• Nie Znaleziono Wyników

Strona malarsko - dekoracyjna wystawy

Kolor. Światło. Dźwięk

A więc kolor i światło. Gwóźdź Wystawy, jej n a j­

większa atrak cja, je j najpiękniejsza ozdoba: noc na Sekwanie. Noc koloru i wody, k tóra zatacza łuki i plecie się w ornamenty.

W dzień za to kolor g ra na pomarańczowych ża­

glach łodzi i okręcików przy pawilonach, położo­

nych nad rzeką, barw ią się ściany, przyciągają oczy płaszczyzny malowane.

Dwa momenty dekoracyjne przodują na W ysta­

wie i je st ich n ajw ięc ej: F resk i Rzeźba. W jednym i drugim przypadku postać kobieca je st głównym tematem.

Biegnąca naprzód pełna dynamiki dziewczyna so­

wiecka, spokojne akty przy Musee des Beaux A rts, zwłaszcza piękna Ewa, dalej nasza Polonia Resti- tu ta na szczycie wieży, potem siedząca postać przy Paw ilonie Belgijskim — wszystko to są rzeźby, któ­

re można zaliczyć do gatunku posągów dekoracyj­

nych, ponieważ „dekorowanie" je s t ich przeznacze­

niem. We wszystkich tych działach istnieje jednak silny zwrot do klasycznej monum entalności i staty ­ ki. Nie ma w nich nic z przejściowej dekoracyjno­

ści, k tó ra się ta k panoszyła w tysiąc

dziewięćsefc-nym roku. Spróbowano tam, na szczycie bram y od strony Placu Zgody, umieścić posąg kobiecy w n a j­

modniejszym stro ju paryskim, przy czym dama t a ustrojo na w kapelusz z piórami, wygorsetowana i se­

cesyjna, była na owe czasy typem rzeźby dekora­

cyjnej. N aturalizm taki nic rzeczywistego w sztu­

ce nie zostaw ił po sobie.

Dzisiejsze rozwiązanie kompozycji rzeźbiarskiej pozwala sądzić, że będąc oparte na w artościach istotnych w sztuce, nie zbrzydnie i nie straci wiele po kilkudziesięciu latach.

To samo powiedzieć można o malowidłach i fre ­ skach na ścianach pawilonów. Przeważnie skła­

niające się do starych wzorów mało posiadają w ąt­

pliwych w artości sztuki przejściowej. Jedynie m a­

te ria ł je st często czymś zupełnie nowym. Mozajki z wypalanych kafli i szarawych kamieni są łączone w nowy i bardzo interesujący sposób. Do takich n a­

leży bardzo piękna mozajka na zewnętrznej stro­

nie Pawilonu Jugosłowiańskiego i ciekawa cera­

miczna kompozycja na ścianie frontow ej pawilonu .ceramiki i wyroków szklanych.

Nowe elementy dekoracyjne w budownictwie t«

szkło i m etal. Świetlne wieże i rozwiązanie okien®

27

Wejście na Wystawę. Place de la Concorde.

nych ścian pawilonów są nowymi, powojennymi zdobyczami dekoracyjnymi, wynikającymi z potrzeb utylitarnych. włoskim, w polskim (mozajkowość złocista Cybisa i plafon Kowarskiego), tak je st z wszystkimi niem al posągami, jak włoski jeździec na koniu, szw ajcar­

ska dziewczyna, stylizowane posągi przed Paw ilo­

nem Elegancji i inne pomniki.

Strona dekoracyjna Pawilonu Polskiego, jakkol­

wiek propagandowo nie stoi na najwyższym pozio­

mie, to jednak artystycznie stanowi wyróżniający się na wystawie rodzaj, bardzo swoisty i w arto­ pomocą oddziaływania estetycznego. W jednym i drugim pawilonie strona artystyczna je st potrak­

tow ana po macoszemu.

Ważne miejsce w sztuce zdobniczej wystawowej zajm uje wykres i plastyczna makieta. Im jaśniej, zwięźlej i syntetyćzniej je st to pokazane, tym cie­

szy się lepszą opinią. Pod względem czytelności takich wykresów, map plastycznych i m akiet najle­

piej popisał się pawilon portugalski.

Symbol bogactwa kraju, jego malowniczości, je ­ go charakteru, jego przemysłu i handlu — to wy­

kres plastyczny. Portugalczycy podali to niezm ier­

nie czytelnie, nie rażąc niczym pod względem a rty ­ stycznym, a często pokazując w bardzo pięknej i pomysłowej form ie. Wszystkie litery praw ie są wypukłe, plastyczne, z drzewa, rzucające się w oczy i dowcipną treścią objaśniające dział wy­

stawiony, symbolizując niejako celowość przedmio­

tów. Bez cienia naturalizm u makiety pejzażowe da­

ją pojęcie o charakterze kraju. Bardzo ciekawie podana je s t Lizbona w malarskim skrócie. Zajm u­

je całą ścianę dekoracyjne malowidło, złożone z po- jedyńczych kafelek. Osobną salę zajm uje sztuka ludowa, niesłychanie podobna do polskiej-. Jak się

to dzieje, niewiadomo, ale spotykamy tam jyełniaki łowickie i nasze dzbany poleskie w zupełnie iden­

tycznej formie. Kostiumy ludowe są podane w mi­

niaturze na lalkach, stojących szeregiem.

W pawilonie belgijskim reklam a artystyczna je s t przedstaw iona z dużym rozmachem, chociaż z o wie­

le mniejszym pietyzmem. Stoi jednak o całe niebo wyżej od sowieckiej propagandy, w którą włożony został niezmierny wysiłek, wysiłek rzucający się w oczy. aż do irytacji.

Belgowie rozplanowali swoje eksponaty w du­

żych, jasnych salach, pozostaw iając bardzo wiele wolnego m iejsca. Ten brak przeładow ania pozwa­

la zwiedzać w skupieniu i nie męczy, to też pawi­

lon ten cieszy się największą liczbą zwiedzających i prawdopodobnie zdobędzie najwyższe odznacze­

nia. W hali reprezentacyjnej oryginalny bardzo je s t czarny kamień i czerwono-wiśniowe płaszczy­

zny dekoracyjne. Osobną salę zajm uje ogród. I tu znowu szkło—m ateriał budowjany je s t m ateriałem zdobniczym. W innym m iejscu duże zastosowanie w zdobnictwie posiada szkło: pawilon włoski.

Inny typ urządzenia, to pawilon szw ajcarski.

O ryginalną rzeczą je s t tam nieskazitelna biel wszędzie ta fle szklane. Zabawny sposób przedsta­

w ienia flory, owadów, bogactw m ineralnych: wiel­

ki stożek brązowy, ozdobiony kwiatam i, malowany­

mi na tafelkach szklanych, motyle i owady, a mię­

dzy nimi pełne ch arakteru części ubiorów szw aj­

carskich, kapelusze, koronki. Stanowi to; akcent anegdotyczny, dobrze wyzyskany. Świetnym moty­

wem dekoracyjnym są dzwony — powiększone, gó­

ralskie dzwonki krów z hal — wiszące na pasach skórzanych, wzorzyście haftow anych.

Tematowe obrazy dekoracyjne zastanaw iają na W ystaw ie swą treścią, przem aw iają sensem aneg­

dotycznym. Dlatego to malowidło, p rzedstaw iają­

ce turystykę w Polsce w naszym pawilonie; pędzla

cyjną Muzeum Sztuki W spółczesnej, tego najpięk­

niejszego gmachu na Wystawie. Mieści się tam wiele działów, z których najw ażniejszy stanow i olbrzymią wystawę sztuki francu sk iej poprzez dzieje.

Na dole, u wejścia, przy rozplanowaniu schodów, umieszczone są kompozycje rzeźbiarskie — części architektoniczne gm achu. Zwraca uwagę zwłaszcza piękna grupa, m atka z dzieckiem, dłuta rzeźbiarza B achelet‘a.

Olbrzymi gmach, trudny do zwiedzenia, je s t za­

opatrzony w świetlny przewodnik, mapę wykreso- wą-zegar, gdzie przy naciśnięciu odpowiedniego gu­

zika neonowe strzały • w skazują kierunek. Raz jeszcze wykres został przedstaw iony w bardzo po­

mysłowej i św ietnej rysunkowo form ie.

i

28

Pawilon portugalski.

Dział muzeograficzny posiada również wykresy i makiety, bardzo wysoko stojące pod względem de­

koracyjnym. Dość wymienić nazwisko tak dobrego grafika, jak Cassandre, który tam pracował.

Dział urbanizmu, polegający przeważnie na pla­

nach i m akietach, je s t kopalnią poprostu dla spe- cjalistów-grafików i dekoratorów, którzy niejed­

nego mogą się tu nauczyć. Polska w ystąpiła tu z rysunkami architektonicznym i kolonii robotni­

czych. Specjalnie pięknie zobrazowany je s t urba- żywotności wymiany intelektualnej na świecie.

Koordynując wszystkie inicjatyw y pryw atne i zbio­

rowe, W spółpraca Intelektualna stworzyła drogi dla międzynarodowych stosunków w dziedzinie bi­

bliotek, muzeów, badań i komisji, korespondencji, ustalając nieprzerw any związek pomiędzy wielki­

mi ciałami naukowymi, uniwersyteckimi i literac­

kimi we wszystkich częściach św iata. Sale te — synteza światowych wysiłków w dziedzinie du­

cha — uderzają w oczy treścią, podaną w najpięk­

niejszej pod względem dekoracyjnym formie. N a­

stępują one po sobie w poniższej kolejności: sala prekursorów - zaszczepców, sala młodzieży, sale nauczania, nauki języków, literatu ry , folkloru i sztu­

ki ludowej, O rganizacji W spółpracy Intelektualnej i wielkich organizacji ęiiędzynarodowych i wresz­

cie sala dokumentacji.

Na ścianach, malowanych grubym grenem, w róż­

nobarwne, bardzo starannie dobrane płaszczyzny, Widnieją pięknie, plakatowo umieszczone litery.

Oto kilka napisów : „Geniusz je st własnością ca­

łej ludzkości, a nie poszczególnego narodu."

„Wiosna je s t własnością całego św iata, święto usposobień najbardziej odległych ojczyzn, a pojmo­

w ana bywa przez cały św iat i przez cały św iat przyjęta. I nazwiska. Z polskich, oczywiście, tyl­

ko Chopin.

Dalej maszyny, humanizm wynalazków. N apis:

„Technika reprodukcji sprzyja rozpowszechnieniu sztuki." I to jeszcze, że technika je s t dla pokoju, a tylko małoduszność ludzka przeznaczyła ją woj­

nie. I wykresy, podane n a kolorowym murze, wy­

malowane przez pierwszorzędnych grafików. Sale te, pod względem plakatowo-graficznym , są bez­

względnie jedne z najlepszych na W ystawie.

Paw ilon belgijski.

M alarstw o stalugowe, poza Musee d‘A rt Mo- derne, reprezentow ane je s t w wielu paw ilonach m iędzynarodowych i oprócz tego w Pawilonie Sztu­

ki, gdzie rzeźby i obrazy wielu państw są zgroma­ nie wzbudzają w zwiedzających żadnego zaintere­

sowania. N ikt w pawilonach obrazów nie ogląda.

To też pomysł polski, żeby m alarstwo nasze umie­

ścić oddzielnie, nie n a terenie pawilonu polskiego, ale w międzynarodowym dziale sztuki, wydaje się bardzo szczęśliwy.

Strona m alarsko-dekoracyjna W ystawy — to, po­

za rzeźbą i freskiem , utrw alenie specyficznego cha­

ra k te ru ornam entu, złożonego z fotografii i napi­ wielkiej miary, stanowi odnowienie dawnej w iary w piękno rzemiosła. Mówi o szacunku dla sztuki rzem ieślniczej, rękodzielnictwa artystycznego n a wzór dawnych czasów, podanego w nowej form ie, związanej z charakterem współczesnego życia.

!Wicz.

29

W YSTAW I H P i l l

w Paryżu

1937

Co wieczór, począwszy od godziny 22-ej

przekształca w ystaw ę w MIASTO BAŚNI

WIEŻA EIFFLA, pod czarodziejskim dotknięciem pędzla setek projektorów, tworzy olbrzy­

mią, barwną pochodnię. Z platform jej spływają kaskady ognia, w feerycznym wybuchu podniebnych ogni sztucznych. Dwa do trzech razy tygodniowo urządzany jest na wodach

Sekwany wielki

F E S T Y N W O D Y i Ś W M A T Ł A ,

pod kierownictwem muzycznym największych współczesnych kompozytorów francuskich:

Florent Schmitt, Jaąues Ibert, Elsa Barraine, Darius Milhaud, Raymond Loucheur, A. Koech- lin, B. Messiaen, Jean Rivier, Manuel Rosen- thal, Marcel Delannoy, Paul Le Flem, Louis Au- bert, Claude Delvincourt, Arthur Honneger, Ingelbrecht, Henri Barraud, Pierre Vellonnes,

Maurice Yvain.

Naprzeciwko Parku Rozrywek

T E A T R . W O D N Y

rozsiewa płynne światło

w formie tulipanów, zasłon barwnych, kaskad, pióropuszów i wachlarzy.

F O N T A N N Y T R O C A D E R O

przekształcają się w olśniewające, nierealne konstrukcje powietrzne.

P A R Y Ż . - M i A S T O Ś W I A T E Ł

WYSTAWY MIĘDZYNARODOWEJ 1937

Ś W I A T Ł O

płoną tysiącami świateł

I przez całą noc

tonie w blasku czarownej iluminacji, 'błyszczy od zmierzchu do świtu

podczas

30

Pałac wynalazków

Żyjemy w wieku techniki, maszyny, żelaza, ra - idia, szczepionek i wojny chemicznej. Wielkie wy­

staw y światowe m uszą dostrajać się do ogólnego fconu, muszą kłaść specjalny nacisk na to, co je s t symptomem czasu, pod hasłem czego," ja k pod sztan­

darem, ludzkość kroczy ku lepszej przyszłości. Każ­

da z wielkich paryskich wystaw światowych po­

siadała jak iś pałac, jak iś ośrodek, prom ieniujący blaskiem najnowszych zdobyczy techniki (i nauki) i znaczący nowy, praw ie zawsze doniosły etap na łru d n ej drodze postępu. Takim ośrodkiem, budzą­

cym naówczas sensację nie byle jaką, był w r. 1900 G rand Palais, zapełniony najbardziej skomplikowa­

nymi maszynami, ap aratam i i innym i najnowszymi i najbardziej przemyślanymi zdobyczami techniki ludzkiej. Zwiedzający wychodzili zeń olśnieni, a czę­

sto i niedowierzający. Mówiono powszechnie, że rozpoczynające się stulecie będzie wiekiem żelaza i stali. Najw iększą sensację wystawy ówczesnej sta ­ nowiły nie żadne pawilony egzotyczne, pełne przed­

staw icieli ra s kolorowych, nie Grandę Rue, pełna ponętnych rozrywek i zabaw, nie olśniew ający prze­

pychem pałac carsko-rosyjski, lecz Niemcy (a do pewnego stopnia i Japo n ia), ze swymi aparatam i elektrycznymi, maszynami parowymi, dźwigami, a r ­ m atam i Kruppa. Setki tysięcy ludzi pielgrzymowały do m aszyn; wiek techniki rozpoczynał swój tryum ­ falny pochód poprzez dzieje ludzkości.

Odpowiednikiem Grand P alais z roku 1900 je s t w roku 1937 „P alais de la Dścouverte“ („P ałac W ynalazków"). O rganizatorzy tego jedynego w swo­

im rodzaju pokazu, z laureatem Nobla, słynnym uczonym francuskim , prof. P errin n a czele, posta­

nowili przekonać publiczność w sposób jak najdo­

stępniejszy i naoczny, że „w przyszłości jak i w prze­

szłości, badania naukowe i wynalazki będą i były najważniejszym czynnikiem wszelkiego postępu".

Stworzono tedy olbrzymią wystawę, k tóra w sposób popularny, lecz równocześnie oparty n a najnow o­

cześniejszych źródłach, zaznajom ić m a szerokie masy z podstawowymi wynalazkami, tymi, które, jak np. odkrycia astronom iczne lub geologiczne, wzbogaciły naszą wiedzę czystą, lub też innymi, które, jak np. odkrycia chemiczne i fizyczne, za­

pewniły nam przewagę nad m aterią, lub też — jak odkrycia biologiczne — wzmogły nasze bezpieczeń­

stwo fizjologiczne.

W P ałacu Wynalazków wszelkie doświadczenia są dokonywane przez specjalistów na oczach publicz­

ności, przy czym nie rzadkie je s t używanie fono­

gramów synchronizowanych i filmów kinem atogra­

ficznych, w celu łatw iejszego udostępnienia po­

szczególnych procesów naukowych. Poza tym krót­

kie napisy kom entujące streszczają przeprowadzo­

ne doświadczenia, stanow iąc logiczną i zam kniętą całość dla każdej z gałęzi wiedzy oraz wskazując wynalazki i ich zużytkowanie praktyczne. Komen­

tarze te, zredagowane przez najw ybitniejszych spe­

cjalistów, zebrane zostaną w oddzielne tomy, boga­

to ilustrow ane fotografiam i wystawionych ekspo­

natów, przy czym każda gałąź wiedzy zajm ie swój tom.

W ten sposób publiczność będzie mogła zorien- tow ać się, jak wielki udział w tw orzeniu cywiliza- cji przypada wynalazkom „nieznanego". Zrozumie!

ona także, iż p raca nad tymi wynalazkami musi być przeprow adzana bez żadnych motywów i celów prak- tycznych. Dowie się, że np. prom ienie X wcale nig zostały wynalezione przy poszukiwaniach kuli w ciele człowieka i że Ampere, tw órca elektrom a- gnetyzmu, bynajm niej nie przy próbach przekazać nia siły na odległość odkrył elektromagnetyzm, któ- ry jednak umożliwia takie przekazywanie.

Wchodzimy zatem do k ra ju bajki... technicznej, chemicznej, fizycznej, bakteriologicznej, optycznej*

astronom icznej i jak one się tam wszystkie nazy-

m entarzy ustnych, wykresów graficznych i innych!

środków udostępniających, trzeba trochę myśleć, trochę zastanaw iać się, nieco zagłębić się w ta jn i­

ki n atury. Ale po trudniejszym nieco początku, gdy oswoimy się już trochę z istotą tego przedziwnego pokazu, znajdziem y się tak całkowicie pod jego urokiem, będziemy tak zafascynowani cudami, które rozw iną się nagle przed naszymi zachwyconymi oczyma, że wciąż i n a nowo pow racać będziemy do tego zaklętego pałacu, który otworzył przed nam ! nowy, nieznany dotychczas świat.

Czy znacie książki de K ruif‘a, dzieła o walce człot wieka z mikrobami i ze śm iercią, te najsen sacy j- niejsze z romansów, najbardziej nieprawdopodobnej a jednak głęboko ścisłe i prawdziwe, te setki k ar­ czytanie olbrzymiej, uwielokrotnionej, ilustrow a­

nej eksponatam i, żywym słowem i zdjęciam i kine­

m atograficznym i książki de K ru if‘a. | Jesteśm y ju ż tedy w zaczarowanym zamku księż­

niczki Wiedzy. Uwagę naszą zw raca zaraz na w stę­

pie olbrzymia m aszyna elektro-statyczna, ładującaC 3-ma m ilionam i volt 2 wydrążone kule, o średnic^

3 metrów. M aszyna ta nie została bynajm niej skon­

struow ana w celach tylko spekulatywnych. J e j nie­

słychana moc znajduje zastosow anie w procesach radioaktyw ności i biologii; stw ierdza ona, że czło­

wiek posiada dziś w swej ręce środki, nie wiele!

słabsze, niż sam a n a tu ra . Zatrzym ajm y się chw ilą jeszcze przy gigantycznej maszynie, aby zapytać, kto je s t je j projektodaw cą. Słyszymy dobrze nami znane nazw isko: p. Jolliot-C urie.

Przechodzim y przez dalsze sale, poświęcone

fizy-31

te . Między mnóstwem rzeczy ciekawych widzimy dem onstracje doświadczeń A m pere‘a i F ara d ay ‘a, ściśle tak oddane, jak kiedyś były przeprowadzane ku pożytkowi ludzkości. W salach Galileusza zapo­

znajem y się w zupełnie nowy, niezwykle dostępny sposób z praw am i ciążenia ciał. Dalej prezentują Dam cuda z dziedziny fluorescencji, elektronów, prom ieni X, elektrom agnetyzm u, prom ieni kosmicz­

nych etc.

Z sal, poświęconych fizyce, wchodzimy do części gmachu, zarezerwow anej dla genetyki i biologiii ro­

ślinnej. Ta część wystawy pozostaje w najściślej­

szym związku z ogrodem botanicznym, stworzonym specjalnie dla W ystawy na rogu A lberta I i Avenue i przenoszenia energii za pomocą prom ieniowania.

Za rotundą d A n tin zaczyna się matem atyka. podane są publiczności w niezwykle interesującej formie.

A oto sale Astronom ii. T utaj znaleźliśmy się już w prawdziwym k ra ju zaczarowanym. Zrozumienie w szechśw iata ułatw ia tu laikom bajeczna dekora­

cja, ilu stru ją ca konstelacje gwiezdne i cuda f ir ­ mamentu. Obrazy, wyczarowane przez diapozytywy i ruchome makiety, w prow adzają nas w tajemniczy, daleki, nieznany św iat. Jedna z sal poświęcona je st Słońcu, druga — Księżycowi, trzecia — całokształ­

towi systemu gwiezdnego, następne — kometom, bolidom, astronautyce. Olbrzymie planetarium ru ­ chome, prezentujące cały system słoneczny, budzi podziw zwiedzających. Słońce zastępuje tu prom ien­

n a kula, planety zaś krążą dokoła niego z szybkoś­

cią proporcjonalną do ich szybkości istotnych.

W ten sposób „planeta", najbliższa „słońcu", odby­

w a drogę w 10 sekund, najbardziej zaś oddalona — W 3 godziny.

Dział chemii rozpoczyna sala, poświęcona wiel­

kim uczonym francuskim : Lavoisier, Jea n B aptiste Dumas i B erthelot. Długi szereg sal poświęcony je s t wszystkim bez w yjątku gałęziom chemii, ja k chemii organicznej, terapeutyce biologicznej, che­

mii medycznej, m etalografii, fotochemii, elektroche­

m ii i t. d. Wszędzie wykonywane są odpowiednie doświadczenia wobec publiczności.

Jednym z najciekawszych i najbardziej atrak cy j­

nych działów P ałacu Sztuki je st znajdujący się w specjalnie dobudowanym paw ilonie wyjątkowo bogaty dział medyczny. Rozpoczyna go chirurgia, podzielona na trzy sekcje: aseptyki, znieczulania i tran sfu zji krwi i obejm ująca poza tym wzorową salę operacyjną. W następnych działach prezento­

wane są eksponaty wszystkich możliwych gałęzi medycyny. Widzimy więc wyniki badań klinicznych, widzimy doświadczenia fizjoterapeutyczne oraz z zakresu medycyny sądowej. Mikrobiologia, ze swymi cudami odkrywczymi, pasjonuje każdego ze zwiedzających i wprowadza nas w św iat Hertzów, Miecznikowów, Pasteurów .

J e s t w P ałacu Wynalazków jedna sala, która wzruszy każdego Polaka. J e s t to sala, poświęcona życiu i twórczości małżonków Curie. Z w zruszają­

cym pietyzmem zebrano tu długi szereg przyczyn­

ków do dziejów epokowych odkryć naszej wielkiej rodaczki i jej genialnego męża. Oglądamy tu pry­

mitywne przyrządy, za pomocą których dokonywali oni pierwszych doświadczeń i kawałki rudy, z któ­

rej wydobywano rad. Widzimy dyplom gim nazjalny M arii Skłodowskiej, wydany przez gimnazjum w W arszawie, fotografie, listy, notatki, dyplomy nagród Nobla, pism a gratulacyjne, otrzym ane po wielkich tryum fach i kondolencyjne — do wdowy, po śm ierci P io tra Curie, i do córki — po zgonie wielkiej matki. J e s t to istne muzeum, pełne najcen­

niejszych pam iątek po wielkiej Polce.

P ałac Wynalazków je st w historii wielkich Wy­

staw czymś bez precedensu. J e s t jedną z najcen­

niejszych, najlepszych i najm ądrzejszych części W ystawy P aryskiej. J e s t , wspaniałym , niezapo­

Powiązane dokumenty