merykańskes kwrcrtela
SOJUSZ Z NAUKĄ 1 TECHNIKĄ
/jum»d a r id « ., jc * o p ta e w o d n ie s ą c y i k o m io ja re w iz y jn a «? yy- teeiuni p re c z M W iych c z ło n k ó w . N ie p r z e w o rk ik a ą c y , 1cm w m i k o łc h o ź n ic y *? ( w p c w ła r /a m i a r ie ta . P rz e w o d n ic z ą c y i * * *ąA * rt<',!"
s;1 „ d p o w ie d z ia łn i p rz e d w a ln y m z a b ra n ie m k « h h o ź n ik ó w . P o j m o w a n ie n o w y c h i w y k lu c z a n ie s ta ry c h c z ło n k ó w , decydowaztze o w a ż n y c h ż y c io w o sp ra w a ch a r ie lu , u c h w a la n ie rocamego p la n u
T ^ ~ y ,
i w » ««'k
J 2 3 S Ż 2 S L Z ^ ^ r *t y lk o d la w a ln e g o ze b ra n ia ..
A n ie l ró ż n i s i* w ię c zasadniczo o d p r z e d « ę b io r r tw p a ń s tw o w y c h K lu c h , j a k i m i są sowcho-z i s ta c je m o to ro w o -tra k to ro w e . A r t e l jeM d o b ro w o ln y m znzeezemien. c h ło p ó w p r a c « ją o < h na znaeyonahzzrwa-
„ c j z ie m i, w k tó r y m są u s p o łe c z n io n e n ie całość, lecz. głó w n a częsc ś ro d k ó w p r o d u k c ji.
W p rz e c iw ieńeC w ic do a r te łu k o m u n a r o ln a je s t to ta k ie d o b ro w o ln e zrzeszenie c h ło p ó w p ro d u c e n tó w , w k t ó r y m tą u sp o łe czn io n e w szystkie ś ro d k i p r o d u k c ji i całość g o s p o d a rk i. W k o m u n ie me DV, m ie js c a na in d y w id u a ln e d z ia łk i p rz y z a g ro d o w e , p ry w a tn e p o ol, d o n ic b y d ła , tr z o d y H p. K o m u n a n ie u z n a je p r y w a tn y c h m te re - 8ÓW < d o n k ó w , lecą ty lk o w s p ó ln y in te re s gro m a d y.
W przeciwieństwie do k o łc h o z u i k o m u n y r o ln e j, k tó r e stano
wiły W żozy i w yższy « rczebel zrzeszenia p ro d u k c y jn e g o c h ło p ó w , sow cho z i stacje m o to ro w o -lra k to ro w c sta n o w ią b e z p o ś re d n ie p rz - d łu ż e n ie s o c ja lis ty c z n e g o p rz e m y s łu pa ństw ow eg o na w « . N tw e h o z y i .sia rje m o K r tw o - tr u k lo c o w e są to o rg a n iz a c je p a ń s tw o w e , S a c je i u o te ro w o -tr a k t o ro w o to pańrtwoW fe o ś ro d k i m aszyn z n a jd u ją c e s .f na u słu g a ch g o -p o d a d u k o lc h o ż n ic z e j. S ow choz y U , * * * * *
z ra c jo n a liz o w a n o pa ń stw o w e w y tw ó rn ie p r o d u k tó w r o ln y c h bo - eh o zy aa te c h n ic z n ie i o rg a n iz a c y jn ie w yższą fo rm ą g o s p o d a rk i n»z k o łc h o z y . Sa one w z o re m i n a u c z y c ie le m te c h n ic z n e j «I* * * « " * 1 d la k o łc h o z ó w . Są one d o ra d c a m i i szko łą w z o ro w e g o gospodarze-
„ i ( i , o ś ro d k a m i p o s tę p u a g ro tc c h n ik i. S tacje n m to ro w o s tra k to ro w o
™ e r o x .rw .d n ie zw iązane z o b s łu g iw a n y m pnz.cz s ic h .c kołchoz, n io tw e m 1 sta n o w ią b a r,Iz o p r a w n e n a rz ę d z ie p la n o w e g o k»ero-wo- n ia .a io k ó ą g o s p o d a rk i k o łc h o ź n ic e i- Z a b e z p ie c z a j, « » de cy
d u j« o le rb u ie z n y m P o m n i e p ra c y k o ł c h o z . W p ł y w . « ~ P™’
w id ło w a U nię ro z w o ju k o łe łio ż n ie .w a . S tacje m o to ro w o -e rz k to ro w e o d g ry w a ły i o d g ry w a ją z a ^ d n ic z ą rolę. w M ru k i.ta tta ro łm c tw a ra- ibóeciki+iig«.
Ś1-KEKSY KOLCHOZNICTWA RADZIECKIEGO
J * i * o o lb r z y m ie g o p .w t„> u d o k o n a ło k td e h n ń n irtw o ra d z ie c
ko. m o żn a z ro z u m ie ć ty lk o w te d y , gdy w eźm ie: p n d uw W w iro ły e h a n ą szybko ść p r a ż e n i a życiu Mn k t ó e ^ n Ke-nów c h ło p ó w w cią g u z a le d w ie < W c«ę.™ . ,a l ^ Ł a ta «JrwgwJ wc-imy ś w ia tó w e j p rz e jś c m n o /,y y , ^ o w ó j. Ju ż je d n a k n a jb liż s z e d w ie — trz y k p rz y w ró c ą , W z p rze w yższą p rz e d w o je n n e Urn,»« r o ^ j a . j o *
gie trz e b a p a m ię ta ć o d czego k o le k ty w iz a c ja za czę b , z ja*«»*' d /ie tw e m « m o ta n i« m ia ło d o c z y n ie « « i na tle ty< . w - ęP w a ru n k ó w d o p ie ro o ce n ia ć, d o ja k ic h o lb r z y m ic h rc z u łta to w
;]n<bwatl/'ila. . ,
C Xaaeba p a m ię ta ć , że w r o k u 1910 w r o ln ic tw ie ro e y jd k im w a łc Sic w u ż y c iu : 7,8 m il. d re w n ia n y c h -o c h , 2,2 m il d re w m o n y c h p łu g ó w 17,7 m il. d re w n ia n y c h b r o n , a ty lk o 4J m-1 P Hgow
r L d z ie d z ic tw o W r o ln ic tw ie p rz e ję ła , , v , d . . ( j c
-i 7Z
w . a r w - » « ’ . mz re jś, nale ży d o b rz e za p a m ię ta ć, że jcezcze w r. J~ A
d P ir o n y w m m .w /z w ią z k u R a d z ie c k im d rcw n nzną
czw a rte ja r y c h wmtm im d o k o n y w a n o rę c z n ie , m i**--* ^ “ ró w ż ę t a k W . i ^ » ó . W 1928 oh 90 % - U d o k o n y w a n o z „ * r , k a n i. a ty lk o 1% « « * • « > ... i. . łv4<
h o d w o d z i'O t u hUa-rh, n ró .to czte re ch U J*
/.rjisw/zcń, TO^iTW^two łlv.ii*.i«ii k^dilywiaw*^ ftlaiłio fiię f>i<*rMisżyi*i HW-wrfói. M irjwt" K» zajęło n^iwrkwo ikoł-rjw?*-zowc liziięjki siwej racj^nabiej arganiowji, 'fterlmlce rtilncj ii swiDtuu fwnflęijjiPWwiiM dbaiakt^rowa 4>«}<‘4*4łiw»ii. ł'Oił Widu bijk* <*aw dwwiaj wy*>oko r w m m i r i r wIjmkUiwh) ameryk ańskik'.
RokmUwo raiłz-iwkie j^A (kiś najAiard/iej r<wmimkmk- i r»nrj<o- n; lnie nasyconym iKwoe/aetsmą tcclwwiką polmkłwe#« Łśtwi«łl*. Noc, bierzemy tu p*otI uwagę cwksofonflwwiyeh rekordów hib (lix>4>nej^ <izę~
Tci y4ST g<M^H>darstw rolnyrli, lecz slofneń w *
sycenia techmikę całego irołinietwa w7 skali ogólncpańslwo-wej.
Ptrzed wojną w USA tylko 51% ziemi uprawnej orano trak«x‘«-a- iui, gdy w r. 1938 w kolebozaeh radzieetkieh juź 75% całej erki tbikomywano teaktorałni i zaledwie 25% końmi. Stale roissiące wy- pesażenie techniczne arwiękisza z każdym dniem różnicę mechanizacji na korzyść rolnictwa radzieckiego. W r. 1940 w koł
chozach radzieckich siew był zmechanizowany w 59%, tsrka w 71 82%. Według planu zaś w r. 1950 kołchozy radzieckie, o iągmą 70% mechanizacji siewu i 90% mechanizacji odki.
Należy tu zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy ilością r^hr^ętu t ccii ni czai ego i jego racjonalnym powszechnym wyzyskam ero. Ka*
pi tali styczne Stany Zjeclnoczoaie są klasycznym przykliwlcmn rozrwil- rcj, nieracjonalinej społecznie gospodarki sprzętem lechinicznyun w rolnictwie. Dzisiaj jelcze USA posiada więcej sipr/ę*« tech
nicznego w rolnictwie niż Związek Radziecłci, ale między ten sprzęt z jednej a przyrodę z drugiej strony wchodzi czynnik ka
pitalistycznej pogoni za zyskiem, który gruntownie zimniejsza ogól
nospołeczną użyteczność tego sprzętu. Oto przykład: w r. 1940 po jjclacłi radzieckich chodziło 683 tysiące traktorów (w przclic/cmiii na ISkonne), 197 tys. kombajnów, 228 tys. samochodów ciężatro- YćYch. W tym samym czasie USA miały traktorów więcej, bo pół
tora miliona, ale traktory te służyły tylko 23%-toan ogólnej liczby gospodarstw. Ponadto każdy traktor w Związku Radzieckim praco
wał 5 razy wydajniej, każdy kombajn 3 razy wydajniej niż w USA.
Minio większej ilości traktorów w USA, Związek. Radziecka dzięki racjonalnej og óbwnn arodo w ej gospodarc«' obsługiwał traktorami i kombajnami cidc rolnictwo, gdy USA tylko część wwe.ge rofeieHiwa.
W OłStatecznym rcaiłlitaiie zntmra rad/ic<ka była ołhrołdona nie- ch-anieenie dwa razy icfńej niż przeciętnac ziesmia w USA.
SOJUSZ Z NAUKĄ 1 TECHNIKĄ
Rolnictwo radzieckie w sojuc/.u z nauką i Uwlmiką j(.i»t pełne fw órczego, wynalaz^/aego i <wlkry"wczego rozmawdm. Owtatnia dy
skusja nad eylufteją w łwologii, a /.własz^ zii w7 agrobi-inhfgii, zaini
cjowana przez członka Akademii Nauk Lysienkę, okazała, jak wielkie i roaliiiwine są zafmaerBCTMa agrołwhnóki i a«rał»oia#a w- (hieckicj staiwisjącej sobie za cel racjonalne przc<J>rai.enie świata roślin i zwieraąt w 4użl»ic cełowicka. Nowa praktyka roWctiwM radzieckiego zmąciła do rewizji focma&slyępnej nior.gaKO.w»tko- mcmlelowfkicj teorii dziedniezenia i u«na«ia -hisz.no««- i płodności nowego mieenrymkiego kierunku w biologia, nawi«j®ującego do poslęspowego sedm <ł»rvvmi*mu. Micy.mintnr-ki kierunek w bio
logii, zainicjowany przez Tinmriaateiwa i Miczurina i konlyznww«- ny prze« ł.ysimkę. wyrósł w śi-isiy.-n związku z praktyką rołnik zą i na nawo twócmo Wtaktnje wyżoze formy rołmielwa rtabżeckic««, wbrew wwcłkśnt formtdirtycmnyjn uprzedzenion. gałiinelowycłi iK zonyeh. Ideą prz.a < di«ią rołmetwa, agrolłiologii i agrote.-iw.iki radzieckiej jert słynna teza Miezuriaa: „Nie m o ż e m y cze ka ć 1»
względy przyrody; .w z ią ć je .1 niej — "to na«te zodanie“.
Micaurinowcka idea przeobrażania rolnictwa radziodtoego w je- dc.,1 kwitnący sad je« to idea rzeczywiście odpowiadająco * * * * • lizmowi. Walka a roujomaJne przeobrażenie roknirtwa nohic-kic-Bo toczy sir zarówno w UdnwaterU.ch uczonych jak i no indu procy rihomików «zwcłnw.u i chłopów kołclwimiceycli. Za «Mamie 10 lat selekcjonerzy iiwhacocy vvył>o.hawaii 756 mzwycb gałmików k«kor
/ ia r n U ły c h , z iia rjiis to -b ó W w y c h i o le is ty c h i b r a iio ś r e itn ia w p ro w a d z i l i jc do p r o d u k c ji.
¡lo tn ic tw o ra d z ie c k ie p rz e o b ra ż a się z d n ia n a itó e ń r. n td b y w u - i u i . ro z m a c h a m '.-R o b i się p r ó b y w y h o d o w a n iu iw e io łe m ic łi k u l t u r zb o żo w ych . Z a m ie n ia się r o ś lin y tra w ia s te w d rz e w ia s te i drzeiw ia- w tra w ia s te , je ś li s p rz y ja to ilo ś c io w e m u i ja k o ś c io w e m u p o d - n ic a ie n iu .p r o d u k c ji r o ln e j. Id e a k w itn ą c e g o ntde.zuiranioiwskfego su- ilu o n o w y c h u ż y te c z n ie js z y c h g a tu n k a c h ¡roślin i z w ie rz ą t, w p ro w a d z o n y c h do p r z y r o d y p rz e z ro z u m n y w y s iłe k c z ło w ie k a , staje słę p ra k ty k ą d n ia co d zie n n e g o .
P rz y k ła d e m » o w e g o ro z m a c h u i m ic z u r in o w s k ic j po sta w y w b io lo g ii je s t sztuczne z a p ło d n ie n ie w c ią g u ro lka 1940 p ię tn a s tu m ilio n ó w o w ie c p rz e z n ie w ie lk ą ilo ś ć 50.000 apecjallnie w yhotlo iw a- nye h haram ów o gę sie j, c ie n k ie j w e łn ie . A lby osiągnąć tein sani .-¡kli
te k za p o m o c ą zapładniainża n a tu ra ln e g o w cią g u tego sam ego czasu, m u sia n o b y m ie ć n ic p ię ć d z ie s ią t ty s ię c y , lecz m i l i o n w y s o k o w a rlo - ś c io w y c h , c ie n k ó -w e łiiis ty c h haram ów .
T e c h n ik a i a g ro b io lo g ia ra d z ie c k a p o p rz e z śm ia łe i ra c jo n a ln e stoso w anie n a u k i do p r a k t y k i r o ln ic z e j p rz o d u je d z is ia j r o ln ic tw u ś w ia to w e m u .
Ze spo łe czneg o pum iktu w id z e n ia k o łc h o ź n ik raiclaiecki je s t n o w ym ty p e m c z ło w ie k a , ró ż n y m od c h ło p a w sensłe tra d y c y jn y m . K o łc h o ź n ik r a d z ie c k i to ju ż n ic zahukam y chłoip — aniał fa li eta, lecz m n ie j czy w ię c e j w y s z k o lo n y p r a c o w n ik r o ln ic tw a . O n o w y m p ro
-R o l a s p ó ł d z i e l c a w b u d o w i e n o
„Wyraźnie więc widać, że zarysowują się tu dwa zasadni
cze kierunki: jeden — kierunek proletariackiej walki kla
sowej, uznający, że kooperatywy posiadają wartość dla lej walki juko je j narzędzie, jako jeden z je j środków pomoc
niczych i określających warunki, w których kooperatywy, odgrywałyby istotnie taką rolę, a nie pozostawałyby zwyk
łym i przedsiębiorstwami handlowymi. Kierunek drugi —-
drobnomieszczański, zaciemniający zagadnienia ro li koope
ratyw w walce klasowej proletariatu, rozszerzający znaczę- . nie kooperatyw poza granicą tej walki (tj. mieszający prole
tariacki i gospodarczy pogląd na kooperatywy), określający, cele kooperatyw takim i ogólnikami, które są do przyjęcia i dla reformatora burżuazyjnego, ideologa posłępowszych przedstawicieli buriuazji.“ (Lenin).
We W ro cła w iu odbyła się ostatnio ko nfe re n cja k ie ro w n ik ó w spółdzielni spożywców i ich w y d z ia łó w społeczno- w ychow aw czych. K o nferen cja odbyła się te dy niejako na tle w y s ta w y w ro c ła w s k ie j, będącej syntetycznym przeglądem d orob ku P olski D em okratycznej oraz zamie
rzeń na przyszłość. K o nferen cja zm usiła nas do p e w nych sprecyzowań teoretycznych i p ra ktycznych , k o niecznych p rz y p od ejm ow an iu w szelkiej in ic ja ty w y spo-.
łecznej czy gospodarczej w szerszym zakresie. Przed
staw iciele spółdzielczości spożywców — spółdzielczości m ie js k ie j, robotniczej — m u s ie li zastanowić się nad ty m , ja k ie jest m iejsce te j spółdzielczości w ogólnym nurcie polskiego ru c h u ludow ego, czym ona jest i czym stać. się pow inna.
W yszliśm y z założenia, że spółdzielczość spożywców inaczej kszta łto w a ła się i k s z ta łtu je w u s tro ju k a p ita li
stycznym , zupełnie odm iennie ry s u ją się zadania spół
dzielczości w gospodarce d e m o kra cji lu d o w e j, a jeszcze inne je st oblicze spółdzielczości Spożywców w
zakończo-f i l i i «¡poteczinyim Icolćh ożnzakończo-ftca św taiS i'/y talkżc stale rosnąca ilo ś ć fa c h o w c ó w ze - i . c lili!11i w yż» /,yiii w y k sw ta lre iiiio m .
O to [Mcnwiwiy z ¡brzegu p r z y k ła d do tyczą cy «p ecjalilM ów roiiniic-zy-eh -z ¡wyższym wyfcsMtałeoniieim. W R o s ji c a r s k ie j b y ło z a to liw ie 2100 a g ro n o m ó w . W r . 1938 w Z w ią z k u R a d z ie c k im b y ło 107.000 a g ro
nomów i p o n a d to p rz e s z ło 200.000 in n y c h fa c h o w c ó w ro ln ic z y c h z. wykswtałceiniieim u n iw e rs y te c k im 1 mb p o H te cb n iie zin ym .;J e d n o c z e ś n ie ' z wyższą, k u ltu r ą ro ln ą , w yższą w y d a jn o ścią p ra c y ^ wziresteini 'p T & lc k r jlt ¡jir.it.3!T i-j t f a 'g łó w ? - “ zu : r k z..i się n ie u s ta n n ie d o c h ó d
c h ło p s tw a k o lc h o ź n ic z c g o . D o c h ó d k o łc h o z ó w w z ró s ł na p r z y k ła d tylko w cią g u c zte re ch la ł 1934-37 2,7 ra zy, a za p ła ta za k frfe łio ż ru -
czy d z ie ń p ra c y 4,5 razy. •
C ię ż k ie b y ły p ie rw s z e lu la p rz e o b ra ż e ń , p ie rw s z e la ta w p r a w ili il/aiMiia k o le k ty w l / a r j i . W ró g k la s o w y , d a w n i k a p ita liś c i i k u ła c y , w y k o rz y s ty w a li w s z e lk ie b łę d y O rg a n iz a c ji U n -Iin w y c h , a lb y . ro z p ę tać o s trą w a lk ę ż k o le k ty w : zacją, sabo taż goiapwdaircz.y. Już je d n a k po k i l k u lo ta c h u s tr ó j k o łc h o z o w y o k a z a ł s w o ją w yższość. Skuś, po z w y c ię s k im z a k o ń c z e n iu w o jn y , k o łc h o z y ra d z i cek i e w eszły w no-, w y , ro lk u ją c y w ie lk ie p e rs p e k ty w y e ta p ro z w o ju . W s z y s tk o . i u l
eży o ty m , że n a jb liż s z e d w ie — t r z y p ię c io la tk i d o p ro w a d z ą do w ie lk ie j o b fito ś c i p r o d u k tó w ro ln ic z y c h i /.re a liz u ją s o c ja lis ty c z n y i,: ¡-tu l.it zam ożnego k o łc h o ź n ik a o w y s o k im poiziMumiii m •! i i -¡hiym i k u ltu ra ln y m i.
Witold Wudel '
o ś c i s p o ż y w c ó w w e g o u s t r o j u
n y m u s tro ju socjalistycznym , ja k im jest Zw iązek Ra
dziecki.
P o ls k i ruch spółdzielczy, podobnie ja k i cała św iatow a spółdzielczość, ro z w ija ła się w ram ach zasad roczdel- skich. Można b y w ięc przypuszczać, że spółdzielczy po
gląd na św iat, na sw oje własne zadania i m etody postę
pow ania pow inien być je d n a k o w y u spółdzielców w szy
s tk ic h kra jó w .
Czymże to się dzieje, że w śród spółdzielców różnych k ra jó w i różnych u s tro jó w zarysow ują się dzisiaj ta k poważne różnice, ja k to m iało miejsce w dyskusjach na m iędzynarodow ych zjazdach spółdzielczych. L in ia po
d zia łu przebiega w yra źnie pom iędzy spółdzielcam i kra-- jó w ka pita lis ty c z n y c h z jednej strony, z d ru g ie j zaś — spółdzielcam i k ra jó w socjalistycznych i d em okracji lu dow ej. Z ty m jednak, że nowe zasady wprowadzone w życie przez ty c h ostatnich zaczynają zdobywać sobie zw ole nn ikó w rów nież i w śród spółdzielców w kra ja ch , gdzie u s tró j k a p ita lis ty c z n y nie został obalony.
Ja k można by w sposób n ajba rdziej la p id a rn y i moż
liw ie ścisły sprecyzować tę różnicę?
Z o b ra z u jm y to ta k : spółdzielczość „kla syczna “ w y b u dow ała swój skrom ny s k le p ik roczdclski na p e ryfe ria ch u s tro ju kapitalistycznego. W s k le p ik u ty m w y z y s k iw a n i przez k a p ita liz m ro b o tn ic y m ie li możność zaopatryw a
n ia się w a rty k u ły pierw szej potrzeby po słusznej cenie, polepszając ty m nieco w a ru n k i swego b y tu : In n y m i sło
w y, spółdzielczość roczdelska w p ra k ty c z n y m swoim d zia ła n iu nie dążyła do rew olucyjnego obalenia całości u s tro ju kapitalistycznego, a ty lk o zm ierzała do polepsze
nia losu uciśnionych — w ram ach tego u stro ju . Inna sprawa, że szereg działaczy i m y ś lic ie li, ja k Ernest Pois- son i K a ro l Gide, sn u li m arzenia o sto pn iow ym i ca łko
w ity m przekształceniu u s tro ju -kapitalistycznego na d ro dze spółdzielczej. T ym u stro je m idealnym m iała być
„Rzeczpospolita Spółdzielcza“ pow stała na skutek in te gralnego ogarnięcia w szystkich dziedzin życia przez kooperatyzm .
P ro w a d ziło to do w y k u w a n ia ja k ie jś odrębnej zupeł
nie i niezależnej od całości ru c h ó w w yzw oleńczych klas p racujących ide olo gii spółdzielczej, rodzaju r e lig ii spół
dzielczej. P e ry fe ry jn y s k le p ik spółdzielczy usiłow ano za
m ie nić na kościół now ej re lig ii. Jego ściany b y ły jednak zb y t ciasne. P ra k ty k a b y ła inna. Spółdzielczość oderw a
na od szerokiego n u rtu politycznego klas pracujących (roezdelska zasada apolityczności!) nie zdołała p rz e k ro czyć m arginesu życia gospodarczego, ani odegrać ja k ie jś
‘ w iększej ro li. Co w ięcej, w tłoczona w w a ru n k i ry n k u k a pitalistycznego, m usiała ulegać jego praw om i pracować w rezultacie p rz y pom ocy m etod gospodarczych przed
siębiorstw a kapitalistycznego. Częstokroć p ra k ty k a ż y ciowa spychała ją na bezdroża reakcyjnego reform izm u.
In n ą postawę reprezentow ał L enin, za n im zaś cały o bóz-m arksistow sko - len ino w ski. Sprecyzowanie L e n i
na przytoczyłem na wstępie a rty k u łu . W m yśl ty c h no
w ych zasad spółdzielczość staje się in te g ra ln ą częścią rew olu cyjne go ruch u wyzwoleńczego klas pracujących, ic h ram ieniem gospodarczym i w spólbudow niczym no
wego u stro ju.
Ta nowa postawa zarysow uje się w sposób plastyczny na tle p o lskiej rzeczywistości pow ojennej. Spółdzielczość w yszła tu ta j zdecydowanie ze „s k le p ik u roczdelskiego“ , stała się jed nym z podstaw ow ych elem entów k s z ta łtu ją cych nową, rzeczywistość gospodarczą i społeczną, stała się poważną częścią naszego sektora uspołecznionego.
Je j nowe fo rm y s tru k tu ra ln e u m o ż liw ią ty m lepsze i szybsze w ykon an ie zadań pow ierzonych przez Pań
stwo Ludow e i ruch robotniczo - chłopski. W granicach ty c h zadań w yra źnie zarysow uje się ro la spółdzielczości spożywców. Z a jm u je ona tu ta j miejsce obok h an dlu pań
stwowego, tw orząc w ra z z n im dziedzinę uspołecznio
nych fo rm w y m ia n y to w arow e j. Obie te fo rm y nie są dla siebie czymś przeciw staw nym , uzupełniają się natom iast w zajem nie, ja k to w ykazu je p ra k ty k a państwa c a łk o w i
cie ju ż zsocjalizowanego — Z w ią z k u Radzieckiego, obok h an dlu państwowego w prow adzono w miastac rów nie ż handel spółdzielczy ja k o zdrową ko nkurencję
oraz fo rm ę b ardzie j bezpośrednio zwi-iążaną z konsu
mentem.
Zgodny w y s iłe k ty c h obu d op ro w ad ził ju ż u nas do w y b itn e j zm iany s y tu a c ji w handlu. E le m e nty gospo
d a rk i socjalistycznej w z ro s ły w yda tn ie . V / obrocie h u r
to w y m a rty k u ła m i p rze m ysło w ym i zb y t za pośredni
ctw em h u r tu państwowego w ynosi 59,1%, za pośredni
ctw em h u rtu spółdzielczego 36,6% i ty lk o 4,3% za pośre
d n ictw e m h u rtu pryw atnego. E le m e nty socjalistyczne w naszej gospodarce m ają pozycje dom inujące w prze
m yśle, k o m u n ik a c ji i bankowości, zd ob yły sobie stano
w isko decydujące w h an dlu h u rto w y m , gdzie w całości o b ro tu hurtow ego a rty k u ła m i p rze m ysło w ym i i ro ln y m i szacunkow y u d zia ł elem entów państwowego i spółdziel
czego w ynosi około 60 — 70%.
Inaczej przedstaw ia się sprawa w h a n d lu d etalicz
nym , gdzie u d z ia ł spółdzielczości i p aństw ow ych domów to w a ro w ych oraz in n y c h fo rm h a n d lu państwowego się
ga ty lk o 25 — 30%. (Dane z re fe ra tu w icem arszałka Z am brow skiego na k o n fe re n c ji PP R ).
I tu je st nasze w ie lk ie zadanie. 1600 spółdzielni spo
żyw ców w Polsce reprezentuje dzisiaj 8500 sklepów w m iastach oraz ponad 1000 zakładów fa brycznych (p ie ka rn ie , m asarnie). O b ró t detaliczny w yno si m ie sięcznie 12 m ilia rd ó w zł. Ilość sklepów spółdzielczych oraz ilość członków m usi być co n a jm n ie j podwojona.
A s o rty m e n t to w a ro w y ta k rozszerzony, żeby sklep spół
dzielczy m ógł zapewniać zaspokojenie całości pierw szych potrzeb ro d z in y pracow niczej. D latego jest konieczne za
rów no rozszerzenie p u li to w a ró w przem ysłow ych r o z prow adzonych przez spółdzielczość — co p rze w id u je ogólnopaństw ow y p la n gospodarczy — ja k i uchw yce
nie całej n a d w y ż k i p ro d u k c ji ro ln e j przeznaczonej na ry n e k w e w n ę trzn y, czego ju ż spółdzielczość dokonać m usi w ła s n y m i siłam i, ż e b y ten cel osiągnąć, spółdziel
czość spożywców n aw iązuje bezpośrednią i ścisłą w spół
pracę ze spółdzielczością rolniczą, a specjalnie ze spół
dzielczością Samopomocy C hłopskiej, pragnąc stać się — obok Państwa — je j g łó w n y m odbiorcą. Na te j drodze osiągniem y socjalizację ry n k u detalicznego, zapewnia
jąc skuteczną, trw a łą i codzienną ochronę mas p ra c u ją cych przed zakusami elem entów sp e ku la cyjnych oraz czyniąc pow ażny i decydujący w k ła d w budow ę nowych, wyższych fo rm u s tro jo w y c h i gospodarczych.
Jan Żerkowski
© « f i » © * c JM «*«## f & b & ś n ,S € : M o i
| i i i f t t « v o i ^ s i ł y S P u n s i w c s £ « i c l o i v e g o
D o r o b e k t r z e c h l e c i c z
L
Gdy w pierwszym powojenaym roku, towarzysząc niemal pionierskim krokom administracji polskiej aa Ziemiach Za
chodnich, poivstała koncepcja urządzenia wystawy syntetyzu
jącej prawa nasze historyczne oraz prawa na pracy dnia dzi
siejszego oparte do tych terytoriów, wtedy z pewnością na
wet w umysłach projektodawców łamy imprezy nie rysowały si^ tik szeroko, jak po trzech latach zakreśliła je rzeczy- wistość.
W kołowrocie dnia codziennego uchodzi przeważnie naszej twagi fakt, że obok nas, na trzeciej części naszych ziem, twór
cze koło h stor i osiąga bezprzykładne tempo obrotów. Obok nas i za naszą sprawą stają się rzeczy na tak wielką skalę i miarę, że trudno by szukać dla nich precedensu w historii szeregu stulefci naszego kontynentu.
Oto na przestrzeni stu tysięcy kilometrów kwadratowych ziemi zniszczonej, tak jak tylko germańska dokładność i presja niszczyć potrafią, na ziemi porzuconej przez prawie całą lud
ność — ciągu trzechlecia rozwiązano sprawę zaludnienia, sprawę transportu, łączności oraz produkcji przemysłowej i rol
nej Słowem przywrócono do życia obszar większy od nie
jednego państwa eut opejskiego, nadając jego gospodarce oży
wionej z gruzów i grabieży, rozmiary wytwórcze przerastające zakresem swym niejedną autonomiczną gospodarkę na świe- cte. Dokonane to zostało rękami narodu, który w proporcji do swych rozmiarów najciężej dotknięty został przez wojnę, i to w okresie najgłębszej jego własnej rekonwalescencji.
Dzisiaj Wystawa Ziem Odzyskanych zdaje sprawę z tego, co uczyniliśmy tu w ciągu zaledwie trzech lat. Stanowi ona więc pierwiastek wyciągnięty z trzechletniego władania przez Polskę Ludową ziemiami odebranymi z powrotem zalewowi germańskiemu, który przez okres tysiąclecia spłókiwał stąd ustawicznie polskość, lecz spłókać jej nie zdołał,
O tych sprawach mówi nam historyczna część Wystawy,
O tych sprawach mówi nam historyczna część Wystawy,