• Nie Znaleziono Wyników

Zależności gramatyczne reprezentowane są przez od-pow iedniości.

Ronald W. Langacker32

Zacznijmy od konstatacji najbardziej poniekąd oczywistej. G ram aty­

ka kognitywna wywraca zupełnie nasz konwencjonalny sposób myśle­

nia n a tem at gram atycznych części zdania. W tradycyjnym ujęciu te r ­ m iny podm iot i dopełnienie rezerwowane były dla części zdania, w gram atyce kognitywnej niekoniecznie. S tatu s podmiotu i dopełnienia w gram atyce kognitywnej bierze się z konfiguracji złożonych stru k tu r symbolicznych i definiowany jest w kategoriach profilowania trajek- to ra i landm arka, tj. w kategoriach wyróżnienia składniowego oraz w kategoriach odpowiedniości. Podstawowe kategorie gram atyczne (rze­

czownik, czasownik, przym iotnik etc.) są definiowane schematycznie, nie ze względu na ich treść konceptualną, ani też ze względu na role jakie pełnią w zdaniu, ale ze względu na sposób w jaki profilują scenę.

Rzeczownik profiluje rzecz; przym iotnik, przysłówek, przyimek, bez­

okolicznik i imiesłów profilują relację atem poralną; wreszcie czasow­

nik profiluje proces (złożoną relację trw ającą w czasie wymagającą tzw.

skanow ania sekwencyjnego, a nie holistycznego). W rezultacie pod­

stawowe kategorie gram atyczne zostają pozbawione konkretnej czy­

sto gramatycznej charakterystyki33.

32 Ibid., s. 36.

33 Zdaniem Langackera należy założyć istnienie tzw. hierarchii dostępności, według której pewne elem enty uczestniczą w tw orzeniu zdań częściej niż inne.

Podmiot charakteryzuje się największym stopniem wyróżnienia, mniejszym dopeł­

nienie bliższe, jeszcze mniejszym dopełnienie dalsze. To, co Langacker nazywa wy­

różnieniem składniowym oznacza, w zasadzie, że podmiot je st wykorzystywany składniowo w większym stopniu niż inne kategorie gramatyczne. Przy czym ważna jest uwaga, iż elementy są wyróżnione składniowo, ale też przede wszystkim kon­

ceptualnie, gdyż wyróżnienie składniowe je st tylko korelatem wyróżnienia koncep­

tualnego. A to oznacza, że elementy bardziej wyróżnione pojęciowo są wykorzysty­

wane gram atycznie w większym zakresie. Stąd też najbardziej lakoniczna definicja podmiotu jako początkowego ogniska uwagi. W rezultacie Langacker zastępuje ge- neratyw ny schemat opisu zdania w kategoriach drzewa składniowego, na kogni­

tywnych schem at opisu zdania w kategoriach ścieżek kompozycjonalnych (composi­

tional p a th ), określających sposób, w jak i z elem entów składowych pow stają stru k tu ry złożone. Zdarza się bowiem tak, że te same stru k tu ry złożone są wyni­

kiem odmiennych ścieżek kompozycjonalnych, tj. łączenia różnych składników. To właśnie różnice w sposobie tw orzenia stru k tu r złożonych prowadzą do różnic

zna-Co to jest gramatyka? 113 W ujęciu kognitywnym, w przeciwieństwie do generatywnego, w de­

term inow aniu podmiotu i dopełnienia składnikowość nie odgrywa żad­

nej roli. Langacker zwraca np. uwagę na to, że w zdaniu B ill Alice admires mamy zupełnie innego rodzaju składnikowość niż w zdaniu Alice admires Bill. Lecz mimo tej różnicy ciągle te same relacje gra­

matyczne - ten sam podmiot i dopełnienie. W obu zdaniach Alice jest podmiotem, który odpowiada podmiotowi na wszystkich poziomach organizacji konceptualnej. Czy rzeczywiście mamy mocne powody, aby porzucić ideę składnikowości, któ ra wydawała się być zupełnie cen­

tra ln a dla rozw ażań gramatycznych? Czy mamy mocne powody, aby zastąpić pojęcie składnikowości, pojęciem odpowiedniości?

Jedno z podstawowych odkryć językoznawstwa kognitywnego spro­

w adza się do tezy o dominacji w procesach myślowych i językowych m etafory oraz tzw. pojęciowego am algam atu, którego m etafora jest jedynie przypadkiem szczególnym. W wypadku metafory pewna do­

m ena źródłowa zostaje przyw ołana do zrozum ienia domeny docelo­

wej. W rezultacie takiego procesu często pojawia się am algam at (blend), który dziedziczy pewne cechy obu domen - źródłowej i docelowej. I tak w prostym przykładzie Ania zburzyła moją teorię, dom eną źródłową jest wiedza architektoniczna, dom eną docelową jest wiedza o zasadach argum entacji. To, co jednak jest istotą tego pomysłu na am algam at są różne rodzaje odpowiedniości, jakie zachodzą między domeną źródłową (w naszym przypadku w postaci budowli) i dom eną docelową (w n a­

szym przypadku w postaci w postaci teorii).

Główna odpowiedniość utożsam ia budowlę z teorią; przy czym byty utożsam iane ze sobą na tym poziomie są raczej typam i lub okazami, a nie jakąś faktyczną budowlą czy teorią. W rezultacie tej

odpowied-czeniowych. Np. Langacker twierdzi, że istnieje różnica znaczeniowa między w yra­

żeniami pork i p ig meat. N aw et jeśli stru k tu ra złożona tych wyrażeń je st ta k a sama, to tylko w przypadku złożenia p ig meat komponenty składowe zostają wyakcento­

wane w sposób bezpośredni na różnych etapach ścieżki kompozycjonalnej. Ujęcie to m a różnić się zasadniczo od klasycznego drzewa w gramatyce generatywnej przede wszystkim w tym, że drzewa generatywne były opisami syntaktycznymi, nie za­

wierającymi elem entu semantycznego i fonologicznego. Langacker natom iast, mó­

wiąc o składnikowości, zawsze m a n a myśli hierarchię stru k tu r symbolicznych.

Stąd ścieżki kompozycjonalne mówią o hierarchii stru k tu r symbolicznych, a nie abstrakcyjnych jednostek składniowych. Por. Ronald W. Langacker, Foundations o f Cognitive Grammar: Theoretical Prerequisites, Stanford: Stanford U P 1987; Ro­

nald W. Langacker, Grammar a n d Conceptualization, Berlin: De G ruyter 1999.

niości (między źródłem a celem) pojawia się am algam at, łączący w ła­

ściwości budowli i teorii. Am algam at umożliwia zaistnienie nieskoń­

czonego zbioru wyrażeń, z których każde opisuje zarówno metaforyczny obraz teorii w ogóle, jak i konkretnych rzeczywistych teorii. S tru k tu ­ r a am algam atow a je st swego rodzaju w irtu alną reprezentacją stwo­

rzoną na potrzeby niebezpośredniego opisu czegoś, co dotyczy faktycz­

nej sy tu a c ji. „ O p isu je m y ś w ia t, ale za p om o cą k o n s tr u k tó w w irtualnych. Co praw da bezpośredniem u profilowaniu podlega zda­

rzenie w irtualne, ale m a to służyć opisowi faktycznych warunków i okoliczności.”34 Jed n ak nie w irtualność m etafory mnie tu obecnie zaj­

muje, ale samo pojęcie odpowiedniości.

W arto w tym miejscu mocno podkreślić fakt, że pojęcie odpowied- niości je s t podstawowe nie tylko przy analizie metafory, ale odgrywa także centralną rolę w gramatyce. W konstrukcji w yrażenia przyim- kowego, np. under the tree, landm ark i przyim ek odnoszą się do profi­

lu w yrażenia rzeczownikowego. W yrażenie rzeczownikowe the tree ukonkretnia schematyczny landm ark przyim ka w taki sposób, że sche­

m atyczny landm ark stanowi miejsce uszczegółowienia tego przyim- ka. Przyim ek jest elementem, którego profil przechodzi na stru k tu rę złożoną. Integracja elementów składowych w elem ent złożony odby­

wa się dzięki odpowiedniości ich części składowych. Gdy odpowiednie jednostki nakładają się na siebie, stru k tu ra złożona otrzymuje profil jednej z nich. W w yrażeniu under the tree landm ark jest określony,

natom iast jego trajekto r jest nadal schematyczny.

To, co jednak je s t istotą kompozycjonalności języka jako stru k tu ry jest fakt, że s tru k tu ra złożona jednej konstrukcji może być wykorzy­

styw ana jako składowa s tru k tu ra konstrukcji wyższego rzędu. Under the tree jest symbolicznym wyrażeniem złożonym - można je rozczłon­

kować na mniejsze elementy, ale stru k tu ra ta może być też użyta w cha­

rak terze elem entu składowego innej konstrukcji wyższego rzędu, jak np. the bench under the tree. W tym ostatnim w yrażeniu rzeczownik bench profiluje pewien obiekt, a wyrażenie under the tree modyfikuje ten rzeczownik. Ponieważ s tru k tu ra złożona the banch under the tree profiluje rzeczownik bench, nie zaś całą relację, jednostką do której odnoszą się poszczególne elem enty tej konceptualizacji jest rzeczow­

nik bench.

34 R onald W. L angacker, W ykłady z g ra m a ty k i kognityw nej, op. cit., s. 59.

Co to jest gramatyka? 115 J a k wobec tego Langacker rozum ie pojęcie odpowiedniości? Otóż odpowiedniość definiowana jest przez niego następująco: dwa elem en­

ty odpowiadają sobie (w term inologii gram atyki kognitywnej: land­

m ark jednej stru k tu ry odpowiada profilowi innej struktury), w tym sensie, że „rzutują one na ten sam elem ent w obrębie stru k tu ry złożo­

nej”35. T aka definicja jest o tyle nieszczęśliwa, że nie dotyczy ona od- powiedniości w sensie istnienia bezpośredniej relacji między elem en­

tam i (ekwiwalencji), je s t to raczej zgodność w rzutow aniu różnych elementów na tą sam ą płaszczyznę. J e st to zatem odpowiedniość r a ­ czej w znaczeniu geometrycznym niż lingwistycznym.

Langacker jest świadom tego, że am algam atem jest i metafora, i me- tonim ia; a samo nazwanie danego zjawiska am algam atem niewiele nam mówi, z tego powodu, iż dokładne zrozumienie języka wymaga rozróżnienia wielu odmian amalgamatów, występujących w różnych miejscach i na różnych poziomach. To jednak oznacza, że prawdopo­

dobnie nie posiadamy jednolitego pojęcia odpowiedniości.

Nelson Goodman w swoim czasie przekonywał, że żadne dwa sło­

wa nie mogą być dokładnie synonimiczne. W yrażenie „lekarz oczu, który nie jest okulistą”, m ożna opisać jako deskrypcję lekarza oczu, lecz nie jako okulisty. Goodman dowodzi, że w ekstensji w yrażenia

„lekarz oczu” jest coś czego nie m a w ekstensji term inu „okulista”36.

I choć myślę, że Goodman się mylił, tj. fakty dotyczące ekstensji nie m ają żadnego związku z pytaniem, czy dane term iny są synonimicz­

ne, a w rezultacie twierdzę, że punktem wyjścia każdego poszukiwa­

nia kryterium synonimii są i m uszą być takie fakty ja k to, że „okuli­

sta ” znaczy tyle co „lekarz oczu”, to jednak chciałbym zaryzykować pewną parafrazę wypowiedzi Goodmana: żadne dwa wyrażenia danego języka nie mogą być dokładnie odpowiednie (ekwiwalentne), albowiem w każdym wyrażeniu jest zawsze coś swoistego co ogranicza wymienial­

ność i odpowiedniość sprowadzanych do jednego poziomu domen.

Odpowiedniość, która utożsam ia budowlę z teorią m a swoje ogra­

niczenia. Podobnie odpowiedniość gram atyczna niesie w raz z sobą ograniczenia, a te ograniczenia po prostu nie zezwalają na pewne kon­

strukcje językowe. Badanie granic pierwszego rodzaju odpowiedniości

35 Ibid., s. 84.

36 Nelson Goodman, „On Likeness of M eaning”, Analysis, n r 10 (1949); reprint w: M argaret MacDonald (ed.), Philosophy and Analysis, Oxford: Blackwell 1966.

winno wskazać nam granice myślenia przez analogię, granicę zrówny­

w ania czy w ym ieniania pewnych domen. Badanie drugiego rodzaju odpowiedniości winno nam wyjaśnić dlaczego wyrażenia pokroju mrów­

ka ma nerkę uznajemy za poprawne gram atyczne, choć nie prawdzi­

we, podczas gdy zdanie nerka ma mrówkę uznajemy nie tyle za fałszy­

we, czy naw et niemożliwe, ale po prostu pozbawione sensu.

Nie jestem pewny, czy w wytyczaniu tych granic lepiej służy nam model kognitywny, czy też generatywny. Jestem jednak przekonany, że model kognitywny operując wieloma znaczeniami pojęcia odpowied­

niości37 zbyt łatwo zrównuje je w gram atycznej roli i doprowadza do wizji języka jako czegoś, co m a charakter bardzo liberalnych wymian.

7. Od reprezentacji przestrzeni (lokalizacji)

Powiązane dokumenty