• Nie Znaleziono Wyników

Stowarzyszenie Harcerstwa Kato-lickiego „Zawisza” Federacja Skau-tingu Europejskiego jest ruchem

wychowawczym, posługującym się metodą harcerską, opartym na zasa-dach religii rzymskokatolickiej oraz uczestniczącym w wielkiej wspólno-cie wiary i działania Skautingu Euro-pejskim. Metoda to jest dostosowana do etapów rozwoju młodego człowie-ka: wilczki (8-12 lat), harcerki i harcerze (12-17 lat), przewodniczki i wędrowni-cy (powyżej 17 lat).

Strona internetowa skautingu na Dolnym Śląsku: www.fse.wroc. pl

h o b b y i p a s j e : l u d z i e p w r p o g o d z i n a c h

społeczeństwu i tego właśnie uczymy i do tego wychowujemy naszych har-cerzy.

Ale wychowujecie też przez zabawę?

Zgadza się, choć przekonanie, że harcerstwo to tylko zabawa, jest myl-ne, bo niepełne. Skauting proponuje wychowanie młodych przez młodych – i to jest fenomenalna metoda. Stara-my się wpajać młodym ludziom ide-ały, które potem zostają na całe życie. Ale także konkretne postawy, jak: od-powiedzialność, odwaga, praca nad charakterem, rozwój osobisty, dbanie o zdrowie. To jest baza, która potem daje świetne efekty w zwyczajnym ży-ciu. Ciekawe, że ta metoda ma ponad 100 lat i ciągle działa.

Tylko czy przystaje do współczesnego świata?

Młodzi żyją w świecie iluzji, w świe-cie chwilowych radości, których do-starczają np. telewizja czy komputer. Chwilowych, czyli takich, które szyb-ko przemijają. My oferujemy znacznie

więcej. Wystarczy pojechać na obóz wilczków (czyli tej najmłodszej grupy harcerzy), żeby się przekonać. 20 chło-paków, którzy mieszkają pod namio-tami, wypełnia codzienne obowiąz-ki, jak pomoc w robieniu posiłków,

sprzątaniu, przygotowanie wieczor-nych ognisk; grają w piłkę i świetnie się przy tym bawią. Gdy się widzi ich entuzjazm i radość, to wszelkie wąt-pliwości znikają. Czy harcerstwo jest aktualne? Tak, bo prawdziwa radość zawsze jest aktualna.

Albo starsza grupa – harcerze. Ich obozy letnie wyglądają już nieco ina-czej. Sami sobie budują obozowisko, jedzą to, co sami ugotują, uczestni-czą w różnych grach terenowych i fa-bularnych. Do tego potrafią po męsku i z zachowaniem szacunku do drugiej osoby współzawodniczyć. Zmagają się sami ze sobą. To są niezapomnia-ne przeżycia. Harcerze, którzy byli na takim obozie, nie mają wątpliwości, że chcą pojechać na kolejny.

I wreszcie najstarsi – wędrownicy. 18-19 lat to czas, kiedy młodzi szu-kają swojego miejsca w życiu. Mają

Spotkanie skautów z rektorem PWr prof. T. Więckowskim, od lewej: P. Sowa, M. Wiśniewska, P. Lochyński, Z. Minda oraz M. Kuczaj

Hufcowy P. Lochyński (od lewej) przekazuje chustę – symbol ukończenia międzynarodowego kursu instruktorskiego

„Męska przygoda w dobrym, braterskim gronie”

mnóstwo ważnych pytań, problemów, o których staramy się rozmawiać w trakcie górskich wędrówek z ple-cakiem. Taka męska przygoda w do-brym, braterskim gronie. Na co dzień, przytłoczeni cywilizacją, betonową rzeczywistością, żyjąc w ciągłym pę-dzie, nie mamy czasu się nad sobą zastanowić. A my chcemy tego na-uczyć młodych ludzi. Chcemy też ich nauczyć myślenia i brania odpowie-dzialności za własne życie i decyzje. I to jak najbardziej pasuje do współ-czesnego świata.

I tego wszystkiego można nauczyć się na obozie, w lesie?

Oczywiście. Życie w małej społecz-ności, na łonie nie zawsze życzliwej przyrody bardzo kształtuje charakter. Młodzi ludzie potrzebują hartu du-cha, żeby małe niepowodzenia nie zbi-jały ich z tropu, żeby się tak łatwo nie poddawali, żeby potrafili współpraco-wać w grupie. Przeżycie obozu w wie-ku 12-15 lat procentuje w przyszłości. Z jednej strony uczymy współdziała-nia z innymi, ale z drugiej stawiamy bardzo na rozwój osobisty. W

dzie skautowej każdy ma swoją funk-cję i obowiązki – jak kucharz, sanita-riusz czy zastępowy itp. Każdy też rozwija się, zdobywając kolejne stop-nie i sprawności.

Czego Pana nauczyło harcerstwo?

Dało mi wielką szansę, żeby spełnić marzenia. Jako młody student mia-łem okazję organizować międzynaro-dową redakcję czasopisma, wydawa-nego codziennie przez 9 dni – działo się to w trakcie zlotu Eurojam 2003 w Żelazku w Jurze Krakowsko-Czę-stochowskiej. Potem stworzyłem re-dakcję radiową i nadawaliśmy różne audycje podczas Euromoot 2007, któ-ry odbywał się na Słowacji. Byłem też szefem ogólnopolskiego czasopisma dla skautów „Gniazda”. Skauting ukształtował mnie takim, jaki jestem teraz. Nauczył mnie odpowiedzial-ności za siebie i innych, za powierzo-ne mi zadania. Dał możliwość pozna-nia innych kultur dzięki uczestnic-twu w międzynarodowych kursach, zlotach, dzięki kontaktom z ludźmi z innych krajów. To niesamowite, że jako 18-, 19-latek usłyszałem od dużo starszych do siebie osób: „masz zielo-ne światło”. Zaufali mi i mogłem się sprawdzić. Nauczyłem się wierzyć w swoje możliwości. I za to jestem im ogromnie wdzięczny. Wierzę, że mło-dych ludzi trzeba obdarzać zaufaniem na miarę ich wieku, a czasami nawet może na wyrost.

A jak bycie skautem przekłada się na Pana życie rodzinne?

Skauting kształtuje człowieka w kon-kretnej rzeczywistości. Najpierw jest to mała społeczność, ale potem prze-kłada się na funkcjonowanie w szerzej społeczności – na studiach, w szkole, w różnych organizacjach. Niezwykle ważna jest też rodzina. Pierwsza za-sada skautingu brzmi: obowiązki har-cerza rozpoczynają się w domu. Naj-pierw rodzinnym, a potem tym, który sam stworzy. Ja mam żonę Elę i małą córeczkę – Monikę. Żona też jest har-cerką.

Jak wygląda harcerski dom?

Na pewno dużo wspólnie planu-jemy. Liczne obowiązki moje i żony zmuszają nas do tego. Może to za-brzmi nieco patetycznie, ale nasz dom jest naprawdę przepełniony miłością. Przez to, że wyrośliśmy z tego samego środowiska, wierzymy w takie same ideały. Mamy bardzo zbieżne spojrze-nie na świat, a to spojrze-niesamowicie uła-twia bycie razem. Co nie znaczy, że je-steśmy tacy sami i że się czasami nie spieramy. Ale umiemy ze sobą rozma-wiać. I to wynieśliśmy ze skautingu.

Chciałby Pan, żeby wasza córka w przyszłości została harcerką?

Chciałbym, bo wierzę, że to jest do-bre. Ale decyzja będzie należała do niej.

Ciężko jest pogodzić obowiązki harcerskie z pracą zawodową, nauką i życiem rodzinnym? Trochę dużo tego wszystkiego…

Zgadza się, ale dzięki harcerstwu na-uczyłem się dobrze gospodarować cza-sem. I staram się wszystkie moje obo-wiązki wypełniać jak najlepiej. Zaanga-żowałem się w życie uczelni, bo jestem reprezentantem doktorantów w Sena-cie Politechniki Wrocławskiej. A skau-ting to dla mnie służba i misja. Jeżeli się głęboko wierzy w to, co się robi, to na wszystko uda się znaleźć czas. W cen-ne idee warto się angażować. A ja cią-gle jestem pełen entuzjazmu.

Czyli na uczelni wiedzą, że Pan jest prężnie działającym skautem?

Tak. Osoby z najbliższego grona, pro-motor, a teraz też rektor Politechniki.

…gdyż uczestniczył Pana w spotkaniu rektora PWr prof. Tadeusza Więckowskiego z komisarzem federalnym Zbigniewem Mindą?

Właśnie. I muszę przyznać, że to było bardzo ciekawe spotkanie. Wzię-li w nim udział także: Magdalena Wi-śniewska, która jest pracownikiem In-stytutu Informatyki i prowadzi ogni-sko przewodniczek, czyli harcerek w wieku studenckim, Marcin Kuczaj (namiestnik harcerzy – funkcja ogól-nopolska) i Paweł Sowa (szef sieci sa-modzielnych zastępów na Dolnym Śląsku) – obydwaj studiują na Wy-dziale Mechanicznym. Pan rektor był bardzo zainteresowany tym, czym się zajmujemy, pytał o metodę skautin-gu. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że inżynierów należy uczyć pracy w grupie, kształtować ich na liderów. A tego przecież też uczy skauting. Chcielibyśmy naszym doświadcze-niem podzielić się z innymi i planuje-my w przyszłości zorganizować kon-ferencję. Rektor Politechniki wykazał wielką otwartość na te nasze plany, zaproponował nawet sale wykłado-we w Centrum Konferencyjnym PWr. Ponieważ jestem chemikiem, użyję określenia chemicznego – wierzę w to przedsięwzięcie, pełna wizja nieba-wem się wykrystalizuje.

To są dalsze plany, a te bliższe, wakacyjne?

Na pewno razem z żoną odwiedzi-my kilka obozów harcerskich. W lip-cu poprowadzę wędrówkę dla in-struktorów. Myślimy też o wyjeździe typowo rodzinnym, ale teraz prioryte-tem jest dla nas zakończenie remontu mieszkania.

Życzymy zatem powodzenia we wszystkich planach harcerskich i tych nieharcerskich również.

Rozmawiała: Iwona Szajner Zdjęcia: Krzysztof Mazur, Michał Karaszewski, Paweł Sowa

Wędrowanie i praca nad charakterem w Bieszczadach

„Skauting ukształtował mnie takim, jaki jestem teraz”

Paweł Lochyński jest

absolwen-tem Wydziału Chemicznego PWr, kierunek Technologia chemiczna. Obecnie robi doktorat w Zakła-dzie Inżynierii Powierzchni, Kata-lizy i Korozji pod kierunkiem prof. Bogdana Szczygła. Temat jego pra-cy brzmi: Elektropolerowanie stali austenitycznej typu 304. Od pięciu lat współpracuje z ECM Sp. z o.o. zajmującą się obróbką stali kwaso-odpornych na skalę przemysłową. Wyniki swoich badań prezentował na konferencji The 28th Annual Conference „Corrosion Challenges In Industry” w Ras-Sudr w Egipcie. Jest przedstawicielem doktoran-tów w Senacie PWr, gdzie angażu-je się w pracę komisji: ds. Rozwoju i ds. Organizacji.

S

eniorzy, tym razem w Saloniku Literackim, po raz kolejny ocze-kiwali znakomitego Gościa, jak oczekuje się kogoś bliskiego. Wła-śnie taką osobą jest ksiądz Mirosław Drzewiecki – ceniony duszpasterz, wybitny kaznodzieja, intelektualista, niezłomny patriota. Potrafi być także przyjacielem zwyczajnego człowieka.

Liczne funkcje i zasługi ks. Miro-sława przybliżył w życzliwych sło-wach Andrzej Ostoja-Solecki. Podkre-ślił Jego bliskie związki z Politechniką Wrocławską. Ks. Mirosław Drzewiec-ki jest kapelanem Solidarności przy PWr.

Nasz Gość przywitał słuchaczy słowami: „Dzień dobry, jestem księ-dzem”. Właśnie tak zatytułowany jest tomik poezji, z którego ks. Mirosław (dla bliskich znajomych i przyjaciół Emir) przeczytał wiele wierszy.

Mimo że spotkanie nosiło skrom-nie sformułowany temat: „Spotkaskrom-nie z poetą”, to jednak nie mogło ograni-czyć się tylko do tej ważnej dziedziny, obfitującej w dokonania Autora – kil-ka wydań kil-kazań, dziewięć tomików poezji, ponad 20 prac prozą, trzy tomy raptularzy Czas przyłapany.

Słuchacze przywołali pamiętne lata stanu wojennego, kiedy to ks. Miro-sław działał jako odważny opozycjo-nista. Kazanie wygłoszone 13 stycz-nia 1982 r. podczas mszy św. za Oj-czyznę poruszyło nie tylko wiernych zgromadzonych w katedrze, dając im odwagę i nadzieję do walki ze złem, lecz obiegło cały świat. Przesłuchiwał je z taśmy Jan Paweł II. Msze św. za Ojczyznę z homiliami ks. Mirosława, odprawiane co miesiąc, gromadziły liczne rzesze ludzi. Niestety były rów-nież powodem represji wobec nasze-go Gościa.

Wokół ks. Mirosława zaczęli zbierać się literaci, aktorzy, plastycy, muzycy. Na ich prośbę powstało Duszpaster-stwo Środowisk Twórczych. W stycz-niu 1983 r. ks. kardynał Henryk Gul-binowicz powierzył ks. Mirosławowi Drzewieckiemu opiekę nad twórcami i kościołem św. Marcina. Jakże boga-ty i owocny w dokonania patrioboga-tyczne i artystyczne był to okres, w którym dawano odpór zniewoleniu i repre-sjom stanu wojennego. Z inicjatywy ks. Mirosława przy kościele św. Mar-cina została utworzona Fundacja św. Marcina, która pomagała ludziom po-trzebującym. Bywało, że ofiarny dusz-pasterz w drzwiach kościoła rozdawał chleb licznym ubogim.

Seniorzy pytali o początki Radia Ro-dzina, którego założycielem i pierw-szym dyrektorem był ks. Mirosław Drzewiecki. Wyemitowało ono swój pierwszy program 16 października 1993 r. Bardzo skromnymi środkami,

dzięki pracy wolontariuszy, realizo-wano wartościowe audycje, na które czekało wielu słuchaczy.

Są to tylko niektóre z prac ks. Mi-rosława Drzewieckiego, lecz świadczą o tym, że żyje nie dla siebie, że swój czas, siły i talent oddaje służbie Bogu i człowiekowi. Swoim przekonaniom daje wyraz w wierszu Nie dla siebie:

Nie zatrzymuj prawdy poeto dla siebie jak stary pieniążek skoroduje ci dłoń którą ściskasz zachłannie Myśli płyną jak rzeka w słońcu poeto a każda z nich marzy

by rozbłysnąć małym refleksem choć raz o poranku

choć jeden raz Jesteś łuską poeto na grzbiecie ryby płynącej pospiesznie w głąb oceanu

Nie zatrzymuj się nigdy przenigdy dla siebie

Życie nie dla siebie i życie prawdą to motyw przewodni pisarstwa i wszyst-kich działań ks. Mirosława. Pod Jego egidą w latach 1985 i 1987

Duszpa-sterstwo Środowisk Twórczych we Wrocławiu zorganizowało w kościo-łach św. Krzyża i św. Marcina Krajowe Biennale Młodych „Droga i Prawda”.

Seniorzy obecni na spotkaniu pa-miętali, że ks. Mirosław Drzewiecki jest autorem hymnu 46. Międzynaro-dowego Kongresu Eucharystycznego, który odbył się we Wrocławiu w roku 1997. Ksiądz Drzewiecki był także ko-mentatorem tej niezapomnianej uro-czystości.

Prawda i wolność znajdują swój głęboki wyraz w słowach hymnu kon-gresowego, noszącego tytuł:

Euchary-stia i wolność, którego pierwsza

zwrot-ka brzmi:

Przyszedłeś, Panie, by wolność dać światu, Przyniosłeś Prawdę w swej Ewangelii. W wolności szkodzić nie będzie brat

bratu, W Prawdzie brat z bratem niech się

weseli.

Nasz Gość w swojej poezji dał się poznać również jako wrocławianin, który kocha swoje miasto. Wiersz

Ko-cham moje miasto (zamieszczony w

to-miku Antyfony jesienne) zaczyna się jakby niepewnym wyznaniem:

Pewnie kocham moje miasto skoro mieszkam tu tak długo i pod jego kamieniami chciałbym złożyć swoje kości kocham szczerze choć nie zawsze i nie wszystko mego serca zachwyt rzuca na kolana (…)

Następne zwrotki przynoszą licz-ne powody, które skłaniają Autora do kochania swego miasta, by w końco-wych dwu wersach mógł stwierdzić z mocą:

Kocham pewnie moje miasto słowo daję kocham

Pod koniec spotkania ksiądz-poeta dał się namówić na przeczytanie kil-ku fragmentów prozy z III tomu rap-tularza Czas przyłapany 3. Raptularz

nieco bolesny 2008-2009. Autor napisał

„nieco bolesny”, a czytelnik i słuchacz wie, że jest to czas jego ciężkiej choro-by, o której mówi bardzo powściągli-wie. Zmagając się z tym trudnym do-świadczeniem, nadal żyje nie dla siebie. Interesuje się tym, co dzieje się w Oj-czyźnie, w świecie, w Kościele. Myśli o innych ludziach. Służy im swoją pra-cą duszpasterską i twórczością. Dzię-ki sile swojego ducha, żarliwym mo-dlitwom i pomocy lekarzy ks. Miro-sław pokonał chorobę.

Byliśmy uradowani, widząc nasze-go Gościa w dobrym zdrowiu. Wzbo-gaceni pięknem oraz mądrością poezji i wypowiedzi ks. Mirosława, a także zbudowani Jego ważnymi dokona-niami.

Zofia Zelman Zdjęcie: Krzysztof Mazur

Powiązane dokumenty