różne znaczenia. Drugie w yraża „własności elektryczności"; m ów i nam, jaką jest istota now ych tw orów pojęciowych w prow adzonych przez teoryę. Pierw sze natom iast zdanie niczego zgoła o samej elektryczności nie orzeka, lecz m ów i nam tylko, jaki jest związek między
„elektrycznością“ a zjaw iskam i dostrzeganemi, dając nam możność pow iązania nowego poję
cia: elektryczność, z pojęciami zaw artem i w p ra wach, które teorya nasza m iała wyjaśnić.
Podobnie też każda teorya z dwóch składa się części, z których jed n a opisuje nowe pojęcia przez nią w prow adzone, druga zaś pozwala nam przetłumaczyć niejako tw ierdzenia wyrażone w term inach tych pojęć teoryi na tw ierdzenia wyrażone w term inach pojęć praw . Druga ta część jest pewnego rodzaju słow nikiem ; ten w rozważanym przypadku polega na orzecze
niu, że ilekroć pow iadam y, iż ciało jakieś zaw iera nadm iar jednego z dwóch płynów elektrycznych, rozum iem y przez to zupeł
nie to samo, co mówiąc, że ciało to przejaw ia owe osobliwe w łasności naładowanego szkła lub jed w ab iu , które opisaliśm y na po
czątku; a orzeczenie takie niczem się nie różni od tych, które spotykam y we francuskim np.
słow niku: przez „Cela est jaune'1 rozum iem y to
samo, co przez „To jest żółte“. Zważmy, że jedy
nie dzięki takiemu słow nikow i możemy z teoryi w yprow adzić praw a. Tak np. tw ierdzenie teoryi naszej, opiewające, że płyny przeciwne przycią
gają się wzajemnie, prow adzi natychm iast do w niosku, że, jeżeli dw a ciała zawierające płyny przeciwne połączymy drutem m etalowym, pły
ny te zmieszają się wzajemnie, zobojętniając tym sposobem swe działania. Lecz wniosek ten nie oznacza niczego, co możnaby wyrazić w postaci praw a, dopóki nie uciekniemy się do słownika, aby przetłumaczyć „zawierające płyny przeci
w n e “ na „naładow ane jak szkło i je d w ab “ ; do
piero po dokonaniu tego przekładu otrzym u
jem y część prawa(5).
Jak już powiedziano na wstępie, teorya taka, składająca się z orzeczenia o pew nych nowych pojęciach oraz ze słownika, umożliwiającego przekład ich na język obserwacyi (dostrzeżeń), jest poprostu rów now ażna praw om , dla w y
jaśnienia których została zbudow ana; skupia ona i w yraża p raw a te w innych poprostu sło
wach, które z pew nych względów wydają się nam dogodniejsze i bardziej nas zadowalniają.
O ile zaś teorya wogóle orzeka coś o ob- serwacyach, stw ierdza poprostu te, które są zaw arte w owych praw ach; żadnych innych obserwacyi przy budow ie teoryi nie uwzglę
dniono. Dalej, pam iętać należy (a jest to punkt, na który szczególny położyć m usim y nacisk), że jedynie przy pomocy słow nika w yprow a
dzić m ożna z teoryi orzeczenia o obserw a- cyach; wszystkie inne, w yprow adzone z niej, a nie dające się na mocy słownika przetłum a
czyć, nic zgoła dostrzegalnego nie wyrażają.
Tak np. teorya nasza orzeka, że „elektrycz
ność jest płynem “. Zwracając się do naszego słownika, nie znajdujem y w nim żadnej „po
zy cyi“ (rubryki), któraby um ożliw iła przekład tego orzeczenia; możem y przetłumaczyć to, że jakieś ciało zaw iera płyn elektryczny, lecz nie to, że elektryczność jest płynem. To więc orze
czenie wogóle nic takiego nie wyraża, co mo- żnaby wysłowić w term inach obserw acyi; m o
głoby oznaczać coś takiego jedynie, co żadnych zgoła nie dotyczy dostrzeżeń. Jeżeli więc (jak to uczynimy później) przypisujem y orzeczeniu tem u jakikolw iek sens, w ypadnie nam przy
puścić, że coś daje się powiedzieć o elektry
czności, czego nie można wyrazić w term inach obserwacyi, a więc, że pojęcie „elektryczność“
nie daje się w term inach takich całkowicie opisać. Przeoczenie oczywistego tego w niosku w yw ołało bezgraniczne trudności.
10. Wartość teoryi. — Z kolei m usim y przyj
rzeć się teoryom ze względu na to, co nadaje PRAW A I TEORYA ELEKTROSTATYKI 27
im w artości a co czyni je zarazem niebezpiecz
nemu Nie potrzebowalibyśm y zatrzymywać się tak długo nad tern, czego dana teorya n i e orzeka, gdyby nie groziło niebezpieczeństwo stąd w ła
śnie, że teorye napozór orzekają więcej, niż w rzeczy wistości, tj. że sugerują o wiele więcej, niż w istocie orzekają. Gdy powiadam y, że „elek
tryczność jest płynem obdarzonym pewnemi w łasnościam i“, nie możemy oprzeć się myśli, że elektryczność jest czemś obdarzonem nietylko temi własnościami, w któreśm y ją wyraźnie wy
posażyli, lecz również wszystkiemi własnościa
mi w spólnem i innym rzeczom, które nazywamy niekiedy płynami. „Elektryczność“ nazwaliśmy płynem dlatego, że przypuściliśmy, iż z wielką łatw ością poruszać się może w pew nych cia
łach, lecz nie w innych.; lecz skoro już na
zwaliśm y ją tak, nie możemy oprzeć się pyta
niu, czy, podobnie jak inne płyny, nie po
siada ona też określonego ciężaru i objętości, czy nie będzie parow ać przy ogrzewaniu, krze
pnąć przy oziębianiu, i tak dalej.
Otóż, rzeczywiste znaczenie nasuwających się w ten sposób pytań nie jest bezpośrednio zro
zum iałe; nie w iem y bow iem w prost, czy słowa
„elektryczność posiada ciężar“ m ają jakiś sens wogóle, chyba, że przy pomocy słow nika
możem y je tak interpretow ać, aby wyrażały jakieś praw o. To, co się tu nasuw a, byłoby oczywiście now em jakiem ś p raw em ; m iano
wicie, że ciało zaw ierające więcej elektryczno
ści pow innoby też ważyć więcej. Należy je
dnak pamiętać, że nasuw ające się now e orze
czenia o elektryczności m ają w yrażać praw a i że do słow nika pierwotnego nowe należy dodać w yrazy; niezbędność dodatków takich nie jest w praw dzie zbyt oczywista w pew nych przypadkach, lecz za to zupełnie jasna w in nych. Tak np. orzeczenie, że „elektryczność posiada pew ną objętość“ nie daje się bezpo
średnio interpretow ać w tym duchu, że obję
tość ciała jest tym większa, im więcej zawiex-a ono elektryczności; w racając bow iem do n a
szej analogii, nie możemy powiedzieć, aby ob
jętość gąbki zwilgoconej koniecznie m iała być większa niż suchej. Nie pow inniśm y sądzić, że orzeczenie takie w ogóle coś wyraża, do
póki nie upew nim y się, czy słow nik nasz za
w iera wyrazy, za pom ocą których daje się przetłumaczyć na prawo.
Stąd, że praw a skupione w pierw otnej teo
ryi są słuszne, nie w ynika bynajm niej, aby i te praw a, które ona później nasuwa, ró w nież miały być słuszne. Czy now e te praw a są słuszne, czy nie, rozstrzygnąć można jedynie