• Nie Znaleziono Wyników

RÓŻNICE W SYSTEMIE WARTOŚCI POLITYCZNYCH

W dokumencie Państwo i Społeczeństwo nr 3, 2004 (Stron 149-161)

Dynamicznie rozwijająca się gospodarka państw Azji Południowo-Wschodniej skupia zainteresowanie niemal całego świata. Z równie baczną uwagą świat przy­ gląda się azjatyckiej polityce. Urzędnicy z Waszyngtonu i Eurokraci z Brukseli sta­ rają się analizować sytuację polityczną w państwach regionu głównie przez pry­ zmat kwestii praw człowieka i demokracji. Dokonania gospodarcze czy względna stabilność regionu nie są, ich zdaniem, miarą prawdziwego sukcesu. Chcieliby oni, aby z rozwojem gospodarczym szedł w parze proces demokratyzacji i postępy w zakresie upowszechniania elementarnych praw człowieka. Dopiero to, zdaniem wielu polityków Zachodu, może świadczyć o istotnym postępie cywilizacyjnym ludzkości.

Wschód niekoniecznie podziela te poglądy. Nie zgadza się też z rzekomym uniwersalizmem Zachodniego systemu wartości. Skrajnym przejawem oporu wo­ bec niechcianej ekspansji Zachodu jest alternatywny, azjatycki model rozwoju. Przyjmuje on za punkt wyjścia zasadniczo odmienny od zachodniego system kultu­ ry politycznej i zdaje się ostrzegać Zachód: Jesteśm y inni, więc nie oczekujcie, że podporządkujemy się waszym standardom”. Choć również wśród samych Azjatów jest wielu głoszących o wiele bardziej umiarkowane poglądy i gotowych nawet do przyswojenia sobie części zasad propagowanych przez Zachód, to nawet oni często przyznają, że zasady te gotowi są traktować czysto instrumentalnie, niekoniecznie podzielając przekonanie swoich kolegów z Zachodu o ich bezwzględnej i niepod­ ważalnej słuszności.

W latach 90. rozgorzała trwająca po dziś dzień dyskusja nad uniwersali­ zmem praw człowieka i demokracji w postzimnowojennym świecie. Wiele za­ chodnich rządów spostrzegło nagle, że ich dotychczasowi sprzymierzeńcy w walce z komunizmem niekoniecznie respektują propagowane w tym zakresie standardy. W tym samym czasie, w miarę ustępowania zagrożenia komunistycznego i unie­ zależniania się od zachodniej pomocy gospodarczej, wiele państw Azji Południo­

158 ADAM W. JELONEK

wo-Wschodniej stawało się coraz bardziej autonomicznymi w swych decyzjach politycznych. Niektórzy politycy w państwach regionu zaczynali sobie zadawać pytanie, czy wciąż potrzebują Zachodu bardziej, niż Zachód potrzebuje ich sa­ mych. Stopniowo część z nich dochodziła do przekonania, że pouczenia i pogróżki ze strony Zachodu muszą się wreszcie skończyć. Zachód nie zamierzał jednak po­ rzucić swojej prodemokratycznej retoryki. Z czasem obydwie strony zaczynały rozumieć, jak stwierdził jeden z wietnamskich polityków, że „prawa człowieka stały się przedmiotem i argumentem w stosunkach międzynarodowych” 1.

W dyskusji, obok wypowiedzi polityków pojawiły się głosy azjatyckich ba­ daczy, którzy starali się usprawiedliwiać odrzucenie zachodniego systemu wartości odmiennym systemem społecznym i swoistym podłożem kulturowym i religijnym. Od początku lat 90. - nawet zanim w roku 1993 Samuel Huntington opublikował swoje słynne dzieło - w Azji stało się modne mówienie o „zderzeniu kultur” czy „zderzeniu tradycji”. Ogólne przesłanie płynące z Azji brzmiało: ,jesteśmy dojrza­ łymi państwami i nie musimy już więcej przypominać w niczym Zachodu”.

„Zderzenie kultur” nie było bynajmniej zjawiskiem nowym, a Azja miała długą tradycję kontaktów międzycywilizacyjnych. Zachodnia cywilizacja wielo­ krotnie usiłowała zmienić oblicze Azji Południowo-Wschodniej, działo się tak od czasu, gdy jezuiccy misjonarze św. Franciszka Ksawerego w połowie XVI w. po­ jawili się po raz pierwszy na archipelagu Moluków. Jednak wówczas zderzenie

cywilizacji ograniczało się głównie do sfery wierzeń religijnych. Koloniści euro­ pejscy z mieczem w jednym ręku i krzyżem w drugim nie stanowili żadnego istot­ nego novum w historii podbojów tego regionu. Pod pozorem krzewienia nowej wiary przybywali tu ju ż wcześniej kupcy z Indii, buddyjscy podróżnicy z Chin czy muzułmańscy kolonizatorzy z Bliskiego Wschodu.

Dopiero znacznie później nowe pokolenia kolonialnych administratorów podjęły próbę narzucenia społeczeństwom Azji Południowo-Wschodniej zachod­ nich norm społecznych i kultury politycznej. Brytyjczycy w Birmie i na Malajach zdecydowali się wprawdzie głównie na eksploatację zasobów naturalnych, pomi­ jając próby wpajania autochtonom wiedzy o tradycji systemu politycznego Korony Brytyjskiej czy zaletach demokracji. Podobnie postępowali Holendrzy przez cały okres swego długiego panowania nad archipelagiem Indonezyjskim. Jak zwraca uwagę profesor V. G. Kieman w swym studium na temat brytyjskiego koloniali­ zmu: „Przez myślenie jak najgorzej o swych poddanych, kolonialiści unikali my­ ślenia źle o samych sobie”2. Francuzi postępowali już jednak odmiennie.

Jako zdobywcy Wietnamu - pisze brytyjski historyk Ralph Smith - Francuzi byli w pełni przekonani o swej misji cywilizowania Wietnamczyków: to jest nagię­ cia ich natury i człowieczeństwa do ideałów Zachodu3.

Nie można powiedzieć, że ju ż wtedy nastąpiło „zderzenie kultur” czy „zde­ rzenie cywilizacji”, byłoby to dużą przesadą. Jeszcze europejscy misjonarze byli

1 T. Q u a n g C o , A sian Values in International Politics, [w:] International Studies Round Table, Kuala Lumpur 1994, s. 87-112.

2 V. G. K i e r n a n , The Lords o f Human Kind, London 1963, s. 36. 3 R. S m i t h , Vietnam and the West, Ithaca 1968, s. 183.

GRANICE OKC YDENTALIZACJI 159 zaskoczeni swoistą skłonnością do eklektyzmu, zakorzenioną w kulturach ich go­ spodarzy, którzy ani nie odrzucali, ani też nie przyswajali w całości tego, co Za­ chód chciał im zaoferować. Jeden z pionierów indonezyjskiego nacjonalizmu, działający w latach trzydziestych XX w. sułtan Sjahrir, przejął część idei z liberal­ nej filozofii demokratycznej, głosząc między innymi, że feudalne przywileje trady­ cyjnych elit indonezyjskich hamować będą modernizację kraju4. Jego koncepcja demokracji w praktyce jednak w niczym nie odbiegała od tradycyjnych form wspólnego podejmowania decyzji opartej na tradycyjnych zebraniach wiejskich z Zachodniej Jawy.

Francuzi mieli podobne doświadczenia w Wietnamie. Smith zauważa, że: „Wietnamczycy ze swą tradycją eklektyzmu mogą chcieć zapożyczać z zachodniej cywilizacji rozmaite jej elementy, jednak zawsze pragną pozostać Wietnamczyka­ mi”5. Nawet europejski marksizm w przekonaniu wielu Wietnamczyków pozosta­ wał zgodny z tradycyjną wiarą w przeznaczenie. Marksowska „dialektyka histo­ ryczna” może uchodzić dla przeciętnego Wietnamczyka za logiczną konsekwencję „niebiańskiego mandatu” do sprawowania władzy. O ile niebiański mandat w daw­ nych czasach przechodził z dynastii na dynastię, obecnie z powodzeniem może przechodzić w ciągu formacji społecznych z klasy na klasę6. Tendencja do harmo­ nizowania obcych idei i zasad z własnym systemem poglądów zamiast przyjmo­ wania ich w całości jest właściwa dla wszystkich państw Azji. To, co dla nieświa­ domego obserwatora może wydawać się ostateczną konwersją, w istocie pozostaje jedynie cząstkową adaptacją - tym samym pozostawiając sporo przestrzeni na od­

rzucenie niewygodnych elementów. Na początku lat 90. jeden z wietnamskich dysydentów kwestionujących marksistowski charakter rządów w Hanoi, reprezen­ tował pogląd, że Ho Chi Minh jedynie „zapożyczył leninizm jako narzędzie do walki z francuskim kolonializmem, a następnie z agresją amerykańską”7.

Liczni przedstawiciele ruchów narodowowyzwoleńczych często uciekali się do wykorzystywania rozmaitych wątków z myśli zachodniej do tym skuteczniej­ szego przeciwstawienia się metropoliom kolonialnym i wywalczenia niepodległo­ ści. Sukarno dokonał syntezy idei Thomasa Jeffersona i Karola Marksa, stwier­ dzając m.in., że celem jego walki było stworzenie państwa na wzór rodziny z pre­ zydentem jako ojcem. Ho Chi Minh, odwołując się w swojej walce do programów rewolucji proletariackiej, wpisał do swej Deklaracji Niepodległości Wietnamu słynne słowa Jeffersona: „Wszyscy ludzie zostali stworzeni jako wolni i równi”.

Tak wtedy, jak i dziś Zachód był postrzegany w państwach Azji Południo­ wo-Wschodniej w sposób ambiwalentny. Idee polityczne i społeczne upowszech­ niane przez władze kolonialne były wybiórczo przyswajane w nadziei, że przyczy­ nią się do modernizacji krajów regionu i ich ostatecznej niepodległości. Wy­ stępował jednak wyraźny opór wobec tych aspektów kultury zachodniej, które stały w sprzeczności z zastanymi normami religijnymi czy społecznymi.

4 R. M r a z e k , Sjahrir: P olitics and Exile in Indonesia, Ithaca 1994, s. 486. 5 R. S m i t h , op. cit., s. 187.

6 Ibidem, s. 185.

160 ADAM W. JELONEK

W ten sam sposób, przez wybiórcze przyswajanie sobie elementów obcych systemów kulturowych, gospodarczych i społecznych, państwa regioiau od stuleci unikały inwazji Cesarstwa Chińskiego, po to, by później skutecznie przeciwstawiać się kampanii cywilizacyjnej prowadzonej przez Europejczyków. W Tajlandii, która z powodzeniem oparła się Zachodniej kolonizacji, przejmowanie zachodnich sys­ temów wartości również miało charakter selektywny. Zawarty w 1855 r. Traktat o Przyjaźni i Handlu z Koroną Brytyjską spowodował głębokie przeobrażenia w monopolistycznej gospodarce tajskiej, kontrolowanej dotychczas przez lokalną arystokrację. Brytyjski dyplomata, sir John Bowring, autor traktatu, był jednak sam zaskoczony skalą pozytywnych zmian, będących jego następstwem.

Przypadek Tajlandii stanowi bodaj najlepszy przykład tego, że lokalne sys­ temy społeczne i polityczne są w stanie dostosować się w pragmatyczny sposób do nowej sytuacji. Wobec groźby kolonizacji Tajom udało się zmodyfikować trady­ cyjne instytucje państwa, zaś straty w postaci częściowych ustępstw w sferze tra­ dycji czy kultury były dalece mniejsze niż te, które kraj musiałby ponieść w przy­ padku całkowitej utraty suwerenności.

Jednak dla niektórych państw regionu skutki podobnego postępowania oka­ zały się wręcz katastrofalne. Próby wprowadzenia wzorowanych na zachodnich instytucji politycznych w Birmie i Indonezji, po początkowych sukcesach, zakoń­ czyły się destabilizacją systemu społecznego, korupcją i katastrofą gospodarczą. Pierwsze oznaki powrotu do tradycyjnych, „nieskażonych Zachodem” form życia politycznego pojawiły się wraz z przejęciem władzy przez reżimy wojskowe. W Birmie od roku 1962 ster rządów objął generał Ne Win, zaś w Indonezji zamach stanu 1965 r. wyniósł do władzy generała Suharto. Na fali antyzachodniej reakcji w obydwu krajach nastąpił długotrwały odwrót od demokracji, a idee polityczne pro­ mowane przez wojskowych pozostawały głęboko osadzone w tradycji Wschodu.

Tendencja do antyzachodniej reakcji utrzymywała się również w innych państwach regionu. Po doświadczeniach dwóch wojen światowych i krwawych walkach o niepodległość wielu intelektualistów z Azji Południowo-Wschodniej nie miało większych problemów ze skutecznym zakwestionowaniem zachodniego sy­ stemu wartości.

„Praw człowieka - zauważał wietnamski minister spraw zagranicznych Ngu­ yen Co Thach - nauczyłem się, gdy Francuzi torturowali mnie jako nastolatka”8. Wielu mieszkańców Wietnamu i Kambodży, epatowanych sloganami o wyższości zachodnich systemów wartości, w okresie drugiej i trzeciej wojny indochińskiej doświadczało łamania najbardziej elementarnych praw człowieka .

W okresie powojennym, który zbiegał się z czasem zimnej wojny, politycy Azji Południowo-Wschodniej przekonali się, że prawa człowieka i demokracja stanowią o zasadach ideologicznego podziału świata.

Podczas gdy prawa człowieka są przedstawiane jako absolutne dobro moral­ ne, które powinno zostać przyjęte bez żadnych warunków wstępnych, w praktyce rządy Zachodnie są zakłamane i wysoce wybiórcze co do jej stosowania - konsta­

8 First A SEA N Congress, Kuala Lumpur, 7-10 października 1992, s. 62. 9 T. Q u a n g C o , op. cit.

GRANICE OKCYDENTALIZACJI 161 tował dyplomata z Singapuru, Kishore Mahbubani. Więźniowie polityczni w Sin­ gapurze, Malezji, Tajlandii, Indonezji czy Filipinach - niekomunistycznych pań­ stwach Azji Południowo-Wschodniej - na własnej skórze doświadczali skutków selektywnego podejścia do zachodnich wartości demokratycznych. Zachód nie zauważał łamania praw człowieka, więzień i ograniczania swobód demokratycz­ nych w tych państwach, ponieważ ich rządy stały się strategicznym partnerem tzw. wolnego świata.

Zimna wojna skończyła się w roku 1989 upadkiem komunizmu, ale triumfu­ jący kapitalizm przegrał z głęboką recesją gospodarczą i bezrobociem. Integracja Europy Wschodniej z Zachodnią, prezentowana jako trium f zachodnich wartości demokratycznych nad komunizmem, z azjatyckiej perspektywy nie przedstawia się tak jednoznacznie. Charles Maier napisał w „Foreign Affairs” :

[...] w n astęp stw ie upadku k o m u n iz m u w roku 1 9 8 9 p o c z u c ie r o z c z a r o w a n ia z a stą p iło p o c z ą t k o w ą euforię [...] nie m a te ż d o w o d ó w , ż e praw a c z ło w ie k a i d em okracja b y ły w stanie p o w str z y m a ć c z y s t ­ ki etn iczn e w B o ś n i c z y d y sk rym in ację r a s o w ą w e Francji c z y N i e m c z e c h 10.

Jednym z głównych krytyków entuzjastycznego stosunku Zachodu do de­ mokracji stał się były malezyjski premier Mahathir Mohamad:

Kiedy oddanie demokracji pow oduje stagnację w gospodarce, w y so k ie b ezrobocie i o d m o w ę prawa do pracy; kiedy demokracja ochrania fa szystów i neonazistów; kiedy jednostka je st w stanie zd om inow ać ciche masy - czas n ajw yższy zapytać, c z y jest to w ła śc iw a interpretacja sło w a dem okracja11.

Koniec zimnej wojny oznaczał triumf Zachodu, ale otwierał również okres wzajemnych lęków, obaw i uprzedzeń. Presja wywierana przez Zachód na polityków Azji Południowo-Wschodniej prowadziła do krytycyzmu skierowanego pod adresem zachodnich społeczeństw. Recesja na Zachodzie wywoływała podejrzliwość wobec państw tego regionu. Były prezydent Francji Franęois Mitterrand ostrzegał, że „konku­ rencja ze strony Azji Południowo-Wschodniej ze względu na niskie ceny spowoduje dramatyczny kryzys w Zachodnim świecie” 1 . Wypowiedzi obydwu stron nie przy­ czyniały się do dokonania krytycznego osądu kwestii dzielących obydwa światy, rze­ telnej próby oceny, na ile różnice są one poważne i czy rysuje się jakaś alternatywa dla zachodniego rozumienia społeczeństwa obywatelskiego.

Zderzenie demokracji .

Po zwycięstwie w zimnej wojnie uwaga Zachodu skoncentrowała się na polityce prowadzonej przez dotychczasowych sprzymierzeńców z Azji Południowo-Wschod­ niej. Zwycięstwo nad komunizmem doprowadziło do upowszechnienia się przeko­ nania, że prawa człowieka i demokracja w zachodnim rozumieniu powinny stać się

10 C. M a i e r , D em ocracy and its D iscontents, „Foreign Affairs” (Winter), July-August 1994, s. 48-64. 11 M. M o h a t h i r , przemówienie z 5 grudnia 1993, cyt. za: „New Straits T im es” , 6 grudnia 1993. 12 F. M i t t e r a n d , cyt. za: P. K r u g m a n , The M yth fo A sia ’s M iracle, „Foreign Affairs” 1994 (Winter),

162 ADAM W. JELONEK

zjawiskiem powszechnym. Wszystko inne zasługiwało na potępienie i na napięt­ nowanie ze strony dyplomacji zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej. Dostrzega­ jąc tę tendencję, przynajmniej z amerykańskiej perspektywy, jeden z komentato­

rów pisał:

U p a d e k k o m u n iz m u n ie z a k o ń c z y ł naruszania praw jed n o stk i. W niektórych przypadkach, upadek k o m u n iz m u j e d y n ie z w i ę k s z y ł lic z b ę aktorów ogran iczających prawa jed n o stk i w zakresie w o ln o śc i sło w a , s w o b o d y p o d r ó ż o w a n ia , i in n ych w y m ie n io n y c h w P o w sz e c h n e j Deklaracji Praw C zło w ie k a z 19 4 8 roku. A m e r y k a ń sk ie w sp a r c ie na r z e c z przestrzegania tych praw je s t p rzyczyn ą, dla której portrety a m ery k a ń sk ich p r e z y d e n tó w w i s z ą w dom ac h o b y w a te li w ie lu państw [...] to dlatego ch iń scy studenci n a p la cu T ia n a n m en p o sta w ili B o g in ię W o ln o śc i w z o r o w a n ą n a tej, stojącej u w e jśc ia do portu w N o w y m Jorku. Jasne i trw ałe p op arcie dla tych praw je s t p o d sta w ą am erykańskiej pozycji w p o stk o m u n isty c z n y m ś w i e c i e 13.

Jeśli, ja k sugeruje Cullen, amerykańska polityka zagraniczna jest dziś kiero­ wana przez „moralny kompas”, pozostawia to niewiele miejsca dla realpolitik lat 60. czy 70. Niedemokratyczne reżimy, tak przydatne w okresie zimnej wojny, oka­ zały się zupełnie zbędne w postzimnowojennej krucjacie o demokrację prowadzo­ nej przez Waszyngton. Stare podziały świata są zastępowane nowymi. Zachód, stosując naciski polityczne czy ekonomiczne na kraje Azji Południowo-Wschod­ niej, wymusza reakcje obronne, których przejawem jest często negacja wszystkie­ go co zachodnie.

Niektórzy bardziej pragmatycznie nastawieni politycy azjatyccy zamiast od­ rzucać zalecenia płynące z Zachodu, starali się wypracować alternatywne definicje praw człowieka i demokracji. Starali się oni kłaść nacisk na zbiorowe korzyści gospodarcze i przedkładali prawa wspólnoty społecznej ponad prawa jednostki. Te ostatnie, ich zdaniem, stanowiły jedynie próbę upowszechnienia niektórych, przy­ jętych a priori, zasad zachodniej filozofii. Alternatywne definicje praw człowieka

i demokracji opierały się na tradycyjnych koncepcjach dobrego społeczeństwa i po­ rządku politycznego, choć przede wszystkim stanowiły próbę wyrażenia sprzeciwu wobec tego, co uważano tu za ideologiczną indoktrynację Zachodu.

N a Zachodzie panowało przekonanie, że liberalna demokracja i wolnoryn­ kowy kapitalizm są zjawiskami, których nie sposób rozdzielić. W istocie doświad­ czenia historyczne Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych zdawały się to potwierdzać. Pojawienie się wolnorynkowego kapitalizmu zbiegło się tam z poło­ żeniem kresu poważnym nadużyciom praw człowieka. Jak zauważa Andre Gundar Frank, „Państwa Zachodu były w stanie zapewnić sobie luksus politycznej demo­ kracji tak szybko, ja k tylko podstawy ekonomiczne na to pozwoliły”14.

Ideologiczne podziały okresu zimnej wojny przekonały wielu mieszkańców Zachodu do patrzenia na świat w kategoriach czerni i bieli. Kapitalizm miał prze­ mieniać się w demokrację, która załamywała się w gospodarkach centralnie pla­ nowanych.

13 R. C u l l e n , H um an R ights Quandary, „Foreign Affairs” (Winter) 1992-1993, s. 79-89.

14 A. G. F r a n k , N o E nd to History. H istory to no End, [w:] END papers Twenty One, red. K. C o a te s , London 1990, s. 18.

GRANICE OKCYDENTALIZACJI 163 Oczywiście, dla wielu mieszkańców Azji Południowo-Wschodniej przeko­ nanie, że wolności wyborcze są tożsame z podniesieniem ich statusu ekonomiczne­ go nie było przekonujące. Kapitalizm, ten związany z okresem kolonialnym, ozna­ czał nierówności, a nie demokrację. Po odejściu kolonialnych administratorów, ich miejsce zajęli rodzimi skorumpowani politycy i urzędnicy państwowi. Początkowo potrzebowali oni jeszcze poparcia społecznego, lecz z czasem zastąpiły je sieci wzajemnych zależności i praktyki politycznego patronatu. W powszechnym od­ czuciu kapitalizm kojarzył się raczej z korupcją i wyzyskiem. W pierwszych latach po uzyskaniu niepodległości przez kraje Azji Południowo-Wschodniej komunizm święcił tam triumfy jako forma moralnego sprzeciwu wobec niesprawiedliwości społecznej.

Po dziś dzień demokracja jako praktyka polityczna w krajach Azji Południo­ wo-Wschodniej uważana jest za formę rządów zdominowanych i manipulowanych przez elity. W krajach, w których wybory stały się normalną praktyką, równie normalną praktyką stało się kupowanie na masową skalę głosów wyborców. Thai Farmers Bank szacuje, że w wyborach roku 1995 w Tajlandii niemal 8 milionów dolarów zostało przeznaczonych na zakup głosów wyborczych, które na wolnym rynku osiągnęły wartość ok. 60 dolarów.

Podobne sytuacje stały się nagminną praktyką w sąsiedniej Malezji czy na Filipinach. Ludzie byli również świadomi, że zachodnie przedsiębiorstwa tradycyj­ nie wspierają elity gospodarcze i polityczne, nie zaś biednych i prześladowanych. Dla wielu działaczy politycznych regionu, flirtujących ongiś z socjalizmem, prze­ konania te pozostały aktualne.

Demokracja, widziana oczyma pionierów niepodległości poszczególnych krajów, była na ogół identyfikowana z walką o wolność niż z konkretnymi meto­ dami rządzenia. Słynna Deklaracja Niepodległości Sukarno z 17 sierpnia 1945 r. zawierała jedynie ogólnikowe stwierdzenie o tym, że kraj jest wolny - szczegóły, jak mówił Sukarno, miały być wypracowane później. Demokracja była traktowana bardziej w kategoriach politycznego sloganu niż jako rzeczywista zasada przekła­ dająca się na praktykę polityczną. Co więcej, zasady zachodniej demokracji wyda­ wały się wykraczać daleko poza granice wyobraźni politycznej społeczeństw przywiązanych do dychotomicznego podziału władza-społeczeństwo. Dobremu władcy winni byli bezwzględne posłuszeństwo, złemu należało się przeciwstawić. Stąd demokracja po dziś dzień jest tam często traktowana raczej jako środek do celu niż cel sam w sobie.

Klucz do zrozumienia trwałości tradycji autokratycznych w regionie stano­ wiły również dokonania ekonomiczne państw Azji Południowo-Wschodniej. Dy­ namika rozwoju gospodarczego sięgająca 7% rocznie, budziła powszechny respekt. Państwa, które jeszcze niedawno uzależnione były pod każdym względem od swych metropolii, zyskiwały tym samym prawo do dokonywania własnych wybo­ rów, w tym wyborów dotyczących charakteru systemu politycznego.

Azja Południowo-Wschodnia wychodziła z zimnej wojny głęboko podzielo­ na, podobnie jak Europa. Z jednej strony tzw. bambusowej kurtyny znajdowały się państwa komunistyczne: Wietnam, Laos i Kambodża, z drugiej tworzące

Stówa-164 ADAM W. JELONEK

rzyszenie Państw Azji Południowo Wschodniej (ASEAN) państwa niekomuni­ styczne: Indonezja, Malezja, Singapur, Tajlandia i Filipiny. Odmiennie niż w Euro­ pie, nie wszystkie państwa niekomunistyczne Azji Południowo-Wschodniej zade­ klarowały swoje poparcie dla zachodniej demokracji. Prawa jednostki i polityczny pluralizm były wielokrotnie wymieniane jako czynniki prowadzące ku destabiliza­ cji. Poza tym do czasu, kiedy niekomunistyczne państwa ASEAN-u prowadziły walkę z komunizmem, Zachód przymykał oczy na wielokrotne naruszanie praw człowieka i wspieranie prawicowych autorytarnych reżimów. Dopiero obalenie prezydenta Ferdinanda Marcosa na Filipinach w roku 1986 doprowadziło do za­ sadniczej zmiany postawy Waszyngtonu wobec prozachodnich autokratów.

W latach 90. kwestia praw człowieka i demokracji zaczęła być coraz czę­ ściej podnoszona na spotkaniach różnych ciał ASEAN-u, zwłaszcza wtedy, gdy byli na nich obecni partnerzy ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii czy Unii Europejskiej. O ile ASEAN pierwotnie miał być organizacją stricte gospodar­ czą, o tyle z upływem czasu stał się sceną rosnących napięć o charakterze politycz­ nym. Zachodnioeuropejscy i amerykańscy partnerzy ASEAN-u zaczynali wywie­ rać coraz wyraźniejszą presję na lokalne rządy, aby te zajęły jednoznaczne stanowisko wobec militarnej junty rządzącej w Birmie. Unia Europejska żądała wprowadzenia klauzul o prawach człowieka we wszystkich nowych umowach bilateralnych z państwami ASEAN-u. Za dławienie separatystycznej partyzantki we Wschodnim Timorze i Acehu Indonezja stawała się przedmiotem krytyki ze strony Zachodu. Po wojskowym zamachu stanu przeciwko demokratycznie wybra­ nemu premierowi Chatichai Choonhavan w lutym 1991 r. Stany Zjednoczone wstrzy­ mały pomoc udzielaną Taj land ii.

Dla wielu polityków z państw ASEAN-u, jak również dla wielu obserwatorów, próby zaprowadzenia zachodniej demokracji z zewnątrz, jak pokazywały doświadcze­ nia Kambodży z początku lat 90., okazywały się niewłaściwe i nieskuteczne.

W dokumencie Państwo i Społeczeństwo nr 3, 2004 (Stron 149-161)