• Nie Znaleziono Wyników

Transgeniczna ruletka

W dokumencie Śląsk, 2012, R. 18, nr 9 (Stron 64-67)

Obecne dziś na rynku rośliny GMO zawie­

rają w większości przypadków dwa rodzaje modyfikacji. Jeden służy zwalczaniu chwa­

stów, drugi szkodników. Tyle że z konsekwen­

cjami, w imię niesprawdzonych teorii i złud­

nych korzyści.

- Modyfikowanie upraw rolnych ma swoje drugie, ukryte dno?

- Wokół genetycznie modyfikowanych ro­

ślin uprawnych narosło wiele fałszywych mi­

tów, rozpowszechnianych przez ogromne koncerny agrochemiczne, produkujące rów­

nocześnie nasiona GMO oraz środki ochro­

ny roślin. Głównie po to, by pomnażać swoje zyski. Więc promują uprawy transge- niczne, lobbują za nimi argumentami w ro­

dzaju: modyfikowane rośliny uprawne uwol­

nią świat od głodu; przynoszą rolnikom większe zyski, bo lepiej plonują niż odmia­

ny tradycyjne; można je uprawiać w sąsiedz­

twie naturalnych odmian; czynią pracę na polach łatwiejszą oraz są bezpieczne i dobrze przebadane.

- Jakie argumenty przeciwstawiają tym opiniom przeciwnicy GMO?

- Argumenty nie tylko naukowe, oparte o jedną z podstawowych zasad badawczych czyli zasadę przezorności, ale również eko­

logiczne, ekonomiczne, społeczne, prawne, etyczne i te potwierdzone praktyką.

W jaki sposób odmiany roślin GMO mo­

gą uwolnić świat od głodu, skoro stosuje się właściwie niemal tylko dwa rodzaje mody­

fikacji. Jeden służy zwalczaniu chwastów:

zmodyfikowane, oporne na działanie środków chwastobójczych uprawy soi czy rzepaku spryskuje się Roundupem i chwasty giną, ro­

śliny GMO - nie. Drugi rodzaj modyfikacji chroni uprawy przed szkodnikami, jak w przy­

padku kukurydzy MON810 z wszczepionym

genem bakteryjnej toksyny Bt, która zabija larwy szkodników.

Nie istnieją natomiast rośliny GMO odpor­

ne na mrozy, suszę, zasolone gleby czy na zmieniające się warunki klimatyczne.

Brak dowodów, że uprawy GMO lepiej plo­

nują. W 2010 roku Amerykańska Akademia Nauk ogłosiła, że wydajność upraw GMO z hektara wcale nie jest znacząco większa niż upraw tradycyjnych.

O jakie więc wyższe zyski chodzi? Osią­

gają je głównie producenci nasion GMO i her­

bicydów, dostarczanych rolnikom w pakie­

cie. Choćby taki potentat korporacyjny jak amerykański koncern chemiczny Monsanto, producent zarówno środka chwastobójczego pod nazwą Roundup oraz zmodyfikowane­

go ziarna siewnego odpornego na ten środek.

Ten stuletni koncern w ponad 90. procentach kontroluje światowy rynek opatentowanego ziarna GMO.

Nie sprawdzają się też zapewnienia o mniejszym zużyciu przy takich uprawach herbicydów. W praktyce jest ono większe. Ro­

undup zabija wszystko, co zielone, z wyjąt­

kiem zmodyfikowanej rośliny uprawnej.

Jednak jego coraz powszechniejsze stosowa­

nie związane ze wzrostem światowego are­

ału upraw GMO, spowodowało adaptację chwastów i pojawienie się uodpornionych ro­

ślin, tak zwanych „superchwastów”. Szarłat Palmera uodporniony na Roundup osią­

ga 3 m wysokości i trudno go wyplenić na­

wet najbardziej agresywnymi środkami che­

micznymi. Używa się więc ich bez umiaru, co zwiększa wydatki na ich zakup oraz do­

szczętnie niszczy środowisko, jego życiodaj­

ną bioróżnorodność i zdrowie ludzi.

- Uprawy GMO nie są przecież obowiąz­

kowe...

- Nie, ale presja marketingowa na ich sto­

sowanie jest ogromna. Próbuje się przeko­

nywać rolników, że uprawy GMO mogą ro­

snąć w koegzystencji z odmianam i tradycyjnymi. Jednak przyroda nie uznaje granic. Zjawisko „ucieczki genów” z roślin transgenicznych do naturalnych zachodzi na wiele sposobów: poprzez zapylenie krzy­

żowe; podczas mieszania się ziarna (mody­

fikowanego i tradycyjnego) w skupie i pod­

czas konfekcjonowania; w transporcie czy z przenoszenia go z pola na pole w maszy­

nach żniwnych. Nie każdy rolnik ma więc wolny wybór, często okazuje się, że ma GMO na polu wbrew swojej woli!

Nietrudno też obalić mit o żywności GMO, rzekomo bezpiecznej i dobrze przeba­

danej. Po pierwsze, nie ma obowiązku bada­

nia jej pod względem toksykologicznym.

W handlu obowiązuje teoria „zasadniczej równoważności”, przyjmująca, że żywność GMO jest taka sama, jak ta naturalna.

Badania na zwierzętach laboratoryjnych w tej kwestii przynoszą sprzeczne wyniki. Ba­

dania na ludziach nie są prowadzone, chociaż u ludzi znajdowano już we krwi toksynę Bt z kukurydzy GMO. Nie ma badań nad skut­

kami obecności tej toksyny w organizmie człowieka.

Według jednej grupy naukowców żyw­

ność GMO jest bezpieczna, inni natomiast obserwują jej negatywny wpływ na narzą­

dy wewnętrzne i układ odpornościowy, a nawet zaburzenia płodności. Do dziś na­

uka nie udowodniła, że GMO jest w pełni bezpieczne. Nie da się oprzeć wrażeniu, że badania wykonywane na zlecenie między­

narodowych korporacji agrochemicznych są stronnicze. Tych niezależnych nie mamy zbyt wiele. Ostatnio jednak coraz więcej kra­

jów europejskich robi je na zlecenie swo­

ich rządów.,

- Według Greenpeace, globalnej orga­

nizacji ekologicznej: GMO to niekontro­

lowany eksperyment na światową skalę na ludziach i przyrodzie... Jak wielki to ob­

szarowo problem?

- Pokazywanie rokrocznego wzrostu areału upraw GMO to jeden z elementów kampanii promowania tej technologii rol­

niczej. Przoduje w tym Międzynarodowy Instytut Propagowania Upraw Biotechnolo­

gicznych - ISAAA, która zrzesza najwięk­

sze koncerny agrochemiczne i dba o ich interesy oraz wizerunek. Przykładem pro­

pagandy sukcesu jest np. podawanie infor­

macji, że od m om entu w prow adzenia pierwszych upraw GMO w 1996 roku, do roku 2011 ich areał wzrósł 94-krotnie.

Przecież to oczywiste, że kiedy liczymy nie­

mal od zera, to przyrosty będą imponujące.

ISAAA chwali się, że GMO uprawia się w 29 krajach na świecie. To jednak oznacza, że 165 krajów nie korzysta z tego „dobro­

dziejstwa” .

Uprawy GMO na świecie zajmują obecnie sto kilkadziesiąt milionów hektarów po­

wierzchni, to zaledwie nieco ponad lproc.

wszystkich gruntów ornych na świecie! Z te­

go blisko 85 proc to odmiany oporne na her­

bicyd. Wysiewa się więc rzepak czy soję i wielokrotnie w sezonie „traktuje się” te ro­

śliny Roundupem, by niszczył chwasty.

Do czasu, bo na nowe superchwasty, ten śro­

dek już nie działa!

Inne rośliny uprawne to m.in. kukurydza czy bawełna z wszczepionym genem toksy­

ny Bt, zwalczającym szkodniki, a przy oka­

zji także pożyteczne, żywe organizmy w uro­

dzajnej glebie i zapylające rośliny owady.

Taką kukurydzą obsiany jest zaledwie jeden promil ziemi uprawnej w Europie („niszowe”

rolnictwo ekologiczne zajęło blisko 4% are­

ału). Sytuacja jednak się zmienia. Coraz więcej krajów europejskich wprowadza za­

kaz jej uprawy. Obowiązuje on we Francji i we Włoszech, w Niemczech, Austrii, Gre­

cji, Irlandii, na Węgrzech, na połowie obsza­

ru Wielkiej Brytanii a także na Ukrainie, w Szwajcarii, Luksemburgu. Mimo zezwo­

lenia Komisji Europejskiej - kraje unijne nie zdecydowały się na wprowadzenie u siebie ziemniaka ze zmodyfikowaną skrobią, o na­

zwie Amflora - firmy Basf, uprawianego na potrzeby przemysłu papierniczego i far- biarskiego.

Najwięcej roślin GMO uprawia się w Sta­

nach Zjednoczonych, w Brazylii, w Argen­

tynie, w Kanadzie oraz w Indiach i Republi­

ce Południowej Afryki.

- W Ameryce GMO jest niemal po­

wszechne, jakie są tego konsekwencje?

- W Argentynie - dla wyprodukowa­

nia 50 min ton soi wylewa się rocznie na po­

la 200 min ton herbicydów. Tam też lekarze rodzinni zwracają uwagę na wzrost wad wrodzonych u dzieci. Doświadczenia na krę­

gowcach sugerują, że przyczyną może być wszechobecny Roundup. W Brazylii trwa wojna... soi z wycinanym, pod miejsce dla niej, lasem Amazonii. W Paragwaju padły ma­

łe gospodarstwa rolne, nie wytrzymujące kon­

kurencji z wielkimi, wyspecjalizowanymi la­

ty fundiami z GMO. Na tysiącu hektarów takich upraw wystarcza pracy jedynie dla dwóch rolników. To spowodowało bezrobo­

cie na wsi i migrację 100 tysięcy rolników, zmuszonych do zamieszkania w podmiejskich slamsach. To z tego powodu Kostaryka nie zgodziła się na uprawę kukurydzy GMO.

W USA bezustannie dochodzi do konflik­

tów pomiędzy wielkimi koncernami agroche­

micznymi a rolnikami uprawiającymi rośli­

ny GMO i tradycyjne. Pierwsi, kupując opatentowane ziarno GMO uzależnili się na stałe od wielkich korporacji. Nie wolno im wysiewać zebranego ziarna ze swojego po­

la w następnym sezonie, muszą je co roku ku­

pować od producenta, za coraz wyższą cenę.

Inaczej grożą im procesy i wysokie kary.

Dotąd kary groziły również tym rolnikom, których pola z tradycyjnymi uprawami zosta­

ły samoistnie zapylone pyłkami z pól GMO.

Mimo że to ich uprawy ekologiczne zostały zanieczyszczone, koncerny wytoczyły im procesy o kradzieże własności intelektualnej.

Poszkodowani rolnicy się zjednoczyli i w pro­

cesie zbiorowym wygrali!

Przykładów konfliktowych jest coraz wię­

cej. Coraz częściej do krajów kupujących np.

ryż, dociera on z przypadkowymi domiesz­

kami GMO. Takie partie w Wielkiej Bryta­

nii i Niemczech po prosu wyrzucono.

- Jak wygląda sytuacja w Polsce?

- Od kilku lat toczymy w kraju publiczną debatę na temat GMO. Dotyczy ona wyłącz­

nie mocno kontrowersyjnej produkcji rolnej i żywności, a nie zastosowań laboratoryjnych czy farmaceutycznych. Ścierają się w niej dwa skrajne stanowiska: za i przeciw! Dlatego no­

wy projekt ustawy rządowej nadal leży w sejmowej „zamrażarce”, chociaż... uprawy modyfikowane genetycznie, sprzeczne z in­

teresem polskiego rolnictwa, są już u nas obecne. Wbrew ramowemu stanowisku rzą­

du, które mówi: polskie rolnictwo ma być wolne od GMO!

Przysłowiowy „diabeł” dcwi w.... niespój­

nym prawie. Obowiązująca w naszym kraju ustawa z 2001 roku „Prawo o organizmach genetycznie zmodyfikowanych” jest „dziu­

rawa”, inne przepisy są sprzeczne. Istnieje np.

zakaz obrotu materiałem siewnym GMO, ale nie ma zakazu uprawy modyfikowanych genetycznie roślin. Ziarno GMO można pry­

watnie kupić lub w promocji otrzymać zagra­

nicą. I tak się dzieje. W Polsce rosną odmia­

ny kukurydzy, zakazane w krajach unijnych.

W tej sytuacji trzeba zapytać w czyim in­

teresie jest niszczenie naszej ekologicznej żywności, sztandarowego towaru eksporto­

wego Polski?

Polski rynek nasienny też nie jest chronio­

ny. Sprzedaje się centrale nasienne, a do usta­

wy o nasiennictwie próbowano metodą tylnych drzwi w puścić nasiona GMO.

Na szczęście tę ustawę zablokował Prezy­

dent RP.

Kolejny istotny problem to ustawa paszo­

wa. Z powodu wieloletnich zaniedbań w pro­

dukcji rodzimego białka paszowego oraz pod namową lobby sojowego, obecnie co ro­

ku importujemy dwa miliony ton śruty sojo­

wej (GMO) z Argentyny i Stanów Zjednoczo­

nych za 3,2 m iliarda złotych. Ustawa wprowadzała zakaz importu od począt­

ku 2013 roku, ale Sejm zdecydował o odsu­

nięciu zakazu do 2017 roku! Za taką sumę można produkować rodzimą, zdrową paszę bez GMO bądź kupować ją np. na Ukrainie.

Nasz wschodni sąsiad rygorystycznie strze­

że swoich upraw przed ich genetycznym

„ulepszaniem”. I znakuje swoje produkty nie tylko spożywcze, ale nawet papier informa­

cją „wolny od GMO” !

W Polsce trudno znaleźć na sklepowych półkach oznakowane produkty spożywcze z domieszką GMO, choć jest to wymóg prawny!

-Decyzje czołowych krajów rolniczych Wspólnoty dowodzą, że ryzyko stosowania technologii GMO w rolnictwie i żywności niemożliwe jest do oszacowania...

- W tych sprawach jeszcze przed wakacja­

mi podpisałam wraz z kilkudziesięcioma polskimi lekarzami i naukowcami list otwar­

ty, pod którym Koalicja „Polska wolna od GMO” zbiera podpisy... Żaden rzetelny na­

ukowiec nie może przecież przyznać, że GMO w rolnictwie i żywności jest bez­

pieczne i pożyteczne.

- Ile razy Ministerstwo Środowiska zwracało się do Komisji ds. GMO o opinię w sprawie krajowej polityki dotyczącej GMO?

- Nie było zapytań!

Rozmawiała:

JOLANTA KARMAŃSKA Dofinansowano ze środków

Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach

T ) _ r a z kolejny artyści JT O związani z jednym z najciekawszych europejskich centrów sztuki współczesnej

- belgijskim Atelier 340 Mu­

zeum z siedzibą w Brukseli, za­

gościli w katowickim BWA.

Wystawa została zatytułowa­

na „Okolice układów”, a swo­

je prace pokazali: Laurette Atrux-Tallau (Francja), Marco Bagnoli (Włochy), Marcus Be­

ring (Belgia/Niemcy), Lionel Esteve (Belgia), Sylvain Le Guen (Francja), Charles Lopez (Francja), Pierre Radisic (Bel­

gia), Sergey De Rocambole (Rosja), David Roux-Fouillet (Francja/Dania), Julien Salaud (Francja), Vladimir Skoda (Francja), Emmanuelle Villard (Francja), Yves Zurstrassen (Belgia). W tym międzynarodo­

wym gronie Polskę reprezento­

wał Krystian Burda - artysta urodzony w 1935 roku w Ryduł­

towach, uczeń rzeźbiarza Ludwi­

ka Konarzewskiego, absolwent ---W ydziału Rzeźby A kadem ii

Sztuk Pięknych w Warszawie. Studia ukoń­

czył z wyróżnieniem w 1961 roku w pra­

cowni rzeźby pod kierunkiem profesora Je­

rzego Jarnuszkiewicza i Oskara Hansena.

Tematem pracy dyplomowej był pomnik upamiętniający twórczość Fryderyka Cho­

pina pt. „Droga do Żelazowej Woli”. Nowa­

torska forma plastycznej interpretacji tego tematu - zastosowanie filmu do opisania czasoprzestrzeni - została przyjęta z dużym uznaniem przez środowisko warszawskiej akademii i krytyków sztuki. W 1962 roku artysta otrzymał stypendium Rządu Duń­

skiego, z którego nie mógł skorzystać ze względu na brak zezwolenia na wyjazd.

W trakcie studiów artysta odbył dwuletnią praktykę w zakresie wzornictwa przemysło­

wego w Zakładach Artystyczno-Badaw- czych przy ASP w Warszawie działających pod kierunkiem profesora Jerzego Sołtana.

Wyniesione z tej pracowni doświadczenia znalazły praktyczne zastosowanie w podję­

tej przez artystę pracy w Hucie Silesia w Rybniku. W 1970 roku artysta jako pierwszy opracował i zastosował do archi­

tektury technologię malarstwa na blasze sta­

lowej em aliow anej. Będąc członkiem Związku Artystów Plastyków brał udział w wysta­

wach zbiorowych i indywidual­

nych.

Atelier 340 Museum to cen­

trum sztuki niezależnej, utwo­

rzone w 1979 roku. Za cel swo­

jej działalności p ostaw iło badanie i propagowanie rzeźby oraz sztuki trójwymiarowej - in- stalacji.

Wystawa w Katowicach prezentowała prace artystów eksperymentujących w swojej sztuce z układami kolistymi, którzy poszukują ładu i sensu na poziomie abstrakcyjnych modeli, geometrycznych ukła­

dów i rozrastających się ryt­

micznie struktur.

Zaciekaw ienie w zbudzały modele przestrzenne - od zbu­

dowanych przez Davida

Roux-Yves Zustrassen, Konstelacje, 2011

Okolice układów

-Fouillefa w prymitywny, lecz niebywa­

le zaskakujący sposób Konstelacji „produ­

kującej” przestrzenne bryły do złudzenia przypom inające oszlifow ane m isternie diamenty, emanujące całą gamę rozsz­

czepionych kolorów, po „fabrykę” baniek mydlanych wydobywających się z wielkiej kuli, w którą wmontowano napędzające urządzenie. Przestrzeń ekspozycyjną w y­

pełniły wielkich rozmiarów grafiki, których tematem były elementy kuliste i ich po­

chodne, grafiki przestrzenne, projekcje video i instalacje, wykorzystujące kulę w najróżniejszych układach. Zaciekawie­

nie wywoływała „Konstelacja samy” - po­

kryte gęstą siatką drobnych układów ku­

listych wypchane głowy i całe postaci zwierząt, oplatające je niczym pajęczyna.

Inna praca - niewielki o regularnym, elip­

soidalnym kształcie kamień (niczym me­

teoryt?) wpisany przez Lionela Esteve’a jak kokon w układającą się w geometryczne fi­

gury siatkę, albo zanurzone przez Lauret­

te Atrux-Tallau układy w cieczy, samo ukła­

daj ące się - w szy stk ie te prace wykorzystywały zwyczajne przedmioty,

.y których użyteczności w sztuce

| czasem trudno się spodzie-

^ wać - jak na przykład płyn .1 do naczyń, z którego produko- .gf wane były „diamenty” (choć ts dzisiaj już nic nikogo nie za- a skoczy). Znakom ite zdjęcia .& Pierre’a Radisic’a ukazujące t5| zwyczajne znamiona na ciele człowieka: na stopach, pier­

siach, brzuchu - jak gwiazdy na płaszczyznach wcale nie kosmicznych.

Oglądając poszczególne pra­

ce, krążąc pomiędzy nimi, prze­

kraczając ułożone na podłodze elementy, podziwiając - jak dziecko - wydobywające się z kuli bańki, które układają się w kolejne konstelacje, wspomniane już „diamenty”

p ow stające w zaw ieszeniu na cieniutkich metalowych prę­

cikach, które pod wpływem ruchu wypełniały swe fantazyj­

ne ścianki rozpiętą pomiędzy nimi mydlaną bańką czy prze- --- strzenne rzeźby przypominają­

ce fantazyjne wisiory - to tak­

że kule i kulki mogące bodaj w każdej chw ili zm ienić kształt, położenie. To wszystko właściwie jest wokół nas - te płaszczyzny, układy, siatki, nie dostrzega­

my ich obecności. Uzmysłowione przywra­

cają jakąś pierworodną, nieskażoną ra­

dość ich doświadczenia, bycia wśród nich, obcowania z ich obecnością.

O czym w łaściw ie była ta w ysta­

wa? - O człowieku, tak najprościej. Najprost­

sze elementy, zadziwiająca lekkość, fanta- zyjność - pokazały że to, co nazywamy Kosmosem, nie jest tylko kategorią astrono­

miczną, ten Kosmos ze swoimi jest z nami i jest nami; nasze ciało jest też podporząd­

kowane tym samym prawidłom. I nie trze­

ba przy tej okazji doszukiwać się wielkiej idei kosmologicznej czy filozoficznej - chociaż przy ich pomocy można znacznie więcej do­

strzec. Spoglądamy w niebo, obserwujemy spadające gwiazdy, widzimy „wielkie”

i „małe” wozy, poszukujemy własnej gwiaz­

dy - a to wszystko jest pomiędzy nami i w nas. Jesteśmy cząstką tego kosmoświa- ta - chciałoby się rzec po obejrzeniu prac ar­

tystów Atelier 340. Można pozazdrościć owej swobody postrzegania człowie­

ka - to nie ten, który widzi swą małość wobec wielkości Ko­

smosu, zgoła odwrotnie - jest równy Kosmosowi w każdym calu - w wymiarze fizycznym i psychicznym. To spojrzenie optymistyczne, bez obciążeń.

To odpowiedź na utrapienie ar­

tystów minionych epok zapatrzo­

nych w niebo, odczuwających respekt przed niepoznanym, spe- lculujących o relacjach Czło­

wieka i Kosmosu. Od artystów Atelier 340 otrzymaliśmy prosta odpowiedź - optymistyczną!

WIESŁAWA KONOPELSKA

Na pierwszym planie praca Yladimira Skody Bez tytułu, 1989-1993.

„Okolice układów”- w ystaw a w G a le r ii S z tu k i W sp ó łczesn ej B W A w K a to w ic a c h . W ern isa ż o d b y ł się 2 7 lip ca 201 2 .

Laurette Atrux-Tallau, B e z tytułu, 2009 Lionel Esteve, Be z tytułu, 2006 David R oux-Fouillet, D. River, 2010

W dokumencie Śląsk, 2012, R. 18, nr 9 (Stron 64-67)

Powiązane dokumenty