• Nie Znaleziono Wyników

Tkacze specjalizujący się wyłącznie w wyrobie karazji należeli w Gdańsku do rzadkości 234 . Zdaje się, że wyrobem karazji zajmowali się

223 A G 300, C, n r 966.

224 G a n e k (niem. Gang) to p e w n a u m ó w i o n a ilość nici osnowy.

225 A G 300, C, n r 966.

226 Głównie z tzw. Blutwolle. AG 300, 5, nr 70, s. 336b—367b.

227 S c h m o l l e r, op. cit., s. 584, 587.

228 W e d ł u g r o z p o r z ą d z e n i a z 20 II 1647 r. (Bibl. Gd., sygn. MS 576). S a j a h o l e n -d e r s k a m i a ł a w t y m czasie p e ł n e -d w a łokcie szerokości (Bibl. G-d., sygn. MS 724, s. 658ab).

229 W s u m i e w i ę c 1920 nici. Tamże.

230 Bibl. Gd., sygn. MS 724, s. 658ab.

231 Por. M a ł o w i s t , op. cit., s. 54, 111, 150.

232 Rozporządzenie z 20 II 1647 r. Bibl. Gd., sygn. MS 576.

233 K l o n o w i c, op. cit., s. 102, w s p o m i n a o „ k a r a z y j o w e j s u k m a n i e " .

234 Pod r o k i e m 1628 w AG 300, 5, nr 66, s. 116b w s p o m i n a n a jest j a k a ś K a t a r z y na bey einem Carraseymacher dienende... W 1643 r. w y s t ę p u j e n i e j a k i J a k u b M e -cher — kirsayma-cher. AG 300, 1, nr 72, s. 50.

przede wszystkim producenci sai, którzy zużytkowywali w ten sposób krótkie resztki, wyczoski z wełny niezdatne do wyrobu innych tkanin 235. Uboczną produkcją karazji — częściowo na własny użytek, częściowo zaś ha sprzedaż — zajmowali się także inni przedstawiciele gdańskich rze-miosł tekstylnych. Tak np. w roku 1646 w procesie między producentami sai a przykrawaczami kuponów (Gewandschneidere), o czym jeszcze bę-dzie mowa niżej, jeden ze świadków zeznał, że znał pewnego pasamonika,

który skupował w Gdańsku krótką wełnę i robił z niej karazję23G.

Podobnie jak karazję — można powiedzieć, że ubocznie — wyrabiano w Gdańsku baję i grube, rzadkie sukno tzw. Futtertuch. Produkcją tkanin tego typu zajmowali się majstrowie sukiennictwa wąskiego 237 wykorzystu-jąc do niej zapewne zbierane w warsztacie gorsze gatunki wełny. Jest to sprawa ciekawa, że o wyrób futtertuchu toczyły się na przełomie XVI i XVII w. spory między majstrami produkującymi sukno szerokie a pro-ducentami sukna wąskiego 238. Świadczy to o wielkiej atrakcyjności gor-szych gatunków, ale tanich tkanin, których wyrób dzięki możliwościom łatwego zbytu musiał być szczególnie popłatny.

Na podstawie tego krótkiego przeglądu trudno jest właściwie orzec, co w omawianym okresie wysuwało się w Gdańsku na plan pierwszy: czy wyrób drogiego, dobrego sukna, czy też taniej tandety. Mistrzowie sukien-nictwa szerokiego przeważali wprawdzie liczebnie, ale jeśli zsumujemy liczbę tkaczy sukna wąskiego z liczbą producentów sai, bombasynu, ka-razji itd. i jeżeli weźmiemy przy tym pod uwagę fakt, że część producen-tów tkanin luksusowych wyrabiała, a przynajmniej starała się wyrabiać, także tańsze gatunki — to otrzymamy obraz bardzo niejednolity. Rynek, dla którego pracowało gdańskie sukiennictwo, uległ w omawianym okresie ogromnemu zróżnicowaniu. Wywarło to wpływ na charakter sukiennictwa, które musiało obsłużyć zarówno gusty patrycjatu i szlachty, jak i potrzeby licznej bądź co bądź w tak wielkim mieście ludności niezamożnej. O ile jednak producenci sukna drogiego napotykali na swej drodze silną kon-kurencję sukien importowanych, które cieszyły się większym niż krajowe popytem wśród sfer zamożnych, o tyle pracujący dla biedoty tkacze nie mieli żadnego rywala. Import tanich sukien z zagranicy nie Opłacał się: wyroby krajowe, choćby gorsze, biły je swą taniością. W tym tkwiła przy-czyna szybkiego rozwoju produkcji gdańskiej sai, a także zainteresowanie sukienników wyrabiających tkaniny luksusowe produkcją tandety.

235 AG 300, 5, nr 87, s. 74b—76a, 102a, 128b, 129a.

238 7 V 1646 r AG 300, 5, nr 87, s. 128b—129a.

237 Por. n o t a t k ę z 21 III 1606 r. AG 300, 5, nr 25, s. 12a.

239 AG 300,-5, nr 72, s. 306b—307a.

W zależności od użytego do tkania surowca, gęstości materiału i sta-ranności jego wykończenia bardzo rozmaicie kształtowały się ceny gdań-skich sukien. Ich znaczną rozpiętość obrazuje zamieszczona tabela 239 nr 4.

T a b l i c a 4 R o k G a t u n e k Cena 1 łokcia 1609 s u k n o — gat. nieokreśl. 45 gr 1614 s u k n o c z a r n e 60 gr 1615 s u k n o — gat. nieokreśl. 55 gr 1633 s u k n o — gat. nieokreśl. 38 gr 1616 s a j a k o l o r o w a 24 gr 1616 s a j a z w y k ł a 20 gr 1644 s a j a 25,5 gr 1616 b o m b a s y n 16 gr

Sztuka karazji w 1612 r. kosztowała 17 florenów 240. Niestety, nie zna-jąc liczby łokci w sztuce, nie można określić dokładnie jej ceny w stosun-ku do cen sai i bombasynu.

W gdańskim sukiennictwie charakterystyczne jest nie tylko wielkie zróżnicowanie produkowanych tkanin. Znamiennym zjawiskiem jest rów-nież dość silnie odzwierciedlony w źródłach fakt pogarszania tkanin tego samego gatunku, co zaczęło występować zwłaszcza w wieku XVII.

W gdańskim sukiennictwie istniał dość dobrze rozbudowany system kontroli, który czuwał nad jakością wyrobów. W sukiennictwie szerokim dwaj wybierani co roku urzędnicy (Besichtigere) oglądali wszystkie świeżo utkane sukna jeszcze przed ich ufarbowaniem241. W cechu sukiennictwa wąskiego podobne funkcje spełniali starsi cechowi 242. Dla kontroli sai i bombasynu otworzono w 1647 r., jak już wspomniałam, specjalną halę, w której w każdy poniedziałek i piątek odbywał się przegląd zdjętych z warsztatów, nie farbowanych jeszcze tkanin 243. Większość produkowa-nych w Gdańsku materiałów, prócz obowiązkowego znaku mistrza, była sygnowana specjalnymi pieczęciami miasta 244. Wszystkie ordynacje, usta-wy i statuty sukiennicze przestrzegały przed używaniem zakazanych ga-tunków wełny; roiło się w nich również od kar za różne błędy i niedba-łość wykonania. Sprawa otoczenia sukienników specjalną kontrolą była

tematem narad ordynków miejskich 245. Pomimo tych zabiegów jakość

239 AG 300, 5, nr 32, s. 34b, nr 42, s. 244ab, nr 45, s. 147a, 148a, nr 49, s. 388b, nr 85, s. 373ab; AG 300, 41, nr 30, s. 123a.

240 AG 300, 5, nr 38, s. 468b.

241 S t a t u t z 28 XI 1575 r. AG 300, 93, nr 19, s. 171b—172a.

242 A G 300, ,C, n r 966.

2 4 3 Bibl. Gd., sygn. MS 576.

244 S u k n a szerokie przez u r z ę d n i k ó w cechu (AG 300, 93, nr 19, s. 171a i n.) s a j a i b o m b a s y n przez u r z ę d n i k ó w hali ( o r d y n a c j a z 20 II 1647 r. Bibl. Gd., sygn. MS 576).

produkowanych sukien pozostawiała wiele do życzenia. Mimo przepisów nakazujących używać wyłącznie najlepszy surowiec rzemieślnicy robiący sukno szerokie nie gardzili wełną garbarską 246. Również mistrzowie su-kiennictwa wąskiego fałszowali swe wyroby przy pomocy gorszych gatun-ków surowca 247.

Wiele narzekań wywołała gdańska saja, cienka, nierówno wykonana i często tkana w krótszych niż przewidywały przepisy postawach 248. Była ona zresztą zupełnie inna i zapewne gorsza niż saja angielska i holenderska wwożona w tym czasie do Gdańską 249.

Pogorszenie się jakości tkanin pozostawało bez wątpienia w pewnym związku z przemianami zachodzącymi na gdańskim rynku. Z jednej strony wpływać nań mogło skupowanie lepszego surowca przez kupców w celu eksportu za granicę. Rzemieślnicy miejscowi, mimo ciągłej walki o zapew-nienie sobie rzeczywistego, a nie tylko teoretycznego prawa pierwokupu, nie mogli ze względu na brak większych kapitałów konkurować z kupca-mi prowadzącykupca-mi handel wełną. To zmuszało ich do zaopatrywania się w to-war pozostający na rynku dłużej, który, choć tańszy, był lichszy. Z drugiej strony do pogarszania się jakości tkanin doprowadzało szybkie ubożenie tej części mistrzów, którzy pracowali nie w ramach nakładu, lecz na wła-sny rachunek, a więc nie mogli sobie pozwolić na zakup zbyt drogiego su-rowca. Trzecią przyczyną niskiej jakości większości produktów gdańskiego sukiennictwa był fakt, że pracowało ono w pewnej mierze także dla nieza-możnego odbiorcy: miejskiego pospólstwa i biedoty oraz ludności wieśnia-czej zaopatrującej się w towary na targach i jarmarkach pomorskich. Zresztą szlachta także szukała na gdańskim rynku, obok tkanin luksuso-wych, niedrogich sukien dla służby lub na własny użytek (np. uboga szlach-ta z pobliskiego Mazowsza). Wszystko to czyniło produkcję szlach-tanich tkanin wyjątkowo atrakcyjną i skierowywało tendencje rozwojowe gdańskiego sukiennictwa w tym kierunku.

C . P r o d u k c j a f i l c u i w y r o b ó w d z i a n y c h

Szybki rozwój sukiennictwa nie był na terenie Gdańska zjawiskiem odosobnionym. Wzrost ludności miasta, tłumny napływ na rynek gdański

246 Doprowadzało to do licznych z a t a r g ó w z m i s t r z a m i s u k i e n n i c t w a w ą s k i e g o (AG 300, 1, nr 39, s. 217, 218, nr 43, s. 197; AG 300, C, nr 954). P o d e j r z a n a jakość sukien b y ł a p o w o d e m częstych z a t a r g ó w w s a m y m cechu (AG 300, 5, nr 70, s. 292b— 294a, 366b—367b).

247 A G 300, 1, n r 65, s. 2.

248 Zob. zażalenie k u p c ó w z 1652 r. (Bibl. Gd., sygn. MS O r t m . fol. 93, s. 293a) a t a k ż e Kurtze Vorstellung einiger Mangel an den Zayen und wie dieselbe zu

andern? (Bibl. Gd., sygn. MS 724, s. 657a—659a).

249 W 1664 r. u r z ę d n i c y h a l i stwierdzili, że jest ona weder Materi noch Form

unserer hiesigen nicht ehnlich... Bibl. Gd., sygn. MS O r t m . fol. 93, s. 295b.

szlachty i kupców z całego kraju, a także wykupywanie przez gdańskich kramarzy wyrobów rzemieślniczych w celu rozprzedaży ich po okolicz-nych wsiach — wszystko to wpłynęło pomyślnie na rozwój różokolicz-nych in-nych drobniejszych gałęzi wytwórczości. Należała do nich m. in. produkcja filcu oraz wyrób rękawic, pończoch, koszul itp. dzianych części garderoby, bardzo popularnych wśród najszerszych warstw ówczesnej ludności.

Wyrób filcowych kapeluszy kwitł w Gdańsku już w XIV i XV w. W końcu XVI w. obok dawnych kapeluszników (Hutmachere) pojawili się na terenie Nowych Ogrodów i Siedlec liczni rzemieślnicy tzw. filcarze

(Filtzmachere) zajmujący się produkcją filców różnego gatunku, a więc obok

kapeluszy filcowych także filcu na kurtki, kołnierze i inne części garderoby, na pokrycie stołów itp.250. Liczba rzemieślników tej branży szybko rosła: 8 sierpnia 1593 r. ordynację dotyczącą producentów filcu podpisało 19 mistrzów251. W roku 1624 było ich już 29 252. W połowie XVII w., są-dząc z obfitości wzmianek w księgach wiceprezydenta miasta, musiało istnieć kilkadziesiąt warsztatów tego typu, nie licząc warsztatów kapelusz-niczych. Kapelusznicy tego okresu, mieszkający przeważnie w samym Gdańsku, uważali filcarzy przedmiejskich za partaczy 253.

Pod względem liczby warsztatów tego typu, a co za tym idzie pod względem rozmiarów produkcji równać się w tym czasie z Gdańskiem mógł jedynie Poznań (34 zakłady czapnicze w 1580 r.) 254. W poważnym ośrodku produkcyjnym Mazowsza — Łomży było ich w tym czasie 23, w Krakowie zaledwie około 2 0 255. Ale Gdańsk przodował w tej dziedzinie nie tylko pod względem ilościowym, lecz także w zakresie jakości i różno-rodności wyrobów. W związku z tym konieczną rzeczą jest zbadanie prze-biegu zachodzących tu procesów wytwórczych.

Do wyrobu filcu używano w Gdańsku rozmaitych surowców: wełny jagnięcej 256, wełny owczej zwanej „polską", a więc zapewne idącej tu z Mazowsza i Kujaw 257, sierści bobrowej 258, krowiej (na grube filce sto-łowe) 259 itd.

O technice produkcji filcu źródła gdańskie milczą, wyjaśnień szukać więc należy głównie w analogiach. Jak wiadomo, filc to materiał, nie będący tkaniną, lecz masą wełny lub włosów spilśnioną pod działaniem

250 P o r . g r a w a m i n a k a p e l u s z n i k ó w z 1652 r. AG 300, 30, nr 329.

251 A G 300, C, n r 398.

252AG 300, 5, nr 60, s. 294a.

2 5 3P o r . g r a w a m i n a k a p e l u s z n i k ó w z 1652 r. AG 300, 30, nr 329.

2 5 4I . B a r a n o w s k i , P r z e m y s ł polski w XVI wieku, W a r s z a w a 1919, s. 178.

255 T a m ż e , s. 179.

256 AG 300, 5, nr 90, s. 633b—634b.

S t a t u t z 17 III 1661. AG 300, R/I, fol. 8.

258 Tamże.

wilgoci i ciśnienia. Proces produkcji filcu rozpada się na trzy zasadnicze fazy: 1. mycie i czyszczenie włosów lub wełny, 2. rozczesanie i ułożenie surowca w luźną taśmę przypominającą zwój waty, 3. spilśnianie, czyli właściwa produkcja filcu 260.

Czyszczenie i mycie surowca odbywało się w Gdańsku najprawdopo-dobniej ręcznie, analogicznie jak w tutejszym ówczesnym sukiennictwie. •Tak samo ręcznie, przy pomocy drewnianych grzebieni rozczesywano

weł-nę i włosy i przygotowywano je do dalszej obróbki. Teraz następował naj-ważniejszy etap produkcji: zbicie i spilśnieme masy surowca tak, aby utworzyła gładką, jednolitą całość. Proces ten obecnie dokonywany jest na maszynach zwanych pilśniarkami, k,tórych zasadniczą część stanowi wilgotne sukno, posuwane na walcach jako taśma bez końca. Sukno to przebiega drogę między 20 parami walców zgniatających i na tej drodze niesie na sobie taśmę filcu rozwijającą się ze szpuli przy wejściu pomiędzy walce, a nawijaną na drugą szpulę u wyjścia. Wilgoci dostarczają naczy-nia z parującą wodą umieszczone pod maszyną 261. Oczywiście w siedem-nastowiecznym rzemiośle narzędzia i metody produkcji stosowane w tej fazie procesu wytwórczego były znacznie prostsze. Nie należy jednak sądzić, że były one całkiem prymitywne.

Jak wynika z inwentarza dobytku holenderskiego mistrza Jana Di-rcksena, sporządzonego w 1633 r. 264, ówczesny warsztat filcarski musiał być dość dużym przedsiębiorstwem, skoro za pomieszczenie służyła mu obszerna, oddzielna, specjalnie w tym celu wybudowana szopa. W szopie tej znaleziono trzy wielkie kadzie miedziane używane zapewne jako zbior-niki wody, która po nagrzaniu dostarczała niezbędnej do produkcji wil-goci i pary. Inne urządzenia warsztatu nie są w inwentarzu wyszczegól-nione: oszacowano je jednak razem ze znajdującym się na miejscu towa-rem (wełna i gotowy filc) na 1628 florenów 9 groszy203. Ta stosunkowo wy-soka suma wskazuje na solidne i bogate wyposażenie warsztatu. Głównym sprzętem musiało tu być oczywiście jakieś urządzenie do spilśniania wełny, podobne w zasadzie do opisanej wyżej pilśniarki, tylko poruszane ręcznie. Jego najważniejszą część stanowiły walce, obracane przez czeladników i zgniatające przygotowany wcześniej surowiec w jedną zbitą masę.

Filc przeznaczony na kapelusze i czapki formowany był następnie na