• Nie Znaleziono Wyników

Rozporządzenia prawno-państwowe

O k ó l n i k

M in is tr a W y zn a ń R e lig ijn y c h i O ś w ie c e n ia P u b lic z n e g o d o K u ra to rjó w O k r ę g ó w S z k o ln y c h

w s p r a w ie w y p e łn ie n ia o b o w ią z k u s z k o ln e g o p r z e z d z ie c i, u c z ę s z c z a ją c e d o s z k ó l p ry w a tn y c h .

Doszło d o wi ad o m o ś c i mi nist er stwa, że wł adze s zk o l n e poci ąga j ą ni ek ie d y rodziców d o za pi s ywani a i p o ­ sył ani a do publ i cznych szkół p o w s z e c h n y c h dzieci w w i e ­ ku s zk o ln ym, k t óre uczęszczaj ą d o szkół p rywa t nych, n i e z b a d a n y c h przez wł adz e co d o ich p o z i o m u n au c zani a.

W o b e c t e g o p r z y p o m i n a m , że w myśl o bo wi ą z u j ą­

cych pr z epi só w dzieci w wi ek u s zk o l n y m m o g ą uczynić z a d o ś ć o b o wi ą z k o w i s z k o l n e m u t a k ż e w s zkoł ach p r y w a t ­ n y c h ws ze l ki e go t y p u (ni ezal eżnie o d j ęzyka n a u c z an i a w d an e j szkole), o ile szkoły t e istnieją legal ni e na z a s a ­ dzie udzi el onej przez wł aściwe w ł ad z e s zk ol ne koncesji i z a p e w n i a j ą mł odzi eży szkol nej r e g u l a r n ą n a u k ę w z a ­ k r e s i e nie niższym niż w publ i cznych s zkoł ach p o w s z e c h ­ nych.

Wa r s za wa, dni a 5 stycznia 1927 r. (N° 1. 147/27).

Minister, Ki erowni k Mi ni st erst wa W y z n a ń Religijnych i Oś wi ec eni a P u b l i c z n e g o

(—) K. B artel.

O k ó l n i k

M in is tr a W y zn a ń R e lig ijn y c h i O ś w ie c e n ia P u b lic z n e g o d o K u ra t o rjó w O k r ę g ó w S z k o ln y c h

w s p r a w ie n a u k i r e lig ji w p u b lic z n y c h s z k o ła c h p o w s z e c h n y c h .

Maj ąc na u wa dze, że w myśl art. 120 Konst yt ucj i Rzeczypospol i tej Polskiej z dni a 17 m a r c a 1921 r. w k a ż ­ d y m zakładzi e n a u k o w y m , k t ó r e g o p r o g r a m o b e j m u j e kszt ał ceni e mł odzi eży poni żej lat 18, u t r z y m y w a n y m w c a ­ łości l ub w części przez P a ń s t w o l ub ciała s a m o r z ą d o w e ’

114 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i X° 2

jest n a u k a religji dla wszyst ki ch uczniów obowi ąz k owa, oraz, że na za s adzi e p r o g r a m u nauki, p r z e p i s a n e g o dla szkół p ow s z e c hn yc h, n a u k a religji wc hodzi w z a k r es o b o ­ wi ąz ko wyc h p r z e d m i o t ó w nauczani a, p r z y p o m i n a m w y n i ­ kaj ący z po wyż sz ych p o s t a n o w i e ń dla wszystkich właści­

wych o r g a n ó w szkol nych, a w szczegól ności dla i n s p e k t o ­ rów szkol nych, o b o w i ą z e k ścisłego przest rzegani a, aby n a u k a religji w szkoł ach była nal eżyci e u w z g l ę d n ia n a w s t o s u n k u d o dzieci szkol nych, należących d o ws zys t ­ kich w y z n a ń religijnych, u zn a n y c h w Państwie.

C el em o d p o w i e d n i e g o zabezpi ec zeni a u au ki religji mł odzi eży szkolnej, należy s to s o w a ć się do p o s t a n o w i e ń n a s t ęp uj ą c y ch :

1. W każdej publ i cznej szkol e p ows ze chnej , w k t ó ­ rej liczba dzieci s zkol nych p e w n e g o wyznani a wynosi co- n a j mn i ej 12, m a być dla t ych dzieci z a p e w n i o n a n a u k a religji w 2 g od z i n ac h t yg o d n i o wo , b ą d ź w szkol e m i e j ­ scowej , b ą dź też przy sprzyjających w a r u n k a c h w najbliż­

szej s zkol e sąsi edni ej .

2. W mi ej sco woś ci ach, gdzi e jest więcej publ i cz­

nych szkół p o ws ze ch ny c h , m o ż n a c e l e m ł at wi ej sze go za­

pewn i en i a naugi religji k i er o w a ć młodzież, n a l eż ącą do t e g o s a m e g o wyznania, do j ed ne j szkoły.

W razie n i e m o żn o ś c i z a st os owa ni a t e g o s p o s o b u , j est rzeczą w s k a z a n ą wówczas, g d y liczba dzieci j e d n e g o wyz nani a, ucz ęszc zaj ąc ych do r ó ż nych publ icznyc h szkół po ws z e c h n y ch , wynosi w s u m i e conaj mni ej 12, urządzić dla t ych dzieci n a u k ę ich wyz na n i a w j e d ne j ze szkół w 2 g o d z i n a c h t y go d ni o wo , w p or z e o zn ac z o n ej na p o d ­ s t aw i e w z a j e m n e g o p o r o z u m i e n i a się k i er ow n ik ó w z a i n t e­

r e s o w a n y c h szkól tak, a b y ws zys t ki e dzieci sz k o l n e d a ­ n e g o wyz na n ia mi ał y m o ż n o ś ć korzys tania z nauki religji.

3. J eż el i w szkol e liczba dzieci, nal eż ącyc h d o p e w ­ n e g o wyznani a, jest znaczniejsza, w ó wc za s dla n auki r e ­ ligji nal eży utworzyć, u wz gl ęd ni aj ąc dzieci sz k o ln e z róż­

nych klas (oddziałów), s p e c j a l n e grupy, iiczące w zasadzi e nie więcej, niż po 40 dzieci, i dla k aż d ej g r u p y p r z e z n a ­ czyć po 2 g o dz i n y n auki religji w t yg od n i u . Z a s a d ę p o ­

Ns 2 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i 115

działu dzieci na g ru p y i ilość g rup us t al a w k a ż d y m p o ­ s zc zegól nym w y p a d k u Ku r a t or j um na p od s t aw i e wn i os ku i ns p ek t o r a szkol nego.

4. Katalogi i ś wi a d e c t w a szkolne, d o t y c z ą ce p o s t ę ­ pu ucz ni ów w poszczegól nych p r z e d m i o t a c h nauki, m aj ą za wi erać t ak ż e o c e n ę z n auki religji.

Od rodziców ( wzgl ędni e p r a w n y ch o p i e k u n ó w) d z i e ­ ci szkol nych, kt ó r e z p o w o d u braKu w a r u n k ó w nie ot rzy­

m u j ą nauki religji w szkole, ki erownicy szkół m aj ą ż ą d ać p r z ed s t aw i en i a za ś wi adczeni a właściwej zwierzchności d u ­ c hownej , st wi er d z aj ące go, że dzi ecko o t r z ymywa ło n a u k ę religji w d o m u i z j ak i m s k u t k i em . Na zasadzi e t aki ego zaświ adczeni a, kt ó r e doł ącza się d o k a t a l o g u szkol nego, należy wpisać w kat al og u i ś w i a d e c t w i e o c e n ę z nauki religji.

Dopi ero, g d y b y p ow y ż sz e we z wa n i e Kierownika szkoły d o rodziców nie o d ni os ło s ku t k u , m o ż n a wyda ć dzi ec ku ś w i a d e c t w o bez o c e n y z n auki religji, z a z n a c z a ­ jąc w ka t al og u i na ś wi ade ct wi e, że nauki religji d a n e g o

wyz nani a w szkol e ni e udzi el ano.

Wa r s za wa, dnia 5 st yczni a 1927 r. (Nr. I. 148 27).

Minister, Ki er owni k Ministerstwa

Wyz nań Religijnych i O ś w i e c e n i a P u b l i c z ne go (—) K . B aitel.

R o z p o r z ą d z e n i e

M in is tra W y zn a ń R e lig ijn y c h i O ś w ie c e n ia P n b lic z n e g o z d n ia 2 7 g ru d n ia 1926 r.

w s p r a w ie k w a lifik a c jy j z a w o d o w y c h d u ch o w n yc h r z y m s k o - k a to lic k ic h .

Wyj aś ni ając § 1 p u n k t b. roz porzą dzeni a z dni a 10-go g r ud n i a 1925 r. Dz. U. R. P. Nr. 131, poz. 938, w s p r a ­ wie kwalifikacyj z a w o d o w y c h d u c h o w n y c h r z y m s k o - k a t o ­ lickich do n a u c za n i a religji w s zkoł ach ś r e d ni c h o g ó l n o ­ kszt ał cących i s e m i n ar j a c h nauczycielskich p a ń s t w o w y c h i p rywa tnyc h, o z n a j m i a m , że za dj ece zj al ne s em i n a r j a d u c h o w n e , których u k o ńc z en i e stanowi, w myśl art. XII*

116 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i Xs 2

Ko nkor d a tu, kwalifikację z a wo d ow ą do nauczani a religji, należy u wa ża ć z a kł a dy n as tępuj ące:

1) se m i n . archid. Gni eźnieńsk, i Poznańsk . w Po zn an iu 2) „ diecezezji C heł mi ńs ki ej w Pelplinie.

3) „ „ Wł ocł awski ej w e Wł ocł awku.

4) „ archidiecezji Wa r s za wsk i e j w Warszawi e.

5) „ diecezji Płockiej w Płocku.

6) „ „ S a n d o m i e r s k i e j w S a n do mi er z u .

7) „ „ Lubelskiej w Lublinie.

8) „ „ Podlaski ej w J a n o w i e .

9) „ „ Łódzki ej w Lodzi.

10) „ archidiecezji Wileńskiej w Wilnie.

11) „ diecezji Ł om ży ńs k i e j w Łomży.

12) „ „ Pińskiej w ^ińsku.

13) „ „ Prze mysk i ej w Przemyś l u.

14) „ „ Łuckiej w Łucku.

15) „ „ Tar nows ki ej w Tar nowi e.

16) „ „ Kieleckiej w Kielcach,

17) „ archi d. Lwowski ej obrz. gr.-kat. w e Lwowi e 18) „ diec. Przemyski ej obrz. gr.-kat. w Przemyś l u 19) „ „ St a ni sł a wows ki ej obrz. g r e k o - k a t o l .

w Stani sławowi e.

O r d y n a r j u s ze udzi el aj ą misji katolickiej i p r z ez n a cz a ­ ją p r e f e k t ó w d o szkół z re guł y z g r o n a kleru świeckiego.

J e ż el i b y na s ta n o wi s k o p r ef ek t a wy zn ac z on y został wyj ąt kowo cz ł on e k kleru z a k o n n e g o , nal eży wówczas zwrócić się d o Mi ni st erst wa W. R. i O. P. o wyj aśni eni e.

Wa r s za wa, dni a 27 gr udni a 1926 r. (Nr. II. 6767/26).

Minister, Kierowni k Mi ni st erst wa W y z n ań Religijnych i Oś wi ec eni a Publi cznego.

w. z. ( — ) IT7. Żłebick?.

Na 2 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i 117

Okólnik M inisterstw a W. R. i O. P. w sprawie

P o le ca m P a n o m K u ra t o r om bezzwł ocznie p o d a ć do wi ad omości ws zys t ki m i n s p e k t o r o m s zk ol n y m n a s t ęp u j ą c e zarządzenie:

W t ro s ce o nal eżyt y rozwój szkol ni ct wa oraz polskiej myśli p ańs twowo- obywat el sk i ej p r a g n ę wyjaśnić c z yn n i ko m admi ni st r acj i szkol nej wyt yczne, k t ó r e mi p o w o d o w a ć się b ę d ę w swej pracy na p o wi e r z o n e m mi przez P a n a Prezy­

d e n t a Rzeczypospol i tej s t an owi s k u.

W y t y c z n e te, nal eżyci e p o g ł ęb i o n e i p r z em y śl an e , m a j ą być re a l i zo wa n e s y s t e m a t y c z n i e i wyt rwa l e przez wszys t ki e p o d w ł a d n e mi urzędy. B ę d ę w y m a g a ł z całą s u r o wo śc ią ścisłego, l oj al nego i uczci wego ich pr z es tr z e ­ gani a, a l b o w i e m j edyni e j edn o l i t o ść myśli p ań s t wo wo - o r - g ani zacyj nej da j e g w a r a n c j ę celowości zbi or owego wysiłku j ak i m jest k a ż d a pr a ca p ań s t w o wa .

Z a d a n i e admi ni str acj i szkol nej na k r e s a ch jest ni ez­

m i e r ni e doni osł e. Adm i n i s t ra c j a ta ni ezal eżna od o r ga nów politycznych, m a j ą c y c h na w i d o k u j edyni e wyc howani e, oś wi at ę i p o t rz e by k u lt ur al ne mi ej scowej ludności, r e p r e ­ z e n t u j e naj bardzi ej i d e o w e oblicze pracy pańs t wo we j , a o p i e r a j ą c się na ws p ó ł c z es ny c h zdoby c za c h myśli p e d a ­ gogicznej, m o ż e i p o w i n n a p r a c o w a ć bez tarć, n i e z a d o w o ­ leń, ku pożyt kowi wszyst ki ch obywateli , ni ezal eżni e od ich wyznani a, nar odowoś ci , l ub p o ch o d z e n i a. Ad mi ni st r acj a s zkol na mu si nal eżyci e zr ozumi eć, że sze rze ni e polskiej kultury, p o g ł ęb i a n i e polskiej myśli ob ywatels ki ej, w y c h o ­ wa ni e mł odzi eży w poc z uc i u ce nnoś ci jej polskiej przy­

nal eżności p a ń s t w o w e j m o ż e się o d b y w a ć skut ecz ni e j ed y ni e na g ru n ci e s z a c u n k u dla t e g o wszystkiego, c o st anowi o d rę b n o ś ci kul tural ne, w y z n an i o w e i n a r o d o w e

szkolne]

Mi ni st erst wo W y z n a ń Religijnych

i Oświeć. Publiczn.

Wa r s za wa Pa n ów K u r a t o r ó w ' O k r ę g ó w Szkoln. Wi leńs ki ego, Bi ał o­

s tocki ego, Pol e s ki eg o i W o ­ łyński ego.

Do

dn. 19 listop- 1926 r.

L. O. Prez. 12370-26.

118 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i Ne 2

ludności , Wszel ki e b r u t a l n e na r zuc a ni e z e w n ę t r z ny c h cech polskości, wszelkie p ró b y nieliczenia się z t e m , co dzi ecko przynosi z d o m u rodz in n eg o , a więc p r z e d ew s z y s t k i e m z j ęz yk i e m d o m o w y m dziecka, wszystko, co m o ż e m i eć ce chy uci sku n a r o d o w e g o — o dbi j a się za ws ze jaknajfatalniej na dus za c h m ł o d e g o pokol eni a, p o w o d u j e uczucia nienawiści, daj e w rezul t aci e b r a k lojalności w s t o s u n k u d o P a ń st wa i p o w o d u j e w k r ót k i m czasie wr o gi e w s t o s u n k u do ni ego nastroje. Historja walk wyzwol eńczych, z a r ó w n o naszych, j ak i i nnych n a r o d ó w , ś wi adc zy o t e m ws zys t ki em ni e­

z a wo dni e.

Nauczyciel, kt óry t ych rzeczy nie r ozumi e, i n s p ek t o r szkol ny, kt óry u j m u j e swoj ą zas zczytną i o d po wi ed zi al n ą rolę j a k o rolę n a r zędz i a walki z l udności ą, źle służy s p r a ­ wie w y c h o w a n i a p u b l i cz n eg o i na s t a n o wi s ku s w e m p o ­ z o s t aw a ć nie może. Wys oki t a k t t owar zyszyć mus i ws z y s t ­ ki m p o c z y n a n i o m p e d a g o g i c z n y m .

W y m a g a n i e m pi er w s zo rz ę dn y m, k t ór e g o b ę d ę żądał kat egor yczni e, jest d o k ł a d n a z n a j o m o ś ć m i e j s c o we g o języka przez n a u c zyci el st wo i i n s p e k t o ró w szkol nych. Rzeczą z u ­ peł ni e b e z s p o r n ą i z p u n k t u wi dze ni a d y d ak t y ki n i e w ą t ­ pliwą jest k o n i ec z n o ś ć p o r o z u m i e w a n i a się z dzi ec ki em przy p o cz ą t k a c h na uc za ni a w j eg o j ęzyku m a c i er z y s tym.

Nauczyciel, nie zna j ą cy j ęzyka mi ej sco we go, nie m o ż e p r o w a d z i ć s k u t ec z n i e n auc zan i a, z p u n k t u zaś wi dzeni a p a ń s t w o w e g o szkoła, zaczynająca n a u c za n i e w j ęzyku dla dzi ec ka o b c ym , ni gdy nie zyska s obi e t e g o s z a cu n ku i miłości r odz i c ów i dzieci, bez k t ó r e g o jej wpływ w y c h o ­ wa wczy nie da się p omyś leć.

Nie znaczy to, aby j ęzyk polski, j ako język p a ń s t w o ­ wy, mi ał być na drugi pian zepchni ęt y. Z a r ó w n o z p u n k t u wi dz e ni a i n t er e só w Pańs t wa, j ak i pr a kt y c zny c h w a r u n ­ k ó w życia l udności , g r u n t o w n a z n a j o m o ś ć języka polski ego, w i ad o mo ś ci z z a k r e s u j ego historji, geografji, p i ś m i e n ­ nictwa, ust roj u — mus i być dzi ecku udzi el ana w s p o s ó b najistotniejszy. Należy j e d n a k d b a ć o to, a b y n a u k a o d b y ­ wała się w nas t roj u p r z yc hyl nym dla Polski i jej p a ń s t w o ­ wości, aby dzi ecko, a ś l a d e m j e g o i rodzice rozumieli, że

N° 2 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i 119

z a d a n i e m szkoł y nie jest zwal czani e mi ej scowe go języka, tradycji i kultury, al e r oz bu dz e n i e poczucia o by wa t e l s k i e g o i p a ń s t w o w e g o , kt óre musi się rozwijać j edyni e na g r u n ­ cie ucz ci wego i p r z yc h y l n eg o s t o s u n k u szkoły do życia, języka, oby cz aj ów ludności.

Zani m 'w najbliższej przyszści w y d a m bardziej szc ze­

g ół o we zarządzeni a, k t ó r e w k o n k r e t n y s p o s ó b d a d z ą w y ­ raz s f o r m u ł o w a n y m powyżej wyt ycznym, po l e c a m wszyst ­ ki m p.p. I n s p e k t o r o m o m ó w i ć p o r u s z o n e p r z e z e mn i e d y ­ r e k ty wy z p o d l eg ł em n au c zyc i el st we m i tą d r o g ą p o d a ć je m u d o wi adomoś ci .

Minister

Ki er owni k Mi nisterstwa (—) K . Bartel.

DZIAŁ N 1 E U R ZĘ D OW Y.

Ojciec A zais — Kapucyn badacz.

Był k a p e l a n e m armji Salonickiej p od cz as Wielkiej Wojny. W og ni u nieprzyj aci el ski m p o d ó w c z a s kierowa}

w y k o pa li s k am i t ra c ki emi si er ż ant D h o r m e , uczony d o m i ­ ni kani n assyrjolog, ze szkoły biblijnej w J e r oz o l i m i e. Pod w p ł y w e m tych b a d a ń O. flzais poczuł zapal do arche- ologji. Po u ko ńc z en i u dzi ał ań w o j e n n y c h mi ał wrócić do Etiopji, gdzi e był m i s j o n a r z e m od lat d wu d zi es tu . P r ze d ­ t e m o pr a c o wa ł plan b a d a ń a r c heol ogi cz n ych wspó l ni e z p. E d m u n d e m Pottier, k e n s e r w a t o r e m st arożytności w M u z e u m Louvru. O. flzais zaczął t e n pl an u s k u t e c z ­ niać od r. 1922. W jesieni pr z eb ie g a ł okol i cę Hassuru, gdzie robił zdjęcia f o t ografi czne licznych d o l m e n ó w , k t ó ­ rych da t y w o b e c n e m s t a d j u m b a d a ń j eszcze d o k ł a d n i e oznaczyć nie m o żn a.

W ci ągu wi os ny 1924 r., O. flza'is zwiedza krainę S o ld o i z a zn aj am i a się t a m z ca ł ym s z e r e g i e m mał ych m e n h i r ó w (kami eni), ni os ącyc h na s obi e wi ze r u nek m i e ­ czów r zyms ki ch. J u ż w r. 1905 zauważyli je Chol et i

Neu-120 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i w* 2

ville, z a r ó w n o j ak Lincoln d e Cas cko w r. 1908 i Marceli C o h en w 1918.

O d k r y w a on t ak ż e k am i e n i e rzeźbi one, p ok r y t e bo- g a t e mi a r a b e s k a m i , (w kt órych p. Pottier u pa t r u j e szaty h af towane) i liczne p om ni k i p o g r z e b o w e z n ap i s a mi arab- ski emi , oraz rui ny wi el ki ch m e c z e t ó w z s z e s n a s t e g o wieku, Z p o c z ąt k i e m r ok u 1925, w krainie S i d a m o , znalazł p r z e ­ szło 1200 ol brzymi ch p o m n i k ó w, u t wo r z o n y c h z j ednej bryły k am i en n ej ; w e d ł u g kra j owców, jest ich liczba n i e­

z m i e r n a wo ko ł o Margaristy, w p r o m i e n i u 50 kim. Ws z y s t ­ kie s t oj ą na wzn i e s i e ni ach gór.

W roku 1926, O. Mzais p o s u w a ł dalej s we b a da n i a w ci ągu s wyc h p o dr óż y apos t ol ski ch, wsze l ako rezultatu d o t ą d nie z n a my . Plon z p op r z e d n i c h w ę d r ó w e k został ze b r a n y przez p. K a m m e r a w c i e k a w e m dziełku p o d t y ­ t uł em: „Pog l ąd na historję s t a r o ż y t n ą w f l bi ss ynj i”. Ksią­

żka jest z a o pa t r z o na w m a p ę b a d a ń od r. 1924 do 1925;

z na j d u j ą się w niej miej scowości n i e z n a n e n a m przed p o ­ b y t e m O. Rzais; c i e k a we są też d o s k o n a ł e odbi ci a foto- grafji, w y k o n a n y c h przez Misjonarza.

(L a Vie Gathol.—J . Resiouy/ert').

Henryk Sottas.

Egi pt ologj a f r a n c u s k a poni os ł a b o l e s n ą st rat ę przez ś mi er ć H e n r y k a S o t t a s ’a. U m a r ł z za p a l en i a pł uc 2-go stycznia, r o k u zeszłego, przeżywszy lat 46. Ur od z on y w r o ku 1880, 10 ma r c a, w mi eści e Ren nes , gdzi e j ego ojciec służył w woj sk u. Z p o cz ą t k u obra ł p o wo ł an i e ojca, i rozpoczął ś wi et ną kar je r ę oficerską. Ws tą pi ws zy do Saint-Cyr w 18 r ok u życia, p o pi er ws zym egz am i n i e m i a n o w a n y został of i ce re m w 20 roku; służył w ga r ni zo ­ nie Gu i mp o r , Morlais i St. Clouv, al e s t an zdr owi a j ego zmusi ł go do prosz eni a o urlop. W t e d y wł aś ni e w roku 1909 s p o t k a ł się z p. Moret, p r o f e s o r e m ze szkoły N a u k S tu d j ó w Wyższych. On to obudzi ł w ni m z a mi ł owa ni e do egiptologji. Uczęszczaj ąc na w y k ł ad y p. M o re t i Guie- g es se , p o d ich k i e r u n k i e m robił s zybk i e pos tę p y. Wkr ót

-Na 4 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i 121

ce wystąpił z armji i w 1912 roku zjawił się ze s wą t ezą

■w Szkole S t ud j ó w Wyższych: Z a c h o w a n i e wł asności g r o ­ bowej w d a w n y m Egipcie wraz z f o r m u ł k a m i zaklęć. P r a ­ ca ta została przyjęta bar dzo przychylnie, N i e b a w e m ukaz ał a się d r u g a w r. 1913: „Krytyczne s t ud j a o akcie s pr z edaż y nie-, r u c h o mo ś c i z cz as ów pi rami d" . Tu zaznaczał a się już j ego wybi tna cecha: przeni kl iwość i p e w n o ś ć z mys łu kryt ycz­

nego. W t y m czasie odbył p od r ó ż do Egiptu, a po p o ­ wroci e został m i a n o w a n y p ro f e s or em filologji egipskiej w S zkol e S t ud j ó w Wyższych na miejscu o p r ó ż n i o n e m przez ś mi er ć p. Gui ege s s e. H e n r y k S ot t as zdołał wi ęc w ci ągu pięciu lat z laika stać sie u zn a ny m mi st rz e m egiptoiogji.

Czegoś więcej jeszcze miał d o k a z ać w o b r ę b i e b a ­ d a ń C h am p o l l i o n ’a. Ba d a ni e hi erogl i fów j est rzeczą p o ­ ciągającą; sowicie wy n a g r a d z a t ru dy, kt órych w y m a g a , — lecz ,styka się z pra cą bar dzo t r u d n ą i ni ewdzięczną: z b a ­ d a n i e m p is ma d e m o t y c z n e g o , czyli t ego, k t ó r e m się p o ­ s ł ug i wa n o w życiu c o d z i e n n e m . Dł ugot rwały wysi ł ek w p r o ­ wa dza b a d a cz a do literatury k o n t r a k t ó w i s p ra w o z d a ń ra c h u n k o wy c h . W r. 1913 u m a r ł Eu g e n j u s z RevilIout, wielki d e m o t y k francuski . Był naj przód k o n s e r w a t o r e m przy M u z e u m L o u v r e ’u, n a s t ę p n i e p r o f e s o r e m w Instytu­

cie Katolickim w Paryżu. Po j eg o z goni e Francja nie mi ał a przeds t awi ci el a d e m o t y z m u , gdyż uczniów nie p o ­ zostawił. H e n r y k S ot t as zrozumiał, że tę l ukę zapełnić trzeba, c h o ć b y dla h o n o r u n a r o d o w e g o . Nie czując n a j ­ mn i ej s z e g o p o c i ąg u d o t e g o rodzaj u pracy, wziął się j e ­ d n a k o d w a ż n i e d o niej, s a m j e d en , bez nauczycieli. W o j ­ na pr z er wa ł a m u st udj a; spełnił wa l e czni e s we obowi ązki oficerskie i na za ws ze utracił zdrowie. Mimo t o j ed na k , w d w a lata po demobilizacji, w r. 1921, o kaz ał się p i er w­

szy t o m n ow e go dzieła: „ P a p y r u s y d e m o t y c z n e z Lille”.

P raca ta wzbu dzi ła podzi w ca ł e go u c z o n eg o świata. W tej gałęzi wi edz y okazał się mi str zem.

W rok p o t e m o b c h o d z o n o st ul eci e o dc z y t a n i a h i e r o ­ glifów przez C h a m p o l l i o n ’a. Szkoła S t ud j ó w Wyższych poświęciła pa mi ęc i j ego „Zbiór S t u d j ó w E g i p t o l og i c z ny c h’’.

122 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i , Ns 2

W s p ó ł p r a c o w n i k i e m był Sottas, zuż y t k ow u j ą c rozległość swej wiedzy w z a kr es i e filologji egipskiej. Wyszły: No-, wy pr z y czyn e k do k or e s p o nd e n c j i św. P e s u n t h i o s ’a, S tudj a hi s t oryczne na tle T e b z czasu XVIII dynastji, List C h a m p o I l i o n’a d o Daciera, z p r z e d m o w ą p is an ą przez S o t t a s ’a. J e s t to j e d n o z naj gł ębsz ych s t u d j ó w egipto- logicznych, j aki e p o s i a d a m y . Ś wi et n e są też j ego k o m e n ­ tarze d o pracy ar cheol ogi cz nej , w y da n e j przez f l k a d e m j ę Na pi só w i Li t eratur y „O s t a t u e t k a c h p o g r o b o w y c h XVIII d yn a s t j i ”. Dużo pisał w wielu p r zeg l ąd ac h egiptologicz- nych i w „Dzi enn i ku A z j at yc ki m ”. O p a n o w a w s z y z u p e ł ­ nie s woj ą s pecjal ność, czyli filologję e g i p s k ą w e ws zy s t ­ kich s wych gał ęzi ach, H e n r y k Sot t as zajął się z or ga ni zo ­ w a n i e m m a t er ja łu p o d a w a n e g o ucz ni om, u p o s aż a j ą c go w n i e z b ę d n e dzieła dla użyt ku p oc z ąt kuj ącyc h. J u ż w roku 1922 napisał: „ Ws tę p do b a d a n i a hi erogl ifów”. W kilka t ygodni przed ś m i er c i ą s wą pr z ygot owywał plan nowej pracy: „Wypisy eg i ps ki e" , kt ó r e mi ał y być w y d a n e w ci ą­

gu roku.

Pr z e d w c z e s n y zgon H e n r y k a S ot t as p oz b a w i a egi pt o- logję f r a n c u s k ą wybi t nej siły. Działal ność j ego p is ar s ka i nauc zyci el ska r o k o wa ł y ś w i e t n e nadziej e. Był on j e d y ­ n y m d e m o t y k i e m w e Francji. J a k o człowiek odzn a cza ł się p i ę k n y m c h a r a k t e r e m i wi el ki em z a m i ł o w a n i e m o b o ­ wiązku; był chrześcijaninem w calem znaczeniu tego ulowa, a w s er c ac h s wyc h przyjaciół p o z o s ta w i a n i ez a p e ł n i o n ą próżnię.

(L a Vie Cathol. — S tefan Dzioton).

\ _ _ _ i {___

Nowe wydanie „Wyznań Św iętego Augustyna".

Sto w a r z ys ze n i e „ Gu i l la ume B u d e “ pos t anowi ło u m i e s z ­ czać p i s m a Oj có w Kościoła w s w y m „Zbiorze u n i w e r s y t e ­ tów franciskich". Za powzięci e t ego z a mi ar u nal eży m u się uzna n i e ni emni ej j ak za t raf noś ć s ądu w wy bor z e

pism-W za kres i e tych wydawni ct w z n a n ą już j es t k o r e s ­ p o n d e n c j a S. Cypryana, w y d a n a przez k a n o n i k a Bayard;

dziś p r z ed ł o ż ym y drugi t o m W yznań Sw . A u g u styn a . Nowe, kryt yczne w y d a n i e i t ł o m a c ze n ie d o k o n a n e zostało przez

M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i 123

p. Piotra de Labriolie, prof es ora Sorbony. Pierwszy t o m okazał się przed ki l koma mi es i ącami . Ten sł awny ut wór n a s u wa wyda wcy trzy zadnia: us tal eni e t ek s t u , tł ómacze- nia i p r z ed m o wę , która, c hoć widnieje na po cz ąt k u księgi i wpr z ódy czytana bywa, j e d n a k d o p i er o po o ^ t a t e c z n e m uk oń cz en i u pracy p ows ta ć mo że. Zarzucicie n a m czytel­

nicy że to p o t r ó j n e z a d a ni e s peł ni ć mus i każdy wy da wca st aro a w n e g o dzieła. Z a p e w n e ; — ws zel ako w „ W y z n a n i a c h 11 n a bi er a dal eko większej doniosłości i ni erównie jest trud- ni ej szem, aniżeli w wielu i nnych pra cac h, a krytyk musi to uwzględnić, o ile chce dać czytelnikowi j a s n e w y o b r a ­ żenie o wartości wyda ni a i zas ł udz e wydawcy.

Teks t „ W y z n a ń " , z a r ów n o j ak i wielu i nnych pi sm O. O. Kościoła został us ta l on y przez O . O . B e n e d y k t y n ó w z S a i n t - M a u r , i wi el okrot ni e p o wt ar za n y, zwłaszcza w P a ­ trologii d e M i g n e ’a, u t rzymał się w Wulgacie. Nie m oż n a o d mó wi ć wielkiej wartości t ym p ra co m, d o k o n a n y m z naj"

wi ększą s t a r a n n o ś ci ą przez e r udyt ów, którzy ni czego nie zaniedbywal i w zakres i e rozszerzani a swej wiedzy. Z peł- n e m u z n a n i e m wyraża się o nich p. d e Labriolie, p o d ­ no sz ą c wart ość b e n e d y k t y ń s k i e g o wy da ni a „Wy zn ań ", wsze l ako wy powi ada żal, że Mauryści nie d oś ć d ok ł adni e opisali m a n u s k r y p t a, przez się zuż yt kowane. Ściślejsza kl a­

syfikacja t y chże ot wi era d r o gę do z ba da n i a rzeczy, d ot ąd ni eznanych, a j e d n o c z e ś n i e ułatwia d o s k o n a l e n i e s zc zeg ó­

łów. 1 tak, jeśli się okaże, że r ękop i s d o t ąd lekceważony, j es t dawniejszy, wi er niej szy od tych, na kt órych się o p i e ­ rali pop rz ed ni wyd a wc y , — to już za s adni czo zmieni pogl ąd n owe go . Tak napr zykł ad p. Knoll (wyda wca „Wy zn ań " dla wi e d e ń s k ie g o st owar zys zeni a „ Co r pus ", i dla bibljoteki ‘ Tenbner), wys oce cenił rękopis, zwany S e s so r i an u s , z a c h o ­ w a n y w Rzymi e, —j ako bar dzo dawny. Mauryści mni ej szą wa gę d o ń przywiązywali, a p. d e Labriolie, z b ad a ws zy go d ok ł a dn i e stwierdził, że p. Knoll go przecenia. W n i e k t ó ­ rych u s t ę p a c h o p u s z c z o n e są słowa, przez co t ekt st st aj e się ni ej as nym; ' w innych z n ó w zna j duj ą się warjanty, kt óre przy u w a ż n e m r o z pa t rz e ni u dzieła nie licują z prawdzi wą myś l ą S. A u g u s t y n a . P. d e Labriolie przyj­

124 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i Ns 2

m u j e więc t ek s t bardziej zbliżony d o tradycyjnego*

aniżeli p. Knoll; w ni ekt órych zaś u s t ę p a c h go doskonal i . Nie zdoł awszy sko nt ro l o wa ć całkowicie tej s t r o n y pracy p. d e Labriolle, ogr a n i c zył em się do rozpat rze n i a n i ek t ó ­ rych u s t ę p ó w — i zawsze zg a dz a ł em się z nim zupełnie.

Gdyby p. Knol był t łomaczył t ekst, przez się ust alony, t ak j ak de Labriolle, — to z pewnośc i ą, byłby zwrócił u w a g ę na zawiłość n i e j e d n e g o warj ant a i ni ezadawalni a- j ące zna cze ni e jego, na po d s t a wi e czego należy go o d r z u ­ cić. Ni emi eccy wyda wc y w o gól e nie d b aj ą o to, j ak s o ­ bie czytelnik poradzi z t e k s t e m , j e m u przedł ożon ym; jest to o d w r o t n a s t r o n a ich ni eza prze czone j u mi ej ęt noś ci t e ­ chnicznej. Słuszni e więc s towar zys zeni e „Gu i l laume B u d e “ w y m a g a od wyda wców t ł oma cze ni a , gd yż j es t on o n a d e r poż y t ec zn ą kontrolą. Lecz „Wyznani a" są osobliwie t r u d n e d o o d d an i a , c h o ć b y d la t ego, że Sw. Au g u s t y n j est w wy­

so ki m s t o p n i u i n dywi dual nym, jak każdy wielki autor; zaś zwierzenia o s obi st e ni espo dzi ani e się mi eszają z dł ugi emi w y w o d a m i fizoloficznemi, l ub teol ogi cznemi , kt óre są p i ­ s a n e st yl em o d m i e n n y m , bardziej s u c h y m i f a chowy m.

Wreszcie, t ło ma cz musi z a c h owa ć s p o s ó b m ó wi eni a d a w ­ nej retoryki, jeśli nie c h c e zatracić c h a r a k t e r u st y l u — a dla o d d a n i a tych rzeczy brak nieraz słów w j ęzyku ws pó ł ­ c z es nym.

P. d e Labriolle, t ł omacz francuski, nie starał się w y ­ mijać t rudności ; j e g o przekł ad jasny, umi ej ęt ny, wyt worny, j es t najbardziej z a da wa l ni aj ącym ze wszystkich, kt ó r e p o ­ si adamy .

Lecz j aka j e s t wa rt oś ć s e m ej pracy? Czy m o ż e m y ' p o l e g a ć na t ych „Wy zn an i a c h" i na ś wi adect wi e, kt óre daj ą n a m o a u t o r z e ? J e s t to kwe st ja żywotna, kt órą p o d ­ nieść musi my. Przed ki l koma laty toczyły się b o wi em za­

wzięte s po r y o t o w s a m ej ż e Sor b on ni e. Najwięcej roz­

gł os u miała teza p. A l a r i e , — a tezie O. B o y a r d ’a przykla­

skiwała ta najwyższa uczelnia fr ancus ka. Opr ó c z „ W v z n a p “ istnieją b owi em Djalogi Fizoloficzne, -pi sane bliżej o m a ­ wi an y ch wyd a r zeń; na n a w r óc e n i e Św. A u g u s t y n a rzucają

skiwała ta najwyższa uczelnia fr ancus ka. Opr ó c z „ W v z n a p “ istnieją b owi em Djalogi Fizoloficzne, -pi sane bliżej o m a ­ wi an y ch wyd a r zeń; na n a w r óc e n i e Św. A u g u s t y n a rzucają

Powiązane dokumenty