• Nie Znaleziono Wyników

SCENA DWUNASTA

W dokumencie Ramoty i ramotki literackie. T. 2 (Stron 36-43)

CIŻ SAMI I PANNA SABINA. (Rublewiczowie powstają, panna się kłania).

SĘDZINA.

Prezentuję państwu moję starszą córkę, Sabinę. (znów ukłony, Sabina siada na taborecie)

RUBLEWICZ.

Powinszować można państwu sędziostwu tak doro­ dnej córki.

(Sabina się uśmiecha, pan i Rublewicz siedząc kłania się pochyle­ niem pani sędzinie, ta i nawzajem kłania się Rublewiczowej, Błażej kłania się pannie Sabinie, stary Rublewicz kłania się sędziemu,

sędzia ukłonem dziękuje, — milczenie trica małą chwilkę).

RUBLE WICZOWA.

Powietrze mamy od dni kilku bardzo piękne.

SĘDZINA.

RUBLEWICZ.

W dobrach państwa dobrodziejstwa zboże zapewne dobrze w polu stoi.

SĘDZIA.

Z łaski Boga, na urodzaje skarżyć się nie możemy.

HUBLEWICZOWA.

1 myśmy także kupili dobra Mieszków za Suw ał­ kami.,

SĘDZINA.

Daleko od stolicy.

RUBLE WICZ.

Uwięziłem znaczną summę na Mieszkowie, a gdy od kilku lat pan jenerałowicz ani procentu nie opłacał, ani o oddaniu kapitału nie myślał, wystawiliśmy dobra na licytaciją, — i gdy nie było konkurentów, musieliś­ my się utrzymać.

RUBLE WICZOWA.

Mój mąż przedsięwziął teraz z każdym tak sobie postąpić jak z panem jenerałowiczem , bo tą cierpli­ wością nic wskórać nie mógł.

(sęilziostwo spojrzeli po sobie).

RUBLEWICZ.

Racz mnie pan sędzia objaśnić, czyli dobra w Au- gustowskiem przy porządnem gospodarstwie przyniosą dziesięć procent od kapitału zwykłej ceny, to jest ku­ pując włókę chełmińską za 2000 złp.

SĘDZIA, (pomięszany)

Już ja bym Topolina po 2000 złp. włóki nie sprze­ dał.

3 4

KUBLEW1CZ.

Wierzę, blisko Warszawy, gleba zapewne pszen­ na, ale ja mówię o dobrach w Augustowskiem.

SĘDZIA.

Dobra ziemskie w każdej okolicy mogą przynieść 10 procent, jeżeli są w ręku obywatela sprężystego względem poddanych.

SĘDZINA.

Myśmy teraz zakupili dzieło agronomiczne.

KUBLEWICZ. (spogląda na syna)

Już to ja mam się kim wyręczyć.

BŁAŻEJ.

Zapomniałem papie powiedzieć, że w Mieszkowie surowo ukarałem jednego chłopa.

SABINA.

1 pan mogłeś być tak okrutnym?

SĘDZIA.

Wymierzyć sprawiedliwość nie jest okrucieństwem, zapewne zasłużył na karę.

BŁAŻEJ.

Widzicie państwo, chłop ten pobił żouę swoją za to, że się w karczmie bez jego pozwolenia upiła, ja więc tego ścierpieć nie mogłem, aby w dobrach na­ szych, kobiet nie szanowano.

SĘDZINA, (z ukontentowaniem)

3 5

RUBLEWICZ.

(mniemając ie to zapytanie jest prsymówką) Młody, zbyt porywczo sobie postąpił....

SĘDZINA.

Owszem ja uwielbiam pana Błażeja, że się ujął za płcią naszą, i chociaż chłopkę w bezwzględnem stano­ wisku umieszczać nie można, ale zawsze w czynie pa­ na Błażeja znajduję dowód jego wiedzy skierowanej bezpośrednio do emancypacyi kobiet, — i prawdziwie czułabym się niewymownie szczęśliwą, aby mój mąż był podobnem uczuciem przejęty.

RUBLEW ICZOW A.

Baństwo dobrodziejstwo jeszcze o losie panny Sa­ biny nie postanowili?... pan hrabia Majonez czy często bywa w domu państwa dobrodziejstwa?

SĘDZINA.

Dzisiaj był po raz ostatni. Filozofija jego jest berliń­ ską, wiadomo pani zapewne, że ci panowie nie przy­ znają objawu i urn biorą za siłę twórczości, na co ja w żaden sposób zgodzić się nie mogę.

SĘDZIA (niecierpliw i się widocznie) SABINA.

Jeżeli uważają rzecz ze stanowiska emancypacyi; (do Rublewiczowej) jakżeż pani sądzisz?...

RUBLEWICZOWA

36

spóźnił się ze złożeniem vadium, dla tego nie wiemy co się dzieje w konsumpcyi.

(sędzina zakryła twarz chustką, Salina wstrzymuje się od uśmiechu).

RUBLEWICZ. (do zony)

Kochanku! panna sędzianka mówiła o emancypa­ cji kobiet, to jest o usunięciu kobiet z pod zwierzchni­ ctwa mężczyzn, rzecz niepodobna, przecież projekto­ wać wolno,— konsumpcija to znów co innego.

SĘDZIA.

Moja żona marzy zawsze, — zwyczajnie kobieta u- czona....

BŁAŻEJ, (do Sabiny)

Pani grywasz na fortepijanie? pani śpiewasz? czy pani dzisiaj już śpiewała?...

SĘDZIA.

Sabinko! zagraj państwu.

RUBLE WICZOWA.

Bardzo prosimy.

SABINA.

na datuj znak ojca powstaje, siada przy fortepijanie i gra gallo- padę (fortepijan odstrojony)

BŁAŻEJ.

(podryguje, zagląda z tyłu w nuty, biegnie do matki) Mamulu! niech tylko mamula uważa jak ona teini paluszkami przebiera.

(do ojca)

Niech tylko papa patrzy jak ona ślicznie gra. (Sabina przestaje grac i wstaje od fortepijanu, cała fam ilija Ru-

37

RUBLEWICZ (do sędziostw a),

P aństw o je ste śc ie bardzo szczęśliw i, m ając tyle u talen to w an ą córkę.

(sędzia się kłania).

RUBLE WICZO W A.

(podnosi się z kanapy i zegna się ze sędziną).

Bardzo nam miło żeśmy dopełnili naszej powin­ ności.

SĘDZINA.

Wdzięczni tylko państwu dóbr. być możemy.

RUBLE WICZ.

Polecam nas życzliwej pamięci pana sędziego.

SĘDZIA.

Skoro tylko wełnę sprzedam, pospieszę się z ui­ szczeniem procentu.

RUBLE WICZ.

Pan sędzia nie jesteś łaskaw mnie zrozumieć.

SĘDZIA.

Już to co kapitału, raczy pan dobrodziej aż do przyszłego ś. Jana być cierpliwym, w tym roku ponio­ słem klęskę w inwentarzu , w przeszłym roku grad mi wybił.

RUBLE WICZ.

Panie sędzio! ani o procent, ani o kapitał nie upo­ minam się, względom tylko j. w. państwa polecam sy­ na mojego (Błażej i matka kłaniają się) aby mu wol­ no było uczęszczać w dom j. w. państwa i skarbić sobie ich łaskę.

SĘDZIA (do Błażeja).

Zawsze pan Błażej mile u nas jest widzianym, i w każdym razie zechce się do uczuć przyjaznych Ra- zinowskiego, z ufnością, odezwać.

KUBLE WICZ.

Trzymam pana Sędziego za słowo.

(całuje rączki pani sędziny i panny sędzianki, lUazej tuz za uj- ccm, niemal odpychając ojca, całuje także rączki pan i sędziny i panny sędzianki, w zapomnieniu całuje i ręce swojej matki Bu-

hlewiczowej.

ł ł rszyscy tv niezliczonych ukłonach toczą się ku głównym drzwiom.) Zasłona spada.

g s s f n w ii§ § ® § iii« § w f f ®

A K T IL

Ttttlr wyobraża pięknie umeblowany pokój, mieszkanie Rublewictów.

W dokumencie Ramoty i ramotki literackie. T. 2 (Stron 36-43)

Powiązane dokumenty