• Nie Znaleziono Wyników

Teatr sprzeciwu społecznego nie tylko krytykował niegodziwości spo-łeczeństwa kapitalistycznego w  kwestiach wyzysku pracowników, ale upominał się również o równe prawa dla kobiet i mężczyzn. Postulaty te podnosiły same autorki, co, dzisiaj wydawać nam się może paradoksal-nym, było nie zawsze zrozumiane przez ich kolegów. Głównymi przedsta-wicielkami tego nurtu były przede wszystkim Vera Starkoff i Nelly Roussel. O  tej pierwszej51 niewiele wiadomo poza tym, że  była aktywistką feministyczną pochodzenia rosyjskiego i  że  brała czynny udział w  ze-braniach uniwersytetów ludowych, przygotowując starannie przemowy i propagując literaturę zaangażowaną społecznie. Ta wielbicielka Tołstoja, o którym zresztą napisze krótki utwór, przełoży na francuski i doprowadzi do wystawienia Mozarta i Salieriego Puszkina. Autora Eugeniusza

Onie-gina uważała za pisarza par excellence rewolucyjnego52, a nade wszystko feministycznego. Promuje dzieła Ibsena, organizuje publiczne czytania swojego ulubionego dramatu: Nora czyli dom lalki. To pod wpływem tego pisarza norweskiego pisze swoją pierwszą sztukę Wolna miłość (1902), w której gani instytucję małżeństwa jako przeżytek społeczeństwa miesz-czańskiego. Z pewnością inspiracją był dla niej również tekst o tym sa-mym tytule autorstwa niejakiej Madeleine Vernet, która stwierdzała, że „małżeństwo jest więzieniem”53, rzecz jasna dla kobiety. Na temat mo-nogamii wyrażała się, że jest pewnego rodzaju prostytucją, a dla swoich współtowarzyszek żądała absolutnej wręcz wolności seksualnej.

Już samo podniesienie kwestii seksualności kobiet wywoływało święte oburzenie burżuazji. Vernet gromiła, że niemoralność jest wymuszanym kłamstwem załganego społeczeństwa mieszczańskiego –  wszak nikt się

51 Obok Olympii de Gouges i George Sand jest jedną z nielicznych kobiet piszących dla teatru. 52 Puszkin wyrażał się niepochlebnie o powstaniu polskim z 1830 roku, które powinno

być jego zdaniem stłumione, aby unicestwić odwiecznych wrogów Rosji. Trzeba jednak dodać, że chodziło mu raczej w tym kontekście nie tyle o niebezpieczeństwo płynące z Polski, co poprzez nią z Europy Zachodniej, obawiał się inwazji w rodzaju napoleoń-skiej. Por. M. Toporowski, Puszkin w Polsce, Warszawa 1950.

z moralnością nie liczył, kiedy chodziło o prywatne potrzeby seksualne, skrzętnie zresztą ukrywane. Lucienne Gervais nie była aż tak kategoryczna w swoich poglądach, jak jej feministyczna koleżanka. Uważała bowiem na przykład, że macierzyństwo nie jest funkcją społeczną (co miałoby kobietę uzależniać od stosunków panujących w społeczeństwie), lecz funkcją in-dywidualną, osobistą, przynoszącą kobiecie szczęście. Starkoff bliższa była pozycjom umiarkowanym, wolną miłość rozumiała jako równoprawne partnerstwo, równy podział obowiązków między mężem i żoną, bo gdyby uznać emancypację kobiet w jej skrajnych założeniach, to trzeba by mówić też o uprzedmiotowieniu mężczyzny, w takim przypadku kontrakt małżeń-ski nie tylko nakładał kaganiec wierności na kobietę, ale i na jej „dozgon-nego” partnera.

Starkoff pisze więc dramat typowo dydaktyczny, w którym nie chce jednak pouczać, nie chce wskazywać, jaką strategię muszą obrać kobiety, zachęca tylko (może aż!) do dyskusji na palące tematy, nie dając wszakże jedynej recepty na bolączki tego świata. Brak konkretnej wykładni miałby świadczyć o demokratycznym duchu, który towarzyszył autorce w jej dzia-łalności społecznej. Dlatego akcja sztuki odbywa się w  trakcie jednego z  wieców w  uniwersytecie ludowym, czemu dramat jest zresztą poświę-cony, bo dedykowany „wieczorom robotniczym” (soirées ouvrières). Uczest-niczymy w  spotkaniu, na którym mówca ma wygłosić wykład. Nie jest to jednak lekcja, którą wszyscy muszą ślepo wprowadzić w życie, chodzi bardziej o wymianę myśli, o wywołanie dyskusji między prelegentem a słu-chającymi54. Nie dowiemy się bowiem, o czym miał mówić literat Ruinet, a Starkoff kładzie nacisk na dialog między ludźmi o odmiennych poglą-dach. Godna uwagi jest również forma tego dramatu, który strukturalnie przypomina swoistą mise en abyme, bo dotyczy wiecu, w którym uczestni-czą robotnicy — to jak gdyby teatr w teatrze.

W drugiej sztuce, Wyjście, Starkoff ponownie kreśli świat uniwersyte-tów ludowych. Opisuje dwa ścierające się ze sobą obozy: z jednej strony mieszczan, żądnych jeszcze większych uposażeń, drwiących z ludzi, któ-rzy mało zarabiają; z drugiej zaś, biedoty, ale tej spotykającej się na wie-cach, gdzie można wiele się dowiedzieć i gdzie można też poczytać ciekawą książkę55. Główną bohaterką jest Lucie, uciekinierka ze świata burżujów,

54 Por. C. Granier, « Nous sommes des briseurs ». Les écrivains anarchistes en France à la fin

du dix-neuvième siècle. Rozprawa doktorska, Université Paris 8, 6 grudnia 2003. 55 Prawdopodobnie Starkoff próbowała w ten sposób krzewić populizm rosyjski, który jako

ruch społeczny propagował idee socjalistyczne wśród chłopów. Nauka od podstaw miała przyczynić się do świadomej, wspólnotowej, wiejskiej egzystencji.

w którym jedynym wyjściem jest poślubienie wskazanego przez tatusia--tyrana i bigoteryjną mamusię szemranego, ale bogatego kandydata. Nie takiego jednak wyjścia szukała Lucie dla siebie i swojej przyszłości. Od-rzuca ten zmurszały świat i znajduje własną drogę: poprzez pracę będzie pomagała innym w niedoli, sama ucząc sie przy tym życia dorosłej kobiety. Sztuka kończy się apelem o równość i solidarność między mężczyznami i kobietami. Pomimo ewidentnych cech naturalistycznych utworu, wpi-suje się on w kanon dzieł wyrażających silną wiarę w utopię.

Pochodząca z  mieszczaństwa, Nelly Roussel była bodaj najbardziej znaną pisarką feministyczną we  Francji, należała do loży masońskiej i  Ligi Praw Człowieka. Od wczesnych lat rozczytywała się w literaturze, a zwłaszcza w dramatach, które uważała za najlepszą formę propagowania rewolucyjnych idei56. Jej ulubionymi autorami byli Corneille i Hugo. Choć wychowana w religii katolickiej, szybko ją porzuci za sprawą rzeźbiarza Henri Godeta, zagorzałego socjalisty i ateisty, którego zresztą po krótkiej znajomości poślubi. Znana była ze sztuki oratorskiej (często improwizo-wała swoje przemowy) i szybko zjednyimprowizo-wała sobie zwolenników w walce o równe prawa kobiet, atakując nierzadko także i niektórych „wolnomy-ślicieli” płci męskiej. Napisała ponad 200 artykułów, które poświęcone były głównie problematyce wolności macierzyńskiej. Obwiniała Kościół za biedę i cierpienia wielu ludzi, uważała bowiem, że kler był ostoją znie-nawidzonego przez nią systemu kapitalistycznego57. Jej zdaniem, system ten wymagał wielkich poświęceń, a nawoływanie do rodzenia, jak to uj-mowała, oznaczało tylko chęć pomnożenia mięsa armatniego i taniej siły roboczej, mającej zapewnić dobrobyt klasie dominującej. Piętnowała też patriarchalizm w burżuazyjnym społeczeństwie, bez względu na przynależ-ność kastową. W swoich sztukach, o czasami wątpliwych walorach lite-rackich, nawołuje kobiety do buntu: m.in. w sztuce Poprzez rewoltę czy w  Grzechu Ewy. W  tej ostatniej przedstawia pierwszą „grzesznicę” ro-dzaju ludzkiego58, która pociągnie w swym rewolucyjnym geście strachli-wego i lenistrachli-wego do granic możliwości Adama. Nowa Ewa, która odrzuciła dziecinny lęk przed karą boską na rzecz nauki, nie obawia się konfrontacji

56 Jej dziadek posiadał bogatą bibliotekę.

57 Nie inaczej myślał Charles Péguy, poeta par excellence chrześcijański, który krytykował Kościół za to, że krzewił religię dla bogatych i nie ukrywał swojego przepychu. Nawoływał do powrotu do źródeł zapisanych w Biblii, i by hierarchowie nie zapominali o ubóstwie i o ubogich.

58 Autorka zamiast biblijnego owocu wybiera kwiat, który zgodnie z przekonaniem Nova-lisa (u niego występuje błękitny kwiat) symbolizuje życie i naukę.

z  Aniołem. Wysłannik Boga oskarża Kobietę59 o  grzech pychy i  surowo wygania z raju. Ewa, głucha na napominania i przestrogi, stawia dzielnie czoła Aniołowi, wykrzykując do męża, że nie zostali potępieni, wręcz prze-ciwnie, dopiero od tej chwili będą naprawdę mogli żyć. Jej protest miał być zachętą dla innych kobiet do walki o swoje prawa i godność.

Innym problemem, który Roussel poruszała w swoich sztukach, była religijność kobiet. To one w  przeważającej większości chodziły do ko-ścioła. Sama autorka otrzymała gruntowne wychowanie katolickie i gor-liwie oddawała się wierze (często z  rozrzewnieniem wspominała swoje dziecięce uniesienia), dopóki nie zrozumiała, że religia jest największym wrogiem kobiety niezależnej. Niemniej pisarka zadawała sobie pytanie, czy wszystkie kobiety udawały się tam z powodów religijnych, nie kryty-kując jednak samej instytucji Kościoła, jak to robili inni anarchiści60. Tak powstał dramat Dlaczego one chodzą do kościoła, komedia w  jednym akcie, choć gatunkowo dramat ten z komedią miał niewiele wspólnego. Roussel napisała raczej sztukę w  duchu agitpropu, umieszczając akcję w mieszkaniu pewnego aktywisty, wolnomyśliciela, który, pomimo swo-ich wolnościowych idei, traktuje żonę jak własną kucharkę, a  nie jak równoprawną partnerkę. Powie wszak, że  kobiety nie znają się na po-lityce i nie powinny się nigdy do niej mieszać. Pani Bourdieu jest więc taką francuską Norą. Znudzona życiem decyduje się pójść do kościoła z sąsiadką, dla której, w jej monotonnym życiu, takie wyjście było jedyną rozrywką. Na pytanie, dlaczego kobiety chodzą do kościoła, autorka od-powiada tymi słowy:

One tam chodzą, ponieważ wszystko – edukacja, jaką otrzymały, obyczaje, instytucje – czynią z tego ich obowiązek, a zwłaszcza potrzebę. To potrzeba zapełnienia pustki życiowej, którą odczuwają, ich rozczarowania, ich smutki, ich tęsknota za rozrywką, 59 Anioł podkreśla, że kara bardziej boleśnie dotknie kobiety niż mężczyzn. Według Roussel, Biblia przedstawia kobietę jako główną grzesznicę, co przyczyniło się bezpośrednio do gorszego jej traktowania przez męską część ludzkości.

60 Religia, zdaniem anarchistów, zniewalała człowieka. „Bóg jest głupotą i tchórzostwem; Bóg jest hipokryzją i fałszem; Bóg jest tyranią i ubóstwem; Bóg jest złem” – tak pisał Proudhon w Filozofii nędzy wykazując, że sama idea Boga ogranicza ludzką wolność, bo poza samym człowiekiem istnieje, nie od niego pochodzi. Kościół był wrogiem, ale anarchiści nie nawoływali bynajmniej do mordowania księży i plądrowania ich dóbr. Walka z tyranem miała odbywać za pomocą samej myśli. De Sade proponował usta-wiczne ośmieszanie kleru i  ludzi, którzy mu byli posłuszni. Nie inaczej myśleli Pro-udhon, Bakunin i inni. Drogą ewolucji miała więc nastąpić zmiana poglądów obywateli przyszłości. Przeciwnicy anarchizmu mijają się zatem z prawdą, oskarżając tych filozo-fów o mordercze zapędy.

albo, przeciwnie – za spokojem i zapomnieniem, ich mgliste a niezaspokojone pragnie-nie piękna, wzniosłości, ideału, wszystko to razem prowadzi je do stóp ołtarzy i zgina im kolana. Dziwną lecz logiczną koleją rzeczy, religijność kobiet, będąca skutkiem dys-kryminacji społecznej, jakiej doznają, jest równocześnie jej przyczyną61.