego.

Wiedziałam z poprzednich wynu-rzeń, że pasjonuje ich właśnie ta forma pracy kulturalnej. Nie tylko rozmawiano na ten temat, ale także czytano znajdujące się w księgo-zbiorze utwory dramatyczne i roz-patrywano je pod kątem inscenizacji.

Mój projekt przyjęto z olbrzymim entuzjazmem. Postanowiono zagrać jakąś sztukę o tematyce partyzanc-kiej, jako najbardziej odpowiadającą t e j gromadzie czytelników, liczących przeważnie po 18 czy 19 lat.

W oznaczonym terminie zespół amatorski zjawił się w komplecie.

Młodzież sama „zdobyła" w Powia-towym Domu Kultur'y w Raciborzu egzemplarz sztuki Leona Pasternaka pt. „Pierwsze kroki". Po przejrzeniu tego utworu zorientowałam się we /wszystkich trudnościach, na jakie natrafimy w inscenizacji (m.in. brak koniecznych rekwizytów), jednak trudno mi było odwieść młodzież od wystawienia właśnie tej sztuki.

Nie chcąc zniechęcać, zgodziłam się. Inscenizacja ta oraz duże zdys-cyplinowanie zespołu dały mi wiele satysfakcji. Próby odbywały się w czytelni biblioteki. W czasie przy-gotowania nawiązaliśmy kontakt z wopistami, którzy użyczyli nam mundurów! i potrzebnych wojsko-wych rekwizytów. Do pracy wciąg-nęliśmy nawet żołnierza - akordeo-nistę.

Próby, które odbywały się po nor-malnych godzinach pracy, przedłu-żyły funkjcje ośfwiatowo^kulturaine Biblioteki, uczyniły z niej jeszcze żywszy ośrodek w osiedlu. W samym zespole wytworzyła się serdeczna atmosfera, dzięki wspólnie przeży-wanej pasji, jaką niewątpliwie jest zespołowa praca nad inscenizacją sztuki.

Przedstawienie odbyło się w dniu 15 marca br. Zainaugurowano tą im-prezę obchody XX-lecia PRL w Cha-łupkach. Przedstawienie cieszyło się dużym powodzeniem. Powtórzono je trzykrotnie w okolicznych gromadach.

Za uzyskane ze sprzedaży biletów fundusze postanowiliśmy kupić do naszej czytelni radio, a także uzupeł-nić księgozbiór pozycjami szcze-gólnie interesującymi młodzież.

Najistotniejszym zaś efektem pracy zespołu teatralnego stało się rozpro-pagowanie Gromadzkiej Biblioteki, zwrócenie uwagi na rnią tych, którzy nie odwiedzali t e j placówki. Wyko-rzystując więź, jaka wytworzyła się między odwiedzającymi bibliotekę i czytelnię, założyłam zespół czytel-niczy. Oczywiście, jego pierwszymi członkami byli c.i sami ludzie, którzy tyle twórczej inwencji włożyli w przygotowanie wystawienia sztu-ki L. Pasternaka.

Zespół liczący początkowo 15 osób rozrósł się. Jego regularne spotkania pod kierownictwem miejscowej nau-czycielki cieszą się dużą popularnoś-cią.

Z pomocą dydaktyczną i radami przyszła nam znów Biblioteka Po-wiatowa, a szczególnie jej instruk-torka Kol. Zofia Kiel. Początkowo prowadziła swe zajęcia z dowolnie wybraną książką. Następnie przy-stąpiono do opracowywania książek konkursowych „Złotego Kłosa". Ze-spół czytelniczy przygotował własną gazetkę propagującą konkurs. „Prze-robiliśmy" w ten sposób wszystkie pozycje konkursowe. Wypełnione ku-pony przesłaliśmy do Biblioteki Po-wiatowej.

Dzięki zespołowi doszło do spotka-nia z pisarzem Stanisławem

Łuka-siewiczem. Książka, jej twórcy byli już czymś tak bliskim miejscowym przyjaciołom biblioteki, że można było się pokusić o to ciekawe spot-kanie. W czasie spotkania lokal bib-lioteki wypełniony był po brzegi.

Pierwszy pisarz, który przybył do nas od razu wzbudził szczere za-interesowanie zebranych, na co szczególnie wpłynęła jego umiejęt-ność nawiązania bezpośredniego kon-taktu z czytelnikami, prosty język, swada i dowcip.

Dla naszej biblioteki, jej czytelni-ków, ba, śmiało można rzec, że dla całej osady byle to duże wydarzenie kulturalne. Świadczyły o tym nie tylko pytania zadawane St. Łukasie-wiczowi na temat jego twórczości, ale również nabywanie na własność książek, które autor zaopatrywał w autografy.

Miłośnicy książki zapragnęli częst-szych spotkań z twórcami i żywego kontaktu z literaturą piękną.

Powiązane dokumenty