• Nie Znaleziono Wyników

O znaczeniu

♦ M O T Y W A C J I I D E O L O G I C Z N Y C H

Kierunek praktyki politycznej, przyjęty przez koalicję rządową w V kaden­ cji Sejmu rodzi obawy o pojawienie się wyraźnie zarysowanych zagrożeń, których efektem jest sposób zmiany prawa dotyczącego KRRiT, całkowite przejęcie kontroli nad mediami publicznymi przez PiS, „wojna PiS-u z me­ diami” oraz konflikty wewnątrz środowiska dziennikarskiego. Wszystkie te zjawiska odświeżają stary dylemat nadrzędności polityki nad prawem, co zdaniem teoretyków przejawia się w traktowaniu prawa jako instrumentu lub narzędzia polityki bądź nawet jako „bezwolnego instrumentu w ręku decydenta politycznego”220. Politolodzy zwracają w związku z tym uwagę na stałe zagrożenie konfliktem między prawem a polityką, czego pospoli­ tym przykładem są liczne przypadki łamania prawa.

Niewątpliwie ład medialny w Polsce stał się w praktyce politycznej sta­ łym polem konfliktu, a jego istotne elementy biorą bezpośredni udział w bieżącej walce politycznej, dzięki której „czwarta władza” wykracza czę­ sto poza rolę pośrednika, jaką wyznaczyła jej demokracja.

W literaturze zagranicznej znajdziemy wiele definicji pojęcia „konflikt polityczny” i odpowiadających im klasyfikacji (M. Weber, R. Dahrendorf, E. Durkheim, R. Dahl). W piśmiennictwie polskim zajmowało się tym za­ gadnieniem również wielu politologów, a wśród najnowszych można wy­ mienić publikacje L. Sobkowiaka, B. Szmulika i M. Żmigrodzkiego. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami doktryny, konflikt to - ogólnie rzecz biorąc - sprzeczność interesów lub też niezgodność poglądów na tę samą sprawę, prowadząca do zatargów na skalę społeczną. Konflikt - to również spór o wartości, przybierający taką eskalację zachowań, że w praktyce nie jest możliwe jego zażegnanie, ponieważ „przekroczył już swą masę krytyczną, stał się faktem i wywołuje dalsze następstwa”221. Franciszek Ryszka prze­

220 W. Gromski, Autonomia prawa wobec polityki i jej konstytucyjne uwarunkowania (i podana tam lite­ ratura), [w:] Prawo i kontrola jego zgodności z konstytucją, red. nauk. E. Zwierzchowski, Warszawa 1997, s. 57.

221 L.W. Zacher, Modelowanie konfliktów - niektóre problemy, [w:] Z zagadnień socjologii polityki, t. 1, Lublin 1996; Z. Uniszewski, Konflikty i negocjacje, Warszawa 2000, s. 1 2 1 -1 2 2 .

Dylematy tadu m edialnego RP

kornie stwierdził kiedyś: „konflikt łączy ludzi w tym znaczeniu, że zmusza ich do podjęcia działalności, która nazywa się polityką. Wprowadza ich w partnerstwo i sojusze, w antagonizmy i wrogości”222. A więc nie zawsze konflikt musi prowadzić do ostatecznego starcia. Podobnie rolę konfliktu traktował zapewne G. Sartori, kiedy pisał: „Różnica zdań, opozycja, prze­ ciwstawna polityka i kontestacja to wszystko pojęcia, których rola i war­ tość jest pozytywna w kontekście pluralizmu, czyli w ramach pluralistycz­ nej koncepcji społeczeństwa i historii. Pluralizm jest przede wszystkim wiarą w wartość różnorodności. Wiara zaś w różnorodność (...) jest prze­ ciwstawieniem wiary w konflikt. Toteż tym, co teoria demokracji zawdzię­ cza swej pluralistycznej matrycy, nie jest - i nie może być - pochwała kon­ fliktu, ale, przeciwnie, dynamiczna procedura konsensu odwołująca się do zasady, że słuszność bądź prawdziwość jakiegokolwiek twierdzenia musi być potwierdzona, i w efekcie wzmocniona, krytyką i sporami”223.

W charakterystyce ładu i konfliktu D. Lockwood rozróżniał ład norma­ tywny (czyli normy i wartości) i ład rzeczowy (czyli władzę ekonomiczną i polityczną). Oba te elementy określają „nadbudowę” nad podłożem spo­ łecznym, a jego stabilność czy też pojawienie się konfliktu uzależnione jest od struktury i dynamiki interesów wewnętrznych224.

Według L.A. Cosera, w konflikcie występują na ogół cztery podsta­ wowe elementy: 1) problem sporny, np. idea; 2) zwalczające się strony, np. grupy, środowiska ludzkie; 3) cel polegający na osiągnięciu pewnych ko­ rzyści kosztem przeciwnika; 4) walka, czyli zamierzone działanie skiero­ wane w stronę przeciwną225.

Interesującą opinię na temat roli konfliktu w kontekście funkcjonowa­ nia mediów wyraził ostatnio na łamach polskiej gazety Jurgen Habermas, który określił to zjawisko w sposób następujący: „Żyjemy w społeczeństwie pluralistycznym. Demokratyczny proces decyzyjny może sprostać głębo­ kim różnicom filozoficznym tak długo, jak długo posiada legitymizującą siłę, która wytwarza więzi. Musi ona być przekonująca dla wszystkich oby­ wateli; musi jej towarzyszyć inkluzja, czyli równe uczestnictwo wszystkich obywateli, oraz mniej lub bardziej dyskursywna atmosfera konfliktu opi­ nii. Zakładamy, że na dłuższą metę procesy demokratyczne prowadzą do

222 F. Ryszka, Rozważania o polityce, Warszawa 1994, s. 14 i n. 223 G. Sartori, Teoria demokracji, Warszawa 1998, s. 122.

224 D. Lockwood, [w:] Elementy teorii socjologicznych, red. W. Dereczyński, A. Jasińska-Kania, J. Szacki, Warszawa 1975, s. 213, oraz A. Bodnar, Decyzje polityczne. Elementy teorii, Warszawa 1985, s. 228 i n. 225 Por. m.in.: Sprzeczności i konflikty społeczne oraz ich skutki polityczne, red. B. Pasierb, Warszawa

1989. Również: H. Biatyszewski, Teoretyczne problemy sprzeczności i konfliktów społecznych, Warszawa 1983, s. 35 i n.; także: J. Pańków, Z badań nad problem atyką negocjacji, „Studia Nauk Politycznych" 1987, nr 5 - 6 , s. 63.

Dylemat prawa i polityki

w miarę sensownych rezultatów. Jednak założenie to ma swoją podstawę właśnie w konfliktach opinii. Demokratyczne podejmowanie decyzji ma wymiar epistemiczny, ponieważ włącza się w krytykę fałszywych zarzu­ tów i ocen. A media ze swoją żywotną dyskursywnością aktywnie w tym uczestniczą”226.

Na znanych w teorii sposobach definiowania konfliktu zaciążyły w trak­ cie pisania tej pracy sygnały, które każą zatrzymać się nad tendencjami odnoszącymi się do interpretacji tego pojęcia w aktualnej praktyce poli­ tycznej. Chodzi mianowicie o motywacje ideologiczne decyzji, dotyczą­ cych nie tylko ładu medialnego, aczkolwiek - biorąc pod uwagę chronolo­ gię decyzji ustawowych - przede wszystkim.

Kampanii politycznej, utożsamianej z programem „IV Rzeczypospo­ litej”, od początku towarzyszyła prezentacja wywodów ideologicznych uzasadniających potrzebę przeprowadzenia „rewolucji moralnej”. Celo­ wały w tym wypowiedzi zwłaszcza Zdzisława Krasnodębskiego227, uważa­ nego za teoretyka wspierającego PiS (aczkolwiek kreatorem samej nazwy „IV Rzeczpospolita” był Paweł Śpiewak, dziś poseł Platformy Obywatel­ skiej).

Od momentu przejęcia władzy przez PiS i utworzenia koalicji rządowej z LPR i Samoobroną należało się też spodziewać częstszego nawiązywa­ nia do ideologii endeckiej Romana Dmowskiego, zwłaszcza że nietrudno byłoby wskazać na analogie do czasów, w których po zakończeniu I wojny światowej kierowano Europę w stronę rządów autorytarnych. W każdym razie sposób różnicowania społeczeństwa, wykorzystywania i sterowania niezadowolenia społecznego w kierunku populistyczno-narodowym na­ suwa myślenie o podobieństwach z antydemokratycznymi tendencjami po­ litycznymi z czasów dwudziestolecia międzywojennego. „Elity postawione w stan oskarżenia i narodowa ideologia - oto podobieństwa z przeszłoś­ cią” - pisze Ireneusz Krzemiński, analizując dziś zagrożenia wokół pol­ skiej demokracji228. Jednakże obok rewitalizacji ideologii endeckiej pojawił się nowy element w formowaniu zaplecza ideologicznego koalicji rządzą­ cej. W publicystyce polskiej ukazały się enuncjacje, że PiS czerpie również

226 J. Habermas, Dlaczego państwo powinno wspierać opiniotwórczą prasę, „Europa. Tygodnik Idei” z 23 czerwca 2007, s. 13.

227 Zdzisław Krasnodębski od 2001 r. jest profesorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jest autorem wielu publikacji prasowych, w których opowiada się za silnym państwem, ingerującym w różne dziedziny życia, a nawet w „pamięć historyczną” społeczeństwa. Jego ostatnia książka, wydana w 2006 r., nosi tytuł Zmiana klimatu. Był także redaktorem naczelnym dodatku do „Dziennika” pt. „Europa. Tygodnik Idei”.

2211. Krzemiński, Rewolucja PiS-u. Co grozi polskiej demokracji, „Europa. Tygodnik Idei” z 5 maja 2007.

Dylematy ładu m edialnego RP

zachętę dla ideowego przesłania obecnej polskiej polityki z doktryny Carla Schmitta229 (1888-1985) - prawnika niemieckiego i autora Der Begriff des Politischen („O pojęciu tego, co polityczne”) - koncepcji filozoficznej, za­

prezentowanej po raz pierwszy w 1927 r. w berlińskiej Hochschule fur Po- litik. W literaturze znane są oceny, że była ona wówczas konserwatywną odpowiedzią na sytuację społeczeństwa niemieckiego w okresie Republiki Weimarskiej, żyjącego nieustannie w klimacie kryzysu politycznego, pro­ wadzącego nawet na pogranicze wojny domowej. Tym samym wzmacniała te siły polityczne, które zmierzały do totalnej rozprawy z ustrojem, konsty­ tuującym Republikę Weimarską.

Przypomnijmy, że najistotniejszymi elementami tej filozofii była dycho­ tomia przyjaciel - wróg (z wszelkimi konsekwencjami takiej wizji tego, co polityczne). Polityka miała być rodzajem nieustannej wojny z wrogiem, niewykluczającej „realnej możliwości fizycznego zabijania”. Filozofię tę C. Schmitt określił mianem „decyzjonizmu”. Wyrastała ona z krytyki de­ mokracji parlamentarnej i liberalizmu, który - zdaniem Schmitta - nie potrafi poradzić sobie z utrzymaniem stabilności porządku politycznego społeczeństwa, ze względu na błędne ujęcie tego, co polityczne. Decyzjo- nizm zawierał tezę o nadrzędności i faktycznej niezależności decyzji wład­ czych od normy prawnej, czyli odrzucał podporządkowanie polityki regu­ łom prawa230. Na gruncie krytyki liberalizmu Schmitt ułatwiał w ówczesnej sytuacji państwowej pojawieniu się argumentów za wprowadzeniem dyk­ tatury231 jako instytucji gwaranta ładu społecznego. Nie bez przyczyny Jur­ gen Habermas w jednej ze swych książek przypomina, że C. Schmitt m.in. postulował, aby w miejsce trybunału konstytucyjnego uczynić z prezy­ denta (a więc wierzchołka egzekutywy) „strażnika konstytucji”. W jednej z wcześniejszych prac Marek Maciejewski przypomniał, że w koncepcji Schmitta prezydent Rzeszy urastał do roli suwerena w państwie, nieza­ leżnego od parlamentu i uprawnionego do podejmowania środków zarad­ czych „w wypadkach ostatecznych i nieprzewidzianych” (koncepcja „ko­

229 Do doktryny Carla Schm itta nawiązuje w swym tytule rocznik filozoficzny „Teologia Polityczna", założony przez Marka Cichockiego (obecnie doradca Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego) i Dariusza Karłowicza. W nr 1/ 2003-2004 zamieszczono m.in. artykuł Heinricha Meiera pt. Czym jest teologia p o ­ lityczna? Wstępne uwagi na tem at kontrowersyjnego pojęcia.

230 W łodzim ierz Gromski podaje następującą definicję decyzjonizmu: nadrzędność polityki nad pra­ wem, charakteryzująca się realizacją zadań władczych państwa w postaci arbitralnych decyzji o cha­ rakterze konkretno-indywidualnym, podejmowanych nie na podstawie norm o charakterze generalno- -abstrakcyjnym, lecz z osobna dla każdego przypadku wymagającego interwencji państwa", W. Grom ­ ski, Autonomia praw a wobec polityki i jej konstytucyjne uwarunkowania, [w:] Prawo i kontrola jego zgod­

ności z konstytucją, red. nauk. E. Zwierzchowski, Warszawa 1997, s. 51.

231 C. Schm itt, Die Diktatur. Non den Anfangen des modernen Souveranitatsgedankens bis zum

proletari-schen K lassenkam pf [1921], Berlin 1978.

Dylemat prawa I polityki

misarycznej dyktatury prezydenta Rzeszy”)232. Z poglądami Schmitta ostro polemizował wówczas Hans Kelsen, zarzucając mu „zwrot ku państwu to­ talnemu”233.

W literaturze polskiej znajdziemy przypomnienie, że Carl Schmitt był gorącym katolikiem i całą swą myśl polityczną podporządkował całkowi­ cie doktrynie katolicyzmu, stąd jest ona „tak bliska sercu ideologom i prak­ tykom ugrupowań prawicowych”234, którzy niekoniecznie chcą w niej do­ strzec zasadniczą sprzeczność z przesłaniem odnoszącym się np. do idei miłości bliźniego.

Filozofia ta wywołała wówczas w Niemczech spore zainteresowanie, za­ równo lewicy, jak i prawicy, aby ostatecznie zyskać znaczące miejsce jako źródło uzasadnienia polityki Trzeciej Rzeszy235. Jak widać, może być rów­ nież inspiracją dla decyzji politycznych całkiem nam współczesnych.

W literaturze polskiej filozofię polityczną C. Schmitta przeanalizował na początku lat 90. minionego stulecia Ryszard Skarżyński w interesującej książce Od chaosu do ładu. Carl Schmitt i problem tego, co polityczne236. Za­

uważa w niej m.in., że koncepcja Der Begriff des Politischen dzisiaj jawi się

jedynie „jako anachroniczne wysiłki intelektualisty interpretującego rze­ czywistość przez zamknięty system wartości”237.

Skarżyński omawia w swej pracy filozoficzną zawartość decyzjonizmu, który w stosunkach wewnętrznych pomyślany był jako filozofia typowo prowojenna. Autor ten podkreśla, że osią tej filozofii jest wizja konfliktu, którego uczestnicy zainteresowani są zniszczeniem wroga i upolitycznie­ niem wszystkich sfer życia społecznego, celem utrwalenia własnego pano­ wania”238. Skarżyński zwraca dalej uwagę, że według koncepcji Schmitta

232 Por. M. Maciejewski, Ruch i ideologia narodowych socjalistów w Republice Weimarskiej, W arszaw a- Wrocław 1985, s. 2 6 2 -2 6 5 , oraz E. Jędrzejewski, U źródeł decyzjonizmu Carla Schmitta, [w:] Studia nad

faszyzmem i zbrodniami hitlerowskimi, t. 7, Wrocław 1982, s. 137.

233 J. Habermas, Faktyczność i obowiązywanie. Teoria dyskursu wobec zagadnień prawa i demokratycz­

nego państwa prawnego. Warszawa 2005, s. 259; C. Schm itt, Der Huter der Verfassung, Tubingen 1931;

H. Kelsen, Wer soli der Huter der Verfassung sein?, „Die Justiz” 1931, z. 6, s. 5 7 6 -6 2 8 .

234 Por. A. Chmielewski, op. cit., s. 68. Autor ten zauważa jednak, że dla niejednego wyznawcy Chry­ stusa tezy C. Schm itta mogą być „wszelako źródłem niebagatelnego zaskoczenia” ze względu na obecny w katolicyzmie nakaz miłości bliźniego, odnoszący się również do wrogich pogan. Schm itt rozróżnie­ nie przyjaciel-wróg odnosił również do religii (wierni i niewierni).

235 Od 1933 r. C. Schm itt był członkiem NSDAP i pozostał nim do końca wojny. Do 1936 r. był pre­ zydentem Narodowo-Socjalistycznego Stowarzyszenia Prawników. Por. także: Ukochane polskie „my",

z prof. Bronisławem Łagowskim rozmawiają; Katarzyna Janowska („Polityka”) i Piotr Mucharski („Ty­ godnik Powszechny”), „Gazeta Wyborcza” z 2 4 - 2 5 marca 2007, s. 16.

236 R. Skarżyński, Od chaosu do ładu. Carl Schmitt i problem tego, co polityczne, Warszawa 1992.

237 Ibidem, s. 91.

238 Ibidem, s. 38.

Dylematy ładu m edialnego RP

decyzjonizm i liberalizm nie są ze sobą do pogodzenia, ponieważ „oba wy­ chodzą od przeciwnych sobie wizji utrzymania ładu politycznego”: libera­ lizm walkę polityczną zastępuje pojęciem konkurencja, daje prymat eko­ nomice, tracąc naturę konfliktu politycznego.

W tym miejscu godzi się przypomnieć, że wcześniej nawiązywał w swych rozważaniach do prac C. Schmitta wybitny politolog Franci­ szek Ryszka (autor wielu cennych prac o faszyzmie), nie oceniając go tylko przez pryzmat czasów, w jakich ogłaszał swoje koncepcje na zdefiniowa­ nie tego, „co polityczne”. F. Ryszka w Nauce o polityce przywołuje poglądy

Schmitta po wielokroć, uważając, że znajdują się w nich interesujące spo­ strzeżenia, przydatne dla wielu analiz politologicznych o charakterze po­ nadczasowym. Dziś z pozycji lewicowych broni doktryny C. Schmitta Ma­ ciej Łagoda, zalecając odseparować z jego myśli to, co w sposób oczywisty anachroniczne i błędne239. Marcin Król z kolei do współczesnych nam przykładów „do głębi schmittańskich” zalicza praktykę, stosowaną przez prawnika prezydenta L. Wałęsy - Lecha Falandysza240.

Interesującą polemikę z wywodami Z. Krasnodębskiego, powołującego się niejednokrotnie na poglądy C. Schmitta, prowadził kilka lat temu An­ drzej Walicki. Rzecz dotyczyła związku polityki z moralnością i stosunku polityki do prawa, przy czym A. Walicki zajął następujące stanowisko: „Przywoływanie nazwiska Schmitta w intencji zwiększenia moralnego wy­ miaru w polityce jest - moim zdaniem, zwykłym nieporozumieniem. Nie jest to wprawdzie nieporozumienie przypadkowe. Odzwierciedla ono kli­ mat zniecierpliwienia prawnym „proceduralizmem”, charakteryzujący dziś wiele środowisk szeroko rozumianej polskiej prawicy. Normalnie przybiera ono postać powoływania się na nadrzędność katolickiego prawa natury, ale może również wyrażać się w zwiększonym zainteresowaniu metodami „decyzjonistycznymi”. Dalej Walicki zauważa, że swoistym „paradoksem sytuacji polskiej jest między innymi to właśnie, że pokojowy charakter »polskiej rewolucji« utrudnia dziś przystosowanie się do zasad demokra­ cji: była to przecież wieloletnia krucjata moralna, polegająca na ćwiczeniu się w nienawiści, odrzucaniu dialogu z przeciwnikiem, bojkotowaniu prze­ ciwnika, a nie szkoła wzajemnych ustępstw i budowania konsensu. Przej­ ście od totalitarnej konfrontacji moralnej do demokratycznych reguł gry okazało się dla wielu zbyt trudne”241.

239 M. Łagoda, Spór o Carla Schmitta, „Dziś" 2007, nr 1, s. 124 wraz z podaną tam bibliografią. Jednakże Schm itt wśród lewicy ma również swoich zagorzałych krytyków.

240 „Jeśli chodzi o polityczną racjonalność, to nawet idea falandyzacji wcale nie była taka bezsensowna”, M. Król, Inteligencja przegapiła społeczną zmianę, „Europa. Tygodnik Idei” z 14 lipca 2004, s. 7. 241 A. Walicki, Moralność polityczna liberalizmu, narodowa moralistyka i idee kolektywistycznej prawicy,

[w:] Polskie zmagania z wolnością, Kraków 2000, s. 189,195.

Dylemat prawa i polityki

Do asocjacji filozofii Schmitta z bieżącą polityką polską odniósł się rów­ nież w jednej z wypowiedzi Bronisław Łagowski (autor licznych prac, do­ tyczących myśli politycznej Schmitta)242, który zwrócił uwagę na potrzebę właściwego odczytania dziś filozofii sprzed kilkudziesięciu laty i skwito­ wał tę kwestię w sposób następujący: „Grupa intelektualistów obsługują­ cych partię Kaczyńskich znalazła w poglądach Schmitta usprawiedliwie­ nie dla wrogości kierowanej przez odzyskane państwo do wewnątrz kraju i dla kryminalizowania przeciwników politycznych”. Dalej B. Łagowski wyjaśnia, że kryterium stosowane przez Schmitta do definiowania relacji wróg-przyjaciel odnosiło się przede wszystkim do stosunków międzyna­ rodowych oraz wojen domowych. „Polscy prawicowi zwolennicy Schmitta zrozumieli z niego tyle, że każda partia powinna mieć wroga, bo bez tego utraci tożsamość i rozpłynie się w przypadkowym społeczeństwie”243.

B. Łagowski zauważa, że politycy PiS mogą dziś w decyzjonizmie Carla Schm itta szukać usprawiedliwienia dla postępowania niezgod­ nego z prawem (a publicznie stawiane im w tej sprawie zarzuty spra­ wiają im, zdaniem Łagowskiego, nawet „pewną satysfakcję”). Jednakże przywoływani tu autorzy zwracają uwagę na to, że filozofia C. Schm itta na pewno nie powinna prowadzić do takiego zrozumienia wrogości politycznej, która pozwalałaby np. z góry na moralne zdegradowanie wroga. „Traktowanie wroga politycznego jak przestępcy jest według tego myśliciela barbarzyństwem. W rogość posuwa się do skrajności, gdy uzyskuje podniety moralistyczne, ideologiczne czy religijne. Walka o tzw. wartości jest ze swej natury bardziej zajadła niż walka o interesy, bo w swoim mniemaniu »święci« uważają, że mają prawo do popełnie­ nia każdej podłości” - uważa Bronisław Łagowski244. Obserwując prak­ tykę polityczną, nietrudno dostrzec, że „PiS podzielił Polaków na do­ brych i złych”245. W okresie dyskusji na temat zagrożeń, narastających

242 Na przykład pierwsze tłumaczenie autorstwa Bronisława Łagowskiego fragmentu D erB egriff

desPo-litischen w krakowskim „Zdaniu" 1987, nr 3, a także w Czy w Polsce można być konserwatystą?, [w:] Kon­

serwatyzm. Projekt teoretyczny, red. B. Markiewicz, Warszawa 1995, s. 1 9 -2 8 .

243 Ukochane polskie„my ”, op. cit.

244 Ibidem.

245 Por. M. Janicki, W. Władyka, Lepszy jest zawsze gorszy od dobrego, „Polityka” z 28 kwietnia 2007, nr 17/18. Autorzy twierdzą, że podział Polaków na pierwszą i drugą kategorię przetrwa zapewne dłużej niż rządy PiS. Piszą tam m.in.: „PiS swoją koncepcję polskości określa w sumie pośrednio, jest ona wypadkową i skutkiem stosowania państwowotwórczej propagandy, używanej w walce z prze­ ciwnikami z przeszłości i teraźniejszości. (...) Dlatego łatwo o nowy oportunizm , narastające prze­ konanie, że aby mieć szansę na karierę w najbliższych latach, trzeba przyłożyć swój życiorys do ob o­ wiązującego wzoru i popatrzeć, co by się dało jeszcze zrobić i nadrobić (...) Tworzy się - wsparte ustawami i propagandą - getto dla gorszych Polaków”, ibidem, s. 3 4 -3 6 .

Dylematy ładu medialnego RP

wokół państwa prawa zabrał głos Andrzej Zoll, zwracając uwagę na ne­ gatywne skutki zlewania się w praktyce prawa z m oralnością246.

Adam Chmielewski w rozważaniach nad społeczeństwem obywatel­ skim polemizuje w innym kontekście z tezami Schmitta i wypowiada po­ gląd, że odwoływanie się dziś do jego pojęcia polityki, zawierającego stałą gotowość do wojny przeciw wrogowi, stanowi „drastyczny regres w świetle zdobyczy intelektualnych i praktycznych osiągnięć europejskiego świata, do których należy pojęcie polityki jako takiego sposobu podchodzenia do konfliktu, który jest istotnie odmienny od wojny”247.

Filozofia ideowa polityki państwowej w zróżnicowanym społeczeń­ stwie jest zawsze ważnym zagadnieniem ogólnospołecznym, a jej ujaw­ nienie pozwala w szczególności na podjęcie na ten temat debaty pub­ licznej oraz na właściwe odczytanie intencji autorów. Ład medialny i wszystko, co się dziś składa na jego poszczególne elementy, są bez wąt­ pienia współczesnym wydaniem tego, co polityczne, ponieważ dotykają ideologii, kultury, potrzeb ludzkich w zakresie informacji (łącznie z ich transgranicznym przepływem), praw i wolności obywatelskich, kwestii i formy cenzury oraz rozumienia roli państwa w tej dziedzinie. Sporną jest na pewno kwestia celu i metod jego osiągania. Zwracał na to uwagę przed kilkudziesięcioma laty Marek Sobolewski, dociekając istoty zasad, rządzących demokracją pluralistyczną248.

Inaczej na tę samą prawidłowość zwraca uwagę I. Krzemiński, pisząc: „Rządy PiS-u obfitują zresztą w nieustanne, nasycone em ocjam i wydarzenia. Układają się one w ciąg konfliktów politycznych, ale też społecznych, w których klęskę ponoszą ci, którzy - wydawałoby się - używają zdrowego rozsądku. Ciąg nieustannych konfliktów układa się w linie określające obóz »naszych« i »swoich« oraz tych, którzy »nasi« nie są, nawet jeśli nie są do końca »obcy«. Tak wykreowany obóz sojusz­ ników rządzących czuje się zmobilizowaną całością, której przeciwstawiają się wrogowie, przeciw­ nicy i obcy, nade wszystko związani z silami dotychczasowego porządku. Kategoria »ruchu« do tej wciąż mobilizowanej zbiorow ości pasuje jak ulał (...) M iejscem zaś spotkania tego ruchu są po prosu kościoły, bo to ruch odwołujący się do »w artości chrześcijańskich«. Przez to, że tworzący go ludzie są częścią kościoła i społeczności katolickiej, nie musi on przyjmować szczególnej, wyodrębnionej formy działania. M a też swoje medialne »punkty skupienia« (królestwo ojca Rydzyka)”, I. Krzem iń­ ski, op. cit.

246 Państwo prawa zagrożone (wywiad z prof. A. Zollem), „Gazeta Wyborcza” z 10 kwietnia 2007. Padły tam

m.in. następujące słowa: „Jeszcze bardziej szkodliwe jest zlewanie prawa z moralnością. Oczywiście, prawo musi mieć fundament aksjologiczny. Ale nie możemy wprowadzać do prawa klauzul moralności. Dokład­