• Nie Znaleziono Wyników

SEJMIK GENERALNY MIŁOŚNIKÓW ASTRONOMII I ASTRONAUTYKI

W dokumencie Postępy Astronomii nr 3/1977 (Stron 63-70)

Grudziądz, 20 marca 1977

20 marca 1977 r. na Ratuszu w Grudziądzu odbył się z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii Sejmik Generalny Miłośników Astronomii i Astronautyki, który uchwalił niżej publikowaną rezolucję, sygnowaną w imieniu uczestników przez Przewodniczącą Sejmiku oraz przedstawicieli Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, Polskiego Towarzystwa Astronautycznego i Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii.

R E Z O L U C J A

UCZESTNIKÓW SEJMIKU GENERALNEGO MIŁOŚNIKÓW ASTRONOMII I ASTRONAUTYKI W GRUDZIĄDZU

w dniu 20 marca 1977 r.

My, uczestnicy Sejmiku Generalnego Miłośników Astronomii i Astronautyki zorganizowanego w Gru­ dziądzu z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii z udziałem władz centralnych Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, Polskiego Towarzystwa Astronautycznego, Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii oraz delegacji miast Kopernikowskich: Fromborka, Grudziądza, Krakowa, Lidzbarka Warmińskiego, Olsztyna i Torunia, pragniemy dać wyraz swemu głębokiemu przekonaniu o potrzebie za­ pewnienia astronomii i astronautyce godnego miejsca w świadomości polskiego społeczeństwa. W ciągu ostatnich dziesiątków lat jesteśmy świadkami rozwoju astronomii, powstały nowe techniki jak np. radio­ astronomia. Wysłano z Ziemi w Kosmos tysiące obiektów, dziesiątki ludzi wzięło udział w lotach kosmicz­ nych. Stało się to możliwe dzięki wysiłkowi całej ludzkości, wykorzystującej odkrycia naukowe przed­ stawicieli wszystkich narodów. 1 nas, Polaków, w tym dziele nie może zabraknąć. Wiadomo, że badania kosmiczne bardzo poważnie oddziałują dziś na postęp w technice, przemyśle, rolnictwie, gospodarce, na rozwój fizyki, chemii, biologii, medycyny i wielu innych dziedzin nauki, w których chcemy mieć ambicje uczestniczenia na miarę epoki i wielkości naszego narodu.

Zdajemy sobie równocześnie sprawę, że proces ogólnego postępu, do którego głównych przejawów należą wyniki współczesnej astronomii i astronautyki, korzeniami swymi tkwi w nurtującym od zarania ludzkości pragnieniu każdego człowieka - pragnieniu poznania otaczającego go świata i określenia w nim swego miejsca. Nauką, która w szczególny sposób starała się zawsze zaspokoić to dążenie, była i jest astronomia. I na tym właśnie polu imię Polski zostało wsławione dziełem Mikołaja Kopernika, które u progu dziejów nowożytnych skierowało myśl badawczą na drogę ku prawdzie.

Społeczna potrzeba zaspokajania dążeń intelektualnych obywateli naszego kraju nakłada na naukowców oraz miłośników astronomii i astronautyki poważne zadania. Dlatego uważamy za swój obowiązek za­ apelować do społeczeństwa oraz Władz o stwarzanie warunków do rozwoju wiedzy i działań w zakresie astronomii i astronautyki w naszym Kraju, tak by tradycja Kopernikowska znajdowała swoich konty­ nuatorów, a nauka polska rozsławiała imię naszego Kraju po świecie.

Podstawowymi poczynaniami służącymi temu celowi - naszyni zdaniem - powinny być:

1. Szeroka popularyzacja wiedzy astronomicznej i astronautycznej w społeczeństwie przez środki masowego przekazu przy merytorycznym współdziałaniu powołanych do tego instytucji i towarzystw naukowych oraz przez utworzenie w każdym województwie dydaktyczno-oświatowych ośrodków wiedzy o Kosmosie na wzór istniejących już planetariów i ludowych obserwatoriów astronomicznych.

2. Zapew nienie odpow iedniego m iejsca astro n o m ii w system ie ed u k acji narodow ej, zgodnego z w ym ogam i wiedzy w spółczesnej i trad y cjam i naszego N arodu, z uwagi zarów no na poznaw cze ja k i św iatopoglądow e walory nauczania astronom ii. Je d n y m z p o d staw ow ych zadań ruchu m iłośniczego w Polsce pow inno b y ć o d działyw anie na m ło d zież, mające na celu ro zbudzanie i zaspokajanie jej zainteresow ań astronom icznych i a stro n au ty czn y ch . U w ażam y za celowe w prow adzenie system atycznych form doskonalenia nauczycieli astronom ii w oparciu o istniejące ośro d k i astronom iczne.

3. Zapew nienie odpow iedniej bazy m aterialnej dla p row adzenia badań astronom icznych w Polsce na poziom ie w spółczesnej nauki.

W celu do k o n an ia okresow ych przeglądów rozw oju wiedzy o Wszechświacie oraz realizacji zadań stojących przed m iło śn ik am i astronom ii i a stro n au ty k i w Polsce, postanaw iam y organizow anie co p ię ć lat Sejmików G eneralnych M iłośników A stronom ii i A stro n au ty k i.

W ierzymy, że p o d jęta przez Sejmik G rudziądzki rezolucja znajdzie o d d ź w ięk w społeczeństw ie polskim .

( - ) Dr hab. J e r zy S to d ó łk ie w ic z

V. Prezes Polskiego T ow arzystw a

A stronauty cznego

' ( —) Dr Olgierd Wo łe z e k

Prezes Z arządu G łów nego Polskiego Tow arzystw a M iłośników A stronom ii ( - ) M aciej M azur Prezes Polskiego T ow arzystw a A stronom icznego Przew odnicząca Sejmiku G eneralnego

( - ) Prof, dr hab. Wilhelmina Iw anow ska

R E C E N Z J E

POSTĘPY ASTRONOMII Tom XXV (1977). Zeszyt 3

P. G. K u l i k o w s k i , Poradniki miłośnika astronomii (z IV wyd. ros. tłum . Jerzy K r e i n e r, PWN, Warszawa 1976)

Tekst zajmuje tylko 59% objętości tego okazałego, liczącego 650 stronic, tomu. Resztę poświęcono różnego rodzaju tabelom w liczbie 112, a nawet 114, bo skróconą bibliografię astronomiczną oraz wykaz czasopism i katalogów astronomicznych należy uznać również za tabele.

Przyjęty przez autora i zachowany przez tłumacza układ tekstu nie kwalifikuje książki jako porządnego, systematycznego wykładu kursu podstaw wiedzy i praktyki astronomicznej. Czytając książkę „po kolei” odnosi się nawet wrażenie pewnego chaosu, np. w I rozdziale kosmograficzna informacja posługuje się terminami, których znaczenie objaśniane jest znacznie dalej, w podstawowych wiadomościach z astronomii ogólnej (rozdział III), bądź matematyki (rozdział II). Wynika stąd stosunkowo duża liczba powtórzeń pewnych fragmentów treści, co nie jest z pewnością szkodliwe z punktu widzenia czytelnika studiującego tekst, ale odbija się nieco ujemnie na elegancji formy, tym bardziej że obok „rozrzutnych” powtórzeń nierzadko można spotkać skrajnie skąpe objaśnienia, niczego w gruncie rzeczy nie objaśniające - zrozumiałe jedynie dla zawodowca. Wniosek stąd tylko taki, że książka jest przeznaczona do czytania „na wyrywki” , chociaż łatwo można wyobrazić sobie tekst bardziej uporządkowany, nadający się zatem do obydwu sposobów czytania. Specjalnie obfituje w powtórzenia tematyka planet i planetoid, komet, zaćmień, aktywności Słońca (liczb Wolfa), rachuby czasu, a także niektórych instrukcji obserwacyjnych; w wielu miejscach omawia się np. własności materiałów światłoczułych itp.

Ewentualna likwidacja zbędnych powtórzeń fragmentów tekstu dałaby zaledwie kilkuprocentową oszczędność objętości książki, natomiast znacznie wydajniejszą pod tym względem „rezerwę” można dostrzec w części tabelarycznej, gdzie wiele stronic zajmują tabele mające charakter prostych przeliczeń. Wydaje się, że współczesny miłośnik astronomii coraz częściej posługuje się kalkulatorem i po prostu nie będzie sięgał do tabel, których wertowanie uzna najprawdopodobniej za czystą stratę czasu, urozmaiconą jedynie pewnym ryzykiem odczytania w końcu ... błędu drukarskiego. Mimo tych krytycznych uwag należy, oczywiście, rozumieć intencje autora, którego zamiarem było z pewnością danie różnie zaawansowanym J miłośnikom astronomii czegoś w rodzaju samowystarczalnego almanachu. Dlatego np. zalecając posługiwanie się rocznikami zamieszcza w poradniku mimo to, zaopatrzoną w pewne poprawki, wieloletnią (niejedną!) tabelę współrzędnych Słońca itp.

Tabele, nawet bezsprzecznie potrzebne, też cechuje pewna redundancja danych. Przy dość nawet pobieżnym ich przeglądzie łatwo zauważamy, że odległość planet od Słońca (w j.a.) występuje w 3 różnych, choć sąsiadujących tabelach, a zdarza się, że inne parametry są również dublowane.

Jestem przekonany, że książka nie straciłaby niczego ze swej użyteczności i bezsprzecznie dużej wartości, gdyby jej objętość rozsądnie ograniczono, a zaoszczędzony papier przeznaczono na zwiększenie nakładu. Stwierdźmy wyraźnie, że nakład wynoszący niewiele ponad 8 tysięcy egz. nie jest zaplanowany z rozmachem. Nieznacznie przekracza on, co prawda, liczbę zrzeszonych miłośników astronomii w Polsce, ale astronomią interesują się również liczni „indywidualiści” , o czym świadczy systematyczne znikanie z półek stale wznawianej Astronomii ogólnej prof. E. Rybki. Podobny los spotkał już zresztą obecny nakład

Poradnika; cena 100,- z ł nie okazała się w tym wypadku czynnikiem zniechęcającym.

W tekście znajdują się 242 ilustracje (rysunki i fotografie). Nie są to jedyne elementy graficzne, gdyż ’ tabele uzupełnione są również rysunkami i mapkami, a oprócz tego wśród 13 (a właściwie znacznie większej liczby) załączników, znajdują się mapy i nomogramy. Strona ilustracyjna jest więc bogata; jedynym, typowym u nas, niestety, mankamentem jest obniżona jakość reprodukcji fotograficznych na papierze . niezbyt wysokiej klasy. Podobnej jakości są zresztą również zdjęcia w egzemplarzu rosyjskim.

W ydawać by się m o g ło , że recenzenckie „polow anie” na b łę d y m a m ałe szanse w książce, któ ra p rzeszła oprócz z n atu ry uczciwej k o rek ty w ytraw nego autora rów nież przez argusow ą k o n tro lę znanego skądinąd z dociekliw ości tłu m a cz a . A je d n a k ... ju ż we w stępie (s. 15) rezygnacja z dosło w n o ści tłu m aczen ia okazuje się n iezb y t korzystna dla tek s tu , jeżeli np. zdanie: „W dziale ty m (astronom ii sferycznej - przyp. JM ) rozw aża się rów nież w p ły w wyw ierany na c iała niebieskie przez niektóre zjawiska fizyczne, ja k np. refrakcja prom ieni św ietlnych w atm osferze, ruch obiegow y i o b ro to w y Ziem i itp .” — stanow czo lepiej brzm i w o ry ­ ginale rosyjskim , k tóry stw ierdza, że w p ły w w ym ienionych zjawisk fizycznych dotyczy ty lk o w idom ych pozycji i ruchów c ia ł niebieskich.

Zaniedbania sk ład n io w e czy in terpunkcyjne okazują się rów nież czasem ważne; tru d n o np. zro zu m ieć, co oznacza w yrażenie: „ ...p o ło ż e ń gwiazd inercjalnego u k ła d u w sp ó łrz ęd n y c h ” (s. 15). Pierwsze odkrycie precesji (s. 18) jest w ydarzeniem o ok. 300 lat w cześniejszym od niezależnego odkrycia tego zjaw iska przez H ipparcha; pierw otne odkrycie precesji przypisuje się, ja k w iadom o, Kidenasowi (J. W itkowski, A stronom ia

sferyczna, PWN, Warszawa, s. 101).

Przy przeglądzie „krótkiej chronologii astro n o m ii” (ss. 2 3 - 3 2 ) doznajem y w rażenia, że d o n io sło ść o d k ry ć naukow ych b y ła ważona chw ilam i dość subiektyw nie; inform acje na tem at osiągnięć i ich autorstw a byw ają niejednakow o d o k ła d n e - do ty czy to specjalnie astro n au ty k i w ostatniej do;bie.

Na str. 37, w. 18 d. zam iast „ro cz n a” (paralaksa) pow inno b y ć oczywiście „d o b o w a” . O ryginalny tekst rosyjski m ówi tu zresztą c ałk iem w yraźnie o paralaksie dobow ej.

Spotykam y na s. 37, w. 4 d. niezbyt szczęśliwe określenie głów nej przyczyny w zrostu długości peryhelium (Ziem i) o 6 1", 9 rocznie. G łó w n ie (bo ponad 5 0 ” rocznie) przyczynia się d o tego w zrostu ruch precesyjny p u n k tu Barana (wcześniej b rak o nim w zm ianki!), a ruch linii apsyd w nosi zaledw ie drobny u łam e k tej wielkości. Być m oże (? ) do p iero po tego rodzaju wyjaśnieniu b y ły b y zro zu m iałe dla niezawod- ow ca uwagi o okresach gw iazdow ym i zw ro tn ik o w y m tego ruchu. Rów nież d o ść oryginalnie wygląda kolejność, gdzie najpierw om ów ione są transform acje u k ład ó w w sp ó łrz ęd n y c h , któ re zostaną zdefiniow ane gru b o pó źn iej, w innym rozdziale. Takich niekonsekw encji (ch o ć m oże mniej rażących) jest w tekście więcej.

W naw iązaniu d o przypisu tłu m a cz a na s. 4 0 (nie jest to zresztą w całości jego przypis) zauw ażm y, że obecnie d z ia ła ty lk o 5 stacji M iędzynarodow ej S łu żb y Szerokości; g łó w n y m dostaw cą m ate ria łu obserw a­ cyjnego są w ięc raczej stacje M iędzynarodow ej S łu ż b y R uchu Biegunów i M iędzynarodow ego Biura Czasu. W ypada rów nież sprostow ać, że to nie siła odśrodkow a na rów niku w zrasta w skutek spłaszczenia Ziemi (s. 41, w. 1 0 g .), lecz jed y n ie maleje przyspieszenie graw itacyjne. Przy okazji nasuw a się sugestia pod adresem z esp o łó w redagujących n astęp n e w ydania, aby k o rz y stan o w tedy z możliwości aktualizow ania niektórych „starzejących się” danych liczbow ych. D otyczy to m .in. elem entów elipsoidy ziem skiej, fizycznych p ara­ m etró w p lan et, a tak że system u sta ły c h 1AU 1964 (tab . 9), k tó ry ju ż dziś m a swojego n astęp cę.

Na s. 41, w. 14 g. zam iast 5,3 pow inno b y ć 5,2. N iepotrzebnie redakcja tek stu polskiego p o m in ę ła tutaj inform ację a u to ra o używ anych w graw im etrii galach; d o chodzi w następstw ie do tego, że bezpośrednio pod w zorem określającym g <f w g alach, oznajm ia się czytelnikow i kategorycznie, ch o ć niezgodnie z w zorem (ale za to w zgodnie z obow iązującym i norm am i), iż jed n o stk a m i przyspieszenia siły ciężkości są m etry na kw adrat sekundy.

W akapicie o w ew nętrznej budow ie Ziemi (s. 4 2 , w.4 g.) należało raczej u ży ć w yrazu „szczególny” lub „specjalny” zam iast „ o d rę b n y ” ( stan m aterii w jąd rz e Ziem i). S prostujem y tu rów nież (s. 42, w. 10 g.), że gran it i bazalt nie są sk ałam i osadow ym i. O ryginał rosyjski w ylicza je , ale o b o k sk a ł osadow ych.

Bieguny geom agnetyczne zm ieniają swoje p o ło że n ie; ich w sp ó łrz ęd n e (s. 43, w. 8 d.) należy w ięc u z u p e łn ić podaniem epoki.

Średnica K siężyca (s. 51) je s t o 2 km w iększa o d podanej w artości; n atom iast rys. 14 (s. 5 4 ), objaśniający librację o p ty czn ą w dłu g o śc i, jest w ykonany wadliwie. O rbita pow inna b y ć w yraźną elipsą, a nie okręgiem ; pozycje K siężyca natom iast pow inny b y ć o d leg łe od siebie o 1/4 okresu (tj. miesiąca anom alist.).

R ysunek 27 (s. 68) nie je s t przejrzysty jeśli chodzi o okres 11-letni; m inim a aktyw ności S ło ń c a gubią się w u k ład zie w yróżniającym jjedynie cykl 22-letni. D osyć dziw nie wyglądają ujem ne w artości liczb Wolfa.

Czytelnik d łu g o będzie się z astan aw iał (s. 85), dlaczego to okres o b ro tu M erkurego 5 8 ^ 6 5 „oznacza, że do b a sło n eczn a na M erkurym jes t d o k ład n ie rów na trzem d obom gw iazdow ym ” . W takich miejscach c h ciało b y się p ro sić: więcej m eto d y k i, a mniej dogm atyki.

T ro ch ę szokują w ym ienione jed n y m tch em , bez jakichkolw iek kom entarzy, obie przeciw staw ne hipotezy na tem at pow staw ania gwiazd.

Można przejść d o p orządku nad ty m , dlaczego a u to r p referuje w zór interpolacyjny Stirlinga zam iast częściej używ anego wzoru Bessela, ale np. om ów ienie linii zm iany d a ty (ss. 249, 250) zasłu g iw ało b y

R ecen zje

197

stanow czo na mniej w erbalne ujęcie. W arto rów nież zauw ażyć (s. 24 5 ), że od 1925 r. ja k o p oczątek do b y - rów nież prawdziwej - przyjm uje się p ó łn o c , a w ięc d o ln ą kulm inację S łońca.

B łęd y rachunkow e obciążające au to ra, a nie zauw ażone przez tłu m a cz a, to np. przybliżona w artość stałej graw itacji (przypis na s. 396) - ma b y ć oczyw iście 2 0 /3 , a nie 2 0 0 /3 ; p odobnie n a s. 122, w. 7 d. m a b y ć nie „6 0 ty sięcy ” , lecz „7 ty sięc y ” , co ła tw o spraw dzić.

W ynikiem korektorskiej gorliw ości w usuw aniu „ z b ę d n y c h ” m yślników je s t zapew ne brak znaku m inus przy silnie ak centow anym w skaźniku barw y bardzo gorących gwiazd (s. 130, w. 5 g.). N iefortunny odnośnik „ 2 ” we wzorze na d łu g o ść ro k u zw rotnikow ego (s. 402) p rzypom ina w y k ła d n ik p o tęg o w y ; to , że d łu g o ść tego roku zm niejsza się, w idać rów nie dobrze bez objaśniającego przypisu.

Z w y k łe b łę d y drukarskie są w tekście stosunkow o rzadkie; np. „astro n o m etria ” (s. 251, w. 4 g .) bądź zb ęd n y dw uk ro p ek we wzorze L’Huiliera (s. 215). R ecen zen t nie m ia ł odw agi b ad ać pod ty m w zględem tabel, katalogów itp. i, co gorsza, je s t p rzek o n an y , że tak ą p ostaw ą z a s łu ż y ł na uznanie w szystkich zainteresow anych osób.

W yjaśnienia wymagają jed n a k chyba przypis 2 na s. 212 oraz przypis na s. 395. O ile m i w iadom o, to w liczbie 71 o bliczono stosunkow o daw no kilkaset miejsc dziesiętn y ch , a w epoce m aszyn cyfrow ych znam y ją nie d o kilkuset, lecz do kilkuset ty sięcy m iejsc. Zastanaw iam się dlaczego w śród załączn ik ó w z n alaz ł się atlas nieba o p rzestarzałej siatce (1 9 0 0 ); nic nie s ta ło n a przeszkodzie w jej uaktualnieniu na p ozycję epoki 2 000, b ąd ź 19 5 0 - jeśli nieodzow na b y ła o d p ow iedniość w zajem na z katalogiem .

C enne inicjatyw y tłu m a c z a przejaw iają się w ch ęci m aksym alnego przysw ojenia książki czytelnikow i polskiem u. Stąd generalna rew izja bibliografii (n b . p o d rę czn ik Opolskiego po w yd. III z 1964 r. m ia ł jeszcze dw a kolejne). Z djęcie )5 m ra dioteleskopu krakow skiego nie p rezen tu je się gorzej, niż fotografia jego radzieckiego odpow iednika, a przecież przybliża i „osw aja” . T em u sam em u celow i słu ż y inteligentna m odyfikacja tabeli miar d ługości. W arto m oże jed n a k stosow ać aktualne oficjalne nazw y polskich placów ek naukow ych (n p . w Borow cu znajduje się nie Stacja, lecz A stronom iczne O bserw atorium Szerokościow e In sty tu tu G eofizyki PAN).

Podkreślić należy w ty m m iejscu, że tłu m a c z (o czym recenzentow i skądinąd w iadom o) z a d a ł sobie trud usunięcia ok. 300 różnego rodzaju b łę d ó w o ry g in ału przy okazji przekazyw ania tek stu czytelnikow i polskiem u.

Ogólna ocena książki je s t jed n o zn aczn ie p o zy ty w n a. Podziw em napaw a czytelnika ogrom i w szechstron­ ność w iadom ości zaw artych w ty m , zakw alifikow anym przez au to ra jak o am atorski', porad n ik u . Z astrzeżenia recenzenta d o ty czą w zasadzie jed y n ie form y i - co b y ło doskonale w idoczne — zn ik o m o drobnej części m eritum tego ład u n k u inform acji, w k tó ry m naw et zaw odow y astro n o m m oże z n aleź ć rzeczy dla siebie ciekaw e i nowe. Nie należy w ątpić, że duży p o p y t n a tę ciekaw ą książkę zm usi w ydaw cę d o ść szybko do jej w znow ienia w bardziej dosk o n ałej postaci.

W ARUNKI PRENUM ERATY CZASOPISMA „POSTĘPY A ST RO N O M II”

Cena prenumeraty krajowej:

rocznie z ł 40.- półrocznic z ł

20.-Prenumeratę na kraj przyjmują Oddziały RSW „Prasa-Książka-Ruch” oraz urzędy pocztowe i doręczyciele w terminach:

- do dnia 25 listopada na styczeń, 1 kwartał, 1 półrocze roku następnego i na cały rok następny, do dnia 10 miesiąca, poprzedzającego okres prenumeraty na pozostałe okresy roku bieżącego. Jednostki gospodarki uspołecznionej, instytucje i organizacje społeczno-polityczne składają za­ mówienia w miejscowych Oddziałach RSW „Prasa-Książka-Ruch” .

Zakłady pracy w miejscowościach, w których nie ma Oddziałów RSW oraz prenumeratorzy indy­ widualni, zamawiają prenumeratę w urzędach pocztowych lub u doręczycieli.

Prenumeratę ze zleceniem wysyłki za granicę, która jest o 50% droższa od prenumeraty krajowej, przyjmuje RSW .,Prasa-Książka-Ruch” , Centrala Kolportażu Prasy i Wydawnictw, ul. Towarowa 28, 00 958 Warszawa, konto PKO nr 1531 71 w terminach podanych dla prenumeraty krajowej.

Bieżące i archiwalne numery można nabyć lub zamówić we Wzorcowni Wydawnictw Naukowych PAN-Ossolineuni-PWN, Pałac Kultury i Nauki (wysoki parter) 00-901 Warszawa oraz w księgarniach naukowych „Dom u Książki” .

A subscription order stating the period of time, along with the subscriber’s name and address can be sent to your subscription agent or directly to l oreign Trade Enterprise Ars Polona-Ruch, 00-068 Warszawa, 7 Krakowskie Przedmieście,P.O. Box 1001, Poland. Please send payments to the account ol Ars Polona-Ruch in Bank Handlowy S.A., 7 Traugutt Street, 00 067 Warszawa, Poland.

Post. Astr. T. XXV z. 3* s. 6?. Warszawa lipiec — wrzesień 197?

Indeks nr 36968

W dokumencie Postępy Astronomii nr 3/1977 (Stron 63-70)

Powiązane dokumenty