m ianowicie też preparatów, odróżniających się
w ielk ą doskonałością. Na pary sk iej w ystaw ie o trz y m ał F rić m edal złoty. Z a k ła d to rozgłośnie znany ja k o specyalny, a p re p a ra ty jeg o w yrobu p o szu k iw ane są w pierw szorzędzych g ab in etach zoolo
gicznych w P aryżu, B erlinie, W iedniu i t. d. Id ą one też do B ritish Museum, do zoologicznego m u
zeum w P etersburgu, zuajdziesz je w m uzeach lub gabinetach uniw ersyteckich w M eksyku, Sidney, T om sku i t. d. Z a k ła d ten założono w r. 1861.
W paw ilonie szkolnictw a zn alazła tak że m iejsce l i t e r a t u r a c z e s k a , p rzed staw iająca tu taj z a k res czasu lat 100. N ajw ażniejsze d ru k i zm ar
tw y ch w stałeg o naszego piśm iennictw a tu system a
tycznie oglądać m ożesz. Miłe zapew ne w yw rze n a tobie w rażenie, że lite ra tu ra p olska za pom ocą licznych bardzo i czasam i w ybornych przekładów p rzeszła w k rew literatu ry czeskiej. P rzek ład ó w ty c h , licząc w to p rzek ład y pom ieszczone w p i
sm ach i najrozm aitszych w ydaw nictw ach zbioro
w ych je s t okrągło 1500 (!). Z najdziesz tu i k ilk a g ra m a ty k polskich dla Czechów (G ram aty k a pol
s k a S pachty, w yszła w czterech w ydaniach), S ło w nik p o ls k o -c z e s k i, je d e n S tra n sk ie g o , a drugi H ory i t. d.
Dalej idzie oddział inży n iery i poligrafii, liczne paw ilony pryw atne, ja k „D ru k arn ia J. R. y ilim k a 1',
„P apiernictw o J. F u c h sa “ itd. J e s t i w ielk a p ie k a r
nia cechu piek arzy czeskich, w yrób w ędlin itd. itd.
Lecz zw róćm y się już do gospodarstw a, k tó re p rzed staw ia zdum iew ająco w yczerpujący obraz k u l
tu ry rolniczej ziemi naszej.
Leśnictwo i rybołówstwo mają obszerne, w y
kwintnie urządzone pawilony. W szystko to robi wrażenie otwartych książek, z których nieocenioną czerpać można naukę.
Bogactwem treści odznacza się też budynek, poświęcony gospodarstwu rolnemu. Nie wątpię, że każdy gospodarz, w łaściciel ziem i, obywatel podziwia racyonalność pracy, przez którą się w C ze
chach ziemia i przyroda w yzyskuje. Zdum iewa
jące nadsyłki tak zwanych „Spolku hospodar- sk ych “ i nawet osób prywatnych, dostarczają spo
sobności, aby nabyć pojęc e , jak to w Czechach pracowita ręka ludzka pilnuje każdej garści ziemi, każdego drzew a, każdego krzaku, nawet każdej pszczoły.
Przyjemnie popatrzeć na plastyczne plany naszych dworów gospodarskich, gdzie mimowoli i bez trudu widzi się urządzenia czeskich z a kładów rolniczych. Ileż tu motywów wielce cie
kawych nasuwa się do badania domowego gospo
darstwa. Przypadkiem wpadła mi tu do rąk „Pri- rucni kniha m lekarska11 Berty Pichowej, ozdobio
na lieznemi illustracyami. Jest to w ięc podręcznik dla gospodarskiego w yzyskiw ania produkcyi m le
ka. Do książki tej trzeba jednak dodać małą n o tatkę. Otóż pani Pichowa, oczyw iście Czeszka, lat parę temu energicznie w zięła się do studym g o spodarstwa m lecznego, w tym celu podróżowała po Saksonii, po Niemczech, a głów nie po Szwaj- caryi. Z powrotem, nabrawszy specyalnego do
św iadczenia, pani Pichowa ze swych studyów
nad mleczarstwem zdała sprawę radzie krajowej, poczem zaproszono ją na odczyty o tymże przed
miocie do gospodarskich szkół krajowych i tow a
rzystw gospodarskich. W ciągu lat kilku w ygło
siła pani Picbowa o mleczarstwie 400 odczytów (w Pradze i na prowineyi), w ydała wyżej w y m ie
nioną książkę w kilku wydaniach... a rezultat?
Dziś produkujemy nawet i drogie zagraniczne s e ry (jako Camenbert, de Brie i inne gatunki) z cze
skiego m leka u siebie, to jest w Czechach. Masz przykład. Daruj łaskaw ie, żem tu przytoczył szcze
gół tak drobny, lecz są d zę, że w łaśnie rzeczy w ielkie objaśniać można nieraz za pomocą rzeczy małych.
Gdy opuszczamy budynek, poświęcony gospo
darstwu rolnemu, zwracają uwagę naszą na siebie m aszyny gospodarskie, porozstawiane pod obszer- nemi szopami w setkach okazów. Stoją tu te p łu gi, radła, siew niki i t. d. w regularnych szeregach jako „armaty pokoju/1 jak słusznie zauważył nasz powieściopisarz Jirasek. Na jak wysokim stopniu wogóle stoi uprawa ziemi w Czechach, tego św ie tnym dowodem są eleganckie i bogate pawilony naszych wielkich panów, hrabiego Jana Haracha, ks. Schw arzenberga, ks. Maurycego Lobkowica, hrabiego Franciszka Thuna (namiestnika), Ernesta Sylwa-Taroucca, Nostica, hrabiów Buąuoy, hrabie
go Jaromira Cernina. Pawilony te nazwać można
„grupą m agnacką11 na w ystaw ie czeskiej. A gru
pa to imponująca pod każdym względem . Każdy z tych pawilonów przedstawia zupełny obraz g o
sp o d arstw a rolniczego, le śn ic tw a , rybołów stw a , przem ysłu gospodarskiego i t. d., upraw ianego w obrębie m ajątków dotyczących m agnatów . A j a kich rozm iarów są te m ajątk i, przedstaw isz sobie, jeżeli w eźm iesz n a uw agę, że np. je d en ks. Schw ar- zenberg posiada w C zechach niem niej, niż 176.366 hektarów ziemi. S pecyalny k ata lo g paw ilonu ks.
Schw arzenberga zaw iera 700 num erów.
Z w szystkich paw ilonów ary sto k racy i czeskiej przem aw ia do ciebie w ym ow ne św iadectw o w iel
kiego postępu i kultury, jak ie j w ten sposób szla chta czeska je s t zasłużonym czynnikiem — ku w łasnem u i k ra ju całego zaszczytow i. Co do z a słu g szlachty naszej wobec w ystaw y, podniósłem je już w w stępnym liście; w paw ilonach zaś tej że szlachty znajdziesz um otyw ow anie słów pochleb
nych. Ba, z pod pióra w ym yka mi się w iersz w a szego K rasińskiego, k tó ry z głębi uczucia patryo- tycznego w ysław iał łączność szlachty z ludem —
Nie do k ilk u listów skrom nych, lecz do obszer
nych, n a w e t kilku-tom ow ych studyów m ateryału dostarcza niezaw odnie w ystaw a czeska. Nie chcąc i nie m ogąc nudzić cię suchym regestrem lub p o w tórzeniem katalogu, poprzestać m usiałem na po
bieżnym tylko rzucie oka, zatrzym ując się ledw ie tu i owdzie. N aturalnie, żem niejedno pom inął. Niech m nie je d n a k tłum aczy ta okoliczność, że tu z z a kresu pracy i cyw ilizacyi nagrom adzono tak ie m asy, że sam głów ny k a talo g naszej w y staw y (po czesku i po niem iecku), bardzo staran n ie zestaw iony przez D ra Józefa F o rta, w ypełnia blisko 500 stronnic dru
ku, nie licząc w to g alery i obrazów , oddziału ,,r e tro sp ek ty w n eg o “ i katalogów licznych pawilonów.
W y p ad a jeszcze d otknąć się dziś w ystaw c z a s o w y c h , które rów nież m ają pow odzenie niezw ykle po
cieszające, gdyż budzą ogólne zainteresow anie i do
p e łn ia ją obrazu i ta k nad spodziew anie szerokiego.
I ta k np. m ieliśm y w tych dniach w tylnej części w ystaw y, w osobnych budynkach, nadzw yczaj cie k a
w ą i w esołą w ystaw ę czeskich k o g u t ó w . Z ebrano tam około 600 kogutów z najrozm aitszych stron k r a ju. P rzed staw sobie niem ałą g rom adkę pociesznego narodu koguciego, k tó ry tu gościnnie w ystępow ał z całą dum ą swej wrodzonej rycerskości. Z giełki i ruch nie do opisania. U jrzeliśm y m iny k o g u cie , o ja k ic h się dziecku m iasta ani śniło.
P ierw szą nagrodę otrzym ał k o gut z hodow li księżniczki Id y Sehw arzenberg. Z postaw y dumnej teg o ko g u ta m ożaaby sądzić, iż w iedział, ja k i go
zaszczyt czeka.
Ale będziem y mieli jeszcze inne chw ilow e w y
staw y, ja k to w jed n y m z poprzednich listów pod- niósłem . Jeszcze w tym m iesiącu rozw inie n a W y
staw ie urok swój poetyczny olbrzym ia w ystaw a r ó ż. Mówił mi d y rek to r ogrodów p. T hom ayer, że zbierze się n a tej nadobnej arenie m niej w ię cej 50,000 róż. W idzisz w ięc. że na naszej czeskiej W ystaw ie nie brak naw et i poetycznej strony.
Pozwolisz, abym ci jeszcze n a zakończenie opisał w n astęp n y m liście ruch i życie, panujące na w ystaw ie.
P ra g a czeska 9 czerw ca 1891.
(Życie na W ystaw ie. — Konsum cya. — Piw o i wino cze
skie. — R estauracye i paw ilony zakąsek. — Muzyka. — R ozryw ki. — Udział obcych. — A gitacya przeciw W y sta
wie. — Pociecha. — Podziękow anie publicystyce polskiej.
Cloście. — W ieczór na W ystaw ie. — Korona).
Mogą być w ystaw y w ielkie i im ponujące, lecz nie zaw sze przyjemne i mile. Zawisło to nie- tylko od wewnętrznej treści wystaw, lecz i od n- rządzenia ogólnego i terenu. Otóż z najw iększą przyjemnością jestem w stanie zaznaczyć, zasto- sowując się zresztą do zd^ń licznych i zaw sze m iłych g o śc i, zwłaszcza bywalców na w ystawach europejskich, że W ystawa czeska jest i przyjem
na i miła. Porządek jest i elegan cya, i jeżeli tu i owdzie srogi krytyk napotyka dotychczas ja k ie
kolw iek wady, niema w ątpliw ości, że będą usu
nięte może p ręd zej, nim dojdą słowa niniejsze do rąk twoich.
Trzeba przyznać, źe zasłużony komitet uczynił w szystk o, co w jego było siłach. Z W ystawą po
łączono mnóstwo w ygód i dogodności, a ciągle
odbywają się posiedzenia kom itetu, rokujące o najroznraitszych ulepszeniach. Gmach administra
cyjny stale jest podobny do u la , gdzie codzień tysiąc załatwia się interesów dziennego porządku.
Nic dziw nego, że nie ostatnią rolę na W ysta
w ie odgrywa k o n s u m e y a . — Ta m, gdzie cały dzień się b iega, koniecznie też trzeba spocząć, jeść i pić. A zdarzają się d nie, że takich, co chcą jeść i pić, bywa przeszło 50.000! Trzeba więc było mieć na w zględzie także zachcenia gastrono
miczne.
W tym w zględzie w Czechach oczyw iście pier
w sze miejsce zajmuje p iw o, sławne piwo czeskie, którego nasze browary (w liczbie 766) w 18P0 r.
wyprodukowały niemniej niż 6,112.852 hektolitrów.
Sław niejsze browary mają na W ystawie swe w ła
sne pawilony lub restauracye, jak stary m iesz
czański browar w P ilznie, browar akcyjny na Smichowie, browar księcia Schwarzenberga w Trze- boniu, hr. Harracha, Bohemian Breweries L im i
ted i t. d. A jednak piwem nad piwami zawsze jest nektar pilzneński, który chyba już reklamy nie potrzebuje.
Mniej głośne jest za granicą wino czeskie z la
torośli burgundzkiej, może dlatego ty lk o , że go ziemia czeska wydaje ilość stosunkowo mniejszą.
Bądź co bądź zasmakuje ci niewątpliwie praw
dziwe wino mielnickie w gustownych winiarniach Yiktorina lub H aupta, albo w pawilonie zakąsek, gdzie ks. Jerzy Lobkowic gościnne ma ustronie.
Są to w yłącznie wina szlachetnej rośliny
bur-g u n d z k ie j, k tó ra że ak lim atyzow aną została w C ze
c h a c h , zaw dzięczam y cesarzow i K arolow i IV.
U rządzenie osobnych paw ilonów czyli w erand spożyw czych, znajd u jący ch się za pałacem p rz e m ysłow ym , pom ysłem je s t bardzo dobrym , bo gdy nigdzie niem a m ie jsc a , tam w ypocząć m ożna.
W w eran d ach tych, n azy w an y ch po czesku ochu- tn a v a rn a m i za m ały pieniądz zaspokoić m ożna gastronom iczne sw e ż y czen ia, bo 60 sklepików d aje do w yboru n ajrozm aitsze p rze k ąsk i i tr u n k i:
wino, piwo, lik iery , w ody m ineralne, szynki, k i e ł basy, pasztety, ła k o c ’e i c i a s t k a . . . naw et i p ie r
niki polskie C zyńskiego. T a m też m a swój p rzy bytek czeska szkoła k u c h a rsk a „D om acnost.“
W osobnych znów paw ilonach znajdziesz k a w iarnię, w odę sodow ą D ra Z a tk i, szam pana L it- k ie , w odę k ro n d o rfsk ą , A m erican Bau (usługa m urzynów ), V an H outen C acao , gdzie u słu g u ją w eleganckim salonie p ięk n e H olenderki w n aro dow ych kostium ach itd. itd.
Rozumie się, że nie b ra k i m uzyki. Co dzień koncertuje m uzyka w ojskow a przed pałacem p rz e m ysłow ym od godziny 3 - 1 0 po południu. Prócz tego k o n certu ją na rozm aitych m ie jsc a c h : k ap e la m oraw ska, dam ska, serb sk a, w ęg iersk a i inne.
M iędzy godziną 6 a 7 w ieczorem g ra ją n a o r ganach w pałacu przem ysłow ym . N iem niej spo
tk ać możesz dw óch typow ych d u d arzy czeskich.
W program koncertów w chodzą hym ny i kompo- zycye w szystkich ludów , i bardzo się b ę d ę cie
s z y ł, je ż e li tra fisz , ta k ja k m nie ju ż nieraz się zdarzyło, n a pieśni i kom pozycye p o ls k ie !
D la rozryw ki są z resztą i inne rzeczy „po za k o n k u rsem “ stojące, J e s t halon c a p tif, unoszący się w ysoko n ad m ia ste m , je s t zabaw na kolej p a górkow a (po czesku sk lu za v k a ) i t. d. W oso
bnym paw ilonie zapoznać się m ożesz z cudam i fonografu, gdzieindziej znów do usług są zak ład y fotograficzne. N ad w szystko je d n a k pociąga tłum y ciekaw ych pyszna fo n ta in e lum ineuse (K fiżik), k tó ra sw em i czarodziejskiem i efektam i co w ieczór zach w y ca ty siące ludzi.
D la ścisłości za z n a cz a m , że p o c z ta , te le g ra f i telefon m ają na W ystaw ie osobny budynek w stylu staroczeskim . K om unikacyę z m iastem ułatw ia głów nie tram w ay i kolej ż e la z n a, k tó ra przy s a mej W ystaw ie m a p rzy stan ek . N a tu raln ie, że nie b ra k też doróżek, fiakrów i omnibusów.
W ięc niby w szystko j e s t . ..
A je d n a k pozostaje jeszcze je d e n k a rd y n a ln y w aru n ek , ażeby zadow olenie Czeehów było w p ra- w dziw em tego słow a znaczeniu zupelnem .
Chodzi też o zainteresow anie się obcych W y sta w ą, na k tóre ona ze wszech m iar zasługuje. N ie dla siebie tylko urządzaliśm y W ystaw ę, lecz i dla tych, którym z tej lub owej przyczyny nie jesteśm y całkiem obojętni. Rozum ie się samo przez s i ę , że W y staw a a ren ą politycznych stronnictw nie jest.
W szak z całą gościnnością przyjęto n a nią tych Niemców, którzy sam i się nie usuw ali od ko n k u - ren cy i cyw ilizacyjnej. A zatem tylko bezw zględny
wróg szlachetnego dążenia cyw ilizacyjnego koso patrzyć może na ten istnie piękny skutek żyw ot
ności czeskiego narodu. Powtarzam, że tylko b e z w zględny wróg cyw ilizacyi uledz może jakiem u
kolwiek uprzedzeniu wobec W ystawy, uprzedzeniu, wywołanemu tendeneyą, dobrze ci znaną. Każda agitacya przeciw W ystaw ie, niech ona pochodzi z jakiegobądż źródła i niech się zasłania jakim kolwiek pozorem politycznym, zaw sze jest niepię- kną i niesprawiedliwą. Wyrażam się umyślnie oględnie. Doprawdy w ielkiego potrzeba zasobu nieżyczliwości, ażeby źle być usposobionym w zglę
dem W ystawy. Do tego dodać powinienem , że kw estya młodoczeska i staroczeska nic a nic nie ma wspólnego z pełnem uroku miasteczkiem w kró
lewskim parku Stromowce.
Jeżeli z jednej strony wypadło choć mimocho
dem żalić się na tu i owdzie pojawiające się obja
w y agitacyi przeciw W ystawie, to znów z drugiej strony z najw iększem zadowoleniem zaznaczam, że poważna i sprawiedliwa prasa niemiecka nie dała się unieść prądowi zaczepek tendencyjnych i sama już zaczyna występować p r z e c i w n ieży czliwej i nieuzasadnionej agitacyi wobec W ystawy.
Już niejedno z poważnych pism berlińskich, dre
zdeńskich, hamburskich, monachijskich i wiedeń skich zaprotestowało stanowczo przeciw teroryzmo- wi żyw iołów nieprzejednanych. Bo naturalnie, n ie
jeden już poczciwy Niemiec z Berlina, Hamburga, W iednia, Monachium itp. był na W ystawie pra
skiej i przekonał się naocznie, że całkiem tak nie
jest, jak alarmują trąby prasy anticzeskiej. Sam oprowadzałem po W ystawie takich Niemców, któ
rzy z oburzeniem wyrażali się o niesprawiedliwem zachowaniu się pewnej części ich własnych roda
ków. Przecież są prawie w szędzie niem ieckie n a pisy i N iem iec, który nie drażni umyślnie uczuć tubylców, wcale żalić się nie może na brak grze
czności. Przeciwnie. Z resztą, stare powiada przy
słow ie: „jak się odezwiesz, tak ci echo z lasu od
powie". Można to zastosować w zupełności i tutaj.
Czyżby raziły Niemców napisy czeskie na W ysta
w ie czeskiej, lub tu i owdzie rozbrzmiewające me- lodye naszego ludu?!
Zresztą bardzo charakterystyczne jest zachowa
nie się miejscowych Niemców. Wbrew agitacyi miejscowej prasy niemieckiej, codzień spotkać mo
żesz na W ystawie naszych przyzwoitych Niemców.
Widzę tam Niemki z najlepszego niem ieckiego to
warzystwa, widzę i w ojskowych najwyższych rang.
Kogo w ięc brakuje? Brakuje tylko fanatyków i agitatorów. Niemniej ciekawą jest rzeczą, że n. p.
taki P ra g er T a g b la tt, jak z dobrego wiem źródła, stracił mnóstwo abonentów w ostatnich tygodniach z tej tylko przyczyny, że zajął wobec W ystaw y stanowisko ignoracyi i nieżyczliwości. Za to o kil
kuset abonentów przybyło P o litik i rządowemu A bendblattow i. Bo naturalnie, mój drogi, cóż obcho
dzą dobrych ludzi, chcących się razem z nami cieszyć z przyjemności i korzyści W ystaw y — złe chęci żydowskich świstków praskich.
A więc to w szystko są objaw y pocieszające.
Niem niej pocieszającem jest, że i dalsza p ra sa z a graniczna, m ianow icie francuska, an g ielsk a, w ę
gierska, w łoska i rum uńska przychylnie odzyw a się o W ystaw ie. K om itet odebrał już cale p a k i pism zagranicznych z sym patycznemu echam i o W y
staw ie. — N ajpotężniejsze i n ajg o d n iejsze je d n ak echo w y d a ła p ra sa polska, k tó ra inform u
ją c publiczność sw oją od sam ego początku sz c z e gółowo spraw am i W ystaw y, ponow ny d a ła dowód, że choć nie rozporządza pustem i frazesam i „ sło w iańskiem u “ um ie należycie ocenić k ażd y praw y, sym patyczny objaw u ludu pobratym czego. O rga
nem ocenienia tak ich rzeczy i objaw ów nie są n aturalnie N a r o d n i L is ty , lecz p osiadam y jeszcze inne pism a i dzienniki czeskie, k tó re szlachetne zachow anie się publicystyki polskiej, nie zw racając uw agi n a bardzo podrzędne przytem dyssonanse, potrafią zakom unikow ać szerokim w arstw om pu
bliczności krajow ej. T a k się też już stało w oso
bnych a rty k u ła c h , — pełnych należnego uzn an ia dla najpow ażniejszych organów publicznej opinii w Polsce.
W końcu jeszcze zaznaczam , że dziś przy n ie byw ałym napływ ie obcych do P ra g i k a żd y Czech praw y z całej duszy i z całego serca p ragnie, a- żeby tu gościom m iłym było dobrze pod k ażdym w zględem , aby się czuli m iędzy ludźm i dobrym i.
Rozum ie się, że „geniusz narodu" b łag a też o pew ną w yrozum iałość B ądź co bądź zrobiono w szystko, co tylko m ożna było, ażeby u przyjem
nić pobyt w stolicy naszej, ażeby pozyskać po
m yślne w rażenia i m iłe w spom nienia życzliw ych i — nieżyczliw ych. G m ina P rag i praw ie pół m i
liona złr. pośw ięciła w ostatnim czasie n a u p ięk szenie m iasta i rozm aite dogodności. Z budow ała ona specyalnie dla W y staw y now y most, zap ro w ad ziła w niektórych ulicach ośw ietlenie elektryczne, u rząd ziła now e bruki i t. d.
A dogodzić w szystkim — je s t dążenie na całej linii. N iem ała to zaś rzecz, skoro zw ażysz, że obecnie praw ie co dzień n adchodzą do P rag i spe- cyalne pociągi w ystaw ow e, przew ożące do m iasta naszego tysiące gości; lecz niem a przyczyn po
w ątpiew ać, że w szystko pójdzie należycie dzięki w zajem nej dobrej woli. Z resztą W y s t a w a s a m a , ten przedm iot głów ny, dla którego się w tym ro ku do P ra g i naszej królew skiej przyjeżdża, je s t pow itaniem i p o d ark iem , górującym n ad w szelkie frazesa i błachości.
Podniósłem już pop rzed n io , że W y staw a je s t punktem zbornym w szystkich sił naszego to w a
rzystw a. P ochłania też W y staw a praw ie całe ż y cie publiczne, co odczuw a naw et i T e a tr narodo
wy. Szczególnie w dni pogodne i ciche je s t W y staw a m iłem rendez-vous bliskich i dalekich. J e s t tam ary sto k racy a m iejscowa, je s t inteligencya, m iesz
czaństw o i lud. N iebrak i bardzo ładnych tw arzy i bardzo ładnych strojów . P rz y dźw iękach m uzyki tw orzy się praw dziw e c o rso , przesuw ające się szczególnie w godzinach popołudniow ych aż do wieczora. W niedziele i św ięta natło k
konkuru-jacy z rnchem Paryża i Londynu. Słyszysz obce języ k i; dochodzi twych uszu nierzadko i polska
mowa.
Cóż powiedzieć o takiej np. niedzieli, jak była poprzednia? Od rana do wieczora gwarno i szu rano w szędzie. Zdawało się, jakoby tam wyruszyła cała Praga i przyjaciele jej z szerokiego św iata.
Wieczorem ze 30.000 ludzi pełnych życia otaczało fo n ta in e lum ineuse. Pyszny widok. Zachwycone masy biją oklaski i muzyce wtórują pieśniami na- rodow em i, które odbijają się o góry, jak hymn majestatyczny. A przytem spokój i porządek. Są i Niemcy, biją oklaski i dobrze im z nami.
A w takich właśnie chwilach czujesz dobrze, że te ogromne m asy ożywia nietylko ogólne z a interesow anie, lecz i poczucie miłości dla W y staw y. To potęga podwójnie przyciągająca.
O godzinie 11 wieczorem powoli gasną lampy elektryczne, tłumy wracają do P ragi, do staroży
tnej i królewskiej stolicy „serca Europy1'.
Na najwyższym punkcie pałacu przemysłowego, dominując nad całą W ystaw ą, błyszczy jeszcze w elektrycznych refleksach korona św. W acława.
Praga czeska 11 czerwca 1891.
■<r§ —