• Nie Znaleziono Wyników

Tajemnica stali damasceńskiej

B iała broń ze stali damasceńskiej przez w ie k i uw a­

żania b yła za k ró lo w ą (bronii ze w zględ u na je j w y ­ ją tk o w ą w ytrzym ałość i odporność ostrza na stępie­

nie. P rze z w ie k i też stanow iła zagadkę n ie do ro z ­ w iązania 'dla p łatn erzy i uczonych europejskich.

Stal damasceńska, w ed łu g podań, Ibyła u żyw ana już przez A lek san d ra W ielk iego, ą z całą pew nością była znana od początków islamu. M etal, z którego w yrabian o stal damasceńską, nie pochodził z B lis­

k iego Wschodu, ale w y ra b ia n y b ył w Indiach. B loki tego metalu, nazw ane „łu c” , ibyły następnie ek sp or­

tow an e na B lisk i W schód i do R osji, gd zie w y r a b ia ­ no z nich broń. M iecze i inne w y ro b y z „łucu” cha­

ra k tery zo w a ły się specyficzn ym w zo rk ie m na p o w ie ­ rzchni (jedn ym z takich w zo rk ó w była tzw . drabina M ahom eta), k tó reg o n ie m ożna b y ło podrobić.

W rze c zy sam ej płatnerze eu rop ejscy n ie ty lk o nie m ogli uzyskać metalu o własnościach podobnych do stali damasceńskiej u żyw a ją c żelaza rodzim ego, ale naw et n ie o d k ryli ta jem n icy p ra c y z „łu cem ” : w ich -rękach m a teriał te n kru szył się. P o n iew a ż „b a rb a ­ rzyńcom ” udało się stw orzyć coś, czego E u rop ejczy­

cy pow tórzyć nie b y li w stanie, stal damasceńska stała się przedm iotem w ie lu m itów.

W X V I I I i X I X w ieku uczyniono w ie le pirób c e ­ lem uzyskania .stali dam asceńskiej w Europie. F a ra ­ day przypuszczał, że własności „łu cu ” zw iązan e są z obecnością glinu i krzem u i o m ało n ie w yn a la zł stali nierdzew nej. Jeant R obert Breant, inspektor M ennicy P arysk iej, u siłow ał uzyskać odpow iedn i m e­

tal dodając złoto, platynę, srebro, uran, arsen i in ­ ne p ierw iastki, w ykonując bezow ocnie ponad 300 d o­

świadczeń. S tw ierd ził on jednak, że ch arak terysty­

czną cechą sta li dam asceńskiej b yła duża zaw artość w ęgla, pom iędzy 1 a 2%. W R osji P. A n o s o ff p ró b o ­ w a ł dodać do stali d iam en ty: pierw iastek b ył w ła ­ ściwy, ale proces technologiczny — nie. Z e w zględ u na coraz w iększe zastosowanie broni paln ej zaintereso­

w anie stalą damasceńską p o w o li malało, praktycznie do zera.

T ajem n icę stali damasceńskiej o d k ryli dopiero w 1981 r. uczeni am erykańscy, O leg D. Sherby i J e ffre y W adsw orth, pracując nad m etalam i superplastyczny- mi. C elem ich b yło opracow anie technologii produ­

k c ji stali o bardzo w ysok iej zaw artości w ęgla, w której w ę g ie l nie w ystęp ow a łb y w postaci ziaren.

Stal tego rodzaju b yłaby superformowaln-a (super- plastyczna), tan. łatw a d o odlew ania i kształtowania w w ysokich tem peraturach, natom iast w tem peratu ­ rach p ok ojow ych b y ła b y tw arda i w ytrzym ała. P o ­ czątkow o n ie zd a w a li sobie spraw y z tego, że próbu­

ją uzyskać stal o własnościach stali damasceńskiej.

Jak się okazuje, w ysoka zaw artość w ę g la w „łu ­ cu” była pow odem niepow odzeń płatn erzy eu ropej­

skich, k tórzy u ży w a li p ieców o tem peratu rze ok.

1300° C. W te j tem peratu rze niskow ęglow a stal eu ro­

pejska p ra w ie ulegała stopieniu i nadaw ała się d o ­ skonale do Obróbki; w y s o k o w ę g lo w y „łu c” b ył w tej tem peraturze częściow o płynny, częściowo stały i w skutek tego kruszył się p rz y uderzeniu. T a je m ­ nica obróbki „łucu” polegała na niskiej tem peratu­

rze pieca — 700— 900° C.

K a żd y m etal m a strukturę ziarnistą, i w o ry g i­

nalnym „łuou” stosunkowo duże cząstki w ę g la u k ła­

dały się na brzegach ziaren, osłabiając strukturę sta­

li. D łu gotrw ałe w yk lep y w a n ie ostrza w w ysok iej tem ­ peraturze pow od ow ało rozbicie cząsteczek w ęgla na coraz m niejsze i w zm acniało strukturę stali. C hara­

k terystyczn y w zorek na pow ierzchni sta li damasceń­

skiej b ył spow odow an y drobniutkim i .cząstkami w ę ­ glik a żelaza.

D la uzyskania dobrej stali damasceńskiej istotny też b y ł sposób je j chłodzenia. O rygin aln e m ahom e- tańskie przepisy n ie w ą tp liw ie te ż p rzyczyn iały się do tajem niczości w yrobu . Jeden z tek stów zaleca ch ło­

dzenie przez zanurzenie rozgrzan ego do czerwoności ostrza w brzuch atletyczn ie zbudow anego M urzyna.

Inne, m niej okrutne przepisy zalecają chłodzenie ostrza w m oczu rudego chłopca lub w moczu k óz k arm ionych p rzez trzy dni w yłą czn ie paprociam i.

S h erby i W adsw orth podali dokładnie przepisy o b ­ rób k i i chłodzenia stali, bez użycia m etod b iologicz­

nych.

N ajdoskon alszy m ateriał, ja k i S herby i W adsw orth uzyskali, posiada znacznie m niejsze cząstki w ęglik a żelaza niż 'oryginalna stal damasceńska, w w yniku czego jest jeszcze tw ardszy, w y trzy m a lszy i nie p o ­ siada charakterystycznego w zorku na powierzchni.

M eta le superplastyczne są bardzo cennym tw o r z y ­ w em do p rodu kcji elem en tów o bardzo złożonym kształcie: odlew anie zastąpić m oże obróbkę m aszy­

nową. P o zw a la to na osiągnięcie znacznych oszczęd­

ności m ateriałow ych i nakładu pracy. Jednym z m o­

żliw y ch zastosowań stali „neodam asceńskiej” m ogą być stożkow e przekładnie zębate w samochodach.

Części turbin w w ojsk ow ych samolotach odrzuto­

w ych produkow anych przez zakłady P ra tt i W h it- n ey są już produ kow ane z superplastycznych stopów n iklow ych , a osłony u trzym u jące silniki na sk rzy­

dłach bom bow ca B - l są produkow ane z isupenplasty- cznego stopu tytanu. N a le ży jednak m ieć nadzieję, że w X X w iek u stal damasceńska będzie używana przede w szystkim do celów pokojow ych.

J. Ł a t a n i

W S Z E C H Ś W I A T P R Z E D 100 L A T Y

Jubileusz prof. D -ra Szokalskiego

W dniu 18-ym Listopada r. b. z in icy ja ty w y T o ­ warzystwa Lekarskiego obchodzono w gronie lekarzy i p rzyrod n ików tutejszych 25-tą roczn icę objęcia se- pośw ięcone popularyzow aniu 7W.uk p rzyrodniczych, n i­

k om u innem u, ty lk o p rofesorow i Szokalskiem u począ­ pozbaw iony organu, ułatw iającego chociaż częściowe przysw ojenie wiedzy przyrod n iczej. A czk olw iek w

...spomiędzy szpar wysuwa się stw orzenie kaszta­

now atego k oloru , długie na 8 cali i opatrzone m n ó­

S kolopendra posiada parę ostrych, haczykowatych szczęk, opatrzonych ja d ow item i gruczołam i. U kłócie

kryciu, dokonanem przez pana H orbaczew skiego, asy­

stenta p rof. Ludw iga w W iedniu. O d k ry cie to polega

(K orespond encyja Wszechświata. Posiedzenie Tow . P rzy rod n ik ów polskich im . K op ern ik a we Lw ow ie

Dybowski przewozi renifery na Wyspy Komandorskie P o pierw szśj zaraz bytności na wyspach K o m a n ­ dorskich, nabrałem przekonania, że obie te wyspy przedstawiają wszystkie w arunki potrzebne do egzy- stencyi ogrom nych stad ren iferow ych . P rzek on a n ie to

ierz-238

ch olk i, gdzie m acie do syta m ech ren iferow y . Ta k je pożegnawszy i pobłogosławiwszy z d ok torem S te in e - gerem , k tó ry nam towarzyszył w te j podróży, podąży­

liśm y do now ych zajęć i do przeprow adzenia now ych p ro je k tó w .

,;W yjątek z listu D -ra D yb ow sk iego” „ W szechświat”

1882, 1, 561 (4 grudnia).

Komety sto lat temu

Pierw sza z k o m e t tegoroczn y ch , k om eta W ellsa przeszła przez p u n k t sw ój przysłoneczny 10 Czerwca, a była w tedy od słońca odległą ty lk o na 11/5 m ili- jon a m il gieogra ficzn y ch , w skutek tak znacznego z b li­

żenia kom eta ta dostrzeżoną została naw et w dzień w A ten a ch i G reen w ich , o 3°3' oddalona od n a jb liż ­

szego brzegu słonecznego.

Z a drugą należy uważać kom etę, k tórą zdołano d o j­

rzeć zupełnie przypadkow o i to ty lk o przez krótką ch w ilę. M ó w im y przypadkow o, gdyż dostrzeżono ją w czasie zaćm ienia całkow itego 17-go M a ja r. b.

i gdyby n ie ono, kom eta ta zapewne przeszlaby n ie ­ postrzeżenie. K o m e tę tę m ożna w idzieć na trzech f o ­ tografikach zaćm ienia, k tó re zdjęła w ypraw a an giel­

ska w E gipcie. K om eta tedy, która dotąd na niebie naszem błyszczy, dostrzeżona po raz pierw szy przez Crułsa 11-go W rześnia, je s t w łaściwie trzecią 1882 r.

P rz e z p u n k t przysłoneczny przeszła ona 16-go W rze­

śnia i bar dziś j jeszcze niż W ellsa zbliżała się do słoń­

ca, bo w p u n k cie przy słonecznym była od niego od­

daloną n ie w ię ce j ja k na 2/3 m ilijo n a m il.

O bie k om ety tegoroczne biegną po drodze id en ty ­ cznej, n ie m n ie j jed nak tru d n o przypuścić, aby to z ja ­ w ienie się dw u k o m e t tak zbliżonych do słońca i w tak nieznaczym odstępie czasu, było jed y n ie o b ja ­ w em przypadkow em . Jestto znów zagadka, na ro z ­ w iązanie k tó r e j napróżnoby teraz było się silić. W o - góle przyznać należy, że sprawa k o m e t w ostatnich czasach tak się najeżyła trud nościam i, że są one je ­ szcze ciałam i rów n ież zagadkow em i, ja k w czasach gdy ukazyw anie się ich było uważane za oznakę gn ie­

w u bożego.

S. K ram sztyk „K o m e ty tegoroczne” „ W szechśw iat”

1882, 1, 563 (4 grudnia).

W ylęg komarów

G dy chw ila w ylęgu. kom arów się zbliża, m ałe n im ­ fy grom adnie cisną śłę ku pow ierzch n i w ody i stają się praw ie n ie ru ch o m e m i; pow łoka zew nętrzna ich ciała, (ok ry w a poczwarcza, P u p a riu m ), w o k olicy grzb ietow ej wystaw iona na p ow ietrze, zsycha się t pę­

ka pośrodku (ta k samo u ważek i ję te k ) i gotow y k o­

m ar ostrożnie z n ie j wyłazi. N aprzód wystawki gło­

wę, następnie tułów , zw olna wspiera się na swych d ługich nóżkach; poczw arcza okryw a staje się dla niego łódeczką, — m im o w o ln y żeglarz czyni nieskoń­

czone usiłow ania, ażeby się je g o w ątły statek nie

chybnął; zw olna w yprostow yw a się, skrzydła rozciąga­

ją się i gładzą, a gdy się dostatecznie pokrzepi, co na­

stępuje szybko je ż e li pow ietrze jest ciep le, w zlatuje w pow ietrze i — je s t ocalony. Jeżeli pow ietrze jest spokojne, w tedy wszystko odbywa się bez żadnego przypadku; je ż e li jed nak w czasie w ykluw ania się k om arów atm osfera je s t wzburzona, wtedy zdarzają się liczn e rozb icia drobnych statków ; kom ary n ie - w zm ocniw szy się jeszcze dostatecznie, padają, słabe ich łódeczki przechylają się i przew racają i owady całem i tysiącam i topią się, niem ogąc w źlecić w p o - w ierze z pow odu zam okłych skrzydeł.

J. Sznabl „O przem ianach ow ad ów ” „W szechśw iat”

1882, 1, 568 (4 grudnia).

Pogoda 100 lat temu

Zastanaw iając się nad p rzeb iegiem całego roku, — od G ru d n ia r. 1881 do tegoż miesiąca r. 1882, — n ie ­ m ożna nie przyznać, że pod w ielu w zględam i w y ry je on się w naszej p a m ięci, ja ko nadzw yczajny i może jed yn y w ciągu długiego la t szeregu. N ie m ieliśm y w n im zim y w ścislem znaczeniu tego słowa, rzek i nasze n ie p ok ry ły się lodem , ziem ia kiedy n iekiedy zaledw ie przypruszona była w arstewką śniegu, k tó ­ ry praw ie zaraz znikał. W iosna rozpoczęła się w p o­

czątku M arca, w ok olicach Warszawy fijo łk i zakw it­

ły ok oło 20-go M a rca ; taki M arzec zdarzył się dopiero d ru g i raz w bieżącym wieku. S p rzy ja ją ce roślinności w a runki obiecyw ały urodzaj nad m iarę o b fity i za­

iste byłby ta k i dopisał, gdyby je g o z b io ro m nie były przeszkodziły słoty, k tó re na calem podgórzu karpac- k ie m zniw eczyły nadzieje roln ik a , a dalej na północ znacznie spodziewany p lo n um niejszyły.

P o burzach m ajow ych, k tóre w w ielu m iejscach u nas były z grad em połączone, nastąpiły wylewy rzek na Szląsku i w w schodniej części G alicyi. W C zerw cu było u nas dosyć chłodno, w L ip c u i S ie r­

p n iu burze i słoty były codziennem praw ie zjaw is­

kiem . Nastąpił pogodny i ciepły czas zaraz w począt­

ku W rześnia, około połow y W rześnia panowały na całej p rzestrzeni k ra ju dosyć m ocne w iatry.

P om ięd zy 13-ym a 16-ym Października spadły w ty m ro k u pierw sze śniegi w różnych okołicach k ra ju i były ja k na początek bardzo znaczne, osobliw ie w n ocy z 15-go na 16-y. Zasługują także na wzmiankę dni 14 i 15 Pa źd ziern ika ; w n ich bow iem wskutek dość silnego przym rozka pok ry ło się wszystko lodem , pod k tórego cięża rem łamały się gałęzie a naw et ca­

łe drzewa. Listopad tegoroczny był słotny i p o ch m u r­

ny, śnieg padał w d ru g ie j połow ie m iesiąca dosyć często.

O ro k u 1882 m ożem y w k ró tk o ś ci pow iedzieć, że był on ro k ie m najw cześniejszej wiosny, w ielkiego rod za ju i w ie lk ich pow odzi; a je ż e li jeszcze w yżój sięgniem y, znajd ziem y w n im zjaw iska, k tóre do n a j­

rzadszych zaliczyć potrzeba, a m ia n ow icie pojaw ienie się k o m e t w jasny dzień, ba, naw et w samo południe w idzianych.

K . „ Z m eteo ro lo gii” W szechświat 1882, 1, 623 (25 grudnia).

R O Z M A I T O Ś C I

Wysiłek fizyczny powoduje wahania poziomu jonów 6,82, a poziom w apn ia w zrasta z 2,58 do 4,08; u szczu-wapnia w tkankach. W zm ożon y w y siłek fizy c zn y po- ra pH zm ienia się z 7,5 do 7,3, a azawartość Ca z 2,6 w o d u je w zrost zaw artości C O z i m leczanów w k rw i, do 3,02 i w reszcie u człow ieka pH spada z 7,42 do a tym samym obniżenie^ je j pH (zakw aszenie). Szcze- 7,19, a zaw artość jo n ó w w apnia w zrasta z 2,65 do gółow e badania przedstaw icieli w szystkich grom ad 2,88. N atom iast u m inoga m orskiego pH spada z 7,9 k ręg o w có w w yk azały, że po znacznym w ysiłk u fiz y - do 7,2 ale spada rów n ież poziom w apnia — z 2,6 do cznym u zw ierzą t posiadających szkielet kostny — 2,4 mM ol/litr. O dpow iedn ie badania p o zw o liły ustalić, znacznie podnosi się p oziom jo n ó w w apnia w k rw i; że źródłem szybko urucham ianych jo n ó w Ca n ie są efektu tego nie stw ierdzono u zw ierzą t chrzęstno- mięśne, ani w ątroba, ani łuski ryb, ale zawsze kości, szkieletow ych. I tak u pstrąga po w ysiłk u pH spada P o d w p ły w e m obniżonego pH część hydroksyapatytu z 7,5 do 7,1, a poziom jo n ó w w apnia w zrasta z 2,31 w kościach rozpuszcza się. Tkan ka chrzęstna — m im o do 3,97 m M ; u grzechotnika pH obniża się z 7,45 do że nieraz silnie zm ineiralizowana — jest

nie-unaczy-239

niona i dlatego n aw et p rzy znacznym obniżeniu pH krwd nie m oże być źródłem dodatkowych jo n ó w w a ­ pnia i p rzejściow ej hyperkalcem ii.

W . B.-S.

N a tu rę 1981 (4 June)

Nowy, skuteczny lek przeciwko wirusom z grupy herpes. W iru sy z gru p y herpes w yw o łu ją m iędzy in­

n ym i opryszczkę na w argach, opryszczkowe ow rzodze­

nie crogówki oka, zakaźne zapalenie śluzów ki nosa i tch aw icy u bydła, opryszczkę narządów rozrodczych.

M ogą się one ro zw ija ć w dow oln ym miejscu na skó­

rze lub śluzówce. N a opryszczkę narządów rozrod­

czych (przenoszoną drogą płciow ą) zapada w U S A ro ­ cznie około 300 000 osób. N o w y lek, o nazw ie acyklo- w ir (acykloguanina) przechodzi już próby kliniczne w U SA. P o n iew aż w iru sy ży ją w ew n ątrz zakażonych kom órek — lek działający na w iru sy musi w p ływ a ć rów n ież na zakażoną kom órkę. T y lk o bardzo krótkie odcinki szlaków m etabolicznych p rzebiegają oddziel­

nie dla wirusa, oddzielnie dla kom órki. W przyp ad ­ ku acyklow iru sytuacja jest n iezw yk le interesująca i korzystna, poniew aż lek ten działa w łaśnie w y łą cz­

nie na szlak m etaboliczny samego wirusa, a w ięc jest to lek działający sw oiście, specyficznie p rzeciw k o sa­

m ym wirusom. A c y k lo w ir ulega fo s fo ry la c ji przez kinazę ty m id y n y — sw oisty enzym w iru sów z grupy herpes. P o zastosowaniu acyklow iru w komórkach zakażonych w irusam i stw ierdza się w ysoki poziom trójfosforan ow ych pochodnych tego leku. Maść za­

w ierająca a c y k lo w ir działa skutecznie w przypad­

kach w iru sow ego ow rzodzenia rogów k i; praw dopodo­

bnie dożylne stosowanie tego leku będzie m iało j e ­ szcze szersze i skuteczniejsze działanie. Szczególnie duże n ad zieje w ią że się z dożylnym stosowaniem acy­

k low iru u n ow o ro d k ó w zakażonych p rzy urodzeniu (od m atki) w irusam i z gru p y herpes. Jeśli w iru sy te dostaną się do mózgu now orodka — m ogą naw et spo­

w odow ać jeg o śmierć, w y w o łu ją c w iru sow e zapalenie mózgu!

W . B-S.

N a tu rę 1981 (30 A p ril)

Ssaki również orientują się w polu magnetycznym Ziemi. Dotychczas orien tację w edług pola m agnetycz­

nego Z iem i stw ierdzono u bakterii, w yp ław k ów , m ię­

czaków, ow adów , ry b spodoustych, salam ander i pta­

ków. Ostatnio w ykazan o istnienie zmysłu m agnetycz­

nego rów n ież u ssaków. Dośw iadczenia przeprow adza­

no na myszach leśnych ( Apodem us sylvaticus), p rze­

trzym yw an ych w warunkach sztucznie zm ienianego pola m agnetycznego. W ykapano, że w warunkach na­

turalnego pola m agnetycznego zw ierzęta w yraźn ie ustaw iały się w kierunku m iejsca je g o pochodzenia.

P o zm ianie bieguna m agnetycznego zw ierzęta rów nież przem ieszczały się w klatkach, ustaw iając się' odpo­

w ied n io do bieguna. P o n iew a ż u gołębi stw ierdzono w czaszce obecność m agnetytu, odpow iedzialnego za ich m agnetyczną orientację — pod tym kątem w id ze ­ nia przebadano gło w y różnych gryzon i i w y k ry to w nich, w przedniej części głow y, w sąsiedztwie narzą­

du węchu, ale nie bezpośrednio p rzy m ózgu — obec­

ność m ateriału o w łaściwościach m agnetycznych. S i­

ła m agnetyczna tego m ateriału jest podobna ja k u pszczół i ptaków, ale słabsza niż u d elfin ów . Tak w ięc gryzonie posiadają zm ysł m agnetyczny, posłu­

gu ją się nim podczas w ędrów ek, a jeś li otrzym u ją k il­

ka różnych, specjalnie m ylących in form a cji — decy­

dującą rolę m oże spełniać w łaśnie orientacja m agne­

tyczna.

W . B-S.

N a tu rę 1981 (14 M a y)

Odkrywamy różnice metaboliczne między komórką zdrową i nowotworową. Sw oiste działanie lek ó w p rze-ciw bakteryjn ych opiera się przed e w szystkim na ró ż­

nicach biochemicznych, m iędzy kom órkam i bakterii i ssaków. Znacznie trudniej znaleźć ta k ie różnice m ię­

dzy kom órkam i zd row ym i i n o w o tw o ro w e trasform o- w an ym i tego samego osobnika. Stąd też niezadow a­

lające jeszcze w y n ik i chem oterapii n ow otw orów . Os­

tatnio udało się w y k ry ć bardzo istotne różnice m eta­

boliczne m iędzy kom órkam i pobranym i ze zdrow ych płuc i z raka płuc. Bardzo w ażn e szlaki m etaboliczne w ielu leków zw iązane są ze sprzęganiem tych p rep a­

ra tó w z kw asem .glukur omowym łub siarczan am i Stosując 1-naftol jak o substrat dla chirurgicznie pob­

ranych tkanek —■ stwierdzono, że w y cin k i zd row ej czę­

ści płuca przerabiały go p ra w ie w yłączn ie na siar­

czan naftylu, podczas gd y pobrane od tego samego pacjenta w y cin k i z części płuca objętej rakiem płas- kokom órkow ym przerabiały ten substrat przede w s zy ­ stkim ma naiftylopachodną kwasu glukuromowego. R ó ż­

nice są uderzające: zdrow e tkan ki w y tw a rza ły -od 2,5 do 24-kirotnie w ięcej siarczanu naftyliu n iż pochod­

nych . kwasu glukuronowego, tkanki chore od 2,5 do 1000-krotniie w ięcej pochodnych kwasu glu ku ron ow e­

go niż siarczanów naftylu. S tw ierdzono p rzy tym o l­

brzym ie różnice indyw idualne u poszczególnych pac­

jen tów . Podobne przestaw ienie m etabolizm u ze szla­

ku siarczanowego na glukuromowy stw ierdzono ró w ­ nież u kom órek now otw oru okrężnicy i w ątroby. N a ogół w iązanie leku z kwasem glukuronow ym w p ro ­ cesie biotran sform acji umieczymnia ten lek, ale n iek tó­

re produkty tego procesu są jeszcze bardziej a k ty w ­ ne m etabolicznie. Istn ieje nadzieja, że uw zględn iając w y k ry te różnice biochem iczne m ożna będzie -stosować takie leki, które będą u legały a k tyw a cji w w yniku sprzężenia z kwasem glukuronow ym i równocześnie będą toksyczne ty lk o w stosunku do kom órek n o w o ­ tw orow ych.

W . B-S N a tu rę 1981 (25 June)

R E C E N Z J E

A . S. M o n i n : Popu larn aja istoria Z iem li. W yd. N a - rupę ziem ską (kontynentalną i oceaniczną), płaszcz uka, M oskw a 1980, 223 str., 70 ił., 7 tbl. i jądro. W krótkim następnym rozdziale autor poda­

je głów n e epoki tektoniczno-m agm atyczne w dziejach Książka jest drugim, popraw ian ym i uzupełnio- Ziem i, przedstaw ia ogólny schemat d z ie jó w Z iem i nym w yd an iem H is to rii Z ie m i tego autora, w ydan ej oraz om awia głów n e etapy form ow an ia się skorupy w 1977 r. składa się ona ze wstępu, k tó ry jest w p ro - ziem skiej. W rozdziale „E w olu cja w n ętrza Z iem i” au-w adzeniem do p rob lem atyk i zaau-w artej au-w książce oraz tor om aw ia g ra w ita cyjn ą d y feren cja cję materia w n ę-10 rozdziałów , z których każdy stanow i zam kniętą trza Ziem i, ch arakteryzu je je j energię, om aw ia

ciep-całość. ło w ydzielan e w w yn iku rozpadu p ierw ia stk ó w p

ro-W rozd ziale „W spółczesna Ziem ia” om ów iono m ieniotw órczych oraz przedstaw ia cieplną historię kształt d ro zm ia ry Ziem i, pole siły ciężkości i ziem - Ziem i. C harakteryzu je ró w n ież p rą d y k on w ek cyjn e w skie pole m agnetyczne. Pokrótce scharakteryzow ano płaszczu Ziem i oraz ew olu cję je g o składu chem iczne-poszczególne s fe ry Z iem i: atm osferę, hydrosferę, sko- go.

240

W k o lejn y m rozdziale om ów iono tw orzen ie się at­

m osfery i h yd ro sfery ja k o rezu ltat procesów m agm a- tycznych. Sch arakteryzow an o p ierw otn ą atm osferę d hydrosferę, om ów iono (pochodzenie soli rozpuszczo­

nych w w od zie m orskiej. W rozd ziale „E w o lu cja sko­

ru py ziem sk iej” autor om aw ia ro lę skał osadowych, m agm ow ych i m etam orficznych w skorupie ziem skiej.

P rzed staw ia proces tw orzen ia się skorupy oceanicz­

P rzed staw ia proces tw orzen ia się skorupy oceanicz­

Powiązane dokumenty