• Nie Znaleziono Wyników

Ilekroć, odłożywszy książkę, snuć zaczniesz nić własnych myśli, tylekroć książka cel zamierzony osiąga.

Janusz Korczak

S

łuchanie nie zastąpi samodzielnego czytania brajlem, bo cho-dzi przecież nie tylko o treść. Książka – zwłaszcza brajlowska – którą mogę samodzielnie czytać, jest dla mnie dobrodziejstwem.

Dobrze, że panowie Ryszard Dziewa z Lublina i Marek Kalbarczyk z Warszawy dbają o dopływ najnowszych pozycji brajlowskich.

Możemy je znaleźć w bibliotekach w Ośrodku w Laskach, w War-szawie przy Konwiktorskiej oraz przy szkołach dla niewidomych w całej Polsce. Miłośnicy czytelnictwa oblegają je, by nie mieć przerwy w czytaniu.

Książka wprowadza mnie w inny świat. Dostarcza wiedzy, in-formacji, głębokich przeżyć, treści myślowych, refleksji nad ży-ciem i nad przemijaniem, pomaga w zagospodarowaniu nadmia-ru wolnego czasu, przeciwdziała nudzie, osamotnieniu.

Najbardziej lubię biografie, wspomnienia, pamiętniki. Sama napisałam: „Bydgoskie wspomnienia z lat 1948–2013”. Pisałam w nich o ludziach szczególnie ważnych dla mnie. Dzięki sponso-rowi mogły zostać wydane. Prezentowane we fragmentach w Byd-goskim Muzeum Okręgowym, a w telewizji w cyklu: „Nasze pa-miątki”.

Chętnie czytam pozycje religijne, wyjaśniające prawdy wia-ry, przybliżające życie świętych. Znam dzieła Matki Czackiej. Czę-sto w swoich opracowaniach cytuję Jej myśli. Oto jedna z nich, która może stanowić życiowe motto: „Miłość, która wszystkich z sobą łączy w prawdzie, w życzliwości, sprawiedliwości i dobroci”.

Zofia Krzemkowska – Rola książki brajlowskiej w moim życiu 43

Lubię książki historyczne, z których poznaję przeszłość, np.

Zofii Kossak-Szczuckiej; podróżnicze – np. elżbiety Dzikowskiej czy Wojciecha Cejrowskiego – poznaję z nich zwyczaje i warun-ki życia w innych krajach.

Nie zapominajmy o przeszłości

Szczególnie cenię niewidomych pisarzy. Oni to, o czym piszą, znają nie z teorii, ale z autopsji, z własnych przeżyć. Wspomnę kil-ku, znanych mi osobiście, choć wydaje mi się, że trochę zapomnia-nych. Są to:

Dr Michał Kaziów autor powieści autobiograficznej „Gdy mo-im oczom” – także dostępnej w brajlu, „A jednak w pamięci” – o kapitanie Janie Silhanie, „Dłoń na dźwiękach” – o dr. Włodzi-mierzu Dolańskim, „Postać niewidomego w oczach poetów”, zbio-ry opowiadań: „Zdeptanego podnieść”, „Hortencja” i „Ślady na sercu”. Kaziów specjalizował się w recenzowaniu słuchowisk ra-diowych – Teatru wyobraźni. Związany był z Zieloną Górą, gdzie mieszkał do końca życia.

Jadwiga Stańczak. W latach 1952–58 była naczelnym redak-torem „Pochodni”. Redagowała też kwartalnik „Niewidoma Ko-bieta”, będący kontynuacją „Głosu Kobiety”, który redagowałam przez 37 lat do 1999 roku – do końca jego istnienia, przygotowu-jąc 173 numery pisma w powiększonym druku, w brajlu i na ka-secie. Jadwiga Stańczak jest autorką książek: „Niewidoma”, „Śle-pak”, „Przejście”, „Magia niewidzenia”, „Depresje i wróżby”, „Na żywo”, „Dziennik we dwoje – Rozmowy z Mironem Białoszew-skim”.

Jerzy Szczygieł z Warszawy – autor powieści: „Tarnina”, „Do-palające się drzewa”, „Drogi rezygnacji”, „Sen o brzozowych bu-cikach”, „Ziemia bez słońca”, „Szara rękawiczka”, „Powódź”, „Ni-gdy cię nie opuszczę”, „Jak trudno kochać”, „Po kocich łbach”, „Nie jesteś inny”. Po jego śmierci wydano: „Poczekaj, błyśnie,

pocze-kaj, otworzy się”, „Zejść z traktu”. Jedna z jego powieści pt. „Mil-czenie” została zekranizowana przez Kazimierza Kutza.

Napoleon Mitraszewski z Wrocławia jest twórcą autobiogra-ficznej trylogii.

Wymienione tu tytuły niewidomych autorów nie są wznawia-ne. Ich pozycje pisarskie można jeszcze znaleźć w niektórych bi-bliotekach. Nieliczne książki drukowano w brajlu, inne zostały na-grane. Mówmy o nich młodym niewidomym. Niech pamięć o ich literackim dorobku nie zaginie.

Piszący współcześnie

Powszechnie znany jest Józef Szczurek – wieloletni redaktor naczelny „Pochodni”, z którym znałam się od okresu studiów. Ja studiowałam w Poznaniu, on w Warszawie – dziennikarstwo na UW. Wiele mu zawdzięczam, bo to on uczył mnie pracy redak-cyjnej, u niego odbywałam praktykę, on korygował moje błędy i potknięcia. Z perspektywy czasu w pełni to doceniam i dzięku-ję mu za cierpliwość i wyrozumiałość. Podobnie jak mnie rów-nież jego interesowały biografie zasłużonych niewidomych. Wie-lu z nich nie ma już wśród nas. W minionych latach udzielali oni wywiadów, które były zamieszczane w „Pochodni”.

Mnie najbardziej zainteresowała autobiografia Józefa Szczur-ka, którą znam we fragmentach. Przejmująco pisze w niej o ro-dzinnych stronach, mamie, tacie, rodzeństwie, sięgając do najdaw-niejszych wspomnień z dzieciństwa. Nie pomija trudności, z ja-kimi musiała się zmagać rodzina, a z nią i on. Pierwsza jego książka to „Ciemność przezwyciężona”.

Książka „Widzące ręce” – zbiór prac konkursowych na temat Spółdzielni „Nowa Praca Niewidomych” nadesłanych do Redak-cji „Pochodni”.

„Oni torowali drogi” to wypowiedzi zebrane podczas dysku-sji środowiska niewidomych na konferencji w Jachrance. Wielu

Zofia Krzemkowska – Rola książki brajlowskiej w moim życiu 45

uczestników tamtego spotkania już nie ma wśród nas. Jerzy Szczu-rek ocalił ich myśli od zapomnienia.

Szerzej chcę się zająć twórczością drugiego wybranego prze-ze mnie współcprze-ześnie piszącego Marka Kalbarczyka, który włą-czył do współpracy syna. Mottem jego pracy są słowa: „Każdy mo-że być wielki”. Specjalizuje się on w pisaniu poradników, m.in.

„Świat otwarty dla niewidomych”, „Czy niewidomy może zostać prezydentem?” „I ty możesz zostać matematykiem”, „Sto najpięk-niejszych miejsc w Polsce – zabytki i krajobrazy wreszcie dostęp-ne dla niewidomych i słabowidzących”.

Na okładce pierwszej z wymienionych publikacji możemy przeczytać nast. słowa Krzysztofa Zanussiego: „Książka pana Mar-ka KalbarczyMar-ka jest jasna, przebija z niej nadzieja, tchnie optymi-zmem płynącym z odnalezienia sensu życia. Polecam ją wszyst-kim, którzy chcą wejść w świat niewidomych i wynieść z tego spo-tkania osobisty pożytek”.

Agnieszka Romaszewska-Guz tak ją opiniuje: „Jest to książ-ka o możliwościach człowieksiąż-ka, niejednokrotnie ponad jego sła-bości, ponad załamania, rozterki, zwątpienie, ponad to wszyst-ko, co widzący znają i potrafią”. Kalbarczyk jest optymistą, pra-cuje nad wykorzystaniem informatyki dla nowoczesnej rehabilitacji niewidomych. W latach 90. współtworzył program telewizyjny „Razem czy osobno”, był jedynym niewidomym pre-zenterem telewizyjnym. Zaprojektował i wykonał pierwszy syn-tezator mówiący po polsku. Do 12 roku życia trochę widział.

Uczęszczał do szkół dla słabowidzących w Warszawie i szkoły dla niewidomych w Laskach, gdzie przebywał przez cztery lata. Stu-diował informatykę na Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW. W mojej domowej bibliotece mam w czarnym druku wydaną w 2004 roku wspomnianą książkę „Świat otwar-ty dla niewidomych – szanse i możliwości”. Kupiłam ją, będąc na pokazie sprzętu rehabilitacyjnego. Stanowi ona zapis wywiadów przeprowadzonych z osobami nowo ociemniałymi, które

opowia-dają m.in. o przystosowaniu się do nowej sytuacji po utracie wzroku, radościach i trudnościach z tym związanych, umiejęt-ności radzenia sobie w nowej sytuacji życiowej, perspektywach dalszego rozwoju po utracie wzroku. Niektórzy czytelnicy – zjący prezesa Fundacji „Szansa dla Niewidomych”, redaktora na-czelnego kwartalnika „Help” – utożsamiają eryka, jednego z bo-haterów książki, z osobą samego autora. On jednak temu zaprze-cza, twierdząc że opowiada o doświadczeniach własnych, ale przede wszystkim swoich przyjaciół. Polecam ją nowo ociemnia-łym i ich rodzinom, bo jest optymistyczna i podbudowuje nadzie-ję na lepsze jutro.

Dwie pozostałe książki mogę czytać w brajlu i to jest dla mnie najcenniejsze, bo nie jestem zależna od innych. W 2008 wraz z Moniką Jurczykowską pisze „Dotrzeć do celu”. Fundacja „Szan-sa” wydała w trzech tomach pozycję „Czy niewidomy może zo-stać prezydentem?”. Autor dedykował książkę swoim czterem sy-nom, pisząc: „Z Adrianem łączy mnie informatyka i wada wzro-ku. To on zainspirował mnie do napisania niniejszej książki”.

Bohaterem książki jest Adam, który stracił wzrok w wypadku sa-mochodowym. Nauczył się chodzić z białą laską. Uważa się za do-matora, rogatą duszę, chce odpocząć, ale otrzymuje propozycję od kolegów – sześciu chłopców i pięciu dziewcząt – by wspólnie wyjechać na wakacje nad morze pod namiot. Ma liczne wątpli-wości. Uważa, że nie nadaje się do takich rzeczy. Najlepiej jest mu we własnym domu. Nie wierzy, że odnajdzie się w trudnych wa-runkach polowych. Nie ma ochoty się denerwować, że czegoś nie umie, albo nie lubi. Po utracie wzroku Adam nie bywał z kolega-mi na koloniach, na obozach, zabawach szkolnych, gdyż nie wie-dział, jak miałoby to wyglądać. A koledzy? Rozumieli, że może mieć wątpliwości, ale przekonywali, że wszystko będzie dobrze.

Czy zapewnienia kolegów przekonały Adama? Czy wyjechał z ni-mi? Odpowiedź na te i inne pytania znajdziemy w prezentowa-nej książce. Polecam ją szczególnie młodym, tuż po utracie

wzro-Zofia Krzemkowska – Rola książki brajlowskiej w moim życiu 47

ku. Właściwe relacje z widzącymi rówieśnikami to ważna spra-wa, która zaprocentuje w przyszłości.

Ostatnia pozycja, o której chcę wspomnieć, to wydana w 2013 roku książka „Smak na koniuszkach palców”, w czterech tomach (wydanie drugie poszerzone), autorstwa Marka Kalbarczyka i Pio-tra Adamczewskiego. Kalbarczyk nie jest profesjonalistą w zakre-sie kuchni, dlatego poprosił do współpracy Piotra Adamczewskie-go. Jego przepisy ozdabiają książkę. Książka zawiera kilka oddziel-nych, przeplatających się ze sobą wątków. Można ją uznać za rehabilitacyjną, kulinarną, jak i krajoznawczą. Znajdujemy tutaj podpowiedzi, jak bezwzrokowo wykonać przeróżne czynności w kuchni, są przepisy na potrawy charakterystyczne dla Mazow-sza oraz opowieści o zabytkach tego regionu. Autor podróżuje po województwie i wyszukuje ciekawe miejsca, opowiada o nich, oglądając je tzw. trzecim okiem. Opowiada o swoich podróżach i miejscach, które zainteresowały jego rodzinę. Mówi niewido-mym, że warto ruszyć się z miejsca i wyjść na spotkanie z inny-mi ludźinny-mi! Zapewnia, że nie czeka ich nic dobrego, gdy pozosta-ną bierni w domu. Powinni wejść do kuchni z bliskimi, by razem przygotować coś dobrego.

Książka zawiera dwie mapy Polski z przejrzystą legendą z ozna-czeniem granic i podziałem na województwa oraz liczne ryciny, np. pomnik Warszawskiej Syrenki, pomnik Jana Kochanowskie-go z Czarnolasu oraz jeKochanowskie-go muzeum, jest także Kaplica Matki Bo-skiej AnielBo-skiej, którą podczas pobytu w Laskach często nawiedzam i gdzie się modlę. Mnie szczególnie zainteresował rozdział: „Kam-pinos i Puszcza Kam„Kam-pinoska”. Autor pisze w nim: „Na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej znajduje się Zakład dla Niewidomych. Pa-nuje w min szczególny klimat. Dobrze znam to miejsce. Dooko-ła panuje specyficzny dla tego miejsca spokój. Różni ludzie tu mieszkają, spokojni i impulsywni, wykonują różne zawody, są w różnym wieku, a jednak wszyscy zachowują się jakoś «jednako-wo»! Jakby się umówili – w każdym razie inaczej niż gdzie indziej.

Czy wynika to w faktu, że służą ważnej świętej misji pomagania niewidomym, czy raczej las, pole, sad czy raczej wszechogarnia-jący zapach, raz wiosenny, potem letni, aż wreszcie jesienny i zi-mowy, i te charakterystyczne odgłosy, czasem dźwięki przejeżdża-jącego opodal samochodu, kiedy indziej dzwon wzywający na mszę, a także śmiech dzieciaków wędrujących z jednego krańca za-kładu na drugi. Czy to może puszcza która jest dookoła, czy tyl-ko fakt, że jest tu duży teren, wiele hektarów i wyciszone rozmo-wy, zamyślone twarze, jakby grzeczniejsze dzieci? Mówi się, że tę atmosferę tworzy Matka Czacka i jej spuścizna”.

Myślę, że jest wśród czytelników wielu absolwentów Lasek, których ze względu na wspomnienia ten opis może zainteresować.

Uważam też, że z podanych w książce przepisów można skorzy-stać, tym bardziej, że jest tu dużo cennych porad kucharza z uwzględnieniem możliwości niewidomych. Wybierając się na wycieczkę turystyczną do Radomia, Spały, Szydłowca, Sochacze-wa itp. Sochacze-warto zapoznać się z zamieszczonymi wiadomościami i wypukłymi rycinami.

Opracowane przez Fundację poradniki powinny znaleźć się w szkolnych bibliotekach. Moim zdaniem są one zbyt mało po-pularyzowane. Obecnie, gdy nie ma stałego dostępu do nowych wydawnictw brajlowskich, bo zlikwidowano ZWiN PZN, który w niedawnej przeszłości odgrywał szczególną rolę w zaopatrywa-niu niewidomych w najnowsze wydawnictwa, trzeba sięgnąć po zasoby, które posiadamy w tyflopunktach. Ja z nich właśnie ko-rzystam. W bydgoskim wypożyczyłam omawiane pozycje, a od-biorców pisma brajla, takich jak ja, jest wśród niewidomych na-dal wielu. Oni wolą sami czytać, a nie tylko słuchać.

Na zakończenie kilka słów o autorze i jego osiągnięciach. Ko-rzystałam z notki o autorach, którą opracowała dr hab. prof. PAN Leonora Bużańska.

Marek Kalbarczyk urodził się w 1957 roku jako niedowidzą-cy. Zawsze był uważany za wyjątkowego, choć sam tak nie sądził.

Zofia Krzemkowska – Rola książki brajlowskiej w moim życiu 49

Należał do najlepszych uczniów i studentów. W 1972 roku został przyjęty do zwykłego warszawskiego liceum, przełamując stereo-typ, że niewidomi mogą mieć trudności w kontaktach z widzą-cą młodzieżą. Jego pobyt w tej szkole był znakomitym przykła-dem, że jest inaczej. Był najlepszym uczniem i dostał się bez eg-zaminu na UW. Po raz kolejny był wśród najlepszych, chociaż studia wspomina jako trudny okres. Niewidomi nie dysponowa-li brajlowskimi podręcznikami, lecz w dużym stopniu notowadysponowa-li treści wykładów sami. Był zaangażowany w działalność, która ne-gowała ówczesny system. Mimo rozlicznych zajęć i konieczno-ści spędzania wielu godzin na nauce, był głęboko zaangażowa-ny w pracę społeczną. Przewodniczył Sekcji Niewidomych Uczą-cych się. Należeli do niej uczniowie szkół średnich oraz studenci, którzy dążyli do poprawy sytuacji niewidomych, cho-ciażby poprzez udostępnienie im podręczników. Po studiach przez kilka lat daremnie szukał pracy. Pracodawcy mieli obawy, że jako niewidomy sobie nie poradzi. W 1989 roku stworzył pierwszą w kraju firmę tyfloinformatyczną ALTIX. Zaprosił do współpracy innych niewidomych informatyków oraz widzącego ekonomistę. Stworzyli spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością.

ALTIX istnieje do dzisiaj, Marek Kalbarczyk jest jej szefem.

Twierdzi, że w firmie nie chodzi o pieniądze, lecz o możliwość realizowania misji. Rehabilitowanie innych niewidomych ma słu-żyć walce z ich dyskryminacją. W 2000 roku Kalbarczyk opcował polską wersję brajlowskiej notacji matematycznej w ra-mach projektu wykonywanego dla Instytutu Podstaw Informa-tyki PAN na zlecenie Komitetu Badań Naukowych, a w 2004 roku razem z Andrzejem Zarembą opublikował poradnik matematycz-ny dla niewidomych „I ty możesz być matematykiem”. W kolej-nym poradniku matematyczkolej-nym „Brajlowska notacja matema-tyczna. Jak to zapisać, a jak odczytać?”, napisanym z dr. Janem Omiecińskim, porządkuje i poszerza swoje doświadczenia w zakresie matematyki.

Co sam autor mówi o sobie? „Życie jest najciekawszą grą, w której chodzi o dotarcie do mety i pochwalenie się największym dobrem, jakie uczyniło się dla innych. Poza tym niewiele rzeczy jest ważnych. Są jedynie środkiem do realizacji głównego celu. Za to dobro można dostać się do życia wiecznego, o którym w zasa-dzie nie mamy pojęcia. Możemy wiezasa-dzieć tylko tyle, że istnieje, że jest wspaniałe. W ramach dążenia do dobra należy nieustan-nie wykorzystywać swoje zdolności, by inni mieli z tego pożytek”.

Jego praca została doceniona. W 1999 r. otrzymał Złotą Od-znakę PZN, a w 2009 r. w konkursie Polskiej Organizacji Praco-dawców Osób Niepełnosprawnych za zatrudnianie niepełno-sprawnych osób otrzymał tytuł „Super Lodołamacza”. Również w 2009 r. odznaczono go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odro-dzenia Polski, a Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji przyznało mu tytuł „Człowieka bez Barier”. Został także laureatem konkursu

„Dobroczyńca Roku”. Oba wyróżnienia przyznano za społeczną pracę na rzecz fundacji „Szansa dla Niewidomych”.

Zofia Krzemkowska – Rola książki brajlowskiej w moim życiu 51

Zofia Krzemkowska