• Nie Znaleziono Wyników

Z adaniem niniejszej ro zp raw y było znalezienie odpowiedzi n a dw a p y tan ia , o ściśle określonej treści i rów nie ściśle ze sobą zw iązane: a) Czy Scheebenow e pojęcie isto ty łaski u sy ­ now ienia jest w ew n ętrzn ie niesprzeczne?; b) Czy om aw iana Scheebenow a teo ria łaski usynow ienia jest odpow iednim n a ­ rzędziem do rozw iązyw ania a k tu a ln y ch problem ów teologi­

cznych? Celem p ra c y było znalezienie odpow iedzi na p y tan ie d rugie, a odpow iedź n a p y tan ie pierw sze była jed y n ie śro d ­ kiem : w szak teo ria uw ik łan a w w e w n ętrzn e sprzeczności jest fałszyw a i z tego pow odu nie n ad aje się w cale do tłu m acze­

nia rzeczyw istości. Z p raw d y bow iem nie może w ynikać ani fałsz., arna sprizeczlniość.

Z uwag, ro zp raszany ch w śród szczegółow ych analiz p rze ­ prow adzonych w p oprzednich p a ra g ra fa c h , w y n ik a z całą oczy­

w istością, że teo ria łaski usynow ienia, podana przez Scheebe- na, obciążona jest sprzecznościam i zarów no w sw ych założe­

niach, jak i rozw inięciu oraz końcow ych w nioskach.

Ź r ó d ł o w s z y s t k i c h s p r z e c z n o ś c i tk w i już w n a c z e l n y m z a ł o ż e n i u t e o r i i , k tó re pow iada, iż p rzy b ra n e dzieci Boga są nie ty lko adoptow ane przez Boga, ale rów nież w znaczeniu m ożliw ie najściślejszy m są z Boga zrodzone. Otóż m iędzy pojęciam i adopcji i zrodzenia zacho­

dzi w zajem ne w yk lu czan ie się tak , że kto je s t zrodzony nie jest adoptow any, a k to jest ado pto w an y nie jest zrodzony, w znaczeniu w łaściw ym ty ch ob y d w u słów. S tąd zaś w ypływ a ten konieczny w niosek, że w teo rii Scheebena, p rzyp isu jącej ludziom rów nocześnie zrodzenie z Boga i adopcję przez Bo­

ga, n iep raw d ziw a jest albo adopcja przez Boga, albo zrodzenie z Boga. Poniew aż Scheeebn łączy w jedno te dw a w y k lucza­

jące się naw zajem pojęcia, dlatego całość — tj. jego teo ria łasiki usynow ienia — m usi być obciążona sprzecznościam i w e­

w nętrznym i.

W e w n ę t r z n a s p r z e c z n o ś ć ujaw n ia się ju ż w s a ­ m y m p o j ę c i u z r o d z e n i a z B o g a , k tó re Seheeben d efin iu je jako udziielanie su b stan cji Bożej p rz y b ra n y m dzie­

134 K S . IG N A C Y R Ó Ż Y C K I [62]

ciom Boga w akcie m istycznego m ałżeństw a z D uchem św.

Ta d efinicja zrodzenia z Boga rów now ażna jest dw om rów na­

niom : zrodzenie z Boga jest to udzielenie su b stan cji Bożej;

udzielenie su b stan cji Bożej jest to m istyczne m ałżeństw o z D uchem św. A le nie jed en raz p o w ta rz a rów nież tw ierdzen ie, iż m ałżeństw o jest najdoskonalszą fo rm ą adopcji — zarów no m ałżeństw© imiędzy łuidźmi jialk m iędzy ludźm i a sy n em Bożym w zględnie D uchem św. Je śli zaś m ałżeństw o je s t w łaściw ie tym sam ym ico adopcja, 'wychodzi n a to, że mistyczinie m ałżeń ­ stw o z D uchem św. nde je s t ostateczn ie niczyim w ięcej niż adopcją człow ieka przez Boga. W obec tego (również i zrodzenie z Boga, będące m ałżeń stw em z D uchem św., nie jest w łaści­

wie niczym ininym jak adopcją ze stro n y Boga. W św ietle de- fiiMcyj p rz y ję ty c h przez S cheebena n:ie m a żadnej podstaw y do tego, by m ów ić o zriodzeniiu z Boga jako o czym ś różn ym i w iększym od p ro ste j ad qp cji ze stro n y Boga. Tyimpzasem Sahee-bein tw ierd zi Stale, że ziroldzenie z Boga p rz y b ra n y c h Jego

■dzieci jest czyimś różnymi i wliększym od ich ado pcji przez Boga.

D r u g i m ź r ó d ł e m w e w n ę t r z n y c h s p r z e c z ­ n o ś c i Scheebenow ej teo rii j e s t d e f i n i c j a z r o d z e n i a z B o g a jako udzielenia p rz y b ra n y m Jego dzieciom su b stan cji D ucha św. n a sposób m istycznego m ałżeństw a z Nim. D efini­

cja ta jest sam a w sobie niesprzeczna; błędów logicznych i sprzeczności dopuszcza się Scheeben dopiero w zastosow a­

n iach tej definicji. N ajczęstszym błędem logicznym — ale nie teologicznym — jest n ieform aln e w nioskow anie, polegające na ty m , że w w ypow iedziach o Bogu Scheeben nie uw zględnia różnic pojęciow ych z podstaw ą w rzeczy. Poniew aż w Bogu jest w szystko jed n y m z w y ją tk ie m p rzeciw staw n y ch sto su n ­ ków, spraw iedliw ość Boża je st ty m sam ym — rzeczowo — co m iłosierdzie Boga; było b y jed n ak b łędem tw ierdzić, że P a n Bóg dlatego kairzie, iż je st m iłosiern y : różnica pojęciow a z podstaw ą w n a tu rz e Bożej czyni tę o sta tn ią w ypow iedź nie ty lk o niedo­

zw oloną, ale i fałszyw ą.

Otóż ze w zględu na to, że su b stan cja Boża jest w szy stk im

trzem osobom Bożym niepodzielnie w spólna, w szystko co p rzy słu g u je su b stan cji Bożej, .przysługuje w szystk im trzeim Osobom w ty m saimym sitopniu i rów nocześnie. U dzielenie sub­

stan cji D ucha św. jest wobec tego rów nocześnie i n a jd o k ła d ­ niej udzieleniem su b stan cji Syna Bożego i Boga Ojca: m ocą treści .pojęcie su b stan cji Bożej je s t ponadosobow e i w szystkim trz e m Osobom niepodzielnie w spólne. G dyby w ięc Scheebeln rozum ow ał form alnie, tzn. resp ekto w ał treść pojęć przez siebie zdefiniow anych, w inien był tw ierdzić, że udzielenie su b sta n ­ cji Bożej je s t ipanadioisobowe i od oisób Bożych a b s tra h u je ; w i­

n ien był uczyć, że jesteśm y dziećm i w szystkich 'trzech Osób, tj. Boga w T rójcy jedynego, sikoro u d z ie lan a n am zostaje sub­

sta n c ja całego Boga w Trójcy. Tym czasem czyni w ielkie w y ­ siłki, by 'udowodnić, że udzielenie su b stan cji Bożej p rz y b ra ­ ny m dzieciom Boga jest m im o to osobowe, hipo statyczne; że w udzieleniu su b stan cji Bożej p rz y b ra n y m dzieciom Boga ob jaw ia ją się w łasności osobow e poszczególnych Osób. Whreiw w ym ogom form alnego w nioskow ania tw ierd zi rów nież, iż jes­

teśm y p rzy b ra n y m i dziećm i ty lk o Boga Ojca i Syna; jego teo­

ria w p ro st w yklucza m ożliwość uw ażania n a s za p rzy b ra n e dzieci D ucha św. Scheeben był zby t d o b ry m teologiem , by do­

puścić się teologicznego błędu, i dlatego nie jest niespodzian­

ką, że w szystkie jego długie w yw ody z d ru g ie j i trzeciej k się­

gi H andbuch, u siłu jące u rato w ać osobowy, hip o staty czn y cha­

r a k te r udzielenia su b stan cji Bożej p rz y b ra n y m dzieciom Boga zaw iodły i w łaściw ie ro zp ły n ęły się w ap ropriacjach. To jest jed en z n ajw ażn iejszy ch w yników długich analiz p rze p ro w a ­ dzonych w p a ra g ra fie 5: Schecbenow i nie udało się uzasadnić praw dziw ie osobowego c h a ra k te ru zam ieszkania osób Bożych.

Tego tłum aczen ia należy szukać poza te o rią Scheebena, a r a ­ czej należy je dopiero stw orzyć.

Do p rzy ję cia osobowego c h a ra k te ru udzielenia su b stan cji Bożej zm uszony został Scheeben przez to, że p o jął je jako m istyczne m ałżeństw o: każde zaś m ałżeństw o doko n uje się zaw?.zie m iędzy dw iem a caoibaimi.

Logicznego błęd u w nioskow ania nieform alnego dopuszcza

136 K S . IG N A C Y R Ó Ż Y C K I [64]

slię Scheejben rówinlież w ten sposób, że w zależności od po­

trz e b y chw ilow ej to sam o (połączenie 'substancji Boż;ej roz­

wiążą faz jalko mistycznie m ałżeństw o, kiedy indziej zaś jako zam ieszkanie, w zględnie nam aszczenie D uchem św. Bez m i­

stycznego m ałżeństw a nie m ógłby miówić o żadinym — cho- dila/żby ty lk o m o ra ln y m — uidztieleniiu su b stan cji Bożej stw o­

rzen iu , an i o wzojeminej ich przymależnicści do siebie i do całości. P ojęcie na:tomia!St zam ieszkania i nam aszczenia D u ­ c hem św. było bezw zględnie nieodzow ne do tego, by ziaigwa- rialntować przyozyniowość form aln ą sub stan cji Bożej połączo­

n e j z su b stan cją p rzy b ran eg o dziecka Bożego. Takie przecho­

dzenie od m istycznego m ałżeń stw a do zam ieszkania byłoby dozw olone i p opraw n e ty lk o wówczas, gdyby zam ieszkanie zostało — ta k saimb jalk Imistyczne m ałżeństw o — zdefinio­

w ane jako iuidzieleinlie su b sta n c ji Bożej. Talki ej d efin icji nie m a an i w ogólnoludzkim poijęciu zam ieszkania, ain/i w teo rii Scheebena.

S k u tk iem niedozw olonego przechodzenia od m istycznego m ałżeń stw a do zam ieszkania jest przy p isan ie połączeniu su b ­ sta n c ji Bożej ze stw orzoną w p rz y b ra n y c h dzieciach Bożych sprzecznych ze sobą i w zajem nie się w y k luczających cech:

z jed n ej stro n y to połączenie n azw ane jest m oralny m , czyli n ie rzeczow ym ; z d ru g iej zaś d o k on u je się w zak resie p rz y ­ czynow ości form aln ej — chociaż p o jętej w znaczeniu szer­

szym, niew łaściw ym — i D uch św. n ależy do p e łn i b y tu p rz y ­ b ran y c h dzieci Bożych: to jest m ożliw e ty lko w zjednoczeniu rzeczow ym . P raw dziw ego zjednoczenia rzeczowego Seheeben w y raźn ie nie mógł p rzy jąć bez błędu teologicznego, tj. bez ja ­ k iejś postaci panteizm u, i dlatego czuł się zm uszony do zła­

godzenia rzeczowego c h a ra k te ru połączenia su b stan cji dodając:

o ile to jest możliwe.

S p r z e c z n o ś c i z n a j d u j ą s i ę t a k ż e w r o z w i ­ n i ę c i u t e o r i i . Z jed n ej stro n y Seheeben w y raźn ie tw ie r­

dzi, że Duch św. jako su b sta n c ja ln a łaska fo rm aln ie uśw ięca­

jąca n ie jest konieczny do u k o n sty tu o w an ia godności i p rzy w i­

lejów p rzy b ra n y c h dzieci Bożych; ta godność i te p rzy w ileje

są już w y starczająco u k o n sty tu o w an e przez Stworzoną łaskę uśw ięcającą. D uch św. jest czy n n ikiem w sp ó łk o n sty tu u jący m ty lk o przez n a d m a ir, per abundantiam , Ü berfülle, w te n spo­

sób, iż te sam e p rzy w ilejeje przez Jego posiadanie m am y w w yższy i pełniejszy sposób. Z silnie nerw o w ym naciskiem pow tó rzy to później, gdy zostanie zaatak o w an y przez G ran d e-' ra th a 268. N ależy w ierzyć, że isto tn ie chciał ta k ustaw ić fu n k cję niestw orzonej łaski uśw ięcającej i że szczerze pro testow ał przeciw ko G ran d erath ow i. A le szczegółowy rozbiór H andbuch zm usza do stw ierdzenia, że tem u zam iarow i zadał k łam sam Scheeben przez to, że posiadanie su b stan cji D ucha św. uw ażał za konieczny waruinek do zag w aran to w an ia n a m praw dziw ego praw a dziedziczenia i zasługi de condigno n a szczęście n ie­

bieskie. Otóż bez praw dziw ego p raw a dziedziczenia nie m a w ogóle adopcji, czyli bez posiadania su b stan cji D ucha św. nie jesteśm y w łaściw ie p rzy b ra n y m i dziećm i Boga: zatem Duoh św. jest koniecznym czy n n ik iem w sp ó łk o n sty tu u ją c y m god­

ność i przy w ileje p rzy b ra n y c h dzieci Boiga,

To samo założenie, że posiadanie su b stan cji Bożej jest w a ­ ru n k ie m koniecznym do zag w aran to w an ia n am praw dziw ego p raw a dziedziczenia i m e r itu m de condigno w obec Boga, p ro ­ w adzi z koniecznością do pozbaw ienia treści jednego z n a j­

w ażniejszych pojęć całej teo rii łasiki usynow ienia o raz ustaw ia tę teo rię w sprzeczności z resz tą n au k i Scheebenow ej o łasce:

jest to pojęcie łask i uśw ięcającej stw orzonej jako łącznika w iążącego substan cję d uszy ludzkiej z su b sta n c ją D ucha św.

Zgodnie z w y m ien io nym założeniem m u siał Scheeben p rz y ­ jąć, że do udzielenia n am D ucha św., razem ze stw orzoną łas­

ką uśw ięcającą, konieczny jest ze stro n y Boga now y, osobny a k t darow izny; zatem now y ak t sw obodnego upodobania Bo­

żego, czyli now a acceptatio personae. W obec takiego stan u rzeczy nie .można łaski stw orzonej n azyw ać łącznik iem w zna­

czeniu w łaściw ym ; czyli łaska stw orzona w łaściw ie p rzestała być łącznikiem . Rozdźw ięk z re sz tą Scheebenow ej n a u k i o

łas-238 D ie C o n tro v erse über die F o rm a lu rsa ch e unserer G o tte sk in d ­ sch a ft — n och ein m al. D e r K a t h o l i k , 1883, s. 562 nn

138 K S . IG N A C Y R Ó Ż Y C K I [66]

ce leży zaś w tym , że w swej n auce o łasce w ogólności o drzu­

cił on p o trzeb ę acceptatio divina.

M ożna teo rii Scheebenow ej w y tk n ą ć jeszcze inne b ra k i lo­

giczne, np. błąd logiczny w ieloznaczności, fallacia aequivoca- tionis. Poniew aż nie są to w e w n ętrzn e sprzeczności, ich k a ta ­ logow anie j esit poza zadaniem niniejszej rozpraw y; n iep o trze­

bnie by ją ty lko przedłużyło.

W yszczególnione zaś w yżej w e w n ętrzn e sprzeczności Sche­

ebenow ej teo rii w p ełn i u p raw n ia ją do n astępu jąceg o w niosku:

S c h e e b e n o w a t e o r i a ł a s k i u e y n o w i e n i a n i e n a d a j e s i ę a n i d o t e o l o g i c z n e g o t ł u m a c z e n i a i s t o t y n a s z e j a d o p c j i p r z e z B o g a a n i t ł u m a ­ c z e n i a o s o b o w e g o c h a r a k t e r u z a m i e s z k a n i a o s ó b B o ż y c h w d u s z a c h s p r a w i e d l i w y c h . Jej w łaściw e m iejsce zn ajd u je się w arch iw u m h isto rii teologii.

S u m m a r i u m

Cum p lu res h o d ie th eo lo g i ad hanc de n atu ra g ra tia e ad o p tio n is d iv in a e se n te n tia m J. M. S c h e e b e n — in „ M y s t e r i e n d e s C h r i s t e n ­ t u m s ” et in „H a n d b u c h d e r k a th o l is c h e n D o g m a t i k ” p rop ositam — recu rran t, ut p raesertim in d o lem p erso n a lem in h a b ita tio n is S p ir i­

tu s sa n cti cetera ru m q u e d ivin aru m P erso n a ru m e x p lic e n t, operae p retiu m oondignum erit, in v estig a re, u trum theooria ista sib im etip si co h a erea t et ab in tern is co n tra d ictio n ib u s lib era sit. Q uodsi in tern is c o n tra d ictio n ib u s a ffe c ta appareat, tu n c n eq u e v e r a erit n eq u e ad th e o lo g ic a p ro b lem a ta so lv e n d a ap p licari poterit: n u m q u am eten im e p ro p o sitio n e vera v e l fa lsu m q u id v e l co n tra d icto riu m lo g ic e seq u i p otest.

P o st lo n g a s la b o rio sa sq u e d isq u isitio n es, au ctor d isse r ta tio n is ad seq u en tem p e r v e n it co n clu sio n em : S e n te n tia J. M. S ch eeb en de n a ­ tu ra g ra tia e ad op tion is n o stra e d iv in a e p lu res in tern a s c.ontinet con - tradictiom es- quasdaim apertas, p lu res v e r o v ir t u a le s - id eoq u e ad th e ­ ologica q u aecu m q u e p ro b lem a ta so lv e n d a a d h ib eri n equit.

C o n trad iction u m om n iu m fo n s in p rin cip io fu n d a m e n ta li sistit, quo th eo ria ilia tota n ititu r: filio s n em p e a d o p tiv o s D ei non solum a D eo ad op tari veru m e x D eo nasci. F ilia tio siq u id em ad op tiva ita filia tio n i n a tu ra li op p on itu r, ut q u i filiu s a d o p tiv u s est n eq u it sim u l n a tu ra lis filiu s esse. E x qua o p p o sitio n e illu d seq u itu r nos v e l a D eo p rop rie non ad op tari v e l e x D eo p rop rie non nasci.

P rim a co n tra d ietio , q u ae e x hac o p p ositoru m co n g erie co n seq u i-

140 K S . IG N A C Y H O Ż Y C K I [68]

h a b ere et in q u an tu m p o s s ib ile - p h y sica m esse: q u ae in v ic e m sibi a d v ersa n tu r et in v icem se ex clu d u n t.

C on trad iction es app aren t etiam in e ss e n tia liss im is a ffir m a tio - n ib u s th eoriae. P lu r ie s et q u id em e x p r e ss is v erb is d ictur S p iritu m san ctu m , seu gratiam fo r m a lite r sa n c tific a n te m su b sta n tia lem , non ess e n ecessa riu m ad oon stitu en d am essen tia m sta tu s gratiae et ad p ri­

v ilé g ia ad o p tio n is d iv in a e fu n d an d a; ad p r iv ilé g ia ilia fu n d an d a s u f fi- cere gratiam sa n ctifica n tem creatam a ccid en ta lem ; id eoq u e S p iritu m sa n ctu m ad c o n stitu en d u m sta tu m g ra tia e et ad fu n d an d a p r iv ilé g ia a d o p tio n is d iv in a e ooncurrere so lu m per m odum ab u n d an tiae, Ü b e r ­ fü lle, n em p e ad « is titu e n d a ilia m odo p erfectio re. A t e x a ltera p arte e x p r e ss e etiam scrib itu r iu s ip su m h ered ita tis et m eritu m d e condigno r e sp ectu glo ria e aetern ae prop rie in n ob is non c o n stitu i n isi per g ra tia m sa n c tific a n te m su b sta n tia lem , seu per su b sta n tia m d ivin am S p iritu s sa n cti u n itam n ob is. Q uia au tem sin e iu re h ered ita tis adoptio im p o ssib ilie est, co n clu sio ip sa patet: sin e S p iritu san cto, n ob is unito, n os — v i so liu s gra tia e sa n c tific a n tis creatae a ccid en ta lis — in d ig n ita te ü lio r u m ad o p tiv o ru m D ei p rop rie non con'stitui.

In th eoria, a J. M. S eh eeb en prop osita, e sse n tia liss im a est notio crea ta e et a ccid en ta lis g r a tia e sa n c tific a n tis qua v in c u li, B and, u n ien tis n o b is su b sta n tia m S p iritu s san cti. A t su p p o sitio - p o ssessio n em su b sta ­ n tia e d iv in a e S p iritu s sa n cti n ecessa ria m esse ad fu n d a n d u m proprium iu s h e r e d ita tis et m eritu m de co n d ig n o - illu str e m th eo lo g u m C o lo n ien - sem p e r d u x it ad n o tio n em ipsam v in c u li ita d eb ilitan d am , ut gratia crea ta non n isi in quodam im proprio sen su v in cu lu m u n ien s nobis su b sta n tia m d iv in a m n u n cu p a ri p ossit. A d co lla tio n em siq u id em su b ­ sta n tia e d iv in a e S p iritu s sa n c ti — ip so J. M. S eh eeb en a ffirm a n te e x p r e ss is v erb is — n ovu s sp ecia lisq u e actus d o n a tio n is e x parte D éi n ecessa riu s ponitur; et p roin d e — n o v u s actu s g ra tu ita e b en o v o len tia e d ivin ae.

J g n a c y R ó ż y c k i

Powiązane dokumenty