• Nie Znaleziono Wyników

Serbska polityka wewnętrzna w okresie wojen w byłej Jugosławii w latach 1991–1995

Polityka władz belgradzkich podczas konfl iktów w latach 1991–1995

Chcieliśmy i my mieć swoje państwo jak Chorwaci, Słoweńcy i inni. Normalna rzecz, jak i wszystko inne, tylko że nasze państwo nie było w tych co chcieliśmy, granicach. Cudzego nie chcieliśmy – a swojego nie chcieliśmy dać! Wypadło tak, że domagaliśmy się cudzego, a straciliśmy swoje. To absurd, ale tak było1

Vesna Pešić

Od wojny w Słowenii do ogłoszenia planu Cyrusa Vance’a

W wyniku konfliktu ze Słowenią na przełomie czerwca i lipca 1991 r. zginęło według relacji Jugosłowiańskiego Czerwonego Krzyża, 49 osób. Trzy dni później Słoweński Czer-wony Krzyż oświadczył, że w republice uwięziono 2333 żołnierzy JNA. W czasie trwania walk toczyły się na Brioni rozmowy wysłanników EWG – Jacques’a Posse’a, Gianniego de Michelisa i Hansa van den Broeka z przedstawicielami władz SFRJ, liderami Słowenii i Chorwacji, a także ich ministrami spraw wewnętrznych i obrony. W wyniku spotkania przyjęta została „Deklaracja Pokojowego Rozwiązania Kryzysu Jugosłowiańskiego”, w której zdecydowano o demobilizacji wszystkich sił wojskowych na terytorium SFRJ z wyjątkiem JNA i regularnych oddziałów milicji. Ponadto armia jugosłowiańska miała się wycofać z terytoriów Słowenii w ciągu trzech miesięcy2.

Ta „Deklaracja briońska” określała cel działalności Troiki – jak nazywano trzech wy-słanników EWG, których zadaniem było stworzenie odpowiednich warunków do rozmów pokojowych pomiędzy wszystkimi stronami konfliktu. Ponadto ustalono, że: „jedynie narody Jugosławii mogły stanowić o własnej przyszłości; w wyniku nowej sytuacji konieczna była uważna obserwacja wydarzeń i kontynuacja rozmów pomiędzy różnymi stronami – musiały się one zacząć niezwłocznie, nie później niż od pierwszego sierpnia 1991 r.”3

Poza tym oświadczono, że „jedynie kolektywne przedstawicielstwo (Prezydium SFRJ – M.K.-W.) miało całkowite uprawnienia i mogło odgrywać swoją polityczną oraz konstytucyjną rolę”, zaś „wszystkie strony powinny się powstrzymać od jakichkolwiek

1 V. Pešić, Razrešnica, Beograd 1999, s. 15.

2 S. Kovačević, P. Dajić, Hronologija Jugoslovenske Krize 1994, Beograd 1996, s. 40.

3 Brionska deklaracija. Zajednička deklaracija o mirnom rešavanju jugoslovenske krize [w:] Poslednja šansa Jugoslavije. Haška konferencija 1991, red. S. Biserko, S. Stanojlović, Beograd 2002, s. 240.

jednostronnych kroków, a szczególnie od wszelkich aktów przemocy”4. Dodatkowe szcze-góły zostały umieszczone w aneksie nr 1 – ustalono w nim, że kontrolę przejść granicznych miała objąć policja słoweńska, która miała postępować zgodnie z przepisami federacyjnymi.

Ponadto utrzymano przepisy celne, w sprawie których porozumienie podpisano jeszcze 20 czerwca 1991 r. Według porozumienia kontrolę nad jugosłowiańską strefą powietrzną miał sprawować odpowiedni, zgodny z dotychczasowymi przepisami, organ5.

Pomimo wybuchu konfliktu zbrojnego, ofiar po obu stronach i faktycznej, choć nie-uznanej przez władze SFRJ separacji terytorialnej, EWG wciąż podejmowała działania, aby utrzymać jednolitość terytorialną Jugosławii. Dowodem na to była uchwała Parlamentu Eu-ropejskiego na temat Jugosławii, w której oświadczono o braku poparcia dla jednostronnych decyzji o secesji. Było to jedno z formalnych oświadczeń, które nie miało wpływu na przebieg późniejszych wydarzeń w Jugosławii. Co więcej, nie było ono wiążące i nie zobowiązywało państw Wspólnoty do jednakowego stanowiska, więc fakt jego wydania nie odegrał większej roli, ponieważ państwa Europy Zachodniej realizowały własną politykę6.

O zamiarze czynnego zaangażowania się zagranicy mogły świadczyć również wydane kilka dni wcześniej postanowienia „Deklaracji briońskiej”, przewidujące „pomoc w nadzo-rowaniu prób porozumienia, ekspertyzy grup roboczych, które mogły sformować zaintereso-wane strony, co między innymi może zawierać pytania natury prawnej, problemy odnoszące się do praw człowieka, mniejszości narodowych, kwestii ekonomicznych, handlowych oraz pytania o bezpieczeństwo”. Ponadto „Deklaracja” przewidywała obecność „misji nadzoru”, czyli wysłanników, których zadaniem byłoby dopilnowanie przestrzegania postanowień przez obie strony, dotyczących na przykład przerwania ognia czy swobodnego poruszania się7.

Aneks nr 2 był poświęcony szczegółom dotyczącym międzynarodowego udziału przed-stawicieli zagranicznych w jugosłowiańskim kryzysie. Przewidywał on między innymi możliwość utworzenia misji obserwacyjnych przy jednoczesnej konieczności ustalenia ich mandatu, praw i obowiązków. W tym okresie działalność takich misji miała obejmować jeszcze terytorium Słowenii i „ewentualnie Chorwacji” i realizowałyby one swoje zadania na wniosek zainteresowanych stron konfliktu. Określono również kwestię liczby osób, a także struktury władzy i nadzoru w ramach takiej grupy. Zaznaczono także, że nie miała ona być siłą pokojową, przez co nie mogła być uzbrojona8.

Ważnym aspektem wojen w Jugosławii była kwestia ich ujęcia medialnego oraz przed-stawienia opinii publicznej charakteru i pobudek stron konfliktu. Od starć w Słowenii za-chodnie media tendencyjnie stanęły przeciwko republikom dążącym do utrzymania jedności państwa, zaś pozytywnie przedstawiały te, które dokonały jednostronnej separacji. Można to tłumaczyć kontekstem przemian w Europie Środkowo-Wschodniej oraz entuzjazmem po upadku muru berlińskiego i bloku wschodniego. Fakty te jednak nie mogły usprawiedliwiać częstokroć fałszowanych lub przesadzonych doniesień, zaś ta tendencja potęgowała się wraz z upływem czasu podczas wojen jugosłowiańskich. Wywołało to w okresie późniejszym międzynarodowe dyskusje na temat etyki dziennikarskiej oraz znaczącego wpływu mediów na rozwój i przebieg wojen, a także spraw bezpośrednio i pośrednio z nimi związanych.

4 Ibidem.

5 Ibidem, s. 242.

6 M. Waldenberg, Rozbicie Jugosławii. Od separacji Słowenii do wojny kosowskiej, Warszawa 2003, s. 96.

7 Brionska deklaracija..., s. 241.

8 Ibidem, s. 245.

Temat ten poruszył m.in. Marek Waldenberg, wskazując na fakt, że „wydarzenia, ogromnie rozdmuchane i fałszywie przedstawiane przez liczne zachodnie, a także polskie media, dały asumpt do wciąż jeszcze powtarzanych oskarżeń, iż miała miejsce agresja na Słowenię”9. Poza tym przebieg działań wyolbrzymiano tak, aby utworzyć negatywny obraz postkomunistycznej JNA, która miała nie cofnąć się przed niczym, aby tylko powstrzymać republiki od odłączenia się. Marek Waldenberg przytacza także artykuł opublikowany we włoskim czasopiśmie „Corriere della Sera”, zatytułowany Lubljana zbombardowana, w którym pisano o bombardowaniach przeprowadzanych przez lotnictwo JNA10.

W polskim tygodniku „Polityka” również można było znaleźć informacje na temat rozpoczęcia wojny w Słowenii i zbombardowania lotnisk w Lublanie i Mariborze oraz austriacko-słoweńskiego przejścia granicznego w Sentilju. Ponadto rzeczniczka rządu słoweńskiego stwierdziła, że w walkach użyto broni chemicznej11.

Jeżeli chodziło o reakcje Belgradu oraz media serbskie (a także czarnogórskie), to na po-czątek kryzysu reagowano pokojowymi manifestacjami, w których wyrażano poparcie dla utrzymania jednolitości państwowej. Telewizja jugosłowiańska emitowała obszerne relacje z koncertów rockowych bądź wieców organizowanych w całym kraju na rzecz poparcia Jugosła-wii. Udział w nich brały tysiące osób, które pokazywane na ekranie wyrażały chęć pozostania w jednym multietnicznym państwie, życia w przyjaźni i wzajemnej tolerancji. Obserwując relacje telewizyjne, można było odnieść wrażenie, że zdecydowana większość społeczeństwa jugosłowiańskiego popierała federację republik, zaś do odłączenia dążyła jedynie grupa poli-tyków o nacjonalistycznych poglądach i ambicjach utworzenia państw narodowych12.

Vesna Pešić, przyszła członkini Obywatelskiej Partii Serbii, wspominała, że w tym i późniejszym okresie zwolenników Jugosławii określano mianem „komunjari”13 . Również popierana przez nich Jugosławia była „komunjarska”, w przeciwieństwie do potencjalnego państwa serbskiego, które miało być synonimem nowoczesnego państwa liberalnego14.

Obok telewizji ogólnopaństwowej w poszczególnych republikach funkcjonowały jeszcze audiowizualne media, które przedstawiały inny obraz wydarzeń jugosłowiańskich. Prze-bywający w tamtym okresie na Bałkanach polski dziennikarz Ryszard Bilski opisywał, że zarówno telewizja chorwacka, jak i serbska pokazywały kroniki wojenne i „Chorwaci pokazywali wyłącznie okrucieństwa »serbskich bandytów«, Belgrad na odwrót. Jedynie sarajewska telewizja – zwana wówczas tubą premiera Ante Markovicia – była obiektywna.

Sarajewo, nie uwikłane jeszcze bezpośrednio w wojnę, mogło sobie pozwolić na mówienie prawdy”15. Pewnej dozy obiektywizmu nie można było jednak odmówić telewizji JUTEL, która w tamtym okresie, obok własnych doniesień i komentarzy, pokazywała również wiadomości emitowane przez telewizję chorwacką, sarajewską i kosowską.

9 M. Waldenberg, op.cit., s. 77.

10 Ibidem.

11 T. Olszański, Dzwony i czołgi, „Polityka”, 6 lipca 1991, s. 2.

12 JUTEL, 10 lipca 1991 r., Główne wydanie wiadomości i specjalne wydania wiadomości. Warto za-uważyć, że również chorwacka pisarka Dubravka Ugrešić pisała o grupie polityków o nacjonalistycz-nych zapatrywaniach, nazywanacjonalistycz-nych przez nią Wielkimi Manipulatorami, którzy byli odpowiedzialni za powszechną histerię wśród narodów, rozpętywanie ksenofobii i nienawiści, co doprowadziło do rozbicia kraju, zob. więcej D. Ugrešić, Kultura kłamstwa, Wołowiec 2006, s. 68, 69.

13 W języku polskim najbardziej zbliżonym odpowiednikiem tego słowa byłoby najprawdopodobniej określenie „komuchy”.

14 V. Pešić, op.cit., s. 15.

15 R. Bilski, Kocioł bałkański, Warszawa 2000, s. 10.

W tym czasie prezydent Serbii Slobodan Milošević przedstawiał się jako polityk, którego celami były: pokój, zażegnanie kryzysu, współpraca zarówno z innymi republikami, jak i wysłannikami zagranicznymi oraz oczywiście utrzymanie jedności państwowej. Słowe-nia i Chorwacja mogły poczynić kroki ku separacji, jednakże musiało to nastąpić zgodnie z prawem i konstytucją SFRJ.

Warto podkreślić, że premier federacji Ante Marković również oświadczył, że Chorwacja i Słowenia nie miały prawnych podstaw, aby się odłączyć. Zapowiedział także, że granice zostaną umocnione, zaś państwowa administracja będzie wykonywać wszystkie funkcje przewidziane na wypadek kryzysu16.

Na początku lipca prezydent Serbii wystąpił z oświadczeniem, że „Republika Serbska przyjęła wnioski EWG. Są one zorientowane na złagodzenie kryzysu jugosłowiańskiego i niedopuszczenie do przelewu krwi. Ta część obowiązków, która dotyczyła Serbii, została spełniona, ale oczekujemy, że swoje obowiązki wypełnią również Słowenia i Chorwacja.

Przekonany jestem, że poszanowanie przez wszystkie strony obowiązków ustalonych w umowie z przedstawicielami EWG powstrzyma niebezpieczeństwo wybuchu wojny domowej i unikniemy ofiar, które mogłaby ona za sobą pociągnąć. Dlatego też przyjęcie zaleceń EWG stanowi krok w sprawie pokoju w Jugosławii”17.

Taka postawa Miloševicia mogła go stawiać wśród osób, które za wszelką cenę chciały powstrzymać konflikt zbrojny, idąc na ustępstwa. Niewykluczone, że tak też chciał się on zaprezentować społeczeństwu serbskiemu – jako obrońca nie tylko praw Serbów, ale i porządku w państwie. W istocie prezydent Serbii daleki był od ustępstw. Chciał zmiany granic i przyłączenia do terytoriów Republiki Serbskiej obszarów zamieszkanych przez większość serbską, a położonych poza granicami Serbii. W interesującym nas okresie chodziło o ziemie chorwackie: Krajinę, Slawonię i Baranię. Naturalnie Serbia nie mogła zezwolić na odłączenie się Słowenii i jednocześnie sprzeciwiać się separacji chorwackiej, ponieważ ruchy separatystyczne, które ewoluowały i w końcu doprowadziły do uchwalenia niezależności, nie brały pod uwagę zmiany granic. W tym miejscu warto zaznaczyć, że separacja Słowenii, o której mówiono już od 1989 r., nie wzbudzała większych sprzeciwów i kontrowersji wśród serbskich polityków, czego przykładem jest m.in. wypowiedź Borisava Jovicia, że Republika Słoweńska, jeśli chce, to może się od Jugosławii odłączyć18.

Niewykluczone, że w tym okresie Milošević chciał doprowadzić do oficjalnej i zgod-nej z przepisami procedury separacyjzgod-nej obu republik, aby przy łatwym do przewidzenia sprzeciwie Serbii, podjąć negocjacje na temat rewizji granic pomiędzy republikami.

W specjalnym wystąpieniu, które miało miejsce już podczas trwania walk w Słowenii, zaś widmo wojny stało się realne, prezydent Serbii wezwał Serbów do przygotowania się do wojny. W swoim wystąpieniu podkreślał kilkakrotnie, że „Jugosławia może być krajem szczęśliwym tylko wtedy, gdy żyją w niej narody, które tego chcą”19.

W tym okresie Serbia była jeszcze utożsamiana z Jugosławią, a obrona państwa z obroną jej terytoriów. Również w wystąpieniu Miloševicia można zauważyć tę właśnie dwoistość.

16 T. Olszański, op.cit., s. 2.

17 Korak u interesu mira u Jugoslaviji, „Politika”, 1 lipca 1991, s. 1; zob. też Srbija će ispuniti predloge EZ, „Borba”, 1 lipca 1991, s. 2.

18 Według spisu z 1981 r. Serbowie w Słowenii stanowili 2,2% (ok. 42 tys.); P. Garde, Vie et mort de la Yougoslavie, Paris 1992, s. 116; B. Jović, Posljedni dani SFRJ, Beograd 1996, s. 28.

19 Svima je bolje da prihvate želju Srbije za mirom, „Politika”, 7 lipca 1991, s. 1.

Z jednej strony wzywał Serbów do obrony swoich ziem: „Dlatego zwracam się do oby-wateli Serbii i przede wszystkim muszę powiedzieć, że konieczne jest, aby wszyscy byli przygotowani do obrony swojej ziemi”20. Jednocześnie jednak podkreślał, że: „Serbia uważa, że wszystkie spory mogą być rozwiązane pokojowym sposobem. Uważamy, że i procesy związane z odłączeniem republik i narodów mogą również przebiec drogą pokojową”21.

Jednocześnie wymiennie stosował nazwy „Jugosławia” i „Serbia”, przez co można było odnieść wrażenie, że wypowiadał się zarówno w imieniu republiki, jak i państwa fede-ralnego, które wciąż formalnie istniało, utożsamiając z sobą oba te terytoria. Przykładem było traktowanie JNA jako armii, która obok serbskiej Obrony Terytorialnej, miała stanąć w potencjalnym konflikcie po stronie Serbów: „Jej gotowość [Serbii do obrony – M.K.-W.]

w chwili obecnej wyraża się, po pierwsze, w ramach Jugosłowiańskiej Armii Narodowej, a po drugie, w ramach własnych sił zbrojnych, na które składała się zjednoczona Obrona Terytorialna”22.

Innym przykładem było przedstawianie stanowiska Jugosławii i jej stosunku do prob-lemu powstania nowego państwa po ewentualnym oddzieleniu się republik: „Przekonany jestem, że Jugosławia może się pomyślnie rozwijać bez tych, którzy postanowili ją opuścić.

Trzeba, żeby Jugosławia stała się państwem o nowym kształcie, opartym na swobodnej woli narodów i poszanowaniu ich prawa do samookreślenia się”23.

Takiej postawie nie można było nic zarzucić, ponieważ Milošević kreował się na polityka wyrozumiałego, idącego z duchem czasu, który rozumiał nowe, wymagające zmian oko-liczności. Można tylko zadać pytanie, na ile te deklaracje były rzeczowe, a na ile miały cel propagandowy. Niewykluczone, że prezydent Serbii w tym okresie wierzył w to, co mówił, zakładając jednocześnie, że prawo było po jego stronie. Z drugiej strony można było również podejrzewać, że była to postawa pełna wyrachowania, ponieważ stosunkowo łatwo można było przewidzieć w tym okresie przebieg wypadków, gdyż pewne procesy przygotowywane miesiącami były już uruchomione i można było pozwolić sobie na szlachetne, pełne dobrej woli słowa. Ostatecznie jednak nie można jednoznacznie ocenić zachowania Miloševicia w tamtym okresie. Borisav Jović napisał, że nie wierzył w to, iż jeśli na czele serbskiego narodu stałby inny wybrany demokratycznie przywódca, to postąpiłby on inaczej, aniżeli postępował Slobodan Milošević24.

Z kolei Vesna Pešić jednoznacznie oskarżała Miloševicia o brak dobrej woli w kwestii chęci pokojowego rozwiązania konfliktu, traktując jego retorykę jako kłamliwą i utworzoną na potrzeby chwili. Uważała, że „serbscy nacjonaliści z Miloševiciem na czele proponowali

»demokratyczną federację«, integralną Jugosławię opartą na »swobodzie obywatelskiej i rady-kalnych, demokratycznych reformach«”25. Jednakże ci sami ludzie mieli przygotowany inny wariant rezerwowy, który mogli głosić w każdej chwili. Mianowicie: „Wielką Serbię w swoich etnicznych, historycznych i duchowych granicach” („od Adriatyku do Japonii” – „od Jadrana do Japana”, jak mówił jeden z intelektualistów na zjeździe Wszystkich Serbów Świata)26.

20 Ibidem.

21 Ibidem.

22 Ibidem.

23 Ibidem.

24 B. Jović, op.cit., s. 72.

25 V. Pešić, op.cit., s. 26.

26 Ibidem.

Należy podkreślić, że ostrze krytyki działaczki Obywatelskiej Partii Serbii nie było skierowane wyłącznie pod adresem prezydenta Serbii i jego współpracowników. Skryty-kowani zostali przywódcy wszystkich republik jugosłowiańskich, którzy stosując retorykę nacjonalistyczną wobec swoich społeczeństw, mieli jednocześnie w zanadrzu oficjalne i poprawne politycznie oświadczenia mające na celu ukazanie ich we właściwym świetle.

Najprawdopodobniej ów pozytywny obraz miał oddziaływać na zagranicznych przedstawi-cieli zaangażowanych w bieżące wydarzenia. Dlatego też Pešić poza Miloševiciem napięt-nowała również personalnie prezydenta Chorwacji Franjo Tudjmana, który oświadczył, że dążył do konfederacji jako nowego państwowego ustroju, zaś jego alternatywnym hasłem był „rozkład (państwa) za wszelką cenę, i to z bronią w ręku”27.

Po pierwszych ofiarach i wymianie ognia, która tym razem nie była przypadkowa, usiłowano wskazać odpowiedzialnych za ten fakt i winnych wybuchu konfliktu zbrojnego.

Polski dziennikarz Tadeusz Olszański, korespondent „Polityki” przebywający wówczas na Bałkanach, stwierdził, że „odpowiedzialność za wkroczenie wojsk i rozpoczęcie wojny, jest okryta tajemnicą”28. Stwierdzenie to poparto jeszcze słowami Ante Markovicia, który uważał, że jednostronne odłączenie Chorwacji i Słowenii było niezgodne z prawem, ale nie mogło stanowić automatycznego bodźca do działania armii. Olszański pisał jednocześnie, że rozkaz mógł być wydany tylko przez Prezydium SFRJ. Było to słuszne spostrzeżenie, lecz według doniesień dziennikarza Prezydium nie miało w tym momencie przewodniczącego, co nie było prawdą. Co więcej, Słowenia i Chorwacja wskazywały na Miloševicia jako osobę, która kierowała armią w tym okresie. Byłoby to jednak niezgodne z konstytucją, a także z ideą i historią funkcjonowania JNA29.

W momencie, o którym pisał Olszański, Prezydium SFRJ miało już przewodniczącego, którym 30 czerwca został Stjepan Mesić. Nawet jeżeli jego osoba była bojkotowana przez Serbów, to mógł on wykonywać działania przewidziane konstytucją, więc wydawanie rozkazów JNA było możliwe.

Jeżeli chodziło jednak o samo działanie armii, bardzo prawdopodobne było to, że za rozkazami krył się sztab dowódczy realizujący przepisy przewidziane konstytucją. Nie należy zapominać w tym wypadku o roli, jaką odgrywało wojsko jeszcze za czasów Tity. Fakt, że SFRJ praktycznie przestawała istnieć, nie oznaczał jeszcze automatycznie końca jugosłowiańskiej armii. JNA określano czasami „siódmą republiką”, zaś udział jej przedstawicieli w posiedzeniach Skupštiny był znamienny. Dlatego prawdziwe wydawało się prorocze wręcz stwierdzenie Milovana Djilasa, że „tylko armia może wywołać wojnę i będzie to koniec zarówno armii, jak i Jugosławii”30.

„Deklaracja briońska” usiłowała rozwiązać ten problem, zmuszając strony konfliktu w aneksie nr 1 do „odblokowania wszystkich jednostek i obiektów JNA; bezzwłocznego wycofania jednostek JNA do koszar; zniesienia wszystkich barykad na drogach; zwrócenia całego ekwipunku i wyposażenia JNA oraz zaprzestania działań jednostek Obrony Tery-torialnej i ich zachowania zgodnego ze statusem”31.

27 Ibidem.

28 T. Olszański, op.cit., s. 2.

29 Ibidem.

30 Ibidem.

31 Brionska deklaracija..., s. 242, 243.

O skuteczności tych zamierzeń miały świadczyć wydarzenia następnych miesięcy. Ponad-to postawy państw zachodnich, a także tych z Europy Środkowo-Wschodniej już w momencie wybuchu konfliktu miały one wytypowane potencjalne nowe państwa postjugosłowiańskie, które zdecydowały się wspomagać (chodziło tu o pomoc związaną ze stroną militarną konfliktu). Nie można również zapominać o tym, że jeszcze długo przed wybuchem wojny grożono Serbii sankcjami gospodarczymi w razie podjęcia niewłaściwych działań.

W polskim tygodniku „Polityka” ukazał się artykuł o niechlubnym udziale zagranicy w konflikcie. Sprawa dotyczyła sprzedaży broni przez Czechy, Niemcy, Austrię i Polskę poszczególnym republikom jugosłowiańskim, mimo że większość państw zapowiedziała, że nie będzie prowadziła handlu bronią z regionami objętymi kryzysem32. Naturalnie praw-dziwość tych doniesień trudno było zweryfikować, ponieważ opierały się one na domysłach i poszlakach, a na granicy chorwacko-austriackiej można było kupić broń w każdym sklepie.

Charakterystyczna była jednak szczegółowość doniesień – Chorwaci kupowali wszystko:

rewolwery Smith and Wesson, czeskie pistolety, hiszpańskie karabinki ręczne Star, bra-zylijskie pistolety Rossi i węgierskie kopie mausera. Podaż broni wzrastała w związku z embargiem wprowadzonym na handel tym towarem w wyniku konfliktu w Zatoce Perskiej. Ponadto miała być efektem cięć zbrojeniowych w Europie i rozwiązaniem armii wschodnioniemieckiej. O międzynarodowym zaangażowaniu w problem jugosłowiański miało świadczyć również to, że policja chorwacka miała nosić niemieckie mundury khaki, brytyjskie buty oraz kałasznikowy33.

Gdy konflikt w Słowenii się zakończył, minister obrony narodowej Veljko Kadijević stwierdził, że armia nie miała nic przeciwko odłączaniu się republik drogą negocjacji, ale Słowenia zdradziła federację. Armia mogła ją zmiażdżyć, ale tego nie chciała34. Władze re-publiki wycofały również swoich przedstawicieli z Prezydium SFRJ, zaś słoweński prezydent Milan Kučan oświadczył, że nie po to proklamowali niepodległość, by ją teraz oddawać, zaś kwestia niepodległości uzależniona była od opinii światowej na temat problemu35.

Warto w tym miejscu podkreślić, że według polskich mediów w wojnie „jugosłowiań-sko-słoweńskiej” zginęło 60 osób, z czego 39 żołnierzy Jugosłowiańskiej Armii Narodowej i 10 obcokrajowców36.

Po zakończeniu działań zbrojnych, gdy sytuacja nie pozostawiała już wątpliwości co do odłączenia się Słowenii, prezydent Serbii Slobodan Milošević oświadczył, że armia jugosłowiańska będzie broniła Republiki Serbskiej, ojczyzny i wszystkich Serbów

Po zakończeniu działań zbrojnych, gdy sytuacja nie pozostawiała już wątpliwości co do odłączenia się Słowenii, prezydent Serbii Slobodan Milošević oświadczył, że armia jugosłowiańska będzie broniła Republiki Serbskiej, ojczyzny i wszystkich Serbów

Powiązane dokumenty