• Nie Znaleziono Wyników

Krzysztof Podemski w pracy Socjologia podróży wymienia kilka typów spojrzenia deszyfrującego dopiero co poznawaną, obcą prze‑

11 „Podróżnik ‑turysta wyrusza uzbrojony w wiedzę przedpodróżną: bede‑

ker przedstawia, a może czasem zastępuje świat do zobaczenia. Opisy, ryciny, fotografie przygotowują go do zobaczenia tego, co w wybranej trasie najbardziej atrakcyjne. […] Zwiedzanie, konfrontacja rzeczywistości i owej atrakcji może nieoczekiwanie przynieść doświadczenia daleko odbiegające od wyobrażeń.

Rozczarowanie może prowadzić do gorzkich konstatacji na temat rzeczywi‑

stości”. P. Kowalski: O podróżowaniu, znakach podróży i metaforyzowaniu jej sen-sów. W: Wędrować, pielgrzymować, być turystą. Podróż w dyskursach kultury. Red.

P. Kowalski. Opole 2003, s. 345.

12 Małgorzata Nieszczerzewska w artykule Literackie obrazy miasta w kobiecej wyobraźni turystycznej podkreśla, że „podróż z bedekerem prowadzi […] jedynie do wzrokowego kontaktu z otoczeniem w procesie eksplorowania przestrzeni miasta według odgórnie wytyczonych tras”. To zatem swoiste „rozpoznawanie widoków” i towarzyszące im kolekcjonowanie wrażeń indywidualnych, które zderzane są z kulturowo utrwalonym zapisem. Jednakże podróżujących litera‑

tów nie zaspokaja tylko strategia odtwórczej kontemplacji przestrzeni, w jakiej się znaleźli. Szybko ulegają miastu, przestrzeni bombardującej ich swą różno‑

rodnością, stymulującej ich oko elementami, których nie tylko nie ma w bede‑

kerze, ale na jakie nie natknęli się też w relacjach z podróży swoich poprzed‑

ników. Por. M. Nieszczerzewska: Literackie obrazy miasta w kobiecej wyobraźni turystycznej. „Kultura Współczesna” 2010, nr 3 (65), s. 52.

195 Zakończenie

strzeń. Badacz, odwołując się do prac wcześniejszych, podkreśla, że spojrzenie nie powinno być utożsamiane tylko z poznaniem zmy‑

słowym, ale przede wszystkim z pojęciem obserwacji, która niejed‑

nokrotnie prowadzona jest w sposób profesjonalny, ukierunkowa‑

ny czy też wyspecjalizowany13. Takim właśnie rodzajem spojrzenia ogarniają przestrzeń literaccy przechodnie, których teksty poddali‑

śmy analizie. Nie podążają w głąb Italii, nic nie wiedząc o przemie‑

rzanym kraju i jego kulturze. Odwrotnie, znają terytorium Włoch z literackich obrazów i obiegowych narracji, czasem mają także wybiórczą wiedzę z zakresu historii sztuki czy historii politycznej.

Oni nie gapią się bezmyślnie, wręcz przeciwnie, za każdym razem wybierają określoną strategię poznawczą. Podkreślaliśmy wcześ‑

niej, że podążają do Italii jak do Ziemi Świętej humanistów, stając się pielgrzymami, którzy na własne oczy chcą poznać utrwalone w kulturowej pamięci miejsca. Najciekawsze jednak, czego doświad‑

czają, dzieje się w przestrzeni „pomiędzy”. Ta szczelina poznaw‑

cza ujawnia się w trakcie podążania z „punktu wyjścia” do miejsc z góry skazanych na atencję i zachwyt, do kulturowych znaków miasta14. Kwintesencja przestrzeni „pomiędzy” zawiera się w figu‑

rze przechadzki — wolnego pieszego przemieszczania się z punktu do punktu. Tu wydarza się najwięcej. Czas przechadzki dostarcza nieprzecenionych bodźców, które indywidualizują konkretną relację, wprowadzając nowe elementy do tkaniny opisu miasta, a zarazem

— z punktu widzenia badaczy — pozwalają na rekonstrukcję wzo‑

rów kulturowych obowiązujących w opisywanej przestrzeni. Ponad‑

to przechodnie, przedzierając się przez gąszcz miejskiej zabudowy, ulic, placów, namacalnie „mierzą” się z obcą przestrzenią, zbliżają się do kulturowo Innego i dokonują opisu indywidualnego do‑

świadczenia. Oczywiście, trzeba mieć na uwadze, że ich spojrzenie za każdym razem obciążone jest uwarunkowaniami kulturowymi.

Przechodzień, „rzucając okiem”, dokonuje selekcji tego, co ważne.

Eliminuje to, co nieistotne, i czyni to z punktu widzenia kultury, którą reprezentuje. Mało znaczące może się okazać jednym razem to, co podobne, innym razem to, co niezrozumiałe bądź zbyt róż‑

niące się (estetycznie, obyczajowo, architektonicznie etc.). Ale choć przechodzień znajduje się w ryzach schematu obserwacji nałożo‑

nego kulturową tradycją, to dzięki swojej pracy wprowadza do tkaniny włoskiego dyskursu podróżniczego elementy nowe, istotne

13 Por. K. Podemski: Socjologia podróży. Poznań 2005, s. 214.

14 Dla Neapolu będzie to na przykład Zamek na Jajku czy Muzeum Burbo‑

nów, dla Wenecji — plac św. Marka, dla Rzymu — Forum Romanum…

dla rekonstrukcji kulturowej przestrzeni. Jest naocznym świadkiem, a dzięki temu jego relacja zyskuje wymiar autentyczności15. Warto także podkreślić, że w snutej przez przechodnia refleksji dotyczą‑

cej tego, co ogląda, nie brak oceny, zabarwienia emocjonalnego, su‑

biektywizmu16. Pamięć kulturowa urasta tu do rangi mechanizmu obronnego, który czuwa nad podmiotem przebywającym w obcym interiorze kulturowym i pilnuje, by nie odbiegał od oferowanych mu kulturowo odmiennych schematów, preferencji czy wyborów17. Tak jak pamięć, tak też zdaje się działać percepcja. Odrzuca nadmiar, nie daje się zbombardować bodźcami. Selekcjonuje tak, by pozosta‑

ły tylko te elementy, które pozwalają dostrzec odmienność i różno‑

rodność obcej przestrzeni i kultury, nie doprowadzając zarazem do niezrozumienia. Wszak obserwacja powinna przynieść także kojącą identyfikację podobieństw.

Poznanie, którego świadectwem są relacje z podróży, ma cha‑

rakter wielozmysłowy, ale najważniejsze miejsce wśród zmysłów zajmuje oko. Za Krzysztofem Podemskim przyjmujemy, że spoj‑

rzenie to

proces interpretacji oglądanej rzeczywistości wyrażony przynaj‑

mniej w samym wyborze tego, co zostało uznane za godne obej‑

15 Ewa Kosowska w szkicu Pamięć jako zjawisko kulturowe, snując rozważania na temat kategorii pamięci w kulturze europejskiej, zadaje fundamentalne pyta‑

nia: „Czy […] jesteśmy w stanie zatrzymać w pamięci na zawsze kolory, smaki, zapachy, wyrafinowanie formy? A jeśli nie na zawsze, to na jak długo? Do jakiego stopnia możemy wierzyć ludziom, którzy twierdzą, że widzieli coś na własne oczy lub czegoś osobiście słuchali? […] Na ile mechanizm zapamiętywa‑

nia wiąże się z selekcjonowaniem zjawisk, które z perspektywy naszych przy‑

zwyczajeń kulturowych są nieistotne? Na ile obserwujemy stronniczo, zgodnie z regułami, jakie nam wpojono w procesie kulturalizacji”. E. Kosowska: Pamięć jako zjawisko kulturowe. W: „Tradycja dla Współczesności. Ciągłość i Zmiana”.

T. 6: Pamięć jako kategoria rzeczywistości kulturowej. Red. J. Adamowski. Lublin 2012, s. 54. Postawione przez badaczkę pytania z jednej strony pozwoliły nam zrozumieć, po co literaci podróżowali do Italii i spisywali własne relacje, z dru‑

giej strony nakazały wsłuchiwać się w każdym opisie w kulturowy schemat i zadawać pytanie: ile w tym miejscu konwencji, schematyzmu, a ile umiejęt‑

ności wyłonienia modelu charakterystycznego dla obserwowanej kultury?.

16 Wydaje się, że właśnie wyraźny element interpretacyjny w narracjach o pobycie w konkretnej przestrzeni miejskiej sprawia, że do dziś teksty te cieszą się wielką popularnością wśród czytelników. Można by przecież pozostać na przykład tylko przy fotografii, która zajmuje się także obserwacją miasta i któ‑

rej podstawowe zadanie polega na dokumentalizacji fragmentu rzeczywistości.

Albumy miasta jednak nie wystarczają.

17 Por. E. Kosowska: Pamięć jako zjawisko kulturowe…, s. 56.

197 Zakończenie

rzenia i opisania. Owo spojrzenie może przyjąć formę bardziej rozbudowaną, jeśli będzie miało charakter refleksji wywołanej oglądaniem18.

Przywołany badacz wyróżnia, w kontekście badania polskich re‑

lacji podróżniczych do Indii, następujące typy spojrzenia: zdrowo‑

rozsądkowe spojrzenie tułaczy i imigrantów, spojrzenie kupieckie, misjonarskie, żołnierskie, spojrzenie humanistyczne oraz profesjo‑

nalne inteligencji i arystokracji, profesjonalne, ideologiczne spojrze‑

nie artystów i uczonych, kobiece, spojrzenie masowe poszukiwaczy, turystów i uciekinierów, informacyjno ‑praktyczne, konserwatywno‑

‑narodowe czy wreszcie refleksyjne spojrzenie humanistów19. Wy‑

brane przez nas relacje z Italii należą do kręgu refleksyjnego spoj‑

rzenia humanisty. Wszystkie bowiem wyszły spod pióra literatów, we wszystkich także odnajdujemy osobiste refleksje na temat ob‑

serwowanego miejsca, w każdej relacji dużą wagę przypisuje się indywidualnemu doświadczeniu odwiedzanego miejsca. Spojrzenie przechodnia jest jednak osobliwe. Przechodzień bowiem częstokroć dostrzega jakieś miejsce czy zdarzenie w trakcie zmierzania gdzieś, w jakimś innym, wcześniej określonym celu. Omiata wtedy wzro‑

kiem nagle (przypadkowo) dostrzeżony fragment tkanki miejskiej i podąża dalej. Czasem zatrzymuje się na chwilę i prowadzi ob‑

serwację. Zawsze jednak ma ona charakter dodatkowy, pozornie drugorzędny (bo przecież cel godny obserwacji znajduje się gdzieś indziej). Bodziec okazuje się wszakże tak silny, że choć nie był sam w sobie celem, wzbudza refleksję i wymaga pisemnego utrwalenia w formie relacji. Przechodzień jest zatem pozbawiony wizualnej konsumpcji przestrzeni czy obiektów. Literaci, których teksty pod‑

daliśmy analizie, wielokrotnie podczas swojej bytności w przestrze‑

niach włoskich miast przyjmują strategię poznawczą przechodnia, ponieważ wpisują się w zasadę kluczową — nie posiadają wcześniej przygotowanego planu obserwacji miejsc, które stają się przedmio‑

tem ich opisu. Na przemierzanym szlaku bowiem — w przestrzeni

„pomiędzy” punktem wyjścia a punktem dojścia do celu — nie ma niczego, co powinno się zobaczyć. Wtedy właśnie, w przestrzeni

„pomiędzy”, przeradzają się w przechodnia i gromadzą najbar‑

dziej interesujące dane. Przemierzają miasto i to ono ich uwodzi,

„wskazuje” lub „podpowiada” miejsca godne zatrzymania oka oraz późniejszej interpretacji. Przestrzeń miasta jest rekonstruowana na

18 K. Podemski: Socjologia podróży…, s. 214.

19 Ibidem, s. 217—268.

podstawie fragmentów. Tu część zdaje się niejednokrotnie świadczyć o całości. Przechodzień poznaje miasto fragmentami — segmentuje je odcinkami przemierzanej trasy, ciekawością przenikliwego oka.

Przechodzień tworzy w ten sposób swoistą mozaikę. Odbiorca po‑

znaje przestrzeń miasta zgodnie z rytmem kroków, następujących po sobie ujęć. Obraz ten jest nieciągły — obejmuje jedynie te miej‑

sca, które przybysz z Polski nie tylko dostrzegł, ale i wyodrębnił.

Wykorzystany przez nas zabieg traktowania zapisów autorstwa wielu literatów / podróżników / przechodniów jako jednego tekstu konkretnego miasta wydaje się w tym kontekście uprawomocniony.

Dzięki temu zyskujemy „obraz pełny” interesującej nas przestrzeni miejskiej, możemy odczytać sensy naddane. Łatwiej jest dokonać re‑

konstrukcji autentycznej przestrzeni miasta (połączeń między miej‑

skimi arteriami, placami, rytmu następujących po sobie budowli).

Jednocześnie łatwiej odtworzyć wykładnię miasta w polskich nar‑

racjach podróżniczych: dla Neapolu jest to kategoria niepokoju, dla Rzymu są to ruiny, dla Wenecji i miast sycylijskich jest to widmo śmierci.

W niektórych miejscach podmiot poznający bywa tylko raz, do innych powraca kilkakrotnie. Powroty te czasem motywowane są zaciekawieniem, intensywnością przeżycia, poczuciem niedostatku czynionej obserwacji lub też po prostu mają charakter przypadkowy.

Czytelnik, studiując teksty wielu literatów podróżników, odtwarza obraz miasta ze zlepków, strzępów pojawiających się w wielu re‑

lacjach.

Co ciekawe, relacje pisane przez podróżujących literatów po‑

winny realizować, zgodnie z podstawowym założeniem literatury, zasadę oryginalności, niepowtarzalności przekazu. W przypadku włoskich relacji z podróży zasada ta wydaje się zniesiona. Powta‑

rzalność jest tu miarą prawdy. Mniejszą wagę przydaje się walorom artystycznym, a większą — rekonstrukcji kulturowej przestrzeni, w której artysta przebywa. Interesujące są szczególnie te fragmenty tekstu, w których „oko” polskiego podróżnego wymyka się sztan‑

cy ukutej przez narracje narosłe wokół tekstów miasta (Neapolu, Rzymu, Wenecji…). Najczęściej dzieje się tak właśnie wtedy, kiedy podróżujący literat przeradza się w przechodnia, a następnie swe obserwacje zapisuje. Pamiętać należy, że miasto jawi się jako „skom‑

plikowany generator wielorakich tekstów kultury”20, jest

20 B. Żyłko: Wstęp tłumacza. Miasto jako przedmiot badań semiotyki kultury.

W: W. Toporow: Miasto i mit. Wybrał, przeł. i wstępem opatrzył B. Żyłko.

Gdańsk 2000, s. 24.